Myśl o zwiedzeniu Bałkanów towarzyszyła nam o dawna. Podróż na tereny byłej Jaugosławii kojarzyła się nam z czymś niedostępnym, może nawet trochę ekscentrycznym. W końcu po zebraniu odpowiednich funduszy, zarezerwowaniu urlopu, niedrogich hoteli oraz szybkim przeglądzie samochodu udało się nam wyjechać.
Do Serbii dojechaliśmy przez Słowację i Węgry. Po przejechaniu 750 km dotarliśmy późnym wieczorem do Nowego Sadu. Hotel w którym się zatrzymaliśmy był na obrzeżach miasta. Po szybkim zakwaterowaniu wybraliśmy się taksówką na kolację i spokojny spacer po centrum.
Nazajutrz rozpoczęliśmy zwiedzanie od twierdzy Petrovaradin, która króluje nad Nowym Sadem. Bezpośrednio z niej rozpościera się piękna panorama na miasto i dorzecze Dunaju.
Następnym przystankiem była stolica Serbii czyli Belgrad oddalony od Nowego Sadu o ok. 80km. Po drodze można było zaobserwować wszędobylskie pola słoneczników.
Zwiedzanie Belgradu rozpoczęliśmy od twierdzy Kalemegdon, która znajduje się w dzielnicy Stare Miasto i jest jedną z ważniejszych atrakcji turystycznych miasta. Z twierdzy roztacza się panorama na ujście rzeki Sawy do Dunaju. Na terenie twierdzy znajduje się park będący miejscem spotkań, spacerów i odpoczynku. kolejno ruszyliśmy na obleganą ulicę Knez Mihailova, która jest głównym deptakiem Belgradu i również jest jednym z najstarszych i najcenniejszych zabytków miasta.
Jest to miejsce spotkań mieszkańców miasta jak i obowiązkowy punkt każdego turysty. Znajduje się na nim wiele instalacji artystycznych, ogrom restauracji oraz niedrogich budek z jedzeniem. W Belgradzie jako typowy fast-food króluje pizza sprzedawana na kawałki oraz Pljeskavica, której głównym składnikiem jest grillowane mielone mięso z serem, cebulą, pomidorami i czosnkiem. Niebo w gębie!
3 dnia rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie Ada Ciganlija, czyli Cygańskiej Wyspy znajdującej się niedaleko ujścia Sawy do Dubaju. Na terenie wyspy znajdują się plaże, lasy, tereny rekreacyjne oraz liczne kawiarnie serwujące lokalne specjały. Jest to typowe miejsce spotkań i wypoczynku mieszkańców stolicy. Niestety na wyspie jest wiele zaniedbanych budynków. Można się poczuć jakbyśmy się cofnęli w czasie o 30 lat wstecz.
Po zjedzeniu słodkiego drugiego śniadania, czyli Palacinek z eurokremem i owocami
oraz po wypiciu mocnej kawy ruszyliśmy w kierunku zbombardowanych przez NATO budynków Ministerstwa Obrony.
Popękane ściany, brak okien, wystające metalowe pręty i ślady po pociskach. To wszystko sąsiaduje z niedaleko postawionym nowoczesnym budynkiem Banku Narodowego.
Idąc w górę miasta można zaobserwować również biurowce wyposażone w niezliczoną ilość klimatyzatorów, co nie jest niczym dziwnym przy panujących u nich temperaturach.
Po krótkim spacerze dotarliśmy do monumentalnej i jednej z największych cerkwi prawosławnych na świecie czyli do cerkwi św. Sawy. Niestety, ale zdjęcia nie oddają ogromu tego obiektu, który poraża z zewnątrz i lekko rozczarowuje wewnątrz. Do dnia dzisiejszego obiekt nie został ukończony.
Po intensywnych dwóch dniach w Belgradzie ruszyliśmy do stolicy Bośni i Hercegowiny, ale o tym już w kolejnym poście.
Jako smaczek dorzucę jeszcze stojące World Trade Center oraz podróżującą rodzinę cygańską po przedmieściach Belgradu:)
W Czarnogórze, przy trasie Podgorica- Kolasin w Kanionie rzeki Moraca. Odcinek ten znajduje się na trasie Petrovac - Kraków, półtorej godziny jazdy od wybrzeża. Tam wbrew pozorom jest wysoko i osoby z lękiem wysokości mogą mieć obawy z jego przejściem. A widoki dookoła przepiękne.
Cerkiew przepiękna
:) Fajna wyprawa, samochodem dużo łatwiej i swobodniej zwiedzić mniej popularne i mniej dostępne atrakcje. Mam nadzieję, że zaskoczycie kreatywnością
;)
Do Serbii dojechaliśmy przez Słowację i Węgry. Po przejechaniu 750 km dotarliśmy późnym wieczorem do Nowego Sadu. Hotel w którym się zatrzymaliśmy był na obrzeżach miasta. Po szybkim zakwaterowaniu wybraliśmy się taksówką na kolację i spokojny spacer po centrum.
Nazajutrz rozpoczęliśmy zwiedzanie od twierdzy Petrovaradin, która króluje nad Nowym Sadem. Bezpośrednio z niej rozpościera się piękna panorama na miasto i dorzecze Dunaju.
Następnym przystankiem była stolica Serbii czyli Belgrad oddalony od Nowego Sadu o ok. 80km. Po drodze można było zaobserwować wszędobylskie pola słoneczników.
Zwiedzanie Belgradu rozpoczęliśmy od twierdzy Kalemegdon, która znajduje się w dzielnicy Stare Miasto i jest jedną z ważniejszych atrakcji turystycznych miasta. Z twierdzy roztacza się panorama na ujście rzeki Sawy do Dunaju. Na terenie twierdzy znajduje się park będący miejscem spotkań, spacerów i odpoczynku.
kolejno ruszyliśmy na obleganą ulicę Knez Mihailova, która jest głównym deptakiem Belgradu i również jest jednym z najstarszych i najcenniejszych zabytków miasta.
Jest to miejsce spotkań mieszkańców miasta jak i obowiązkowy punkt każdego turysty. Znajduje się na nim wiele instalacji artystycznych, ogrom restauracji oraz niedrogich budek z jedzeniem. W Belgradzie jako typowy fast-food króluje pizza sprzedawana na kawałki oraz Pljeskavica, której głównym składnikiem jest grillowane mielone mięso z serem, cebulą, pomidorami i czosnkiem. Niebo w gębie!
3 dnia rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie Ada Ciganlija, czyli Cygańskiej Wyspy znajdującej się niedaleko ujścia Sawy do Dubaju. Na terenie wyspy znajdują się plaże, lasy, tereny rekreacyjne oraz liczne kawiarnie serwujące lokalne specjały. Jest to typowe miejsce spotkań i wypoczynku mieszkańców stolicy. Niestety na wyspie jest wiele zaniedbanych budynków. Można się poczuć jakbyśmy się cofnęli w czasie o 30 lat wstecz.
Po zjedzeniu słodkiego drugiego śniadania, czyli Palacinek z eurokremem i owocami
oraz po wypiciu mocnej kawy ruszyliśmy w kierunku zbombardowanych przez NATO budynków Ministerstwa Obrony.
Popękane ściany, brak okien, wystające metalowe pręty i ślady po pociskach. To wszystko sąsiaduje z niedaleko postawionym nowoczesnym budynkiem Banku Narodowego.
Idąc w górę miasta można zaobserwować również biurowce wyposażone w niezliczoną ilość klimatyzatorów, co nie jest niczym dziwnym przy panujących u nich temperaturach.
Po krótkim spacerze dotarliśmy do monumentalnej i jednej z największych cerkwi prawosławnych na świecie czyli do cerkwi św. Sawy. Niestety, ale zdjęcia nie oddają ogromu tego obiektu, który poraża z zewnątrz i lekko rozczarowuje wewnątrz. Do dnia dzisiejszego obiekt nie został ukończony.
Po intensywnych dwóch dniach w Belgradzie ruszyliśmy do stolicy Bośni i Hercegowiny, ale o tym już w kolejnym poście.
Jako smaczek dorzucę jeszcze stojące World Trade Center oraz podróżującą rodzinę cygańską po przedmieściach Belgradu:)
W Czarnogórze, przy trasie Podgorica- Kolasin w Kanionie rzeki Moraca. Odcinek ten znajduje się na trasie Petrovac - Kraków, półtorej godziny jazdy od wybrzeża. Tam wbrew pozorom jest wysoko i osoby z lękiem wysokości mogą mieć obawy z jego przejściem. A widoki dookoła przepiękne.