Azja wciąga, uzależnia, woła nas zapachami, smakami, pocztówkowymi krajobrazami i sprawia, że chcemy jak najszybciej wrócić znów w jej objęcia. Oczywiście nie na każdego tak działa - są ludzie, którzy mówią "blee te robactwo - komary i karaluchy!" albo "przecież tam jest syf, nie boicie się chorób, moi znajomi znajomych znajomych (itd.) złapali ..... to czy tamto". Aleee .. wiecie sami
:) czasem pewne rzeczy są ważniejsze od komarów
;)
Po powrocie z pierwszej wizyty w Azji dwa lata temu, a dokładnie ze Sri Lanki, prawie od razu zaczęłam myśleć gdzie ruszymy na następne azjatyckie wakacje. Co chwila koncepcje mi się zmieniały - może Filipiny, albo nie lepiej Tajlandia, kurcze, ale w Malezji też jest pięknie - i tak w kółko, aż w końcu wybraliśmy - wydaje mi się, że najbardziej różnorodny kraj spośród południowo-wschodnich państw Azji - różnorodny oczywiście pod względem krajobrazu. Oprócz pięknych plaż i świetnych miejsc do nurkowania znajdziemy tam mistyczne świątynie, rozległe tarasy ryżowe, bujne dżungle z niesamowitymi, a czasem wręcz unikatowymi gatunkami zwierząt (np. warany z Komodo), no ale przede wszystkim Indonezja to wulkany. I te krajobrazy robią największe wrażenie, nieziemskie - wręcz kosmiczne widoki to, coś co najbardziej zapada w pamięć.
Zapraszam Was więc w podróż po Indonezji
:) - od mistycznej wyspy Bali, przez rajskie wysepki Gili i przeprawę przez piękny Lombok, następnie rejs na spotkanie ze smokami z Komodo, kończąc na wulkanicznej Jawie.
Plany zaczęły się w styczniu, kiedy znajomy, który został przez nas (mnie i męża) brutalnie zarażony uwielbieniem każdego zdjęcia przedstawiającego Indonezję, zrobił w GoogleMaps mapkę naszych "must-see" w Indonezji. Od tego się zaczęło.. potem było tylko czekanie na odpowiednią promocję jak to zwykle bywa
:) i dodawanie kolejnych punktów na mapce
;) Oczywiście gdzieżby indziej jak nie na F4F pojawiła się promocja lotów na Bali KLM z powrotem z Dżakarty Etihadem. Była wręcz idealna, odpadał jeden lot wewnętrzny, pozostało nam sprawdzić urlopy i bookować. Nasz wybór padł na 4-23. czerwca. W obie strony udało się zmieścić w ok.2tys. na osobę.
Ciężko były wybrać z tych 17 508 wysp jedynie kilka do zobaczenia
;) ale po wielogodzinnych rozmowach/negocjacjach i konsultacjach (na f4f
:D ) plan przedstawiał się następująco (i w sumie został w 100% zrealizowany z małą zmianą dat) 4.06- wylot 5-9.06 Bali 10-13.06 Gili Air 14-16.06 rejs z Lomboku na Komodo 17.06 powrót na Bali 18-20.06 Jawa: wulkany Ijen i Bromo 20-23.06 Yogyakarta 23.06 powrót
Loty udało się złożyć tak: 4/5.06.2015 Warszawa Okęcie (WAW) 06:05 - Mediolan Bergamo (BGY) 08:10 - Wizzair Mediolan Linate (LIN) 17:25 - Amsterdam Schiphol (AMS) 19:20 - Alitalia Amsterdam Schiphol (AMS) 20:55 - Denpasar Bali (DPS) 19:20 - KLM
23/24.06.2015 Dżakarta Soekerno Hatta (CGK) 17:15 - Abu Dhabi (AUH) 22:45 - Etihad Abu Dhabi (AUH) 02:25 - Mediolan Malpensa (MXP) 07:15 - Etihad Mediolan Linate (LIN) 11:50 - Warszawa Okęcie (WAW) 13:55 - Alitalia
Jak widać zwiedziliśmy przy okazji wszystkie mediolańskie lotniska
:D Udało nam się również zrobić krótką przechadzkę po samym Mediolanie, ponieważ w Bergamo byliśmy z samego rana, a wylot do Amsterdamu był późnym popołudniem. W sumie ograniczyła się ona do przyswojenia panini i cappuccino w barze niedaleko Milano Centrale i spacerku w stronę Gallerii Vittorio Emanuele oraz Katedry Duomo. Dość szybko wróciliśmy na mediolański "centralny", ponieważ tego dnia panował w Mediolanie niemiłosierny upał, a nasze stroje były raczej przystosowane do zimna panującego w samolotach niż do takich skwarów
:(
Przejdźmy do sedna
:) Sam lot na Bali był chyba najlepszym lotem w moim życiu (może aż tyle ich nie mam na koncie, ale kilka jednak jest
:D ) - w samolocie KLM'u - nowiutkim, pachnącym Boeingu 777-300 ER czuliśmy się prawie jak w hotelu (i to siedząc w klasie ekonomicznej
;) ). Oprócz startów i lądowań (były ich po 2, bo mieliśmy fuel stop w Singapurze), w ogóle nie czułam się jak w samolocie, było cicho, przyjemnie, wszystko działało bez zarzutu, no i dosłownie zero turbulencji. Czas umilały fajne filmy, np. Wild ("Dzika droga") - miałam jednak nadzieję, że nasza wyprawa aż tak hardkorowa nie będzie
:D
Kilka fotek dla fanów samolotów i posiłków
;)
CDN.Postaram się nie przynudzać
:D
Na Bali wylądowaliśmy wieczorem, było już ciemno, ale od razu zostaliśmy brutalnie potraktowani indonezyjskim równikowym klimatem - było duszno i wilgotno - Mediolan to przy tym pikuś!
;) Na lotnisku w Denpasar (imienia Ngurah Rai, indonezyjskiego bohatera walczącego o niepodległość) można powoli wczuć się w klimat balijskich świątyń - ich elementy przewijają się dość często w architekturze i wystroju lotniska. Np. takie wejście od strony przylotów krajowych:
Przylatując w czerwcu załapaliśmy się jeszcze na obowiązkową wizę indonezyjską (35usd), jednak procedura była szybka i bezproblemowa. Na lotnisku czekał na nas nasz kierowca, który przez najbliższe dni obwoził nas po wyspie. Myślę sobie, że to był dobry pomysł, ponieważ ilość i "jakość" naganiaczy na lotnisku przerosła nasze najśmielsze wyobrażenia (nie pierwszy i nie ostatni raz zresztą)
;) No cóż, witamy w Azji
;)
Naszym pierwszym celem było Ubud, bardzo znane i turystyczne miasteczko balijskie położone bardziej w stronę serca wyspy, jednocześnie stanowiące dobry punkt na objazdówkę po wyspie. Przejazd taxówką z lotniska do Ubud to koszt 250tys. IDR. Przy okazji - walutą Indonezji jest rupia indonezyjska (IDR), nam było najłatwiej przeliczać na dolary, bo wystarczyło skreślić 4 zera i wychodziły USD, 250tys. rupii =25usd, a z USD na nasze już łatwiej
;) Nie było problemów z wypłacaniem pieniędzy z bankomatów czy wymianą w kantorze z dolarów czy euro. Przypomnę tylko, że warto poinformować bank o wyjeździe w tak dalekie rejony, gdyż można się naciąć i bank może zablokować kartę (tak zdarzyło się naszemu koledze mającemu kartę w BZ WBK).
A oto 2000 rupii indonezyjskich, czyli jakiś tam pewnie ułamek naszego grosza
;)
Przed wyjazdem słyszeliśmy wiele opinii o Bali, także tych niepochlebnych, że turystycznie, tłumy, wieje komerchą, itd. Ale ja zawsze staram się nie wierzyć w coś póki sama nie sprawdzę. Dla mnie Bali okazało się naprawdę pięknym miejscem - różni się od pozostałych wysp Indonezji przede wszystkim obowiązującym hinduizmem (reszta Indonezji to islam), którego wyznawcy zostali na wyspę przerzuceni wiele lat temu; a także niesamowitą, bujną przyrodą. Bali jest po prostu zielone, soczyście zielone i świeże. Ogromnych rozmiarów bujna roślinność sprawia, że czujemy się jak w ogrodzie botanicznym. Wśród tych roślin wyrastają również świątynie, które spotkać można na Bali na każdym kroku. Każda większa balijska rodzina mieszka w pewnego rodzaju "kompleksie" z domami i własną świątynią. My trafiliśmy do Jiwa's House, który był jednocześnie domem, świątynią i "guest housem" http://pl.tripadvisor.com/Hotel_Review- ... _Bali.html Cena za dwuosobowy pokój z pysznym śniadaniem to 220tys. idr z wiatrakiem i 350tys. idr z klimatyzacją.
Widok na nieduży aczkolwiek miły hotelowy basenik
:)
Wnętrze guesthouse'u
Bali jest idealne na zrobienie objazdówki, jest to najlepsza forma zobaczenia wyspy i chłonięcia jej krajobrazów. My trochę nie mieliśmy wyboru i musieliśmy skorzystać z usług kierowcy (tylko jedna osoba ma prawko z nas i jestem to ja
:P ale nie zdecydowałabym się jeździć wg azjatyckich zasad
;) ), chociaż najlepszym i najtańszym środkiem transportu po wyspie jest skuter. Objazdówka po Bali może trwać tydzień, a nawet i dwa i dłużej, nadal będzie co zobaczyć, a wystarczy po prostu jechać przed siebie. My niestety mieliśmy ograniczony czas i musieliśmy wybrać kilka miejsc. Nasz kierowca miał swoje gotowe zestawy wycieczek, ale trochę zdolności negocjacyjnych i udało nam się je nagiąć
;) Za dzień objazdówki płaciliśmy 40usd na 3osoby z paliwem (też po negocjacjach z 60usd).
Pierwszy dzień zaczęliśmy od przechadzki po Ubud, a z kierowcą umówiliśmy się o 12:00. Musieliśmy przeczekać kilka rzęsistych ulew, ale zgodnie z prognozą naszego gospodarza do południa miały przejść i faktycznie od ok.11 była piękna pogoda
:) A propos pogody - Bali różni się od innych wysp również pogodą, poranki najczęściej zaczynają ulewy, zresztą sporo chmur gromadzi się nad wyspą i je przyciąga. Dzięki temu też wyspa ma tak piękną i bujną roślinność. Ubud jest uroczym miasteczkiem, trochę nastawionym na turystów, pełnym sklepików z pamiątkami i drogich knajp, ale wystarczy skręcić w mniejsze uliczki i można się zakochać
:)
Wszędzie spotykamy charakterystyczna architekturę
A tutaj ciekawe pamiątki w każdym kształcie
;)
Na każdym kroku mniej lub bardziej straszą hinduistyczne bożki
A praktycznie wszędzie możemy znaleźć takie małe plecione koszyczki z darami dla bogów, udekorowane kwiatami, często też jedzeniem i obowiązkowo palącym się kadzidełkiem
Skręciliśmy w boczną uliczkę i od razu zrobiło się swojsko, pokazały się też pierwsze pola ryżowe, ale jeszcze nie tak imponujące
;)
Nieco już głodni z kierowcą pojechaliśmy na mały obiad - na niebrzydką plażę w Jimbaran, skąd można było oglądać startujące i lądujące w Denpasar samoloty. Oczywiście knajpka zapewne nieprzypadkowa, ale chcieliśmy zobaczyć gdzie zawiezie nas kierowca - było może nie najtaniej, ale bardzo smacznie, świeże ryby i krewetki
Następnie pojechaliśmy na plażę Nusa Dua, był tam resort dla bardzo bogatych ludzi
;) i całkiem niezłe klify, ale można było sobie je darować. Zebraliśmy się w miarę szybko, żeby zdążyć na zachód słońca nad świątynią Uluwatu (Pura Luhur Uuwatu), który jak już pisałam nie trwa zbyt długo. Świątynia jest pięknie położona na skraju klifu, a całego kompleksu strzegą małpy. Z jedną z nich wyjątkowo się nie polubiłyśmy
:D gdyż wychodząc zaspana z samochodu (krótkie odsypianie jet laga) wskoczyła mi na głowę i ukradła okulary. Na szczęście porzuciła je dla czyjejś czapki z daszkiem, która okazała się smaczniejsza
;) Po tym niemiłym incydencie zostały nam już tylko piękne widoki do podziwiania, a żebym małp tak bardzo nie znienawidziła, inne nawet całkiem nieźle zapozowały
:)
Uluwatu zrobiła na nas naprawdę pozytywne wrażenie, na pewno warto ją odwiedzić nie tylko w trakcie zachodu słońca
:) Jest tam oczywiście sporo ludzi, ale każdy znajdzie miejsce dla siebie, ponieważ na klifie prowadzącym do świątyni wije się długa ścieżka.
Wstęp do Uluwatu: 20tys. idr/osobę dorosłą 10tys. idr/dziecko@fortuna hotelik bardzo przyjemny
:)
Wracam do relacji
:)
Co prawda nazwa Bali oznacza podobno "dużo wolnego czasu", ale my go jednak za wiele nie posiadaliśmy i następny dzień postanowiliśmy zacząć w miarę wcześnie
:) Tego dnia chcieliśmy zobaczyć cztery miejsca - 3 świątynie i ogród motyli. Wybór świątyń, które chce się na Bali zobaczyć jest trudny, gdyż jest ich bardzo dużo, więc staraliśmy wybrać jak najbardziej zróżnicowane miejsca. Niektóre nas zafascynowały, a inne - delikatnie zawiodły
;)
Na pierwszy ogień poszła świątynia w miejscowości Mengwi, czyli Royal Mengwi Temple, a po balijsku Pura Taman Ayun. Polecił nam ją nasz kierowca, trochę poszperaliśmy w necie i zgodziliśmy skorzystać z jego rekomendacji
;) i... nie pożałowaliśmy
:) Nazwa Taman Ayun odnosi się do pięknych ogrodów na wodzie i one właśnie stanowią dużą część terenu świątyni. Świątynia znajduje się na dużym, zadbanym obszarze otoczonym niedużą fosą i jest "przystrojona" piękną roślinnością oraz różnokolorowymi kwiatami.
Oprócz bujnych roślin, uwagę przyciągają też dość charakterystyczne dla balijskich świątyń "wieżyczki", podobne do pagód, a nazywane tutaj "meru". Ich dachy ładnie kontrastują z zielenią, a elementy kamienne są pięknie zdobione.
Im większą liczbę "daszków" ma dana meru, tym większe znaczenie ma dla Balijczyków świątynia.
Dodatkowym atutem świątyni w Mengwi jest jej mało turystyczny charakter - przy wejściu nikt nie namawia nas na zakup pamiątek, nikt nie wciska jedzenia/napojów czy "niezbędnych" sarongów. Świątynię i jej obszar można w spokoju i bez stresu zwiedzić w około 30-45 minut
:)
Wejścia do balijskich świątyń strzegą takie oto tablice
;) Ale na szczęście nikt tego nie sprawdzał
:P
I jak wszędzie straszą kamienne bożki
Cena za wejście do Royal Mengwi Temple to jedyne 15tys. idr
:)
Następnym punktem w planie była świątynia Pura Ulun Danu położona nad jeziorem Bratan. Myśląc o Bali wiele osób ma przed oczami właśnie tę świątynię, jest ona pewnego rodzaju wizytówką Bali i skutecznie przyciąga turystów. W sumie to trochę obawialiśmy się jej bardzo turystycznego charakteru i tłumu ludzi, ale jednak piękne zdjęcia z internetów kusiły
:P Świątynia Ulun Danu Bratan znajduje się w centralnej części Bali (lekko na północ) na wysokości 1200 m nmp, dlatego też klimat w tym rejonie często płata figle, a piękne jezioro i świątynię spowijają chmury. Podobno najlepiej jechać tam rano, tak do południa, później nad jezioro schodzą chmury i mgły.. Taki też był nas zamysł, ale niestety nie tylko nasz
:P Zbliżając się do świątyni staliśmy w ogromnym korku, który skutecznie opóźnił nasz dojazd.. Jakby tego było mało już po drodze zaczęło padać, a widoczność była niezbyt duża
:( Dla przyszłych chętnych, którzy będą chcieli odwiedzić świątynię powiem krótko - jedźcie o 8:00 rano!!
:) Oczywiście nasze przypuszczenia o ilości turystów na miejscu się mocno sprawdziły, ponadto cały czas (z małymi przerwami) padał lekki deszcz i wiało, żeby nie powiedzieć - było zimno! Ale co innego nas bardziej zawiodło - świątynia była po prostu.. mała
:D Nie oczekiwaliśmy monstrualnej konstrukcji do nieba, ale (nie wiem czy to tylko nasze odczucia) jednak myśleliśmy, że będzie większa
;) Z tego też powodu zrobiliśmy takie pamiątkowe zdjęcie
:D
I kilka "normalnych" zdjęć, żeby nie było, że świątynia taka zła
;) Ale na pewno przy ładnej pogodzie prezentuje się milion razy lepiej.. No cóż nie wszędzie i nie zawsze jest słońce
;)
Cena za wejście do Pura Ulun Danu Bratan to 30 tys. idr od osoby (w razie deszczu na miejscu kwitnie biznes wypożyczania parasolek także gdyby ktoś jechał w deszcz jak my to się nie martwcie
;) )
Kilka zdjęć z otoczenia świątyni
Nie wiem jak Wy, ale ja mam w domu fikusa beniaminka i jest trochę... mniejszy?
:D
Czy żałujemy, że odwiedziliśmy świątynię Ulun Danu Bratan? Na pewno mogliśmy tam jechać wcześniej rano, ale żałować chyba nie żałujemy. Na pewno jest to miejsce do zobaczenia, tzw. odhaczenia raz i wystarczy, i na pewno nie polecam jej osobom, które stronią od tłumów.
Po drodze natomiast skosztowaliśmy dania, które na pewno polecamy na Bali, czyli Babi Guling = świnka pod różnymi postaciami
:D Na sporym talerzu otrzymaliśmy świnkę w różnej postaci - od małego szaszłyczka, po świnkę w formie kiełbaski, kawałek świnki gotowanej i inne jej formy
:D Całość z ryżem i pieczoną skórką dla fanów dużej ilości kalorii
;) Cena tej przyjemności to ok.20-25tys. IDR, więc warto spróbować
:) Poza skórką, mi posmakowała
:) Niestety z tego całego entuzjazmu nie zrobiłam zdjęcia, ale można podejrzeć w google
;) Kolejnym naszym punktem był ogród motyli, czyli Bali Butterfly Park. Sam ogród jest nieco przygnębiający - nad niedużymi drzewami i krzewami jest rozłożona siatka, a większość motyli ma poszarpane końcówki skrzydeł od prób ucieczki
:( Ogólnie ogród znajduje się na niewielkim obszarze, motyli jest sporo, niektóre są naprawdę piękne - turkusowe czy pomarańczowe, wyglądają jak z bajki. Turkusowego goniłam z 15minut, ale uciekał przed obiektywem
:P
Możemy również zobaczyć różne odmiany żuczków, patyczaków i innych owadów, a także motyle w różnych stadiach rozwoju - w ogrodzie jest ich hodowla.
Największą atrakcją ogrodu są jego największe okazy - turkusowe i zielone motyle, z którymi można się poznać nieco bliżej
:)
ps. ogólnie mam robakofobię i wszelkie odnóża mnie obrzydzają, więc doceńcie moją odwagę
:D
Cena za wejście do parku to 85tys. idr, polecam dla miłośników motyli i innych owadów
;) Przy parku jest również sklep, w którym można zakupić pięknego, ususzonego motyla w ramce
:(
Nasz drugi dzień na Bali mieliśmy zakończyć podziwianiem kolejnego pięknego zachodu słońca na tle hinduistycznej świątyni, tym razem świątyni Tanah Lot położonej na południowo-zachodnim wybrzeżu Bali.
Niestety tego dnia pogoda nie była dla nas łaskawa i spektakularnego zachodu słońca nie mieliśmy okazji podziwiać..
:(
Tak czy inaczej, świątynia jest ładnie położona na wysuniętej w ocean skale i naprawdę jest na co popatrzeć, tym bardziej, że obok Pura Tanah Lot jest również druga świątynia Batu Bolong, która też przyciąga wzrok przez charakterystyczne okienko w skale
:)
Mimo malowniczych widoków, niestety złe wrażenie pozostawiają tłumy turystów, a przede wszystkim tłumy sprzedawców, którzy wciskają wszystko od pamiątek po napoje i jedzenie..
Cena za wejście do świątyni Tanah Lot to 30 tys. idr/osoba + 5tys. idr za parking dla auta
A po powrocie do Ubud przepyszne Nasi Goreng i koktajl ze świeżych owoców
:D
Kolejny dzień na Bali stał pod znakiem natury - żadnych świątyń tym razem
;) Tego dnia wybraliśmy się na pola ryżowe oraz do wodospadu Sekumpul. Uznaliśmy jednomyślnie,że to był nasz najlepszy dzień na Bali! Ponieważ wodospad znajduje się na północy wyspy, taka wycieczka zajęła nam cały dzień. Przy okazji mała uwaga - po Indonezji jeździ się: wolno, długo i niewygodnie
:D Odległości, zwłaszcza na Bali, są nieduże (wyspa ma 140 x 80km), ale przejazdy zajmują bardzo dużo czasu - najszybszą rozwijaną prędkością jest ok.80-90 km/h, inaczej jest po prostu niebezpiecznie, drogi są w kiepskim stanie i co chwila coś lub ktoś na nich wyskakuje
;)
Najpierw odwiedziliśmy pola ryżowe o nazwie Jatiluwih znajdujące się prawie w centrum wyspy. Pogoda jakoś super nam nie sprzyjała, ale nie padało, a czasem wychyliło się słońce. Pola obsiewane są co około 3 miesiące, my trafiliśmy na dojrzały ryż, który w niektórych miejscach już zaczął być zbierany. W sumie ryż na Bali uprawiany jest niemal wszędzie, ale są miejsca, gdzie wygląda bardziej malowniczo niż na pozostałych terenach. Pola ryżowe Jatiluwih są jednym z takich miejsc
:) Pomimo faktu, że również spotkamy tam turystów, jest spokojnie, cicho i można odpłynąć
;)
Jedyną rzeczą, która tu nie pasuje jest ... opłata za wjazd, która wynosi co prawda niedużo, bo jedynie 20 tys. idr/osoba (+5 tys. idr za samochód). Przy drogach można zakupić torebki z różnymi odmianami ryżu, jak również ryżowe przysmaki o dziwnych smakach
;)
spalem w tym samym hotelu na bali jedna nocke
;)bardzo ladne pokoje ale pamietam ze lazienki male i byl problem ze spluczka, basen tez spoko z poczatku wydawal mi sie taki lekko obrzydliwy, ale to nieprawda. Czekam na dalsza relacje bo z bali odrazu ucieklem na lombok wiec chetnie sie dowiem wiecej o tej wyspie
:)
olajaw, super relacja
:) Masz może namiar (telefon i/lub email) na Waszego kierowcę? Ja się szykuję na za tydzień na Bali i chyba warto mieć już kogoś sprawdzonego
;)
Jasne nie ma sprawy
:) mail: ketutkoyo@yahoo.com i tel: +6282146181366. Pamiętaj o negocjacjach
:DPostaram się dziś (najpóźniej jutro) wrzucić dalszą część relacji z Bali
:)
świetna relacja czekam na dalszy ciąg chcę ze znajomymi zrobić podobną trasę ale mocno okrojoną ze względu na wiek i możliwościwspółtowarzyszy podróży bilety mamy kupione na lutypozdrawiam
:roll:
@grzes dziękuję
:) postaram się dziś lub jutro dodać kolejny post, ostatnio mam dużo na głowie i trochę wolniej mi idzie z relacją.. w każdym razie oficjalnie zazdroszczę wyjazdu, bo z chęcią bym tam wróciła
:)również pozdrawiam!
U nas było trochę inaczej, bo mieliśmy wycieczkę z Peramy dokładnie tę http://www.peramatour.com/80-Special%20 ... -Tour.html i w nią był wliczony sam przejazd z Kuty przez Ijen, Bromo do Jogji i cały transport na/z wulkanów. Dodatkowo płaciliśmy za zakwaterowanie i wejściówki do Ijena czy Bromo (ceny powyżej). Nie wiem ile by kosztowała wycieczka na samo Bromo. Tu jest np. z Kuty aż do Jogji ze zwiedzaniem Bromo http://www.peramatour.com/78-Special%20 ... -Tour.html za 600tys idr. Na taką wycieczkę z full opcją trzeba by wliczyć dojazd do/z Cemoro Lawang, nocleg, dojazd do Bromo jeepem i wejściówka do Parku Narodowego. Wszystko zależy też skąd będziesz startował
;)
Super relacja. Właśnie zastanawiam się nad kupnem biletów na Bali z promocji Qatara - 2520 zł na osobę za lot z i do Warszawy wygląda przyzwoicie. Poleciłabyś Bali na podróż poślubną w czerwcu?
:). Trochę martwi mnie mnogość Świątyń - W Tajlandii już po pewnym czasie mieliśmy dosyć
;). Jeżeli kupimy bilety to pewnie zdecydujemy się na kilka dni na plaży na Lembongan. Plan to mniej więcej 6 dni Bali i 3 noce Lembongan. Co byś poleciła na Bali przez te 6 dni?
Dziękuję @Mikolaj2206
:)Myślę, że Bali na podróż poślubną nadaje się idealnie
:) jeśli świątynie by Wam się nie znudziły, to do naszego zestawu, który jest wg mnie w miarę zróżnicowany, można dorzucić Pura Besakih (o której wspominałam, ale tam już nie zdążyliśmy). Myślę, że jeden cały dzień można spędzić w Ubud - jest tam też Monkey Forest, do którego też nie poszliśmy z racji czasu, no i można się poszwędać po uliczkach, co jest też przyjemne, iść na masaż itp
:D Na pewno koniecznie zaliczcie tarasy ryżowe i wodospad, natomiast świątynie wg upodobań - co Wam się spodobało i chcielibyście zobaczyć na własne oczy (najbardziej polecam Uluwatu i Tanah Lot, ale reszta też była fajna
:) ). Poza tym możecie też zrobić trekking na wschód słońca na wulkan Batur lub Agung. I pamiętajcie, że sporo schodzi na Bali z dojazdami, ja początkowo chciałam zrobić całą naszą objazdówkę w 2dni, ale kierowca powiedział, że nie damy rady i faktycznie jeździ się wolno po Bali i długo schodzi na poruszanie się autem. Optymalnie jest mieć skuter - wtedy całe Bali Wasze
:D jedziecie gdzie Was poniesie i na pewno nie będziecie żałować
:)ps.Cena niezła jak na Bali, ale bywają niższe, więc zastanówcie się
:)
Fantastyczna relacja!
:)Sporo informacji przyda mi sie do naszego tegorocznego 3 tygodniowego wypadu do Indonezji w lipcu. Czy ten laczony bilet na swiatynie Borobudur+Prambanan jest do wykorzystania tego samego dnia czy mozna go rozdzielic na dwa dni?Przyjezdzamy nocnym pociagiem do Jogji I od razu chcielismy pojechac na Wschod Slonca do Prambanan, a nastepnego dnia na zachod do Borobudur.Czy wiesz tez moze, o ktorej odjezdzaja ostatnie busy z Borobudur do Jogji? Tak zeby nie lapac taksowki na powrot po zachodzie slonca
:)Dzieki wielkie z gory za informacje!
@Ryglu dziękuję
:)Ten bilet jest na jeden dzień w godzinach tak jak na nim napisane, więc chyba będzie Wam lepiej kupić oddzielne bilety. A co do ostatniego busa z Borobudur to w Lonely Planet (Maj 2013) twierdzą, że jest o 16:30
;)
@olajaw - Super, dziekuje bardzo za informacje. I tak chyba zbyt ambitnie do tego podszedlem po tylu godzinach podrozy. Przyda sie to popoludnie I wieczor na odpoczynek przed kolejnymi atrakcjami.Jesli cos mi sie przypomni to napisze PW jesli nie masz nic przeciwko
:)Pozdrawiam
@olajaw Przeczytałam relacje i jestem pod wrażeniem.Jak dla mnie pierwsze miejsce za 2015.Zdjęcia faaaaantastyczne i dzięki za wiele cennych wskazówek ,które można wykorzystać planując tam pobyt.Pozdrawiam.
@miriam i @TikTak DZIĘ-KU-JĘ za miłe słowa!!!
:D Ciesze się, że relacja się przyda - po to jest
:DCo do szczepień - to standardowo w Azji płd-wsch., czyli szczepienia są zalecane, ale nie obowiązkowe. Ale myślę, że warto mieć, to taka inwestycja na przyszłość
;) My robiliśmy WZW A i B, tężec i błonicę (jak pamiętam to w jednym szczepieniu), dur brzuszny. Warto się wcześniej za to wziąć (tak 3 m-ce przed), bo szczepionek na WZW jest kilka dawek i dobrze, żeby żadna nie wypadła w czasie pobytu. Uprzedzę pytania - na malarię nie braliśmy nic
;)
Zakochałem się!!!!! Dzięki za świetną relację!!! Kończąc czytać o tych wspaniałych miejscach zmodyfikowałem plan na tegoroczne wakacje nie Albania tylko INDONEZJA!!!!! Hmmm żona bedzie zachwycona ale znajomi mnie zabiją
:-) ale napewno dadzą sobie radę bez nas
;-) olajaw napisał:Świetna relacja i fantastyczne zdjęcia - bez niepotrzebnych efektów i dodatków, natura broni się sama
;) Jakoś nigdy do USA mnie nie ciągnęło, ale jak już się przełamię i będę jechać to zrobię taką trasę jak Wy
:)a teraz w drugą stronę
;-)Wiem że twoja relacja będzie solidnym fundamentem pod nasza wyprawę.P.S.W razie pytań mogę Cię pomęczyć?
;-)Pozdrawiam:MAX
Jedni długo piszą, inni czytają. Dzisiaj sobie przypomniałam że chyba powinno być coś jeszcze. I się nie zawiodłam :-)
Mam nadzieję że niebawem będę mogła skorzystać z relacji przy planowaniu kolejnego wyjazdu w tamtym kierunku.
Jedni długo piszą, inni czytają. Dzisiaj sobie przypomniałam że chyba powinno być coś jeszcze. I się nie zawiodłam
:-)
Mam nadzieję że niebawem będę mogła skorzystać z relacji przy planowaniu kolejnego wyjazdu w tamtym kierunku.
@Olajaw a powiedz mi jak to zrobiliście że zapłaciliście tam mało za wycieczkę ba Bromo i Ijen tylko 1.100.000 IDR?Sprawdzam w necie i nie chcą praktycznie mniej jak 150$ za samo Ijen 2D1N. A o Rinjani nie wspomnę bo śpiewają sobie ok 200$.
@lapka88 zobacz co jest wliczone w daną wycieczkę, u nas był to tylko transport z Bali na Jawę - całkowity od Kuty do Jogji, oddzielnie płaciliśmy za wstępy do wulkanów i noclegi (w relacji są te koszty pogrubionym drukiem).
Fajnie czytać relację i oglądać zdjęcia i co chwilę myśl - O! mam zdjęcie z tego samego miejsca zrobione
:DAle ja dodam od siebie, że wyjście na Kawah Ijen poza samym odcinkiem zejścia do krateru jest dość proste i przyjemne - raczej nie powinien mieć nikt z nim problemów
:)
olajaw napisał:pola ryżowe o nazwie JatiluwihJedyną rzeczą, która tu nie pasuje jest ... opłata za wjazdTe pola ryżowe są notowane na liście dziedzictwa UNESCO. Indonezja wzięła przykład ze Słowacji. Przed wejściem do wsi Vlkolinec, też notowanej na liście, stoi kasa i też kasują za wejście
popierdółki w stylu gitgit mnie nie interesują
;) @olajaw, widzieliście go z góry tak jak na filmiku, bo na Twoich zdjęciach nie ma takiego kadru, a wygląda to naprawdę pięknie, chce go z góry i z dołu, uff i ta zieleń
:mrgreen:
@cypel niestety nie byliśmy w tym miejscu. Potem dopiero doszliśmy do wniosku, że za późno tam dojechaliśmy, bo byliśmy dopiero ok.14 (najpierw ruszyliśmy na pola ryżowe), więc jak będziesz jechał to najlepiej z rana,wtedy będzie więcej czasu na chodzenie po dżungli i złapanie najlepszych miejscówek
:) Wracając praktycznie wyszliśmy z dżungli jak już się mocno ściemniało (ok.18), więc niestety czas nam przeszkodził..Wszyscy na miejscu będą Cię namawiać na Git Git, ale nie daj się złamać
;)
Jeśli chodzi o jednodniowe wypady to zawsze staram się, żeby najpierw dotrzeć do najbardziej odległego miejsca i wracać do chawiry. Czyli w tym przypadku Sekumpul i wracać w stronę Ubud. Przepraszam, ale trochę daliście ciała, że zaczęliście od "dołu a nie od góry"
;)
Nie do końca to nasza wina, bo kierowca nam mówił, że spokojnie zdążymy te 2 miejsca obrócić, a pola ryżowe były praktycznie po drodze. Zresztą nigdzie nie mówiłam, że nasz plan był idealny
;) Ale od tego jest forum, żeby dzielić się wiedzą i udoskonalać nasze wyjazdy
:)
Świetna relacja, bardzo mi pomogła w planowaniu.DziękiA jak sądzisz czy jesteśmy w stanie na własna rękę skuterami jednego dnia oblecieć Tannah Lot i Pura Ulun Danu Beretan, czy lepiej tak ja wy wziąć na ten dzień kierowcę? Ile około jedzie się do Pura Ulun Danu z Ubud? Zalezy mi, tak jak polecasz być tam o 8 rano.
Dzięki @praxedes
:)Jeśli rano będziecie w Ulun Danu to spokojnie zdążycie tego samego dnia do Tanah Lot. W samym Ulun Danu nie ma dużo do roboty, więc myślę, że 1h-1,5h na miejscu spokojnie starczy. Co do skutera albo kierowcy - tutaj zależy też jak sami czujecie jazdę w ich specyficznych azjatyckich warunkach, czy macie dobrą orientację geograficzną itd. Droga w google maps wygląda na w miarę prostą i pokazuje jedyne 50km (bez korków w 1,5h
:) ), więc jeśli macie doświadczenie w jeżdżeniu w trudnych warunkach (brak zasad na drodze) i dobrego kierowcę to spokojnie można brać skuter
:)
olajaw napisał: W pierwszej części trasy usłyszeliśmy dziwne odgłosy, było to niedaleko od budynków, więc pomyśleliśmy, że to chyba odgłos pracującej maszyny itp. Po kilku razach w końcu spytaliśmy się naszego przewodnika, co to za odgłos - odpowiedź zwaliła nas z nóg - "it's a bug" i pokazał wielkość około kilku centymetrów
:?: Ok - wiedziałam jedno - nie chce go spotkać zbyt blisko
:D Zresztą posłuchajcie sami.. a może ktoś będzie wiedział cóż to mogło być takiego
:)https://youtu.be/P8tVtg-ejaEHej @olajawByłem wczoraj na sekumpul. Namierzyłem tego dziada choć nie było to łatwe. Ten potwór
;) to TONGGERET.Sam wodospad ładny, ale najbardziej podobał mi się "spacer" przez dżunglę. Niestety nie popluskałem się pod wodospadem bo dotarłem tam sam i nie miał mi kto popilnować gratów. Reszta ekipy wymiękła w 1/3 drogi. Trasa jest męcząca. W dwie strony zajęło mi 70 minut, ale wróciłem wykończony.Niestety, nie udało mi się też zobaczyć wodospadu z góry tak jak na linkowanym wcześniej przeze mnie filmiku i to był największy zawód. Kierowca nie bardzo wiedział o co chodzi ale raczej kleił głupa. Wydaje mi się, że ten punkt widokowy jest po przeciwnej stronie niż jest parking i trzeba jechać kawał drogi, dlatego niechętni są do jazdy.
Hej @cypel
:) właśnie go wygooglowałam - nie wygląda tak źle - taki mały, a tyle hałasu robi
;) Z Indonezyjczykami niestety tak jest, trzeba z nimi mocno negocjować, bo inaczej zawiozą Cię na GitGit i powiedzą, że jest super extra. Nasz kierowca też mocno się opierał, ale naciskaliśmy
:D Zdecydowanie droga przez dżunglę jest niezapomniana, ale my też wiele razy stawaliśmy, żeby odsapnąć, jednak zdecydowanie było warto
:) Może komuś się uda dotrzeć do tego najlepszego view pointu
:)
@olajawSuper relacja! Szczególnie mi się podoba ta część z rejsem Lombok-Komodo.Ja planuję teraz w lipcu rejs w odwrotnym kierunku.I powoli ogarniam temat. Czy jest jakieś źródło prądu na tym statku Perama? Bo się zastanawiam jak ogarnąć baterie do aparatu a jednak 2 doby to minimum potrwa.
@rydzo bardzo dziękuję, cieszę się, że relacja się przydaje
:)Na statku Peramy normalnie były kontakty na dolnym pokładzie. Nie wiem jak na górnym i w kajutach, ale dolny był dostępny cały czas, więc nie było żadnego problemu z podładowaniem sprzętu
:)
@olajawCudowna relacja, świetnie się czyta i prezentujesz dużo praktycznych informacji. Bardzo pomogłaś mi w ułożeniu planu na mój wyjazd do Indonezji, mam nadzieję, że się nie obrazisz jak trochę skopiuje
:)Mam zamiar skorzystaj z Twojej rady i z Bromo udać się do Surabaya i do Yogokarty polecieć tylko mam pytanie - jak to wygląda czasowo? O której jest szansa na dotarcie do Surabaya, czy jest szansa polecieć jeszcze tego samego dnia? I jeszcze takie dziwne pytanie - co się dzieje z bagażami podczas trekingu na wulkany? Czekają gdzieś bezpiecznie czy trzeba je targać ze sobą?
@MaciekM dziękuję
:) kopiuj, kopiuj - nie mam absolutnie nic przeciwko
:DCo do przejazdu Bromo-Surabaya to powinieneś do południa tę trasę zrobić, wyjazd spod Bromo jest ok.8-9, więc chyba 3-4h do Surabayi są realne. Jeśli będziesz jechał z jakąś firmą np. z Peramą to najlepiej dopytaj o godzinę przyjazdu i niech Cię od razu wiozą na lotnisko. Wg tiket2.com masz szansę zdążyć na połączenie o 15:40 do Yogyakarty, zgodnie z:
Sprawdzałam przykładowy dzień i zarówno w tygodniu, jak i w weekend są po 3 połączenia dziennie, ale najpóźniejsze właśnie o 15:40.Co do bagażu to nie musieliśmy go targać ze sobą, z tym nie było problemu - wejść z bagażem to byłby wyczyn
:) Zostawiliśmy go w naszym aucie jak dobrze kojarzę, ze sobą mieliśmy tylko podręczne rzeczy - weź dużo wody i koniecznie czołówkę
:)
@olajaw dzięuję Ci bardzo, własnie chodziło mi o to czy zdążę na ten o 15:40 bo inne nie dość że drożej to tylko 10kg bagażu można a niestey będę miał więcej ze sobą
:( A oprócz tego to planuje 4 dni na Bali, potem 5 dni Gili i przez wulkany do Yogo
:)Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam
@olajawSuper relacja, dzieki bardzo za informacje, na pewno przydadza nam sie przy naszym wyjezdzie. Palnujemy sie wybrac ze znjaomymi, bilety kupione w promocji Quatara
:)Jedziemy z dzieciakami 12,9,8 lat
:)Proponowany program:Spójrzcie na plan co mylislicie o nim, wiemy, ze dosyc napiety, ale chcemy jak najwicej zobaczyc, mam troche watpliwosci, jak mozecie pomozcie tam gdzie pytam, ewentualnie jak cos Wam sie widzi inaczej, dajcie rowniez znac
:)1. 01/09 – Przelot PENANG-KUL2. 01-03/09-KUL – zwiedzanie KUL3. 03/09 RANO-PRZELOT-KUL-JOGYAKARTA. ZWIEDZANIE MIASTA MARKETY ITP.4. 04/09 SWIATYNIE I COS PO DRODZE5. 05/09 - RANO BIERZEMY BUS/POCIAG/SAMOLOT NA BROMO – NOCLEG JAK NAJBLIZEJ SZCZYTUEwentualnie zastanawiamy sie jeszcze za rada Oli i moze przelot z Jogyakarty do Sarabaya i stamtad na Bromo, macie jakis pomysł jak stamtad sie przedostac pod Bromo?Myślim, zeby albo z Jogi albo z Suarbayi wziac wynajac Busa i jechac na Bali. Macie jakis pomysł skad wynajac i ile to moze kosztowac - widziałem rózne ceny, chce raczej samego busa wynajac na 7 lub 11 osob czy sa takowe (11os.)?6. 06/09 - WSPINACZKA BROMO + EWENTUALNIE JEDZIEMY DALEJ W KIERUNKU BALI/NOCLEGZeby na Bromo sie nie spieszyc, ile całość moze trwac? i ile jesteśmy w stanie jeszcze przejechac wynajetym busem w kierunku Bali?7. 07/09 PRZEJAZD DALEJ NA BALI ZWIEDZANIE PARKU NA POLNOCY BALI (Taman Nasional Bali Barat) co myslicie o tym Parku warto? I DALEJ PRZEJAZD DO UBUD - 1 nocleg8. 08/09-09/09 - ZWIEDZANIE BALI + JAKIES KAPIOLKI + nocleg blizej Padang Bai Port (zeby szybciej sie ewentualnie przeprawic na Lombok) Jak czesto promy plywaja, a moze lepiej z okolic Kuty plynac, jak wg Was lepiej to zorganizować?9. 09/09 Przepływamy na Lombok ??? czy latwo wynajac busa na Lomboku albo ewentualnie jak sie najlepiej poruszac chcemy sie przedostac na poludnie Lomboku i tam odpoczac?, ewentualnie jakie fajne miejsca polecacie na prawdziwy odpoczynek, te 2 dni maja byc na typowe nic nie robienie w jakims przyzwoitym standardzie
:)10. 09-11/09 – odpoczynek na Lombok ???11. 11-14/09 Rejs Komodo ??? - sprawdzamy ceny, czekamy na odpowiedz firmyCzy rejs i ewentualne fale bywaja poważnie upierdliwe? Boimy sie troche o dzieciaki, zeby nie chorowaly za bardzo, co uwazacie? Jak ze standardem kibli (widzialem opisy dziury w statku, czy to aktualne czy jednak standardy sie podniosly?
:))12. 14/09 powrot na Bali/NOCLEG - przelot z Labuhanbajo na Bali13. 15/09 powrot z Bali do Penang na stykuZ gory dzieki za wszelkie wskazówki
:)Pozdrawiam serdecznie
Dzięki @frondi
:) postaram się cokolwiek podpowiedzieć
:) frondi napisał:@olajawSuper relacja, dzieki bardzo za informacje, na pewno przydadza nam sie przy naszym wyjezdzie. Palnujemy sie wybrac ze znjaomymi, bilety kupione w promocji Quatara
:)Jedziemy z dzieciakami 12,9,8 lat
:)Proponowany program:Spójrzcie na plan co mylislicie o nim, wiemy, ze dosyc napiety, ale chcemy jak najwicej zobaczyc, mam troche watpliwosci, jak mozecie pomozcie tam gdzie pytam, ewentualnie jak cos Wam sie widzi inaczej, dajcie rowniez znac
:)1. 01/09 – Przelot PENANG-KUL2. 01-03/09-KUL – zwiedzanie KUL3. 03/09 RANO-PRZELOT-KUL-JOGYAKARTA. ZWIEDZANIE MIASTA MARKETY ITP.4. 04/09 SWIATYNIE I COS PO DRODZE5. 05/09 - RANO BIERZEMY BUS/POCIAG/SAMOLOT NA BROMO – NOCLEG JAK NAJBLIZEJ SZCZYTUEwentualnie zastanawiamy sie jeszcze za rada Oli i moze przelot z Jogyakarty do Sarabaya i stamtad na Bromo, macie jakis pomysł jak stamtad sie przedostac pod Bromo?Myślim, zeby albo z Jogi albo z Suarbayi wziac wynajac Busa i jechac na Bali. Macie jakis pomysł skad wynajac i ile to moze kosztowac - widziałem rózne ceny, chce raczej samego busa wynajac na 7 lub 11 osob czy sa takowe (11os.)?Co do wszelkich przejazdów/dojazdów to nie martw się, na miejscu Indonezyjczycy nie dadzą Ci zostać bez transportu
:) Propozycji jest zawsze aż nadto
:D W Jogji albo Surabayi (jeśli zdecydujesz się na lot) na pewno znajdziesz biura podróży, które takie przejazdy organizują (np. Perama, możesz wygooglać i zerknąć na całą wycieczkę łącznie ze zwiedzaniem Bromo i dalej przejazdem na Bali). Np. http://www.peramatour.com/tour/detail/1 ... nrise-tour - wycieczki robią w obie strony czyli z Bali na Jawę i odwrotnie. Co do lotu to będzie to dużo wygodniejsze, nie znam niestety cen, ale krajówki po Indonezji to nie są duże pieniądze. Za to przejazd busem (nasz bus był na jakieś 10osób, ale jechaliśmy tylko w trójkę) trwał cały dzień i to była katorga..drogi słabe na maxa, niewygodnie itd..myślę, że dla dzieciaków to będzie udręka, więc polecałabym lot do Surabayi.6. 06/09 - WSPINACZKA BROMO + EWENTUALNIE JEDZIEMY DALEJ W KIERUNKU BALI/NOCLEGZeby na Bromo sie nie spieszyc, ile całość moze trwac? i ile jesteśmy w stanie jeszcze przejechac wynajetym busem w kierunku Bali?Z Jogji pod Bromo to jest prawie cały dzień jazdy, w nocy jedzie się pod wulkan i rano jesteście wolni, możecie jechać dalej w stronę Bali, myślę, że kolejny dzień na to zejdzie (my po drodze jeszcze robiliśmy Kawah Ijen, też bardzo polecam, ale z dziećmi wejście może być ciężkie). Nasza cała wycieczka z Ubud przez Ijen i Bromo do Jogji zajęła 3 dni.7. 07/09 PRZEJAZD DALEJ NA BALI ZWIEDZANIE PARKU NA POLNOCY BALI (Taman Nasional Bali Barat) co myslicie o tym Parku warto? I DALEJ PRZEJAZD DO UBUD - 1 noclegTego parku nie zwiedzaliśmy, ale w Ubud myślę, że dla dzieci fajną atrakcją będzie Monkey Forest 8. 08/09-09/09 - ZWIEDZANIE BALI + JAKIES KAPIOLKI + nocleg blizej Padang Bai Port (zeby szybciej sie ewentualnie przeprawic na Lombok) Jak czesto promy plywaja, a moze lepiej z okolic Kuty plynac, jak wg Was lepiej to zorganizować?9. 09/09 Przepływamy na Lombok ??? czy latwo wynajac busa na Lomboku albo ewentualnie jak sie najlepiej poruszac chcemy sie przedostac na poludnie Lomboku i tam odpoczac?, ewentualnie jakie fajne miejsca polecacie na prawdziwy odpoczynek, te 2 dni maja byc na typowe nic nie robienie w jakims przyzwoitym standardzie
:)Z Padangbai są promy na Lombok, ale my płynęliśmy do Senggigi i dalej na Gilis, dla Was chyba lepiej popłynąć bardziej na południe Lomboku i tam gdzieś stacjonować, niestety na Lomboku byliśmy tylko przejazdem, więc konkretnego miejsca nie polecę, ale na forum na pewno coś znajdziesz 10. 09-11/09 – odpoczynek na Lombok ???11. 11-14/09 Rejs Komodo ??? - sprawdzamy ceny, czekamy na odpowiedz firmyCzy rejs i ewentualne fale bywaja poważnie upierdliwe? Boimy sie troche o dzieciaki, zeby nie chorowaly za bardzo, co uwazacie? Jak ze standardem kibli (widzialem opisy dziury w statku, czy to aktualne czy jednak standardy sie podniosly?
:))Rejs mieliśmy też z Peramy, co do fal to raczej spokojnie, trochę pierwszej nocy bujało, załoga zasłoniła okna, bo nawet zaczęło się trochę wody wlewać na pokład
;) Ja co prawda nie mam choroby morskiej, więc dla mnie nie było to bardzo uciążliwe, ale myślę, że dla kogoś wrażliwszego mogło by być. Natomiast toaleta była normalna, zwykły kibelek bez żadnych dziur
;) Bezpośrednio nad nim był prysznic, więc kąpanie było utrudnione, ale możliwe
:) Ogólnie rejs i spotkanie z waranami super sprawa
:) I Peramę mogę polecić, nie było żadnych problemów czy to z prądem czy dopłynięciem do wysp - gdzieś czytałam, że ludzie z innego rejsu musieli ze statku dopływać samemu do wysp ..
:shock: Więc jakość rejsów może być różna i czasem lepiej wydać kilka idr więcej
;) 12. 14/09 powrot na Bali/NOCLEG - przelot z Labuhanbajo na Bali13. 15/09 powrot z Bali do Penang na stykuZ gory dzieki za wszelkie wskazówki
:)Pozdrawiam serdecznieOgólnie Wasz plan wydaje się być dość napięty, ale do zrobienia. W sumie podobny do naszego tylko bez Gili na rzecz Lomboku - to trochę ułatwia
:) Nie wiem jak mocno zdyscyplinowane macie dzieci, ale tak czy inaczej zróbcie plan z zapasem jakichś 2dni - które można wykorzystać na nieprzewidziane niespodzianki w podróży (jakiś transport się obsunie, itp.) albo możecie też jeden dzień dłużej zostać gdzieś, gdzie Wam się spodoba
:) Trzymam kciuki
:)
Po powrocie z pierwszej wizyty w Azji dwa lata temu, a dokładnie ze Sri Lanki, prawie od razu zaczęłam myśleć gdzie ruszymy na następne azjatyckie wakacje. Co chwila koncepcje mi się zmieniały - może Filipiny, albo nie lepiej Tajlandia, kurcze, ale w Malezji też jest pięknie - i tak w kółko, aż w końcu wybraliśmy - wydaje mi się, że najbardziej różnorodny kraj spośród południowo-wschodnich państw Azji - różnorodny oczywiście pod względem krajobrazu. Oprócz pięknych plaż i świetnych miejsc do nurkowania znajdziemy tam mistyczne świątynie, rozległe tarasy ryżowe, bujne dżungle z niesamowitymi, a czasem wręcz unikatowymi gatunkami zwierząt (np. warany z Komodo), no ale przede wszystkim Indonezja to wulkany. I te krajobrazy robią największe wrażenie, nieziemskie - wręcz kosmiczne widoki to, coś co najbardziej zapada w pamięć.
Zapraszam Was więc w podróż po Indonezji :) - od mistycznej wyspy Bali, przez rajskie wysepki Gili i przeprawę przez piękny Lombok, następnie rejs na spotkanie ze smokami z Komodo, kończąc na wulkanicznej Jawie.
Plany zaczęły się w styczniu, kiedy znajomy, który został przez nas (mnie i męża) brutalnie zarażony uwielbieniem każdego zdjęcia przedstawiającego Indonezję, zrobił w GoogleMaps mapkę naszych "must-see" w Indonezji. Od tego się zaczęło.. potem było tylko czekanie na odpowiednią promocję jak to zwykle bywa :) i dodawanie kolejnych punktów na mapce ;) Oczywiście gdzieżby indziej jak nie na F4F pojawiła się promocja lotów na Bali KLM z powrotem z Dżakarty Etihadem. Była wręcz idealna, odpadał jeden lot wewnętrzny, pozostało nam sprawdzić urlopy i bookować. Nasz wybór padł na 4-23. czerwca. W obie strony udało się zmieścić w ok.2tys. na osobę.
Ciężko były wybrać z tych 17 508 wysp jedynie kilka do zobaczenia ;) ale po wielogodzinnych rozmowach/negocjacjach i konsultacjach (na f4f :D ) plan przedstawiał się następująco (i w sumie został w 100% zrealizowany z małą zmianą dat)
4.06- wylot
5-9.06 Bali
10-13.06 Gili Air
14-16.06 rejs z Lomboku na Komodo
17.06 powrót na Bali
18-20.06 Jawa: wulkany Ijen i Bromo
20-23.06 Yogyakarta
23.06 powrót
Loty udało się złożyć tak:
4/5.06.2015
Warszawa Okęcie (WAW) 06:05 - Mediolan Bergamo (BGY) 08:10 - Wizzair
Mediolan Linate (LIN) 17:25 - Amsterdam Schiphol (AMS) 19:20 - Alitalia
Amsterdam Schiphol (AMS) 20:55 - Denpasar Bali (DPS) 19:20 - KLM
23/24.06.2015
Dżakarta Soekerno Hatta (CGK) 17:15 - Abu Dhabi (AUH) 22:45 - Etihad
Abu Dhabi (AUH) 02:25 - Mediolan Malpensa (MXP) 07:15 - Etihad
Mediolan Linate (LIN) 11:50 - Warszawa Okęcie (WAW) 13:55 - Alitalia
Jak widać zwiedziliśmy przy okazji wszystkie mediolańskie lotniska :D Udało nam się również zrobić krótką przechadzkę po samym Mediolanie, ponieważ w Bergamo byliśmy z samego rana, a wylot do Amsterdamu był późnym popołudniem. W sumie ograniczyła się ona do przyswojenia panini i cappuccino w barze niedaleko Milano Centrale i spacerku w stronę Gallerii Vittorio Emanuele oraz Katedry Duomo. Dość szybko wróciliśmy na mediolański "centralny", ponieważ tego dnia panował w Mediolanie niemiłosierny upał, a nasze stroje były raczej przystosowane do zimna panującego w samolotach niż do takich skwarów :(
Przejdźmy do sedna :) Sam lot na Bali był chyba najlepszym lotem w moim życiu (może aż tyle ich nie mam na koncie, ale kilka jednak jest :D ) - w samolocie KLM'u - nowiutkim, pachnącym Boeingu 777-300 ER czuliśmy się prawie jak w hotelu (i to siedząc w klasie ekonomicznej ;) ). Oprócz startów i lądowań (były ich po 2, bo mieliśmy fuel stop w Singapurze), w ogóle nie czułam się jak w samolocie, było cicho, przyjemnie, wszystko działało bez zarzutu, no i dosłownie zero turbulencji. Czas umilały fajne filmy, np. Wild ("Dzika droga") - miałam jednak nadzieję, że nasza wyprawa aż tak hardkorowa nie będzie :D
Kilka fotek dla fanów samolotów i posiłków ;)
CDN.Postaram się nie przynudzać :D
Na Bali wylądowaliśmy wieczorem, było już ciemno, ale od razu zostaliśmy brutalnie potraktowani indonezyjskim równikowym klimatem - było duszno i wilgotno - Mediolan to przy tym pikuś! ;) Na lotnisku w Denpasar (imienia Ngurah Rai, indonezyjskiego bohatera walczącego o niepodległość) można powoli wczuć się w klimat balijskich świątyń - ich elementy przewijają się dość często w architekturze i wystroju lotniska. Np. takie wejście od strony przylotów krajowych:
Przylatując w czerwcu załapaliśmy się jeszcze na obowiązkową wizę indonezyjską (35usd), jednak procedura była szybka i bezproblemowa. Na lotnisku czekał na nas nasz kierowca, który przez najbliższe dni obwoził nas po wyspie. Myślę sobie, że to był dobry pomysł, ponieważ ilość i "jakość" naganiaczy na lotnisku przerosła nasze najśmielsze wyobrażenia (nie pierwszy i nie ostatni raz zresztą) ;) No cóż, witamy w Azji ;)
Naszym pierwszym celem było Ubud, bardzo znane i turystyczne miasteczko balijskie położone bardziej w stronę serca wyspy, jednocześnie stanowiące dobry punkt na objazdówkę po wyspie. Przejazd taxówką z lotniska do Ubud to koszt 250tys. IDR.
Przy okazji - walutą Indonezji jest rupia indonezyjska (IDR), nam było najłatwiej przeliczać na dolary, bo wystarczyło skreślić 4 zera i wychodziły USD, 250tys. rupii =25usd, a z USD na nasze już łatwiej ;) Nie było problemów z wypłacaniem pieniędzy z bankomatów czy wymianą w kantorze z dolarów czy euro. Przypomnę tylko, że warto poinformować bank o wyjeździe w tak dalekie rejony, gdyż można się naciąć i bank może zablokować kartę (tak zdarzyło się naszemu koledze mającemu kartę w BZ WBK).
A oto 2000 rupii indonezyjskich, czyli jakiś tam pewnie ułamek naszego grosza ;)
Przed wyjazdem słyszeliśmy wiele opinii o Bali, także tych niepochlebnych, że turystycznie, tłumy, wieje komerchą, itd. Ale ja zawsze staram się nie wierzyć w coś póki sama nie sprawdzę. Dla mnie Bali okazało się naprawdę pięknym miejscem - różni się od pozostałych wysp Indonezji przede wszystkim obowiązującym hinduizmem (reszta Indonezji to islam), którego wyznawcy zostali na wyspę przerzuceni wiele lat temu; a także niesamowitą, bujną przyrodą. Bali jest po prostu zielone, soczyście zielone i świeże. Ogromnych rozmiarów bujna roślinność sprawia, że czujemy się jak w ogrodzie botanicznym. Wśród tych roślin wyrastają również świątynie, które spotkać można na Bali na każdym kroku. Każda większa balijska rodzina mieszka w pewnego rodzaju "kompleksie" z domami i własną świątynią. My trafiliśmy do Jiwa's House, który był jednocześnie domem, świątynią i "guest housem" http://pl.tripadvisor.com/Hotel_Review- ... _Bali.html
Cena za dwuosobowy pokój z pysznym śniadaniem to 220tys. idr z wiatrakiem i 350tys. idr z klimatyzacją.
Widok na nieduży aczkolwiek miły hotelowy basenik :)
Wnętrze guesthouse'u
Bali jest idealne na zrobienie objazdówki, jest to najlepsza forma zobaczenia wyspy i chłonięcia jej krajobrazów. My trochę nie mieliśmy wyboru i musieliśmy skorzystać z usług kierowcy (tylko jedna osoba ma prawko z nas i jestem to ja :P ale nie zdecydowałabym się jeździć wg azjatyckich zasad ;) ), chociaż najlepszym i najtańszym środkiem transportu po wyspie jest skuter. Objazdówka po Bali może trwać tydzień, a nawet i dwa i dłużej, nadal będzie co zobaczyć, a wystarczy po prostu jechać przed siebie. My niestety mieliśmy ograniczony czas i musieliśmy wybrać kilka miejsc. Nasz kierowca miał swoje gotowe zestawy wycieczek, ale trochę zdolności negocjacyjnych i udało nam się je nagiąć ;) Za dzień objazdówki płaciliśmy 40usd na 3osoby z paliwem (też po negocjacjach z 60usd).
Pierwszy dzień zaczęliśmy od przechadzki po Ubud, a z kierowcą umówiliśmy się o 12:00. Musieliśmy przeczekać kilka rzęsistych ulew, ale zgodnie z prognozą naszego gospodarza do południa miały przejść i faktycznie od ok.11 była piękna pogoda :) A propos pogody - Bali różni się od innych wysp również pogodą, poranki najczęściej zaczynają ulewy, zresztą sporo chmur gromadzi się nad wyspą i je przyciąga. Dzięki temu też wyspa ma tak piękną i bujną roślinność.
Ubud jest uroczym miasteczkiem, trochę nastawionym na turystów, pełnym sklepików z pamiątkami i drogich knajp, ale wystarczy skręcić w mniejsze uliczki i można się zakochać :)
Wszędzie spotykamy charakterystyczna architekturę
A tutaj ciekawe pamiątki w każdym kształcie ;)
Na każdym kroku mniej lub bardziej straszą hinduistyczne bożki
A praktycznie wszędzie możemy znaleźć takie małe plecione koszyczki z darami dla bogów, udekorowane kwiatami, często też jedzeniem i obowiązkowo palącym się kadzidełkiem
Skręciliśmy w boczną uliczkę i od razu zrobiło się swojsko, pokazały się też pierwsze pola ryżowe, ale jeszcze nie tak imponujące ;)
Nieco już głodni z kierowcą pojechaliśmy na mały obiad - na niebrzydką plażę w Jimbaran, skąd można było oglądać startujące i lądujące w Denpasar samoloty. Oczywiście knajpka zapewne nieprzypadkowa, ale chcieliśmy zobaczyć gdzie zawiezie nas kierowca - było może nie najtaniej, ale bardzo smacznie, świeże ryby i krewetki
Następnie pojechaliśmy na plażę Nusa Dua, był tam resort dla bardzo bogatych ludzi ;) i całkiem niezłe klify, ale można było sobie je darować. Zebraliśmy się w miarę szybko, żeby zdążyć na zachód słońca nad świątynią Uluwatu (Pura Luhur Uuwatu), który jak już pisałam nie trwa zbyt długo. Świątynia jest pięknie położona na skraju klifu, a całego kompleksu strzegą małpy. Z jedną z nich wyjątkowo się nie polubiłyśmy :D gdyż wychodząc zaspana z samochodu (krótkie odsypianie jet laga) wskoczyła mi na głowę i ukradła okulary. Na szczęście porzuciła je dla czyjejś czapki z daszkiem, która okazała się smaczniejsza ;) Po tym niemiłym incydencie zostały nam już tylko piękne widoki do podziwiania, a żebym małp tak bardzo nie znienawidziła, inne nawet całkiem nieźle zapozowały :)
Uluwatu zrobiła na nas naprawdę pozytywne wrażenie, na pewno warto ją odwiedzić nie tylko w trakcie zachodu słońca :) Jest tam oczywiście sporo ludzi, ale każdy znajdzie miejsce dla siebie, ponieważ na klifie prowadzącym do świątyni wije się długa ścieżka.
Wstęp do Uluwatu:
20tys. idr/osobę dorosłą
10tys. idr/dziecko@fortuna hotelik bardzo przyjemny :)
Wracam do relacji :)
Co prawda nazwa Bali oznacza podobno "dużo wolnego czasu", ale my go jednak za wiele nie posiadaliśmy i następny dzień postanowiliśmy zacząć w miarę wcześnie :) Tego dnia chcieliśmy zobaczyć cztery miejsca - 3 świątynie i ogród motyli. Wybór świątyń, które chce się na Bali zobaczyć jest trudny, gdyż jest ich bardzo dużo, więc staraliśmy wybrać jak najbardziej zróżnicowane miejsca. Niektóre nas zafascynowały, a inne - delikatnie zawiodły ;)
Na pierwszy ogień poszła świątynia w miejscowości Mengwi, czyli Royal Mengwi Temple, a po balijsku Pura Taman Ayun. Polecił nam ją nasz kierowca, trochę poszperaliśmy w necie i zgodziliśmy skorzystać z jego rekomendacji ;) i... nie pożałowaliśmy :) Nazwa Taman Ayun odnosi się do pięknych ogrodów na wodzie i one właśnie stanowią dużą część terenu świątyni. Świątynia znajduje się na dużym, zadbanym obszarze otoczonym niedużą fosą i jest "przystrojona" piękną roślinnością oraz różnokolorowymi kwiatami.
Oprócz bujnych roślin, uwagę przyciągają też dość charakterystyczne dla balijskich świątyń "wieżyczki", podobne do pagód, a nazywane tutaj "meru". Ich dachy ładnie kontrastują z zielenią, a elementy kamienne są pięknie zdobione.
Im większą liczbę "daszków" ma dana meru, tym większe znaczenie ma dla Balijczyków świątynia.
Dodatkowym atutem świątyni w Mengwi jest jej mało turystyczny charakter - przy wejściu nikt nie namawia nas na zakup pamiątek, nikt nie wciska jedzenia/napojów czy "niezbędnych" sarongów. Świątynię i jej obszar można w spokoju i bez stresu zwiedzić w około 30-45 minut :)
Wejścia do balijskich świątyń strzegą takie oto tablice ;) Ale na szczęście nikt tego nie sprawdzał :P
I jak wszędzie straszą kamienne bożki
Cena za wejście do Royal Mengwi Temple to jedyne 15tys. idr :)
Następnym punktem w planie była świątynia Pura Ulun Danu położona nad jeziorem Bratan. Myśląc o Bali wiele osób ma przed oczami właśnie tę świątynię, jest ona pewnego rodzaju wizytówką Bali i skutecznie przyciąga turystów. W sumie to trochę obawialiśmy się jej bardzo turystycznego charakteru i tłumu ludzi, ale jednak piękne zdjęcia z internetów kusiły :P Świątynia Ulun Danu Bratan znajduje się w centralnej części Bali (lekko na północ) na wysokości 1200 m nmp, dlatego też klimat w tym rejonie często płata figle, a piękne jezioro i świątynię spowijają chmury. Podobno najlepiej jechać tam rano, tak do południa, później nad jezioro schodzą chmury i mgły.. Taki też był nas zamysł, ale niestety nie tylko nasz :P Zbliżając się do świątyni staliśmy w ogromnym korku, który skutecznie opóźnił nasz dojazd.. Jakby tego było mało już po drodze zaczęło padać, a widoczność była niezbyt duża :( Dla przyszłych chętnych, którzy będą chcieli odwiedzić świątynię powiem krótko - jedźcie o 8:00 rano!! :)
Oczywiście nasze przypuszczenia o ilości turystów na miejscu się mocno sprawdziły, ponadto cały czas (z małymi przerwami) padał lekki deszcz i wiało, żeby nie powiedzieć - było zimno! Ale co innego nas bardziej zawiodło - świątynia była po prostu.. mała :D Nie oczekiwaliśmy monstrualnej konstrukcji do nieba, ale (nie wiem czy to tylko nasze odczucia) jednak myśleliśmy, że będzie większa ;) Z tego też powodu zrobiliśmy takie pamiątkowe zdjęcie :D
I kilka "normalnych" zdjęć, żeby nie było, że świątynia taka zła ;) Ale na pewno przy ładnej pogodzie prezentuje się milion razy lepiej.. No cóż nie wszędzie i nie zawsze jest słońce ;)
Cena za wejście do Pura Ulun Danu Bratan to 30 tys. idr od osoby (w razie deszczu na miejscu kwitnie biznes wypożyczania parasolek także gdyby ktoś jechał w deszcz jak my to się nie martwcie ;) )
Kilka zdjęć z otoczenia świątyni
Nie wiem jak Wy, ale ja mam w domu fikusa beniaminka i jest trochę... mniejszy? :D
Czy żałujemy, że odwiedziliśmy świątynię Ulun Danu Bratan? Na pewno mogliśmy tam jechać wcześniej rano, ale żałować chyba nie żałujemy. Na pewno jest to miejsce do zobaczenia, tzw. odhaczenia raz i wystarczy, i na pewno nie polecam jej osobom, które stronią od tłumów.
Po drodze natomiast skosztowaliśmy dania, które na pewno polecamy na Bali, czyli Babi Guling = świnka pod różnymi postaciami :D Na sporym talerzu otrzymaliśmy świnkę w różnej postaci - od małego szaszłyczka, po świnkę w formie kiełbaski, kawałek świnki gotowanej i inne jej formy :D Całość z ryżem i pieczoną skórką dla fanów dużej ilości kalorii ;) Cena tej przyjemności to ok.20-25tys. IDR, więc warto spróbować :) Poza skórką, mi posmakowała :) Niestety z tego całego entuzjazmu nie zrobiłam zdjęcia, ale można podejrzeć w google ;)
Kolejnym naszym punktem był ogród motyli, czyli Bali Butterfly Park. Sam ogród jest nieco przygnębiający - nad niedużymi drzewami i krzewami jest rozłożona siatka, a większość motyli ma poszarpane końcówki skrzydeł od prób ucieczki :( Ogólnie ogród znajduje się na niewielkim obszarze, motyli jest sporo, niektóre są naprawdę piękne - turkusowe czy pomarańczowe, wyglądają jak z bajki. Turkusowego goniłam z 15minut, ale uciekał przed obiektywem :P
Możemy również zobaczyć różne odmiany żuczków, patyczaków i innych owadów, a także motyle w różnych stadiach rozwoju - w ogrodzie jest ich hodowla.
Największą atrakcją ogrodu są jego największe okazy - turkusowe i zielone motyle, z którymi można się poznać nieco bliżej :)
ps. ogólnie mam robakofobię i wszelkie odnóża mnie obrzydzają, więc doceńcie moją odwagę :D
Cena za wejście do parku to 85tys. idr, polecam dla miłośników motyli i innych owadów ;) Przy parku jest również sklep, w którym można zakupić pięknego, ususzonego motyla w ramce :(
Nasz drugi dzień na Bali mieliśmy zakończyć podziwianiem kolejnego pięknego zachodu słońca na tle hinduistycznej świątyni, tym razem świątyni Tanah Lot położonej na południowo-zachodnim wybrzeżu Bali.
Niestety tego dnia pogoda nie była dla nas łaskawa i spektakularnego zachodu słońca nie mieliśmy okazji podziwiać.. :(
Tak czy inaczej, świątynia jest ładnie położona na wysuniętej w ocean skale i naprawdę jest na co popatrzeć, tym bardziej, że obok Pura Tanah Lot jest również druga świątynia Batu Bolong, która też przyciąga wzrok przez charakterystyczne okienko w skale :)
Mimo malowniczych widoków, niestety złe wrażenie pozostawiają tłumy turystów, a przede wszystkim tłumy sprzedawców, którzy wciskają wszystko od pamiątek po napoje i jedzenie..
Cena za wejście do świątyni Tanah Lot to 30 tys. idr/osoba + 5tys. idr za parking dla auta
A po powrocie do Ubud przepyszne Nasi Goreng i koktajl ze świeżych owoców :D
Kolejny dzień na Bali stał pod znakiem natury - żadnych świątyń tym razem ;) Tego dnia wybraliśmy się na pola ryżowe oraz do wodospadu Sekumpul. Uznaliśmy jednomyślnie,że to był nasz najlepszy dzień na Bali! Ponieważ wodospad znajduje się na północy wyspy, taka wycieczka zajęła nam cały dzień. Przy okazji mała uwaga - po Indonezji jeździ się: wolno, długo i niewygodnie :D Odległości, zwłaszcza na Bali, są nieduże (wyspa ma 140 x 80km), ale przejazdy zajmują bardzo dużo czasu - najszybszą rozwijaną prędkością jest ok.80-90 km/h, inaczej jest po prostu niebezpiecznie, drogi są w kiepskim stanie i co chwila coś lub ktoś na nich wyskakuje ;)
Najpierw odwiedziliśmy pola ryżowe o nazwie Jatiluwih znajdujące się prawie w centrum wyspy. Pogoda jakoś super nam nie sprzyjała, ale nie padało, a czasem wychyliło się słońce. Pola obsiewane są co około 3 miesiące, my trafiliśmy na dojrzały ryż, który w niektórych miejscach już zaczął być zbierany. W sumie ryż na Bali uprawiany jest niemal wszędzie, ale są miejsca, gdzie wygląda bardziej malowniczo niż na pozostałych terenach. Pola ryżowe Jatiluwih są jednym z takich miejsc :) Pomimo faktu, że również spotkamy tam turystów, jest spokojnie, cicho i można odpłynąć ;)
Jedyną rzeczą, która tu nie pasuje jest ... opłata za wjazd, która wynosi co prawda niedużo, bo jedynie 20 tys. idr/osoba (+5 tys. idr za samochód). Przy drogach można zakupić torebki z różnymi odmianami ryżu, jak również ryżowe przysmaki o dziwnych smakach ;)
Ryż przed zbiorem..