Gdzie nie zajrzę, Seszele opisywane są jako bezapelacyjny, idealny, bez skazy raj na ziemi, miejsce gdzie wszystko jest najlepsze, najpiękniejsze i najbardziej urokliwe. Sąsiadka z parteru, Grażyna także chwaliła, była tam niedawno ze swoim mężem. Pojechałem więc. Skonfrontuję te uwagi z moimi odczuciami:
1. Niesamowite widoki. O tym się naczytałem najwięcej. Zgadzam się w 100%. Jednak moim zdaniem nie warto tam jechać, bo dokładnie takie same widoki są na pocztówkach, w katalogach czy na google obrazy. Jest dokładnie tak samo. Nawet nie trzeba kolorować zdjęć. Szkoda tracić czas i pieniądze na wyjazd.
2. Poprzez niedogodność opisaną w punkcie pierwszym, kazałem się wielokrotnie uszczypnąć, a w aparacie zdjęcia przeglądałem wielokrotnie niedowierzając, że rzeczywiście tam byłem. Powodowało to szybkie wyczerpywanie się baterii, a moja skóra po powrocie wyglądała tak, jakbym miał pluskwy w hotelu.
3. Nikt nie próbował mnie naciągnąć, oszukać ani sprzedać mi pamiątek z Chin. Nie było na plażach lokalnych chłopaków oferujących zimne lody ani imigrantów z Afryki sprzedających naszyjniki i zegarki. A takie rzeczy są na każdej plaży w Europie, nawet zdarza się nad Bałtykiem, co w rankingu stawia Seszele poniżej plaży w Kołobrzegu! Także zdecydowanie odradzam miejsce plażowiczom, bo co to za raj bez lodów i drinków z kokosa?
4. Weź sprzęt do snorklów mówili. Piękne kolorowe rybki mówili. To fakt, zgadzam się z tym. Jednak, zamiast spędzać dwa dni w podróży i płacić za to grube tysiące, zalecam coś innego. Lepiej kupcie sobie National Geographic. Albo idźcie do oceanarium. Albo do sklepu z rybkami. Jest tam identycznie, a znacznie szybciej, taniej i wygodniej, bez wypicia szklanki słonej wody, obtarć od kamieni i poparzonych pleców.
5. Przez lokalną ludność nie można poczuć się jak na wczasach. Zostałem dwukrotnie wyśmiany, gdy mówiłem że używam kremu z filtrem 30. Tutaj standard to 50-80. Znalazło się też wiele pomocnych osób do tego stopnia, że polecali udać się do sąsiada, który ma dany przedmiot bądź usługę taniej, a także oferowali darmowe przejażdżki czy posiłki. Poza taksówkarzami oczywiście, ci są tacy sami jak na całym świecie.
6. Na grawitację w raju nawet rezydent Janusz Travel nie mógł nic zaradzić. Przygotujcie się na mijanie spoconych turystów w drodze z/na plaże albo wdychajcie spaliny mijających was pojazdów. Górki nie są najmniejszą przeszkodą dla osób z przeciętną kondycją fizyczną. Gdy wbiegałem z uśmiechem na górę w drodze na Anse Lazio powodowałem na twarzach innych szok i niedowierzanie. Także jak jesteś piękny, młody i sprawny fizycznie, będziesz wytykany palcami.
7. Sklepy rodem z PRLu. Regały pełne powietrza. Marzą wam się soczyste egzotyczne owoce? Pyszne, lokalne produkty? Marzcie sobie dalej! Kurczaki sprowadzają z Brazylii, mleko z Australii, słodycze od Arabów, marchewki trzymają w lodówkach a jogurty na półkach! Kokosy i inne egzotyczne cuda każdy ma w ogródku, więc ich nie ma w sklepach. Restauracje? O ile jakieś znajdziecie, to ceny zazwyczaj zwalają z nóg. Także zostają zupki chińskie z Polski albo głodówka!
8. Zegarki są niepotrzebne. Słońce wstaje jest 6. Słońce zachodzi jest 6. Słońce pionowo w górze, jest 12. Nuda, bo jak tu się pochwalić nowym Rolexem? A nawet jeśli, to przed kim?
9. Na plażach nie ma ludzi! Ciężko o więcej niż 2 osoby na każde 100 metrów długości. Oznacza to braku typowych zawodów prawdziwego turysty pt "kto pierwszy do leżaka". Nawet leżaków nie ma, co uważam za skandal. Nie ma też kto wam zrobić fotki, także z fajnymi zdjęciami na facebooku możecie się pożegnać. A urlop bez zazdrosnej rodziny i znajomych, to wyjazd nieudany.
10. Polacy. Sami Polacy. Spotkacie ich wszędzie, nawet tutaj. Przygotujcie się na to, że drugą nacją na wyspach będą Polacy!
11. Seszele to miejsce w którym nie odpoczniesz. Od widoków dostaniesz oczopląsu, słona woda tylko spowoduje większy ból, piasek prędzej czy później wejdzie ci wszędzie (tak, nawet tam), temperatura jest taka że z każdym krokiem czujesz jak się rozpływasz. A mimo wszystko nie odpoczywasz w klimatyzowanym pomieszczeniu jak na turystę przystało, tylko dalej chodzisz od rana bo nie możesz się powstrzymać - a tu plaża, a tam widoczek, a tu snorkle, a tam żółwiki. Wieczorem padasz na pysk ze zmęczenia i nadmiaru wrażeń, a rano od nowa. Na każdy tydzień urlopu na Seszelach, powinien przysługiwać tydzień odpoczynku pourlopowego. Nie przysługuje, więc odradzam tam jechać.
12. Jeśli mimo wszystko chcesz tam jechać - nie jedź. Zostaw to miejsce w spokoju. Pojedz tam jak stwierdzisz, że widziałeś już wszystko. Inaczej, wszystko inne będzie w porównaniu do Seszeli nudne i kiepskie.
Doskonałe podsumowanie
;)zastanawiam się właśnie czy lecieć już czy dać szansę reszcie świata a dopiero później Seszele bo też mam takie wrażenie, że potem wszystko blednie:Danyway - masz doskonałe poczucie humoru
@MaSell-swietnie napisane, usmialam sie do lez!
:lol: A ostatni punkt-Boze, jaki prawdziwy...
:lol: Ze tez o tym nie pomyslalam przed wyjazdem
;) Seszele rozpuszczaja i rozpieszczaja do tego stopnia, ze jak rozgladam sie za nowym miejscem na podboj, to zadna plaza mi nie pasuje...
:|
walen78 napisał:Zgadzam się, po Seszelach i Malediwach - nie wiem gdzie teraz na wakacje, no i chyba wrócę na SeszeleHaha, ciekawe czy dojde do takich wnioskow za pol roku. Znaczy w kwesti wakacji plazowo - widokowych, bo poza tym, to zawsze jest cos ciekawego do zwiedzenia.
No zgadza się to jakieś ryzyko ... że już wiele, rzeczy nie będzie takich samo smakować,
:shock: Dla mnie to jest kryterium udanego wyjazdu, wracać chociaż trochę innym człowiekiem. Inna świadomość, percepcja, ocena tego co mnie otacza, inny dystans do życia, świata
:!: Czekam z niecierpliwością na wyprawę na Seszele.
:D
:D
:D
Moim skromnym zdaniem na Seszele warto pojechac z ukochana osoba, moga byc nudne to fakt, ale widoki nieprzecietne.
:DMysle, ze ciezko wydac wyrok, jak sie wiszialo tylko 1-3 ze 115 wysp!Pozdr.
cccc napisał:MaSell napisał:Gdzie nie zajrzę, Seszele opisywane są jako bezapelacyjny, idealny, bez skazy raj na ziemi, miejsce gdzie wszystko jest najlepsze, najpiękniejsze i najbardziej urokliwe. Sąsiadka z parteru, Grażyna także chwaliła, była tam niedawno ze swoim mężem. Pojechałem więc. Skonfrontuję te uwagi z moimi odczuciami:Podsumowując, 12 podpunktów, 12 negatywów. Wynik Seszeli to 0/12. Nie polecam.Jak widac, kazdy moze postrzegac inaczej.Moim skromnym zdaniem, na Seszele warto pojechac z ukochana osoba, moga byc nudne to fakt, ale widoki nieprzecietne.
:DMysle, ze nie nalezy wydawac takich wyrokow, jak sie bylo krotko, czy widzialo tylko 1-2 ze 115 wysp.
8-) Pozdr.Byłem tam więcej niż jeden raz. Byłem na 6 wyspach, mało jak na 115, ale trudno. Z ukochaną osobą też byłem, nawet wzięliśmy tam ślub. Nie zauważyłbyś ironii nawet jakby kopnęła cię w tyłek ?
1. Niesamowite widoki. O tym się naczytałem najwięcej. Zgadzam się w 100%. Jednak moim zdaniem nie warto tam jechać, bo dokładnie takie same widoki są na pocztówkach, w katalogach czy na google obrazy. Jest dokładnie tak samo. Nawet nie trzeba kolorować zdjęć. Szkoda tracić czas i pieniądze na wyjazd.
2. Poprzez niedogodność opisaną w punkcie pierwszym, kazałem się wielokrotnie uszczypnąć, a w aparacie zdjęcia przeglądałem wielokrotnie niedowierzając, że rzeczywiście tam byłem. Powodowało to szybkie wyczerpywanie się baterii, a moja skóra po powrocie wyglądała tak, jakbym miał pluskwy w hotelu.
3. Nikt nie próbował mnie naciągnąć, oszukać ani sprzedać mi pamiątek z Chin. Nie było na plażach lokalnych chłopaków oferujących zimne lody ani imigrantów z Afryki sprzedających naszyjniki i zegarki. A takie rzeczy są na każdej plaży w Europie, nawet zdarza się nad Bałtykiem, co w rankingu stawia Seszele poniżej plaży w Kołobrzegu! Także zdecydowanie odradzam miejsce plażowiczom, bo co to za raj bez lodów i drinków z kokosa?
4. Weź sprzęt do snorklów mówili. Piękne kolorowe rybki mówili. To fakt, zgadzam się z tym. Jednak, zamiast spędzać dwa dni w podróży i płacić za to grube tysiące, zalecam coś innego. Lepiej kupcie sobie National Geographic. Albo idźcie do oceanarium. Albo do sklepu z rybkami. Jest tam identycznie, a znacznie szybciej, taniej i wygodniej, bez wypicia szklanki słonej wody, obtarć od kamieni i poparzonych pleców.
5. Przez lokalną ludność nie można poczuć się jak na wczasach. Zostałem dwukrotnie wyśmiany, gdy mówiłem że używam kremu z filtrem 30. Tutaj standard to 50-80. Znalazło się też wiele pomocnych osób do tego stopnia, że polecali udać się do sąsiada, który ma dany przedmiot bądź usługę taniej, a także oferowali darmowe przejażdżki czy posiłki. Poza taksówkarzami oczywiście, ci są tacy sami jak na całym świecie.
6. Na grawitację w raju nawet rezydent Janusz Travel nie mógł nic zaradzić. Przygotujcie się na mijanie spoconych turystów w drodze z/na plaże albo wdychajcie spaliny mijających was pojazdów. Górki nie są najmniejszą przeszkodą dla osób z przeciętną kondycją fizyczną. Gdy wbiegałem z uśmiechem na górę w drodze na Anse Lazio powodowałem na twarzach innych szok i niedowierzanie. Także jak jesteś piękny, młody i sprawny fizycznie, będziesz wytykany palcami.
7. Sklepy rodem z PRLu. Regały pełne powietrza. Marzą wam się soczyste egzotyczne owoce? Pyszne, lokalne produkty? Marzcie sobie dalej! Kurczaki sprowadzają z Brazylii, mleko z Australii, słodycze od Arabów, marchewki trzymają w lodówkach a jogurty na półkach! Kokosy i inne egzotyczne cuda każdy ma w ogródku, więc ich nie ma w sklepach. Restauracje? O ile jakieś znajdziecie, to ceny zazwyczaj zwalają z nóg. Także zostają zupki chińskie z Polski albo głodówka!
8. Zegarki są niepotrzebne. Słońce wstaje jest 6. Słońce zachodzi jest 6. Słońce pionowo w górze, jest 12. Nuda, bo jak tu się pochwalić nowym Rolexem? A nawet jeśli, to przed kim?
9. Na plażach nie ma ludzi! Ciężko o więcej niż 2 osoby na każde 100 metrów długości. Oznacza to braku typowych zawodów prawdziwego turysty pt "kto pierwszy do leżaka". Nawet leżaków nie ma, co uważam za skandal. Nie ma też kto wam zrobić fotki, także z fajnymi zdjęciami na facebooku możecie się pożegnać. A urlop bez zazdrosnej rodziny i znajomych, to wyjazd nieudany.
10. Polacy. Sami Polacy. Spotkacie ich wszędzie, nawet tutaj. Przygotujcie się na to, że drugą nacją na wyspach będą Polacy!
11. Seszele to miejsce w którym nie odpoczniesz. Od widoków dostaniesz oczopląsu, słona woda tylko spowoduje większy ból, piasek prędzej czy później wejdzie ci wszędzie (tak, nawet tam), temperatura jest taka że z każdym krokiem czujesz jak się rozpływasz. A mimo wszystko nie odpoczywasz w klimatyzowanym pomieszczeniu jak na turystę przystało, tylko dalej chodzisz od rana bo nie możesz się powstrzymać - a tu plaża, a tam widoczek, a tu snorkle, a tam żółwiki. Wieczorem padasz na pysk ze zmęczenia i nadmiaru wrażeń, a rano od nowa. Na każdy tydzień urlopu na Seszelach, powinien przysługiwać tydzień odpoczynku pourlopowego. Nie przysługuje, więc odradzam tam jechać.
12. Jeśli mimo wszystko chcesz tam jechać - nie jedź. Zostaw to miejsce w spokoju. Pojedz tam jak stwierdzisz, że widziałeś już wszystko. Inaczej, wszystko inne będzie w porównaniu do Seszeli nudne i kiepskie.
Podsumowując, 12 podpunktów, 12 negatywów.
Wynik Seszeli to 0/12. Nie polecam.