Rozciągnięte pomiędzy Zatoką Nepolitańską, a Zatoką Salerno Wybrzeże Amalfitańskie (lista światowego dziedzictwa UNESCO) połączone jest właściwie jedną drogą, która na odcinku ok. 80 km przebiega przez przepięknie położone miejscowości. Przejechanie Strada Statale 163 (oficjalna nazwa) to jeden z największych europejskich klasyków. Jedzie się kolejno przez: Positano, Praiano, Furore Conca dei Marini, Amalfi, Atrani, Scala, Ravello, Minori, Tramonti, Maiori, Cetara oraz Vierti sul Mare. Każde z mijanych miasteczek wciśniętych gdzieś pomiędzy klify i morze ma coś ciekawego do zaoferowania i w sumie warto byłoby tu spędzić co najmniej kilka dni. Z drugiej strony całe wybrzeże jest niemiłosiernie eksploatowane przez turystów co trochę zabija klimat.
W trakcie naszego ostatniego wypadu majówkowego również i my postanowiliśmy, że przejedziemy tzw. Amalfi Drive i to w wersji deluxe, bo na oryginalnej czerwonej Vespie wypożyczonej za grube pieniądze w Neapolu. Przepłaciliśmy dość mocno, no ale w końcu jak się podróżuje do takiego regionu to nie wypada zajeżdżać byle czym.
Nasza trasa była trochę rozszerzona bo startowaliśmy ze ścisłego centrum Neapolu i dojechaliśmy aż do Salerno gdzie przenocowaliśmy. Jechaliśmy praktycznie cały dzień. Do Nepolu z Salerno wróciliśmy już zwykłą drogą (SS18 biegnąca wzdłuż autostrady A3) i zajęło nam to ok. 3 godzin.
Zapraszam do fotorelacji.
Poszukiwania odpowiedniego skuteru nie trwały długo. Po prostu wpisaliśmy w google Vespa rental i tak tu trafiliśmy, są to okolice Plazza del Plebiscitio. Właściciel wypożyczalni pytał się dokąd jedziemy, jakie mamy prawo jazdy, jaką pojemność silnika chcemy, jaki rozmiar kół itd. na każde pytanie odpowiadaliśmy we'd like to rent a red Vespa. Na tak długą trasę był to zdecydowanie za słaby skuter, ale czego się nie robi dla lansu. Na koniec jeszcze wymieniliśmy kask Małgorzaty na różowy i było ok.
Z przejazdu przez centrum Neapolu nie mam żadnych zdjęć, bo walczyliśmy o życie żeby nie zostać zabitym przez innych uczestników ruchu drogowego. Jeździłem wcześniej trochę skuterem w Polsce, a nawet w dalekiej Azji, ale Neapol to prawdziwy hardkor pod tym względem. Później już się nauczyłem jeździć po włosku i było bardzo fajnie podobnie jak w grze komputerowej o nazwie Need for Speed. Na zdjęciu Małgorzata i miły pan sprzedawca, u którego zaopatrzyliśmy się w owoce na drogę.
Przedmieścia Neapolu.
Małgorzata, truskawka i różowy kask. Portret.
To ja. Czasami gdzieś pobłądziliśmy bo mieliśmy bardzo słabo działającą nawigację w telefonie.
Chyba nie tędy droga.
Pierwszy odcinek drogi i praktycznie cała droga powrotna wyglądały mniej więcej tak. Jeśli chcecie faktycznie jechać tylko wzdłuż morza to najlepiej zacząć w Sorrento (wiem, że są tam wypożyczalnie skuterów) albo Positano.
Dojechaliśmy do morza. W tle widać Wezuwiusza.
Krótka przerwa na regenerację, orzeźwiający napój/sorbet z lokalnych cytryn.
Nic tak nie gasi pragnienia jak cytrusy.
Zaczynają się landszafty. Na zdjęciu Sorrento.
Początkowo robiliśmy postoje przy każdej możliwej okazji. Później okazało się, że w takim tempie za daleko nie ujedziemy.
Droga krajowa SS163
Port w Sorrento.
Praktycznie każda miejscowość jest zlokalizowana w taki sposób. Jest sporo chodzenia pod górkę.
Bez skutera ani rusz.
Zaczyna się najlepszy odcinek. Wyjechaliśmy z Sorrento w kierunku Positano.
Plaża w Positano. Jeden z najbardziej charakterystycznych widoków w całych Włoszech. Woda bardzo zimna.
Okoliczne knajpki.
Tak to mniej więcej wygląda z bliska. Bardzo dużo sklepów wyłącznie pod bogatych turystów.
Zdjęcie z cyklu dolce vita.
Robi się późne popołudnie, trzeba dodać gazu.
Wszędzie dookoła przepiękna, ciemna i wyrafinowana zieleń.
Czasami trzeba przejechać przez wydrążony w skale tunel.
Lokalne winnice. Fantastycznie byłoby mieć taki rodzinny biznes, mieszkać tu i produkować wino.
Zmierzch zastał nas w Salerno, spędziliśmy wspaniały dzień na delektowaniu się widokami i momentami dość ekscytującej jeździe skuterem. Szczerze polecam każdemu wybrać się na taką wycieczkę przynajmniej na jeden dzień.
Nasi krewni z Włoch w Salerno. Polska kuzynka i imienniczka mojej żony oraz jej włoski mąż Ggiancano. Dużo dowiedzieliśmy się od niego na temat mozzarelli di bufali oraz o samym Salerno, które mimo, że pozostaje w cieniu Neapolu również posiada bardzo bogatą sięgającą starożytności historię.
Starówka Salerno.
Brama do miasta.
A to już Neapol. Zdążyliśmy zwrócić nasz skuter na czas i popłynęliśmy promem na wyspę Procidę o czym napiszę w którejś z kolejnych relacji.
Rozciągnięte pomiędzy Zatoką Nepolitańską, a Zatoką Salerno Wybrzeże Amalfitańskie (lista światowego dziedzictwa UNESCO) połączone jest właściwie jedną drogą, która na odcinku ok. 80 km przebiega przez przepięknie położone miejscowości. Przejechanie Strada Statale 163 (oficjalna nazwa) to jeden z największych europejskich klasyków. Jedzie się kolejno przez: Positano, Praiano, Furore Conca dei Marini, Amalfi, Atrani, Scala, Ravello, Minori,
Tramonti, Maiori, Cetara oraz Vierti sul Mare. Każde z mijanych miasteczek wciśniętych gdzieś pomiędzy klify i morze ma coś ciekawego do zaoferowania i w sumie warto byłoby tu spędzić co najmniej kilka dni. Z drugiej strony całe wybrzeże jest niemiłosiernie eksploatowane przez turystów co trochę zabija klimat.
W trakcie naszego ostatniego wypadu majówkowego również i my postanowiliśmy, że przejedziemy tzw. Amalfi Drive i to w wersji deluxe, bo na oryginalnej czerwonej Vespie wypożyczonej za grube pieniądze w Neapolu. Przepłaciliśmy dość mocno, no ale w końcu jak się podróżuje do takiego regionu to nie wypada zajeżdżać byle czym.
Nasza trasa była trochę rozszerzona bo startowaliśmy ze ścisłego centrum Neapolu i dojechaliśmy aż do Salerno gdzie przenocowaliśmy. Jechaliśmy praktycznie cały dzień. Do Nepolu z Salerno wróciliśmy już zwykłą drogą (SS18 biegnąca wzdłuż autostrady A3) i zajęło nam to ok. 3 godzin.
Zapraszam do fotorelacji.
Poszukiwania odpowiedniego skuteru nie trwały długo. Po prostu wpisaliśmy w google Vespa rental i tak tu trafiliśmy, są to okolice Plazza del Plebiscitio. Właściciel wypożyczalni pytał się dokąd jedziemy, jakie mamy prawo jazdy, jaką pojemność silnika chcemy, jaki rozmiar kół itd. na każde pytanie odpowiadaliśmy we'd like to rent a red Vespa. Na tak długą trasę był to zdecydowanie za słaby skuter, ale czego się nie robi dla lansu. Na koniec jeszcze wymieniliśmy kask Małgorzaty na różowy i było ok.
Z przejazdu przez centrum Neapolu nie mam żadnych zdjęć, bo walczyliśmy o życie żeby nie zostać zabitym przez innych uczestników ruchu drogowego. Jeździłem wcześniej trochę skuterem w Polsce, a nawet w dalekiej Azji, ale Neapol to prawdziwy hardkor pod tym względem. Później już się nauczyłem jeździć po włosku i było bardzo fajnie podobnie jak w grze komputerowej o nazwie Need for Speed. Na zdjęciu Małgorzata i miły pan sprzedawca, u którego zaopatrzyliśmy się w owoce na drogę.
Przedmieścia Neapolu.
Małgorzata, truskawka i różowy kask. Portret.
To ja. Czasami gdzieś pobłądziliśmy bo mieliśmy bardzo słabo działającą nawigację w telefonie.
Chyba nie tędy droga.
Pierwszy odcinek drogi i praktycznie cała droga powrotna wyglądały mniej więcej tak. Jeśli chcecie faktycznie jechać tylko wzdłuż morza to najlepiej zacząć w Sorrento (wiem, że są tam wypożyczalnie skuterów) albo Positano.
Dojechaliśmy do morza. W tle widać Wezuwiusza.
Krótka przerwa na regenerację, orzeźwiający napój/sorbet z lokalnych cytryn.
Nic tak nie gasi pragnienia jak cytrusy.
Zaczynają się landszafty. Na zdjęciu Sorrento.
Początkowo robiliśmy postoje przy każdej możliwej okazji. Później okazało się, że w takim tempie za daleko nie ujedziemy.
Droga krajowa SS163
Port w Sorrento.
Praktycznie każda miejscowość jest zlokalizowana w taki sposób. Jest sporo chodzenia pod górkę.
Bez skutera ani rusz.
Zaczyna się najlepszy odcinek. Wyjechaliśmy z Sorrento w kierunku Positano.
Plaża w Positano. Jeden z najbardziej charakterystycznych widoków w całych Włoszech. Woda bardzo zimna.
Okoliczne knajpki.
Tak to mniej więcej wygląda z bliska. Bardzo dużo sklepów wyłącznie pod bogatych turystów.
Zdjęcie z cyklu dolce vita.
Robi się późne popołudnie, trzeba dodać gazu.
Wszędzie dookoła przepiękna, ciemna i wyrafinowana zieleń.
Czasami trzeba przejechać przez wydrążony w skale tunel.
Lokalne winnice. Fantastycznie byłoby mieć taki rodzinny biznes, mieszkać tu i produkować wino.
Zmierzch zastał nas w Salerno, spędziliśmy wspaniały dzień na delektowaniu się widokami i momentami dość ekscytującej jeździe skuterem. Szczerze polecam każdemu wybrać się na taką wycieczkę przynajmniej na jeden dzień.
Nasi krewni z Włoch w Salerno. Polska kuzynka i imienniczka mojej żony oraz jej włoski mąż Ggiancano. Dużo dowiedzieliśmy się od niego na temat mozzarelli di bufali oraz o samym Salerno, które mimo, że pozostaje w cieniu Neapolu również posiada bardzo bogatą sięgającą starożytności historię.
Starówka Salerno.
Brama do miasta.
A to już Neapol. Zdążyliśmy zwrócić nasz skuter na czas i popłynęliśmy promem na wyspę Procidę o czym napiszę w którejś z kolejnych relacji.
Po więcej zapraszam na mojego bloga http://blogpodrozniczymichalanowaka.pl/
Pozdrawiam
Michał Nowak