Zupełnie niepostrzeżenie nasze coroczne majowe wypady w rejon północnych Włoch dały początek nowej, świeckiej tradycji. Zdałem sobie z tego sprawę dopiero w momencie, kiedy pewnego dnia żona niespodziewanie zapytała mnie, nad które włoskie jezioro jedziemy w tym roku ? Oczywiście udałem lekko zaskoczonego tym pytaniem i plątałem się coś tam w zeznaniach, że przecież nie zawsze musimy tam jeździć, a tymczasem … prawie gotowy plan podróży dochodził już dawno w piekarniku. Chyba więc śmiało można już mówić o naszych krótkich wyprawach w ten rejon w kategoriach tradycji
:) Żeby nie popaść w rutynę, bo nie ma chyba nic gorszego niż rutynowy wyjazd (na myśli przyszedł mi właśnie jakiś egipski „all inclusive” - a fuuuj) postanowiłem, że w tym roku termin wyjazdu będzie pokrywał się z terminem urodzin małżonki. Na początku byłem niesłychanie zadowolony z siebie, że wpadłem na taki prosty, a zarazem przebiegły plan – brawo JA. Ponieważ prosty z początku wyjazd nagle przekształcił się w poważny wyjazd urodzinowy, jasnym stało się, że nasze lokum nie może być standardowe. Od razu w przedbiegach odpadło przytulne mieszkanko Veleria w Lecco nad jeziorem Como. Pomimo tego, że bardzo fajnie nam się tam mieszkało ale to jednak mieszkanko małe i ciasne, a poza tym nad jeziorem Como byliśmy dwa ostatnie lata z rzędu. polnocne-wlochy-jezioro-como-final-le-turyn-powrot,1506,60978
Chyba nadszedł właśnie czas na „dobrą zmianę”
:) Jako punkt honoru postawiłem sobie taras z widokiem, po prostu musiał być i koniec, kropka. Jakby był taras nad samym jeziorem, to w ogóle już pełnia szczęścia. Po pierwszych dniach szukania mój entuzjazm do tego pomysłu zdecydowanie opadł. Tarasów z widokiem nad włoskimi, alpejskimi jeziorami jest w prawdziwe jak psów ale jakimś dziwnym zrządzeniem losu, za każdym razem kiedy trafiałem na odpowiednie zdjęcie, to akurat oferta okazywała się błędem cenowym - tak przynajmniej uznawałem patrząc w osłupieniu na cenę. Jednak postępując zgodnie z fundamentalnym "szukajcie, a znajdziecie …” w końcu trafiłem na ofertę Luki z Desenzano nad jeziorem Garda. Oferta spełniała wszystkie wymogi, taras nad samym jeziorem – jest, dojazd pociągiem z Bergamo – jest, cena 80 € za noc – jest … do przełknięcia, w końcu to tylko 3 noclegi , a przecież są jeszcze środki zgromadzone na airbnb. Jak to mawia kolejny klasyk, widok opadu szczęki małżonki przy wejściu na taras – bezcenny, za resztę zapłaciłem kartą Mastercard
:) Reszta planowania to była w zasadzie już bułka z masłem, Włochy to przecież nie jakaś Azja, czy Australia.
Ponieważ jak starałem się powyżej nakreślić w przypadku akurat tego wyjazdu, nasze lokum stanowiło centralny punkt planowania, pozwolę sobie załączyć trochę więcej zdjęć niż standardowo.
Na poddaszu tego budynku nad samym brzegiem jeziora mieścił się nasz apartament.
Spory pokój dzienny ze świetnie wyposażonym aneksem kuchennym i kącikiem telewizyjnym.
Pobudkę w tym łóżku …
… jednogłośnie uznaliśmy za kwintesencję czystej przyjemności w otoczeniu jeziora i odgłosach fal.
Rzeczony taras … na razie jeszcze pusty.
Takie widoki miewaliśmy w dzień …
… a takie wieczorami.
Momentami całe jezioro zapełniało się łódkami.
W ramach świętowania urodzin przyjęliśmy prostą zasadę, 3 wieczory = 3 butelki (w zasadzie butelkę w jednym przypadku należy traktować umownie). W tym miejscu szczerze przepraszam czytających relację weteranów lwowskich bojów za niesłychanie nikczemną ilość i moc naszych trunków
:)
Nasze wieczorne trio: Mirabella – świetny prezent powitalny od Luki, Castellino – najdroższa marka z półki kartonikowej w oszałamiającej cenie 3€, warto było jednak tak zaszaleć
:), Limoncello – żona lubi takie słodkie napitki.
Okoliczności przyrody nastroiły mnie również do zrobienia artystycznego zdjęcia ulubionego trunku małżonki.
Wieczorami chadzaliśmy na kameralną dyskotekę, wstęp tylko za zaproszeniem
:)
Jako, że jednak nie samym tarasem i imprezą człowiek żyje to … CDN.@JarekGdynia Żebyś wiedział że trafiłem, żonka często zajmowała taką pozycję
:)
@BooBooZB Właśnie sam się zdziwiłem, że mój kompakt fajnie złapał kolorki zachodzącego słońca.
@cccc Do Bardolino nie dotarliśmy, a pamiętałem, że o tym winku pisałeś, niestety nie starczyło już na to czasu. Wyjazd z gatunku krótkich, na miejscu byliśmy w sumie dwa całe dni + dwa dojazdowe.
Wow, super fotki, luzik kompletny.
;) A byliscie moze w Bardolino i probowaliscie winka o tej samej nazwie?De facto, jedno z najdelikatniejszych jakosciowych wloskich win czerwonych, ja b. lubie.
@asiasz@maczala1 jest chyba od trójmiejskich to mógłby się wybrać na nasze spotkanie w realu i trochę Ci pomóc
;) Przepraszam za mały OT, raz byłem na spotkaniu to się mądrze
:D Wracając do relacji jedynie o alko mógłbym się przyczepić, no ale przecież o gustach się nie dyskutuje.
@Jarek, a Ty myślisz, że po co mu to napisałam....
:-). Może zaproponuje : dawaj asiasz tego męża, ja mu wszystko dobitnie wytłumaczę
:-) Dobra, koniec prywaty i zaśmiecania wątku koledze. A właśnie: coś nie uczestniczy w naszych spotkaniach....
@asiaszPamiętaj o fundamentalnej zasadzie życiowej - Nie narzekaj na męża swego, bo możesz mieć gorszego
:)Co do spotkań Trójmiejskich to jakoś nigdy nie mogę się zmobilizować. Ostatnio miałem nawet ochotę ale właśnie 7 maja byliśmy nad Gardą. Może kiedyś dotrę, będę mógł robić wtedy za seniora ugrupowania
:)
@RaphaelNie żartuj z tą "szansą", ja nad włoskie jeziora mogę jeździć co dwa miesiące, tylko je odpowienio rotując
:)@ccccRobisz chłopie smaka
:)A które dokładnie Bardolino preferujesz, bo z tego co patrzyłem w sieci, to jest sporo odmian.Chociaż wszystkie chyba są wytrawne, a my raczej preferujemy pół-słodkie lub nawet słodkie.
maczala1 napisał:@ccccRobisz chłopie smaka
:)A które dokładnie Bardolino preferujesz, bo z tego co patrzyłem w sieci, to jest sporo odmian. Chociaż chyba wszystkie są wytrawne, a my raczej preferujemy pół-słodkie lub nawet słodkie.Polecam czerwone wytrawne Classico. O slodkich czy pol-slodkich Bardolino nigdy nie slyszalem, de facto ja pije tylko i wylacznie wytrawne wina.
@ccccWytrawne, czy pół-wytrawne też niektóre mi podchodzą, a żonka niestety jest bardziej ukierunkowana na słodkość.Na pewno spróbuje tego Bardolino bo już polecały mi go dwie niezależne osoby - znaczy się Ty i ktoś inny
:)
maczala1 napisał:@RaphaelNie żartuj z tą "szansą", nad włoskie jeziora mogę jeździć co dwa miesiące, tylko je odpowiednio rotując
:)Właśnie wróciłem z Apulii i co prawda, zabytki, krajobrazy OK, ale organizacja i styl życia kojarzy mi się z bordello bum bum z "Jak rozpętałem II WŚ"
:lol: Co do północy Włoch, faktycznie, tam to jest cywilizacja pełną gębą (tutaj akurat nie ironizuję).
Świetna relacja i piękne widoki
:) Uwielbiam Włochy w każdej postaci i aż wstyd przyznać (pewnie będę jedyna na forum), ale ani do Gardy ani do Como jeszcze nie dotarłam
:oops: Tak to czasem jest - te najprostsze kierunki nie są po drodze i zostawiamy na później
;) Ale na pewno dotrę i wtedy relacja się przyda
:D
Hej, fajne zdjęcia! Rozwaliły mnie szczególnie cytryny wielkości głowy!
:)Nie wiem czy przegapiłem, czy może nie było. Ile kosztuje bilet autobusowy? Podałeś cennik na promy, ale ja chyba będę planował jechać z Peschiery w jedną stronę autobusami 184 i 183 po wschodniej stronie jeziora, a z powtorem z Rivy pojechać autobusem LN027 i potem LN026. Oreintujesz się ile kosztuje jeden przejazd? Czy ceny są takie same na te autobusy? I najważenijsze - gdzie kupić bilety? Czy u kierowcy (w walucie poniżej 10€ - tak jest na rozkładach jazdy) się da, czy jest drożej i lepiej poszukać biletomatu na mieście/w kasach kupić?
:)
@smarzykTrafiłeś idelanie z pytaniem, bo właśnie piszę obszerny wpis o podróżowaniu autobusem LN027. Włochy są cudowne i z pozoru banalne rzeczy bywają często ciekawym przeżyciem. Cennika jako takiego w sieci nie znalazłem, a my płaciliśmy za odcinek Desenzano-Limone 14€ za dwie osoby. Bilety kupowałem u kierowcy bo była akurat niedziela. Nie było z tym problemu, poza lekką bariera językową - szczegóły opiszę niebawem
:) Generalnie kupowanie biletów na włsokie autobusy to tamat rzeka. W większych miastach można je kupować w kasach na dworcach, a w mniejszych pozstają różne dziwne punkty typu - kiosk, sklep z papierosami (Tabacchi), bar, itp i czasami jest z tym niezły ubaw. Akurat w regionie jeziora Garda bilety można kupować u kierowcy i z tego co się orientuję to chyba nie ma żadnej dopłaty.A o cytrynach też jeszcze będzie i to całkiem sporo
:)
@maczala1dzięki!
:) nie ukrywam, że czekam na prędki wpis, bo wylatuje w czwartek do Włoch i w niedziele będę nad Gardą. Czyli podejrzewam, że za zrobienie "rundki" dookoła Gardy - autobusy LN027+LN026 i powrót 183 i 184 wyjdzie ok 20€/os? Trochę drogo biorąc pod uwagę fakt, że za bilet Werona - Florencja pociągiem zapłaciłem 14€/os za pośpieszny
:PNiestety będę w niedzielę, więc auta nie uda się wypożyczyć (patrzyłem w internecie, że wypożyczalnie będą pozamykane). Czy myslisz, że jakaś wypożyczalnia będzie otwarta?
@smarzykNiestety taką cenę trzeba zakładać za rundkę autobusami dookoła jeziora.Jakby co to znalazłem planer podróży. Znajduje połączenia autobusowe ale nie udało mi się zobaczyć tam żadnych cen:http://www.arriva.it/home/trasportibrescia/Co do wypożyczalni to niestety nie pomogę. Nigdy tam nie korzystałem z samochodu, to nie na moje nerwy
:)
maczala1 napisał:@smarzykNiestety taką cenę trzeba zakładać za rundkę autobusami dookoła jeziora.Jakby co to znalazłem planer podróży. Znajduje połączenia autobusowe ale nie udało mi się zobaczyć tam żadnych cen:http://www.arriva.it/home/trasportibrescia/Co do wypożyczalni to niestety nie pomogę. Nigdy tam nie korzystałem z samochodu, to nie na moje nerwy
:)Niby spoko, ale ja pewnie coś źle klikam i mi się nic nie wyświetla
;)Wolę korzystać ze sprawdzonego google.maps
:) tam też elegancko jest rozkład i połączenia
Tak na marginesie, jesli kolega maczala1 lubi takie klimaty to polecam nastepnym razem przesliczne miasteczko Brissago polozone w Ticino, w Szwajcarii wlosko-jezycznej. Moim zdaniem Ticino jest najpiekniejszym regionem Szwajcarii i b. lubie tam jezdzic.
;) http://www.myswitzerland.com/pl/brissago-ronco.htmlDe Facto, cytrynki i pomarancze tez rosna:Code:Przy wąskich uliczkach prowadzących do jeziora znajdziesz malownicze miejsca do podziwiania: ogrody, gdzie rosną cytryny, pomarańcze i cedry, a także wspaniałe pałace.Brissago słynie nie tylko z fabryki tytoniu i cygar, ale przede wszystkim ze swoich wysp, które z lotu ptaka wyglądają jak jasnozielone kropki w błękicie jeziora. Między 1885 a 1928 r. rosyjska baronowa niemieckiego pochodzenia, Antonietta Saint-Legér, założyła tu ogród botaniczny, który miał być rajem na ziemi. Jej następca Max Emden, właściciel kilku domów handlowych, kontynuował jej dzieło. Dziś w neoklasycystycznej willi mieści się restauracja oraz administracja Parku Botanicznego Kantonu Ticino. Oczywiście nadal można podziwiać także rośliny z całego świata, jak cynamon himalajski pachnący kamforą, mieczyk z Madagaskaru, łysy cyprys z bagien Północnej Ameryki z pniami pod wodą i liczne inne gatunki egzotyczne. Podaje rowniez przepis na lemoniade z cytryn domowej roboty, z regionu Ticino:http://www.ascona-locarno.com/en/common ... /3003.htmlPrzypusczam, ze Malzonce by na pewno smakowala.
;) Pozdrawiam.
@ccccDobrze trafiłeś, bo według mojego rotacyjnego rozkładu jezior tego regionu, akurat w kolejce czeka teraz Maggiore
:)Jednak dużo łatwiej będzie nam dostać się od południa i wstępnie bazę planuję we włoskiej Stresie. Jeżeli tylko będą dogodne połączenia promowe to mam zamiar właśnie wyskoczyć na chwilkę do Szwajcarii, a Brissago pasuje idealnie
:)
@maczala1Dzis jechalem busem 183 a potem 184 z Pescheira del Garda do Riva del Garda (wschodnia strona Gardy). Jest to taryfa 8 (w skali od 1 do 8) i bilet kosztuje 5,80 € w kiosku:) u kierowcy taki bilet kosztuje 5,80 + 0,80 € (prowizja). Taki bilet jest wazny 160min i można sie przesiadać jeśli mamy taka potrzebę.Wracalem natomiast zachodnią stroną liniami LN027 z Rivy do Desenzano za 5,40€ i potem z Desenzano busem LN026 przez Sirmione za 4,40€!!Trasa na cały dzień, polecam!:)
@smarzykWidać, że na dłuższych lokalnych trasach wszystko zależy jak wyjdzie kierowcy z rachunków
:) Za odcinek Riva-Desenzano zapłaciłeś mniej niż ja za krótszy odcinek ale za to z Desenzano do Peischery wyszło podejrzanie dużo. Jest to pewien rodzaj swoistej włoskiej loterii
:)
Podaję jeszcze namiary do oferty Luki z Desenzano, bo ktoś mnie o to pytał.https://www.airbnb.pl/rooms/7112852Jak widać nie łatwo się tam dostać - wolne terminy są na październik
:)
Żeby nie popaść w rutynę, bo nie ma chyba nic gorszego niż rutynowy wyjazd (na myśli przyszedł mi właśnie jakiś egipski „all inclusive” - a fuuuj) postanowiłem, że w tym roku termin wyjazdu będzie pokrywał się z terminem urodzin małżonki. Na początku byłem niesłychanie zadowolony z siebie, że wpadłem na taki prosty, a zarazem przebiegły plan – brawo JA. Ponieważ prosty z początku wyjazd nagle przekształcił się w poważny wyjazd urodzinowy, jasnym stało się, że nasze lokum nie może być standardowe. Od razu w przedbiegach odpadło przytulne mieszkanko Veleria w Lecco nad jeziorem Como. Pomimo tego, że bardzo fajnie nam się tam mieszkało ale to jednak mieszkanko małe i ciasne, a poza tym nad jeziorem Como byliśmy dwa ostatnie lata z rzędu.
polnocne-wlochy-jezioro-como-final-le-turyn-powrot,1506,60978
Chyba nadszedł właśnie czas na „dobrą zmianę” :)
Jako punkt honoru postawiłem sobie taras z widokiem, po prostu musiał być i koniec, kropka. Jakby był taras nad samym jeziorem, to w ogóle już pełnia szczęścia. Po pierwszych dniach szukania mój entuzjazm do tego pomysłu zdecydowanie opadł. Tarasów z widokiem nad włoskimi, alpejskimi jeziorami jest w prawdziwe jak psów ale jakimś dziwnym zrządzeniem losu, za każdym razem kiedy trafiałem na odpowiednie zdjęcie, to akurat oferta okazywała się błędem cenowym - tak przynajmniej uznawałem patrząc w osłupieniu na cenę. Jednak postępując zgodnie z fundamentalnym "szukajcie, a znajdziecie …” w końcu trafiłem na ofertę Luki z Desenzano nad jeziorem Garda. Oferta spełniała wszystkie wymogi, taras nad samym jeziorem – jest, dojazd pociągiem z Bergamo – jest, cena 80 € za noc – jest … do przełknięcia, w końcu to tylko 3 noclegi , a przecież są jeszcze środki zgromadzone na airbnb. Jak to mawia kolejny klasyk, widok opadu szczęki małżonki przy wejściu na taras – bezcenny, za resztę zapłaciłem kartą Mastercard :)
Reszta planowania to była w zasadzie już bułka z masłem, Włochy to przecież nie jakaś Azja, czy Australia.
Ponieważ jak starałem się powyżej nakreślić w przypadku akurat tego wyjazdu, nasze lokum stanowiło centralny punkt planowania, pozwolę sobie załączyć trochę więcej zdjęć niż standardowo.
Na poddaszu tego budynku nad samym brzegiem jeziora mieścił się nasz apartament.
Spory pokój dzienny ze świetnie wyposażonym aneksem kuchennym i kącikiem telewizyjnym.
Pobudkę w tym łóżku …
… jednogłośnie uznaliśmy za kwintesencję czystej przyjemności w otoczeniu jeziora i odgłosach fal.
Rzeczony taras … na razie jeszcze pusty.
Takie widoki miewaliśmy w dzień …
… a takie wieczorami.
Momentami całe jezioro zapełniało się łódkami.
W ramach świętowania urodzin przyjęliśmy prostą zasadę, 3 wieczory = 3 butelki (w zasadzie butelkę w jednym przypadku należy traktować umownie). W tym miejscu szczerze przepraszam czytających relację weteranów lwowskich bojów za niesłychanie nikczemną ilość i moc naszych trunków :)
Nasze wieczorne trio: Mirabella – świetny prezent powitalny od Luki, Castellino – najdroższa marka z półki kartonikowej w oszałamiającej cenie 3€, warto było jednak tak zaszaleć :), Limoncello – żona lubi takie słodkie napitki.
Okoliczności przyrody nastroiły mnie również do zrobienia artystycznego zdjęcia ulubionego trunku małżonki.
Wieczorami chadzaliśmy na kameralną dyskotekę, wstęp tylko za zaproszeniem :)
Jako, że jednak nie samym tarasem i imprezą człowiek żyje to … CDN.@JarekGdynia
Żebyś wiedział że trafiłem, żonka często zajmowała taką pozycję :)
@BooBooZB
Właśnie sam się zdziwiłem, że mój kompakt fajnie złapał kolorki zachodzącego słońca.
@cccc
Do Bardolino nie dotarliśmy, a pamiętałem, że o tym winku pisałeś, niestety nie starczyło już na to czasu. Wyjazd z gatunku krótkich, na miejscu byliśmy w sumie dwa całe dni + dwa dojazdowe.