0
orodruin2 22 czerwca 2015 17:46
Witam kolegów i koleżanki.
Trochę w temacie Gruzji już zostało napisane więc nie chcąc się powielać podzielę się fragmentem relacji z mojej podróży do tego kraju. Zainteresuję może fanów Gruzji, a w szczególności osoby chcące zobaczyć jedynie najbliższe okolice Kutaisi.

Kanion Okatse i wodospady Kinchkha to główne cele podróży na ostatni dzień pobytu w Gruzji. Rano - około 8 - ruszamy w poszukiwanie marszrutki do Gordi. Wedle opisu znajdującego się na tej stronie http://georgiantour.com/kinchkha/ właśnie w ten sposób można dojechać do kanionu Okatse. Niestety po małym rozpytaniu na dworcu w okolicach Mc Donalda, nikt z kierowców nie słyszał o marszrutce do Gordi. Jeden z nich stwierdził, iż aby dojechać do kanionu musimy dostać się na początek do miejscowości Choni. "Ok. Może być i taka opcja" - pomyślałem. Zaprowadził nas on do odpowiedniej marszrutki. No to w drogę. Jakieś 40-50 minut jazdy. Warto wspomnieć iż nie obowiązuje tu coś takiego jak przystanek. Bynajmniej w tych okolicach. Ciągle zatrzymywanie się busika co nawet 200 metrów - bez cienia przesady - i zgarnianie nowych pasażerów wzbudzało we mnie małą irytację. Chyba zbyt przyzwyczailiśmy się do marszrutek jadących zawrotnymi prędkościami pomiędzy większymi miastami. W końcu docieramy do Choni (2 GEL/os). Rozpytujemy mieszkańców i czego się dowiadujemy? Marszrutka do naszego celu podróży dopiero za jakieś 4 godziny. Czekać nie bardzo jest sens, a o łapaniu stopa jakoś szczerze mówiąc nie pomyśleliśmy. Trzeba wydać trochę gotówki, która nam została i wziąć taxi. Po przejechaniu 20 km o godz. 9.35 meldujemy się pod bramą wejściową na teren parku Okatse Canyon. Jak już zdążono nas poinformować, wejście dopiero od godziny 10. Znowu czekać? No nie! Dowiedzieliśmy się jednak, iż aby dojść do kanionu trzeba przejść przez mniej więcej trzykilometrowy park. Widząc nasze rozczarowanie na twarzach, jeden z obecnych tam jegomości zaproponował nam podwózkę terenowym samochodem pod samo wejście na teren kanionu. Zapytałem po ile taka przyjemność? Odpowiada że nic. Trochę mi to śmierdziało ale co tam. Wsiadamy:) Po przejechaniu tych 3km zdezelowaną terenową ładą możemy udać się na spacer nad wąwozem po zbudowanej tam konstrukcji. Tą otwartą w 2014 r. atrakcję mogę z całą odpowiedzialnością polecić. Zwłaszcza wiszący kilkadziesiąt metrów nad dnem kanionu pomost. Choć nie tylko tą atrakcję a w połączeniu z innymi miejscami z regionu o czym dalej.

DSC_0217_800x536.jpg



DSC_0263_800x536.jpg


Po powrocie nasz kierowca pyta czy chcemy zejść niżej i zobaczyć fragment kanion od dołu. Oczywiście:) Dlaczego fragment? Ciągnie się on przez kilkadziesiąt kilometrów. Od tej pory mamy prywatnego pilota wycieczki. Zejście na dół mało komfortowe. Strome i mokre kamienie. Sporo błota i ogólnie dużo wilgoci. Wiele światła to nie dociera. Warto jednak poświęcić czystość i suchość obuwia - jeśli komuś to przeszkadza. Widoki warte zobaczenia. Idealne miejsce na ciekawe zdjęcia - takie ze statywu. Tego niestety ze sobą nie miałem więc to co widzicie niestety nie powala. Jeśli mamy dłuższą chwilę naprawdę jest się czym zachwycać. Nasz "pilot" proponował nam nawet przeskakiwanie pomiędzy stromymi i mokrymi ścianami kanionu, lecz z uwagi na nasze obuwie, średnio odporne na poślizgi, nie miałem odwagi skorzystać. Po wyjściu z dolnej części kanionu, pilot usłyszawszy chyba nasze rozmowy, pyta czy chcemy jechać do wodospadów Kinchkha. "Ile taka przyjemność?" - Zapytałem. "Nic, nic" - Odpowiada. To już było bardzo śmierdzące, ale co tam. Jak "nic" to jedziemy. I tak zamierzaliśmy tam dotrzeć. Ruszamy drogą, na której ruch pojazdów spada do zera. Remonty. Wjadą tylko samochody terenowe. Dojechawszy na miejsce "guide" zabiera nas nad wodospad, prowadząc przez wodne kaskady i inne różne ciekawe zakamarki - a tych jest nie mało. Jeśli ktoś lubi naturę oczywiście. Opowiadał nam też różne historie. Niestety moja znajomość rosyjskiego nie pozwalała na zrozumienie wielu z nich. Miejsca, po których nas oprowadził warte odwiedzenia nawet na dłużej. Chętnie był się tam wybrał z namiotem i podziwiał naturę w różnych porach dnia. Nagle w wodzie przed nami widać pływającego węża. Towarzyszący nam Gruzin kijem wyciąga go na brzeg i zabija. "Groźny jest ten wąż" - zapytałem. "Nie ale odstrasza turystów" - odpowiada. Skoro nie groźny jak dla mnie szkoda go zabijać. A turystów jakoś tu i tak nie widziałem. Po powrocie do punktu startu podchodzi do nas pracownik parku i każe - choć bardziej prosi - zapłacić po 5 GEL/os. Twierdził, że byliśmy nad kanionem co wie z monitoringu i od innych osób, a utrzymanie tego obiektu kosztuje. Oporów nie miałem żadnych więc dałem te 10 GEL. Wydatek wielki dla nas nie był a niech się region rozwija. Po chwili podchodzi do nas nasz kierowca-pilot. Chce żebyśmy i mu zapłacili. Ile? 40 GEL. O nie! Najpierw nie chciałeś a teraz mówisz 40?! Poniekąd spodziewałem się takiej sytuacji. "Skoro nie potrafiłeś wskazać ceny na początku to teraz zapomnij o takiej kwocie"- pomyślałem. Pokazałem mu, że mam tylko 15 GEL. Coś tam bełkocząc pod nosem przyjął taką kwotę i ruszył we własną stronę. Wiem, że taka nazwijmy to usługa, jak oprowadzenie i podwiezienie mogłoby tyle kosztować. Jednak zważywszy na to, iż na moje pytania odnośnie kasy nie odpowiadał, nie czułem się zobowiązany do zapłaty oczekiwanej przez niego kwoty. Dalszą część trasy postanawiamy pokonać stopem. Ruszamy w drogę powrotną. 20 km do Choni i mniej więcej drugie tyle do Kutaisi. Szczęście że droga wiedzie w dół. Po pół godzinnym spacerku w pełnym słońcu w nasz nastrój wdziera się mały niepokój. Żadnego samochodu jadącego w naszą stronę. Co do cholery? "Aż na taki zadupiu wylądowaliśmy?" - Pomyślałem. Mija jakieś 40 minut. Jedzie pierwszy samochód w naszą stronę. Zatrzymuje się! Młody chłopak w terenówce. Jedziesz do Choni? - pytam. Kutaisi - odpowiada. Kutaisi! Rewelacja! Szkoda, że nie zna ani angielskiego ani rosyjskiego - choć akurat znajomość rosyjskiego wiele by nie zmieniła:) Próbowaliśmy wytłumaczyć, że my zmierzamy do centrum Kutaisi i niech nas wysadzi, gdzie będzie mu pasowało.
Dojeżdżamy do przedmieść Kutaisi. Kierowca skręca w jakąś uliczkę. "To my tu wysiądziemy" - mówię mu. On na to "Nie, nie". Z prób komunikacji - właściwie gestykulacji - zrozumiałem, że jedzie tam na chwilę a potem dalej do centrum. Tak właśnie było. Zostawił tylko przesyłkę i ruszyliśmy dalej. Dojechaliśmy do Kutaisi. Zatrzymujemy się pod jakimś sklepem na obrzeżach miasta. My chcemy wysiadać. Kierowca pokazuje nam żebyśmy poczekali chwilę. Znowu? Co jest? Po chwili przychodzi z anglojęzycznym kolegą, który mówi nam, że ten nasz kierowca nas zawiezie, gdzie chcemy, tylko musimy się przesiąść do stojącej obok sportowej pachnącej nowością mazdy:) Miodzio! Takim oto sposobem znaleźliśmy się w centrum Kutaisi korzystając z dobroczynności Gruzinów. Pożegnaliśmy się gruzińskim dziękuję - madloba - co spotkało się z szerokim uśmiechem kierowcy.



DSC_0215_402x600.jpg

Dodaj Komentarz

Komentarze (13)

dos70 28 grudnia 2015 12:35 Odpowiedz
Z jednego z hoteli w Kutaisi dostalem ofertę za całodniową wycieczkę: prometheus cave, okatse canyon and waterfall 180 gelCzy ktoś z Was korzystał z takich zorganizowanych wycieczek? Ile to może kosztować (rozsądnie)?
michau23 2 lutego 2016 12:17 Odpowiedz
Jaki jest koszt biletu za wejście do kanionu?
zipski 5 września 2016 13:29 Odpowiedz
podbijam
yogibabu 5 września 2016 13:42 Odpowiedz
Zdaje się ze w ubiegłym roku płaciłem 7 GEL za wejscie do kanionu... Trzeba pamiętać ze ścieżka otwarta jest 10-18 a po tym czasie brama zamykana jest na kłódkę.
brigante32 5 września 2016 15:33 Odpowiedz
Hmm, a czemu relacja w "Bliskim Wschodzie"?
zipski 5 września 2016 20:23 Odpowiedz
czy ktoś ma jakieś świeższe informacje o dojeździe z Kutaisi bezpośrednio? Na jakiejśc stronie eco-ministerstwa piszą, że są codziennie:,,Minibus leaves from Ninoshvili str. Market in Kutaisi to Gordi every day (4 Gel, 1 hr)"Udało mi sie dowiedzieć, że raczej nie ma takiej opcji i trzeba z przesiadką na ryzyk fizyk.?
ksys 27 marca 2017 16:48 Odpowiedz
Podbijam, ktoś coś ? :)
szczotek99 27 marca 2017 20:36 Odpowiedz
Kanion jeszcze 2 tyg temu był w remoncie brak wstępu. Niestety w informacji turystycznej nie znali daty Zakończenia.
waldekk 27 marca 2017 22:38 Odpowiedz
Byłem w sobotę, wejście bez problemu.
wupe 12 października 2017 01:35 Odpowiedz
Ceny gruzińskich atrakcji podrożały. Wejście do kanionu we wrześniu 2017 kosztuje 15 GEL. Jest to taka sama cena z jaką spotkałem się w innych miejscach. Co do samego kanionu, żeby dostać się pod bramę trzeba zapłacić za podwózkę, albo pokonać 3 km trasę po kamienno-betonowej ścieżce i jest to ciężka trasa pełna miejscami stromych wejść i zejść. Sam kanion również powita nas zejściem na kilkaset stopni, a na końcu pożegna nas wejściem na kilkaset stopni. Pełen chaczapuri i wina, w trampkach z cienką podeszwą miałem potworne problemy z tą atrakcją. Zresztą średnio urodziwą.
snd0cff 10 października 2019 15:09 Odpowiedz
@orodruin2 Odkopując temat chciałem się spytać ile czasu zajmuje obejrzenie tych atrakcji?Mam na myśli wzięcie taksówki, podjechanie z miasta pod kanion przejście tych 2 km przez park i kładka, następnie podjechać pod wodospad oglądnięcie i powrót do miasta. Ile taki taksiarz może sobie za to zażyczyć?
cuchara 25 lutego 2020 19:34 Odpowiedz
Wielkie dzięki za tę super relację - wybieramy się w lipcu w te rejony. Wszystkie wskazówki bardzo się przydadzą
szczepaka 25 lutego 2020 19:49 Odpowiedz
Byłem tam w ostatni weekend stycznia. Taksówkarz za trasę Kutaisi - Jaskinie Prometeusza - Kanion - Kutaisi wziął od nas 100 Lari (nie targowaliśmy się). Całość wycieczki to jakieś 8 godzin. Pod centrum, gdzie sprzedają bilety jest szajka taksiarzy z terenówkami. Cena za podjazd pod kanion to 50 Lari (przy dobrej pogodzie IMHO nie warto, zimą przy błocie można zapłacić, żeby się nie pobrudzić). Taksówkarz z Kutaisi powiedział, że pod wodospady nie pojedzie, bo jest dużo śniegu. Faktycznie tym swoim mercedesem nie dałby rady. Taksówkarze z terenówkami wzięli od nas 70 Lari (oni tam działają jak w zmowie cenowej i nie ma możliwości targowani się). Dodatkowe koszty to bilety wstępu - zarówno do kanionu, jak i do wodospadów (zimą, w śniegu, bardzo ładnie się prezentują).