+5
przemos74 6 lipca 2016 18:16
Czołem!

Zgodnie z obietnicą zaczynam kolejną dla Was relację na żywo z mojej wycieczki na zachodnie wybrzeże USA i na Alaskę (na weekend ;)). Będzie to tzw. „szybki strzał” w czasie którego pokonam drogą lotniczą około 27144 kilometrów przez tydzień. Ruszam już dzisiaj!

Moim celem jest głównie przetestowanie klasy biznes w Boeingu 787 linii Air Canada oraz może zobaczenie na własne oczy zorzy polarnej na Alasce. Wiem, że nie będzie to łatwe, ale kto wie ;) Loty do/z Seattle są kupione za gotówkę, a odcinek YVR-ANC-SEA za mile z programu Smiles.

Image

Poniżej prezentuję Wam mój plan na najbliższe kilka dni:

POZ-WAW 06.07.2016
WAW-OSL 06.07.2016
OSL-CPH 07.07.2016
CPH-YYZ 07.07.2016
YYZ-SEA 07.07.2016
YVR-ANC 10.07.2016
ANC-SEA 12.07.2016
SEA-YYZ 12.07.2016
YYZ-CPH 12.07.2016
CPH-OSL 13.07.2016
OSL-SXF 13.07.2016

Zaczynam swoją podróż na poznańskim lotnisku skąd naszym narodowym przewoźnikiem udam się do stolicy. Z uwagi, że od rana nie było czasu na porządny posiłek to z nadzieją udaję się do saloniku Executive Lounge, gdzie (o dziwo!) kanapek nie brakuje. Rejs numer LO 3944 okazuje się być lekko opóźniony.

Image

Image

Image

Image

W czasie lotu dają się we znaki silne podmuchy wiatru i prawie cały czas zapalona jest sygnalizacja zapiąć pasy. Stewardesom jednak udaje się rozpocząć serwis (prince polo i żelki oraz woda). Po czterdziestu minutach nasz Embraer 175 dotyka płyty lotniska w Warszawie, a ja po kontroli paszportowej udaję się do saloniku Preludium, gdzie oczekuję na lot do Oslo liniami Norwegian.

Image

Image

Image

Image

Tutaj udaje mi się zjeść całkiem pożywny posiłek (tarta, krem z ziemniaków i sałatki warzywne). Liczba paxów czekających w tej poczekalni jest relatywnie mała. Panuje tutaj spokój i dobre warunki do pracy.

Image

Image

Image

Image

Jak zwykle zachęcam Was do komentowania. Będę wdzięczny za wszelkie sugestie i podpowiedzi.

Osoby zainteresowane innymi moimi relacjami zapraszam na bloga: http://explore-world.you2.plMój lot do Oslo jest opóźniony – na tablicy nie ma jednak informacji o ile. W związku z tym udaję się pod swój gate, żeby się czegoś dowiedzieć. Tutaj ludzie stoją już w kolejce do samolotu, więc spokojnie siadam i czekam, aż rozpocznie się boarding. Opóźnienie okazało się być dosłownie o ok. 15-20 minut. Pogoda w Warszawie niestety robi się coraz gorsza. Leje deszcz, a nad miastem wiszą czarne chmury. Rzeczywiście na początku rejsu są lekkie turbulencje, ale kiedy wznosimy się ponad obłoki, to rejs przebiega bardzo przyjemnie.

Image

Image

Warto tutaj podkreślić, że w liniach Norwegian mamy dostępny w czasie lotu Internet (darmowe WiFi), który działa całkiem sprawnie. Co prawda nie udało się obejrzeć półfinału Euro 2016, ale w śledzeniu wyniku na żywo i relacji pisanej sprawdził się doskonale. W Oslo, na górnym lotnisku lądujemy około godziny 22:15. Jest jeszcze jasno na dworze. Deboarding odbywa się autobusami. Warto jeszcze dodać, że LF w tym rejsie wynosił prawie 100%.

Czekała mnie teraz nocka przed kolejnym lotem. Do ostatniej chwili nie wiedziałem czy udać się do hotelu czy zostać na lotnisku. Wybrałem tę drugą opcję – już kiedyś też tak zrobiłem i muszę przyznać, że akurat lotnisko Gardemoen jest do tego całkiem niezłe. Przede wszystkim mamy gdzie wygodnie usiąść, a po podłożeniu walizki pod nogi możemy przyjąć pozycję półleżącą. Oprócz tego dostępny jest darmowy, szybki Internet i jest cicho. To właśnie pozwoliło mi do godziny 1 w nocy pooglądać filmy na komputerze, a następnie zasnąć na jakieś 2-3 godziny.

Image

Image

Image

Image

Image

Do nadania bagażu na stanowisku linii SAS (to ten przewoźnik wykonywał mój pierwszy odcinek lotu) udałem się dopiero po odprawie przy automacie. Bez kolejki zarówno tutaj, jak i do kontroli bezpieczeństwa (priority lane), dzięki czemu po kolejny 15 minutach mogłem już jeść śniadanie w saloniku SAS. Znajduje się on na pierwszym piętrze i oferuje dwa pomieszczenia. To drugie, z którego nie korzystałem jest dla osób ze statusem GOLD w *A. Oferta gastronomiczna tej poczekalni jest bardzo dobra – można zjeść pożywne śniadanie, napić się kawy, herbaty czy czekolady (a kto od rana lubi mocniejsze trunki to nie będzie zawiedziony) oraz w spokojnie spędzić czas poprzedzający rejs.

Image

Image

Image

Pierwszą destynacją tego dnia była Kopenhaga, do której lot trwał 55 minut. Warto wspomnieć, że biznes klasa na tym rejsie była rozczarowująca. Z tego co się zorientowałem to przewoźnik ten przeznaczył 6 pierwszych rzędów dla osób lecących w klasie premium. Niestety miejsca te nie różnią się niczym na tle klasy ekonomicznej. Konfiguracja jest 3-3, a jedynym wyróżnikiem niech będzie podany skromny posiłek, z plastikowymi sztućcami. Po dotarciu do Kopenhagi podjechaliśmy pod rękaw, dzięki czemu szybko wyszliśmy do strefy airside. Teraz czekała mnie kolejna przerwa – dokładnie ponad 3 godziny przed lotem za ocean, do Toronto.
Czas ten ponownie spędziłem w poczekalni linii lotniczej SAS. Z uwagi, że zupełnie nie byłem głody to nie skorzystałem z oferty śniadaniowej, jednak z tego co zaobserwowałem nie różniła się ona praktycznie niczym w stosunku do tego, co widziałem w saloniku w Oslo. Po godzinie 11 twarożek, paprykę i ogórki zamieniono na kalafiora i gotowanego kurczaka. Trzeba przyznać, że były one bardzo smaczne.

Image

Image

Image

Image

Image

Nadszedł wreszcie czas na najdłuższy lot w czasie tej wycieczki, czyli rejs do Toronto liniami Air Canada i ich Dreamlinerem. Kabina biznes klasy 787-9 składa się z 32 miejsc, które rozłożone są w konfiguracji 1-2-1. Wybrałem miejsce w szóstym rzędzie po prawej stronie przy oknie. Trzeba przyznać, że fotele są naprawdę bardzo elegancie i wygodne. Ekran ustawiony jest frontowo przed pasażerem przez co nie trzeba go odginać/chować przy starcie/lądowaniu (w innych liniach tak właśnie jest).

Image

Image

Image

Nie zabrakło także specjalnego panelu do obsługi naszego siedzenia – możemy dokładnie ustawić jego pozycję, włączyć masaż wybranego odcinka kręgosłupa lub zrobić z fotela płaskie łóżko. Poza tym mamy tutaj opcję ściemniania/rozjaśniania okien, możemy przywołać obsługę lub ustawić, żeby nie budzono nas na posiłek. Kolejnym, dobrym rozwiązaniem jest schowek na drobne rzeczy, gdzie ukryto także pilot do obsługi IFE, złącze słuchawkowe, port USB i gniazdo zasilania 110 V.

Image

Image

Image

Image

Z przodu mamy także podnóżek, pod którym zmieścimy np. nasze buty, kiedy pójdziemy spać. Poza tym mamy jeszcze na dole po lewej stronie schowek na np. butelkę wody. Nad nim znajduje się podłokietnik, którego wysokość możemy regulować.

Image

Image

Image

Przejdźmy teraz do samego lotu, przed którego rozpoczęciem podano pasażerom napój powitalny (wodę, sok lub szampana) oraz rozdano prasę. Każdy pax miał także saszetkę z akcesoriami, które mogą się przydać w czasie lotu, kołdrę i poduszkę. Dodatkowo po starcie załoga przeszła po kabinie rozdając dodatkowe słuchawki redukujące hałas otoczenia. Kolejnym etapem było zebranie zamówień na obiad. Co było do wyboru znajdziecie na zdjęciach poniżej. Wybrałem rybkę i uważam, że była dobra. Nie rewelacyjna, ale mogła smakować. Wcześniej jednak zaserwowano kolejne napoje i ciepłe orzechy nerkowca. Postawiłem na białe, francuskie wino i nie żałuję tej decyzji. Było bardzo smaczne, a mój kieliszek praktycznie cały czas był pełen (brawo dla stewardess).

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Przed daniem głównym podano przystawkę, a po nim deser. Wszystko widzicie na fotografiach. Na 90 minut przed lądowaniem podano drugi lżejszy posiłek. Ten można było zjeść wcześniej lub trochę później na życzenie. Dodajmy jeszcze, że obłożenie w biznes klasie wynosiło 100%.

Image

Image

Image

W Toronto wylądowaliśmy o czasie. O tym, co udało mi się tutaj zdziałać i jak przebiegał kolejny lot do Seattle napiszę już niebawem.Po dotarciu do Toronto, jak najszybciej udałem się w kierunku kontroli paszportowej żeby wyjść na miasto. Tym razem miałem przerwę ponad 6 godzin, więc była to doskonała okazja, że przypomnieć sobie, jak to kilka lat temu spacerowałem uliczkami tego pięknego, kanadyjskiego miasta. Szczęście mi dopisało, bowiem bez żadnych kolejek szybko opuściłem lotnisko i po 5 minutach byłem już w autobusie numer 192 (Airport Rocket), którym podjechałem na stację metra Kipling (jest to ostatnia stacja zielonej linii numer dwa). Warto mieć odliczoną gotówkę, bowiem kierowca nie wydaje reszty, ja nie miałem, ale kazał mi wejść do środka bez biletu.

Po około 20 minutach dotarliśmy na stację metra, gdzie linią zieloną pojechałem w pobliże centrum Toronto. Wysiadłem niedaleko hotelu Intercontinental, gdzie w barze udało mi się zobaczyć część pierwszej połowy drugiego półfinału na Euro. Nie tracąc więcej czasu spacerowałem w kierunku CN Tower. Toronto w większości to niska zabudowa, za wyjątkiem centrum. W centrum obok wieżowców też są niskie budynki. Poza tym jest sporo miejsc odpoczynku, czyli małych parków i skwerów. We wschodniej części centrum znajduje się jedno z większych Chinatown w Ameryce północnej.

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (34)

aga-podrozniczka 6 lipca 2016 18:53 Odpowiedz
To sobie polatasz :-) Ale zorzy to raczej nie zobaczysz, bo zachod slonca w Anchorage jest 23.32, a wschod o 4.37. Moze na trasie Toronto-Kopenhaga, jak jest to nocny lot i leci wysoko na polnocy, ale tez nie wiem czy nie bedzie za jasno. Powodzenia! Moj bilet z tej taryfy dopiero we wrzesniu.
maczala1 6 lipca 2016 19:57 Odpowiedz
Fajne się zapowiada, tylko aż się zrobiłem głodny od widoku tego jedzenia w salonikach. Idę na parówkę z wody i chleb z masłem :)Będę śledził na bieżąco, mam nadzieję, że cały plan się uda.
asiasz 9 lipca 2016 09:09 Odpowiedz
No tak, ja tu się naczytam takich opisów, a potem ładuję się do landryny, czy innej francy i czegoś mi brakuje.... :-) Jak żyć? To pisz dalej :-)
aga-podrozniczka 9 lipca 2016 11:32 Odpowiedz
Sprawdzilam swoje bilety, ale ja mam LH na calej trasie, wiec nie bede testowac tej "biznes klasy" SAS. Jak Ci sie podobalo lotnisko w Kopenhadze? Zawsze lubilam sie tam przesiadac, ale jakos nigdy nie lecialam Star Alliance, wiec nie testowalam tego saloniku SAS. Jak tak dalej pojdzie, to forum bedzie zawalone relacjami z Alaski ;-)
igore 9 lipca 2016 11:42 Odpowiedz
Fajna relacja,czekam na więcej. Mam podobnie jak @asiasz: czytam, oglądam a później muszę się zastanawiać co zrobić z nogami w economy :)
aga-podrozniczka 9 lipca 2016 11:59 Odpowiedz
Trzeba polowac na "promocje" biznes w cenie ekonomicznej :-)
splder 9 lipca 2016 20:59 Odpowiedz
Aga_podrozniczka napisał: Jak Ci sie podobalo lotnisko w Kopenhadze? Zawsze lubilam sie tam przesiadac, ale jakos nigdy nie lecialam Star Alliance, wiec nie testowalam tego saloniku SAS. Nie nastawiaj się na smakołyki - niestety pod względem jedzenia i trunków to chyba najgorsza poczekalnia w Europie w porównaniu do innych hubów Star Alliance.Daleko im do Poloneza, MUC czy FRA o IST nie wspominając.
mackoz 9 lipca 2016 22:15 Odpowiedz
igore napisał:Fajna relacja,czekam na więcej. Mam podobnie jak @asiasz: czytam, oglądam a później muszę się zastanawiać co zrobić z nogami w economy :)Lekki OT. Ostatnio był artykuł o tym jak bezsensowne jest latanie 'ęą' na krótkich dystansach :D Ale na 10 godzinnym locie łóżko to super sprawa :D Art: http://www.economist.com/blogs/gulliver ... tless-perk
booboozb 9 lipca 2016 22:23 Odpowiedz
No fajnie fajnie, ale ja tam czekam na ujęcia spoza samolotu ;)
klapio 10 lipca 2016 21:37 Odpowiedz
Podziwiam za relację live i trzymam kciuki żeby zorza dopisała :-)
aga-podrozniczka 11 lipca 2016 08:39 Odpowiedz
Potwierdzam Chihuly Gardens and Glass jest interesujace. Jesli chodzi o punkt widokowy w Seattle, to dobre jest Columbia Center. Dales mi pomysl co jeszcze zobaczyc na miejscu, z tym Boeingiem. Ja jeszcze nie sfinalizowalam swoich planow i ciagle siedze na bilecie tylko do SEA.
maczala1 11 lipca 2016 09:07 Odpowiedz
Myślę, że nawet bez zorzy będzie całkiem fajnie na Alasce :)
kamwad 11 lipca 2016 09:16 Odpowiedz
przemos74 napisał:kazał mi wejść do środka bez biletu. :mrgreen: Uśmiałem się. W pewnym europejskim kraju kazałby Ci - ze schetynowskim uśmiechem na twarzy - kindly sp$#*@$%ać. Super sprawa ten wypad. Podziwiam Was za te umiejętności składania biletów, za te saloniki, za te mile. ;)
gregggor 11 lipca 2016 09:20 Odpowiedz
Jasne, ze czytamy! Relacje z Alaski - zawsze :)Na zorze wczesniej niz w drugiej polowie sierpnia to raczej nie ma szans, poki co jest za jasno. Ale trzymam kciuki, zeby za jakas niespodziewana burze sloneczna!Z tego co widze, to chyba juz na Alasce jestes? Jesli jeszcze nie masz planow na te dwa dni, to polecam przejechac w poprzek polwyspu Kenai, do Seward. Nieco ponad 2h w jedna strone, przepiekne widoki po drodze, taka Alaska w pigulce - w sam na weekendowe zwiedzanie. A jesli bedziesz miec szczescie, moze zobaczysz orki i wieloryby.
marek2011 12 lipca 2016 09:27 Odpowiedz
Aga_podrozniczka napisał:Sprawdzilam swoje bilety, ale ja mam LH na calej trasie, wiec nie bede testowac tej "biznes klasy" SAS. W SK nie ma C w Europie tylko SAS Plus czyli to klasa ekonomiczna "premium" - tylko na tych biletach była formalnie bookowana jako C ;)
adix1982 12 lipca 2016 19:45 Odpowiedz
Świetne zdjęcia! Chcemy więcej :)
adix198201 13 lipca 2016 18:50 Odpowiedz
Widoki iście pocztówkowe. Pięknie!Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka
aga-podrozniczka 13 lipca 2016 20:59 Odpowiedz
Dyskutowalismy juz o paniach, ktore trzymaja znaki STOP, jak rowniez o ich atrakcyjnosci :-) A jechales przez jakies ronda? Ciekawe czy dobudowali wiecej, bo zdaje sie, ze spodobalo im sie to rozwiazanie.
gregggor 13 lipca 2016 21:05 Odpowiedz
Boeing A319?! A coz to za wynalazek? ;) ;)A na powaznie, swietnie sie czyta, dobra relacja!Wysłane z mojego LG-H818 przy użyciu Tapatalka
sim 13 lipca 2016 21:39 Odpowiedz
SPLDER napisał:Aga_podrozniczka napisał: Jak Ci sie podobalo lotnisko w Kopenhadze? Zawsze lubilam sie tam przesiadac, ale jakos nigdy nie lecialam Star Alliance, wiec nie testowalam tego saloniku SAS. Nie nastawiaj się na smakołyki - niestety pod względem jedzenia i trunków to chyba najgorsza poczekalnia w Europie w porównaniu do innych hubów Star Alliance.Daleko im do Poloneza, MUC czy FRA o IST nie wspominając.no nie wiem- mam inne wrazenia: zgodze sie jesli chodzi o alkohol- w CPH SAS salonik nie wyroznia sie, ale jesli chodzi o jedzenie to ja zdecydowanie wole CPH-niz poloneza czy lunge LH w uC czy FRA: z dwoch ostatnich pobytoww CPH w czerwcu: na cieplo-m.in zupa w stylu tajski- kokosowo kwasna; losos, szparagi, drugi raz dyniowa plus chniszczyzna; moze moje smaki bo w polonezie tez ostatnio jest lepiej niz rok, dwa lat temu ale wole CPH; no i to ladowanie nad woda, zwlaszcza poznym wieczorem- podswietlone miasto ;-) za to szczegolnie lubie CPH; bussiness SAS komfort- zalezy od samlotu to jasne- ale jedzenei gorsze niz LH; @Aga_podrozniczka, @przemos74 zazdrocha ;-) ja chlopaka na eskapade na kilka dni na drugi koniec Swiata namowic nie moge takze czytam i wzdycham do waszych zdjec z roznych relacji ;-)
aga-podrozniczka 13 lipca 2016 22:04 Odpowiedz
sim napisał:@Aga_podrozniczka, @przemos74 zazdrocha ;-) ja chlopaka na eskapade na kilka dni na drugi koniec świata namowic nie moge takze czytam i wzdycham do waszych zdjec z roznych relacji ;-)To nie namawiaj tylko lec sama jak bede dawac jakies promocje :-)
grzegorz84 13 lipca 2016 23:02 Odpowiedz
Jak zawsze świetna relacja i piękne zdjęcia. Dzięki! Czekamy na podsumowanie?
splder 14 lipca 2016 00:00 Odpowiedz
sim napisał:no nie wiem- mam inne wrazenia: zgodze sie jesli chodzi o alkohol- w CPH SAS salonik nie wyroznia sie, ale jesli chodzi o jedzenie to ja zdecydowanie wole CPH-niz poloneza czy lounge LH wMUC czy FRA: z dwoch ostatnich pobytow w CPH w czerwcu: na cieplo-m.in zupa w stylu tajski- kokosowo kwasna; losos, szparagi, drugi raz dyniowa plus chniszczyzna; moze moje smaki bo w polonezie tez ostatnio jest lepiej niz rok, dwa lat temu ale wole CPH; no i to ladowanie nad woda, zwlaszcza poznym wieczorem- podswietlone miasto ;-) za to szczegolnie lubie CPH; bussiness SAS komfort- zalezy od samlotu to jasne- ale jedzenie gorsze niz LH; @Aga_podrozniczka, @przemos74 zazdrocha ;-) ja chlopaka na eskapade na kilka dni na drugi koniec świata namowic nie moge takze czytam i wzdycham do waszych zdjec z roznych relacji ;-)Nie zaznaczyłem w swojej wypowiedzi, że oceniałem część *G, bo porównując standardową zapewne jest dość podobnie.Dla mnie salonik w CPH jest głównym czynnikiem zniechęcającym mnie do podróży SASem.
przemos74 14 lipca 2016 19:54 Odpowiedz
@grzegorz84, dzięki :) niebawem wszystko będzie ;)@sim, zdecydowanie nie ma co namawiać tylko realizować swoje marzenia :)@Aga_podrozniczka, mam wrażenie, że nie widziałem żadnego ronda na Alasce.@adix198201, aż trudno wybrać które fotki wrzucić do relacji bo jest ich tyle i każda podobna, a jednak inna ;)
aga-podrozniczka 14 lipca 2016 23:22 Odpowiedz
Leciales ta Delta za mile czy za gotowke? Wlasnie sprawdzilam, ze mam wystarczajaco duzo mil Alitalia na lot z Seattle do Anchorage albo na Hawaje i jest dostepnosc na oba kierunki. Teraz mam kurcze dylemat czy leciec na Alaske czy na Big Island. Juz sie nastawilam na jesienny road trip po Alasce, ale druga opcja tez nie jest zla.
przemos74 15 lipca 2016 10:12 Odpowiedz
@Aga_podrozniczka, leciałem za mile :) Dostępność była akurat na weekend. Kupowałem bardzo blisko terminu wylotu (w jedną stronę AC, w drugą DL). Ja bym pewnie na kolejny raz wybrał Hawaje, ale niekoniecznie Big Island (byłem tam 2 lata temu kilka dni). Mile z seszelskiego EF wpadły u nas na konto Etihadu (prawie 10k) :) Nic tylko latać :)
grzegorz84 15 lipca 2016 10:18 Odpowiedz
@przemos74 te pierożki/makaron? wyglądają genialnie.@aga_podrozniczka Kauai, zdecydowanie Kauai!
przemos74 15 lipca 2016 11:00 Odpowiedz
Tak, to dokładnie Ravioli :)
grzegorz84 15 lipca 2016 20:18 Odpowiedz
No właśnie te nocne powroty z Berlina, których nie ma;( Tak. Tak. Czekamy na podsumowanie!
aniqa 18 lipca 2016 09:20 Odpowiedz
co za podróż! niektórzy wiedzą, że żyją :)podziwiam, zazdroszczę i czekam na ostatnie podsumowanie :)
gregggor 18 lipca 2016 09:34 Odpowiedz
Komentarz na szybko, zeby czasem ktos nie polecial specjalnie do Barrow zeby zobaczyc grizzly - przynajmniej teoretycznie, wieksze szanse na ich zobaczenie sa wlasnie na poludniu (vide mapka ponizej). Choc to tez nie regula, bo ja jedyne niedzwiedzie widzialem w parku Denali ;)
joker1977 20 lipca 2016 11:34 Odpowiedz
I to jest to: Australia na weekend, Alaska na weekend, cdn :D Jak zawsze świetna relacja
bozenak 2 sierpnia 2016 18:34 Odpowiedz
Nie do końca rozumiem o co chodzi z tymi salonikami, punktami za coś tam i klasami biznes :lol: :lol: 8-) :twisted: ale pomijając to relacja bardzo fajna :D
przemos74 2 sierpnia 2016 19:56 Odpowiedz
@bozenak, to tylko taki dodatek ;)@joker1977, dziękuję :) takie posty mobilizują, więc postaram się o kolejną relację niebawem :)