mimo wielu otwieranych nowych połączeń kolejnych przewoźników, mimo wielu przed- i posezonowych promocji, zima do Polski nie przyleciała. Musieliśmy się więc wybrać sami na jej poszukiwanie. Kierunek: Alpy, gdzie podobno gdzieś tam się ukrywała.
Pierwszy cel: Ramsau am Dachstein w Austrii, w regionie Schladming-Dachstein w Alpach Salzburskich, czyli wiadomo mniej więcej gdzie. Jeszcze kilka kilometrów przed zaparkowaniem pod naszym hotelem było zielono. Dosłownie. A my naprawdę mieliśmy kwaśne miny i myślami juz siedzieliśmy na rowerze, zamiast na nartach.
A potem konkretna serpentyna, wysokościomierz kilkaset metrów w górę i... zima. Ramsau leży na niewielkim płaskowyżu, gdzie podczas naszego pobytu nie było żadnego problemu z zimą. Nominalnie ponad 200 kilometrów tras wokół samej miejscowości i po okolicznych wzgórzach i dolinach, do tego jeszcze kilka na lodowcu Dachstein... Raj dla narciarskich biegaczy :]
Po trasach biegają ludzie każdego sortu - młodzi, starzy, amatorzy i garstka wyczynowców, wyjadacze i dopiero uczący się. Ale wydaje się, że większość traktuje alpejskie trasy jako świetne miejsce na zimową rekreację. Niewielki plecak na podstawowe rzeczy, ubranie raczej turystyczne niż sportowe, często w rodzinnym składzie. W parze, z dziećmi. Sama miłe obserwacje.
mimo wielu otwieranych nowych połączeń kolejnych przewoźników, mimo wielu przed- i posezonowych promocji, zima do Polski nie przyleciała. Musieliśmy się więc wybrać sami na jej poszukiwanie. Kierunek: Alpy, gdzie podobno gdzieś tam się ukrywała.
Pierwszy cel: Ramsau am Dachstein w Austrii, w regionie Schladming-Dachstein w Alpach Salzburskich, czyli wiadomo mniej więcej gdzie. Jeszcze kilka kilometrów przed zaparkowaniem pod naszym hotelem było zielono. Dosłownie. A my naprawdę mieliśmy kwaśne miny i myślami juz siedzieliśmy na rowerze, zamiast na nartach.
A potem konkretna serpentyna, wysokościomierz kilkaset metrów w górę i... zima. Ramsau leży na niewielkim płaskowyżu, gdzie podczas naszego pobytu nie było żadnego problemu z zimą. Nominalnie ponad 200 kilometrów tras wokół samej miejscowości i po okolicznych wzgórzach i dolinach, do tego jeszcze kilka na lodowcu Dachstein... Raj dla narciarskich biegaczy :]
Po trasach biegają ludzie każdego sortu - młodzi, starzy, amatorzy i garstka wyczynowców, wyjadacze i dopiero uczący się. Ale wydaje się, że większość traktuje alpejskie trasy jako świetne miejsce na zimową rekreację. Niewielki plecak na podstawowe rzeczy, ubranie raczej turystyczne niż sportowe, często w rodzinnym składzie. W parze, z dziećmi. Sama miłe obserwacje.
O wszystkim w szczegółach na naszym blogu:
http://www.znajkraj.pl/ramsau-am-dachstein-austria-na-biegowkach
A tu tradycyjna fotopiguła dla forumowiczów - najlepsze na końcu :)
Pierwsze na co trafiliśmy, to wyścigi psich zaprzęgów. Ten musiał się już nabiegać...
Świetne, wyraźne oznakowania tras. Żadne tabliczki, a duże banery:
Trafił się i koziorożec alpejski... :)
Tak się przechodzi przez jezdnie w Ramsau:
Ale trasy, poprowadzenie po świetnie ukształtowanych terenach, zachwycają.
Czasem biega się w takim otoczeniu:
W towarzystwie dzielnych niewidomych!
Po pierwszym dniu wokół Ramsau, następny spędziliśmy kawałek dalej, w alpejskich dolinach:
Tylu ludzi się zdarzało spotykać:
A potem pogoda się zaczęła polepszać i robić coraz piękniej - ciągle okolice Ramsau:
Okolice Rossing:
Pod grzbietem masywu Dachstein:
I na koniec wisienka, Dachstein!
Najpierw słynny wiszący most:
Szklana platforma widokowa:
Pierwsza z tras biegowych po lodowcu na Dachsteinie:
W tle - morze chmur i zjawisko inwersji termicznej.
I świetna trasa druga:
Z takimi widokami!
Fantastyczna miejscówa na narty biegowe, jeśli w Polsce po raz kolejny zima zawodzi :]
Szy.