+1
baziunia 3 maja 2016 17:28
Witajcie, chciałam Wam opisać dwie podróże do USA - pierwsza w 2014 roku, druga w 2015 roku. Zacznę chronologicznie:)

Loty:
16.09.14 Praga - Londyn - Los Angeles (British Airways z Pragi do Londynu, z powodu opóźnienia w Pradze American Airlines na trasie Londyn - LA zamieniło się w Air New Zealand - i to była bardzo dobra zmiana. Bieganie po Heathrow i wszystkie inne lotniskowe kwestie pozostawię bez opisu;D, najważniejsze, że dolecieliśmy - było dobre jedzonko i ostatni sezon "Przyjaciół":)

Powrót: 5.10.14 Los Angeles - Londyn - Praga (linie AA) - tu też nie obyło się bez niespodzianek, ok 5 godzin oczekiwania na opóźniony samolot do Pragi, ale bagaże doleciały z całą ledwo upchaną zawartością:)

KALIFORNIA
16 - 17.09.14 Los Angeles

W Los Angeles byliśmy późnym wieczorem, ale na szczęście cała odprawa celna przebiegła bez komplikacji, standardowe pytania dokąd, na jak długo, z kim? W głośnikach co chwilę odczytywano jakieś komunikaty i chwilę trwało zanim zorientowaliśmy się, że wywołują nasze nazwiska - powykręcane zresztą w każdą możliwą stronę. Od tamtej pory już zawsze będziemy Glassami:). Okazało się, że z powodu zamieszania w Pradze nasze bagaże nie doleciały i będą następnego dnia popołudniu. Otrzymaliśmy po 100 dolarów na głowę zadośćuczynienia (suma 400$:)), kupiliśmy niezbędne rzeczy (szczoteczka do zębów, piwko;p) i poszliśmy odebrać wcześniej zarezerwowane auto (wypożyczalnia ALAMO - Chevrolet Equinox). Rezerwacja obejmowała wypożyczenie auta na 6 dni i zwrot na lotnisku w Las Vegas. Cena wypożyczenia ok 1000 zł.
Nocleg mieliśmy zarezerwowany w Travelodge Hotel at LAX - planowo rano mieliśmy wyruszyć na podbój Dzikiego Zachodu, ale musieliśmy poczekać na bagaże, więc przedłużyliśmy pobyt w hotelu jeszcze o jeden dzień. I tak oto spędziliśmy cały 17.09 w Los Angeles. Rano pierwsze szybkie zakupy w Rossie i Marshallu, potem kierunek Long Beach ze statkiem Queen Mary, obiad w barze dla surferów w Redondo Beach - na koniec Manhattan Beach - nie mieliśmy tego w planie, ale nie ma tego złego...:)















18.09.2014 - CALICO Ghost Town

Wczesnym rankiem wyjechaliśmy z LA i naszym pierwszym punktem było Calico Ghost Town





ARIZONA Route 66

Potem kierowaliśmy się w stronę miejscowości Williams gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg w hotelu Knights Inn Williams - ok 90 $ za pokój 4 osobowy, który w rzeczywistości był "mini apartamentem z dwoma sypialniami".
Zdjęcia z trasy:)











ARIZONA / UTAH Monument Valley / Grand Canyon

19.09.14
Ten dzień to jeden z najintensywniejszych, ale też jeden z najpiękniejszych:). Każdy z nas na początku planowania naszej wyprawy miał tzw. "swoje miejsca", które chciałby zobaczyć. Nie zawsze wszystko nam się pokrywało, ale stwierdziliśmy, że taka wyprawa zdarza się pewnie tylko jeden raz i musimy zrobić tak, żeby spełniło się marzenie każdego z nas. Moim celem od początku był Wielki Kanion, a Monument Valley nie był na mojej liście życzeń, ale teraz nie wyobrażam sobie tej podróży bez odwiedzenia tego miejsca, które nie ma słabych punktów.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy tabliczce Forrest Gump i każdy miał swoje parę minut na przebiegnięcie chociaż kawałka trasy Forresta. Ok 18 dotarliśmy do Wielkiego Kanionu, który moich współtowarzyszy rozczarował - mnie nie:). Zapomniałam wspomnieć, że mieliśmy plan zejścia do kanionu następnego dnia, ale zrezygnowaliśmy z tego pomysłu głównie ze względów organizacyjnych. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się tam jeszcze wrócić:). Późnym wieczorem dojechaliśmy do Page - oczywiście nie było szansy na rezerwację noclegu - więc noc spędziliśmy na parkingu hotelowym w naszym niezawodnym Chevrolecie:)











Run Forest!!!



Grand Canyon





ARIZONA Horseshoe Bend / Antelope Canyon

20.09.14
Mimo zmęczenia, które nam doskwierało, przespaliśmy może trzy godziny, trochę przez warunki, trochę przez emocje. Dzięki uprzejmości Pana z recepcji mogliśmy do woli korzystać z łazienki, więc z rana szybko się ogarnęliśmy i pojechaliśmy do centrum Page na typowe amerykańskie śniadanko w R.D.'s Drive - In. Page to bardzo urokliwe, małe miasteczko pełne turystów i niestety bez uprzedniej rezerwacji nie ma szansy na nocleg. Następnym razem będziemy wiedzieli:). Po śniadaniu kierunek Antelope Canyon (wstęp 46 $/os)







Horseshoe Bend







Nocleg - Knight Inn at Cedar City 115$/noc, pokój nr 220:)

UTAH / NEVADA Zion National Park - Angels Landing, The Narrows / Las Vegas

21.09.14

Na ten dzień bardzo czekaliśmy perełka naszego wyjazdu - wejście na Angels Landing. Wstęp do Zion National Park - 80$/auto















Udało nam się jeszcze zejść na dół - The Narrows







Mega zmęczeni zasłużyliśmy na kilkudniowy odpoczynek - Welcome in Las Vegas:)) - Hotel LUXOR - piramida na środku pustyni - Sfinks otwiera parkingowe wrota;D. Dostaliśmy pokoje chyba na 30 piętrze albo i wyżej z nienajgorszym widokiem:). Cena za 3 noce 310$ za 2 pokoje.





NEVADA

21-24.09.14 Las Vegas

Las Vegas to miasto, które zdecydowanie możemy nazwać największym pozytywnym miastowym zaskoczeniem. Słyszeliśmy i czytaliśmy o nim wiele, ale wiedzieliśmy, że każdy odbiera to miasto zupełnie inaczej. My jakieś dobre 90 mil od LV, gdy widać było jedynie wielką łunę światła, już wiedzieliśmy, że gdybyśmy jakimś cudem ominęli Vegas w naszych planach to nigdy byśmy sobie tego nie wybaczyli. Zdjęcia nie oddają klimatu tego miejsca - każdy musi to przeżyć.





Hard Rock Cafe:))













Podsumowując:
obeszliśmy minimum 20 hotelowych kasyn, przegraliśmy ok 50 $, zrobiliśmy zakupy w Coca Coli, Rossie, Marshallu itd..., piliśmy mini drinki na ulicy (tak tutaj można:)), byliśmy jednocześnie w Londynie, Nowym Jorku, Wenecji, Paryżu i nie odróżnialiśmy nocy od dnia - w hotelach życie tętni 24/h:). Trzy dni to max na Vegas.

NEVADA / KALIFORNIA


24.09.14 upłynął pod hasłem drogi do San Francisco kolejnym wypożyczonym autem (Jeep Compas). Zapowiadała się długa i męcząca podróż, więc postanowiliśmy, że przenocujemy na trasie w jakiejś miejscowości - no i padło na Fresno, które było jakieś dobre 6 godzin drogi bez przerwy.z Vegas. Po drodze postanowiliśmy zahaczyć o Hoover Dam. Obiecaliśmy sobie, że zjemy coś jeszcze z amerykańskich sieciówek (Taco Bell i Mac były:) - padło na Panda Express w Boulder City. Nocleg mieliśmy zarezerwowany w University Square Hotel - doba 73$/pokój 4 os. Mówiąc w skrócie nie polecamy szukania tego hotelu w nocy. GPS prowadził nas w różne rejony tego miasta, chyba wolimy o tej trasie zapomnieć:D. Wszystkiemu winna była nieplanowana wizyta w Tulare Outlet Center:).

Hoover Dam



KALIFORNIA

25-27.09.14 San Francisco

Dość wcześnie rano opuściliśmy Fresno i zawitaliśmy do San Francisco. Nocleg mieliśmy zarezerwowany w Hotelu Travel Inn na Lombard Street - cena za 2 noce w pokoju 4 os. to ok 400$/. Nawet wtedy przy kursie dolara 3 zł była to mocno wygórowana cena. Pierwszego dnia postanowiliśmy pochodzić po San Francisco i musimy przyznać, że przeszliśmy ok 50 % zaplanowanych punktów:). Wbrew pozorom SF okazało się być miastem, które mimo różnicy poziomów bardzo łatwo jest obejść na nogach. Obiad zjedliśmy w Pacific Catch.







Sklep z ostrymi sosami obowiązkowy:)





San Francisco cd.









26.09 wstaliśmy ok 5:00, a wszystko po to, aby móc zwiedzić Alcatraz. Musieliśmy odstać swoje po bilety (cena 30$ za osobę)...i wszystko po to, żeby zobaczyć gdzie parę dobrych lat spędził Al Capone:).









Popołudniu najlepsze sushi ever - Sushi Hana na Van Ness Avenue:) i spacerek po San Francisco w poszukiwaniu domów z "Pełnej Chaty", "Pani Doubtfire" i kolacja w Hard Rock Cafe:)





27.09.14 - San Francisco / Pismo Beach

Wyruszyliśmy rano do wypożyczalni po kolejne auto (Chrysler 300), które miało nas dowieźć do Los Angeles z przystankiem w malowniczej miejscowości Pismo Beach. Szybkie śniadanie w Bay Watch Restaurant, a później obiad w Moss Landing - bar The whole enchilada. W Pismo Beach zatrzymaliśmy się w hotelu Edgewater Inn & Suits pokój nr 134 - cena 193 $, hotel przy samej plaży z basenem z widokiem na ocean:)). Wieczorkiem zjedliśmy w świetnej restauracji Cool Cat Cafe.



28.09.14 Santa Barbara / Los Angeles

Plan na ten dzień był prosty dotrzeć do LA wieczorową porą, tak aby z Obserwatorium Griffith podziwiać miasto nocą:). Po drodze planowaliśmy zatrzymać się w Santa Barbara, przejść się po miasteczku i zjeść obiadokolację (Restauracja "The Fishhouse" - na East Cabrillo Blvd - pychaaa:)). Plan zrealizowany w 100%, chociaż nie ma co ukrywać, że dojechać do obserwatorium nie było wcale tak prosto, ale widok był warty ponad godzinnego błądzenia po okolicy. Los Angeles z tego miejsca i o tej porze jest fascynujące. Brakowało jeszcze w tle piosenki "City of Angels":). W hotelu ( Americas Best Value Inn Hollywood - cena za 3 noce 540 $/ 2 pokoje 2 osobowe) zameldowaliśmy się bardzo późnym wieczorem.

Santa Barbara









LA





29 - 1.10.14 - LOS ANGELES

29.09 rano pojechaliśmy wypożyczyć auto i wyruszyliśmy w miasto. Za pierwszy cel obraliśmy Rodeo Drive, raczej sławnych ludzi z telewizji tam nie spotkacie, ale bogatych Chińczyków owszem:))







Dojazd do Staples Center zajął nam dobrą chwilkę, zaparkowaliśmy pełni nadziei, że mimo iż dawno zakończył się sezon NBA, to uda nam się zobaczyć halę od środka, niestety nic bardziej mylnego;/. Pozostało nam podziwiać obiekt z zewnątrz.





Kolejny punkt to słynna Aleja Gwiazd, która zdecydowanie rozczarowuje;/. Jedynie napis Hollywood jest dość dobrze widzialny z tego miejsca, a konkretnie z Kodak Theatre, gdzie co roku wręczane są najważniejsze nagrody filmowe - Oscary.







Rozczarowani trochę miastem postanowiliśmy wrócić do hotelu wyjątkowo o przyzwoitej porze i zjeść kolację z zakupionych produktów w sieciówce Ralphs. Po wydaniu dobrych 80$ na banany, avocado, eko chleb, pomidorki, ogórki, piwko naszła nas refleksja dotycząca dość powszechnej w USA otyłości. Łatwiej i taniej jest kupić w Mc'Donalds hamburgery za dolara niż zdrowo się odżywiać za 80 $.
Pełni zapału przygotowaliśmy kolację i postanowiliśmy od kolejnego dnia nadal stołować się w restauracjach:)



30.09 to był dzień zabawy w Universal Studio (wejście ok 80$/osoba) - atrakcja jako całość zdecydowanie spełniła nasze oczekiwania. Poczuliśmy jak znowu jak dzieci. Oczywiście Universal ma swoje mocne i słabe strony. Najsłabszym punktem jest zdecydowanie Special Effects Show - tragedia;/, najmocniejszymi - Studio tour, Transformers, The Simpsosn Ride, Revenge of the Mummy, Water World:)









Ok 19 wyruszyliśmy w stronę hotelu, po drodze zjedliśmy kolację w Thai Patio Restaurant na Hollywood Blvd. Rano wymeldowaliśmy się z hotelu i pojechaliśmy na nasz 5 dniowy relaks do Santa Monica:))

BYE BYE LA





1-6.10 Santa Monica

Gdy planowaliśmy naszą podróż wielu rzeczy nie wiedzieliśmy, wielu sytuacji nie przewidzieliśmy, zwłaszcza tego, że 5 dni odpoczynku, po tak intensywnych ponad dwóch tygodniach będzie bardziej męczące niż zwiedzanie:). Nocleg w Santa Monice mieliśmy zarezerwowany już od dawna ze względu na ceny. Zatrzymaliśmy się w Hotelu California (cena za 5 nocy - 1100$/4 os.), który znajdował się 100 metrów od plaży, która miała dobre 200 metrów szerokości:)).
Po zameldowaniu się w hotelu poszliśmy oczywiście pospacerować po plaży. Santa Monica zrobiła na nas bardzo pozytywne wrażenie - ta miejscowość miała w sobie to coś, co sprawiło, że od razu poczuliśmy się jak u siebie. Zjedliśmy obiad w knajpie przy plaży (Ocean Front Walk), a kolację (oczywiście krewetki) w miejscu, w którym chcieliśmy i musieliśmy być - Bubba Gump Shrimp Co.:)









2.10 - plażowanie:)





kolacja w Stop'n'Cafe Greek Cousine

3.10 - wypożyczyliśmy auto bez dachu ;d (Mustang??Camaro??) i autostradą numer 1 (Pacyfic Coast Highway) jechaliśmy przed siebie.







Malibu



kolacja:101 Broadway

4.10 - wypożyczyliśmy rowerki i spędziliśmy dzień w Venice Beach i okolicach kręcąc filmiki:)







kolacja Del Frisco's Grille + imprezowy after w Copa D'Oro

5.10 - zakupy, pakowanie, plażowanie

pyszne naleśniki: Cafe Crepe:)
Kolacja: Blue Plate

Nasi dzielni kompani, którzy znieśli ciężar wyprawy:)) - Kredzia, Wojtek - dziękujemy!



THE END...a właściwie cdn. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że tu gdzie teraz wszystko się kończy za rok znowu się zacznie:))


Dodaj Komentarz

Komentarze (5)

guzele 24 maja 2016 17:18 Odpowiedz
Super relacja i cudne zdjęcia- zazdroszczę wrażeń:)
mikus 30 maja 2016 16:07 Odpowiedz
Relacja fajna, ale pomylić Camaro z Mustangiem to profanacja ;)
baziunia 30 maja 2016 21:48 Odpowiedz
mikusRelacja fajna, ale pomylić Camaro z Mustangiem to profanacja ;)
dzięki za czujność, dobrze wiedzieć, że ktoś dotrwał w relacji do tego momentu;D....zostawiam na pamiątkę, albo może zmienię na auto bez dachu, będzie łatwiej :)
bonczi 20 kwietnia 2017 23:02 Odpowiedz
Witam :) czy można dostać do Was jakiś kontakt? Planuje podobną trasę na wrzesień i miałbym torszkę pytań. Pozdrawiam
baziunia 21 kwietnia 2017 22:51 Odpowiedz
Hej odezwij się na maila glabek@op.pl