Korzystając z nowej trasy Polskiego Busa, postanowiłem wybrać się z Katowic do czeskiego Brna. PB jedzie ok. 6h w 1 stronę. Na miejscu byłem mniej więcej od 9:30 do 18:30 i od razu mówię, że jest to wystarczający czas na zwiedzenie tego miasta i jego okolicy.
Z uwagi na zimno i padający deszcz, mój program nieco uległ lekkiej zmianie. W pierwszej kolejności udałem się na tramwaj nr 1 spod dworca głównego (to ok. 0,5km od miejsca gdzie wyrzuca nas PB). Tramwajem pojechałem na przystanek Zoologická zahrada, tam przesiadka do autobusu 303 i jazda w kierunku zamku Veveří, który leży ok. 12km od centrum Brna. Piękne zamczysko z połowy drugiego milenium n.e. (do końca nie wiadomo, w którym roku powstał). Z uwagi na dożynki bilet kosztował 80 koron, normalnie jest tańszy. Warto! Zbiory nie są imponujące, ale sam zamek i jego położenie robią wrażenie. Dzięki dożynkom, wrażenia były jeszcze lepsze, bo strzelały armaty a wkoło spotkać można było ludzi ubranych jak przed wiekami. Można sobie pochodzić wąskimi korytarzami, wejść do baszty i oczywiście napić się i zjeść. Podobno miejsce jest bardzo mało znane wśród zagranicznych turystów (i faktycznie byłem chyba jedynym „nie-Czechem”), a szkoda bo to jeden z ciekawszych zamków jakie udało mi się zwiedzić. W środku widnieje tablica, że był tu z wizytą sam Winston Churchill. Zamek znajduje się w centralnej części parku krajobrazowego, niedaleko tamy. Cały ten teren jest rewelacyjnie przygotowany pod turystów. Mnóstwo ścieżek rowerowych pośród górskich strumyków, pływające żaglówki, a i sama tama robi wrażenie. Chętnie bym tu wpadł latem w słoneczną pogodę.
Następnie wróciłem do samego Brna. Centrum miasta jest bardzo małe i najlepiej zwiedzać je na piechotę. Warto udać się do kościoła Św. Krzyża i pobliskiej Krypty Kapucynów. Można w niej spotkać…trupy. Jest tam kilka komnat, w których widzimy zabalsamowanych Kapucynów z XVII i XVIII wieku. Wstęp 70 koron + 30 za robienie zdjęć. Moim zdaniem za dużo. Tuż obok znajduje się piękna, ogromna katedra Piotra i Pawła, a w pobliżu świetny punkt widokowy na mniej reprezentatywną część miasta, ale dostrzec można choćby najwyższy budynek w całych Czechach. Także niedaleko znajduje się Zamek Spilberk. Do samego zamku nie wchodziłem, bo gdzieś wyczytałem, że nie jest zbyt ciekawy. Ale warto wejść na wzgórze i podziwiać panoramę miasta – tym razem samego centrum. Świetny widok! Sam zamek z zewnątrz też niczym specjalnym się nie wyróżnia. Następnie zszedłem na rynek i okolice ratusza. Bardzo przytulne, zadbane miejsce z wieloma pomnikami oraz ogromny czarny zegar słoneczny, który w niczym nie przypomina znanego nam zegara słonecznego. Bardzo ciekawy projekt.
No i na koniec hit – kostnica św. Jakuba. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. To podziemne korytarze wypełnione tysiącami czaszek ze zlikwidowanego w XVIII wieku cmentarza. Ściany i sufity powypełniane kośćmi zmarłych na dżumę i cholerę wieki temu. Jakże niesamowity pomysł na muzeum! Miejsce jest niewielkie, dlatego jednorazowo wewnątrz może znajdować się tylko 20 osób i trzeba liczyć się z kolejkami. Wstęp 140 koron – sporo, ale warto! Wychodząc z kostnicy w lewą stronę, zwróćcie uwagę na rewelacyjny automat do kawy.
Brno to drugie pod względem wielkości miasto Czech. Do Pragi mu oczywiście daleko, ale jak najbardziej mogę polecić na 1-dniowy wypad. Cały wyjazd kosztował mnie ok. 120zł - za bilety PB zapłaciłem 18zł, do tego w/w bilety wstępu, bilet autobusowo-tramwajowy (2x90min=68 koron), smażony ser na obiad i drobne zakupy.
Zazdroszczę że udało Ci się wejść do Veveri, w sezonie zimowym był zamknięty dla zwiedzających.Byłam w Brnie na wystawie Saudków w Spilberku, jakieś 1,5 roku temu, pozwolę sobie dodać kilka informacji do Twojej relacji.Z losowego otworu zegara astronomicznego w samo południe o 11 (;)) wypada szklana kulka z flagą miejską w środku. Nawiązuje to do legendy z czasów okupacji Szwedzkiej, że tylko szklaną kulą można było zabić szwedzkiego generała.Pod rynkiem w Brnie otworzyli piwnice, z wystawą o średniowiecznych zwyczajach, ale nie różni się ona zbytnio od innych tego typu atrakcji w naszej części Europy. http://ticbrno.cz/en/undergroundA najlepszy wg mnie widok na centrum jest z Dum panu z Lipe (Namesti Svobody 17), na dachu jest restauracja.
Z uwagi na zimno i padający deszcz, mój program nieco uległ lekkiej zmianie. W pierwszej kolejności udałem się na tramwaj nr 1 spod dworca głównego (to ok. 0,5km od miejsca gdzie wyrzuca nas PB). Tramwajem pojechałem na przystanek Zoologická zahrada, tam przesiadka do autobusu 303 i jazda w kierunku zamku Veveří, który leży ok. 12km od centrum Brna. Piękne zamczysko z połowy drugiego milenium n.e. (do końca nie wiadomo, w którym roku powstał). Z uwagi na dożynki bilet kosztował 80 koron, normalnie jest tańszy. Warto! Zbiory nie są imponujące, ale sam zamek i jego położenie robią wrażenie. Dzięki dożynkom, wrażenia były jeszcze lepsze, bo strzelały armaty a wkoło spotkać można było ludzi ubranych jak przed wiekami. Można sobie pochodzić wąskimi korytarzami, wejść do baszty i oczywiście napić się i zjeść. Podobno miejsce jest bardzo mało znane wśród zagranicznych turystów (i faktycznie byłem chyba jedynym „nie-Czechem”), a szkoda bo to jeden z ciekawszych zamków jakie udało mi się zwiedzić. W środku widnieje tablica, że był tu z wizytą sam Winston Churchill. Zamek znajduje się w centralnej części parku krajobrazowego, niedaleko tamy. Cały ten teren jest rewelacyjnie przygotowany pod turystów. Mnóstwo ścieżek rowerowych pośród górskich strumyków, pływające żaglówki, a i sama tama robi wrażenie. Chętnie bym tu wpadł latem w słoneczną pogodę.
Następnie wróciłem do samego Brna. Centrum miasta jest bardzo małe i najlepiej zwiedzać je na piechotę. Warto udać się do kościoła Św. Krzyża i pobliskiej Krypty Kapucynów. Można w niej spotkać…trupy. Jest tam kilka komnat, w których widzimy zabalsamowanych Kapucynów z XVII i XVIII wieku. Wstęp 70 koron + 30 za robienie zdjęć. Moim zdaniem za dużo. Tuż obok znajduje się piękna, ogromna katedra Piotra i Pawła, a w pobliżu świetny punkt widokowy na mniej reprezentatywną część miasta, ale dostrzec można choćby najwyższy budynek w całych Czechach.
Także niedaleko znajduje się Zamek Spilberk. Do samego zamku nie wchodziłem, bo gdzieś wyczytałem, że nie jest zbyt ciekawy. Ale warto wejść na wzgórze i podziwiać panoramę miasta – tym razem samego centrum. Świetny widok! Sam zamek z zewnątrz też niczym specjalnym się nie wyróżnia. Następnie zszedłem na rynek i okolice ratusza. Bardzo przytulne, zadbane miejsce z wieloma pomnikami oraz ogromny czarny zegar słoneczny, który w niczym nie przypomina znanego nam zegara słonecznego. Bardzo ciekawy projekt.
No i na koniec hit – kostnica św. Jakuba. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. To podziemne korytarze wypełnione tysiącami czaszek ze zlikwidowanego w XVIII wieku cmentarza. Ściany i sufity powypełniane kośćmi zmarłych na dżumę i cholerę wieki temu. Jakże niesamowity pomysł na muzeum! Miejsce jest niewielkie, dlatego jednorazowo wewnątrz może znajdować się tylko 20 osób i trzeba liczyć się z kolejkami. Wstęp 140 koron – sporo, ale warto! Wychodząc z kostnicy w lewą stronę, zwróćcie uwagę na rewelacyjny automat do kawy.
Brno to drugie pod względem wielkości miasto Czech. Do Pragi mu oczywiście daleko, ale jak najbardziej mogę polecić na 1-dniowy wypad. Cały wyjazd kosztował mnie ok. 120zł - za bilety PB zapłaciłem 18zł, do tego w/w bilety wstępu, bilet autobusowo-tramwajowy (2x90min=68 koron), smażony ser na obiad i drobne zakupy.