+3
Michel69 15 lipca 2015 15:19
Kioto - w latach 794 - 1868 było stolica Japonii, jest to kolebka kultury japońskiej, słynie z pięknych świątyń i ogrodów. Nie sposób pominąć Kioto podczas wycieczki do Japonii. Postanowiliśmy tu spędzić 3 noce, ale że chcieliśmy zobaczyć jeszcze Osakę i Narę, to na Kyoto pozostało nam półtora dnia. Oczywiście za mało, jak to zwykle bywa. Mimo to staraliśmy się, aby jak najwięcej zobaczyć. Opiszę Kioto w tym wpisie, mimo, że zwiedzaliśmy je po trochu przez 3 dni, aby zachować ciągłość miejsca.

Przyjechaliśmy wieczorem z Kobe do naszego...drewnianego domku, w którym przyszło nam mieszkać. Na początku Kioto sprawiało wrażenie jakbyśmy przenieśli się w czasie w przeszłość. Szliśmy przez wąskie dróżki pośród drewnianych domków, padał deszcz, tylko GPS na telefonie wiedział gdzie idziemy. ;)
Dotarliśmy bezbłędnie na miejsce, jednak teraz zaczęły się schody. Przychodzimy, a tam drewniany domek z przed 100-200 lat, otwarty, pusty w środku i tylko drewniany napis świadczy o tym, że dobrze trafiliśmy: Green Gables Machiya. Nauczony doświadczeniem, że do obcego domu się nie wchodzi ot tak, myślę co zrobić. Dzwonię do właściciela, niestety podał zły numer. Na szczęście przypominam sobie, że obok było mieszkanie o podobnej nazwie, więc zmierzamy tam. Spotykamy właściciela, który zawozi nas na miejsce i się okazuje, że dobrze trafiliśmy za pierwszym razem, a drzwi nie zamykają, bo zawsze ktoś może w nocy przyjechać. Na początku mieszkanie robi średnie wrażenie, ale z czasem cieszymy się, że śpimy jak miejscowi w drewnianym starym domku Japońskim, który pamięta z pewnością XIX wiek.





Pokój był duży w porównaniu to tych, w których spaliśmy w Japonii, w środku był niski stoliczek, materace futon, zasuwane drzwi. Gdyby nie telewizor, lodówka, klimatyzacja i nowoczesna toaleta na korytarzu, można by pomyśleć, że cofnęliśmy się w czasie.



Zwiedzanie zaczynamy od położonej nieopodal Świątyni Daitoku-ji. Jest położona, a może bardziej ukryta w ogrodzie japońskim.









Teren ogrodu otacza las bambusowy.



Po tej świątyni, odwiedziliśmy Złoty Pawilon i otaczający go ogród w stylu japońskim.





























Idziemy w stronę zamku Nijo - należącego niegdyś do Szoguna. Po drodze mijamy kwitnące wiśnie, a w zasadzie już opadające. Jak opadną tworzą piękny dywan z kwiatów.







Zamek Nijo





I jego ogrody.











I wiśnie!







I Japonki w narodowych strojach japońskich.





Bedąc w Kioto, musiałem to zobaczyć. Świątynia, chram i wzgórze Fushimi Inari. Miejsce, gdzie biegła gejsza w "Wyznaniach gejszy". W Japonii widzieliśmy wiele świątyń, ale ta szczególnie zapada w pamięć. Ponad 1000 bram Tori, wg wyznawców Shinto stanowiących bramę do innego świata(nieba) ze świata ziemskiego. Na każdej z tych drewnianych bram pomalowanych na pomarańczowo-czerwono są wyryte dane darczyńców, którzy je ufundowali i data darowizny.







Lis strzeże wejścia do Świątyni. W zasadzie, to dwa lisy, jeden trzyma w pysku klucz, a drugi rybę.



Do środka nie można wejść, a wygląda tak.



W 40 minut wchodzimy na wzgórze, cały czas pod bramami Tori. To nie jest prosta trasa, ma kształt kilku połączonych ze sobą ścieżek, coś na kształt znaku Igrzysk Olimpijskich położonego na wzgórzu. ;)











Docieramy na cmentarz, widzimy charakterystyczne urny, małe brami Tori.









Docieramy na wzgórze, skąd rozciąga się piękna panorama i widok na Kioto.





Opuszczamy świątynię innym wyjściem, a w zasadzie, to bocznym, zupełnie nieuczęszczanym przez las bambusowy. Wracamy do Kioto. W Kioto co chwilę natrafiamy na świątynie.



Po drodze spotykamy sklep z ceramiką japońską.





Zielona herbata jest bardzo popularna w Japonii. Spotykamy ją wszędzie, w automatach z napojami, herbaciarniach, sklepach, w postaci lodów, zimnych napojów, ciastek, czy makaronu.



Sklep z rybkami



Wreszcie - katany - tradycyjne dłuższe miecze japońskie. To są kopie w cenie ok 500-1000zł. Pytałem się, czy można kupić oryginalne katany - nie byli pewni czy jako obcokrajowiec mogę kupić katanę, do tego nie są tanie - ok 20k zł. Inną kwestią jest transport do PL.



Idziemy do dzielnicy Gion - dzielnicy starodawnej, gdzie można spotkać gejsze i milion turystów.

Pagoda w Gion.



Riksze





Pewnie jakiś dobry kabaret. :)





Wreszcie spotykamy prawdziwą gejszę! Japonki w narodowych strojach japońskich widzieliśmy już kilka razy. Gejsza ma na sobie nie jedno, a trzy kimona, które w sumie ważą 20kg! Do tego są zawiązane w specjalny sposób. Na stopach ma "japonki" i koniecznie białe skarpetki. Twarz ich zdobi biały puder ryżowy, ale nie kark - kark musi być niepomalowany. Wg Japończyków ten odsłonięty kark jest szczególnie podniecający. Do tego gejsza ma specjalnie ułożoną fryzurę. Gejsza również powinna mieć ogładę, dobre maniery, znać się na sztuce, literaturze, poezji, a w razie potrzeby na biznesie i polityce, aby móc porozmawiać z odwiedzającymi je biznesmenami. Co warte podkreślenia, gejsza to nie prostytutka. Co prawda gejsze mogą mieć swojego sponsora/patrona, ale usługi które świadczą sprowadzają się do towarzystwa, umilania czasu swoim towarzystwem i rozmową. Z drugiej strony niektóre prostytutki ubierają się jak gejsze i to może mylić, ale nie dajcie się zwieść - prawdziwa gejsza nigdy nie zaczepia nikogo na ulicy, jest skromna, dyskretna. Nie chce, aby nikt robił sobie z nią zdjęcia, albo nawet tylko jej.





Na koniec wybieramy się na "spacer filozofów" wzdłuż rzeki.



Kioto jest niskim drewnianym miastem pełnym świątyń, jest zupełnie inne niż Tokio, czy Osaka. Jak los da, to jeszcze kiedyś tam pojadę, bo z pewnością warto.

W kolejnej części opiszę Narę, Osakę i ponownie Tokio.


Dodaj Komentarz

Komentarze (4)

higflyer 15 lipca 2015 16:05 Odpowiedz
Ciekawe opowieści.
bluev 18 lipca 2015 10:57 Odpowiedz
Super zdjęcia, czekam na kolejną relację z Twojej podróży:)
leaf 18 lipca 2015 22:46 Odpowiedz
Trochę się autor pomylił, bo Fushimi Inari jest strzeżona przez lisy a nie psy o czym sugeruje też nazwa świątyni - "Inari". Natomiast na dziesiątkach torii nie są wyryte sentencje a nazwy "darczyńców" i datę postawienia ich, ponieważ takie torii może sobie kupić każdy i stawia się je w celu osiągnięcia pomyślności lub innego życzenia. jako przykładowe źródło: http://www.japan-guide.com/e/e3915.html
michel69 22 lipca 2015 22:06 Odpowiedz
leafTrochę się autor pomylił, bo Fushimi Inari jest strzeżona przez lisy a nie psy o czym sugeruje też nazwa świątyni - "Inari". Natomiast na dziesiątkach torii nie są wyryte sentencje a nazwy "darczyńców" i datę postawienia ich, ponieważ takie torii może sobie kupić każdy i stawia się je w celu osiągnięcia pomyślności lub innego życzenia. jako przykładowe źródło: http://www.japan-guide.com/e/e3915.html
Zgadzam się, poprawiłem w tekście.