Okazuje się jednak, że pogoda w Sydney zgodnie z prognozami zdecydowanie się poprawiła i świeci słońce. To sprawia, że w mgnieniu oka ruszam na kolejny spacer. Pomimo, że chodziłem tymi samymi ulicami przed kilkoma godzinami to teraz wszystko wydaje się jeszcze piękniejsze, aż tak, że nie chce się już opuszczać tego miasta i całej Australii. Niestety mój czas tutaj powoli dobiega końca. Idę coś zjeść do hotelu, wypić pożegnalny kieliszek wina i jadę na lotnisko, żeby odbyć swój pierwszy rejs w pierwszej klasie linii Etihad na pokładzie Airbusa A380. O tym już niebawem.
@Koala22, dzisiaj bez drzemki o 16 bym umarł
;) @Mucustrooper, niby niesprawiedliwe, ale takie mają zasady i warto pamiętać że to my przyjeżdżamy do nich i tym samym zgadzamy się na nie. @dziabulek, bilet kosztował bodajże 46 AUD, ale w cenie było coś jeszcze poza wstępem, chyba jakieś 10 AUD do wykorzystania na terenie parku. Nikt nie marudzi, bo pewnie czytelnicy spodziewają się, że na noclegi wydałem tyle co za wspomniany przez Ciebie "domek na placu zabaw"
;)Żadnych komentarzy? Zachęcam do pytań i uwag
:) W między czasie jedziemy dalej z relacją! Miłego czytania i dzięki za poświęcony czas.
To już jest końcówka mojej relacji, ale mam nadzieję, że ostatni odcinek (poza podsumowaniem kosztów, jeżeli Was interesuje?) będzie przysłowiową wisienką na torcie. Teraz czeka na Was opis lotu z Sydney do Abu Dhabi w First Class Apartment. Od pewnego czasu było to jedno z moich największych marzeń, a nadchodząca dewaluacja mil w AA tylko przyspieszyła jego spełnienie.
Przed lotem nie wybrałem sobie miejsca w samolocie i zdałem się na ślepy los – przyznano mi je dopiero przy nadawaniu bagażu. Przyznam szczerze, że było to dla mnie obojętne. Jeżeli ktoś jednak tego potrzebuje to musi zadzwonić na infolinię Etihadu. Również żeby zarezerwować taki bilet musimy wykonać kilka telefonów (w moim przypadku pięć).
Linia lotnicza Etihad zapewnia nam bezpłatny transfer z wybranego miejsca w mieści na lotnisko. Dotyczy to pasażerów klasy pierwszej i biznes. Ja wskazałem w formularzu na hotel Intercontinental Sydney, w którym spałem. Znajduje się on jakieś 25 minut od portu lotniczego. Kierowca zjawił się o 18:30.
Po dotarciu na miejsce udałem się na koniec lotniska, gdzie swoje stanowiska ma Etihad. Dla pasażerów klasy pierwszej jest wydzielony check in, gdzie nie było ani jednej osoby w kolejce. Od razu zostałem odprawiony na lot do Abu Dhabi i do Berlina (wykonywał go AirBerlin), dzięki czemu nie musiałem odbierać bagażu w czasie przesiadki. Chwila miłej rozmowy, wydrukowanie biletów z zaproszeniem do lounge Etihadu oraz karta pozwalająca na szybką kontrolę bezpieczeństwa.
Ta rzeczywiście była bardzo szybka, bez kolejki i z uśmiechami na twarzy. W salonikach na całej trasie byłem wielu, ale ten przerósł moje oczekiwania. Znajduje się on na poziomie -1. Już na wejściu przywitał mnie pracownik obsługi i sprawdził mój bilet oraz paszport. Po chwili poczęstowano mnie daktylami i zaprowadzono do saloniku tłumacząc z czego mogę skorzystać. Do naszej dyspozycji mamy bufet z przekąskami, bar z napojami, łazienkę z prysznicem oraz restaurację. Nie było zbyt wiele miejsc wolnych, więc dosiadłem się do innego pasażera, który okazał się także Polakiem. Okazało się, że przyleciał do Sydney tylko na jeden dzień (a myślałem, że to ja robię coś szalonego;)) podpisać kontrakt. Będzie podróżował aż do Gdańska w biznes klasie. Cały czas oczekiwania spędziliśmy na rozmowie, ale w między czasie otrzymałem menu.
Wybrałem przystawkę, danie główne i deser. Do tego zdecydowałem się posmakować nowych dla mnie win i szampana. Trzeba przyznać, że wszystko smakowało genialnie(!), a wołowina była wręcz zabójczo smaczna. Nasz lot (na szczęście!) był 20 minut opóźniony, przez co nasz pobyt w saloniku się przedłużył. Do wchodzenia na pokład zostaliśmy zaproszeni na 30 minut przed odlotem, ale nie kazano się spieszyć, więc byliśmy praktycznie do końca.
Po wejściu do samolotu (bez żadnej kolejki) Airbus A380 odprowadzono mnie do mojego apartamentu, który był tylko na mój użytek przez kolejne 14 godzin. Ilość miejsca zrobiła mnie pozytywne wrażenie, ale poza tym dbałość o szczegóły przygniatała. Dosłownie wszystko prezentowało się perfekcyjnie (zresztą to słowo najczęściej słyszałem z ust załogi, zaraz po „dziękuję”).
Postaram się pokrótce opisać co oferuje takowa kabina. Fotel i łóżko wykonane zostały przez firmę Poltrona Frau, która wykorzystała do tego celu niesamowicie przyjemną skórę. Mamy możliwość regulacji pochylenia, rozsuwania, twardości itd. Przycisków jest sporo, a znajdują się one w lewym podłokietniku, gdzie także możemy sterować oświetleniem i żaluzjami w oknach (trzy sztuki). Poza tym są specjalnie przygotowane przyciski do ustawienia fotela w żądanej pozycji np. do posiłku, do startu i lądowania oraz do leżenia. Również są predefiniowane ustawienia oświetlenia. Także lampka do czytania posiadała trzy poziomy intensywności światła.
W prawym podłokietniku ukryty jest stolik do jedzenia i pracy. Również jego rozmiar robi wrażenie. Naprzeciwko nas mamy 24 calowy ekran LCD, który możemy odchylić o 90 stopni, żeby oglądać film z pozycji łóżka. Tak, widoczna tutaj kanapa rozkłada się i tworzy łóżko. To jednak nie wszystko. Obok fotela mamy szafkę z lustrem i zestawem przyborów toaletowych. Załoga przed lotem przyniosła mi także kosmetyki marki Le Lobo.
Czas powiedzieć sobie kilka słów o multimediach, którymi kabina jest naszpikowana. Mamy dwa piloty – jeden przy fotelu i jeden przy łóżku. Poza tym przy tym pierwszym znajdziemy dwa gniazda USB, jedno HDMI i miejsce do podłączenia słuchawek. Model nauszny firmy Phitek umieszczono w jednej z półek. Trzeba przyznać, że dobrze tłumiły one dźwięk z otoczenia, chociaż produkt w biznes klasie Qataru był dla mnie wygodniejszy. Nie zabrakło także szuflady z minibarkiem, gdzie były dwie Cole, dwa Sprite’y i dwie wody mineralne.
Tuż przed startem przyszły do mnie kolejno trzy osoby z załogi i się przedstawiły. Następnie jeden ze stewardów przyniósł mi daktyle, ciepły ręcznik i list powitalny. Po chwili polano lampkę szampana oraz arabską herbatę. W momencie, kiedy następowało kołowanie wszystko to, na tacce zabrano i przyniesiono po chwili z powrotem.
Kiedy byliśmy już w powietrzu kucharz pokładowy przyniósł mi dwie karty: z napojami i z jedzeniem. Po chwili wrócił, żeby przyjąć zamówienie. W tym czasie co chwilę dolewano mi Champagne Bollinger La Grande Année 2005, który bardzo przypadł mi do gustu. Teraz przyszedł czas na odwiedziny szefowej pokładu, która jako jedyna wydawała się być Europejką z całej ekipy. Podziękowała za wybór linii Etihad i powiedziała z czego mogę korzystać w czasie rejsu. Za kilka minut przyszła stewardesa, która już do końca lotu obsługiwała mój apartament (swoją drogą miałem sporo szczęścia, bo poza nią byli w pierwszej klasie sami stewardzi). Rozłożyła stolik, nakryła go i przyniosła jedzenie. Cały czas pytała czy wszystko mi odpowiada, co jeszcze sobie życzę i czy deser podać od razu po daniu głównym czy później.
Kiedy już zjadłem obiad i oglądałem film zaproponowano mi przygotowanie łóżka do spania. Poproszono, żebym przeszedł do kabiny obok na dosłownie 3 minuty. Dokładnie po tym czasie miałem przygotowane miejsce do spania. To nie byle jakie miejsce, bowiem mamy łóżko o długości dwóch metrów, wygodnym materacem firmy Coco-mat. Na wysokości dłoni jest wyciągany pilot do obsługi IFE, gniazdo słuchawkowe i lampka. Dodatkowo kiedy zamkniemy naszą kabinę, to nikt nie widzi co robimy przechodząc korytarzem (chyba, że byłby bardzo wysoki). Największe wrażenie zrobiło na mnie to, że kiedykolwiek wyszedłem z kabiny – np. do łazienki to od razu moje łóżko było na nowo ścielone, a napoje uzupełniane. Niesamowita(!) obsługa.
System rozrywki jest bardzo rozbudowany i pozwala na obsługę dwóch ekranów (PIP), dzięki czemu mamy z jednej strony mapkę z trasą lotu, a z drugiej np. film. Wybór muzyki i wideo jest bardzo szeroki. Nie sposób wszystko przetestować nawet podczas tak długiej podróży. Na pilocie mamy również mały panel dotykowy, na którym cały czas wyświetlałem sobie informacje o locie.
Udało mi się spać ponad 6 godzin. Trochę szkoda mi było na to czasu – wiem brzmi dziwnie, ale rzeczywiście tak to odczuwałem. Ponownie rozsiadałem się w fotelu i zamówiłem bezalkoholowe drinki z pysznych soków owocowych. W między czasie odwiedziłem łazienkę, gdzie można spokojnie wziąć prysznic najpóźniej na godzinę przed lądowaniem. Jest on specjalnie przygotowywany dla każdego pasażera klasy pierwszej. W łazience dostępne są liczne kosmetyki.
Obsługa w między czasie sprzątnęła moje łóżko i przyszła z pytaniem co chciałbym zjeść. Wybrałem kanapkę ze stekiem, która była… hmm… najlepszą jaką w życiu przyszło mi spożywać. Jednym słowem genialna i bardzo sycąca. Do tego biała kawa i czułem się jak w niebie.
Niestety mój rejs dobiegał końca, przez co obsługa po kolei przychodziła do mnie się pożegnać, zapytać o dalsze plany i przekazać informacje o przesiadce i kolejny saloniku w Abu Dhabi w strefie Arrivals, gdzie czekał na mnie m.in. fryzjer.
Tutaj miałem niecałe 2h oczekiwania na kolejny rejs. Tym razem ostatni, który zakończył moją podróż. Liniami AirBerlin w trochę ponad 6 godzin dostałem się do stolicy Niemiec i wróciłem LuxExpressem do domu. Muszę przyznać, że rzeczywiście jakoś dziwnie się czułem w klasie ekonomicznej. Dobrze, że prawie cały lot przespałem. Na tym kończę swoją relację, ale to nie jest mój ostatni post w tym wątku.
Jeszcze kilka zdań podsumowania tego dla mnie niesamowitego dnia. Lot w pierwszej klasie Etihadu był jednym z najbardziej niesamowitych przeżyć w mojej przygodzie z podróżami. Narodowy przewoźnik ZEA przygotował produkt, który zachwyca i nie uznaje kompromisów. Wszystko jest na najwyższym poziomie. Zakup takiego biletu lotniczego w normalnej stawce to ok. 26 tysięcy złotych, co jest kwotą zupełnie zaporową. To właśnie czyni ten produkt wyjątkowym.
Korzystając z okazji życzę wszystkim Wam zdrowych i wesołych świąt.Czy warto było polecieć do Australii na weekend? Zdecydowanie tak. Mogłem po raz pierwszy zobaczyć fantastyczne (wg. mnie) Melbourne i ponownie pospacerować po centrum Sydney. Zrobiłem w sumie 1300 zdjęć i bardzo miło spędziłem czas. Jedynym problemem są zmiany stref czasowych przez co w tym tygodniu nie mogłem powstrzymać się przed drzemką ok. godziny 16 (w Sydney to godzina 2 w nocy). Marzec to dobra pora na odwiedziny Australii – pogoda jest wręcz idealna na zwiedzanie.
Jeżeli chodzi o wrażenia z miejsc, gdzie spałem to zdecydowanie nie mogę narzekać. Każdy z wymienionych hoteli to obiekt godny polecenia, ze świetną obsługą, odpowiednim wyposażeniem i w dobrym położeniu. Moje odczucia dotyczące przelotów opisałem już w miarę dokładnie w poszczególnych odcinkach relacji, więc tutaj nie będę się już powtarzał.
Poniżej myślę, że w miarę dokładne zestawienie kosztów:
Zapytacie jak długo zbierałem poszczególne punkty i mile, żeby pozwolić sobie na taki wyjazd. Trudno mi to dokładnie określić, ale nie było to więcej niż 1,5 roku. Zbieranie ich traktowałem cały czas jako dodatek, jednak zawsze starałem się kupować loty w takiej klasie rezerwacyjnej, żeby zbierać ich jak najwięcej. Nie unikałem pisania recenzji hoteli czy ankiet, za które można zawsze kilka dodatkowych punktów zebrać. Niskie ceny lotów tanimi liniami to konsekwencja odpowiedniego OTA i karty płatniczej. Czemu nie ma w tabeli informacji o jedzeniu? Ponieważ śniadania wliczone były w cenę pokoi, często w hotelu miałem dostęp do saloniku z przekąskami, a nawet kolacją. W dodatku przed każdym lotem byłem w saloniku, gdzie również mogłem coś zjeść. Saloniki np. Doha, Dubaju czy Sydney, które odwiedziłem to miejsca z normalnymi, pełnowartościowymi posiłkami.
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie komentarze i lajki. Mam nadzieję, że nie po raz ostatni miałem okazję pisać dla Was relację na żywo z tego typu wyjazdu.
@ane.wald, też dzisiaj poszedłem. Tam miałem problemy z mobilizacją
;) @Koala22, chyba jest 9 takich kabin, ale nie mam pewności. Następna taka podróż możliwe, że jeszcze w tym roku, bo trochę mil wygasa mi czerwcu, więc nie będę je musiał spożytkować
:) @Kański, @joker1977 @seal @Gaszpar @Calaira dziękuję
:) @marcino123, haha, sam mam kilka lotów FR/W6 w przyszłym miesiącu i lekki strach jest
;) @brzemia, absolutnie nie. Po wejściu do samolotu obsługa poinformowała mnie (sami z siebie), że mogę robić zdjęcia i nagrywać wideo. Dla nich nie jest to żaden problem. @gzkulik, nie akurat teraz był wolny. Normalnie mogą to zrobić jak tylko wyjdziesz do toalety. To nie zajmuje im więcej niż 3-4 minuty. Na pokładzie jest też bar, gdzie mógłbym przejść i poczekać. U nas były chyba 3-4 kabiny wolne, więc ok. 60%. @tropikey, czekałem na wolne miejsce w A380 w F jakieś 2 tygodnie przeglądając co jakiś czas stronę Etihadu. Tzn. miejsce, które będzie można kupić za mile AA. Szukać chyba możesz już teraz.
Z Twojego planu wygląda, ze rzeczywiście lecisz do Australii na 3 dni. A co z drogą powrotną, jest taka sama jak do Australii czy lot bezpośredni z krótkimi przesiadkami?
wow ohh ahhjuz mi sie podobaszacunek dla wszystkich,ktorzy nawet na kilka dni potrafia pojechac na drugi koniec swiatanie kazdy to potrafidzieki i powodzenia
przemos74 napisał:Dwie stewardesy, które mnie obsługiwały kilka razy „dosiadały się”, żeby porozmawiać, oferowały degustacje innych alkoholi, a kiedy atmosfera zrobiła się zdecydowanie mniej formalna powymienialiśmy się kontaktami A do mnie w Wizzie dosiadają się przeważnie same naprute buraki i wcale nie mam ochoty z nimi się niczym wymieniać. I gdzież tu spawiedliwość ...
@Koala22 wbrew pozorom lepiej nie znaleźć się w biznes klasie, mi udało się tam dwa razy znaleźć i to w Emirates, które biznes ma bardzo wysoko ocenianą, cóż ... lataniem potem jest dużo cięższe, jak zdajesz sobie sprawę, że kilka/kilkanaście metrów od Ciebie ludzie mogą spać w łóżkach pod kołderką
:) cóż trzeba trzymać kciuki na darmowe upgrade, lub kombinować na inne sposoby aby tam się dostać:) @przemos74 , a Ty leciałeś za punkt etc czy po prostu kupiłeś odcinek w biznes? no bo upgrade nie dostałeś, skoro już wcześniej widziałeś, że lecisz tą klasą.
Dobrze się czyta tę relację i miło się dzięki niej wspomina miejsca, w których się było samemu (i niestety nie mam tu na myśli biznes klasy w Qatarze)
:) Czekam na ciąg dalszy!
Quote:Na zdjęciach widzicie także chyba nadal największy (165 metrów wysokości) na świecie diabelski młyn – Singapore Flyer. Tytuł ten odebrał on londyńskiemu London Eye. Dla Twojej informacji już ponoć nie jest najwyższy, obecnie 1 ma młynek w Las Vegas, choć w 2014 jeszcze go nie widziałem. Sama przejażdżka Flayerem warta swojej ceny, bardzo miłe mam wspomnienia.PS. Relacja nie jednemu uruchomi bakcyla do podróżowania
:twisted:
cześć,przyłączam się do innych i wyrażam swoje słowa uznania. Obserwuję wpisy w tym wątku, bo chodzi mi po głowie coś podobnego na styczeń/luty 2017, więc będę bogatszy w doświadczenia
:-)Miłej dalszej podróży!
Melbourne jest naprawdę super! Po centrum normalnie jeździ darmowy tramwaj w starym stylu zatrzymując się przy głównych atrakcjach. Fajny jest tez ogród botaniczny.dla tych co mają więcej czasu to konieczna jest wycieczka na 12 apostołów
;)
Fajna relacja, bardzo przyjemnie się czyta:) dziękuje też za poradę odnośnie tańszego dojazdu do centrum miasta z lotniska, postaram się skorzystać, choć po 14h może być z tym różnie:) Mam jeszcze jedno pytanie ile płaciłeś za bilet do zoo poprzez grupon? P.S.aż się dziwię, że nikt nie marudzi, że śpisz w hotelach 5*, a nie w domku na placu zabaw
:)
Nie wiem jak w Europie, ale w Azji też wszędzie na krajówkach można brać dużą wodę. W Polsce raz leciałem WMI-GDN i na security w Modlinie bardziej trzepali niż na ORD i FRA razem wziętych
:)A co do Sydney to nam recepcjonistka poleciła nie kombinować i jechać prosto na lotnisko. Bramki są na tyle szerokie i długo otwarte, że wyszliśmy za kimś. Nieuczciwe to jest miasto, które kasuje ponad 10 dolarów tylko za to, że wsiada się na lotnisku, a nie stację przed lub za. Jeżeli ktoś jednak chce być całkowicie uczciwy, to z lotniska na tą stację co pół godziny jeździ autobus, który kosztuje normalnie
;)
Nie wiem jak w Europie, ale w Azji też wszędzie na krajówkach można brać dużą wodę. W Polsce raz leciałem WMI-GDN i na security w Modlinie bardziej trzepali niż na ORD i FRA razem wziętych
:)A co do Sydney to nam recepcjonistka poleciła nie kombinować i jechać prosto na lotnisko. Bramki są na tyle szerokie i długo otwarte, że wyszliśmy za kimś. Nieuczciwe to jest miasto, które kasuje ponad 10 dolarów tylko za to, że wsiada się na lotnisku, a nie stację przed lub za. Jeżeli ktoś jednak chce być całkowicie uczciwy, to z lotniska na tą stację co pół godziny jeździ autobus, który kosztuje normalnie
;)
O koszty nie dopytuję, bo widziałem już szczegółową kalkulację na innej stronie, ale nie mogę pominąć milczeniem apartamentu w Etihad. Taki lot, to faktycznie marzenie, zwłaszcza na tak długiej trasie. Zazdroszczę, ale i kombinuję w tym kierunku... Jak długo zajęło Ci złapanie biletu w tej klasie za mile? Gdybym planował coś podobnego w styczniu 2017, kiedy powinienem zabrać się za szukanie?
O koszty nie dopytuję, bo widziałem już szczegółową kalkulację na innej stronie, ale nie mogę pominąć milczeniem apartamentu w Etihad. Taki lot, to faktycznie marzenie, zwłaszcza na tak długiej trasie. Zazdroszczę, ale i kombinuję w tym kierunku... Jak długo zajęło Ci złapanie biletu w tej klasie za mile? Gdybym planował coś podobnego w styczniu 2017, kiedy powinienem zabrać się za szukanie?EDIT: i jeszcze jedno pytanie - może orientujesz się, czy jest choćby cień szansy, by zdobyć EY first apartment za mile topbonus? W sumie, AB to linia zależna od EY, więc wydawać by się mogło, że możliwość jest, ale już sam fakt, że na stronie AB nie ma nawet takiej zakładki w wynikach wyszukiwania lotów wskazuje, że może być trudno... Poza tym, nawet nie wiadomo ile mil topbonus trzeba na to przeznaczyć (w każdym razie, ja nie znajduję takiej informacji
:( )EDIT II:Już wiem - nie da się tego zrobić: http://meilenoptimieren.com/topbonus-tu ... mienfluge/ (w komentarzach)
Cierpliwie zaczekam na kosztorys, ale wcześniej chciałbym się dopytać o jedną rzecz. Ten apartament, do którego Cię poproszono na czas ścielenia łóżka - zawsze jest wolny na takie okazje czy akurat był wolny? Jaki % wypełnienia w tej klasie?
To moja pierwsza relacja czytana na żywo i przyznam, że podziwiałam ją z zapartym tchem
:D Świetna podróż, jesteś nieźle zakręcony, ale dokładnie z taką osobą mogłabym podróżować
:D Z niecierpliwością czekam na kosztorys, ale choćby nie wiem, ile Cię ta podróż wyniosła, to przez długi czas będziesz miał co opowiadać
:)P.S. Podróż Etihadem - marzenie!
Ja to chyba dla samej możliwości skusiłbym się na skorzystanie z prysznica. Choć pewnie nic w tym nadzwyczajnego, bo prysznic jak to prysznic, ale mało kto kąpie się na tej wysokości:)
Przyznam sie ze jestem w szoku. Pomysl o ludziach siedzacych na dole... nie maja pojecia ze gosc u gory ma goracy recznik i wlasnie sie kapie.Nie bylo ci troche glupio robiac zdjecia w tym apartamencie? Tam przebywaja ludzie ktorzy maja to na codzien. Ja mialbym problem wyciagnac aparat
:)
Sporo osób jara się takimi podróżami a akurat ten produkt jest dość elitarny i nowy. Nie sadze, ze dla wielu to codzienność.Poza tym nie ma się co wstydzić bo i czego?
Sporo osób jara się takimi podróżami a akurat ten produkt jest dość elitarny i nowy. Nie sadze, ze dla wielu to codzienność.Poza tym nie ma się co wstydzić bo i czego?@przemos74 super relacja i świetna wycieczka !
Śledziłem całą relację na bieżąco... do tego stopnia że jak zaglądałem i nie widzialem nowego wpisu byłem... ciut zawiedziony!
:)Świetna robota i gratuluję spełniania marzeń!
:)
Koala22 napisał:Taki lot to codzienność chyba tylko dla szejków, szefa szefów Etihad i króla Saudów
:lol:Pewnie tak. Wziąłem sobie dla sprawdzenie listopad RT do Sydney i większość SOLD OUT.
gzkulik napisał:Koala22 napisał:Taki lot to codzienność chyba tylko dla szejków, szefa szefów Etihad i króla Saudów
:lol:Wziąłem sobie dla sprawdzenie listopad RT do Sydney i większość SOLD OUT.Widocznie sporo tych szejków jest. @przemos74 ile jest takich kabin first w jednym samolocie? Tak z 5?
Ja przykładowo na Australię poświęciłem tylko 6 godz. i starczy, zaliczone, pieczątka jest i dalej w drogę.a było to przy okazji powrotu z new Zeland, międzylądowanie w Sydney i postanowiliśmy wyjść na miasto.Oczywiście wcześniej załatwiona wiza elektroniczna przez neta-darowa! Welcome i wychodzimy z lotniska.I tam kupujemy bilet całodobowy chyba gdzieś za 20$ w metro i do portu.Tam opera, fotki butik magnesik, bumerang, szybko fish & cheaps, piwko i znowu do metra.Było minęło ale zaliczone, co kto lubi.
@przemos74, jakbyś miał trochę czasu to może napisałbyś poradnik dla początkujących o tym jak zbierać mile by po 2 latach pozwolić sobie na taki rejs
:)
@latacz, i bardzo dobrze, że tak do tego podchodzisz. Nie każdy lubi chodzić po muzeach czy zoo.@gzkulik, jeżeli tylko czas pozwoli to coś takiego przygotuję.@moon13, dzięki! Korzystam z kilku, ale najintensywniej z Executive Club i American Airlines.@jekyll, dzięki
:)
tropikey - otworzyłem forum z jakimś zapamiętanym linkiem do pod-forum , temat był na gorze i nie zdałem sobie sprawy
:lol: nic , przeczytałem dzięki temu cała relacje i graty dla przemasa za podróż i cały watek
Doczekamy się ?
;) Permanentne przebywanie w delegacji w firmie, która bilety lotnicze i rezerwacje hotelowe dokonuje w sposób, który umożliwia nabijanie sobie punktów i mil na koszt firmy ?
;) Bo innego sposobu (poza wydawaniem miesięcznie kilkudziesięciu tysięcy na życie i wymianie na mile) to chyba nie ma ?
Okazuje się jednak, że pogoda w Sydney zgodnie z prognozami zdecydowanie się poprawiła i świeci słońce. To sprawia, że w mgnieniu oka ruszam na kolejny spacer. Pomimo, że chodziłem tymi samymi ulicami przed kilkoma godzinami to teraz wszystko wydaje się jeszcze piękniejsze, aż tak, że nie chce się już opuszczać tego miasta i całej Australii. Niestety mój czas tutaj powoli dobiega końca. Idę coś zjeść do hotelu, wypić pożegnalny kieliszek wina i jadę na lotnisko, żeby odbyć swój pierwszy rejs w pierwszej klasie linii Etihad na pokładzie Airbusa A380. O tym już niebawem.
@Koala22, dzisiaj bez drzemki o 16 bym umarł ;)
@Mucustrooper, niby niesprawiedliwe, ale takie mają zasady i warto pamiętać że to my przyjeżdżamy do nich i tym samym zgadzamy się na nie.
@dziabulek, bilet kosztował bodajże 46 AUD, ale w cenie było coś jeszcze poza wstępem, chyba jakieś 10 AUD do wykorzystania na terenie parku. Nikt nie marudzi, bo pewnie czytelnicy spodziewają się, że na noclegi wydałem tyle co za wspomniany przez Ciebie "domek na placu zabaw" ;)Żadnych komentarzy? Zachęcam do pytań i uwag :) W między czasie jedziemy dalej z relacją! Miłego czytania i dzięki za poświęcony czas.
To już jest końcówka mojej relacji, ale mam nadzieję, że ostatni odcinek (poza podsumowaniem kosztów, jeżeli Was interesuje?) będzie przysłowiową wisienką na torcie. Teraz czeka na Was opis lotu z Sydney do Abu Dhabi w First Class Apartment. Od pewnego czasu było to jedno z moich największych marzeń, a nadchodząca dewaluacja mil w AA tylko przyspieszyła jego spełnienie.
Przed lotem nie wybrałem sobie miejsca w samolocie i zdałem się na ślepy los – przyznano mi je dopiero przy nadawaniu bagażu. Przyznam szczerze, że było to dla mnie obojętne. Jeżeli ktoś jednak tego potrzebuje to musi zadzwonić na infolinię Etihadu. Również żeby zarezerwować taki bilet musimy wykonać kilka telefonów (w moim przypadku pięć).
Linia lotnicza Etihad zapewnia nam bezpłatny transfer z wybranego miejsca w mieści na lotnisko. Dotyczy to pasażerów klasy pierwszej i biznes. Ja wskazałem w formularzu na hotel Intercontinental Sydney, w którym spałem. Znajduje się on jakieś 25 minut od portu lotniczego. Kierowca zjawił się o 18:30.
Po dotarciu na miejsce udałem się na koniec lotniska, gdzie swoje stanowiska ma Etihad. Dla pasażerów klasy pierwszej jest wydzielony check in, gdzie nie było ani jednej osoby w kolejce. Od razu zostałem odprawiony na lot do Abu Dhabi i do Berlina (wykonywał go AirBerlin), dzięki czemu nie musiałem odbierać bagażu w czasie przesiadki. Chwila miłej rozmowy, wydrukowanie biletów z zaproszeniem do lounge Etihadu oraz karta pozwalająca na szybką kontrolę bezpieczeństwa.
Ta rzeczywiście była bardzo szybka, bez kolejki i z uśmiechami na twarzy. W salonikach na całej trasie byłem wielu, ale ten przerósł moje oczekiwania. Znajduje się on na poziomie -1. Już na wejściu przywitał mnie pracownik obsługi i sprawdził mój bilet oraz paszport. Po chwili poczęstowano mnie daktylami i zaprowadzono do saloniku tłumacząc z czego mogę skorzystać. Do naszej dyspozycji mamy bufet z przekąskami, bar z napojami, łazienkę z prysznicem oraz restaurację. Nie było zbyt wiele miejsc wolnych, więc dosiadłem się do innego pasażera, który okazał się także Polakiem. Okazało się, że przyleciał do Sydney tylko na jeden dzień (a myślałem, że to ja robię coś szalonego;)) podpisać kontrakt. Będzie podróżował aż do Gdańska w biznes klasie. Cały czas oczekiwania spędziliśmy na rozmowie, ale w między czasie otrzymałem menu.
Wybrałem przystawkę, danie główne i deser. Do tego zdecydowałem się posmakować nowych dla mnie win i szampana. Trzeba przyznać, że wszystko smakowało genialnie(!), a wołowina była wręcz zabójczo smaczna. Nasz lot (na szczęście!) był 20 minut opóźniony, przez co nasz pobyt w saloniku się przedłużył. Do wchodzenia na pokład zostaliśmy zaproszeni na 30 minut przed odlotem, ale nie kazano się spieszyć, więc byliśmy praktycznie do końca.
Po wejściu do samolotu (bez żadnej kolejki) Airbus A380 odprowadzono mnie do mojego apartamentu, który był tylko na mój użytek przez kolejne 14 godzin. Ilość miejsca zrobiła mnie pozytywne wrażenie, ale poza tym dbałość o szczegóły przygniatała. Dosłownie wszystko prezentowało się perfekcyjnie (zresztą to słowo najczęściej słyszałem z ust załogi, zaraz po „dziękuję”).
Postaram się pokrótce opisać co oferuje takowa kabina. Fotel i łóżko wykonane zostały przez firmę Poltrona Frau, która wykorzystała do tego celu niesamowicie przyjemną skórę. Mamy możliwość regulacji pochylenia, rozsuwania, twardości itd. Przycisków jest sporo, a znajdują się one w lewym podłokietniku, gdzie także możemy sterować oświetleniem i żaluzjami w oknach (trzy sztuki). Poza tym są specjalnie przygotowane przyciski do ustawienia fotela w żądanej pozycji np. do posiłku, do startu i lądowania oraz do leżenia. Również są predefiniowane ustawienia oświetlenia. Także lampka do czytania posiadała trzy poziomy intensywności światła.
W prawym podłokietniku ukryty jest stolik do jedzenia i pracy. Również jego rozmiar robi wrażenie. Naprzeciwko nas mamy 24 calowy ekran LCD, który możemy odchylić o 90 stopni, żeby oglądać film z pozycji łóżka. Tak, widoczna tutaj kanapa rozkłada się i tworzy łóżko. To jednak nie wszystko. Obok fotela mamy szafkę z lustrem i zestawem przyborów toaletowych. Załoga przed lotem przyniosła mi także kosmetyki marki Le Lobo.
Czas powiedzieć sobie kilka słów o multimediach, którymi kabina jest naszpikowana. Mamy dwa piloty – jeden przy fotelu i jeden przy łóżku. Poza tym przy tym pierwszym znajdziemy dwa gniazda USB, jedno HDMI i miejsce do podłączenia słuchawek. Model nauszny firmy Phitek umieszczono w jednej z półek. Trzeba przyznać, że dobrze tłumiły one dźwięk z otoczenia, chociaż produkt w biznes klasie Qataru był dla mnie wygodniejszy. Nie zabrakło także szuflady z minibarkiem, gdzie były dwie Cole, dwa Sprite’y i dwie wody mineralne.
Tuż przed startem przyszły do mnie kolejno trzy osoby z załogi i się przedstawiły. Następnie jeden ze stewardów przyniósł mi daktyle, ciepły ręcznik i list powitalny. Po chwili polano lampkę szampana oraz arabską herbatę. W momencie, kiedy następowało kołowanie wszystko to, na tacce zabrano i przyniesiono po chwili z powrotem.
Kiedy byliśmy już w powietrzu kucharz pokładowy przyniósł mi dwie karty: z napojami i z jedzeniem. Po chwili wrócił, żeby przyjąć zamówienie. W tym czasie co chwilę dolewano mi Champagne Bollinger La Grande Année 2005, który bardzo przypadł mi do gustu.
Teraz przyszedł czas na odwiedziny szefowej pokładu, która jako jedyna wydawała się być Europejką z całej ekipy. Podziękowała za wybór linii Etihad i powiedziała z czego mogę korzystać w czasie rejsu. Za kilka minut przyszła stewardesa, która już do końca lotu obsługiwała mój apartament (swoją drogą miałem sporo szczęścia, bo poza nią byli w pierwszej klasie sami stewardzi). Rozłożyła stolik, nakryła go i przyniosła jedzenie. Cały czas pytała czy wszystko mi odpowiada, co jeszcze sobie życzę i czy deser podać od razu po daniu głównym czy później.
Kiedy już zjadłem obiad i oglądałem film zaproponowano mi przygotowanie łóżka do spania. Poproszono, żebym przeszedł do kabiny obok na dosłownie 3 minuty. Dokładnie po tym czasie miałem przygotowane miejsce do spania. To nie byle jakie miejsce, bowiem mamy łóżko o długości dwóch metrów, wygodnym materacem firmy Coco-mat. Na wysokości dłoni jest wyciągany pilot do obsługi IFE, gniazdo słuchawkowe i lampka. Dodatkowo kiedy zamkniemy naszą kabinę, to nikt nie widzi co robimy przechodząc korytarzem (chyba, że byłby bardzo wysoki). Największe wrażenie zrobiło na mnie to, że kiedykolwiek wyszedłem z kabiny – np. do łazienki to od razu moje łóżko było na nowo ścielone, a napoje uzupełniane. Niesamowita(!) obsługa.
System rozrywki jest bardzo rozbudowany i pozwala na obsługę dwóch ekranów (PIP), dzięki czemu mamy z jednej strony mapkę z trasą lotu, a z drugiej np. film. Wybór muzyki i wideo jest bardzo szeroki. Nie sposób wszystko przetestować nawet podczas tak długiej podróży. Na pilocie mamy również mały panel dotykowy, na którym cały czas wyświetlałem sobie informacje o locie.
Udało mi się spać ponad 6 godzin. Trochę szkoda mi było na to czasu – wiem brzmi dziwnie, ale rzeczywiście tak to odczuwałem. Ponownie rozsiadałem się w fotelu i zamówiłem bezalkoholowe drinki z pysznych soków owocowych. W między czasie odwiedziłem łazienkę, gdzie można spokojnie wziąć prysznic najpóźniej na godzinę przed lądowaniem. Jest on specjalnie przygotowywany dla każdego pasażera klasy pierwszej. W łazience dostępne są liczne kosmetyki.
Obsługa w między czasie sprzątnęła moje łóżko i przyszła z pytaniem co chciałbym zjeść. Wybrałem kanapkę ze stekiem, która była… hmm… najlepszą jaką w życiu przyszło mi spożywać. Jednym słowem genialna i bardzo sycąca. Do tego biała kawa i czułem się jak w niebie.
Niestety mój rejs dobiegał końca, przez co obsługa po kolei przychodziła do mnie się pożegnać, zapytać o dalsze plany i przekazać informacje o przesiadce i kolejny saloniku w Abu Dhabi w strefie Arrivals, gdzie czekał na mnie m.in. fryzjer.
Tutaj miałem niecałe 2h oczekiwania na kolejny rejs. Tym razem ostatni, który zakończył moją podróż. Liniami AirBerlin w trochę ponad 6 godzin dostałem się do stolicy Niemiec i wróciłem LuxExpressem do domu. Muszę przyznać, że rzeczywiście jakoś dziwnie się czułem w klasie ekonomicznej. Dobrze, że prawie cały lot przespałem. Na tym kończę swoją relację, ale to nie jest mój ostatni post w tym wątku.
Jeszcze kilka zdań podsumowania tego dla mnie niesamowitego dnia. Lot w pierwszej klasie Etihadu był jednym z najbardziej niesamowitych przeżyć w mojej przygodzie z podróżami. Narodowy przewoźnik ZEA przygotował produkt, który zachwyca i nie uznaje kompromisów. Wszystko jest na najwyższym poziomie. Zakup takiego biletu lotniczego w normalnej stawce to ok. 26 tysięcy złotych, co jest kwotą zupełnie zaporową. To właśnie czyni ten produkt wyjątkowym.
Korzystając z okazji życzę wszystkim Wam zdrowych i wesołych świąt.Czy warto było polecieć do Australii na weekend? Zdecydowanie tak. Mogłem po raz pierwszy zobaczyć fantastyczne (wg. mnie) Melbourne i ponownie pospacerować po centrum Sydney. Zrobiłem w sumie 1300 zdjęć i bardzo miło spędziłem czas. Jedynym problemem są zmiany stref czasowych przez co w tym tygodniu nie mogłem powstrzymać się przed drzemką ok. godziny 16 (w Sydney to godzina 2 w nocy). Marzec to dobra pora na odwiedziny Australii – pogoda jest wręcz idealna na zwiedzanie.
Jeżeli chodzi o wrażenia z miejsc, gdzie spałem to zdecydowanie nie mogę narzekać. Każdy z wymienionych hoteli to obiekt godny polecenia, ze świetną obsługą, odpowiednim wyposażeniem i w dobrym położeniu. Moje odczucia dotyczące przelotów opisałem już w miarę dokładnie w poszczególnych odcinkach relacji, więc tutaj nie będę się już powtarzał.
Poniżej myślę, że w miarę dokładne zestawienie kosztów:
Zapytacie jak długo zbierałem poszczególne punkty i mile, żeby pozwolić sobie na taki wyjazd. Trudno mi to dokładnie określić, ale nie było to więcej niż 1,5 roku. Zbieranie ich traktowałem cały czas jako dodatek, jednak zawsze starałem się kupować loty w takiej klasie rezerwacyjnej, żeby zbierać ich jak najwięcej. Nie unikałem pisania recenzji hoteli czy ankiet, za które można zawsze kilka dodatkowych punktów zebrać. Niskie ceny lotów tanimi liniami to konsekwencja odpowiedniego OTA i karty płatniczej. Czemu nie ma w tabeli informacji o jedzeniu? Ponieważ śniadania wliczone były w cenę pokoi, często w hotelu miałem dostęp do saloniku z przekąskami, a nawet kolacją. W dodatku przed każdym lotem byłem w saloniku, gdzie również mogłem coś zjeść. Saloniki np. Doha, Dubaju czy Sydney, które odwiedziłem to miejsca z normalnymi, pełnowartościowymi posiłkami.
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie komentarze i lajki. Mam nadzieję, że nie po raz ostatni miałem okazję pisać dla Was relację na żywo z tego typu wyjazdu.
@ane.wald, też dzisiaj poszedłem. Tam miałem problemy z mobilizacją ;)
@Koala22, chyba jest 9 takich kabin, ale nie mam pewności. Następna taka podróż możliwe, że jeszcze w tym roku, bo trochę mil wygasa mi czerwcu, więc nie będę je musiał spożytkować :)
@Kański, @joker1977 @seal @Gaszpar @Calaira dziękuję :)
@marcino123, haha, sam mam kilka lotów FR/W6 w przyszłym miesiącu i lekki strach jest ;)
@brzemia, absolutnie nie. Po wejściu do samolotu obsługa poinformowała mnie (sami z siebie), że mogę robić zdjęcia i nagrywać wideo. Dla nich nie jest to żaden problem.
@gzkulik, nie akurat teraz był wolny. Normalnie mogą to zrobić jak tylko wyjdziesz do toalety. To nie zajmuje im więcej niż 3-4 minuty. Na pokładzie jest też bar, gdzie mógłbym przejść i poczekać. U nas były chyba 3-4 kabiny wolne, więc ok. 60%.
@tropikey, czekałem na wolne miejsce w A380 w F jakieś 2 tygodnie przeglądając co jakiś czas stronę Etihadu. Tzn. miejsce, które będzie można kupić za mile AA. Szukać chyba możesz już teraz.