Procida ma tylko 4 km2 powierzchni i są to najradośniejsze 4 km na Morzu Tyrreńskim. Słońce, cytrusy, pastele, zapachy. Wyspa ma dobrą energię i leży rzut beretem od Neapolu. A to oznacza, że wystarczy bilet na prom (Caremar lub Snav), by móc podładować baterie. Ze stękającego olbrzyma w porcie Marina Grande wysypuje się garstka tych, co chcą zakosztować raju. Na szczęście jesienią jest ich niewielu.
Bo Procida jak Kopciuszek- choć malownicza i klimatyczna- pozostaje w cieniu sławnych sióstr, Capri i Ischii. To tam gnają wszyscy. I choć mieszkańcy na ogół cenią sobie spokój, to cieszy ich, że urokowi i dobrym fluidom wyspy niektórzy nie potrafią się oprzeć. To przecież tutaj śmigał rowerem listonosz z kultowego filmu „Il postino” i spacerował sam utalentowany pan Ripley.
W niedzielne popołudnia opustoszałe ulice Torre Murata wyglądają tak, jakby zza byle zakrętu miał wyłonić się któryś z nich. Procidę na scenerię filmów wybrano właśnie ze względu na charakter miejsc przywołujących klimat lat 50-tych ubiegłego wieku. Czas płynie tu inaczej, leniwie, ospale. Czasem ma się wrażenie, że nie płynie- zawiesza się. Jak choćby w to październikowe popołudnie...
Ponoć wiosną, gdy na wyspie odbywają się misteria Wielkiego Tygodnia czas zastyga zupełnie. Właściwie to cofa się w lata sięgającej tradycją XVII wieku procesji. Faceci przebrani w ciuszki bractwa ciągną wagony zwane „tajemnicami” od Torre Murata do portu Marina Grande. Pochód jest widowiskowy i przyciąga tłumy gapiów. Tutejsze misteria celebrowane są najpiękniej w całym regionie. Nie wszyscy jednak mogą odwiedzić wyspę wiosną. Dla nich pozostają zdjęcia, figury i ołtarz w bocznej salce kościoła.
A także puste plaże, wolne stoliki w knajpkach i niemal wymarłe uliczki. Okazje, by leniwie powłóczyć się po wyspie, wypić espresso z rogalikiem w kawiarni przy kościele. Powdychać zapach cytryn albo zajrzeć do knajpki w porcie. Dostać tam można doskonałe ryby i makarony. Popijając wino i gapiąc się w horyzont poczuć można szczęście. Cisza, falowanie morza i pełny żołądek pozwolą zapomnieć o bożym świecie. A chyba tak wygląda raj...?
Możesz podrzucić jaka cena promu? O której wypływa, i o której powrót?
I czy w okolicach Neapolu poleciłabyś jakąś miejscówkę z ładną plażą - mam 3 letniego brzdąca i musi być obowiązkowo plaża. I to jeszcze z łagodnym dojściem - wózek, itd - takie małżonka warunki stawia :)
Bo Procida jak Kopciuszek- choć malownicza i klimatyczna- pozostaje w cieniu sławnych sióstr, Capri i Ischii. To tam gnają wszyscy. I choć mieszkańcy na ogół cenią sobie spokój, to cieszy ich, że urokowi i dobrym fluidom wyspy niektórzy nie potrafią się oprzeć. To przecież tutaj śmigał rowerem listonosz z kultowego filmu „Il postino” i spacerował sam utalentowany pan Ripley.
W niedzielne popołudnia opustoszałe ulice Torre Murata wyglądają tak, jakby zza byle zakrętu miał wyłonić się któryś z nich. Procidę na scenerię filmów wybrano właśnie ze względu na charakter miejsc przywołujących klimat lat 50-tych ubiegłego wieku. Czas płynie tu inaczej, leniwie, ospale. Czasem ma się wrażenie, że nie płynie- zawiesza się. Jak choćby w to październikowe popołudnie...
Ponoć wiosną, gdy na wyspie odbywają się misteria Wielkiego Tygodnia czas zastyga zupełnie. Właściwie to cofa się w lata sięgającej tradycją XVII wieku procesji. Faceci przebrani w ciuszki bractwa ciągną wagony zwane „tajemnicami” od Torre Murata do portu Marina Grande. Pochód jest widowiskowy i przyciąga tłumy gapiów. Tutejsze misteria celebrowane są najpiękniej w całym regionie. Nie wszyscy jednak mogą odwiedzić wyspę wiosną. Dla nich pozostają zdjęcia, figury i ołtarz w bocznej salce kościoła.
A także puste plaże, wolne stoliki w knajpkach i niemal wymarłe uliczki. Okazje, by leniwie powłóczyć się po wyspie, wypić espresso z rogalikiem w kawiarni przy kościele. Powdychać zapach cytryn albo zajrzeć do knajpki w porcie. Dostać tam można doskonałe ryby i makarony. Popijając wino i gapiąc się w horyzont poczuć można szczęście. Cisza, falowanie morza i pełny żołądek pozwolą zapomnieć o bożym świecie. A chyba tak wygląda raj...?