+7
Kamil 6 marca 2015 07:24
Pierwszy dłuższy przystanek na mojej trasie to Korea Południowa. Mam tu tylko 3 noce i 2 pełne dni. Skupiam się więc na Seulu. Dziś już wiem, że dwa dni na to miasto, to za mało.

Spodziewałem się tętniącej życiem, nowoczesnej metropolii przesyconej technologią na miarę Singapuru, Szanghaju czy Tokio. Tymczasem to co najmocniej w Seulu przykuwa uwagę, to poczucie dziedzictwa kulturowego, poszanowanie tradycji, historia.

W założeniu urbanistycznym miasta zwraca uwagę to, że początkowo nie opierało się o rzekę, mimo jej bliskiego położenia. Widzimy to po obrysie dobrze zachowanych (i odrestaurowanych) murów miejskich. Jednym z symboli Seulu są właśnie te umocnienia wraz z historycznymi murami.

Co prawda dziś nie strzegą ich już strażnicy, ale ducha historii można poczuć przyglądając się inscenizacji zmiany warty przed jednym z pałaców. Tych w mieście znajdziemy pięć. Nie stanowią one jednak skansenów, a są wkomponowane w miejską tkankę. Niejednokrotnie tak harmonijnie, że nie razi kontrast wysokich wieżowców, wśród których są ukryte.



















Nie tylko architektura stanowi o mieście, ale przede wszystkim jego mieszkańcy. Koreańczycy okazali się niezwykle gościnni i pomocni. Wystarczyło, bym na chwilę przystanął gdzieś z rozłożoną mapą, a już za chwilę stał koło mnie uczynny tubylec, gotów podpowiadać. Pogawędek w metrze, czy przy jedzeniu też nie brakowało.













Moje TOP3 w Seulu:
- zmiana warty przed pałacem Deoksugung (3 razy dziennie oprócz poniedziałków, udział darmowy)
- jedzenie na bazarze Gwangjang (miks potraw i alkoholi loklnych ok. 30 zł/osoba)
- Seoul Museum of History (wstęp gratis)

W bonusie wideoporadnik dla gości i gospodarzy AirBnB. Prosto z Seulu

Dodaj Komentarz

Komentarze (1)

japonka76 9 marca 2015 15:19 Odpowiedz
Drugi obrazek to makieta. :) Ale moje pierwsze wrażenie to było, jak tam weszliście, aby to zobaczyć z góry?