Rosja. Luty 2016. Egoriewsk - obód moskiewski. Wczesny poranek, nim słońce wstało. Wstaliśmy w pośpiechu i udaliśmy się piechotą na lokalny dworzec autobusowy.
Tam złapaliśmy autobus do Woskriesieńska, którym jechaliśmy około godziny, choć trudno to określić bo pora była wczesna a ja lekko zaspany. Na miejscu złapaliśmy pociąg, który zabrał nas do Riazania.
Dworzec kolejowy w Riazaniu.
Codzienność...tak wygląda życie na co dzień.
W autobusie kupiliśmy bilety u babci, która miała swoje biuro na miejscu czyli w autobusie.
A oto cel naszej podróży. Zabytki, kremlin, coś w tym rodzaju. Koleżanka która dowiedziała się że wybieram się w tym kierunku zapytała mnie po co tam jadę skoro tam nic nie ma. Poniekąd miała rację, ale w każdym krótkim wypadzie liczy się sam fakt podróżowania z miłym towarzystwem.
Chatki nieopodal celu naszej podróży. Luksusowe apartamenty.
A to kilka fotek z drogi powrotnej, a w zasadzie w drodze do knajpy na obiad.
Powrót do Egoriewska tego samego dnia wieczorem. Z tą różnicą że w Woskriesieńsku wzięliśmy taksówkę, która zabrała nas do naszego apartamentu w Egoriewsku, o którym napiszę niebawem więcej. No może z tym pisaniem to przesadziłem, ale będzie to przynajmniej fotorelacja podobna do tej powyżej.
Tam złapaliśmy autobus do Woskriesieńska, którym jechaliśmy około godziny, choć trudno to określić bo pora była wczesna a ja lekko zaspany. Na miejscu złapaliśmy pociąg, który zabrał nas do Riazania.
Dworzec kolejowy w Riazaniu.
Codzienność...tak wygląda życie na co dzień.
W autobusie kupiliśmy bilety u babci, która miała swoje biuro na miejscu czyli w autobusie.
A oto cel naszej podróży. Zabytki, kremlin, coś w tym rodzaju. Koleżanka która dowiedziała się że wybieram się w tym kierunku zapytała mnie po co tam jadę skoro tam nic nie ma. Poniekąd miała rację, ale w każdym krótkim wypadzie liczy się sam fakt podróżowania z miłym towarzystwem.
Chatki nieopodal celu naszej podróży. Luksusowe apartamenty.
A to kilka fotek z drogi powrotnej, a w zasadzie w drodze do knajpy na obiad.
Powrót do Egoriewska tego samego dnia wieczorem. Z tą różnicą że w Woskriesieńsku wzięliśmy taksówkę, która zabrała nas do naszego apartamentu w Egoriewsku, o którym napiszę niebawem więcej. No może z tym pisaniem to przesadziłem, ale będzie to przynajmniej fotorelacja podobna do tej powyżej.