+5
smarzyk 13 września 2015 13:54
Weekend w Stavanger 5-6.09.2015
Pierwszy wrześniowy weekend zapowiadał się ciekawie, a to za sprawą wycieczki do Stavanger. Kilka miesięcy wcześniej nadarzyła się okazja kupienia biletów do norweskiej miejscowości słynącej z widowiskowych skał i głębokich fiordów. W sobotę planowany był wylot o godzinie 7:10, a powrót w niedzielę o 17:55 do Gdańska i tam przesiadka do samolotu narodowego przewoźnika o 21.00 do Warszawy.

5.09 Sobota
W sobotę w godzinach porannych wystartowaliśmy Wizzairem z Warszawy do Stavanger. Był to mój pierwszy lot z tym przewoźnikiem od ponad roku. Odzwyczajony od takich standardów lot wyjątkowo mi się dłużył i nie mogłem doczekać się już lądowania.
Po wylądowaniu niemałym zaskoczeniem okazało się podłączenie naszego Airbusa do rękawa i wyjście bezpośrednio do bardzo schludnego i eleganckiego terminala. Chwilka na uzupełnienie wody w specjalnym automacie, a następnie udajemy się na drogę nr 509 celem złapania jakiegoś transportu do miasta.
Ogólnym założeniem była całodniowa wycieczka na słynną skałę Preikestolen. Plan zakładał złapanie "stopa" z lotniska do portu, następnie podróż promem i autobusem na parking skąd zaczyna się kilkukilometrowa trasa na półkę skalną. Na osiągnięcie naszego celu zdecydowaliśmy poświęcić cały dzień, bez pośpiechu, rozkoszując się przepięknymi widokami norweskiej przyrody. Następnie w planie był analogiczny powrót, autobus i prom, a potem powrót przez miasto do zarezerwowanego noclegu na airbnb. Na niedziele zostawiliśmy sobie spacer po mieście Stavanger, chwilkę na odpoczynek na, podobno jednej z najpiękniejszych w europie, plaży i powrót na lotnisko.
Czytając przed wyjazdem różne opinie na temat łapania "stopa" byłem pozytywnie nastawiony do tej formy transportu, bo podobno mało samochodów, ale za to chętnie się zatrzymują i pomagają w pokonaniu drogi. Nasz niepokój budziła natomiast prognoza pogody, która na różnych portalach pokazywała na sobotę albo lekki deszcz i masę ciemnych chmur, albo wielką burzę z piorunami.
W praktyce wszystko okazało się jednak nieco inne. Po wyjściu z lotniska nie dość, że pogoda była idealna - piękne słońce za lekkimi chmurkami, to jeszcze drogą 509 jechała masa samochodów. Niestety większość nawet jeśli była pusta bardzo niechętnie się zatrzymywała, a na nasze machania odpowiadali albo uśmiechem, albo odmachiwaniem (zupełnie jakby nie widzieli nigdy autostopowiczów). My jednak niepodłamani szliśmy prosto wzdłuż drogi i szukaliśmy okazji. Wreszcie, jakieś 1,5km od lotniska, udało nam się złapać życzliwego kierowcę, który okazał się być Polakiem! Dzięki niemu dostaliśmy się pod sam port, w którym kupiliśmy bilety na prom i autobus w dwie strony za 250 NOK (z karty pobrało kwotę 116,66zł).
Wypad sam w sobie zapowiadał się ekscytująco, ale dodatkowym smaczkiem była dla mnie możliwość przetestowania nowej kamery - XiaoMi Yi. I po tym wyjeździe z ręką na sercu mogę polecić ten produkt.

Image

Image

Z parkingu, skąd zaczyna się szlak na Preikestolen, ruszyliśmy około 12. Cała trasa ma około 3,8 km i jest dobrze przystosowana dla turystów, których jest na prawdę dużo. Średnio co 100 m można zaobserwować obok szlaku tabliczki informujące ile kilometrów już przeszliśmy, a ile jeszcze przed nami. Wzdłuż szlaku przygotowanych jest nawet kilka stolików, przy których można odpocząć i np. zjeść drugie śniadanie.

Image

Image

Image

Po ponad godzinnej wędrówce robimy sobie przerwę nad bardzo urokliwym jeziorkiem.

Image

Image

Z każdym kolejnym krokiem nabieramy wysokości, a co się z tym wiąże, wokół nas rozpościerają się coraz piękniejsze widoki na Lysefjord.
W końcu po około dwugodzinnej wędrówce ukazał nam się klif Preikestolen. Przy tak wspaniałej pogodzie widoczność była znakomita, a widoki po prostu nie do opisania! Na samej ambonie było bardzo dużo ludzi, co stwarzało potencjalne niebezpieczeństwo nieumyślnego upadku w przepaść. Każdy naturalnie chciał sobie zrobić zdjęcie na samej krawędzi w coraz bardziej wymyślnej pozie. Ja jednak nie byłem na tyle odważny, żeby wydziwiać na wysokości 604 m brzegu klifu, więc po prostu usiadłem na krawędzi jak wielu innych mniej oryginalnych ludzi.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Nieco większych wrażeń można doświadczyć wchodząc na skały obok. Widok Preikestolen na tle fiordu zupełnie jak z pocztówki. Tam już jest zdecydowanie mniej ludzi. Mało komu chce się wracać inną drogą niż tą, którą przyszli. Być może mało kto o niej wie (mimo tego, że są tabliczki informujące), a może po prostu wiedzą, że tamten szlak w prawdzie nieco ciekawszy, ale i trudniejszy, co okazało się dopiero po 30 minutach powrotnej wędrówki.
Wybierając drogę powrotną nic nie wskazywało na to, że będzie ona trudniejsza. Możliwe, że po prostu zgubiliśmy szlak. Na początku szliśmy prostą drogą w dół po dość łagodnym zboczu, ale potem gdy doszliśmy do dwumetrowych wyrw skalnych zaczęliśmy się zastanawiać, czy to aby na pewno dobra droga. Nie bardzo chciało nam się wracać pod górkę i szukać szlaku, więc spróbowaliśmy swoich sił i wspólnie udało nam się jakoś zejść. Po drodze jak się okazało nie byliśmy jedynymi zagubionymi.

Image

Image

Image

Image

Po zejściu na parking zostało nam jeszcze trochę czasu do odjazdu autobusu na prom, więc postanowiliśmy zwiedzić piękną okolicę.
Autobus odjeżdżał o godzinie 19:15, a w mieście byliśmy ostatecznie około godziny 20:45. Stavanger w sobotni wieczór było pełne mieszkańców. Kolorowe puby kusił swoją ofertą. Nawet mieliśmy ochotę wpaść na jedno małe (pół litrowe) piwko, ale okazało się, że takie małe (u nich 0,3l) piwko kosztuje 79 NOK (36zł), więc wybiliśmy sobie ten szalony pomysł z głowy. Na piwo ze sklepu też nie było co liczyć ponieważ sprzedaż alkoholu zakończyła się dobre 3h temu, a jutro niedziela także też nic nie kupimy. Na kolację zadowoliliśmy się pastą rybną, ciekawą odmianą tamtejszego chleba, rybą z puszki oraz kozim twarogiem.

Image

Image

Po dotarciu do mieszkania naszego gospodarza airbnb okazało się, że zapomniał, że mieliśmy dziś u niego nocować i nie było go nawet w domu. Na szczęście pozwolił nam nocować, a po pokojach oprowadził nas inny lokator - bardzo sympatyczny Rosjanin.

Image


6.09 Niedziela
Plan na dziś zakładał przejście po starówce, ostatni obchód pozostałej części miasta, spacer na lotnisko i pobliską plażę. Samo stare miasto jest bardzo niewielkie, ale zdecydowanie będąc w Stavanger nie należy go pomijać. Jest ono bowiem bardzo urokliwe. Małe uliczki z białymi domkami sprawiały wrażenie niczym z bajki.
Niedaleko portu gościnnego wstąpiliśmy do sklepiku z pamiątkami. Bardziej niż ceny, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić, zaskoczyła nas obsługa. Przy kasie po wybraniu kilku drobiazgów, pani z Polski sprezentowała nam od całej sumy 10% rabatu. Kolejny miły gest od rodaka na obczyźnie :)

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Bardzo ciekawe wykorzystanie przestrzeni jednego miejsca parkingowego dla samochodu.

Po dość długiej wędrówce, a tym bardziej jeszcze dłuższej drodze przed nami, lekko podmęczeni, zaczęliśmy łapać "stopa" w drogę na lotnisko. Na małej lokalnej drodze Fv395 niedaleko uniwersytetu ruch był znaczny. Bliscy rezygnacji, po 15 min machania i podobnych reakcjach jak poprzednio (uśmiechy, pokazywanie palcami i odmachiwanie) wreszcie zatrzymał się samochód. Bardzo miła Norweżka podwiozła nas prawie pod samo lotnisko, skąd w 20 min doszliśmy na plażę.
Wyczytane w Internecie opinie wcale nie były na wyrost. Plaża była piękna. Biały, drobny piasek, czysta, choć zimna woda i zielone wydmy zachęcały do spędzenia tu chwili. Pogoda sprzyjała kitesurferom. Było wietrznie, ale mimo to nie mogłem sobie odmówić przechadzki brzegiem Morza Północnego. Co ciekawe, woda wydawała mi się cieplejsza od wody w Bałtyku.
Na lotnisku byliśmy około 16:45 i korzystając z wolnej chwili zaczęliśmy partyjkę szachów. Skoncentrowani na grze o mały włos nie przegapiliśmy boardingu. Na lekkim stresie pospieszyliśmy w stronę gatu i w ostatniej chwili udało się nam wejść rękawem na pokład.
W Gdańsku korzystając w półtoragodzinnej przesiadki zdecydowaliśmy się zwiedzić nowo wybudowaną stację kolejki podmiejskiej. Nie jestem specjalistą, ale moim zdaniem fajnie to wszystko wygląda. Nowocześnie, przyjaźnie, czysto, a co najważniejsze wygodnie. Zobaczymy jak będzie za parę lat.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Mam nadzieję, że się podobało :)
Polecam też moją fotorelację z Islandii
http://www.fly4free.pl/forum/islandia-fotorelacja-z-tygodniowej-wyprawy-w-sieprniu-2014,1507,73588@ELBE powiem tak: ja się zbytnio nad tym nie zastanawiałem. Kiedy przyjechaliśmy do portu za 25min miał odpływać prom do Tau. Nieopodal siedziała przy stoliku babeczka i sprzedawała bilety łączone. Czytałem, że jest dwóch przewoźników z Tau na praking pod Preikestolen i że lepiej jest kupować bilety oddzielnie, bo czasami busy nie są zsynchronizowane z promem i jak kupi się bilet łączony to po przypłynięciu do Tau nie można wsiąść do innego autobusu tylko trzeba czekać na właściwy. My jednak kupiliśmy od razu cały bilet, żeby już to mieć z głowy :P od razu po przypłynięciu do Tau, stał nasz autobus firmy Tide i żadnego innego nie widzieliśmy. Po zejściu ze skały innego autobusu też nie widzieliśmy, a na nasz Tide czekaliśmy 45 min. Kiedy zapytałem się tej babki czy jeśli kupimy bilety oddzielnie to będzie drożej, albo taniej, to odpowiedziała, że to dokładnie taka sama cena. Jeśli nie zdecydujesz się na taki bilet to po prostu wsiadasz do promu, który płynie do Tau, a bilety sprzedawane są na pokładzie (niestety nie wiem w jakiej cenie). Potem ewentualnie wybierasz autobus i też bilety u kierowcy.
Co się zaś tyczy innych promów do innych miejscowości to niestety za wiele jeszcze nie wiem. Jak w przyszłości będę się gdzieś wybierał i się dowiem to napiszę ;)
Podrzucam zdjęcie z aktualnym rozkładem promu i autobusu Tide (pewnie na stronie ich jest taki sam)
Image

Dodaj Komentarz

Komentarze (19)

kasiadookola 13 września 2015 14:05 Odpowiedz
Ile ludzi :D My mieliśmy troszkę mniejszy tłum w zeszłym roku w maju :) I jak wrażenia, po siedzeniu na krawędzi? :)
pieerx 13 września 2015 14:19 Odpowiedz
Fajna relacja i super zdjęcia, co to za model XiaoMi Yi ?
smarzyk 13 września 2015 14:47 Odpowiedz
@kasiadookola trochę strach :D no generalnie myślę, że ten wrzesień to był chyba taki ostatni wakacyjny termin. nie wiem jak potem ale podejrzewam, że pogoda już coraz gorsza i większy wiatr, który i tak był niemały :)@pieerx to model: Original XiaoMi Yi Ambarella A7LS BSI CMOS WIFI Sports Action Camerabardzo polecam, ja już od pewnego czasu już chciałem sobie zakupić jakąś kamerkę sportową na takie wypady, a GoPro jest za droga jak dla mnie. poniżej podsyłam opis z forum:http://www.fly4free.pl/forum/xiaomi-yi-recenzja-test,242,74850Jakby ktoś potrzebował mapki Stavanger po Polsku to podsyłam link:http://zapodaj.net/images/941695866845e.jpg
kasiadookola 13 września 2015 15:17 Odpowiedz
Wszystkie zdjęcia były robione ta kamerą? :)
elbe 13 września 2015 15:20 Odpowiedz
Jaki wyszedł Wam całościowy koszt tego wyjazdu na osobę ? Chodzi mi o zsumwanie wszsytkiego.
pawel-p 13 września 2015 15:24 Odpowiedz
Fajna relacja, mieliście szczęście. Zrobiłem identyczną wycieczkę 1-2 sierpnia - tylko, że pogodę mieliśmy taką- :evil:
smarzyk 13 września 2015 15:46 Odpowiedz
@kasiadookola nie wszystkie :) część była robiona kamerką XiaoMi Yi, a część iPhonem 5s. Czasem można rozpoznać które, bo te z kamerki mają charakterystycznie zakrzywione brzegi. Taki efekt daje soczewka z szerokim kątem widzenia 155 stopni :)@ELBE całkowity koszt na osobę wyszedł poniżej 400zł (110zł za 3 bilety + 115zł za prom i autobus + 120zł za nocleg, choć tu gospodarz powiedział, że zrobi częściowy zwrot za nieprzygotowany pokój + 50zł wymienione w kantorze) @paweł p tak to fakt, tego najbardziej się obawiałem, bo prognozy nie były zbyt dobre. Na całe szczęście nie sprawdziły się :)
jekyll 13 września 2015 16:49 Odpowiedz
Fajnie się czytało, świetne foty a pogodę mieliście malinową :)
elbe 13 września 2015 18:28 Odpowiedz
smarzyk > Jeśli możesz napisz u jakich przewoźników kupować bilety na promy w Norwegii. Ile jest firm w Norwegii oferujących transport promami do Fiordów ? Jaka jest najtańsza ?
marcino123 13 września 2015 19:09 Odpowiedz
fajnie "wrócić" do swoich wypadów na Preikestolen, fajna relacja no i...PKM-ka ;)@ELBE wszystko masz również tutaj: norweskie-fiordy,1241,11225
carollayna 14 września 2015 10:12 Odpowiedz
Super pogodę mieliście, na Preikestolen wczoraj lało :)
singielka-1976 14 września 2015 10:25 Odpowiedz
@ smarzyk-jakie były temperatury ?
maczala1 14 września 2015 10:32 Odpowiedz
@smarzykW tym roku pogoda w Norwegii była bardzo dziwna. Najlepszy okres był pod koniec sierpnia i na początek września, podczas gdy lipiec i prawie cały sierpień było baaaardzo dużo deszczu. Trafiliście wiec w 10-tkę z terminem wypadu.Co do zdjęć na krawędzi, to mi było trudno przełamać się w ogóle żeby tam usiąść, a żonka to w ogóle podchodziła tylko do 2 metrów :)W takich miejscach nie ma co chojrakować i się wygłupiać, bo w tlumie o wypadek może sie niestety zdarzyć, co miało miejsce niedawno:http://pol-nor.com/smiertelny-wypadek-w ... i-0006157/
smarzyk 14 września 2015 11:20 Odpowiedz
@singielka_1976 Niestety nie wiem jaka była jej wartość, a jak wspomniałem na prognozy nie ma co liczyć. Ale powiem Ci, że było ciepło (jak dla mnie) i słonecznie (tak jak na zdjęciach). Dodatkowo jak się idzie z plecakiem po górach to automatycznie człowiek się rozgrzewa. Było jednak bardzo wietrznie, więc trzeba uważać, żeby nie zawiało :P na zdrowy rozsądek mogę powiedzieć, że było ok 17-19*C@maczala1 wiem, wiem. Czytałem to. Starałem się być ostrożny.Obczaj lepiej ten filmik:https://www.youtube.com/watch?v=fRQvKsVg6RIto jest dopiero brawura! :0
szpulatek 20 października 2015 12:04 Odpowiedz
super przejrzyście napisana relacja bez zbędnego kolorowania, super się czytało! myślałam, że weekend to za mało na ten wypad, a tu proszę wszystko ładnie ogarnięte! gratki :)
natka26 21 października 2015 14:19 Odpowiedz
ciekawy wypad i relacja. popieram poprzedników - mieliście niezłe szczęście z pogodą! :D tylko pozazdrościć.czekam w takim razie baaardzo niecierpliwie na relację z Japonii :mrgreen:
m72 21 października 2015 14:35 Odpowiedz
Jeden weekend na Stavanger i Preikestolen to nawet aż nadto ;)Miasteczko i jego "must see" to ok 5 godzin. Na Preikestolen trzeba poświęcić kolejne kilka godzin. Warto jest wyposażyć się w auto - człowiek jest niezależny od rozkładów.
valo 9 listopada 2015 21:08 Odpowiedz
Bardzo fajne wspomnienie wypadku na Preikestolen ! Wkrótcę odkopię swoje foty stamtąd z tego roku i też zamieszczę :)
smokkk 1 grudnia 2021 16:48 Odpowiedz
valoBardzo fajne wspomnienie wypadku na Preikestolen ! Wkrótcę odkopię swoje foty stamtąd z tego roku i też zamieszczę :)
Coś pieknego! Dzięki temu artykułowi poznałem kobietę życia w Norwegii :) https://zaspokajamy.com/randki-norwegia/ Pozdrawiam was!