Dzień dobry wszystkim! Chciałbym podzielić się z wami historią naszej podróży, która miała miejsca w lipcu 2015r.
:) Gdzie pojechaliśmy?
Rozpoczęliśmy naszą przygodę na Śląsku, a zjechaliśmy do Wrocławia
:) Cała trasa... Jak widać na mapie
:)
Zajęło nam do 29 dni, 10 000km
:)
Czym pojechaliśmy?
Kiedyś pytałem się na CT, jak mogę z Toyoty Avensis zbudować microcampera - dostałem parę porad, które wykorzystałem, i oto jest:
Konstrukcja wydaje się prosta - wszystko z płyt OSB, na dole zbite w formę skrzyń transportowych, u góry płyty do spania, obite materiałem, a na to materac piankowy. Wydaje się być proste, ale dopasowanie tego w aucie wielkości Toyoty Avensis było wyzwaniem. W celu montażu łóżka użyłem fabrycznych mocowań dla foteli tylnych, których oczywiście nie było. Jedzenie na miesiąc, ciuchy, jedzenie dla Tori, elektronika, spanie - wszystko wpakowaliśmy do wozu i ruszyliśmy!
DZIEŃ 1, 2, 3 Jaworzno-Suwałki-Tallin
Co tu dużo pisać - jest to tzw 'transportowa' część naszej trasy, na której oczywiście zwiedzaliśmy, ale staraliśmy się śmiało brnąć na północ. Z uwag praktycznych - w Estonii można spać na darmowych campingach zrobionych w lesie przez ichniejszy zarząd lasów. Akurat na tym, na którym spaliśmy musieliśmy uiścić opłatę za wjazd autem, która wynosiła... 3 euro
:) Tallin polecamy zwiedzić, piękne miasto! A co do spania - parking przed promem oferuje w miarę spokojne miejsce na nocleg. Niestety, parking za 2 euro był w remoncie, i musieliśmy stać na 'zwykłym' promowym parkingu. Nie zabiło to nas ceną, ale nie były to 2 euro
;)
Estoński darmowy camping w lesie
Tori w Tallinie
A tak spaliśmy przed promem
DZIEŃ 4 ,5 ,6 Tallin-Helsinki-Vestre Jakobselv
Pobudka w okolicach 5, żeby wyrobić się na prom, przejazd promem, drzemka w Finlandii, i dwa dni jazdy prostymi drogami przez lasy, jeziora, lasy, jeziora... I jeszcze raz lasy?
:D Po drodze oczywiście Rovaniemi i przekroczenie kręgu podbiegunowego. Nie dochodziło to do nas, że jesteśmy już... Za kołem podbiegunowym!
Prom
Tak podróżowała Tori
Posiłek gdzieś na trasie w Finlandii
Parking dla camperów i przyczep na trasie, zostaliśmy tam na noc
Rovaniemi
;)
Monotonia kilometrów fińskich dróg
;)
Ożywienie - biegające renifery pomiędzy samochodami - na północy Finlandii standardowy widok!
I 6. dnia przekraczamy granicę Norwegii! Ale nie kierujemy się prosto na Nordkapp - chcemy zwiedzić najbardziej wysunięte na wschód fragmenty, więc jedziemy do Vadsø, Vardø, śpiąc w magicznym Vestre Jakobselv. Zauroczyło nas to małe miasteczko - spacerując pomiędzy domami wszyscy witali się z nami jak ze swoimi sąsiadami, uśmiech to podstawa. Dodatkowo, był to najlepszy camping, który odwiedziliśmy. Kosztował za nas trójkę, auto, namiot, 160 lub 180kr. W cenie była sauna, prysznice (wszystko nowiutkie), pralnia, suszarnia, kuchnia. Niesamowite miejsce! Jeżeli gdzieś na wakacje, to do Vestre Jakobselv - cisza i spokój
:) Spotkalismy tam przeuroczą dużą rodzinkę z Nowego Targu, podróżującą vanem, z ktorą mijaliśmy się przez kolejne dwa tygodnie w różnych miejscach - więc jeśli nas czytają, to pozdrawiamy!
:) :spoko
Charakterystyczny punkt Vestre Jakobselv
Co nas jeszcze zaskoczyło w Finlandii, to wyjeżdżając chcieliśmy skorzystać w którymś z miast z prysznica na campingu. Nie chcieliśmy spać na campie, bo zimno, a cały wyjazd i tak był nastawiony na spanie w samochodzie. Mimo że w trzech miejscach chciałem zapłacić za skorzystanie z prysznica wykręcali się rzeczami typu 'musimy mieć zużycie wody adekwatne do ilości osób na campingu'... Ręce opadają...
DZIEŃ 7, 8 Vadsø, Vardø-Slettnes fyr
Podróże po wschodnich terenach Norwegii, odwiedziliśmy najbardziej wysuniętą na północ fortecę świata (Vardø), przejechaliśmy tunelem prawie 100m poniżej poziomu morza
:) I wyruszyliśmy dalej, powoli kierując się na zachód.
Wschodnie tereny
:)
Czasem aż trudno uwierzyć, że to koło podbiegunowe i sama północ Norwegii
Jeszcze raz noc na campingu w Vestre Jakobselv
:)
Z tym zdjęciem wiąże się głębsza historia - trzy lata temu pojechaliśmy do Norwegii, aby zwiedzić całe południe i środek, dojeżdżając do najbardziej wysuniętej na południe latarnii w Norwegii, gdzie był znak na tą... Najbardziej wysuniętą na północ
:) Na telefonie zdjęcie sprzed 3 lat, a samo zdjęcie zrobione pod Slettnes fyr
:)
Najważniejszy członek załogi
;)
Miejsce do spania znaleźliśmy przy Venteroomie, czyli poczekalni. Po co poczekalnia na drodze? Jest to zimowa poczekalnia (dlatego połowa była zamknięta, dostępne tylko toalety i jedna skórzana kanapa
;) ) na pług śnieżny, który przyjeżdża tylko kilka razy w ciągu dnia. Samochody ustawiają się w kolejce, a następnie podążają za pługiem, który ułatwia bądź umożliwia przejazd.
DZIEŃ 9, 10, 11 Nordkapp!
Dlaczego Nordkapp? Bo wszyscy, którzy jadą do Norwegii muszą tam pojechać, bo inaczej to kiepska wyprawa? Nie, w żadnym wypadku. Mimo że jest to niesamowicie popularny punkt turystyczny, my chcieliśmy odwiedzić ten region, chcieliśmy stanąć na północnym skraju Europy, bo to właśnie nam się podoba. W drodze na Nordkapp ze wschodniego półwyspu cały czas padał deszcz, wiał wiatr i było poniżej 10 stopni. Jedyne przejaśnienie było przy Silfar Canyon, z nikąd pojawił się kanion jak z amerykańskich filmów:
Ale po całym dniu drogi dojechaliśmy...
Wiał taki wiatr, że rozkładanie łóżka zrobiliśmy bez wychodzenia z auta. Da się
;)
Następnego dnia przywitała nas już piękna pogoda, więc postanowiliśmy nie marnować czasu, tylko biec na Knivskjellodden, czyli prawdziwy przylądek północny, 1,2km dalej na północ niż Nordkapp. Trasa zajęła nam prawie cały dzień (18km w obie strony).
Znacznik najdalej wysuniętego na północ punktu Europy
:)
Tuż obok Knivskjellodden chodził sobie taki gość
:)
Piątka za super przygodę
:)
Z racji, że mieliśmy długi bilet na wjazd na Nordkapp, wróciliśmy na parking i czekaliśmy na zachód słońca, który dzień wcześniej przesłonił nam deszcz, chmury, mgła i wszystko inne
;)
Czytając wcześniejsze opinie o centrum turystycznym na Nordkappie, że to typowo pod wycieczki, spodziewałem się kiczowatego miejsca... Jeżeli ktoś zastanawia się, czy warto tam wejść, obejrzeć film o Finnmarku, posiedzieć z innymi podróżnikami (sporo osób z plecakami, rowerami, siedziało w hallu), to podpowiem, że warto. Wycieczki przyjeżdżają i po godzinie wyjeżdżają, a Ci, co tam się kręcą, mają trochę więcej czasu...
:)
Ruszyliśmy w podróż na południe... Ciąg dalszy w kolejnych postach
;)
Rewelacja. Chyba to pierwsza taka relacja z psiakiem na forum.
:D Mój pies po przeczytaniu aż się obraził na nas, że my takiej nie zafundowaliśmy jeszcze. Czekamy na ciąg dalszy.
Witam jeszcze raz wszystkich i bardzo dziękuję za miłe słowa
:) Motywują do dalszych wypraw, a może zainspirują kogoś do podobnej jak nasza
:)Grzegorz40 napisał:Jak Tori to zniosła?
;-)Ona uwielbia jeździć autem, więc była wniebowzięta
:) Na zmianę super atrakcje, bo zwiedzanie nowych miejsc itd, i relaks w aucie czyli spanie
:D Bardzo dobrze znosiła podróż
:)travelerka napisał:Nawet najpiękniejszy krajobraz Skandynawii nie dorówna Tori przybijającej piątkę
:)Dzięki...
:DJaponka76 napisał:Rewelacja. Chyba to pierwsza taka relacja z psiakiem na forum.
:D Mój pies po przeczytaniu aż się obraził na nas, że my takiej nie zafundowaliśmy jeszcze. Czekamy na ciąg dalszy.Wakacje z psem to naprawdę super przygoda, a tym bardziej taka wyprawa
;) Chyba że psiak nie lubi, to nie ma co męczyć
:)
Z tymi Holendrami jest jednak coś nie tak . Są bardzo nadgorliwi . Mimo , ze pala grille w centrum Amsterdamu i dymią marychą przesadza im dym z grilla na campingu . W hostelu 24 osobowym jeden z nich miał problem bo ludzie non stop się wprowadzali i wyprowadzali o rożnych godzinach z pokoju . Inny miał problem bo wjechałem na miejsce dla personelu pod hostel w Hiszpanii przez pomyłkę i choć nikt z pracowników nie zwrócił mi uwagi gość skutecznie mnie gnębił . Najlepsze było na Islandii , kupiłem zupę z homara 1 szt z dokładkami w cenie. Moja zona nie lubi tej zupy wiec weszła do zajazdu i jadła swoje kanapki . Dałem jej spróbować odrobinę zupy , chwilę potem Holender obok poinformował mnie ze jeśli nie zapłaciła za swoja miskę to nie powinna jeść z mojej . Czasem mam wrażenie ze są podobni do Słowaków .
jacek1973 napisał:Z tymi Holendrami jest jednak coś nie tak....To dobrze wiedzieć, że nie jest to nic dziwnego w ich wykonaniu... No ale :/sawiet napisał:Super relacja! Czy sa jakies formalnosci, ktore trzeba pokonac, zeby zabrac psa w taka podroz?Dziękuję
:) Tak, są pewne obostrzenia, mianowicie psi paszport. Oczywiście nie sam, ale wymagane jest aktualne szczepienie na wściekliznę, i w zależności od kraju, odrobaczanie. Różne kraje w różny sposób wymagają terminów odrobaczania, w przypadku Norwegii było to chyba nie więcej jak 5 dni przed wjazdem do Norwegii. Plus mieliśmy wpis (z tyłu jest na to miejsce), że zwierzę nadaje się do transportu do miejsca docelowego, po zbadaniu. Poza tym chyba więcej nie trzeba
:)J.1 napisał:Szacunek.fajnie się czyta,fajne zdjęcia,Myślę ,że większość osób zaglądająca na forum ma już dość relacji RTW ( BUD/DXB/MNL/SYD/HNL/LAX/OSL ).
:lol:Dzięki
;)
Szczerze przyznam się, że nie policzyłem dokładnie ile poszło na wyprawę. Ale trzeba liczyć, że są to granice 6-8-10tyś/dwie osoby. Z czego spora większość to koszty paliwa, najnormalniej w świecie
:)Warto porównać, że w podobnej cenie dla dwóch osób mamy wycieczki do Norwegii, ale... 5-7 dni
;)
6 czy 10 tyś spora różnica. Czy w tą kwotę wchodzi przeróbka auta?Jaki jest sens robienia z auta campera skoro mieliście namiot? Czy chodzi o to, że nie wszędzie można się rozbijać z namiotem czy może inny powód?
kumkwat_kwiat napisał:6 czy 10 tyś spora różnica. Czy w tą kwotę wchodzi przeróbka auta?Jaki jest sens robienia z auta campera skoro mieliście namiot? Czy chodzi o to, że nie wszędzie można się rozbijać z namiotem czy może inny powód?Spora różnica, to prawda, ale nie umiem dokładniej określić
:( Część kosztów była płacona przed, np. prom Tallin-Helsinki, opłaty drogowe szły z jednej karty, 'życie' z drugiej, żywność kupiona też przed, część gotówką norweską płaciliśmy, więc bardzo ciężko mi określić. Przeróbka auta, czyli płyty OSB plus zasłony to koszt ok. 500złHm, ciekawe pytanie
:) W zasadzie można wszędzie się rozbić, ale:-w autominicamperze jest cieplej, plus zawsze w nocy można na 10 minut włączyć silnik i nagrzać trochę-w sumie to podchodzi pod punkt nr 1, ale problem wiatru (np. Nordkapp - silny wiatr, deszcz i 8 stopni) nas nie dotyczył - po wrażeniach z poprzedniego pobytu, gdzie po 4 dniach deszczy cały namiot był już przemoknięty, a my nie mieliśmy możliwości wysuszenia go (bo gdzie, na deszczu?
:D), chcieliśmy mieć dach nad głową, który nie przemoknie-nie wszędzie były dobre warunki na rozbicie namiotu - niektóre postoje turystyczne miały dosyć 'skąpe' miejsca trawiaste-trochę szybciej się rozkładało, nie trzeba było pompować materaca
;)Ale sądzę, że głównym wyznacznikiem był komfort, temperatura i nieoczekiwane sytuacje ze średnimi warunkami do rozbijania namiotu.
Na Nordkapp wchodziliście bezpłatnie czy płaciliście i dojeżdżaliście samochodem do ostatniego parkingu?Sam zrobiłem podobną trasę w tym roku, 26 dni i prawie 10 tys km w 7 osób ponad 20 letnim T4. Całą relację wrzucaliśmy dzień po dniu na bloga w trakcie trwania podróży http://roadtripbus.pl/category/road-trip-no-5/
planuję podobną trase w tym roku. mam pytanie gdzie można najdalej zostawić samochód, żeby nie płacić za wejście na NordKap? oglądałem street view od gugla i troche tego miejsca jest, ale nie wiem czy moąnz parkować na poboczu.drugie pytanie, czy warto pociągnąć trasę na kopenhagę, i potem na niemy, czy nie lepiej promem z Ystad do Świnoujścia?
Chciałbym podzielić się z wami historią naszej podróży, która miała miejsca w lipcu 2015r. :)
Gdzie pojechaliśmy?
Rozpoczęliśmy naszą przygodę na Śląsku, a zjechaliśmy do Wrocławia :) Cała trasa... Jak widać na mapie :)
Zajęło nam do 29 dni, 10 000km :)
Czym pojechaliśmy?
Kiedyś pytałem się na CT, jak mogę z Toyoty Avensis zbudować microcampera - dostałem parę porad, które wykorzystałem, i oto jest:
Konstrukcja wydaje się prosta - wszystko z płyt OSB, na dole zbite w formę skrzyń transportowych, u góry płyty do spania, obite materiałem, a na to materac piankowy. Wydaje się być proste, ale dopasowanie tego w aucie wielkości Toyoty Avensis było wyzwaniem. W celu montażu łóżka użyłem fabrycznych mocowań dla foteli tylnych, których oczywiście nie było.
Jedzenie na miesiąc, ciuchy, jedzenie dla Tori, elektronika, spanie - wszystko wpakowaliśmy do wozu i ruszyliśmy!
DZIEŃ 1, 2, 3
Jaworzno-Suwałki-Tallin
Co tu dużo pisać - jest to tzw 'transportowa' część naszej trasy, na której oczywiście zwiedzaliśmy, ale staraliśmy się śmiało brnąć na północ.
Z uwag praktycznych - w Estonii można spać na darmowych campingach zrobionych w lesie przez ichniejszy zarząd lasów. Akurat na tym, na którym spaliśmy musieliśmy uiścić opłatę za wjazd autem, która wynosiła... 3 euro :)
Tallin polecamy zwiedzić, piękne miasto! A co do spania - parking przed promem oferuje w miarę spokojne miejsce na nocleg. Niestety, parking za 2 euro był w remoncie, i musieliśmy stać na 'zwykłym' promowym parkingu. Nie zabiło to nas ceną, ale nie były to 2 euro ;)
Estoński darmowy camping w lesie
Tori w Tallinie
A tak spaliśmy przed promem
DZIEŃ 4 ,5 ,6
Tallin-Helsinki-Vestre Jakobselv
Pobudka w okolicach 5, żeby wyrobić się na prom, przejazd promem, drzemka w Finlandii, i dwa dni jazdy prostymi drogami przez lasy, jeziora, lasy, jeziora... I jeszcze raz lasy? :D
Po drodze oczywiście Rovaniemi i przekroczenie kręgu podbiegunowego. Nie dochodziło to do nas, że jesteśmy już... Za kołem podbiegunowym!
Prom
Tak podróżowała Tori
Posiłek gdzieś na trasie w Finlandii
Parking dla camperów i przyczep na trasie, zostaliśmy tam na noc
Rovaniemi ;)
Monotonia kilometrów fińskich dróg ;)
Ożywienie - biegające renifery pomiędzy samochodami - na północy Finlandii standardowy widok!
I 6. dnia przekraczamy granicę Norwegii! Ale nie kierujemy się prosto na Nordkapp - chcemy zwiedzić najbardziej wysunięte na wschód fragmenty, więc jedziemy do Vadsø, Vardø, śpiąc w magicznym Vestre Jakobselv.
Zauroczyło nas to małe miasteczko - spacerując pomiędzy domami wszyscy witali się z nami jak ze swoimi sąsiadami, uśmiech to podstawa.
Dodatkowo, był to najlepszy camping, który odwiedziliśmy. Kosztował za nas trójkę, auto, namiot, 160 lub 180kr. W cenie była sauna, prysznice (wszystko nowiutkie), pralnia, suszarnia, kuchnia. Niesamowite miejsce! Jeżeli gdzieś na wakacje, to do Vestre Jakobselv - cisza i spokój :)
Spotkalismy tam przeuroczą dużą rodzinkę z Nowego Targu, podróżującą vanem, z ktorą mijaliśmy się przez kolejne dwa tygodnie w różnych miejscach - więc jeśli nas czytają, to pozdrawiamy! :) :spoko
Charakterystyczny punkt Vestre Jakobselv
Co nas jeszcze zaskoczyło w Finlandii, to wyjeżdżając chcieliśmy skorzystać w którymś z miast z prysznica na campingu. Nie chcieliśmy spać na campie, bo zimno, a cały wyjazd i tak był nastawiony na spanie w samochodzie. Mimo że w trzech miejscach chciałem zapłacić za skorzystanie z prysznica wykręcali się rzeczami typu 'musimy mieć zużycie wody adekwatne do ilości osób na campingu'... Ręce opadają...
DZIEŃ 7, 8
Vadsø, Vardø-Slettnes fyr
Podróże po wschodnich terenach Norwegii, odwiedziliśmy najbardziej wysuniętą na północ fortecę świata (Vardø), przejechaliśmy tunelem prawie 100m poniżej poziomu morza :) I wyruszyliśmy dalej, powoli kierując się na zachód.
Wschodnie tereny :)
Czasem aż trudno uwierzyć, że to koło podbiegunowe i sama północ Norwegii
Jeszcze raz noc na campingu w Vestre Jakobselv :)
Z tym zdjęciem wiąże się głębsza historia - trzy lata temu pojechaliśmy do Norwegii, aby zwiedzić całe południe i środek, dojeżdżając do najbardziej wysuniętej na południe latarnii w Norwegii, gdzie był znak na tą... Najbardziej wysuniętą na północ :) Na telefonie zdjęcie sprzed 3 lat, a samo zdjęcie zrobione pod Slettnes fyr :)
Najważniejszy członek załogi ;)
Miejsce do spania znaleźliśmy przy Venteroomie, czyli poczekalni. Po co poczekalnia na drodze? Jest to zimowa poczekalnia (dlatego połowa była zamknięta, dostępne tylko toalety i jedna skórzana kanapa ;) ) na pług śnieżny, który przyjeżdża tylko kilka razy w ciągu dnia. Samochody ustawiają się w kolejce, a następnie podążają za pługiem, który ułatwia bądź umożliwia przejazd.
DZIEŃ 9, 10, 11
Nordkapp!
Dlaczego Nordkapp? Bo wszyscy, którzy jadą do Norwegii muszą tam pojechać, bo inaczej to kiepska wyprawa? Nie, w żadnym wypadku. Mimo że jest to niesamowicie popularny punkt turystyczny, my chcieliśmy odwiedzić ten region, chcieliśmy stanąć na północnym skraju Europy, bo to właśnie nam się podoba.
W drodze na Nordkapp ze wschodniego półwyspu cały czas padał deszcz, wiał wiatr i było poniżej 10 stopni. Jedyne przejaśnienie było przy Silfar Canyon, z nikąd pojawił się kanion jak z amerykańskich filmów:
Ale po całym dniu drogi dojechaliśmy...
Wiał taki wiatr, że rozkładanie łóżka zrobiliśmy bez wychodzenia z auta. Da się ;)
Następnego dnia przywitała nas już piękna pogoda, więc postanowiliśmy nie marnować czasu, tylko biec na Knivskjellodden, czyli prawdziwy przylądek północny, 1,2km dalej na północ niż Nordkapp. Trasa zajęła nam prawie cały dzień (18km w obie strony).
Znacznik najdalej wysuniętego na północ punktu Europy :)
Tuż obok Knivskjellodden chodził sobie taki gość :)
Piątka za super przygodę :)
Z racji, że mieliśmy długi bilet na wjazd na Nordkapp, wróciliśmy na parking i czekaliśmy na zachód słońca, który dzień wcześniej przesłonił nam deszcz, chmury, mgła i wszystko inne ;)
Czytając wcześniejsze opinie o centrum turystycznym na Nordkappie, że to typowo pod wycieczki, spodziewałem się kiczowatego miejsca... Jeżeli ktoś zastanawia się, czy warto tam wejść, obejrzeć film o Finnmarku, posiedzieć z innymi podróżnikami (sporo osób z plecakami, rowerami, siedziało w hallu), to podpowiem, że warto. Wycieczki przyjeżdżają i po godzinie wyjeżdżają, a Ci, co tam się kręcą, mają trochę więcej czasu... :)
Ruszyliśmy w podróż na południe... Ciąg dalszy w kolejnych postach ;)