+2
noallinclusive.com 7 kwietnia 2016 11:47
To niesamowite miasto jest zdecydowanie warte zobaczenia. Panama City jest miejscem, gdzie na żywo można zobaczyć próbę przeskoczenia kilku stopni rozwoju naraz, dlatego są i nowoczesne wieżowce, i obskurne slumsy. Mamy zatem w tym mieście piękne i luksusowe wieżowce, ciekawe Casco Viejo, drogie i ekskluzywne sklepy a z drugiej strony dzielnice biedy, przestępczość, brak poszanowania reguł ruchu drogowego (np. mijanie bramek na płatnych drogach). Jeśli zamierzasz odwiedzić bardziej orientalną część Ameryki, to jest to dobry wybór: stosunkowo bezpiecznie (policja i wojsko panuje nad hołotą) i równie drogo jak wszędzie w Amerykach. Zanim się jednak zerwiesz do lotu, powinieneś się przygotować na jedno… czy wspominałam już, że jeden z moich ulubionych filmów to: „Chłopaki nie płaczą”? Był tam taki adekwatny tekst: „stawki są w dolarach…”. Dokładnie: w Panama City stawki są w dolarach, jest to niestety dość bolesne. Spotkany przez nas Amerykanin z Miami stwierdził, że ceny są dokładnie takie jak na Florydzie.


Noclegi
Może zaczniemy naszą opowieść od noclegu. Lokalizacja jest bardzo ważna. W tym mieście szczególnie. Panama City nie jest mocno niebezpieczna, ale najbezpieczniejszym miejscem na ziemi też nie jest, więc warto sprawdzić, czy hotel jest w tej „dobrej” części.
Pierwszy hotel, w jakim się zatrzymaliśmy to Wyndham Garden Panama Centro i znajdował się między stacjami metra Via Argentina i Estación Iglesia del Carmen. Jest to dzielnica hotelowa w samym centrum. Hotel jak na Panamskie ceny był dość tani, nie bez powodu oczywiście. Tu mieliśmy kilka obiekcji do miejsca:
- Z pokoju mieliśmy widok na ścianę naprzeciwko,
- Nie znaleźliśmy w pokoju ani wody butelkowanej (nawet płatnej), ani ręczników,
To ostatnie można im wybaczyć – wszędzie tam, gdzie jest czynnik ludzki, zdarzają się takie rzeczy. Plusem hotelu była oczywiście cena, ale również basen (nie był jakiś wyjątkowy, ale był i to z fajnymi widokami na okoliczne wieżowce) i siłownia. Pokój był schludny z porządnie działającą klimatyzacją, choć dość ciemny (z powodu okna). Łazienka była ok: spora i całkiem czysta. Jak wspomniałam w okolicy znajdowały się również dwa przystanki metra (dosłownie 3 minuty pieszo), kilka restauracji (wszystkie drogie) i barów szybkiej obsługi. W cenę pokoju było wliczone śniadanie – słabe jak nieszczęście, ale było. Podsumowując jeśli dysponujesz ograniczonym budżetem, ale jednak chcesz obudzić się z obiema nerkami, to jest to miejsce godne polecenia. Nie spodziewaj się jednak bogatego życia ulicznego, jakie istnieje w Azji.

Kolejny hotel, który mieliśmy przyjemność zwiedzić to Plaza Paitilla Inn. I tu był strzał w dziesiątkę. Hotel jest dość stary i wzięliśmy go troszkę przez przypadek. Był droższy od poprzedniego, ale widok… Hotel znajduje się nad samym oceanem. Jeśli dostaniesz pokój od strony wody to będziesz w siódmym niebie (nie ma problemu, aby poprosić o taki pokój). Nam się trafił pokój na 17 piętrze. Mimo iż budynek w porównaniu z innymi wygląda dość skromnie (jak krasnal w dolinie wielkoludów), to zdecydowanie polecamy. Leży nad samą wodą i nic, absolutnie nic nie zasłania widoku. Pokoje mocno poprawne, łazienka bardzo mała, ale za własny ekspres w pokoju mogą dostać +. Nie da się ukryć niedoróbek: widać, że hotel był robiony niskim kosztem, okna były nieszczelne, meble lekko sfatygowane. Ale siedzisz na łóżku patrząc na ocean i szpara w oknie Ci na 100% tego nie zepsuje.
W hotelu był basen: fajny, duży i pusty. W basenie znajdowała się strefa głęboka, więc można troszkę poszaleć i poćwiczyć nurkowanie. Minusem basenu są godziny otwarcia – jest otwarty do 5 PM… Tak, nie wykąpiesz się w nim po zmroku. Nie mieliśmy śniadania w cenie pokoju, ale postanowili nam doliczyć 25$ do rachunku za zjedzone śniadanie (którego nie jedliśmy). Uważaj, by ktoś nie próbował się „pomylić” na Twoją niekorzyść. Jeśli mielibyśmy z czystym sumieniem polecić jakiś hotel w Panamie, to jest to ten.
, , , ,

Ostatni hotel był naszym największym rozczarowaniem. To może troszkę zaskakiwać, bo był najdroższy i najlepszy z tych wszystkich. Bądźmy jednak realistami – najważniejszy jest stosunek ceny do jakości. Jeśli kupuję parówki za 2.99 zł, to nie spodziewam się homara: mam parówki za 2.99 i jestem z nich zadowolona, w końcu kupiłam parówki. Jeśli kupuję homara za 300 zł, to oczekuję homara na srebrnej tacy. Jeśli dostaję gumiastego homara, to jestem zła: nie za to zapłaciłam. Tak samo jest z hotelami: jeśli biorę tani hotel w dobrej dzielnicy, wiem, że mogę mieć widok na ścianę, jeśli jednak płacę ponad 600 zł za noc w luksusowym hotelu, to oczekuję luksusu. Amen. Hotel, nad którym tak się rozwodzę to Hard Rock Hotel. Jeden z najbardziej rzucających się w oczy hoteli w Panama City. Jest to ogromny moloch z setkami pokoi. Nam udało się wywalczyć pokój na wysokim, 47 piętrze. Niestety nie mieliśmy ani balkonu, ani widoku na ocean (no może widać było jedną falę, jak się człowiek dobrze wychylił). Pokój był schludny, przewidywalny i co więcej widok już tak nie powalał mimo, że pokój ten był dokładnie 30 pięter wyżej niż ten w Plaza Paitilla Inn. Dużym plusem hotelu jest spory basen z barem otwarty do późnych godzin. W niewielu miejscach można siedzieć w basenie i pić drinka – tu można. Do tego wieczorem gra Dj (moim skromnym zdaniem za głośno), co daje dość mocno imprezowy klimat. Basen jest płytki, ale to pewnie po to, by pijani ludzie się nie potopili. Ogólnie cały hotel jest mocno imprezowy. Pełno w nim barów, dyskotek, muzyki na żywo… wszystko, czego potrzebujesz, by nie wychodzić z hotelu, ale czy właśnie o to chodzi, by na wyjeździe siedzieć cały czas w hotelu? Dużym plusem jest śniadanie, które tam serwują – duży, wręcz ogromny wybór jedzenia, sporo alkoholu: taki zestaw do zrobienia sobie lekarstwa na kaca  jest i szampan, choć to w drogich hotelach standard – szampana mieliśmy i w Lublinie. Jeśli jesteś typem fana (znasz i lubisz muzyków, żaden zespół nie jest Ci obcy, a najlepiej czujesz się na koncercie, to zdecydowanie tu dostaniesz ataku serca z wrażenia: w hotelu jest pełno gablotek z gadżetami artystów: możesz sobie zrobić zdjęcie ze spodniami 10 cent i marynarką Micka Jaggera. Na mnie to niestety nie zrobiło ogromnego wrażenia, ogólnie spodziewaliśmy się czegoś bardziej wow. Planowo mieliśmy spędzić tą ostatnią noc w Hiltonie, teraz żałujemy, że zdecydowaliśmy się na zmianę.
, , ,
Byliśmy jeszcze chwilę w hostelu Mamallena (rezerwowaliśmy tam wycieczkę na San Blas) – dość znane miejsce wśród backpackerów ale to zdecydowanie nie nasz klimat.

Park
Ale przecież nie samym noclegiem człowiek żyje. W mieście jest sporo atrakcji, które warto zaliczyć. Jedną z nich jest Park/dżungla w centrum miasta. Oczywiście warto wybrać się do tego parku. Proponujemy taksówkę: z centrum miasta można się tam dostać za 5 dolarów. Pamiętaj – negocjuj. Cena za wejście do parku to 4 $ od osoby. Mapkę możecie kupić za 1,5 $, ale nie jest ona konieczna. W parku nie ma rozbudowanej siatki ścieżek, więc raczej się nie zgubisz w lesie. W parku znajdują się dwa punkty widokowe, z których można zobaczyć całe centrum miasta. Nastawialiśmy się na liczne zwierzęta, ale udało nam się upatrzyć jedynie coś przypominającego dużego szczura i muchę J. Jeśli się tam wybierasz, to warto nałożyć coś bardziej wygodnego niż japonki. Masz do wyboru kilka tras od ok 20 minut do ponad 2h. My w upale zdecydowaliśmy się na tę krótszą wersję :-).
,

Kanał Panamski
Jednym z najważniejszych rzeczy „mast si” jest Kanał Panamski. Jest to kanał łączący ze sobą dwa oceany. Zdecydowanie polecam poczytanie troszkę o powstaniu kanału – historia jest wyjątkowa, a po zapoznaniu się z nią dopiero widzimy ogrom pracy, jaka została włożona w powstanie tego cudu. Najłatwiej i najtaniej dostać się do kanału Panamskiego: metrem do dworca Allbrook (o poruszaniu się metrem piszemy w poradach), a tam złapać taksówkę (do 10$). Jeśli zdecydujesz się na taksówkę z centrum miasta będzie to droższe. Samo wejście na taras widokowy jest bardzo drogie. Trzeba się liczyć z kosztem 15$ od osoby. W ramach ceny jest wejście na taras, pokaz filmowy „Jak powstał kanał” (również w wersji angielskiej) i tyle. Tu trzeba zaznaczyć, że Panamczycy wchodzą na kanał za 3 $. Jest to częsta praktyka w różnych częściach świata. Pochwalamy ją: dobrze, że obywatele mogą za tanio poznać historię i dziedzictwo własnego kraju.
Sam przepływ statku przez kanał nie robi powalającego wrażenia. Ot kanał jak wiele, tyle że większy. Niestety będąc w Panama City nie możesz sobie tego odpuścić, więc nie ma co marudzić. Jak już tam będziesz, to zdecydowanie polecamy Ci, byś wybrał się na niższy taras (są dwa), jest mniejszy tłok, a widać równie dobrze. Tubylcy twierdzą, że najlepszą porą na odwiedzenie kanału są okolice godziny 11 kiedy raczej na pewno będzie przepływał jakiś statek. Później przez dłuższy czas możesz nie mieć co oglądać.
,
Warto też rozejrzeć się przy okazji po dworcu Allbrook (dworzec do którego dojeżdża się metrem, gdy jedzie się na kanał). Z dworca odjeżdżają autobusy w różne kierunki kraju, może będziesz z niego odjeżdżał. Jest tam również skupisko fenomenalnych starych, amerykańskich autobusów (spokojnie, w dalekie trasy jeździ się normalnymi autobusami, większość z nich ma nawet klimatyzację). Autobusy te, to nie po prostu gruchot z wysuniętym pyskiem. Są one zawsze super pomalowane, kolorowe. Każdy z nich ma również światła dyskotekowe, migające, ledowe, podświetlone podwozie, grającą muzykę… istne dyskoteki na kółkach.

Casco Viejo
Jednym z najbardziej klimatycznych miejsc w mieście jest stare miasto (Casco Viejo). Widać, że Panama City od niedawna dba o tą część miasta. Część kamienic jest już wyremontowana, część uroczo się sypie. Klimat jest troszkę kubański. Gdzieniegdzie znajdują się kościółki, gdzieś tam tylko ruiny kościoła z XVIII wieku. Dodatkowo jest tam kilka uroczych knajpek, czy restauracji, choć nie tak dużo jakby się oczekiwało. Ogólnie na starówce można zobaczyć kilka istotnych rzeczy:
- wiele sklepów z pamiątkami, kapeluszami, ogólnie z badziewiem,
- kręci się tam mnóstwo policji i wojska. Chodzą z groźnie wyglądającą bronią maszynową i pałkami i pilnują porządku (związane to jest z jakimiś budynkami rządowymi).
Na samym wylocie starówki jest fajny bar (Capital Bistro Panama), który ustawiony jest tak, że można przy piwku obserwować piękno zachodzącego słońca, ocean oraz wieżowce. Widać, że bywają tam ludzie, którzy jako zakładki do książek wykorzystują studolarówki – srają kasą, ale dla widoku warto tu przysiąść (piwo 0,3 l to koszt 4$). Tym bardziej, że rozrywkowa część miasta (bary, restauracje) jest odwrócona od oceanu. Ciężko o miejsce, gdzie można napić się piwka i popatrzeć na wodę. Było to jedyne takie miejsce, nie licząc Fish marketu.
, , , , , , , , ,

Fish market
Czym jest fish market? To największe skupisko knajpek w mieście. No może „knajpki”, to za dużo powiedziane: to raczej bary. Od strony oceanu jest bar przy barze – wszystkie z plastikowymi stołami i krzesłami. Większość z widokiem na budynek portu rybackiego, ulicę, ale ze dwa – trzy skrajne mają widok na wodę. Przewija się tam ogromna ilość ludzi, unosi się zapach smażonej ryby i słychać głosy naganiaczy. Jeśli sądzisz, że w takim skupisku barów jest tanio, to się mylisz. Cena obiadu to około 12 $. Oczywiście ryby, które serwują są pyszne i aż pachną morzem, ale bez przesady J jednak zdecydowanie warto tam zajść, nie tylko dla klimatu, który jest niepowtarzalny, ale przede wszystkim dla specjału, który serwują tam na każdym rogu: ceviche. Jest to narodowy specjał: surowa ryba pokrojona w drobne kawałki lub inne owoce morza marynowane w soku z limonki z cebulą i innymi dodatkami. Najlepsze, jakie jedliśmy znaleźliśmy przy jakimś bocznym wejściu, w lokalu, który nie zachęcał swoim wyglądem. Koszt tej przyjemności to jakieś 1,5$ w górę za kubeczek. Zdecydowanie warte swojej ceny. Jedliśmy wiele rodzajów(najsmaczniejsze z ośmiornicą) i Tobie też to proponujemy.
Fish market jest położony przy wejściu na promenadę, która jest (jak niewiele miejsc w tym mieście) naprawdę dopieszczona. Ciągnie się wzdłuż brzegu i skupia dużą część ludzi, którzy spacerują, biegają, jeżdżą na rowerach, przewracają się na rolkach – tętni życiem. Z racji, że wieczorem temperatura tu się obniża do znośnych 28, 26 ° C, polecamy wybrać się tam na spacer o tej porze. Jeśli wybierzesz się tam taksówką warto powiedzieć „fish market” albo „pescada market” (kierowcy nie rozumieją pojęcia seafood market).
, , ,

Panama Viejo
Cóż jeszcze można zwiedzić w mieście? Dla wszystkich miłośników historii miasto oferuje coś specjalnego: Panama Viejo, czyli ruiny pierwszego miasta w tym rejonie założonego przez Hiszpanów w 1519 roku. Położenie miasta było kluczowe: odpływ w tym rejonie cofał ocean o kilometry, oddzielając ląd od wrogich statków mułem niemożliwym do pokonania. Miasto zostało zniszczone i opuszczone przez ludzi w 1671 roku (założyli oni Casco Viejo) i niszczało dalej. Na szczęście to, co przetrwało (niewiele, bo materiał budulcowy jest w cenie i ludzie szybko rozkładali budynki i zabierali cegły) zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO i teraz jest już chronione. Możecie tam zobaczyć ruiny sporego miasta, wejść na wieżę (30 metrów) i poczuć choć cień historii tego miejsca. Koszt tej przyjemności to 8$ od osoby. Ciekawszy od samych ruin był wielki fikus, który spokojnie sobie tam rósł i nie robił sobie nic z upału i suszy. Miejsce absolutnie nie warte swojej ceny, no ale głupio nie zobaczyć. Pamiętaj, że Panama Viejo leży spory kawałek od centrum w stronę lotniska i jest to podobno niebezpieczna lokalizacji – najlepiej udać się tam taksówką (z powrotem złapiesz ją na pobliskim przystanku autobusowym).
, , ,

Badziewie
Jesteś w Panama City i koniecznie chcesz kupić sobie jakieś badziewie na pamiątkę, ale nie możesz się zdecydować? Kup coś niepowtarzalnego: specjalnością tego miejsca są kapelusze Panamki. Co w nich jest takiego wyjątkowego: ano są ręcznie robione, a co najważniejsze, możesz taką panamkę zwinąć, wsadzić do plecaka, po godzinach rozwinąć i dać jej chwilę, a nie będzie śladu po zwijaniu kapelusza. Jest to niewątpliwie droga pamiątka, bo kapelusze są w cenach od 25$ do nawet 250$: czym chata bogata. Casto Viejo jest pełne sklepów oferujących wiele takich kapeluszy. My postawiliśmy na klasyczne i niedrogie (30$ od sztuki) i jesteśmy z nich bardzo zadowoleni.

Więcej zdjęć i porad na naszej stronie:

www.noallinclusive.com

Dodaj Komentarz