+3
powsinoga98 24 października 2016 17:54
Mój pierwszy samotny wyjazd. Oczywiście przez 18 lat życia nie siedziałem w domu, wyjeżdżałem z rodziną na rodzinne wczasy, jednodniowe wycieczki ale trzydniowa wycieczka po Budapeszcie była moją prywatną inauguracją w spełnianiu moich marzeń. W maju przekroczyłem magiczny próg pełnoletności, co za tym idzie, większa swoboda w podejmowaniu działań. Budapeszt był pierwszym działaniem, który mamę ( na własne życzenie ) o zawał serca przyprawił :) "Masz tu pieniążki, wiem, że je odpowiednio wygospodarujesz" - tak z okazji moich 18 urodzin mówiła rodzina, wiedząc, że wszystko pójdzie na wojaże.

Jak już się zdążyliście zorientować jest to mój pierwszy blog tutaj, dlatego pozwoliłem sobie na przynudnawy wstęp o początku. Jest to mój pierwszy blog w ogóle, więc z góry przepraszam za wszelkiego rodzaju techniczne i językowe pomyłki. Nie ukrywam, że zawsze chciałem prowadzić bloga, ale nigdy nie umiałem znaleźć tematu. Przecież nie będę pisać o perypetiach wyimaginowanych, zakochanych w sobie po uszy nastolatków. ;)

PLANOWANIE WYJAZDU

Wyjazd do Budapesztu planowałem w połowie lipca. Jako, że miałem pieniądze oraz krzyżyk od rodziców postanowiłem wreszcie działać, bo Budapeszt marzył mi się od dawna. Termin podróży: 13-15 październik. Dzięki Święcie Edukacji Narodowej i dniem wolnym od szkoły mogłem sobie pozwolić na taki krótki wyjazd. Rozpoczęło się polowanie na bilety przewoźnika PolskiBus.com, o nim pewno pisać więcej nie muszę. Podróżuje z nimi od 2014 roku, oczywiście zawsze przyciągają mnie bardzo niską ceną, którą dzięki mojej mobilności i cierpliwości uzyskuje (btw. moja ulubiona firma w tym kraju ). I tym razem się udało! Pod koniec lipca zakupiłem bilety na trasę Katowice-Kraków-Budapeszt-Katowice za łącznie 40 zł. Pozostał teraz nocleg. Korzystając z serwisu Booking.com znalazłem tani hostel w rewelacyjnej lokalizacji. Za dwie doby zapłaciłem 70 zł. Wszystko przygotowane teraz tylko czekać 3 miesiące.

WYJAZD

Wreszcie nadszedł dzień wyjazdu. Moja przerażona mama pożegnała mnie jakbym wyjeżdżał na rok do Chin, czy przynajmniej na Marsa. Ale nie umiała mi zabronić, "Nigdy Ci dziecko nie zabronię zwiedzać świata". Jestem z Bytomia - miasto na południu w województwie Śląskim. Trasę do Katowic pokonałem autobusem komunikacji miejskiej. O 19:30 na dworcu przy Placu Skargi (tak, to ten w opłakanym stanie) podjechał autokar z Berlina, który zawiózł mnie do Krakowa. W Krakowie odczekałem dwie godziny na autokar, który zawiózł mnie do Budapesztu. Punktualnie o 22:50 autokar pełen ludzi odjechał z MDA w Krakowie. O komforcie pisać nie muszę, im więcej miejsc mniejsza cena za bilet, także ilość miejsca na nogi zrozumiała a dzięki cenie, wybaczona.

DZIEŃ PIERWSZY

Ok 6:00 dotarliśmy do Budapesztu na dworcu Kelenfold. Do centrum pojechałem 10 minut metrem. Pojedynczy bilet kosztował 350HUF. Komunikacja w stolicy Węgrzech nie honoruje żadnych ulg. Bilety kupiłem w automacie na stacji metra. Wysiadłem na stacji przy Moście Wolności i rozpocząłem swoją przygodę w Budapeszcie. Jako, że check-in w hostelu był o 13:00 miałem dużo czasu, by rozejrzeć się po okolicy. Zwiedzanie rozpocząłem od spaceru wzdłuż Dunaju. Leniwie, delektując oczy widokiem Wzgórza Gellerta oraz Zamku Królewskiego zmierzałem w kierunku Mostu Łańcuchowego.
W międzyczasie, gdy dotarłem na bramę Mostu Łańcuchowego miasto zaczęło budzić się.

Od owej bramy szedłem w kierunku Wzgórza Zamkowego nad Kolejką Zębatą.
Stamtąd zobaczyłem pierwszy raz gmach Parlamentu, który od pierwszej chwili mnie zauroczył.
Po krótkim spacerze pod zamkiem, oglądając panoramę Pesztu udałem się w stronę Baszty Rybackiej przez malownicze uliczki miasta.
Tuż obok Baszty znajduje się kościół św. Macieja.
Po zrobieniu zdjęć wybrałem się na upragnioną kawę do Starbucksa, który był tuż obok. Po odpoczynku zszedłem z Baszty i dotarłem do brzegu Dunaju tuż naprzeciwko Parlamentu, którego widok zapierał dech w piersi.
Znów leniwie wzdłuż Dunaju mknąłem do Hali Targowej zaopatrzyć się w coś do jedzenia. W Internecie piszą, że można tam kupić wszystko. Trudno temu jakkolwiek zaprzeczyć. Od podstawowych produktów spożywczych, po pamiątki, stoiska z jedzeniem do hinduskich ubrań. Ogromny gmach, trzeba przyznać. Po zakupach i obiedzie szedłem już w stronę hostelu aby się zameldować. All Central Hostel był w porządku, nie mam wielkich wymagań, najważniejsze, żeby na głowę nie kapało, także spełnił moje oczekiwania. I tak długo w nim nie byłem. Przepakowałem się do małego plecaka, wziąłem aparat i ruszyłem w kierunku Wzgórza Gellerta .
Wzgórze Gellerta, na którym znajduje się Citadella i Pomnik Wolności... ...mierzy 235 metrów i jest bardzo dobrym punktem widokowym na jedną i drugą stronę Dunaju. Po podziwianiu cudownych widoków nadszedł czas na kulminacyjny punkt tego dnia... rejs statkiem po Dunaju w wieczornej scenerii. Rejs odbyłem na pokładzie przewoźnika Dunayacht i zapłaciłem tylko 1900HUF (bilet ulgowy, normalny 2100HUF). I miałem możliwość przez dwa dni płynąć wszystkimi rejsami. O godzinie 19:00 wypłynęliśmy blisko Mostu Elżbiety i rozpoczęło się show... Zamek Królewski, Most Łańcuchowy, Parlament, Baszta Rybacka magicznie oświetlone sprawiły, ze ten rejs był niezapomnianym przeżyciem. W trakcie rejsu lektor po angielsku i węgiersku opowiadał o obiektach, które mijaliśmy. Na statku znajduje się również bar z przystępnymi cenami. Można się napić kawy, herbaty, soku, piwa, wina itd. Dopłynęliśmy do brzegu po godzinnym rejsie. 14 godzin zwiedzania i nocna podróż w PolskimBusie sprawiły, że udałem się prosto do hostelu i mimo chęci udania się do baru... nie miałem już sił. Zachwycony Budapesztem poszedłem spać.

DZIEŃ DRUGI

Po 10 godzinach snu, zjadłem śniadanko, wziąłem najważniejsze rzeczy i poszedłem po kawę aby móc zwiedzać kolejne atrakcje.


Z kawusią w ręku i oczywiście mapą szedłem w kierunku synagogi. Dwa zdjęcia i idziemy dalej.

Po długim spacerze po moim zdaniem biedniejszej stronie Budapesztu dotarłem do Placu Jana Pawła II (tego Pana też nie muszę przedstawiać) tuż obok stacji metra Janos Pal Papa Ter. Po krótkim odpoczynku udałem się na Plac Bohaterów a później spacer po Parku Miejskim z Zamkiem i kaplicą, która jest bardzo popularna do ślubnej ceremonii. Potem żółtą, najstarszą w Europie linią metra pojechałem pod Węgierską Operę Państwową. Na stacji Polski akcent - reklama wydarzenia w Łodzi.

Chodząc po Budapeszcie znalazłem kolejny okaz.

Na sprzedaż na Polski samochód za 200 000 HUF (ok. 3000 zł ) :)

Koszt zwiedzania Opery wyniósł mnie 1990 HUF + 500 HUF możliwość robienia zdjęć. Opcjonalnie dodatkowo 650HUF za 5 minutowy koncert. Operę będąc w Budapeszcie trzeba zobaczyć, sala jak i cała opera robi olbrzymie wrażenie. O godzinie 14:00 rozpoczęło się zwiedzanie w języku angielskim i trwało 50 minut. Następnie udałem się do hostelu, który był bardzo blisko opery na obiad i zregenerować siły. W drodze do hostelu mijałem Bazylikę św. Stefana. Kolejnym punktem zwiedzania miał być Parlament ale zastała mnie tam bardzo sympatyczna karteczka. Niestety, zwiedzanie było możliwe następnego dni w niedogodnych dla mnie godzinach. Stwierdziłem, ze będę mieć pretekst, żeby znów wrócić do Budapesztu no ale tak czy siak wyszedłem z Parlamentu rozczarowany jakby odwołali święta i nienasycony. Znów spacerując nad Dunajem udałem się do knajpki zrekompensować sobie zwiedzanie Parlamentu. :) Nie mając nic do roboty stwierdziłem, że posiadając ważny bilet na rejs popłynę jeszcze raz. I tak też zrobiłem, delektowałem się przez godzinę cudownymi widokami. Po rejsie udałem się na spacer by porobić zdjęcia w nocnej scenerii. Poszedłem na Wzgórze Zamkowe I na Wzgórze Gellerta. Całe szczęście w niektórych miejscach ścieżka była oświetlona (z naciskiem na niektórych). Nocna sesja, ostatnie 2 kilometry do hostelu i łóżeczko. Ach jaki ten Budapeszt piękny.

DZIEŃ TRZECI

Ostatni dzień wizyty przeznaczyłem na zwiedzanie Wyspy Świętej Małgorzaty. Wymeldowałem sie, śniadanko i do celu. Udałem się tam promem Dunayachtu lecz musiałem nowy bilet kupić, ponieważ tamten stracił ważność. Na wyspie znajduje się Ogród Japoński, Rosarium, Amfiteatr i wiele, wiele ścieżek do biegania i jazdy na rowerze. Największą uwagę przykuła fontanna, która o godzinie 12:00 lała się w rytm muzyki klasycznej. Rewelacyjna! Po spacerze po wyspie wróciłem na statek, który przepływał wokół wyspy. Gdy dobiliśmy do "portu" :) poszedłem zrobić zakupy, bo o 17:20 odjeżdża autokar do domku. Po zakupach i obiedzie kupiłem pamiątki i ostatnie 40 minut spędziłem na podziwianiu Budapesztu z perspektywy Zamku Królewskiego. Ostatnie spojrzenie na budynek Parlamentu i w drogę na metro. O 16:20 bylem już na dworcu i cierpliwie czekałem na autokar. Tym razem bez przesiadki dotarłem o 1:30 do Katowic, gdzie czekał na mnie tata, który zawiózł mnie do domku.

PODSUMOWANIE

Zakochałem się... Zakochałem się w tym cudownym, magicznym mieście. Nie bez powodu nazywany jest najpiękniejszą stolicą Europy. Cudowna architektura przyciąga mnóstwo turystów (a Polaków przede wszystkim, mijałem ich całe mnóstwo). Wzgórze i drzewa zaczynające przybierać jesienne kolory dodawały dodatkowego klimatu. Mosty, Zamek, Parlament, wszystko mi imponowało. Wszędzie mogłem porozumieć się w języku angielskim. Na forach na temat stolicy Węgier czytałem, że jest to magiczne miejsce, do którego się wraca... w 100 % się zgadzam i potwierdzam! Nie mogę się doczekać powrotu.

Polecam wszystkim z całego serca to wspaniałe miejsce na weekendowy wypad!
( Jeżeli dotarłeś do tego miejsca wiedz, że jestem bardzo szczęśliwy i Ci gratuluję! :)

Dodaj Komentarz

Komentarze (7)

jasiek1212 25 października 2016 07:47 Odpowiedz
Bardzo dobrze się czytało, zdjęcia także zachęcające. Także jak na pierwszą relację wyszło bardzo dobrze, mam nadzieję, że w przyszłości pojawią się kolejne Twoje relacje :) Budapeszt mam już na liście na 2017 rok mam nadzieję, że uda się zobaczyć to piękne miasto. Pozdrowienia z Gliwic :)
powsinoga98 25 października 2016 13:52 Odpowiedz
jasiek1212Bardzo dobrze się czytało, zdjęcia także zachęcające. Także jak na pierwszą relację wyszło bardzo dobrze, mam nadzieję, że w przyszłości pojawią się kolejne Twoje relacje :) Budapeszt mam już na liście na 2017 rok mam nadzieję, że uda się zobaczyć to piękne miasto. Pozdrowienia z Gliwic :)
Szalenie mi miło! Dziękuję bardzo! We wrześniu byłem miesiąc w Salamance w Hiszpanii i W wolnej chwili podzielę się wrażeniami. :) A Budapeszt... polecam z całego serca! Pozdrawiam! ;)
biko 3 grudnia 2016 21:41 Odpowiedz
KATO pozdro dla Bytomia !!! Sentymentalna podróż - jak miałem..... 17 lat to przez miesiąc mieszkałem w Budapeszcie / nomem omen Ferihegy / .....tylko kiedy to było !!!
firley7 4 grudnia 2016 22:41 Odpowiedz
Też byłam w Budapeszcie w tym roku, dlatego z sentymentem przeczytałam Twoją relację. Bardzo klimatyczne zdjęcia nocne. Wydaje mi się, że już połknąłeś bakcyla podróżowania. Tak trzymaj!
powsinoga98 5 grudnia 2016 18:34 Odpowiedz
firley7Też byłam w Budapeszcie w tym roku, dlatego z sentymentem przeczytałam Twoją relację. Bardzo klimatyczne zdjęcia nocne. Wydaje mi się, że już połknąłeś bakcyla podróżowania. Tak trzymaj!
Mam to samo! Wszystkie relacje ludzi jakie czytam z Budapesztu , czytam z dużym sentymentem! Ogromnie dziękuję, bardzo mi miło!!! :)
powsinoga98 5 grudnia 2016 18:38 Odpowiedz
bikoKATO pozdro dla Bytomia !!! Sentymentalna podróż - jak miałem..... 17 lat to przez miesiąc mieszkałem w Budapeszcie / nomem omen Ferihegy / .....tylko kiedy to było !!!
A Bytom pozdrawia Kato!!! :D Cudownie, pewno pełno wspomnień! Ja miałem okazje mieszkać miesiąc w Salamance w Hiszpanii ( zapraszam, relacja dostępna u mnie na blogu). :)
powsinoga98 5 grudnia 2016 19:09 Odpowiedz
bikoKATO pozdro dla Bytomia !!! Sentymentalna podróż - jak miałem..... 17 lat to przez miesiąc mieszkałem w Budapeszcie / nomem omen Ferihegy / .....tylko kiedy to było !!!
Zazdroszczę i podziwiam siatki lotów! *.* Moje marzenie...!