+6
lulet 25 października 2014 23:13
Mimo przebytych kilometrów, zwiedzonych miejsc, nigdy nie mogłem się zebrać, aby podzielić się z wami moimi przeżyciami. Jednak tym razem wakacje były dość wyjątkowe ze względu na miejsce jak i również sposób wypoczynku. Miejsce to niezwykle piękne i jakże mało znane turystycznie to Francuska wyspa Reunion. Zacznę jednak od początku - skąd ten pomysł, a mianowicie szukając z żoną kolejnego kierunku na wakacje napotkaliśmy zdjęcia właśnie z z tej wyspy, i to była miłość pierwszego wejrzenia. Padło postanowienie - Jedziemy i zaczęła się przygoda z poszukiwaniem biletów,noclegów itp.Ze względu na specyfike tego miejsca i wysiłek jaki musielibyśmy włożyć w to, aby co do niektórych miejsc dotrzeć, stwierdziliśmy, że pogodzimy przyjemne z pożytecznym. Nasz plan 2 tygodnie urlopu - 6 nocy Reunion, 6 nocy Mauritius. Bilety kupiliśmy przez lastminute.com, Trasa LCY-ORY-RUN-MRU-CDG-LHR, za bilety zapłaciliśmy 1500 funtów, więc tanio może to nie jest ale nam bardzo zależało żeby odwiedzić Reunion i Mauritius.Na 2 tyg przed naszym wylotem zaczął się strajk w Air France i do samego końca nie wiedzieliśmy czy w ogóle polecimy, na nasze szczęście strajk zakończył się 28 Września a my wylatywaliśmy 30 uff,ale nastepnym razem chyba będe omijał Air France bo oni coś często strajkują. Jeżeli chodzi o hotele to na Reunion dużo ich nie ma a jak już się coś znajdzie to są dosyć drogie, trzeba pamiętać, że tam wszystko jest w Euro.W końcu zdecydowaliśmy, że pierwszą noc spędzimy w hotelu Le Kerveguen w miejscowości Saint Gilles les Bains, jakieś 45m jazdy samochodem od lotniska w Saint Denis, skąd mieliśmy dosyć blisko do punktu widokowego Le Maido, oraz do objechania północnego wybrzeża a na następne 5 nocy zabukowaliśmy prywatne mieszkanie poprzez Airbnb w miejscowości Le Tampon. Tutaj muszę napisać, że wynajęcie samochodu to podstawa ponieważ w większość najciekawszych miejsc jest wysoko w górach i tylko w niektóre dojeżdzają autobusy. Już w pierwszy dzień mieliśmy ciekawą przygodę, pojechaliśmy zrobić zakupy na kolacje do marketu sieci SCORE i kiedy już staliśmy przy kasie podszedł do nas miły pan z mikrofonem i zaczął coś do nas mówić po francusku, okazało się, że właśnie wygraliśmy darmowe zakupy :) najlepsze jest to że my nie znamy języka francuskiego więc cała ta sytuacja była troche komiczna. Naszym pierszym miejscem jakie chcieliśmy zobaczyć był punkt widokowy Le Maido. Pobudka o 5:30 rano, po mniej więcej 1h jazdy dotarlismy na miejsce. Warto tu dodać, iż drogi na Reunion mogą być prawdziwym wyzwaniem nawet dla zawodowców, także przejechanie wydawać by się mogło krótkiego odcinka drogi schodzi się trochę dłużej. Punkt widokowy na wysokości 2200 m.n.p.m robi niesamowite wrażenie a zdjęcia poprostu nie są w stanie tego oddać, widok na Cirque de Mafate, Tutaj muszę dodać, iż aby cokolwiek zobaczyć na Reunion trzeba niestety wcześnie rano wstawać ponieważ już w okolicach południa chmury zakrywają wiekszą część gór. Zdjęcia robione pod bardzo ostre słońce dlatego nie do końca oddają piękno tego miejsca.,,,.

Naszym następnym przystankiem tego dnia był wodospad Cascade Niagara który już znajduje się blisko lotniska w miejscowości Sainte-Suzanne, szału nie ma ale warto zobaczyć jeśli się przejeżdza niedaleko. .

Następnie wybralimy sie do miejscowości Salazie i Hell-Bourg. W samych miasteczkach tak naprawde nie ma nic ciekawego poza tym, że jest to bardzo dobre miejsce wypadowe na Trekking, ale droga do nich zapiera dech w piersiach więc warto tam pojechać. ,,,,.

Następny dzień zaczeliśmy już w Le Tampon, ta sama historia pobudka 5:30 rano i jedziemy na jeden z najbardziej aktywnych wulkanów na świecie Piton De La Fournaise. Droga tam jest dosyć dobra dopiero w końcowej części robi się troche jazda szutrowa, droga prowadzi na parking Pas de Bellecombe skąd do krateru wulkanu trzeba już niestety iść pieszo około 2h w jedną strone. I tutaj polecam się wysmarować się kremem do opalania + czapka na głowe + dużo zapas wody. ,,,.

Po około 2h dotarliśmy do celu. Wysokość 2632 m n.p.m. .,,,#,,,,,,,,,.

W następny dzień postanowiliśmy zobaczyć punkt widokowy Belvédère de Bois Court i La Fenetre z pieknym widokiem na Cirque de Cilaos, byliśmy już tam około 9 rano a już niestety chmury zaczeły zasłaniać widok.,,,

Następnie dotarliśmy do wodospadu Cascade de Grand Galet Polecam.

No i nadszedł punkt kulminacyjny naszej wycieczki czyli wyprawa na najwyższy szczyt wyspy Reunion 3070m n.p.m Piton des Neiges, muszę powiedzieć, że troche się obawiałem tej wyprawy ponieważ zdecydowaliśmy, że wejdziemy i zejdziemy tam w jeden dzień( w przewodniku Lonely Planet piszą cyt"Hard-core hikers may want to complete the round trip in one day about 10 h"), a była to nasza pierwsza taka wspinaczka w życiu.Pobudka 4:40 rano, śniadanie i jedziemy do Cilaos, droga tam zwana 400 zakrętów może przyprawić o mdłości, wrażenia gwarantowane.Na parkingu byliśmy o 7 rano i ruszamy w drogę. Szlak sam w sobie nie jest jakiś bardzo trudny ale trzeba się naprawde napocić, po około 3h wchodzenia dochodzi się do takiej chatki gdzie można zostać na noc i wyruszyć około 4 rano na szczyt żeby zobaczyć wschód słońca ale warunki tam są nie najlepsze, trzeba też pamiętać żeby zrobić rezerwacje inaczej może nie być miejsca bo chętnych nie brakuje. Od chatki na szczyt jest nastepne 2h wchodzenia, około 12:00 dotarliśmy na szczyt, muszę przyznać, że łatwo nie było ale satysfakcja z tego, że daliśmy rade nie do opisania.Zejście na dół zajeło nam 3h więc całość zrobiliśmy w 8h ale nogi nam z dupy wychodziły :) ,,,,,,,,,,,

Ostatni dzień spędziliśmy na odpoczynku na plaży i szukaniu jakiegoś sklepu z pamiątkami co muszę przyznać jest wyzwaniem.Reunion wydaje mi się w ogóle nie nastawione na turystów i wygląda to tak jakby Francuzi chcieli tą wyspe zachować tylko dla siebie. Plaże nie robią jakiegoś szczególnego wrażenia i trzeba uważać gdzie się kąpać poniewać w przeciągu kilku ostanich lat chyba 5 osób straciło życie z powodu rekinów. ,,.

Reunion polecam z całego serca wszystkim tym którzy chcą przeżyć niesamowitą przygodę, podziwiać piekne widoki i lubiących wyzwania. Jeżeli chodzi o ceny w restauracjach to nie wiele moge powiedzieć, ponieważ my gotowaliśmy obiady w mieszkaniu, ceny w marketach takie same jak we Francji czy UK, ich lokalne piwo Bourbon bardzo dobre 0,33l x6 kosztuje około 4,5 euro więc nie jest źle :)

Druga część naszych wakacji to Mauritius gdzie w końcu mogliśmy się wyspać i odpocząć po wczesnych porankach na Reunion. Lot z Reunion na Mauritius trwał tylko 45m i ku naszemu żdziwieniu podstawili nam 777 który był w połowie pusty, zanim się wzbiliśmy, musieliśmy już lądować.Po wylądowaniu czekał na nas już młody chłopak z firmy Royal cars z której wypożyczyliśmy samochód, dostaliśmy nowiutkiego Hyundaia i10 . Od razu z lotniska udaliśmy się do parku La Vanille, około 30m jazdy. Wstęp kosztuje: Na tygodniu 350 Rs a w Sobote i Niedziele 200 Rs od osoby. Warto odwiedzić żeby zobaczyć wielkie żółwie. ,,,,

Po zwiedzaniu parku La Vanille dotarliśmy do naszego hotelu Mon Choisy Beach Resort, który bardzo polecam. Na drugi dzień pojechalismy do Chamarel i do parku Casela, gdzie mieliśmy okazję (oczywiście za kolejną opłatą) do interakcji z młodymi lwiątkami. ,,,,,,,.

W kolejnym dniu mieliśmy zarezerwowane nurkowanie z Divers Ocean na Mon Choisy, gdzie jednym z instruktorów jest Polak Wojtek - super koleś naprawde, mieszka na wyspie ponad 20 lat. Powiedział nam że na wyspie na stałe mieszka około 30 Polaków i że jak będziemy w Botanical garden to jest tam przy głównej bramie kościół w którym msze odprawia Polski ksiądz, z ktòrym można by się napić rumu, niestety nie dane nam było się z nim spotkać (: ,.

Jeżeli chodzi o sam Botanical Garden to muszę powiedzieć, że nie zrobił na nas żadnego wrażenia, może nie ta pora roku nie wiem. Wejście chyba 200 Rs. Reszta dni zleciała nam na plażowaniu i odpoczynku najlepsze naszym zdaniem plaże to Mon Choisy Beach i Trou Aux Biches. ,,,,.,.

W ostatni dzień wymeldowaliśmy się o godzinie 11:00 a wylot mieliśmy o 20:20 więc postanowiliśmy zobaczyć reszte wyspy, dojechalismy do zabytkowego domu Eureka z 1830 r. w środku znajduje się muzeum oraz restauracja, dosyć ciekawe miejsce, można również pójść zobaczyć niby wodospad ale moim zdaniem strata czasu. ,.

Po dotarciu na lotnisko i oddaniu samochodu, podchodzimy do stanowiska Air France i okazuje się, że nasz lot został odwołany ( jakoś nie byłem tym faktem żdziwiony) i nasz lot jest o 8 rano następnego dnia, więc na koszt Air France zabukowali nas w Hotelu niedaleko lotniska Holiday Inn 4,5* gdzie dostaliśmy obiad w formie bufetu i rano śniadanie.Nasz przylot na CDG miał być planowo o 17:40 a wylot do LHR o 19:05, z samolotu wyszliśmy o 18:15 i biegiem ledwo zdążyliśmy na nasz lot do Londynu. Podsumowując te wakacje pod względem doznań, wrażeń i widokòw to zdecydowanie jedne z najlepszych naszych dotychczasowych podróży. ,,.








Dodaj Komentarz

Komentarze (2)

popcarol 3 listopada 2014 11:32 Odpowiedz
suuuper:)
azaza 24 stycznia 2015 23:08 Odpowiedz
nice :)