Moja pierwsza relacja - nie zobaczycie zbyt wielu zdjęć (robione telefonem...), bardziej informacje praktyczne - co, gdzie, jak. Przepraszam!
Jako, że mieszkam pół godziny drogi od Stansted, otwierają się przede mną spore możliwości podróżowania za niewiele
:) Jedną z nich okazało się być właśnie Billund i pięknie sklejona czerwcowa jednodniówka (wylot o 7, przylot o 21). Do Billund dolecieliśmy ok. 10 rano. Powitała nas słoneczna, ale chłodna pogoda - niezbyt przyjemna, ale zawsze mogło być gorzej. Lotnisko okazało się większe, niż się spodziewaliśmy - a na końcu relacji dowiecie się, dlaczego wylądowało w moim zestawieniu top3 lotnisk
:D Mapka poniżej przedstawia całą naszą Billundową trasę.
Po wyjściu z hali przylotów kierujemy się na lewo i ścieżką wzdłuż parkingu oraz drogi kierujemy się w stronę Legolandu. Z daleka widać już "góry" kilku atrakcji - nie tam jednak nasze nogi powędrowały... Z informacji praktycznych, i jak wynika też z mapy - jeśli prosto z lotniska chcecie udać się do Legolandu, zamiast skręcać w prawo (jak my) skręćcie w lewo i nie róbcie kółka. Nasze kółko było zamierzone, chcieliśmy zobaczyć coś więcej niż Legoland (którego nie planowaliśmy - jednak dzięki kodom z serków Milkana (dostępne na Allegro czy ebayu), które pozwalają na zakup 2 biletów do Legolandu w cenie jednego, postanowiliśmy spełnić nasze dziecięce fantazje i marzenia
:D).
Skręciliśmy zatem w prawo i zafundowaliśmy sobie spacerek wśród drzew, aż doszliśmy do "cywilizacji". Billund nie jest duże, zadbane, ale nudne i raczej brzydkie, ale ma trochę perełek "duńskiej architektury" - urocze parterowe domki (na obrzeżach - w centrum znajdziecie oczywiście bloki!) z wielkimi, idealnie przystrzyżonymi trawnikami i zadbanymi ogrodami. Po godzinnym spacerze wylądowaliśmy w okolicach Restaurant Billund - to ten "niby romb" na mapce. W pobliżu restauracji jest kilka knajpek i supermarketów - zaskoczyły nas ceny, które NIE BYŁY tragiczne! (markety Fakta i Coop). Jest też miejsce nad maleńkim strumykiem, można odpocząć sobie na takich hipciach (były też krokodyle i huśtawki, nie uwieczniłam niestety...):
Po krótkiej przerwie skierowaliśmy się do Legolandu! Przechodziliśmy obok Lego System i hotelu Legoland...
Dotarliśmy! Szybka wymiana kuponów na bilety, otrzymanie mapek i nie-takie-już-dzieci idą się bawić! Juhuuuu
:mrgreen:
Nie mam zbyt wielu zdjęć atrakcji - serio chcieliśmy iść na wszystko, mieliśmy niesamowitą frajdę. Tu chciałabym podziękować @ciacho_majonez, że w którymś temacie jednak zachęcił mnie/nas do wybrania się do Legolandu - nie był to stracony czas
:D Widzieliśmy, a raczej słyszeliśmy jednak masę dzieciaków, dla których najzwyczajniej w świecie Legoland był... nudny - one prosiły, BŁAGAŁY rodziców o powrót do auta! SZOK.
Atrakcje atrakcjami - kolejki do rollercoasterów mogą zniechęcić, choć akurat na "The Dragon" polecam ze względu na po prostu ładne wykonanie kolejki! "Nawiedzony dom" nie jest nawiedzony, ale polecam "pokój luster" - dla niego samego warto tam wejść
:D Na nas niesamowite wrażenie wywarły świetnie odwzorowane europejskie miasta i budowle. Teraz zostaniecie zasypani zdjęciami. Majstersztyk
:)
Inną atrakcją jest Atlantis by Sea Life - świetna interaktywna ekspozycja, w akwariach pływają spore rekiny, co zaskoczyło nas wszystkich!
Akurat trafiliśmy na weekend ze Star Wars - mogliśmy usiąść sobie w "parkowej" części Legolandu i oglądać młodych mistrzów Yoda
:)
Pożegnania nadszedł czas - z Legolandu wróciliśmy już prosto na lotnisko, szczęśliwi, ale zmęczeni! A na lotnisku... 1. "piaskownica" z klockami Lego - dlaczego nie ma tego na każdym lotnisku?! Wszyscy byliby zadowoleni! 2. DARMOWE piłkarzyki - zero nudy pod czas czekania na lot! 3. bardzo dobre ceny % na bezcłówce. Serio
:) Top3!
Moja pierwsza relacja - nie zobaczycie zbyt wielu zdjęć (robione telefonem...), bardziej informacje praktyczne - co, gdzie, jak. Przepraszam!
Jako, że mieszkam pół godziny drogi od Stansted, otwierają się przede mną spore możliwości podróżowania za niewiele :) Jedną z nich okazało się być właśnie Billund i pięknie sklejona czerwcowa jednodniówka (wylot o 7, przylot o 21).
Do Billund dolecieliśmy ok. 10 rano. Powitała nas słoneczna, ale chłodna pogoda - niezbyt przyjemna, ale zawsze mogło być gorzej. Lotnisko okazało się większe, niż się spodziewaliśmy - a na końcu relacji dowiecie się, dlaczego wylądowało w moim zestawieniu top3 lotnisk :D
Mapka poniżej przedstawia całą naszą Billundową trasę.
Po wyjściu z hali przylotów kierujemy się na lewo i ścieżką wzdłuż parkingu oraz drogi kierujemy się w stronę Legolandu. Z daleka widać już "góry" kilku atrakcji - nie tam jednak nasze nogi powędrowały... Z informacji praktycznych, i jak wynika też z mapy - jeśli prosto z lotniska chcecie udać się do Legolandu, zamiast skręcać w prawo (jak my) skręćcie w lewo i nie róbcie kółka. Nasze kółko było zamierzone, chcieliśmy zobaczyć coś więcej niż Legoland (którego nie planowaliśmy - jednak dzięki kodom z serków Milkana (dostępne na Allegro czy ebayu), które pozwalają na zakup 2 biletów do Legolandu w cenie jednego, postanowiliśmy spełnić nasze dziecięce fantazje i marzenia :D).
Skręciliśmy zatem w prawo i zafundowaliśmy sobie spacerek wśród drzew, aż doszliśmy do "cywilizacji". Billund nie jest duże, zadbane, ale nudne i raczej brzydkie, ale ma trochę perełek "duńskiej architektury" - urocze parterowe domki (na obrzeżach - w centrum znajdziecie oczywiście bloki!) z wielkimi, idealnie przystrzyżonymi trawnikami i zadbanymi ogrodami.
Po godzinnym spacerze wylądowaliśmy w okolicach Restaurant Billund - to ten "niby romb" na mapce. W pobliżu restauracji jest kilka knajpek i supermarketów - zaskoczyły nas ceny, które NIE BYŁY tragiczne! (markety Fakta i Coop). Jest też miejsce nad maleńkim strumykiem, można odpocząć sobie na takich hipciach (były też krokodyle i huśtawki, nie uwieczniłam niestety...):
Po krótkiej przerwie skierowaliśmy się do Legolandu! Przechodziliśmy obok Lego System i hotelu Legoland...
Dotarliśmy! Szybka wymiana kuponów na bilety, otrzymanie mapek i nie-takie-już-dzieci idą się bawić! Juhuuuu :mrgreen:
Nie mam zbyt wielu zdjęć atrakcji - serio chcieliśmy iść na wszystko, mieliśmy niesamowitą frajdę. Tu chciałabym podziękować @ciacho_majonez, że w którymś temacie jednak zachęcił mnie/nas do wybrania się do Legolandu - nie był to stracony czas :D Widzieliśmy, a raczej słyszeliśmy jednak masę dzieciaków, dla których najzwyczajniej w świecie Legoland był... nudny - one prosiły, BŁAGAŁY rodziców o powrót do auta! SZOK.
Atrakcje atrakcjami - kolejki do rollercoasterów mogą zniechęcić, choć akurat na "The Dragon" polecam ze względu na po prostu ładne wykonanie kolejki! "Nawiedzony dom" nie jest nawiedzony, ale polecam "pokój luster" - dla niego samego warto tam wejść :D
Na nas niesamowite wrażenie wywarły świetnie odwzorowane europejskie miasta i budowle. Teraz zostaniecie zasypani zdjęciami. Majstersztyk :)
Inną atrakcją jest Atlantis by Sea Life - świetna interaktywna ekspozycja, w akwariach pływają spore rekiny, co zaskoczyło nas wszystkich!
Akurat trafiliśmy na weekend ze Star Wars - mogliśmy usiąść sobie w "parkowej" części Legolandu i oglądać młodych mistrzów Yoda :)
Pożegnania nadszedł czas - z Legolandu wróciliśmy już prosto na lotnisko, szczęśliwi, ale zmęczeni!
A na lotnisku...
1. "piaskownica" z klockami Lego - dlaczego nie ma tego na każdym lotnisku?! Wszyscy byliby zadowoleni!
2. DARMOWE piłkarzyki - zero nudy pod czas czekania na lot!
3. bardzo dobre ceny % na bezcłówce. Serio :) Top3!
Pozdrawiam :)