Na Islandię polecieliśmy z UK najpierw liniami WOW air (uwaga - podręczny tylko do 5kg albo dopłata!), wracaliśmy EasyJetem. Po wylądowaniu, przejściu przez odprawę paszportową udaliśmy się do stanowisk wypożyczalni samochodowych, ale okazało się, że naszej firmy (Economy) tam nie ma. Nikt z obsługi nie był w stanie wskazać mi drogi, więc zadzwoniłem pod numer podany na rezerwacji i okazało się, że termin ‘pick-up : Reykyavik International Airport’ można różnie interpretować – wypożyczalnia była ok. 8km od lotniska. Po małym zamieszaniu odebraliśmy samochód i w drogę! Pierwszy punkt – Thingvellir, czyli ryft między płytami tektonicznymi.
Połaziliśmy trochę po okolicy, ale z powodu późnej już pory (jedynie na zegarku; w czerwcu słońce na Islandiizachodzi ok. godz. 00.30 i na początku ciężko zachować rytm noc-dzień, tym bardziej, że po zachodzie nie zapadają egipskie ciemności, a jedynie niebo "szarzeje") postanowiliśmy znaleźć miejsce na nocleg w okolicach Hveragerdi. Na miejscu miały się znajdować ciepłe rzeczki, przy których planowaliśmy rozłożyć namiot i zażyć kąpieli. Niestety, to co na mapie wyglądało jak prosta i krótka droga, w rzeczywistości okazało się trasą przez pagórki pokrytą trawą, sianem i błotem. Niepewni tego, czy za kolejnym wzniesieniem faktycznie czekają na nas upragnione termy, po godzinnym spacerze postanowiliśmy wrócić i rozbić namiot tuż przy zaparkowanym na uboczu samochodzie. Wtedy też dowiedzieliśmy się co znaczy wiatr na Islandii
:) Wiało tak mocno, że musiałem przypiąć namiot do samochodu i przykleić taśmą izolacyjną tropik. Mimo wielkich starań, w namiocie wytrzymaliśmy może z 2h, po czym uciekliśmy spać do samochodu.
Dzień 2 – śniadanie, zrobione przy wykorzystaniu miejscowego dobrodziejstwa – ciepłoty ziemi.
Następnie zaczynamy słynny Złoty Krąg: Kerio (płatne wejście ok. 3USD)
Geysir Gulfoss
Następnie odbiliśmy od drogi numer 1 (prowadzącej wokół wyspy), zahaczając o kilka dobrze oznaczonych punktów widokowych.
I wtedy pierwszy zgrzyt – droga oficjalna, ograniczenie do 80km/h, jechałem może z 50km/h i nagle bum. Felga wygięta, powietrza w oponie nie ma, najbliższa cywilizacja 40km dalej, wiatr ok 70-80km/h. Całe szczęście komórki działały i z pomocą pracownika wypożyczalni samochodowej udało się zorganizować lawetę. Przez 2h oczekiwania przejechały łącznie 3 samochody, byliśmy mile zaskoczeni, bo wszyscy kierowcy zatrzymali się z chęcią udzielenia pomocy. W tym miejscu zaznaczę, że warto mieć ubezpieczenie na takie incydenty, bo holowanie + naprawa felgi (jakieś 10min uderzania młotkiem) kosztowała ok . 1300zl. Zostaliśmy odholowani do miejscowości Hella, a że byliśmy już mocno zmęczeni wrażeniami całego dnia, na nocleg wybraliśmy położony paręset metrów dalej camping. Warto zaznaczyć, że większość pól namiotowych na Islandii posiada, udostępnioną dla wszystkich, kuchnio-jadalnie z całym osprzętem oraz wifi:)
Dzień 3 Seljalandsfoss + okoliczne wodospady, warto się przejść paręset metrów i zobaczyć chociażby jeden skryty w skale.
Eyjafjallajökull – a raczej visitor centre, gdzie po opłacie (ok 30pln) można obejrzeć20min film o wybuchu oraz jego następstwach dla okolicznych mieszkańców. Fajny! Skogarfoss
Dzień 4 Okolice miasta Vik – czarna plaża i urocze skałki
Samolot Dakota na środku czarnej ‘pustyni’. Jest to jedyna chyba atrakcja turystyczna, która nie jest w żaden sposób oznaczona.
Z głównej drogi należy skręcić w stronę morza w tym miejscu:
A następnie jechać ok. 3-4km żwirową drogą.
Lodowiec ‘wpadający’ do morza i pomnik kawałka urwanego mostu
;) W galerii znajduję się dla żartu, jest to jedyna atrakcja, dla której nawet nie warto zjeżdżać z głównej drogi:)
Dzień 5 Dettifoss
Gejzery
Grjotagja
Wygasły wulkan
Dimmuborgir
Postanowiliśmy zabawić się w poszukiwaczy i odnaleźć źródło z ciepłą woda w rowie tektonicznym, opisanego na blogu Paragon z Podroży (http://paragonzpodrozy.pl/11060/top-10- ... -islandii/). Po wizycie w visitor centre, gdzie nie udało się nam zdobyć żadnych informacji, za to padły określenia takie jak "secret", "for locals only" nasza ciekawość sięgnęła zenitu. Odnalezienie tajemniczej atrakcji zajęło nam ok. 1,5h. Niestety zejście było bardzo nieprzyjazne - śliskie i spadziste-postanowiliśmy nie ryzykować połamania nóg i rąk i jako przegrani (ale cali i zdrowi;))udać się do turystycznego, płatnego Myvatn nature baths.
Dzień 5 Wodospad, którego nazwy nie pamiętam
:P
Akureyri – całkiem przyjemne miasto, w sam raz na godzinny spacer i lunch, podczas którego zdecydowaliśmy się spróbować wieloryba! Udaliśmy się do knajpy w samym centrum – Bautinn, gdzie za ok. 120zl każde z nas dostało bar sałatkowy, zupę dnia i wielki stek z wieloryba z grillowanymi warzywami i opiekanym ziemniakiem. Było to na pewno jedno z najlepszych dań w moim życiu !
Hvitserkur
Dzień 6 Fiord – poszukiwanie maskonurów. Miejscowe przewodniki opisywały ‘morze maskonurów’ zamieszkujących najbardziej południowy fiord. Po dojechaniu na miejsce (najdalej wysunięty na zachód punkt), łącznie widzieliśmy ich może z 15
;)jednak są to tak przyjemne stworzenia, że nawet te kilka sztuk wystarczyło, żeby skraść nasze serca i nie żałować kilkugodzinnej drogi po wątpliwej jakości drodze;)
Pierwsza biała plaża!
Dzień 7 Blue lagoon – olbrzymie masy ludzi (było ich więcej niż spotkaliśmy przez ostatni tydzień!), 1,5h oczekiwania, klimatycznie, ale drogo. Na Islandii temperatura nie rozpieszcza, więc podczas np. tygodniowej wyprawy można zatęsknić za "wygrzaniem się"– my jednak polecamy tańsze i mniej zatłoczone kąpielisko w Myvatn bądź też poszukiwanie ciepłych rzek na własną rękę (za darmo
;) ). Uwaga (raczej) do dziewczyn: podczas kąpieli w Blue Lagoon nie moczcie włosów jeśli nie chcecie do końca pobytu chodzić w kapturze:) Parę fotek w bliżej niezidentyfikowanych miejscach po drodze
Kilka rad (lesson learned) - Zabrać czapkę, rękawiczki i cieple ubrania! Mimo, że temperatura na dworzu była w okolicach 10stopni, a słońce świeciło, wiatr osiągający w niektórych miejscach 80-90km/h sprawia, ze odczuwalna temperatura jest bliżej 0. - Zakupy warto robić w sieci Bonus, gdzie ceny są 20-40% wyższe niż w Polsce. Markety te znajdują się jedynie w dużych miastach. W mniejszych miejscowościach będziecie zmuszeni robić zakupy w miejscach, gdzie ceny są średnio o 50% wyższe niż w Bonusie. - Alkohol na miejscu jest bardzo drogi, piwo ma 2,5% i kosztuje w sklepie ok 5zl. - Warto wykupić ubezpieczenie AC, najlepiej wcześniej i bezpośrednio z ubezpieczalni, chyba, że zamierzamy jechać tylko drogą nr 1. - Warto jechać tam gdzie wskazują znaki ‘viewpoint’ (czarna koniczynka na żółtym tle). - Warto mieć wypełniony bak jeśli mamy w planach podróż na fiordy, ponieważ stacji benzynowych jest tam bardzo mało. - Nie warto brać samochodu 4x4, chyba, że zamierzamy wyjeżdżać poza trasy albo przyjeżdżamy gdy kraj pokrywa śnieg. - Nie warto wymieniać wcześniej waluty, bo na Islandii absolutnie wszędzie można płacić kartą!
Podsumowanie kasowe: - 630zl bilety łącznie z 1 bagażem rejestrowanym na 1os. - 210Euro samochód (30Euro/doba) - 1000zl paliwo (przejechane 2600km, średnie spalanie 6.1l/100km) - 80zl – campingi - 100zl – wejście na gorące źródła w Myvatn - 200zl – wejście na Blue lagoon - 120zl – stek z wieloryba Łącznie 3400zl/os.
Brakuje zdjęć bez rybiego oka
:PJak najbardziej zgadzam się z sugestią o rękawiczkach i czapce. Byłem w lipcu kilka lat temu. Miałem czapkę, ale ją zgubiłem po kilku dniach. Wytrzymałem 3 dni i kupiłem sobie nową
;-)
polecam gorące zródła
https://lh3.googleusercontent.com/98tQmbyjY3QpaBu9sStRQV63OVRKjQZ2qGjdXAAh9XtS=w1190-h643-no
https://lh3.googleusercontent.com/eWxXLyDahDtSzyT60iCSi038Ms3Dkqc52Je0y_G1LIpE=w1366-h588-no
https://lh3.googleusercontent.com/e93bdwATgmSgxI3WzgVOqTku5Xy2dubIWUhXs_BNIvbv=w711-h400-no
Seljavellir
GPS: N63°33.664 W19°37.131
Hrunalaug
GPS: N64.140339°, W20.259107°
Laugarvatn Fontana
GPS: 64°12’55.4″N 20°43’55.0″W
w poblizu jezioro i małe gejzery w których gotowalismy jajka , parowki i fasolke
i jednak samochód 4x4 ( Nissan Terrano z sypialnia w srodku ) ale wypozyczony w ICEPOL . W cenie samochodu z siecówek mielismy wieksze auto z sypialnia i pełne ubezpieczenie. Udało sie tez pojechac w wiele miejsc gdzie zwykły samochód nie dawał rady. I oczywiscie nocleg gratis.
Szkoda, że przez takich turystów zabija się wieloryby :( Niestety w 95% popyt na mięso wielorybów tworzą turyści, a według ekspertów to mięso nie posiada żadnych wartościowych walorów smakowych... Po prostu głupia moda
Szkoda, że przez takich turystów zabija się wieloryby
:( Niestety w 95% popyt na mięso wielorybów tworzą turyści, a według ekspertów to mięso nie posiada żadnych wartościowych walorów smakowych... Po prostu głupia moda
Czy robiliście jakieś rozeznanie rynku jeśli chodzi o wynajem auta? Moglibyście podzielić się informacją czy jest jakaś tańsza od innych wypożyczlania 4 kółek ?? Z góry dzieki.
pako-piotr napisał:Czy robiliście jakieś rozeznanie rynku jeśli chodzi o wynajem auta? Moglibyście podzielić się informacją czy jest jakaś tańsza od innych wypożyczlania 4 kółek ?? Z góry dzieki.Samochodu szukałem przez porównywarki kayaka, priceline itp. Ceny sprawdzalem co 2-3dni, jak się pojawiała dobra oferta to rezerwowałem (bezpłatnie), a potem dalej sprawdzałem co kilka dni i jak była lepsza to rezerwowałem i anulowałem starą rezerwację. Sprawdzałem też oferty lokalnych wypożyczalni, ale żadna nie dawała lepszej ceny. Ubezpieczenie wziąłem z http://www.insurance4carhire.com/ i teraz czekam, aż mi zwrócą kasę za holowanie i naprawę.
Wlasnie wrocilismy z Islandi .Wypozyczalismy auto 4x4 w ICEPOLE http://icepole.eu/. Wypozyczalnia prowadzona przez Polaków. Ceny nizsze o polowe niz w innych wypozyczalniach kosztem troche starszego ale dalej dobrego auta + pelne ubezpieczenie. Wypozyczyc mozna takze od miejscowych poprzez portal https://carrenters.is/ . Jak wyzek , jesli nie jedziesz w Interior nie warto brac 4x4.
Co do wielorybów to przywiozłem z Islandi taka naklejkę z wieloryben i napisem: Nie jem wielorybów - pływam je oglądać. Podobne naklejki widziałem na restauracjach na islandii. pozdrawiam
Do kwiatek_ptl możesz podać namiar tego miejsca na Islandii.Tego kąpieliska w szczelnie skalnej. Top Secret miejsce.Z góry dzięki, dotrę w te okolice jutro. Wiec sprawa gorąca. PozdrawiamWaldek
maksiu napisał:Szkoda, że przez takich turystów zabija się wieloryby
:( Niestety w 95% popyt na mięso wielorybów tworzą turyści, a według ekspertów to mięso nie posiada żadnych wartościowych walorów smakowych... Po prostu głupia modanie wiem jaki jest popyt na mieso wieloryba i kto go tworzy wiec nie bede sie sprzeczal, natomiast nie wiem na jakich ekspertow sie powolujesz ??sam ekspertem nie jestem, ale uwazam ze jak mam okazje czegos sprobowac to probuje by sie przekonac na wlasnej "skorze". na mojej liscie mieso z psa jest najgorszym paskudztwem jakie jadlem, natomiast mieso z wieloryba (na polnocy Norwegii) bylo dotychczas najlepszym miesem jakie probowalem. pracowalem tam w 2004 i jadlem lokalnie z Norwegami, nie w restauracji. i wiesz co oni mowili o jedzeniu wielorybow ?? ze to ich tradycja od wiekow i nic innym do tego...
W niektórych kulturach kobiety tradycyjnie nie mają prawa głosu i są traktowane jak podgatunek ludzi... Czy to oznacza, że tą tradycję należy kontynuować i że "obcym" nic do tego?Wieloryby to piękne ssaki, które stają się zagrożone wyginięciem głównie z powodów połowów w Islandii i Japonii. Dla mnie strasznym egoizmem (wręcz chamstwem) jest przyczynianie się do zagłady gatunku tylko z powodu, że "mam ochotę coś spróbować".
:(
W takim razie wytlumacz mi, jak to dziala. Skoro gatunek jest zagrozony i jego polowy sa dozwolone warunkowo, to nie dziala to tak, ze i tak tylko jakas maksymalna liczba osobnikow rocznie moze zostac zlowiona? Liczba, ktora zostala oszacowana na taka, ktora nie zagraza calosci populacji?Jakos nie wydaje mi sie, zeby w kraju takim jak Islandia lowilo sie wiecej, niz to dozwolone, tylko dlatego ze zwieksza sie popyt wsrod turystow. Ale moze sie myle.
Katarzyna Lach napisał:@kwiatek-ptl a czy mógłbyś powiedzieć jak wyszło z tą ubezpieczalnią? dostaliście zwrot pieniędzy?Dostalismy
:) Musialem doslac zdjecia uszkodzenia, rachunek, wyciag z karty itp. Jedyny minus jest taki, ze przelew przyszedl z UK, wiec stracilismy na oplatach za niego ok 10%.
kwiatek-ptlKatarzyna Lach napisał:@kwiatek-ptl a czy mógłbyś powiedzieć jak wyszło z tą ubezpieczalnią? dostaliście zwrot pieniędzy?Dostalismy
:) Musialem doslac zdjecia uszkodzenia, rachunek, wyciag z karty itp. Jedyny minus jest taki, ze przelew przyszedl z UK, wiec stracilismy na oplatach za niego ok 10%.
W takim razie warto zainwestować te 230zł i mieć święty spokój. Dzięki :)
kwiatek-ptlKatarzyna Lach napisał:@kwiatek-ptl a czy mógłbyś powiedzieć jak wyszło z tą ubezpieczalnią? dostaliście zwrot pieniędzy?Dostalismy
:) Musialem doslac zdjecia uszkodzenia, rachunek, wyciag z karty itp. Jedyny minus jest taki, ze przelew przyszedl z UK, wiec stracilismy na oplatach za niego ok 10%.
W takim razie warto zainwestować te 230zł i mieć święty spokój. Dzięki
:)
Fajna, zwięzła relacja. Sama chętnie wybrałabym się na Islandię, może kiedyś (chociaż wieloryba jeść pewnie nie będę i zgadzam się, że to jednak trochę słabe :F). Za to zdjęcia ładne - nie znam się, ale tak po amatorsku mi się podobają.
https://www.youtube.com/watch?v=3PxBfMHTdeU&list=PLfpWLlCv2VTFG5QL3gOs21FQDqlGvBrHW&index=1
Na Islandię polecieliśmy z UK najpierw liniami WOW air (uwaga - podręczny tylko do 5kg albo dopłata!), wracaliśmy EasyJetem. Po wylądowaniu, przejściu przez odprawę paszportową udaliśmy się do stanowisk wypożyczalni samochodowych, ale okazało się, że naszej firmy (Economy) tam nie ma. Nikt z obsługi nie był w stanie wskazać mi drogi, więc zadzwoniłem pod numer podany na rezerwacji i okazało się, że termin ‘pick-up : Reykyavik International Airport’ można różnie interpretować – wypożyczalnia była ok. 8km od lotniska. Po małym zamieszaniu odebraliśmy samochód i w drogę! Pierwszy punkt – Thingvellir, czyli ryft między płytami tektonicznymi.
Połaziliśmy trochę po okolicy, ale z powodu późnej już pory (jedynie na zegarku; w czerwcu słońce na Islandiizachodzi ok. godz. 00.30 i na początku ciężko zachować rytm noc-dzień, tym bardziej, że po zachodzie nie zapadają egipskie ciemności, a jedynie niebo "szarzeje") postanowiliśmy znaleźć miejsce na nocleg w okolicach Hveragerdi. Na miejscu miały się znajdować ciepłe rzeczki, przy których planowaliśmy rozłożyć namiot i zażyć kąpieli. Niestety, to co na mapie wyglądało jak prosta i krótka droga, w rzeczywistości okazało się trasą przez pagórki pokrytą trawą, sianem i błotem. Niepewni tego, czy za kolejnym wzniesieniem faktycznie czekają na nas upragnione termy, po godzinnym spacerze postanowiliśmy wrócić i rozbić namiot tuż przy zaparkowanym na uboczu samochodzie. Wtedy też dowiedzieliśmy się co znaczy wiatr na Islandii :) Wiało tak mocno, że musiałem przypiąć namiot do samochodu i przykleić taśmą izolacyjną tropik. Mimo wielkich starań, w namiocie wytrzymaliśmy może z 2h, po czym uciekliśmy spać do samochodu.
Dzień 2 – śniadanie, zrobione przy wykorzystaniu miejscowego dobrodziejstwa – ciepłoty ziemi.
Następnie zaczynamy słynny Złoty Krąg:
Kerio (płatne wejście ok. 3USD)
Geysir
Gulfoss
Następnie odbiliśmy od drogi numer 1 (prowadzącej wokół wyspy), zahaczając o kilka dobrze oznaczonych punktów widokowych.
I wtedy pierwszy zgrzyt – droga oficjalna, ograniczenie do 80km/h, jechałem może z 50km/h i nagle bum. Felga wygięta, powietrza w oponie nie ma, najbliższa cywilizacja 40km dalej, wiatr ok 70-80km/h. Całe szczęście komórki działały i z pomocą pracownika wypożyczalni samochodowej udało się zorganizować lawetę. Przez 2h oczekiwania przejechały łącznie 3 samochody, byliśmy mile zaskoczeni, bo wszyscy kierowcy zatrzymali się z chęcią udzielenia pomocy. W tym miejscu zaznaczę, że warto mieć ubezpieczenie na takie incydenty, bo holowanie + naprawa felgi (jakieś 10min uderzania młotkiem) kosztowała ok . 1300zl. Zostaliśmy odholowani do miejscowości Hella, a że byliśmy już mocno zmęczeni wrażeniami całego dnia, na nocleg wybraliśmy położony paręset metrów dalej camping. Warto zaznaczyć, że większość pól namiotowych na Islandii posiada, udostępnioną dla wszystkich, kuchnio-jadalnie z całym osprzętem oraz wifi:)
Dzień 3
Seljalandsfoss + okoliczne wodospady, warto się przejść paręset metrów i zobaczyć chociażby jeden skryty w skale.
Eyjafjallajökull – a raczej visitor centre, gdzie po opłacie (ok 30pln) można obejrzeć20min film o wybuchu oraz jego następstwach dla okolicznych mieszkańców. Fajny!
Skogarfoss
Dzień 4
Okolice miasta Vik – czarna plaża i urocze skałki
Samolot Dakota na środku czarnej ‘pustyni’. Jest to jedyna chyba atrakcja turystyczna, która nie jest w żaden sposób oznaczona.
Z głównej drogi należy skręcić w stronę morza w tym miejscu:
A następnie jechać ok. 3-4km żwirową drogą.
Lodowiec ‘wpadający’ do morza i pomnik kawałka urwanego mostu ;) W galerii znajduję się dla żartu, jest to jedyna atrakcja, dla której nawet nie warto zjeżdżać z głównej drogi:)
Dzień 5
Dettifoss
Gejzery
Grjotagja
Wygasły wulkan
Dimmuborgir
Postanowiliśmy zabawić się w poszukiwaczy i odnaleźć źródło z ciepłą woda w rowie tektonicznym, opisanego na blogu Paragon z Podroży (http://paragonzpodrozy.pl/11060/top-10- ... -islandii/). Po wizycie w visitor centre, gdzie nie udało się nam zdobyć żadnych informacji, za to padły określenia takie jak "secret", "for locals only" nasza ciekawość sięgnęła zenitu. Odnalezienie tajemniczej atrakcji zajęło nam ok. 1,5h. Niestety zejście było bardzo nieprzyjazne - śliskie i spadziste-postanowiliśmy nie ryzykować połamania nóg i rąk i jako przegrani (ale cali i zdrowi;))udać się do turystycznego, płatnego Myvatn nature baths.
Dzień 5
Wodospad, którego nazwy nie pamiętam :P
Akureyri – całkiem przyjemne miasto, w sam raz na godzinny spacer i lunch, podczas którego zdecydowaliśmy się spróbować wieloryba! Udaliśmy się do knajpy w samym centrum – Bautinn, gdzie za ok. 120zl każde z nas dostało bar sałatkowy, zupę dnia i wielki stek z wieloryba z grillowanymi warzywami i opiekanym ziemniakiem. Było to na pewno jedno z najlepszych dań w moim życiu !
Hvitserkur
Dzień 6
Fiord – poszukiwanie maskonurów. Miejscowe przewodniki opisywały ‘morze maskonurów’ zamieszkujących najbardziej południowy fiord. Po dojechaniu na miejsce (najdalej wysunięty na zachód punkt), łącznie widzieliśmy ich może z 15 ;)jednak są to tak przyjemne stworzenia, że nawet te kilka sztuk wystarczyło, żeby skraść nasze serca i nie żałować kilkugodzinnej drogi po wątpliwej jakości drodze;)
Pierwsza biała plaża!
Dzień 7
Blue lagoon – olbrzymie masy ludzi (było ich więcej niż spotkaliśmy przez ostatni tydzień!), 1,5h oczekiwania, klimatycznie, ale drogo. Na Islandii temperatura nie rozpieszcza, więc podczas np. tygodniowej wyprawy można zatęsknić za "wygrzaniem się"– my jednak polecamy tańsze i mniej zatłoczone kąpielisko w Myvatn bądź też poszukiwanie ciepłych rzek na własną rękę (za darmo ;) ). Uwaga (raczej) do dziewczyn: podczas kąpieli w Blue Lagoon nie moczcie włosów jeśli nie chcecie do końca pobytu chodzić w kapturze:)
Parę fotek w bliżej niezidentyfikowanych miejscach po drodze
Kilka rad (lesson learned)
- Zabrać czapkę, rękawiczki i cieple ubrania! Mimo, że temperatura na dworzu była w okolicach 10stopni, a słońce świeciło, wiatr osiągający w niektórych miejscach 80-90km/h sprawia, ze odczuwalna temperatura jest bliżej 0.
- Zakupy warto robić w sieci Bonus, gdzie ceny są 20-40% wyższe niż w Polsce. Markety te znajdują się jedynie w dużych miastach. W mniejszych miejscowościach będziecie zmuszeni robić zakupy w miejscach, gdzie ceny są średnio o 50% wyższe niż w Bonusie.
- Alkohol na miejscu jest bardzo drogi, piwo ma 2,5% i kosztuje w sklepie ok 5zl.
- Warto wykupić ubezpieczenie AC, najlepiej wcześniej i bezpośrednio z ubezpieczalni, chyba, że zamierzamy jechać tylko drogą nr 1.
- Warto jechać tam gdzie wskazują znaki ‘viewpoint’ (czarna koniczynka na żółtym tle).
- Warto mieć wypełniony bak jeśli mamy w planach podróż na fiordy, ponieważ stacji benzynowych jest tam bardzo mało.
- Nie warto brać samochodu 4x4, chyba, że zamierzamy wyjeżdżać poza trasy albo przyjeżdżamy gdy kraj pokrywa śnieg.
- Nie warto wymieniać wcześniej waluty, bo na Islandii absolutnie wszędzie można płacić kartą!
Mapka googla z zaznaczonymi przed wyjazdem atrakcjami:
http://urwij.pl/59e4f
Podsumowanie kasowe:
- 630zl bilety łącznie z 1 bagażem rejestrowanym na 1os.
- 210Euro samochód (30Euro/doba)
- 1000zl paliwo (przejechane 2600km, średnie spalanie 6.1l/100km)
- 80zl – campingi
- 100zl – wejście na gorące źródła w Myvatn
- 200zl – wejście na Blue lagoon
- 120zl – stek z wieloryba
Łącznie 3400zl/os.