Po kilku godzinach przeprawy łodzią przez amazońskie gęstwiny dotarliśmy do miejsca, które miało być naszą bazą. Weszliśmy do stojącej na palach, zbitej na oślep z kilku desek chaty. Stanęliśmy na środku pokoju w którym jedynym meblem było nasze łóżko z bawełnianym, nisko zawieszonym baldachimem, który pełnił funkcję moskitiery. W rogu pokoju była łazienka. Nagle przeszedł mnie paraliżujący dreszcz. Poprosiłam Michała, żeby sprawdził czy są w niej pająki. Po chwili wyszedł z łazienki i powiedział, że są. Oblał mnie zimny pot. Bardzo potrzebowałam skorzystać z toalety. Zacisnęłam zęby i powiedziałam sobie DAM RADĘ. Już w progu zaczęłam badać sytuację, zniecierpliwiona rozglądałam się po ciemnym pomieszczeniu. Nie pamiętam momentu, w którym je zobaczyłam. Ugięły mi się nogi i zaczęłam krzyczeć. Wybiegłam z pokoju prosto w ramiona mojego męża. Przez dłuższą chwilę nie mogłam dojść do siebie…
Tak zaczęły się nasze 3 dni w amazońskiej dżungli. Przyznam, że już po pierwszej godzinie miałam ochotę wracać do Iquitos, miasta portowego położonego nad Amazonką w Peru, w którym zorganizowaliśmy ten właśnie wypad do dżungli. Na szczęście mieliśmy kompetentnego, nawet w kwestii unicestwiania pająków przewodnika, na imię miał Israel. Jak spędziliśmy nasz czas z dala od cywilizacji? Aktywnie! Maszerowaliśmy po lesie szukając anakond, małp i leniwców, łowiliśmy piranie na obiad, poznawaliśmy tajniki utrzymania się przy życiu w tamtych warunkach (co jeść, co pić i jak się leczyć), o zachodzie słońca wypatrywaliśmy bawiących się w rzece różowych delfinów, a w nocy liczyliśmy tysiące migających na niebie perełek :) A ponad wszystko walczyliśmy z chmurą komarów. Walkę przegraliśmy. Wspólnie zarobiliśmy ponad 350 ugryzień. Zapraszamy do galerii zdjęć!
Tak zaczęły się nasze 3 dni w amazońskiej dżungli. Przyznam, że już po pierwszej godzinie miałam ochotę wracać do Iquitos, miasta portowego położonego nad Amazonką w Peru, w którym zorganizowaliśmy ten właśnie wypad do dżungli. Na szczęście mieliśmy kompetentnego, nawet w kwestii unicestwiania pająków przewodnika, na imię miał Israel. Jak spędziliśmy nasz czas z dala od cywilizacji? Aktywnie! Maszerowaliśmy po lesie szukając anakond, małp i leniwców, łowiliśmy piranie na obiad, poznawaliśmy tajniki utrzymania się przy życiu w tamtych warunkach (co jeść, co pić i jak się leczyć), o zachodzie słońca wypatrywaliśmy bawiących się w rzece różowych delfinów, a w nocy liczyliśmy tysiące migających na niebie perełek :) A ponad wszystko walczyliśmy z chmurą komarów. Walkę przegraliśmy. Wspólnie zarobiliśmy ponad 350 ugryzień. Zapraszamy do galerii zdjęć!
Więcej postów z Ameryki Południowej i innych kontynentów na stronie http://naszymioczami.pl/ lub https://www.facebook.com/NaszymiOczami/