+8
marylka80 7 czerwca 2016 19:37
Witajcie podróżnicy :)

Całkiem nie dawno wrócilismy z naszej 4 tygodniowej podróży po Nowej Zelandii. Ponieważ stosunkowo mało tutaj relacji z tego krańca świata, postanowiłam się z wami podzielić moją wiedzą, o którą jestem bogatsza po powrocie. Dla zobrazowania podróży, bylismy w 5 osobowym składzie od połowy lutego do połowy marca. Podróżowaliśmy wynajetym wcześniej przez interenet camperem. O wszystkich zaletach i wadach przeczytacie poniżej :) Zapraszam na garść przydatnych informacji a potem do obejrzenia zdjęć :)

1. Nowa Zelandia – kiedy jechać?
No właśnie, oto jest pytanie. Nowa Zelandia jest niestety krajem deszczowym i to bardziej niż nam się wydawało. Do Islandii bym może nie porównywała, ale nawet latem potrafi padać tydzień lub dwa. Lato trwa od grudnia do marca, ale dopiero w lutym pogoda jest najbardziej ustabilizowana. Niestety gwarancji nie ma żadnej. Możemy mieć szczęście i podróżować przez miesiąc w słońcu i upałach, albo i pecha i zaliczyć kilka dni deszczu bez przerwy tak jak nam się do przytrafiło. Reguły nie ma, a najgorsze jest to, że nawet prognozy pogody nie sprawdzają się na dłużej niż 3 dni. Tak więc pozostaje dopasowywać plan podróży do pogody, tak ja my to zrobiliśmy, dlatego pod tym względem trzeba być elastycznym. Od początku lutego do połowy marca wydaje się być idealny czas na podróż do kraju kiwi. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że właśnie w tym czasie jest tam najwięcej turystów. My byliśmy właśnie od połowy lutego do połowy marca i poza tym, że oberwało nam się trochę przez cyklon, który przyszedł z nad Fiji to mieliśmy w zasadzie idealne warunki pogodowe. Miłośnikom budzącej się do życia wiosny polecam listopad i grudzień. Wtedy kwitną też łubiny nad Tekapo, to niesamowity widok, ale tak naprawdę, to większość kraju jest zielona przez cały rok.


2. Nowa Zelandia – na jak długo jechać?
Na tak długo jak tylko się da :) Najlepiej na kilka miesięcy wtedy będziecie się mogli na spokojnie nacieszyć tym cudownym miejscem. No ale wiem, że tylko nieliczni mogą sobie pozwolić na taki długi urlop, choć przyznam szczerze, że w trakcie podróży, nie ważne z kim rozmawialiśmy, wszyscy podróżowali dłużej niż my. Przypomnę, że my mieliśmy na miejscu do dyspozycji 4 tygodnie, więc jak dla nas to już było nasze maximum możliwości. Podczas planowania musiałam z wielu rzeczy zrezygnować, bo czas nas niestety ograniczał. No i całkiem spora lista została do zobaczenia na następny raz :) Można się wybrać na 3 tygodnie, myślę, że to jest minimum, na mniej nie ma sensu lecieć, bo podróż i długa i nie tania.


3. Nowa Zelandia – wiza, waluta
Polscy obywatele wyjeżdżając do Nowej Zelandii na maksymalnie 3 miesiące nie potrzebują wizy. Trzeba jednak pamiętać, żeby paszport był ważny minimum 3 miesiące od daty powrotnej. Co do waluty to w nowej Zelandii posługujemy się dolarami nowozelandzkimi. Przed wyjazdem przeliczaliśmy i najlepiej wyszło nam płacenie na miejscu kartą kredytową Maestro z konta w euro. Z konta w złotówkach też przelicznik nie był zły. Zwykłą kartą do rachunku bieżącego, nie udało nam się nigdzie zapłacić. Co do wymiany na miejscu to wymienialiśmy zarówno dolary amerykańskie jak i euro. W przeliczniku nie było różnicy, przy czym dolar amerykański praktycznie w każdym miejscu miał taka samą cenę, a euro im dalej od dużego miasta tym kurs był gorszy. Tak więc jeśli wybieracie się z gotówką, to najlepiej wymienić pieniądze od razu w Auckland na całą podróż. Tam był najlepszy kurs. Poza tym przy każdej wymianie pobierają prowizję, więc im rzadziej wymieniamy tym lepiej. Powyżej 500 euro trzeba mieć przy sobie paszport, bo spisują wszystkie dane. No i w niektórych miejscowościach może nie być banku, tak więc najwygodniejsza jest karta, albo większa wymiana gotówki od razu w dużym mieście. Nie ma kantorów, pieniądze wymienia się w banku.


4. Nowa Zelandia – biosecurity
Żeby wjechać do Nowej Zelandii trzeba przejść na lotnisku przez specjalną kontrolę tzw Bio Security. Kontrola ta ma na celu zabezpieczenie przed przedostaniem się na wyspy szkodników i chorób zarówno zwierzęcych jak i roślinnych. W samolocie otrzymacie Passenger Arrival Card którą należy wypełnić przed wjazdem do Nowej Zelandii. Jest to dokument prawny i jeśli złamiecie prawo podając nieprawdziwe informacje będzie to skutkować karami, a może nawet więzieniem. Jest całkiem spora lista produktów, których do NZ nie można wwozić, lub trzeba zdeklarować, że się je posiada. My mieliśmy sporo batonów, orzeszków, słodyczy. Nie było problemu, tylko musieliśmy mieć zaznaczone, że je wwozimy. Pan celnik kiedy zobaczy, że jesteście z Polski, na pewno zapyta was czy nie przewozicie przypadkiem kiełbasy :) tak więc jakbyście mieli w planach, to możecie sobie darować. Dobrze sprawdźcie sobie co macie w plecaku, żeby się nie okazało, że zapomnieliście zadeklarować jabłka, bo może was to kosztować $200. Jeśli wwozicie sprzęt sportowy, buty trekkingowe, czy namiot przygotujcie się, że zostaną one dokładnie sprawdzone, a w razie jeśli nie będą czyste to ładnie je wam umyją. Kolejka do kontroli może być długa, w zależności o której przylecicie. U nas nie trwało to dłużej niż 30 min, ale może trwać nawet do 2 godzin.


5. Nowa Zelandia – noclegi
Każdy kto trochę interesował się w cenach noclegów hotelowych w Nowej Zelandii na pewno wie, że do najtańszych one niestety nie należą. Najtańszy pokój dwuosobowy ok 80$, więc przy miesięcznej podróży możecie sobie szybko policzyć jaka wychodzi z tego kwota :) Dlatego każdy szuka jakiejś alternatywy. Jedni wybierają hostele lub dzielone pokoje (ok 30-35$ od osoby), inni noclegi na kempingach, można spróbować szczęścia w couchserfingu, albo wynająć samochód z możliwością spania tzw campervan. Ta ostania opcja jest bardzo popularna. Vanów przerobionych na sypialnie na kółkach wiedzieliśmy setki. Myślę, że jeśli podróżuje się w dwójkę to jest to najtańsza opcja i warto ją rozważyć. Może nie najwygodniejsza, ale zdecydowanie można sporo zaoszczędzić. Ponieważ my jechaliśmy w pięć osób, najtańszą opcją było wynajęcie campera.


6. Nowa Zelandia – czym się poruszać
W zasadzie najlepszym środkiem transportu jest samochód. Kolej leży i kwiczy, autobusy jeżdżą tylko pomiędzy dużymi miastami i to raz dziennie, stop podobno nie wypada najgorzej, ale taki rodzaj podróżowania trzeba lubić. Ponieważ mieliśmy jedno wolne miejsce w camperze zabieraliśmy zawsze autostopowiczów. Z ich relacji wynikało, że całkiem dobrze się podróżuje na stopa. Bywali tacy co nie czekali dłużej jak 10 min. Choć najczęściej przybierają inni turyści, bo ich zdecydowanie częściej spotyka się na drogach niż miejscowych. Ale jeśli stop nie jest waszym wymarzonym środkiem transportu to samochód wydaje się być niezastąpiony. Do wyboru do koloru, od osobowych, przez vany po campery. Jedyny minus jest taki, że większość samochodów w rozsądnej cenie ma swoje lata. To tyczy się nie tylko osobówek ale także camperów. Na drogach bardzo rzadko spotyka się nowe campery. Przypuszczam, że większość sprowadzana jest z Australii, dlatego tak to wygląda. Nie zapomnijcie, że w Nowej Zelandii panuje lewostronny ruch i żeby wynająć samochód trzeba posiadać międzynarodowe prawo jazdy.


7. Nowa Zelandia – camper
Zanim zdecydujecie się na podróżowanie camperem warto wiedzieć kilka rzeczy przed podjęciem decyzji. Wiem, że często się czyta, że Nową Zelandię najlepiej i najtaniej zwiedzać camperem, ale w praktyce wcale nie wygląda to tak różowo. Jeśli wybieracie się w dwójkę, to camper w ogóle odpada, chyba że chcecie zbankrutować. W trójkę, czy w czwórę dalej jest średnio opłacalny (hostel +samochód wyjdzie wam na to samo). Zaczyna się opłacać przy 5 osobach, przy czym w tym momencie nawet wynajmując największego campera 6 osobowego, czyli takiego jak my mieliśmy w 5 dorosłych osób robi się na pokładzie bardzo ciasno. W 6 w ogóle nie wyobrażam sobie podróżować. No chyba, że to są 2 dorosłe osoby + 4 dzieci. Kolejna sprawa jest taka, że fakt, że podróżujemy camperem wcale nie oznacza, że nie płacimy za noclegi. Płacimy, owszem i to wcale nie mało. W zależności od campingu jaki wybierzemy ceny wahają się od 0-25$ od osoby. Oczywiście trzeba trochę balansować, czasami spać na darmowych campingach, ale wtedy nie mamy ani prysznica ani kuchni więc max dwa dni z rzędu można sobie na to pozwolić, bo uwierzcie mi, że branie prysznica w camperze i to w 5 osób jest trochę skomplikowane. Poza tym co 2-3 dni trzeba zmieniać wodę, więc trzeba skorzystać z tzw dump station, które najczęściej są na płatnych parkingach. Kolejna sprawa to paliwo, które może drogie nie jest, ale campery potrafią całkiem sporo palić. Szczególnie jeśli nie są najnowsze. Nasz spalał na szczęście tylko 13 litrów, ale przez pierwsze kilka dni mieliśmy niby ten sam model, tylko rok starszy i spalał 18 litrów/100km. To całkiem spora róznica, więc zwracajcie na to uwagę przy rezerwowaniu. Kolejna rzecz, to jeśli jedziecie w szczycie sezonu (grudzień-luty) to rozglądajcie się za camperem minimum pół roku wcześniej. My rezerwowaliśmy 3,5 miesiąca wcześniej i wszystko było już zajęte. Warto też wiedzieć, że ceny camperów w sezonie są dwa razy wyższe niż poza sezonem. No i największy minus podróżowania camperem jest taki, że nie mamy praktycznie żadnego kontaktu z mieszkańcami, jedynie z innymi podróżującymi – gdzieś na campingach. Jak dla mnie to był największy minus, którego kompletnie nie przewidziałam.


8. Nowa Zelandia – kempingi
Przed wyjazdem, kalkulując koszty myślałam, że wybierając campera jako środek transportu odpadną nam koszty noclegu. Będziemy się zatrzymywać w jakichś uroczych miejscach i spać na dziko. Nic bardziej mylnego. Po pierwsze większość kempingów jest płatna, po drugie spanie w nieprzeznaczonych do tego miejscach jest zabronione. Oczywiście można zaryzykować, ale może się okazać, że o 6 rano obudzi nas jakiś sympatyczny pan wręczając mandacik. Nam się w sumie tylko raz tak zdarzyło, bo byliśmy zmęczeni i zatrzymaliśmy na jakimś zajeździe przy drodze, ale ruszaliśmy dalej skoro świt, więc nawet straż pewno w tym czasie spała :) Bezpłatnych kempingów jest całkiem sporo, często w bardzo uroczych miejscach, ale też dość szybko się zapełniają i jeśli przyjedziemy późno to może już nie być miejsca. Poza tym, żeby z nich skorzystać trzeba być “self-contained”. To znaczy mieć własną wodę oraz toaletę (może być przenośna). Na bezpłatnych kempingach mamy zazwyczaj tylko piękny widok. Czasami toalety i zimną wodę. Koszy na śmieci zwykle brak. Campingi Low Cost od 1-10$ posiadają zwykle toaletę, zimny prysznic, czasami ciepły, ale na żetony (dodatkowo płatne) pitną wodę, grille, stoły piknikowe, raczej rzadko miejsca z prądem. Warto wziąć pod uwagę, że nawet w środku lata branie zimnego prysznica jest średnio przyjemne. Większość czasu byliśmy tak zmarznięci, że marzyliśmy o długim, gorącym prysznicu :) Płacenie za takie kempingi zwykle odbywa się albo przez telefon albo na zasadzie wzajemnego zaufania, czyli do puszki. I trzeci rodzaj kempingów Medium 11-20NZ$ to już w zasadzie mamy dostęp do wszystkiego, prąd, ciepłe prysznice – czasami mogą być na żetony, dostęp do kuchni, zdarza się, że jest internet. I ostatnie to kempingi Premium lub Holiday Parki powyżej 20NZ$ i tutaj już mamy full wypas. Prąd, gorące prysznice zwykle bez limitów, kuchnię w pełni wyposażoną, grille, internet (zazwyczaj dodatkowo płatny ok 3-5$), informację, toalety, czasami nawet jacuzzi, wypożyczalnie rowerów itd. Więcej informacji o kempingach znajdziecie TUTAJ. Przed wyjazdem dobrze jest sobie sprawdzić trasę i poczytać opinie o kempingach. Ja korzystałam ze strony RANKERS.


9. Nowa Zelandia – jedzenie
Ceny jedzenia w restauracjach w Nowej Zelandii są na poziomie europejskim. Za obiad musimy średnio liczyć od 20-30NZ$. tak więc codzienne stołowanie się w restauracjach może dość mocno naciągnąć budżet. Prostym sposobem na zaoszczędzenie jest gotowanie, ale oczywiście trzeba mieć do tego warunki. Na szczęście pod tym względem Nowa Zelandia jest bardzo dobrze przygotowana. Jeśli nastawiacie się na gotowanie, czy to w camperze, czy na kempingach to będziecie mieć przeważnie dostęp do kuchni, garnków itd. Bardzo często kuchnie na kempingach są wyposażone tak samo jak wasza kuchnia. Znajdziecie wszystkie przyrządy do gotowania. To jednak dotyczy tylko tych droższych kempingów. Na tych tańszych kuchnie są wyposażone jedynie w czajnik, kuchenkę i toster. A na bezpłatnych kuchni nigdy nie ma. Co też na pewno warto wiedzieć, to że na większości campingów jest zakaz grillowania, chyba że na grillu gazowym. Warto sobie taki grill wypożyczyć razem z camperem, my często używaliśmy. Ponieważ mięso w Nowej Zelandii mają mega pyszne wystarczy kupić kawałek jagnięcinki, pyszne hamburgery balack angust czy świeże krewetki do tego troszkę świeżych ziół i w kilka minut jedzonko gotowe. No, ale ponieważ jesteśmy na wakacjach, nikt nie chce codziennie siedzieć w garach. Poza tym trzeba też skosztować miejscowych specjałów, tak więc raz na jakiś czas jedzonko w dobrej restauracji obowiązkowe. Co powinniście koniecznie skosztować w Nowej Zelendii: pyszne nowozelandzkie sery, wino Riesling 2014 z winiarni Giesen, chipsy z kumary (słodkie ziemniaki) ciasteczka gingernuts, meat pie – kruche ciastko z mięsem, frytki z kumary, kultowe lody hockey-pockey z kuleczkami toffi, fish & chips oczywiście (najlepsze w Akaroa) – no i małże! Omomomm!


10. Nowa Zelandia – sklepy/zakupy
Jeśli nastawiacie się na własne wyżywienie, to sklepy w nowej Zelandii będziecie odwiedzać dość często. My robiliśmy zakupy średnio co 2-3 dni plus codziennie świeże pieczywo. Przed wyjazdem naczytałam się, że w NZ mają okropny chleb. Po części to prawda. Dobrego chleba, takiego jak nasz polski to można szukać ze świeczką. W większości przeważa chleb tostowy, ale często w supermarketach mają całkiem dobre bagietki i okrągłe chlebki, które jak są świeże to są całkiem w porządku. W jakiś mniejszych mieścinach mają też piekarnie, albo sklepiki z eko żywnością i tam też można często znaleźć coś lepszego. Niestety ceny w tych małych sklepikach są koszmarne, więc po kilku razach omijaliśmy je szerokim łukiem. Zakupy najczęściej robiliśmy w Paknsave lub w Countdown. Ceny były porównywalne. W jednym i drugim za zakupy powyżej jeśli się nie mylę 60NZ$, dostaje się zniżkę 0,6NZ$ na benzyne. Fajna sprawa, zawsze można kilka groszy zaoszczędzić. Ceny w sklepach na poziomie europejskim. Mniej więcej jak w Holandii. Supermarkety duże i super zaopatrzone. Warzywa, owoce świeże i bardzo smaczne. Mięso tak jak wspominałam mega aromatyczne, nie to co u nas. Znajdziecie wszystko co potrzeba, poza mocniejszym alkoholem. Jedynie piwo i wino, a reszta w specjalistycznych cenach z alkoholami. Przy czym ceny dość wysokie. Najtańsza butelka 0,7 ok 20NZ$. Warto wiedzieć, że w małych miejscowościach nie zawsze są supermarkety. Wtedy mamy jakieś mniejsze sklepiki. Ceny też mogą być wyższe, więc najlepiej sobie sprawdzać na bieżąco na mapie, gdzie się jedzie i czy będzie tam jakiś supermarket.


11. Nowa Zelandia – paliwo
Cena paliwa w Nowej Zelandii zaskoczyła nas bardzo pozytywnie. No ale, na całym świecie ropa poszło mocno w dół więc nie ma się co dziwić. Natomiast rozrzut cenowy pomiędzy wyspą północną i południową jest bardzo duży. Najtaniej tankowaliśmy (diesla) na północy w okolicach Bay of Island ok 0,72$ za litr. A najdrożej na południu w okolicach Mt Cook, ponad 1,05$. Różnica 30% to całkiem sporo. Najlepiej tankować w dużych miastach na stacjach samoobsługowych. Wtedy wychodzi najtaniej. Można też użyć kuponów zniżkowych z Paknsave lub Countdown, zawsze to coś. Najdroższe paliwo jest na małych wioskach, o ile w ogóle jest. Dwa razy jechaliśmy na oparach i się modliliśmy żeby dojechać do najbliższej stacji. Często odległość między stacjami benzynowymi to 300 km. Tak więc zaopatrujcie się zawsze w pełny bak, żeby nie było niespodzianek. Szczególnie jeśli pojedziecie na Milford Sound, tam gdzieś w pobliżu Te Anau jest stacja, ale najdroższa na całej wyspie.


12. Nowa Zelandia – ceny
Panuje powszechna opinia, że Nowa Zelandia jest bardzo droga. Czy ja wiem? Na pewno nie jest droższa niż Holandia, Francja czy inne europejskie państwo. Problem polega na tym, że lecimy tam nie na weekend, nie na tydzień, tylko na co najmniej 3-4 tygodnie, a nawet dłużej i to powoduje, że podróż wychodzi całkiem sporo. Myślę, że gdybyśmy podróżowali miesiąc po Francji, to wydalibyśmy nie wiele mniej. Przed wyjazdem przygotowałam plan wraz z rozbiciem budżetu na poszczególne części i w efekcie końcowym, gdyby nie skok ze spadochronem, którego nie przewidywaliśmy zmieściliśmy się w zakładanym budżecie idealnie. Podaje wam ceny za miesięczny pobyty od osoby: bilety lotniczy do NZ z Emirates – 1050 euro, bilet lotniczy Christchurch – Aucklend – 50euro, camper – 1200euro, benzyna – 75euro, jedzenie 320euro, campingi + nocleg w Auckland- 220euro, bilety wstępów + inne atrakcje 1120euro z czego (Hobbiton – 79NZ$, pływanie z delfinami 153NZ$, łódź Milford Sound 65NZ$, bus na Tongariro – 35NZ$, kajaki 200NZ$, Gondola Christchurch – 28NZ$, WaiOtapu – 32NZ$, Wine by Bike – 40NZ$, Heli Hike Tasman Glacier – 550NZ$, Sky Diving Wanaka – 620NZ$). Czyli w sumie – 4035 euro. Tak wiec szybko możecie wywnioskować, że jeśli kupicie bilet do NZ na promocji za 600 euro i darujecie sobie skok ze spadochronem oraz lot helikopterem, to możecie bez problemu zaoszczędzić ponad tysiąc euro.


13. Nowa Zelandia – fotografowanie
No co moge tutaj napisać :) Nowa Zelandia jak żaden inny kraj na świecie, jest mega fotogeniczna. Nie ważne gdzie będziecie, krajobrazy powalają. Oczywiście jeśli jest pogoda, bo jeśli nie to jest mniej uroczo, ale miejmy nadzieję, że jak pojedziecie, to będzie tylko słonko :) Ale w tym punkcie nie o tym chciałam pisać. Jak zwykle przed podróżą trzeba zdecydować jakie obiektywy ze sobą zabrać, żeby nie nosić niepotrzebnych kilogramów. Zabraliśmy ze sobą trzy obiektywy Sigma Art 24mm, Sigma Art 50mm i Nikon 14-24mm. Najwięcej zdjęć robiliśmy 24mm, 50-tka praktycznie w ogóle się nie przydała, 14-24mm – dobrze mieć, szczególnie przy fotografowaniu gwiazd. Natomiast bardzo żałuję, że zostawiłam w domu 70-200, bo bardzo często mi go brakowało, żeby ściągnąć jakaś górę czy krajobraz trochę bliżej. Tak więc moja rada, zabierać ze sobą zooma. I tak już po fakcie, myślę, że bardziej by się sprawdził Nikon 24-70mm niż Sigma 24mm i 50mm oddzielnie. Filtr polaryzacyjny koniecznie i jeśli lubicie zamrożoną wodę to koniecznie zabierzcie filtr szary. Do zdjęć gwiazd, czy wschodów z zamrożoną wodą niezbędny bedzie statyw.


14. Nowa Zelandia – co ze sobą zabrać
To przede wszystkim wszystko zależy od tego kiedy się wybieracie i jak zamierzacie podróżować. Generalnie jeśli wybieracie się tamtejszym latem, tak jak my to i tak zaopatrzcie się w dużą ilość ciepłych ubrań. Ja zabrałam dwie bluzy i dwie pary długich spodni, reszta to były krótkie spodenki i koszulki. Powiem szczerze, że przez 80% czasu chodziłam z długim rękawem, a 50% czasu w długich spodniach. Nawet jeśli było słonecznie to i tak wiał dość rześki wiatr i było chłodnawo. Z innych rzeczy, które się na pewno przydadzą to: przejściówka, telefon bez simloka, przedłużacz na 5 gniazdek jeśli będziecie podróżować camperem, transformator z rozdzielnikiem do wtyczki żeby naładować tel czy baterie jeśli będziecie poza zasięgiem prądu, CD z muzyką – nasz samochód nie miał wtyczki na usb, radio tam w ogóle nie działa, więc żebyście mieli co słuchać w trakcie jazdy :) Kremy z filtrem – aczkolwiek my kupowaliśmy na miejscu i był tańszy niż u nas 30 zł za dużą półlitrową butelkę Nivea filtr 50.


15. Nowa Zelandia – telefon, internet
Zaraz po przylocie zaopatrzcie się w turystyczną kartę Travel SIM z Vodafona. Najlepiej od razu na lotnisku (nie, nie jest droższa niż w innym miejscu). My tego nie zrobiliśmy i potem już nigdzie tej karty nie mogliśmy kupić. Miasta omijaliśmy szerokim łukiem, a w małych miasteczkach jeśli w ogóle był salon Vodafona to nie mieli tej karty. Kupiliśmy w supermarkecie zwykłą kartę Pre-Paid za 50NZ$, bo wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że to musi być NZ Travel SIM i po 2 dniach się nam skończyła :(. Na karcie NZ Travel SIM macie do wykorzystania 200 minut i 3GM internetu. Kosztuje 49NZ$, jest ważna przez 60 dni i powinna wystarczyć na 3-4 tyg pobyt. Poza tym z internetu możecie skorzystać niemal w każdym Holiday Parku, zwykle jest dodatkowo płatny 3-5NZ$ na dobę. W większych miastach bez problemu znajdziecie jakaś restaurację czy bibliotekę z bezpłatnym wifi. W małych wioskach poza nimi raczej ciężko z internetem, może być też problem z zasięgiem. Na Milford Sound nie ma w ogóle sieci.


16. Nowa Zelandia – bezpieczeństwo
Nowa Zelandia to jeden z bezpieczniejszych krajów. Generalnie nie ma się co obawiać o kradzież czy jakieś włamania. Jedynie gdzie trzeba uważać to parking przy Tongariro, tam ponoć zdarzają się włamania do camperów. Wiadomo, wszyscy są na 8 godzinnym trekkingu więc miejsce sprzyjające dla rabusiów. A że Tongariro leży na północnej wyspie, tam gdzie mieszka największa ilość Maorysów, to warto być ostrożnym. Ponieważ my w camperze woziliśmy dość sporo elektroniki, zostawiliśmy go na campingu, na którym spaliśmy. Na Tongariro Crossing wzięliśmy autobus za 35NZ$ od os, który nas zawiózł i przywiózł z powrotem. Czyli tylko 5NZ$ wiecej niż autobus w jedną stronę, który i tak musicie wziąć żeby wrócić, bo trasa na Tongariro jest one way.


17. Nowa Zelandia – przydatne aplikacje
Najważniejszą i najbardziej przydatną aplikacją, która działa offline jest Camper Made. Jest to bezpłatna aplikacja, którą najlepiej zainstalować jeszcze przed wyjazdem. Trochę czasu zajmuje zciągnięcie mapy. Dzięki tej appce bez problemu znajdziecie odpowiedni camping, dump-station, internet, stacje benzynową czy supermarket. Posiada rozbudowaną wersję filtrowania, tak więc bez problemu i szybko wszystko znajdziecie. Nam często ratowała tyłek, radziła sobie lepiej z drogami niż nawigacja.


18. Nowa Zelandia – zniżki
Wyjazd do NZ jest dość kosztowny, więc każda możliwość zaoszczędzenia jest dobra. Tak jak już wcześniej wspominałam robiąc zakupy w Paknsave czy w Countdown możemy zaoszczędzić 0,6NZ$ na benzynie. Koniecznie zalogujcie się na stronie Rankers. Tam znajdziecie kupony zniżkowe 10% na wiele kempingów, oraz innych atrakcji takich jak pływanie z delfinami w Kaikoura, skok na bungy, skok ze spadochronem w Wanaka, kajaki w Abel Tasman Park, czy wycieczka rowerowa po winiarniach. Wystarczy się zalogować i wydrukować kupony. Koniecznie ściągnijcie sobie appke na telefon z mapą. Ułatwi wam to szukanie w pobliżu zniżek.


Jeśli jesteście zainteresowani planem podróży oraz relacją z poszczególnych dni, to zapraszam tutaj:
http://www.addicted-to-passion.com/category/podroze/nowa-zelandia/

Dodaj Komentarz

Komentarze (8)

tomwie 7 czerwca 2016 21:04 Odpowiedz
Dzięki za dużą garść info. Świetna relacja, jeszcze lepsze fotki. Widać duże wyczucie aparatu i umiejętności pracy przy obróbce. Fotki tak ładne, że są aż zbyt "plastikowe". Nie umniejsza to oczywiście wartości relacji. Stawiam lajka z plusem :-)
mikus 29 czerwca 2016 15:35 Odpowiedz
Świetny praktyczny poradnik. Bardzo dobrze opisane, aż chce się czytać.
logis 30 czerwca 2016 08:56 Odpowiedz
Lepsze to niż przewodnik LP . Wielkie dzięki. Dla planujących odwiedzenie Nowej Zelandii będzie jak znalazł.
kefirm 30 czerwca 2016 13:38 Odpowiedz
Cudowne zdjęcia :)
tupungato 30 czerwca 2016 15:22 Odpowiedz
Potwierdzam, że camper w NZ to nie bajka. Mało gdzie można się zatrzymać na noc za darmo. Są bardzo wyraźne zakazy. Policja tego pilnuje i wlepia spore mandaty. Żadne tłumaczenie "nie wiedziałem, to tylko jeden raz" nie pomoże. Jeśli policja sama nie przyjeżdża, wezwą ją mieszkańcy, bo campery blokują wjazdy na działki, ludzie chodzą sikać "pod drzewko" i jest smród. A porządek ma być.
venividivici 3 lipca 2016 17:34 Odpowiedz
super relacja i piękne zdjęcia! My byliśmy w NZ w zeszłym roku, pierwsze 2 tygodnie listopada i chyba mieliśmy szczęście do pogody, bo padało tylko raz i nawet zaliczyliśmy kąpiel na przylądku coromanel (zdjecie nr 9 :) ). Co do długości pobytu w NZ, to my byliśmy 15 dni na miejscu i nie uważamy, żeby to było za krótko, szczególnie na pierwszy raz, nie wróciliśmy z poczuciem niedosytu czy też ekstremalnie wykończeni, mimo, że "objechaliśmy" 2 wyspy. Podróżowaliśmy we dwójkę - campervanem, ale następnym razem jak będziemy się wybierać, to raczej skorzystamy z opcji auto + hotele, gdyż komfort "spania/mieszkania" w campervanie nie jest idealny (szczególnie jak ktoś jest rosłym facetem :)), więc my i tak co kilka dni rezerwowaliśmy hotel. No ale wszystko zależy co kto lubi, a my już chyba na starość zrobiliśmy się wygodni :) I polecamy jednak nie oszczędzać i korzystać z atrakcji o których pisze marylka80 , warte są każdego dolara! Polecam (bardzo!) korzystać z www.bookme.co.nz !
marylka80 5 lipca 2016 12:46 Odpowiedz
@tomowie - dzięki @mikus - ciesze się bardzo :) @logis - no własnie kiedy wyjeżdżałam do NZ ciężko mi było znaleść niektóre z powyższych informacji, dlatego postanowiłam się nimi podzielić. @kefirm - dziękuję @tupungato - dokładnie tak jak piszesz! @venividivici - no to faktycznie mieliście farta z pogodą :) jesli planuje się w dane miejsce powrót, to nigdy nie jest za krótko :) My zwykle odwiedzamy dane miejsce tylko raz, wiec dlatego miałam niedosyt czasowy. Ale kto wie, NZ tak nam się spodobała, że myśle, że to bedzie jedno z ielicznych miejsc w ktore udamy sie po raz kolejny. I tez tak jak wy wybierzemy wtedy opcje auto+hotelle/hostele+ewentualnie couchserfing, bo tez chyba jestem za stara na campera i wszystkie atrakcje z nim zwiazane :)
marylka80 5 lipca 2016 12:47 Odpowiedz
P.S. Czy wy tez widzicie tylko 36 zdjęć? Bo zamiesciłam w relacji ponad 100 ale widze je tylko na podgladzie, a tutaj wyświetla mi sie mniej niż 1/3? Ktoś wie o co chodzi?