+5
Anilorak 22 sierpnia 2016 15:13
Gdyby ktoś przed wyjazdem zapytał mnie z czym kojarzy mi się Afryka powiedziałabym: z biedą, z głodem i Boco Haram. Pomimo tego, że od kilkunastu lat nie oglądam telewizji to w pamięci zostały stare, przygnębiające przekazy-obrazy. Obecnie do Polski dociera bardzo mało wiadomości z Afryki. Czasem media podają informacje o przepełnionych uchodźcami łodziach lub brutalnych poczynaniach organizacji terrorystycznej w środkowej-zachodnio części kontynentu. I tyle. O przepraszam, jest jeszcze program National Geographic! To zupełnie inna bajka. Przed laty uwielbiałam gapić się w ekran telewizoru i z otwartymi ustami śledzić wędrówki słoni przez wypaloną słońcem równinę, kołyszące się wśród akacji żyrafy czy polujące nocą króle-lwy.

Nie bez powodu więc na pierwszy punkt naszej namibijskiej przygody wybraliśmy przejazd przez afrykańską sawannę. Wypożyczonym samochodem popędziliśmy do jednego z parków narodowych – do parku Etosha. Nie jest on największym parkiem narodowym w Namibii, ale powierzchniowo jest mniej więcej wielkości Belgii, więc jest całkiem spory :) Spędziliśmy w nim 3 dni, średnio 7 godzin dziennie w za kółkiem z przerwą na lunch w terenie :) Było niesamowicie! Spotkaliśmy antylopy, bawoły, kudu, nosorożce, słonie, strusie, szakale, zebry, żyrafy i dużo innych, których nazw nie znamy…









Informacje praktyczne:
– auto 4×4 nie jest niezbędne, ale znacznie poprawia komfort pobytu w parku (nocleg na dachu, przygotowanie posiłków, przemieszczanie się po drogach nieasfaltowych). Radzimy zarezerwować z wyprzedzeniem, my tego nie zrobiliśmy i mieliśmy duży problem ze znalezieniem wolnego auta w terminie lipiec/sierpień. Koszt od 1500 NAD/dzień.
– noce spędzaliśmy na campingach w parku. Nie mieliśmy rezerwacji, ale udało się znaleźć miejsce. Mieliśmy szczęście. Większość campsite’ow wykupowanych jest przez agentów turystycznych, którzy zwalniają miejsca kilka na dni przed terminem jeśli nie mają klientów. Nocowaliśmy na 2 campingach: Halali oraz Okaukuejo (136 NAD/os plus 200 NAD/samochód)
– sklepy niemieckiej sieci Spar, są dobrze zaopatrzone, a towary są w podobnych cenach jak w Polsce. Nie ma sensu przewożenie jedzenia z kraju :)
– posiłki przygotowywaliśmy sami z produktów, które wcześniej kupiliśmy w supermarkecie w Windhoek. W wyposażeniu auta mieliśmy stolik, krzesła, lodówkę, butle gazową, garnki, talerze i sztućce, więc przygotowanie posiłków było łatwe, zwłaszcza gdy do gotowania chętnych było 4 pary rąk :)

Więcej postów z Afryki i innych kontynentów na stronie http://naszymioczami.pl/ lub https://www.facebook.com/NaszymiOczami/














Dodaj Komentarz

Komentarze (5)

jollka 28 sierpnia 2016 14:44 Odpowiedz
Piękny zachód słońca ...
tupungato 18 września 2016 17:55 Odpowiedz
Dobry zestaw informacji
kia-80 20 września 2016 09:20 Odpowiedz
Chyba każdy czytał "W pustyni i w puszczy", to pierwsza styczność z zupełnie innym światem jeszcze wtedy małej dziewczynki, która oczami wyobraźni widziała te wszystkie zwierzęta i chciała bardzo przenieść się w tamte miejsca. Potem było "Pożegnanie z Afryką" i jeszcze większa magia kontynentu. Lata potem do rąk moich trafił "Heban" Kapuścińskiego i wciąż jestem przekonana, że bycie podróżnikiem-reporterem czy reporterem-podróżnikiem to najpiękniejszy zawód Świata. Teraz tonę w "Bieli" Marcina Kydryńskiego, który opisuje ponad 20 lat swojej fascynacji Afryką. Masz rację, nie można tego miejsca sprowadzać do uchodźców na łódkach płynących w stronę Europy, chociaż nie da się ukryć, że Afryka też może przerażać i budzić lęk. Taka po prostu jest fascynująco-zatrważająca. A ja pomimo tego drugiego chcę znowu tam wrócić. Fajna mini-relacja i świetny blog ;). Pozdrawiam i życzę powodzenia ;)
anilorak 17 listopada 2016 12:50 Odpowiedz
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. "Biel" czeka w kolejce, będzie czytana w wkrótce :)
pelo 15 grudnia 2016 13:43 Odpowiedz
czy zechciałbyś stworzyć podobną relacją do tej? https://www.atameo.com/trip/5730be28bd57a50300fc288b