+2
kspr 17 lipca 2015 22:56
O wyspie Masirah Omańczycy mówili, że nie ma tam kompletnie niczego. Według przewodnika to miejsce warte odwiedzenia z tegoż właśnie powodu. Postanowiliśmy się przekonać i sprawdzić naszą zdolność przetrwania w mniej cywilizowanych warunkach.

Na wyspę docieramy po 1,5 godzinnej komfortowej podróży promem z Shana, na pokładzie którego było jeszcze sporo wolnych miejsc. Wśród podróżujących wyłącznie Omańczycy w swoich tradycyjnych strojach i ani jednego obcokrajowca – dobry znak na kolejne dni pobytu na wyspie.

Masirah (small)-1-2.jpg



Po przybyciu wita nas niewielkie, raczej senne i opustoszałe miasteczko portowe – Hilf. Parkingi świecą pustkami, raz na jakiś czas jedyną na wyspie asfaltową szosą przejeżdża samochód, a w restauracji jesteśmy jedynymi gośćmi. Zamiast korzystać z jednego z trzech hoteli na wyspie decydujemy zrobić użytek z naszego namiotu i rozbić się w okolicach plaży. Biorąc jednak pod uwagę potęgujący wieczorem na wybrzeżu wiatr musimy wybrać miejsce choć częściowo od niego osłonięte.

Masirah (small)-1-3.jpg



Masirah (small)-2-2.jpg



Masirah (small)-9.jpg



Masirah (small)-10.jpg



Masirah (small)-12.jpg



Kierujemy się na południe od portu, im dalej od Hilf tym mniejsze zagęszczenie zabudowań, które poza miastem stanowią właściwie jedynie blaszane zagrody pasterskie. Przy jednej z nich wypatrujemy samochód i krzątającego się po obejściu Omańczyka w śnieżnobiałym diszdaszu. Na powitanie częstuje nas oczywiście omańską kawą z termosu i choć prawie nie mówi po angielsku, próbuje nam coś o sobie opowiedzieć. Rysując na piasku namiot, pytamy o odpowiednie miejsce i zgodę na rozbicie się.


Po krótkim namyśle, gospodarz wskazuje na pustą drewnianą budę, gdzie zmęczeni pracą ze zwierzętami pasterze ucinają sobie drzemki. Nie trzeba nam dwa razy mówić – dziękujemy za poradę i rozbijamy namiot w środku baraku, nie zrażeni brakiem prądu czy też bieżącej wody.

Masirah (small)-3-2.jpg



Dopiero nieco później zdajemy sobie sprawę z tego, jak wielu mamy „sąsiadów”. Dziesiątki kóz, kur i parę sztuk okazałych wielbłądów już dawno zostało zagonionych do swoich zagród. Znajomy pasterz również wraca do domu i zostajemy w końcu sami, a Maja zasypia dosłownie w parę sekund. Jednak błogi spokój nie trwa długo – zaraz po zmroku do gospodarstwa zaczynają podjeżdżać pickupy, z których wysiada spora grupa mężczyzn. Jedni ubrani tradycyjnie, w turbanach, inni po europejsku. Nie do końca wiemy co myśleć o tym całym zamieszaniu.

Mężczyźni rozpalają ognisko, zasiadają dookoła i głośno dyskutują. Nie wydają się zaskoczeni naszą obecnością w chacie obok. Jedyny Omańczyk w grupie znający angielski zagaduje do Łukasza i zaprasza do towarzystwa, jednocześnie zapraszając na kolejną noc do jednego ze swoich kilku domów na wyspie. W międzyczasie na ognisko trafia gar z ryżem i mięsem. Podczas, gdy ja czuwam przy śpiącej Mai w namiocie, Łukasz ucztuje z nowymi znajomymi.

Masirah (small)-1.jpg



Masirah (small)-2.jpg



Masirah (small)-3.jpg



Wkrótce jednak do namiotu wraca posilony małżonek z omańskim kolegą, a razem z nimi specjalnie dla mnie przygotowana porcja jadła – góra ryżu, micha pikantnie przyprawionego mięsa (jak się później udało ustalić był to rekin!), dzbanek kawy i miska suszonych daktyli. Zestaw co najmniej na dwie lub więcej osób.

Masirah (small)-4.jpg



Oprócz niespodziewanej wizyty i kolacji, zaskoczył nas również niesamowity widok gwieździstego nieba. Gdyby nie silny wiatr, pewnie spełnilibyśmy marzenie o noclegu pod tak rozświetlonym niebem.Rankiem obudziły nas meczące jedna przez drugą kozy, po wieczornej biesiadzie ani śladu.

Masirah (small)-5.jpg



Maja z radością wyskoczyła z namiotu i pobiegła penetrować „podwórko”. A na nas czekała już kawa w termosie przygotowana przez kolejnego dyżurującego przy trzodzie pasterza.

Masirah (small)-6.jpg



Masirah (small)-7.jpg



Masirah (small)-8.jpg



Kolejną noc spędziliśmy w domu jednego z uczestników wieczornego ogniska. I choć na miejscu mamy do naszej dyspozycji duży pokój, bieżącą wodę i prąd przez kilka godzin, to jednak nie potrafimy się tak dobrze wyspać jak w przytulnym namiocie w lichej drewnianej chacie. Nic się nie może równać z hotelem z milionami gwiazdek.


Kilka informacji praktycznych:
Nocleg: Najlepiej pod gołym niebem.
Transport: Na wyspę dostaniemy się promem (http://www.nfc.om) z portu Shannah. Ceny od 16 OMR za samochód i 3 OMR za osobę. Brak transportu publicznego na wyspie.
Atrakcje: Białe plaże na południu wyspy, lęgowiska żółwi na wschodnim wybrzeżu, idealna ciemność umożliwiająca obserwację nieba.
Bezpieczeństwo: czuliśmy się zaskakująco bezpiecznie, na pewno dużo bardziej niż u nas.

Masirah (small)-11.jpg



Więcej o naszym wyjeździe do Omanu i nie tylko na blogu http://gdziesakasperki.pl/.
Serdecznie zapraszam!


EDIT 20/08/2015: Ten wpis bierze udział w konkursie na relację miesiąca - http://www.fly4free.pl/forum/konkurs-relacja-miesiaca-lipiec,214,78429. Jeśli podoba Ci się ta relacja, oddaj proszę swój głos. Przy okazji poznasz inne konkursowe relacje warte uwagi, a wśród głosujących również zostanę rozlosowane nagrody!

Dodaj Komentarz

Komentarze (9)

popcarol 21 lipca 2015 11:28 Odpowiedz
Ale super! A jak dostaliście się do Omanu z PL? Czarterów brak, ile przesiadek z tak małym dzieckiem?
kspr 21 lipca 2015 12:26 Odpowiedz
popcarolAle super! A jak dostaliście się do Omanu z PL? Czarterów brak, ile przesiadek z tak małym dzieckiem?
Dzięki! Lecieliśmy Air Serbia z Warszawy do Abu Dhabi, a po kilku dniach dalej do Omanu. Wracaliśmy British Airways z Maskatu do Abu Dhabi, nocka na lotnisku i znów Air Serbią przez Belgrad do Warszawy. Córka już nie taka mała - prawie dwa latka wtedy miała ;-) Więcej o wyjeździe do Omanu i Abu Dhabi możesz poczytać na naszym blogu http://gdziesakasperki.pl/category/oman-zea-2015/
kspr 21 lipca 2015 12:26 Odpowiedz
Dzięki! Lecieliśmy Air Serbia z Warszawy do Abu Dhabi, a po kilku dniach dalej do Omanu. Wracaliśmy British Airways z Maskatu do Abu Dhabi, nocka na lotnisku i znów Air Serbią przez Belgrad do Warszawy. Córka już nie taka mała - prawie dwa latka wtedy miała ;-) Więcej o wyjeździe do Omanu i Abu Dhabi możesz poczytać na naszym blogu http://gdziesakasperki.pl/category/oman-zea-2015/
adamek 21 lipca 2015 12:34 Odpowiedz
nocna fota super !!!
xladystarrrdustx 25 lipca 2015 14:21 Odpowiedz
Super sprawa :)
grzegorz-firlit 28 lipca 2015 18:06 Odpowiedz
Gratuluję publikacji rozgwieżdżonego zdjęcia na łamach "Podróży" i nagrody :) Zdjęcie na 5 gwiazdek, przepraszam, 5 milionów gwiazdek ;)
grzegorz-firlit 28 lipca 2015 18:06 Odpowiedz
Gratuluję publikacji rozgwieżdżonego zdjęcia na łamach "Podróży" i nagrody :) Zdjęcie na 5 gwiazdek, przepraszam, 5 milionów gwiazdek ;)
kspr 28 lipca 2015 22:27 Odpowiedz
grzegorz-firlitGratuluję publikacji rozgwieżdżonego zdjęcia na łamach "Podróży" i nagrody :) Zdjęcie na 5 gwiazdek, przepraszam, 5 milionów gwiazdek ;)
Dzięki, nie spodziewałem się, że ktoś to zauważy. Sam się mocno zaskoczyłem jak zobaczyłem tam swoje zdjęcie, tym bardziej że to pierwszy raz kiedy coś wrzuciłem na podroze.pl i od razu niespodzianka ;-)
kspr 28 lipca 2015 22:27 Odpowiedz
grzegorz-firlitGratuluję publikacji rozgwieżdżonego zdjęcia na łamach "Podróży" i nagrody :) Zdjęcie na 5 gwiazdek, przepraszam, 5 milionów gwiazdek ;)
Dzięki, nie spodziewałem się, że ktoś to zauważy. Sam się mocno zaskoczyłem jak zobaczyłem tam swoje zdjęcie, tym bardziej że to pierwszy raz kiedy coś wrzuciłem na podroze.pl i od razu niespodzianka ;-)