+10
naru1989 14 września 2014 20:56
Afryka, szczególnie ta Czarna, od lat budziła moje wątpliwości. Ktoś zapyta-dlaczego? Mnie się wydaję, że do takiej podróży trzeba po prostu dojrzeć... przezwyciężyć ciągły strach przed tropikalnymi chorobami (w tym krwiożerczymi zabójcami, którymi są komary)/wszechobecną biedą/ brakiem podstawowych zasad higieny.... długo można wymieniać cechy charakterystyczne tego kontynentu (kreowane zresztą głownie przez nas).

I oto nadszedł ten moment...w tym roku zdecydowałam się na zorganizowanie wakacji w Kenii. Od razu wiedziałam, że nie będzie to niskobudżetowa wyprawa-po pierwsze-mimo wszelkich zastrzeżeń-Kenia należy do dość niebezpiecznych krajów, szczególnie dla osób, które nie korzystają z usług biur podróży, po drugie-mój żołądek bardzo często lubi się "buntować"...
Przy planowaniu podróży starałam się wybierać hotele minimum 4*, wykupiliśmy safari indywidualne (3 osoby w vanie + przewodnik)-noclegi w lodgach (kenijska kategoria 4*).

Szczegóły podróży:
ilość osób: 3
termin wyjazdu: 13.08.2014-27.08.2014, w tym 8 dni safari
13.08- lot Wrocław-Warszawa (LOT)
13.08- lot Warszawa-Dubaj (Emirates)
13./14.08- nocleg w Dubaju (Al Ghurair Rayhaan Rotana 5*)
14.08-lot Dubaj-Nairobi (Emirates)
14/15.08-nocleg w Nairobi (Nairobi Airport Hotel 3*)
15-17.08- Safari-Amboseli National Park (Amboseli Sopa Lodge)
17-18.08-Safari-Lake Naivasha/Hell's Gate National Park (Lake Naivasha Sopa Lodge)
18-19.08-Safari-Lake Nakuru National Park (Lake Nakuru Lodge)
19-22.08-Safari-Masai Mara National Reserve (Masai Mara Sopa Lodge)
22-26.08-Noclegi w Nairobi (Sarova Panafric 4*/Sovereign Suites 5*)
26.08-lot Nairobi-Dubaj (Emirates)
27.08-lot Dubaj-Warszawa (Emirates)

Na początku wspomnę, że podróżowaliśmy po Kenii w sierpniu, czyli w najwyższym możliwym sezonie turystycznym (temperatura w okolicach Nairobi max. 25 stopni Celsjusza, pora sucha), przez co ceny były czasami wręcz zaporowe. Nigdy nie myślałam, że Afryka jest aż tak droga. Ze względu na bardzo duże rozbieżności między cenami w sezonie i po sezonie oraz indywidualny charakter wyprawy, nie będę pisała o dokładnych kosztach (jeśli jednak takie informacje będą komuś przydatne-zapraszam na priv). Wspomnę jedynie, że koszt całego wyjazdu zorganizowanego na własną rękę (w hotelach wysokiej klasy oraz z indywidualnym, 8-dniowym safari) jest taki sam, co 2-tygodniowa wycieczka zorganizowana przez jedno z polskich biur podróży (z opcją 4-dniowego safari+ hotel w Mombasie 3*).

Pora przejść do samej podróży....
Na początek kilka godzin w samolocie... i już jesteśmy w Dubaju, gdzie ze względu na 18-godzinne oczekiwanie na kolejny lot, postanowiliśmy zrobić sobie stopover. Do Dubaju dotarliśmy późnym wieczorem więc jedyną rzeczą, o której marzyliśmy był sen. Postanowiliśmy, że kolejnego dnia, jeszcze przed wylotem do Nairobi (ok. 15:00) zobaczymy coś więcej. Niestety... nie udało nam się dotrzeć nawet do hotelowego basenu... Jeśli ktoś myśli, że 50 st.C to tylko trochę więcej niż 30.. to jest w wielkim błędzie. Upał był dosłownie nie do wytrzymania. Nie bez powodu miesiąc sierpień jest omijany przez (świadomych) turystów dużym łukiem. Tak też pozostało nam podziwianie Dubaju z 20stego piętra naszego hotelu.



Po 4-godzinnym locie, w godzinach wieczornych, dotarliśmy do Nairobi. Wielki pożar w 2013 pozostawił Międzynarodowe Lotnisko Kenyatta w nienajlepszym stanie. Hala przylotów to mała, surowa kanciapa. Miejscowi zapewniają jednak, że za kilka miesięcy ma być otwarte całkiem nowe lotnisko.
Z portu lotniczego udaliśmy się do naszego hotelu Nairobi Airport 3*-myślałam, że warto zaoszczędzić kilkadziesiąt dolców i zrezygnować z hotelu wyższej klasy tym bardziej, że następnego dnia, z samego rana rozpoczynaliśmy safari. Cóż... po tym "doświadczeniu" przekonaliśmy się, że 4* hotel w Nairobi to absolutne MINIMUM. Owszem-zaoszczędziliśmy kilkadziesiąt dolarów, ale kosztowało nas to sporo nerwów i jeszcze więcej strachu.

Następnego dnia o godz. 8:00 czekał już na nas kierowca z Wild Race Africa (safari zamówiłam będąc jeszcze w Polsce). Nasz guide był bardzo miły i co najważniejsze- miał sporą wiedzę na temat fauny/flory a nawet historii Kenii :). Sama organizacja safari była ok-jedynym mankamentem było dopłacanie do wejściówek, bo rzekomo miesiąc temu zmieniły się ceny i nikt o tym nie wiedział (dopłata jednorazowa ok. 100 dolców).

Naszym pierwszym parkiem był Amboseli NP. W swoim przewodniku wyczytałam, że słynie on głównie z pięknego widoku na Kilimandżaro oraz całych stad słoni-jest to bez wątpienia prawda. Należy jednak wspomnieć, że nikt nie zapewni nam, że zobaczymy najwyższy szczyt Afryki- byliśmy w Amboseli 3 dni i dopiero ostatniego dnia o 6 z rana było na tyle przejrzyste niebo, by móc ujrzeć Kilimandżaro w całej okazałości. Jeśli chodzi o słonie- jest ich naprawdę dużo... od tych najmniejszych, po bardzo duże okazy.
W mojej opinii jest to jeden z najpiękniejszych parków, które mieliśmy okazje odwiedzić.































Kilka przydatnych informacji:
trasa Nairobi-Amboseli to ok. 5h jazda autem.
Amboseli Sopa Lodge to domki urządzone w lokalnym stylu, bez klimatyzacj i tv, prąd dostępny 3 x dziennie po kilka godzin, w miarę dobre wi-fi w wyznaczonym miejscu-na zewnątrz, bardzo dobre jedzenie, dość daleko od bramy wjazdowej do parku (ok. 30-40 min vanem).
Występujące zwierzęta: słonie, zebry, antylopy, żyrafy, bawoły, lwy, gepardy, hipopotamy, sporo ptaków, szakale, małpy, hieny.

Z Amboseli, po 7-godzinnej podróży, dotarliśmy do Lake Naivasha. Samo jezioro nie jest na terenie parku narodowego, trzeba podjechać 10 min autem żeby znaleźć się przy bramie wejściowej Hell's Gate NP. Jest to jedyny park, po którym można się poruszać pieszo/na rowerach. Według mnie spacerowanie pośród bawołów, nawet tych najbardziej oswojonych z widokiem człowieka, nie jest zbyt bezpieczne. Park jest bardzo mały, ale ma swój urok :)






Kilka przydatnych informacji:
Lake Naivasha Sopa Lodge to najbardziej "luksusowe" domki na naszym safari (tv+ prąd cały dzień!!), jedzenie dobre, wi-fi nie działało;
Występujące zwierzęta: hipopotamy, nosorożce, dzikie świnie (różne odmiany), zebry, antylopy, bawoły, brak drapieżników.

Z Lake Naivasha pojechaliśmy do Lake Nakuru National Park (2h). Liczyliśmy na miliony różowych flamingów... i co? nie widzieliśmy ani jednego! Byliśmy strasznie zniesmaczeni, bo ustalając szczegóły naszego safari, organizator wiedział, że wybieramy Lake Nakuru ze względu na te ptaki.... niestety nawet nie wspomniał, że w sierpniu flamingi są... ale w Tanzanii. Cały czas doskonale wiedział, że nie zobaczymy "różowego jeziora". Cóż... również mój błąd-mogłam to sprawdzić wcześniej. Niemniej jednak zobaczyliśmy przepiękne nosorożce oraz naprawdę ogromne, piękne jezioro.










Kilka przydatnych informacji:
Lake Nakuru Lodge-nie wiem jak inne pokoje, ale nasz nr 5 był okropny, dziękowaliśmy, że spędzamy tam jedynie 1 noc, poza pokojem wszystko było ok, świetna restauracja z pięknym widokiem na jezioro, dobre jedzenie, płatne wi-fi, super basen.
Występujące zwierzęta: zebry, bawoły, antylopy, nosorożce, nosorożce, żyrafy, hieny, sporo ptaków, lamparty, małpy, szakale.

Pozostał nam już ostatni, ale wiążący się z naszymi największymi oczekiwaniami, park- Masai Mara (w sumie oficjalnie jest to rezerwat narodowy). Po bardzo długiej podróży (ok. 7h) docieramy na miejsce. Pierwsze wrażenie- bardzo górzysty teren o niewyobrażalnie dużym zasięgu. Jest to jedno z niewielu miejsc, gdzie można zbaczać z "drogi głównej" i niemal śledzić zwierzaki. Nagle mogłam zrezygnować z maksymalnego zooma w moim aparacie-jakież to było przyjemne! Zebra nie była za daleko... a czasami nawet zbyt blisko.. :) Całe dnie spędzaliśmy na safari.. i ciągle było nam mało. Dzika przyroda w Kenii jest naprawdę zachwycająca. W Masai Mara można spotkać niemal wszystkie zwierzęta. Trzeba mieć jednak spore szczęście, by zobaczyć nosorożce i lamparty.
Bez wątpienia jest to miejsce warte polecenia. Mile zaskoczył mnie ogólny porządek we wszystkich parkach- jest naprawdę bardzo czysto.
Ostatniego dnia chcieliśmy odwiedzić masajską wioskę- wypicowany Masai zaprowadził nas do wioski, zlokalizowanej dosłownie 10 min pieszo od naszego hotelu... po czym zażądał 30 usd/os za "wejściówkę". Czy oni wszyscy powariowali? Wcale się nie dziwię, że Masajowie uważani są za najbardziej leniwe osobniki w całej Kenii. Próbowałam negocjować... 30 usd za wszystkich? Masaj nagle przyniósł kolorowe, papierowe bilety, na których wybita jest cena 20usd/osoba!! Nadal upierałam się przy swojej cenie... po czym "wódz" powiedział nam bezczelnie "Go back to your hotel"... tak też zrobiliśmy...Nie spodziewaliśmy się, że rzekome wioski masajskie są aż tak skomercjalizowane... szok..

















#img64


Kilka przydatnych informacji:
Masai Mara Sopa Lodge- domki urządzone w stylu lokalnym, ładne pokoje, działające, bezpłatne wi-fi w lobby bar, dobre jedzenie w restauracji, prąd 3x dziennie.
Występujące zwierzęta: niemal wszystkie, które można spotkać w Kenii.

W Masai Mara zakończyliśmy nasze safari. Wróciliśmy do zatłoczonej stolicy, gdzie spędziliśmy ostatnie dni naszego urlopu. Samo Nairobi słynie z gigantycznych korków, które zaczynają się o godz. 10:00 i kończą ok. 20:00, więc generalnie ciężko je ominąć. Jak wszędzie na świecie-trzeba być ostrożnym, szczególnie spacerując samotnie w mniej uczęszczanych uliczkach (jedno porwanie widzieliśmy w tv na lotnisku). Jeśli chodzi o pogodę- była idealna-idealna na safari, mniej idealna do kąpieli w basenach. Dzięki porze suchej uniknęliśmy niemal całkowicie komarów (przez cały wyjazd ugryzł mnie max. 1).





Dodaj Komentarz

Komentarze (8)

mongoloid 14 września 2014 22:23 Odpowiedz
Super foty! Inny świat. Kosmos!
martin82 14 września 2014 22:28 Odpowiedz
Hej. Super fotki. Czy moge sie dowiedziec jakim byly wykonywane aparatem? Nie moge napisac wiadomosci prv. Dzieki za odpowiedz i pozdrawiam. Marcin
naru1989 14 września 2014 22:31 Odpowiedz
martin82Hej. Super fotki. Czy moge sie dowiedziec jakim byly wykonywane aparatem? Nie moge napisac wiadomosci prv. Dzieki za odpowiedz i pozdrawiam. Marcin
Canon 60D
oedippus 14 września 2014 22:52 Odpowiedz
Czy mogłabyś napisać co było powodem okropności noclegów, np. w Lake Nakuru Lodge? Jakie tam warunki panowały?
naru1989 14 września 2014 23:01 Odpowiedz
oedippusCzy mogłabyś napisać co było powodem okropności noclegów, np. w Lake Nakuru Lodge? Jakie tam warunki panowały?
pokój był strasznie brudny, strasznie stary (łóżko dosłownie się rozpadało) i okropnie śmierdzący stęchlizną ... Wcześniej sprawdzałam ten hotel na tripadvisor... i pokoje wyglądały zupełnie inaczej-dlatego napisałam konkretny numer pokoju. Myślę, że pokoje 1-7 bądź 1-10 były podobne.
anna-balcerak 14 września 2014 23:10 Odpowiedz
W zeszłym roku odbyłam podobną trasę, tylko odpuściłam sobie Park Nakuru ponieważ z powodu dość wysokiego poziomu wód w Kenii w miejscowych jeziorach nie ma glonów które jedzą flamingi. A jak są już flamingi to są białe właśnie z powodu braku glonów:)
kriss 18 września 2014 17:40 Odpowiedz
piękne foty
naru1989 18 września 2014 17:46 Odpowiedz
krisspiękne foty
dziękuję bardzo :) moja pierwsza fotograficzna wyprawa :)