+2
jestemwpodrozy 25 października 2016 20:34
Witam was ponownie. W poniższym poście opowiem wam jak wygląda tak zwana "jednodniówka" w Londynie. Jeśli nie macie ani dużo czasu, ani dużo kasy (albo tego i tego), a chcecie zobaczyć nowe miejsca i spędzić swój dzień inaczej, to będzie to doskonały pomysł właśnie dla was.



Najpierw oczywiście trzeba znaleźć odpowiednie loty. Mi udało się znaleźć około miesiąc wcześniej na marzec 2016. W jedną stronę leciałam Wizzairem na London Luton, a z powrotem Ryanairem z London Stansted. To drugie będę omijać szerokim łukiem, ale o tym później.

LECIMY DO LONDYNU

Czeka mnie pobudka około 4.00 i śmigam na lotnisko.
Odprawa - 05.30, samolot startował około 06.10. Pamiętajcie o różnicy czasowej w UK ;)
Bilety z lotnisk Luton czy Stansted możecie zamówić dużo wcześniej, wtedy jest szansa, że zaoszczędzicie sporo kasy. Ja korzystałam z Terravision, ale zdecydowanie nie polecam tej firmy, ale o tym później. Możecie śmiało korzystać z Easybus. Może macie własne doświadczenia z Londyńskimi busami, to podzielcie się. Link do Easybus: Easybus.
Około 9 byłam więc już w Londynie, więc ruszam w miasto. Autokar zatrzymał się blisko Victoria Station, więc to doskonały moment, by pobiec do Green Parku. Czeka was intensywny dzień.


ZWIEDZAMY

1. GREEN PARK.

To jeden z królewskich parków znajdujący się pomiędzy St James Park, a Hyde Park. To około 15 minut pieszo od Victoria Station albo metrem w kierunku Walthamstow Central 1 przystanek i wysiadka na stacji "Green park".



2. PAŁAC BUCKINGHAM

Pałac spotkamy tuż obok Green Parku. Pałac Buckingham to oficjalna rezydencja monarchów Wielkiej Brytanii i obecnie siedziba królowej Elżbiety II. W pałacu mają też miejsce najważniejsze uroczystości państwowe i spotkania dyplomatyczne wysokiego szczebla. Mój czas był mocno ograniczony, więc lecę dalej. Pałac ten widziałam już wcześniej i wielkiego wrażenia na mnie nigdy nie robił.



3. ST JAMES PARK

To kolejny park, który mnie oczarował. Piękna przyroda, mnóstwo zwierząt, przyjazne wiewiórki, kolorowe kaczki i ładny widok na London Eye. Miłośnikom przyrody polecam. Tutaj zatrzymałam się na dłużej, co skutkowało brakiem czasu pod koniec dnia, ale nie żałuję, bo lubię odcować z przyrodą.







4. MOST LAMBETH

Po kilku chwilach w towarzystkie kaczorków lecę dalej. Przede mną most Lambeth. Tutaj zobaczycie już wspaniały widok na Big Bena, a dookoła spotkacie masę turystów robiących zdjęcia. Tu zaczyna się serce turystycznego Londynu. Dookoła czerwone autobusy, budki. Niepowtarzalny klimat, którego zapewne nie doceniają mieszkańcy, a na turystach zawsze robi ogromne wrażenie, szczególnie jak się jest w Londynie pierwszy raz. Za to lubię miasta z klimatem, takie jak właśnie Londyn, czy Wenecja, Paryż. Są nie do podrobienia, mają swój niepowtarzalny urok, który kojarzy się już zawsze tylko konkretnie z danym miastem. Lecimy dalej.


5. PARLAMENT SQARE

Parliament Square – plac w centralnym Londynie, przy Pałacu Westminsterskim.




6. BIG BEN





Big Bena znają wszyscy. Wieża Elizabeth Tower z słynnym na cały świat dzwonem Big Ben jest przepięknie położona nad brzegiem Tamizy. Jeśli chodzi o pochodzenie nazwy Big Ben to mówi się, że wywodzi się ona od imienia Benjamina Halla - głównego komisarza robót. Pierwszy dzwon ważył 16 ton i był wykonany w roku 1856. Zrobiony jest w stylu neo-gotyckim. Chodź Big Ben to dzwon, to wielu ludzi twierdzi, iż to nazwa londyńskiego zegara... Jeśli chcecie zwiedzić to miejsce
od środka to pamiętajcie, że obcokrajowcy zwiedzają Parlament tylko w niedzielę, a także w czasie "letnich dni otwartych". Czas wycieczki z przewodnikiem to około 75 minut.

7. MOST WESTMINSTERSKI

Most ten znajdziecie tuż przy "Big Benie".

8. TRAFALGAR SQUARE

Opuszczamy "pocztówkowe widoki" i udajemy się na Trafalgar Square. Miejsce to jest uznawane za serce centralnego Londynu. Ciekawostką jest to, że plac ten powstał w XIX wieku na miejscu dawnych stajni królewskich. Na Trafalgar Square znajduje się piękna kolumna Nelsona, fontanna oraz dwa pomniki. Pierwszy z nich to pomnik Jakuba II, a drugi Jerzego IV. Najbardziej widoczna jest pięćdziesięciosześcio metrowa kolumna Nelsona. Płaskorzeźby na kolumnie przedstawiają zwycięstwa admirała Nelsona pod Kopenhagą, Trafalgarem, Aboukirem i St Vincent. Macie więcej czasu? W pobliżu placu znajduje się znana galeria National Gallery oraz wiele ambasad. Wokół mnóstwo czerwonych autobusów i jeszcze więcej ludzi. Tu spotkałam protestujących mieszkańców Ugandy. Więcej pisałam w osobnym poście







9. PICCADILLY CIRCUS

Kolejnym sławnym placem jest Piccadilly Circus. To około 8 minut pieszo od Trafalgar Square. Pod warunkiem, że ma się nawigację albo mapę. Mi szczęście w Londynie nie sprzyjało. Nie dość, że praktycznie przez większość dnia padał deszcz, to zablokowała mi się karta sim w telefoniei nie miałam nawigacji, z której korzystam dość mocno, kiedy mam bardzo napięty plan. W tym przypadku jedynym rozwiązaniem została mi komunikacja z mieszkańcami, co nie było łatwe, bo co zaczepiałam ludzi, często okazywali się turystami, np. ze Szwecji. Na szczęście udało się zwiedzić większą część i zdążyć na samolot, ale o tym potem.
Piccadilly Circus to nic innego jak plac i skrzyżowanie głównych ulic w samym sercu rozrywkowego rewiru West End w Londynie, będącego częścią Soho.



10. M&M'S WORLD

Jeśli macie więcej czasu lub zwiedzacie z dzieciakami to możecie skoczyć to M&M'S WORLD. Więcej tu: M&M'S WORLD



11. ZAUŁEK NEAL'S YARD

To jedno z mniej turystycznych miejsc, ale dla mnie punkt obowiązkowy...chociażby dlatego, że zawsze szukam innych niż powszechnie znane, kolorowych miejsc. Znalezienie tego zaułku zajęło mi sporo czasu, ale w końcu się udało. Na żywo, powiem szczerze,że nie robi takiego wrażenia jak na zdjęciach, mimo wszystko uważam, że warto poszukać takich uroczych miejsc. Jest to małe oderwanie od czerwonych budek.






12. CAMDEN TOWN

Oddalamy się nieco od centrum, by zobaczyć fascynującą część Londynu, a mianowicie dzielnicę Camden Town. Dojazd: metro czarne Northern w kierunku Mill Hill East - 9 minut (to 6 przystanków).Wysiadacie na stacji metra o tej samej nazwie. Camden Town. To zdecydowanie jedna z najbardziej zakręconych i jednocześnie oryginalnych dzielnic w Londynie. Znajduje się ona w północnej części miasta. Kolorowe sklepy, stragany, orientalne jedzenie, oryginalni ludzie oraz kanały i śluzy. To wszystko sprawia, że chce się zostać dłużej, a czas leci.




13. LONDON EYE

Wracamy do klasyków. London Eye to koło obserwacyjne znajdujące się w dzielnicy Lambeth. Jeśli macie więcej czasu i spędzacie w stolicy UK więcej niż jeden dzień to warto pofatygować się o bilety na to niezwykle fotograficzne koło. My lecimy dalej, bo czasu zostało coraz mniej.





14. KATEDRA ŚW. PAWŁA

Katedra św Pawła jest nieodłącznym elementem londyńskiej panoramy. Stoi ona na wzniesieniu w "City of London". Największe wrażenie na odwiedzających sprawia jednak kopuła o średnicy 50 metrów, zainspirowana przez rzymską katedrę.
Katedra św. Pawła w Londynie jest obecnie siedzibą biskupa londyńskiego i ośrodkiem duchowym dzielnicy "City".



15. KŁADKA MILENIJNA



Millenium Bridge to kładka dla pieszych, która z założenia miała w roku 2000 połączyć południowy brzeg Tamizy z londyńskim "City". Jej oryginalną konstrukcję nazwano "ostrzem światła".
W dniu otwarcia mostu zjawiły się tłumy. Niestety most zaczął się niebezpiecznie kołysać. Dwa dni później go zamknięto.Okało się, że przyczyna nie leży wcale w wadliwej konstrukcji lecz w fenomenie zwanym "zbiorową synchronizacją". Polegało to na tym, że ludzie spacerowali z przypadkową równa prędkością i automatycznie ich kroki zostały zsynchronizowane. Wyjaśniał to pewien matematyk. Most milnijny otwarto ponownie w 2002, po około półtora rocznej przerwie. Naprawy kosztowały rzekomo pięć milionów funtów.


16. TOWER BRIDGE

Ostatni punkt mojego programu to Tower Bridge, czyli most zwodzony. Bliźniacze wieże mostu to jedna z najpopularniejszych atrakcji turystycznych stolicy Anglii.

Most ten wybudowano oddano do użytku w 1894 roku, a budowa trwała 8 lat. Tower Bridge składa się z dwóch wież i dwóch przęseł, a każde przęsło waży aż 1100 ton, a podnosi się do góry w czasie jednej minuty i trzydziestu sekund.



Wyjątkowe w tym moście jest to, że podnosi się, by pozwolić wysokim statkom wpływać do centrum Londynu. Niestety coraz rzadziej w Londynie widuje się wysokie statki, toteż most podnosi się podobno zaledwie kilka razy w tygodniu. Żałuję, że nie miałam okazji tego zobaczyć. Ciekawostką jest to, że w pierwszym miesiącu jego funkcjonowania podniesiono go aż 600 razy. Co tu dużo pisać. Most jest po prostu piękny i jedyny z swoim rodzaju, a zdobienia robią ogromne wrażenie.


To już koniec programu zwiedzania. Czas udać się na autokar. Mi niestety nie udało się zobaczyć wszystkiego, postanowiłam udać się około pół godziny przed planem, gdyź wiedziałam, że będą okropne korki. Plan jest dość napięty na jeden dzień, jednak gdy ma się dobrą nawigację i przy okazji orientację w terenie, to można zrealizować go bez problemu. Jeśli macie inne pomysły lub uwagu do planu zwiedzania to podzielcie się w komentarzu. Londyn podoba mi sie bardzo, jednak serce w nim nie bije mocniej. Zdecydowanie za dużo ludzi, za duży tłok i za duży bieg. Niestety, jeśli chce się zwiedzić miasto w jeden dzień, trzeba narzucić ogromne tempo i nie można nacieszyć się kawą czy chwilą odpoczynku w londyńskiej restauracji.

DOJAZD NA LOTNISKO CZYLI...NIGDY WIĘCEJ AUTOKARÓW TERRAVISION


Tak jak pisałam wcześniej, na autokar udałam się trochę wcześniej. Okazało się to zbawienne dla mojej przyszłości. Nie mogłam znaleźć parkingu, z którego odjeżdzają autokary Terravision. Kiedy w końcu mi się udało najpierw kazali mi czekać. Potem podszedł do mnie jakiś pracownik niewiadomo czego i mówi, że będziemy się przesiadać na "King Cross" w inny autokar. Ok. Czekamy. Jedziemy. Korek niewyobrażalny....Mija już godzina. Zaczynam się poważnie denerwować. Do samolotu było ogólnie jakieś 3 godziny, ale czas leciał. Zanim dojechaliśmy na King Cross minęła dobra godzina. Tam znowu kazali nam czekać, zanim "przerzucili" nas do kolejnego autokaru minęło kolejne pół godziny. Powiem wprost. Masakra. Byłam już prawie pewna, że nie zdąże na samolot. Korki, światła, korki, światła. Zanim wyjechaliśmy z Londynu, byłam już spocona z nerwów, że moja "jednodniówka" może się mocno przedłużyć. Nie dość, że padły mi wszystkie baterie to miałam unieruchomiony telefon i zablokowaną kartę sim. Na szczęście wywarłam ogromną presję na kierowcy, dosłownie, krzycząc na niego na cały autokar, że musi jechać szybciej, bo to jest kpina z tymi przesiadkami i jeśli nie przyspieszy, to nie mam innego samolotu do domu. Udało się dotrzeć przed odlotem...jakieś 25 minut....była nadzieja...ale to nie koniec.


POWRÓT DO WROCŁAWIA - LOTNISKO STANSTED


Po znalezieniu bramek do odprawy okazało się, że spotkała mnie najbardziej nadgorliwa obsługa lotniskowa jaką można sobie wyobrazić. Ja miałam tylko torebkę, więc nie było w niej ani płynów, ani innych "podejrzanych" substancji. Niestety panie przed nami miały kosmetyki, a pracownica lotniska tłumaczyła im różnicę pomiędzy płynem, a liquidem...czy jakoś tak? Wyobraźcie sobie moje nerwy, kiedy zostało mi 15 minut do samolotu, a jak wiecie, albo i nie, to Stansted jest lotniskiem ogromnym. Udało mi się w końcu ominąć nadgorliwą obsługę. (Zawsze powtarzam, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu) ;). Polecam udać się na odprawę do Grecji, gdzie przez bramkę przechodziłam z telefonem w kieszeni, a w mojej torebce była woda i wiele innych. Im naprawdę to nie sprawiło żadnego problemu....;) Wracając do tematu - biegnę - i szukam bramki 35. Okazalo się, że do bramki prowadzi....pociąg. Ze mną biegnie dziewczyna - Polka - 5 minut do odlotu. Byłam już pewna, że czeka mnie koczowanie na lotnisku. Zero internetu, karta sim nie działa, brak funduszy aby powrócić i wziać nocleg. Czarne chmury nade mną i pot na czole. Okazało się, że obsługa Ryanair czeka. To było niesamowite. Nigdy wcześniej nie cieszyłam się z tego, że siedzę w samolocie...do domu. To była bardzo męcząca podróż. Z pewnością następnym razem nie skorzystam z Terravision. Ile godzin ten autokar jechał na lotnisko to nie wiem, ale te przesiadki nie powinny mieć miejsca. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, a wylot do Londynu okazał się kolejną podróżniczą przygodą, coprawda w szaleńczym biegu, ale zawsze podróżniczą. Wam oczywiście polecam zostać tam minimum weekend, aby móc odpoczać, popatrzeć na ludzi i....podziwiać czerwone budki....;) Londyn może być naprawdę piękny, jednak jeśli zwiedza się go szaleńczym tempem, można tak wiele przegapić...;) Powodzenia!!!;)

Oryginalna relacja wraz z kompletem zdjęć: www.jestemwpodrozy.com

Link do relacji z Londynu: http://www.jestemwpodrozy.com/2016/10/londyn-w-1-dzien-ryzykownie-i-w_16.html

Dodaj Komentarz