0
marcind 29 lipca 2015 22:26
Pomysł na wyjazd w tamtym kierunku kiełkował od dawna. Promocja Air Serbia na loty do ZEA (Abu Dhabi), klika telefonów i szybka decyzja. Lecimy. Plan podróży ułożyliśmy trochę później. Podróż do Emiratów przekształciła się w dłuższy pobyt w Omanie i kilka dni w ZEA. Auto wypożyczone na lotnisku w Abu Dabi. 16 dni, 4 osoby, 2 namioty i mapa. Zapraszamy.

Nasz (bardzo) wstępny plan wyglądał następująco:
9-25.05.2015 - lot wieczorny do Abu Dhabi, 10-20.05 Oman, 21-23.05 Dubaj, 24.05 Abu Dabi, poranny wylot 25.05 + 6h w Belgradzie

Loty: WAW-BEG-AUH-BEG-WAW
Lot "tam" z przesiadką ok. 2h, powrotny ok. 6h
Auto - Nissan Tiida 1.8 automat - wypożyczone i oddane na lotnisku w Abu Dabi w "Dollar Car Rental".

Noclegi: głównie namiot, poza tym hotel w Salalah (1 noc), hotel w Dubaju (3 noce).

Trasa:
Abu Dabi- Al Ain- Bahla - Nizwa- Jabal Shams- Salalah i okolice- Ras Al Jinz- Wadi Shab-Muskat i okolice- Dubaj- Abu Dabi

mapa.jpg



Pisząc tą relację skupiliśmy się głównie na informacjach praktycznych, przydatnych potencjalnym chętnym na wyjazd w tamte strony, ponieważ w naszym odczuciu taki jest główny cel tego forum. Barwnych opisów przyrody, lokalnej kultury, mieszkańców i miejsc raczej szukajcie gdzie indziej. Zdjęcia są jakie są ale mniej więcej można się zorientować jak poszczególne miejsca wyglądają – robione telefonem albo kieszonkową „małpką” - nikt z nas entuzjastą fotografowania raczej nie jest. Skupiliśmy się w naszej relacji głównie na Omanie jako kierunku mało znanym i rozpoznanym, a posiadającym ogromny potencjał jeżeli chodzi o turystykę – z Dubaju i Abu Dhabi relacji jest mnóstwo i my chyba już nic nowego w tej materii nie jesteśmy w stanie dodać, więc nie rozpisywaliśmy się za bardzo.
Nasza relacja jest subiektywnym spojrzeniem opartym tym co udało nam się zobaczyć, a na pewno wszystkiego nie widzieliśmy i nie poznaliśmy. Jak ktoś z Was ma inne doświadczenia to chętnie dowiemy się czegoś nowego.

Jakieś pytania? Jak tylko będziemy wiedzieli to chętnie pomożemy!


[b]Część dotycząca naszego pobytu.


Al Ain

Od razu po wylądowaniu w Abu Dhabi ruszyliśmy w stronę Omanu zatrzymując się na wczesny obiad i krótkie zwiedzanie w przygranicznym Al Ain. Mimo, że nasz przewodnik szeroko rozpisywał się o tym miejscu to poza fortem w centrum miasta przy głównym palcu (bilet 3 AED, w tym wstęp do muzeum) oraz rozległymi plantacjami palmowymi nie znaleźliśmy nic ciekawego. Fakt, że z uwagi na to, że chcieliśmy w miarę szybko wjechać do Omanu, nie rozglądaliśmy się jakoś zbytnio. Na plantacji palmowej szybko się zgubiliśmy ponieważ wszystkie drogi wyglądają tak samo. Po jakimś czasie traci się orientację i znalezienie wyjścia może trochę potrwać – słońce w zenicie nie pomaga w określeniu kierunku . Mimo tego zacienione alejki dobrze nadają się na poobiedni spacer.
Wyjeżdżając z Al Ain w stronę przejścia granicznego Mazyad po lewej stronie jest duże centrum handlowe z Carrefourem – można kupić wszystko czego potrzeba. Około kilometr za centrum handlowym jadąc od głównej drogi jest największy (podobno) w ZEA targ wielbłądów. Jak ktoś ma ochotę zobaczyć kilkaset wielbłądów w klatkach to można śmiało jechać – nas takie atrakcje raczej nie interesują – przyjechaliśmy, popatrzyliśmy i pojechaliśmy dalej. Mimo tego sprzedawcy są bardzo mili w stosunku do turystów i chętnie opowiedzą o swoich zwierzakach.


fort w alain.jpg


Fort w Al Ain.


plantacja palmowa.jpg


Plantacja palmowa w Al Ain.


targ wielblodow.jpg


Targ wielbłądów koło Al Ain.

Bahla, Jabal Shams i Nizwa

Do Bahli przyjechaliśmy wieczorem i od razu ruszyliśmy na górujący nad miastem fort, który niestety jest zamknięty dla zwiedzających. Nie przeszkadza to jednak w wejściu na wzgórze, z którego roztacza się widok na miasto. My na górze zjedliśmy kolację po czym zaliczyliśmy spacer główną ulicą i zaczęliśmy szukać miejsca pod namiot. Przyjemne miejsce znaleźliśmy na wylocie z Bahli w stronę Al Hamry (droga na Jabal Shams).
Rano szybki kurs do banku po wymianę $ i ruszyliśmy w góry. Od oznakowanego zjazdu na rondzie w Al Hamra nie ma się jak zgubić – jest tylko jedna asfaltowa droga, która po minięciu Wadi Ghul zaczyna się piąć stopniowo w górę.
Wypad w góry podzieliliśmy na 2 dni – pierwszego dnia wjechaliśmy pod Jabal Shams. Należy się kierować na „Jabal Shams Resort Hotel” (dużo znaków po drodze) – innego hotelu nie ma w tej okolicy. Cena za noc w bungalowie chyba ok 80 OR / 2 osoby jakby ktoś był zainteresowany, ale jak byliśmy w maju to obiekt chyba już był zamknięty. Pod koniec spory odcinek drogi szutrowej ale osobówką spokojnie da radę. Tuż przed hotelem jest wspaniały punkt widokowy na cały wąwóz Wadi Ghul – na skraju przepaści idealne miejsce na śniadanie/obiad przez czekającą nas wędrówką.
Za hotelem jadąc ok. 15 min. szutrową drogą dociera się do niewielkiego parkingu, gdzie zaczyna się szlak trawersujący ścianę wąwozu i wiodący do opuszczonej wsi położonej na jego zboczach (ok. 1,5 - 2 h w jedną stronę, powrót ta samą drogą). Jest to chyba najciekawszy szlak w całym masywie. Widoki niesamowite a trasa praktycznie bez przewyższeń, więc każdy da radę. Oczywiście zapas wody niezbędny.
Na sam Jabal Shams nie dotarliśmy. Szczyt przypomina kopułę z bardzo łagodnie opadającymi zboczami - na szczycie charakterystyczne wysokie anteny. Uznaliśmy, że jego zdobycie w panującym upale nie będzie łatwe i dlatego zdecydowaliśmy się wyżej opisany szlak do opuszczonej wioski plus biesiadowanie nad urwiskiem wąwozu Wadi Ghul – zdecydowanie nie żałujemy.
Po górskich włóczęgach zjechaliśmy do Al Hamra na kolację i drobne zakupy. Jadąc od strony szczytu jest kilka nieźle wyglądających knajp przed głównym rondem. Po obiedzie skusiliśmy się na zimną Bavarię 0,0% - była to zdecydowanie jedna z najgorszych decyzji podczas całego wyjazdu… Odradzamy nawet najwytrwalszym piwoszom.
Na wieczór wróciliśmy w okolice Wadi Ghul, gdzie rozbiliśmy namioty i rozpaliliśmy grilla. Rano po śniadaniu ruszyliśmy do wąwozu Wadi Ghul. Zjeżdżając u wylotu wąwozu z głównej drogi wjeżdża się ok. 1 km w jego głąb szutrową drogą, po czym zostawia się samochód i rusza piechotą jego dnem. W wiosce można wynająć auto 4x4, żeby zwiedzić wąwóz ale nie wiemy za ile bo nie interesowała nas taka opcja.
Sam wąwóz wygląda niesamowicie – wysokie ściany skalne z obu stron a na dole oazy palmowe. Po ok. 2 godzinach dociera się do małej wioski za którą wąwóz się kończy. Idealne miejsce na odpoczynek w cieniu przed drogą powrotną. W maju wody w wąwozie było niewiele i zdecydowanie za mało, żeby się kapać – w innych porach roku zapewne panują do tego idealne warunki. Na samą wycieczkę proponujemy wybrać się jak najwcześniej, dopóki w wąwozie jest jeszcze trochę przyjemnego cienia.
Po zaliczeniu Wadi Ghul pojechaliśmy do Nizwy (ok. 1,5 h drogi). Miasto w sam raz na spędzenie leniwego popołudnia i wieczoru. W centrum spory meczet – nie muzułmanie mogą zwiedzać tylko rano koło 10-11, ale my byliśmy zdecydowanie za późno. Zdążyliśmy za to zobaczyć największy fort w centrum Nizwy i wdrapać się na jego najwyższą wieżę – zdecydowanie warto, bo ze szczytu rozciąga się wspaniały widok na okolicę. Dodatkowo w samym forcie ciekawe (i klimatyzowane) muzeum. Wstęp (fort + muzeum) 1 OR / os. – czynne do 16.
W Nizwie zaliczyliśmy jeszcze lokalny suk, gdzie można kupić praktycznie wszystko (polecamy zdecydowanie suszone daktyle), spacer główną ulicą i powrót dnem wyschniętej rzeki. Po zmroku ruszyliśmy w nocna drogę do Salalah.


fort w bahli.jpg


Fort w Bahli.


w drodze na jabal.jpg


W drodze na Jabal Shams.


wadi gul.jpg


Wadi Ghul widziane z góry.


trasa do wioski.jpg


Trasa zboczem Wadi Ghul do opuszczonej wioski…


opuszczona wioska.jpg


… i sama wioska. Ludzie poszli, kozy zostały.

Nie kupować pod żadnym pozorem!


wadi ghul.jpg


Wadi Ghul.


suk w nizwie.jpg


Suk w Nizwie.


dziedziniec fortu w nizwie.jpg


Dziedziniec fortu w Nizwie.


panorama z wiezy nizwa.jpg


Panorama Nizwy z wieży fortu.

Salalah i okolice

Z Nizwy do Salalah jechaliśmy główną drogą przez Al Hayma. Praktycznie przez całą drogę dookoła tylko bezkresna pustynia, aczkolwiek nocą niewiele było widać. Droga równa, dobrej jakości, ruch znikomy – wg nas najlepiej przejazd do Salalah zrobić nocą i nie tracić dnia. Na trasę Nizwa – Salalah trzeba liczyć ok 8,5 h bez postojów.
Wjeżdżając do Salalah od razu skierowaliśmy się na południe do Mughsayl, żeby zrelaksować się na piaszczystej plaży – podobno najlepsze w okolicy. Jako, że dojechaliśmy jakoś po 3 rano na plaże, zaliczyliśmy wschód słońca na tle otaczających plażę klifów, po czym wymoczyliśmy się w morzu robiąc przerwy na drzemkę w cieniu i grilla. Plaża faktycznie robi wrażenie – szeroka, piaszczysta i do tego pusta – my przez kilka godzin widzieliśmy tylko jedną osobę i stado wielbłądów. Wg pana z pobliskiej stacji benzynowej najlepszy odcinek plaży to ten na początku piaszczystego pasa wybrzeża jadąc od Salalah (tam też plażowaliśmy). Podobno na przeciwległym końcu plaży są widowiskowe wodotryski z wody morskiej przeciskającej się przez wyerodowane skały - my tam jednak nie dotarliśmy.
Po południu pojechaliśmy do Salalah do naszego hotelu - The Emirates Apartments rezerwowany przez Agoda.com kosztował 22OR za 4 osoby płatne na miejscu. Standard bardzo dobry – z tego co widzieliśmy klasę wyżej niż inne hotele w podobnych cenach, lokalizacja też ok. Na miejscu chwila oddechu, prysznic, pranie i ruszyliśmy zobaczyć Salalah. Nie mieliśmy jakiegoś specjalnego celu – przeszliśmy całe centrum wraz plantacjami palmowymi, plażami i dzielnicą imigrantów z Bangladeszu. Samo Salalah robi całkiem przyjemne wrażenie i mimo, że jest to drugie co do wielkości miasto to panuje tu dość leniwa atmosfera. Jeden dzień na poznanie samego miasta to w sam raz.
Następnego dnia po wymeldowaniu z hotelu pojechaliśmy do dużego centrum handlowego (Carrefour) przy drodze koło lotniska zrobić zapasy na dalszą część wyprawy. Potem ruszyliśmy zobaczyć stanowiska archeologiczne Al Balid na wschodnich przedmieściach Salalah – bilet 0,5 OR osoba. Na miejscu znajduje się chyba najciekawsze muzeum, jakie widzieliśmy w Omanie – spore działy dotyczące historii kraju z obszerną częścią marynistyczną. Wszystko nowe i dobrze utrzymane – zdecydowanie warto (chociaż na miejscu nie widzieliśmy ani jednej osoby zwiedzającej). W samym muzeum zakaz robienia zdjęć. Dookoła muzeum znajdują się wspomniane wykopaliska oraz długa laguna. Z ruin niewiele zostało ale warto przespacerować się wzdłuż brzegu na wieże widokową. Dodatkowo od strony morza budowany jest nowoczesny pasaż z (prawdopodobnie) barami i restauracjami. Jak byliśmy w Al Balid to budowa jeszcze trwała ale szeroka, pusta i piaszczysta plaża jak najbardziej nadawała się do kąpieli. Jak już mieliśmy dość upału ruszyliśmy na północ.



mugsal swit.jpg


Świt na plaży w Mughsayl.


mugsal 2.jpg


Mughsayl widziane z poziomu plażowego ręcznika.


centrum salalh.jpg


Centrum Salalah.


plazaw salalah.jpg


Plaża w Salalah.



trad stroj.jpg


Tradycyjny strój omański noszony przez większość mężczyzn.


al balid.jpg


Laguna Al Balid.


ruiny al balid.jpg


Ruiny Al. Balid – w oddali widoczna plaża i budowane na niej promenada i pawilony handlowe.


al balid 3.jpg


Al Balid


plaza w nocy salalah.jpg


Wieczór na plaży gdzieś na wschód od Salalah.


wadi darat.jpg


Wadi Darat.


wadi darat2.jpg


Wadi Darat.



Droga między Salalah a rezerwatem żółwi Ras Al Jinz

Na przejechanie tego odcinka przeznaczyliśmy 4 dni (ostatecznie wyszły 3 dni). Podróże po ok. 300 km (3h) dziennie w czasie największego upału. Reszta czasu upływała nam głównie na plażowaniu i grillowaniu. Największą atrakcją tego odcinka są po prostu widoki, puste szerokie plaże i praktycznie brak czegokolwiek poza piachem, kamieniami, morzem i słońcem. Po drodze mijamy kilka mniejszych osad. W każdym z nich można znaleźć mały sklep spożywczy i bar więc jest wszystko co trzeba.



wyjazd z salalah.jpg


Wyjazd z Salalah.


wielblady.jpg


W dzień wyglądają fajnie ale jadąc w nocy trzeba na nie uważać.



chwila przerwy.jpg


Chwila przerwy na rozprostowanie kości.


plaza przy hotelu.jpg


Plaża obok naszego „hotelu”.



hotel plaza.jpg


I nasz hotel :)


sloncew zenicie.jpg


Słońce w zenicie…


w drodze na plaze.jpg


W drodze na plażę :)


plaza alduqm.jpg


Plaża na północ od Al Duqm – najlepsze miejsce dla zbieraczy wszelkiego rodzaju muszli i innych morskich skarbów wyrzucanych przez fale.

Ras Al. Jinz, Wadi Shab, Sur i Sinkhole

Rezerwat żółwi morskich w Raz Al Jinz to miejsce, które trzeba koniecznie odwiedzić. Nocna wycieczka na plażę i możliwość obserwowania kopania przez żółwie gniazd, składania jaj i wędrówki młodych żółwi do morza na długo pozostaje w pamięci.
Do wyboru są wycieczki po zmroku ok. 21 lub wcześnie rano ok 4. Termin należy wcześniej zarezerwować przez stronę… - od razu przysyłają potwierdzenie rezerwacji na wybrany dzień i godzinę. Płatność na miejscu 3 OR (dzieci 1 OR). My przyjechaliśmy o jeden dzień wcześniej niż mieliśmy rezerwację i weszliśmy bez problemu. Wycieczka zaczyna się od przejazdu busem na plaże, gdzie w asyście przewodnika z bliska można podglądać żółwie i dowiedzieć się o nich kilku ciekawych informacji. Całość trwa ok. 1,5h.
Żółwie zielone to jedna z większych atrakcji w Omanie. Przynajmniej dla nas. Ocena subiektywna, ale widok żółwi składających jaja na plaży w księżycową noc robi wrażenie. Rezerwat Ras Al Jinz to wysokiej klasy ośrodek turystyczny z hotelem, restauracją itp. Co do cen to odsyłamy na strony hotelu, ale były na tyle wysokie, że nawet o nim nie pomyśleliśmy.
W pobliskiej miejscowości Ras Al Hadd jest spokojna plaża oraz kilka knajp gdzie można zjeść obiad (w Ras Al Jinz tylko droga restauracja w budynku zarządu rezerwatu). My jedliśmy pyszną i świeżutką rybę w małej knajpce przy głównej ulicy za ok 1,7 OR – porcja taka, że nawet głodny facet ledwo da radę – ale my oczywiście daliśmy .
Po kolejnej nocy pod gwiazdami ruszyliśmy do Wadi Shab – jadąc z Sur w kierunku Muscatu należy zjechać z autostrady na zjeździe „Tiwi”. Sam wąwóz widać z daleka więc nie sposób nie trafić. Na sporym parkingu u wylotu wąwozu zostawia się samochód po czym przepływa łódką (1 OR/os w 2 strony – ostatnia łódka powrotna odpływa o 18.00 więc lepiej się nie spóźnić) na drugi brzeg, gdzie czeka nas ok. godzinna wędrówka. Wąska ścieżka wije się przez skały mijając po drodze niewielkie zbiornik z lazurową krystaliczną wodą. Mimo pokusy kąpieli należy wytrwale iść dalej do końca szlaku. Tam znajdują się ukryte w skałach urokliwe jeziorka ze słodką wodą. Miejsce robi niesamowite wrażenie i bez wątpienia można w nim spędzić pół dnia. Cały „kompleks” składa się z 3 jeziorek położonych jedno za drugim. Jedyny problem to fakt, że już w pierwszym jeziorku woda kryje i nie ma go jak obejść. Chyba najlepsze wyjście to zostawić rzeczy na brzegu, a wszystko co cenne (paszport, kasa) wrzucić do plastikowej butelki, zakręcić i zabrać ze sobą:)
Osoby potrafiące dobrze pływać i nie mające klaustrofobii koniecznie powinny dopłynąć na koniec ostatniego z jeziorek, gdzie znajduje się wąska zalana szczelina, którą przepływa się do podziemnego zbiornika z wodospadem w środku! Nigdzie wcześniej takiego miejsca nie widzieliśmy i chociaż w środku nie ma się nawet czego złapać a dna nie widać miejsce pozostawia niezapomniane wrażenia gwarantowane.
[Poniższe zdjęcia żółwi i cześć z Wadi Shab pochodzą z Internetu – na żółwiach nie można było w nocy robić zdjęć a w Wadi Shab nie mieliśmy wodoodpornego aparatu.
Po kąpielach i wędrówkach w Wadi Shab pojechaliśmy na obiad i wieczorny spacer do Sur. Miasto w sam raz na wieczór, sporo knajpek, orientalny klimat i zatoka z drewnianymi łodziami robią fajny klimat. Nad brzegiem jest miejskie muzeum, przed którym stoi duży drewniany podświetlony statek – podobno ostatni taki zbudowany tradycyjną technika w porcie w Sur. My byliśmy za późno i obiekt był zamknięty. Obejrzeliśmy statek tylko z zewnątrz – za to naprzeciwko dają dobrą shaormę 
Na nocleg wcześniej wypatrzyliśmy kawałek równego poletka na skałach nad morzem koło Tiwi. Niby blisko autostrady ale nocą (podobnie jak w dzień) praktycznie nikt nią nie jeździł – za to rano obudził nas przyjemny wschód słońca po czym znowu zrobiło się + 40 stopni.
Na śniadanie pojechaliśmy do pobliskiego Sinkhole (na znakach oznaczone jako Bimmah Sinkhole – jadąc autostradą nie sposób przegapić), które stanowi niewielki park z zacienionymi miejscami do odpoczynku, w środku którego znajduje się ogromne zapadlisko ze słoną wodą. Na dno prowadzą schodki a po zejściu nie pozostaje nic innego jak wskoczyć do orzeźwiającej wody! Dobrze mieć maskę+fajkę bo zapadlisko jest naprawdę głębokie i można nurkować do woli. My byliśmy na miejscu bardzo wcześnie rano i to chyba najlepsza pora bo wtedy nie ma praktycznie nikogo innego i bez skrępowania można szaleć do woli  Wstęp darmowy – jak furtka jest zamknięta należy zastukać w okno domku ochroniarza, na pewno wpuści. Podobnie jak Wadi Shab wg nas obowiązkowy punkt programu jeżeli chodzi o Oman. Na miejscu brak sklepów, są toalety, teren ogrodzony. Godziny otwarcia chyba od 8 rano do zmroku.



lodka wadi shab.jpg


Krótka przeprawa łódką na początku wąwozu Wadi Shab.



muzeum w sur.jpg


Muzeum w Sur.


przedmiwscia.jpg


W poszukiwaniu centrum Sur zaliczyliśmy spacer po przedmieściach.


sinkhole z gory.jpg


Sinkhole widziane z góry…


sinkhole z dolu.jpg


… po zejściu na dno.

Muscat i okolice

Do Muscatu przyjechaliśmy po południu, żar lał się z nieba co jednak nie przeszkodziło nam w zwiedzeniu najciekawszych fragmentów miasta. Sam Muscat nie sprawia raczej wrażenia dużego miasta a raczej kilku mniejszych miast powciskanych między nadbrzeżne pasma górskie. Stara część Muscatu to przede wszystkim nadmorski bulwar z targiem oferującym wszelkiego rodzaju pamiątki i przedmioty kojarzące się z kulturą Omanu. Razem z położonym nad zatoka zielonym parkiem Riyam centrum Muscatu stanowi dobre miejsce na spędzenie leniwego popołudnia. W samym parku Riyam na wzgórzu znajduje się widoczna z daleka ogromna kadzielnica z tarasem widokowym na szczycie. Niestety jak byliśmy w Muscacie to kadzielnica była zamknięta i z tego co udało się nam dowiedzieć podobno trwa to już dłuższy czas. Niemniej jak otworzą na pewno warto zajrzeć.
Kolejnym naszym punktem był pałac Sułtana Omanu. Z centrum Muscatu jedzie się drogą wzdłuż wybrzeża na wschód ok. 5 km, po czym dojeżdża się do otoczonego skalistymi górami kompleksu pałacowego. Do samego pałacu wstępu nie ma ale można się swobodnie poruszać pomiędzy praktycznie wszystkimi budynkami rządowymi i podejść pod bramę pałacu – my spędziliśmy na miejscu cały wieczór krążąc między budynkami. Po lewej stronie od pałacu w skale wydrążony jest tunel, którym można dojść nad zatokę i podziwiać pałac z drugiej strony. Ma miejscu kilka knajp i sklepów więc spokojnie można posiedzieć dłużej.
Drugi dzień w Muscacie poświęciliśmy na odwiedzenie największej atrakcji czyli meczetu Sułtana Kaboosa. Znajduje się on po przeciwnej stronie miasta niż pałac Sułtana więc trzeba liczyć minimum godzinę na dojazd. Pięć wieży meczetu widać z daleka, mimo to bez większego problemu można się po drodze zgubić, co nam się udało. Przed wybraniem się do meczetu koniecznie trzeba sprawdzić godziny otwarcia – jak byliśmy to nie muzułmanie mogli wejść do środka od 8.30 do 11.30 (oprócz piątków, wtedy cały dzień meczet jest zamknięty) – wstęp bezpłatny, na miejscu duży parking.
Sam meczet jest ogromny i na zwiedzenie spokojnie można liczyć 2-3 godziny. Obowiązuje odpowiedni strój, tj. długie spodnie i zakryte ramiona a panie dodatkowo zakryte głowy. Przepych i bogactwo budowli uderzają i choć słońce grzeje niemiłosiernie to w środku panuje przyjemny chłód.



riam park.jpg


Riyam Park i kadzielnica na szczycie.


suk muscat.jpg


Suk w Muscacie.


[arking meczet.jpg


Parking przed meczetem :)


palackabula1.jpg


Pałac Sułtana w Muscacie.


palac kabulanoc.jpg


Widok na pałac od strony morza (po przejściu przez tunel).


meczet1.jpg


Meczet Sułtana Kaboosa.

meczzet2.jpg



meczet3.jpg




fort nakhl.jpg


Fort w Nakhl.


widok z wiezynakhl.jpg


Widok z fortowej wieży.


al rustak.jpg


Wejście do fortu w Al Rustak – niestety już zamknięte.


Dubaj
Dubaj - miasto o który napisano już tyle, że potraktujemy je w dwóch zdaniach. Hotel w Deira, 3 spędzone w mieście dni, kilka znanych miejsc na zdjęciach. Warto przyjechać i zobaczyć:)


dubaj1.jpg


W drodze do centrum



Dodaj Komentarz

Komentarze (18)

cygi76 6 sierpnia 2015 21:56 Odpowiedz
http://abudhabi.africaneastern.com/W tym sklepie monopolowym w Abu Dhabi bez problemu kupiłem wódkę i to w cenie niższej niż w Polsce. Trafiłem jakąś wódkę Philips za 25 AED za litra lub 0,7 . Już nie pamiętam dokładnie. Nikt nie żądał żadnej licencji. Pobyt pod koniec lutego 2015. Na lotnisku też można kupić w duty free alkohol po wylądowaniu. Poinformowano mnie ,że mogę kupić 4 litry. Ja wziąłem litra i poprosiłem o wydanie reszty w AED , przez co miałem na bilet autobusowy.
japonka76 20 sierpnia 2015 15:26 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja, bez nadęcia. Ciekawie napisana i zdjęcia super. Lubię takie.
mayli 6 września 2015 22:29 Odpowiedz
Wielkie dzięki za tą świetną relację! Strzał w punkt szczególnie, że właśnie szukam wypożyczalni która pozwoli mi wywieźć auto z ZEA na kilka dni.
trabalagd 6 września 2015 23:31 Odpowiedz
[quote="mayli"]Wielkie dzięki za tą świetną relację! Strzał w punkt szczególnie, że właśnie szukam ............... innej opcji oprócz FilipinWylatujemy 6.10 (za równy miesiąc) do Dubaju Bardzo dziękujemy :D
mayli 17 października 2015 22:37 Odpowiedz
TrąbałaGd napisał:mayli napisał:Wielkie dzięki za tą świetną relację! Strzał w punkt szczególnie, że właśnie szukam ............... innej opcji oprócz FilipinWylatujemy 6.10 (za równy miesiąc) do Dubaju Bardzo dziękujemy :DZastanawia mnie tylko koszt wynajmu samochodu ,nas auto kosztuje 655zł na 2 tygodnie.Czyżby jeszcze czekały nas koszty ukryte?Mamy wypożyczalnię NationalChętnie sie dowiem jak wrócicie jak wam poszło z tym samochodem bo coś turbo tanio? ja lecę dopiero 20 listopada to może zmienię zaplanowaną wypożyczalnię
trabalagd 20 października 2015 16:11 Odpowiedz
Chętnie sie dowiem jak wrócicie jak wam poszło z tym samochodem bo coś turbo tanio? ja lecę dopiero 20 listopada to może zmienię zaplanowaną wypożyczalnię[/quote]Okazało się iż kwota podana powyżej była jak najbardziej prawidłowa.Jednak nie poinformowano nas ,że na Oman kaucja z wypożyczalni Nationalto 5000 AED ,a nie jak wcześniej sugerowano 1000.Zmieniliśmy wypożyczalnię ,na Avis gdzie kaucja to 1600AEDna Oman. Samochodu już nie było takiego jakiego chcieliśmyale w zamian otrzymaliśmy propozycję wynajmu samochodu z segmentu B (wcześniej był to segment A)z podwyższonym standardem i dopłatą 124zł.Poinformowano nas też ,że na Oman musimy dopłacić 500 AED ubezpieczeniaW sumie razem z ubezpieczeniem samochód kosztował 1300zł.Jakież było nasze zdziwienie kiedy odbieraliśmy samochód .Odebraliśmy go 2 godziny szybciej niż było umówione,dostaliśmy nawigacjęi wyjechaliśmy w podróż autem Mitsubishi Lancaster (segment D) Kaucja została zwrócona tego samego dnia.Wszystko załatwialiśmy przez polski oddział rentalcars
vetka87 20 października 2015 21:48 Odpowiedz
Może mi ktoś napisać czy płacił za wynajem samochodu w Emiratach kartą debetową, ja posiadam T-mobile usługi bankowe. Mam rezerwację w firmie Dollar i jest tam napisane, że musi być karta kredytowa a nie debetowa. Jak to wygląda w praktyce? Przyjmą debetową jeśli będzie na niej dostatecznie dużo środków?
doubleb88 20 października 2015 22:10 Odpowiedz
Fajna relacja, czytając wracam do wspomnień. Odwiedziłem większość z tych miejsc co Wy i serio, żałujcie, że nie mieliście aparatów na Wadi Shab :mrgreen: ale gratuluje za dojście do samego końca- póki co Wadi Shab uważam za najpiękniejszą miejscówkę na ziemi :D Zazdroszczę również nocy w namiocie. Powodzenia w kolejnych wypadach :)
trabalagd 21 października 2015 15:33 Odpowiedz
vetka87 napisał:Może mi ktoś napisać czy płacił za wynajem samochodu w Emiratach kartą debetową, ja posiadam T-mobile usługi bankowe. Mam rezerwację w firmie Dollar i jest tam napisane, że musi być karta kredytowa a nie debetowa. Jak to wygląda w praktyce? Przyjmą debetową jeśli będzie na niej dostatecznie dużo środków?Niestety taką kartą nie zapłacisz,mimo że masz środki .Debetówka jest traktowana po macoszemu .Plus dla karty Getin bo na niej nie ma napisu Debit . Kaucję zapłaciliśmy kredytówką ,debetówką ubezpieczenie(ale to tylko dobra wola pracownika) Z Dollar w Dubaju kolega miał przeboje.Proponuję sprawdzić kwotę kaucji.Nie mógł też odebrać auta szybciej niż o ustalonej godzinie.info z 7.10.2015
mayli 23 października 2015 15:22 Odpowiedz
TrąbałaGd napisał:vetka87 napisał:Może mi ktoś napisać czy płacił za wynajem samochodu w Emiratach kartą debetową, ja posiadam T-mobile usługi bankowe. Mam rezerwację w firmie Dollar i jest tam napisane, że musi być karta kredytowa a nie debetowa. Jak to wygląda w praktyce? Przyjmą debetową jeśli będzie na niej dostatecznie dużo środków?Niestety taką kartą nie zapłacisz,mimo że masz środki .Debetówka jest traktowana po macoszemu .Plus dla karty Getin bo na niej nie ma napisu Debit . Kaucję zapłaciliśmy kredytówką ,debetówką ubezpieczenie(ale to tylko dobra wola pracownika) Z Dollar w Dubaju kolega miał przeboje.Proponuję sprawdzić kwotę kaucji.Nie mógł też odebrać auta szybciej niż o ustalonej godzinie.info z 7.10.2015Jeszcze jedna cenna uwaga !!!! Wjeżdżając do Omanu miejcie gotówkę!!!Za wizę zapłacisz kartą ,ale nawet na Shell ,oraz w MCD chcieli tylko kasę.Na pytanie why? odpowiedź Tu jest Oman :lol:A braliście to dodatkowe ubezpieczenie?My ostatnio daliśmy się skusić bo ciągle nas spamowali mailowo ale teraz się waham - nigdy nie mieliśmy przygód na szlaku i niby jeździmy nieźle ale...
trabalagd 23 października 2015 15:55 Odpowiedz
A braliście to dodatkowe ubezpieczenie?My ostatnio daliśmy się skusić bo ciągle nas spamowali mailowo ale teraz się waham - nigdy nie mieliśmy przygód na szlaku i niby jeździmy nieźle ale...[/quote]Nie braliśmy dodatkowego ubezpieczenia To ,że wy jeździcie dobrze to super.Niestety nie arabscy kierowcy.Poczytaj sobie w necie.Nie używają migacza zmieniając pasy(a zmieniają je często i bardzo szybko) wymuszają pierwszeństwo na drodzepodporządkowanej, nie używają świateł po zmroku,jeżdżą powyżej 100km /h nawet na rondach . Pół biedy jeśli to Dubai . Im dalej tym gorzej.W Omanie (w środku i w okolicach Sallalach ) wielbłądy wychodzą na drogę w nocy.Kozy i osły nawet w wioskach. Mieliśmy 2 sytuacje gdzie tylko umiejętności dobrego kierowcy spowodowałyże nie mamy skasowanego samochodu.Uważam ,że ostrożność w opłacie ok 350-500zł ubezpieczenia nie jest wielką rozrzutnością .Ale to moje zdanie.My wracamy do Omanu w lutym i na pewno weźmiemy ubezpieczenie.Dziwne że was napastują o coś takiego. W ubezpieczeniu samochodu jest też wkład własny ,ale nie jest on obowiązkowy i nie ma sensu go płacić
mayli 23 października 2015 20:10 Odpowiedz
TrąbałaGd napisał:A braliście to dodatkowe ubezpieczenie?My ostatnio daliśmy się skusić bo ciągle nas spamowali mailowo ale teraz się waham - nigdy nie mieliśmy przygód na szlaku i niby jeździmy nieźle ale...Nie braliśmy dodatkowego ubezpieczenia To ,że wy jeździcie dobrze to super.Niestety nie arabscy kierowcy.Poczytaj sobie w necie.Nie używają migacza zmieniając pasy(a zmieniają je często i bardzo szybko) wymuszają pierwszeństwo na drodzepodporządkowanej, nie używają świateł po zmroku,jeżdżą powyżej 100km /h nawet na rondach . Pół biedy jeśli to Dubai . Im dalej tym gorzej.W Omanie (w środku i w okolicach Sallalach ) wielbłądy wychodzą na drogę w nocy.Kozy i osły nawet w wioskach. Mieliśmy 2 sytuacje gdzie tylko umiejętności dobrego kierowcy spowodowałyże nie mamy skasowanego samochodu.Uważam ,że ostrożność w opłacie ok 350-500zł ubezpieczenia nie jest wielką rozrzutnością .Ale to moje zdanie.My wracamy do Omanu w lutym i na pewno weźmiemy ubezpieczenie.Dziwne że was napastują o coś takiego. W ubezpieczeniu samochodu jest też wkład własny ,ale nie jest on obowiązkowy i nie ma sensu go płacić[/quote]Kurczę no to już sie robi bardziej uzasadnione - przemyślę, dzieki
agmat 1 listopada 2015 16:18 Odpowiedz
Powiedz mi proszę zamierzam przenocować w Nizwa, rano wstać i ruszuć tym wąwozem Wadi Ghul. Z Nizwa jadąc tam będą normalnie kierunkowskazy na Wadi Ghul? I będzie wiadomo gdzie ten szlak się zaczyna? Wązowem idzie się około 2 h w jedną stronę?
rudolf-jelinek 2 listopada 2015 23:15 Odpowiedz
Hej, czy dorogowskazy są to nie pamiętam, ale musisz jechać na Al Hamra (przez Tanuf). Od Al Hamra są już drogowskazy. Do wąwozu można zjechać szutrówką z głównej drogi i przejechać ok. 1 km. dalej pieszo. 2h to minimum, żeby dojść do oazy na końcu wąwozu. Oczywiście wąwóz ciągnie się dalej ale nie ma już normalnej drogi tylko skały. My już tam nie poszliśmy bo był straszny upał ale w lutym na pewno da radę. Udanego wyjazdu!
gleba3 8 listopada 2015 14:13 Odpowiedz
Uaktualnienie z wczoraj:- fort Bahla jest otwarty dla zwiedzających, wejście kosztuje 0,5 OMR, tak jak w wielu innych miejscach (np. stacjach benzynowych), można płacić dirhamami UAE, i wtedy kurs wymiany wynosi 1:10. Fort jest odbudowany w dużej mierze od podstaw, co niestety widać, np. poprowadzona jest instalacja elektryczna, wiszą dosć nowoczesne kinkiety a ze ścian wystają skrzynki na bezpieczniki. Cała instalacja nie jest jeszcze uruchomiona.- za opuszczoną wioską w wąwozie warto pójść jeszcze kawałek do miejsca gdzie niegdyś znajdowały się ich pola uprawne (terasy) a następnie w górę po kamieniach kilkadziesiąt metrów - znajduje się tam jezioro wyrzeźbione przez spadający wodospad. W porze suchej, gdy rzeka nie płynie woda w jeziorku jest bardzo ciepła i można się kąpać.
djelewator 8 czerwca 2016 09:52 Odpowiedz
Więcej na temat campingu w Omanie http://sprytnypodroznik.pl/?p=263
sofizmat 8 czerwca 2016 11:23 Odpowiedz
marcind napisał:Naszym zdaniem do zwiedzenia Omanu (nie wspominając o ZEA) nie ma potrzeby wypożyczać auta 4x4, a na pewno nie jest to warunkiem niezbędnym. Wszędzie gdzie chcieliśmy dojechaliśmy naszym Nissanem bez większych problemów, po szutrówkach też. Oczywiście zasady zdrowego rozsądku trzeba zachować i nie pchać się na środek pustyni.A to juz zalezy, jaki kto ma profil wycieczki. Wy widze mieliscie bardzie leisure. My akurat mielismy nieco inny z nastawieniem na trekking i kanioning i w niekytore miejsca bysmy nie wiechali bez przyzwoitego 4x 4. Wadi bani Awf na przyklad. Mielismy Mitsubishi Pajero, ktory kosztowal nad 560 EUR za 15 dni. marcind napisał:- W morzu na południu Omanu dwukrotnie widzieliśmy płaszczki wielkości talerza i w kolorze piasku – czy groźne nie wiemy ale chyba lepiej nie wdepnąć. To sie nazywa guitarfish i nie jest grozne. Nie jest tez jadalne poniewaz w trakcie podgrzewania ryba przez skore wydala mocznik. Wyglada tak:https://www.flickr.com/photos/kuba_szta ... 398499572/marcind napisał:PogodaUwaga na flash floods! I ostatnia rzecz dla amatorow zolwi: jesli ktos ma watpliwosci co do komercyjnej wycieczki w Ras Al Jinz, polecam wyspe Masirah (lokalny prom kosztuje grosze), a szczegolnie plaze na jej przeciwleglym do przystani promowej krancu. Na co drugiej plazy sa takie znaki:https://www.flickr.com/photos/kuba_szta ... 398499572/Uwaga! zabrac ze soba prowiant, jesli chcemy nocowac na plazy, bo wokol to juz naprawde nic nie ma - taki Finisterre :)
cccc 9 czerwca 2016 22:11 Odpowiedz
Fajna relacja. :) Ja zwiedzilem Oman we wrzesniu 2001, bo moj przelot do Nowego Jorku, kilka dni po zamachu zostal anulowany. Mialem urlop i nie wiedzialem gdzie pojechac. W koncu polecialem do Omanu na 2 tyg. Pamietam, ze hotele byly praktycznie puste, bo turysci omijali wtedy kraje arabskie. W jednym hotelu dostalem nawet gratis kolacje, jako jedyny gosc hotelowy. Probowaliscie w Salalah wspanialych sokow ze swiezo wyciskanych owocow? Ja nigdzie lepszych nie pilem. A czy byliscie odwiedzic prawdziwych Beduinow na pustyni i probowaliscie swieze mleko od wielblada? ;)