+1
greg2014 5 stycznia 2017 18:22
Wszystko ma kiedyś swój pierwszy raz – zatem przyszedł też czas na moją pierwszą relację-:)

Zapewne trudno mi będzie dorównać większości autorom relacji, które pojawiają się na F4F ale jak to mówią – praktyka czyni mistrza. Mam zatem prośbę o konstruktywną krytykę a także ewentualne pytania na bieżąco – postaram się na nie odpowiadać tak na bieżąco jak to tylko będzie możliwe.

Przechodząc do konkretów: przedmiotem relacji będzie rejs wycieczkowy z Florydy po Karaibach. Rejs rozpoczyna się w Fort Lauderdale (ok. 45 km od Miami) i potrwa w sumie 10 dni. Na trasie są jednodniowe pobyty w portach na Bahamach, w Dominikanie, na Jamajce, w Hondurasie oraz Meksyku. Poniżej zamieszczam obrazek jak to wygląda na mapie:


rejs012017_mapa.jpg



Dokładny plan rejsu wygląda następująco:


rejs012017_trasa.jpg



Sam rejs odbywa się na pokładzie statku wycieczkowego Costa Deliziosa należącego do włoskiego armatora Costa Cruises. Statek ten przez dużą część roku pływa na wodach europejskich (zwykle Morze Śródziemne, Fiordy Norweskie), a na sezon zimowy wraz z kilkoma innymi statkami Costy jest przebazowywany w cieplejsze rejony jak Karaiby. Statek został zbudowany w roku 2010, posiada 12 pokładów oraz mieści w zależności od sposobu wykorzystania kabin ok. 2300-2800 pasażerów oraz ok. 1100 członków załogi. Ponieważ miałem okazję jakiś czas temu być na bliźniaczej (starszej o rok) jednostce tego armatora - Costa Luminosa - stąd mam nadzieję, że będzie trzymał podobny poziom.


Luminosa.jpg




Plan jest taki, że jutro (tzn. 6.01) wylatuję z Warszawy do Miami (Lufthansa z przesiadką we Frankfurcie), skąd planuję przemieścić się lokalnymi środkami transportu publicznego do Fort Lauderdale i po jednym noclegu następnego dnia zamierzam zameldować się na statku. Mam nadzieję, że pogoda nie spłata żadnego figla a Lufthansa zgodnie ze swoim ostatnim zwyczajem nie zastrajkuje i będę mógł rozpocząć wyprawę zgodnie z planem.

Poszczególne składowe wyjazdu organizowałem osobno (tzn. lot/noclegi na lądzie rezerwowałem korzystając z serwisu Lufthansy oraz booking.com; sam rejs rezerwowałem za pośrednictwem polskiego biura podróży aczkolwiek można to było zrobić bezpośrednio u Costy – z tym, że cena była taka sama więc uznałem, że nie ma to sensu).

Samą relację będę starał się zamieszczać na bieżąco ale z jakimś (mam nadzieję, że niewielkim) opóźnieniem. Niestety będę ograniczony dostępnością do internetu – mam nadzieję, że nie będzie z nim tak źle.

Z mojego punktu widzenia można powiedzieć, że wyjazd się rozpoczął – przyjechałem niedawno do Warszawy i zameldowałem się w hotelu Mercure Airport. Wykorzystałem w tym celu mile w programie M&M, które wygasały mi na koniec minionego roku oraz wygasłyby na koniec marca. Co ciekawe – pomimo tego, że rezerwacja hotelowa była wykonywana przez serwis programu M&M, hotel przyznał mi standardowe przywileje za posiadany status w programie Accor: upgrade do pokoju o wyższym standardzie i welcome drink – miłe zaskoczenie na początek bo raczej się tego nie spodziewałem (byłem przekonany, że przywileje statusowe są przyznawane tylko w przypadku rezerwacji bezpośrednio w Accor). Zaczyna się zatem dobrze:-)

Jeśli macie jakieś pytania piszcie śmiało. Postaram się odpowiedzieć:-)Jeszcze kilka słów na temat hotelu Mercure Airport w Warszawie.

Nocowałem tutaj wcześniej już kilka razy aczkolwiek nie ze względu na niewielką odległość od lotniska lecz mając na uwadze bardzo łatwy dojazd od strony Katowic/Krakowa a także tramwajem z centrum.

Pokój, który otrzymałem (po upgrade) jest znacznie większy niż standardowy:


h1.jpg



h2.jpg



h3.jpg



Ale co dla mnie najważniejsze, hotel świadczy usługę darmowego (tzn. wliczonego w cenę noclegu :-) ) shuttle-busa, którym można łatwo przemieścić się na lotnisko Chopina. Kursuje on co około 30 minut (wczesnym rankiem nieco rzadziej). Pierwszy kurs jest o 4:25.

Nie ukrywam, że planuję skorzystać z tej możliwości. Temperatura na zewnątrz prawie syberyjska (tak, tak – odzwyczailiśmy się, że w zimie bywa zimno) a ja z racji wyjazdu do kraju o raczej ciepłym klimacie nie zabierałem puchowej kurtki tylko przyjąłem strategię „przetrwania”. Shuttle-bus jest świetną alternatywą dla taksówki.

Mój transfer zaplanowany jest na 4:25 co da mi szansę na wczesną odprawę i zjedzenie jakiegoś śniadania na lotnisku przed wylotem z Warszawy – potem już raczej nie będzie czasu.

Z tego co kojarzę podobną usługę (shuttle-bus na lotnisko) jeśli chodzi o hotele Accora świadczy również Novotel Airport przy ul. Żwirki i Wigury. Niewykluczone zresztą, że jest to ten sam shuttle-bus - ale to dla mnie nie ma żadnego znacznia:-)

A póki co powoli idę spać...Krótka noc, szybkie pakowanie, check-out w hotelu i zimno, brrr. Minus 11 stopni. Mam nadzieję, że na jakiś czas żegnam się z takimi temperaturami.
Hotelowy shuttle-bus przyjechał punktualnie i razem z kompletem innych gości hotelowych (jak widać nie tylko ja dzisiaj tak wcześnie wstaję) pojechaliśmy na lotnisko.
Odprawa przebiegła ekspresowo, do stanowisk Lufthansy zaledwie kilka osób w kolejce. Trochę dłużej - prawie 30 minut - trzeba było czekać w kolejce na kontrolę bezpieczeństwa.
Po tablicy lotów widać, że godziny 6-8 to poranny szczyt i aż dziwne, że kontrola bezpieczeństwa prowadzona jest tylko na dwóch stanowiskach (+ jedno dla klasy biznes) . Ale ktoś mądrzejszy uznał, że widocznie tak widać ma być:-)

Po przejściu przez kontrolę korzystając z karty Priority Pass odwiedziłem salonik Preludium. O tej porze było w nim tylko kilka osób.


ss1.jpg




ss2.jpg



O dziwo jak na tę wczesną porę (5:15) oprócz zimnej płyty były nawet dwa ciepłe dania (zapiekane pomidory i naleśniki z serem) aczkolwiek nie bardzo mnie przekonały.
Wyznaję zasadę, że śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia - poza tym jedzenie serwowane w samolotach nieszczególnie mi służy - więc na śniadanie sobie nie żałowałem.

Jak już jestem przy jedzeniu, to korzystając z opcji dostępnej w serwisie Lufthansy, na lot z Frankfurtu do Miami zamówiłem z ciekawości posiłek owocowy zamiast standardowego - mało osób wie, że wybór rodzaju posiłku na lotach długodystansowych możliwy jest w wielu liniach również dla pasażerów klasy ekonomicznej. Trzeba zrobić to tylko przed wylotem z poziomu tego samego serwisu, w którym dokonuje się odprawy. Do wyboru jest kilka opcji: posiłek koszerny, halal, wegetariański, lekkostrawny itp. Zobaczymy, czy nie będę żałował mojego wyboru:-)

Do Frankfurtu lecę Airbusem 320, a po krótkim oczekiwaniu na przesiadkę (nieco ponad godzinę) dalszą część podróży zaliczę w Airbusie 380. Będzie to mój pierwszy raz w tym rodzaju maszyny w Lufthansie (do tej pory zwykle był to A330, A340 albo B747 - jestem zdecydowanym fanem drugiego z nich, niestety powoli wycofywanego z floty Lufthansy). A380 znam tylko z British Airways i niestety nie wspominam najlepiej. W czasie ostatniej podróży nim, niedaleko od mojego miejsca cały czas pracował jakiś generator bucząc przeraźliwie - po przeszło 12-u godzinach lotu trudno było wytrzymać. Dla równowagi ilość miejsca na nogi w BA bardzo mile mnie zaskoczyła więc nie jest tylko tak, że tylko narzekam:-)

Następna część relacji będzie już z Miami albo Fort Lauderdale czyli zapewne najwcześniej za kilkanaście godzin. :-)
No wlasnie widze ze zdjecia na ipadzie mam odwrocone a na kompie sa prawidlowo...czary czy co:-)
W kolejnych postach bede uwazal:-)

Jestem juz w miami i czekam na odprawe imigracyjna na lotnisku. Potem jade do Fort Lauderdale ale nie wiem jak to wyjdzie bo z tego co tu mowia tam byla strzelanina na lotnisku; mam nadzieje ze juz jest bezpiecznie.

-- 06 Sty 2017 22:05 --

Dzieki za informacje, juz wiem bo tutaj mowia o tym na kazdym krokuDla wyjaśnienia: mój uśmieszek w poście #8 dotyczył wcześniejszej wzmianki o zdjęciach do góry nogami a nie dzisiejszych wydarzeń na lotnisku w Fort Lauderdale. Wysłałem swój post minimalnie wcześniej niż poprzednik, który pisze o strzelaninie i może dla niektórych wyglądać to dziwnie.

@brzemia - pytaj śmiało, postaram się odpowiedzieć. Jeśli chodzi o kabinę to w zasadzie nie miałem co wybierać bo w momencie kiedy się zdecydowałem na ten rejs dostępne były ostatnie kabiny (<10). Wybrałem wewnętrzną premium ale z dużym prawdopodobieństwem nawet jeśli wybór byłby większy wybrałbym ją i tak. Na statkach Costy miałem okazję pływać chyba we wszystkich rodzajach kabin od wewnętrznych do mini-apartamentu (jeśli chodzi o apartamenty to liczę na jakiś upgrade w przyszłości :-) bo sam raczej ich nie zarezerwuję) ale mówiąc szczerze bez względu na to jaką kabinę wybrałem spędzałem w niej tylko noc. W którymś momencie uznałem, że lepiej różnicę w cenie wydać na coś innego. Co do pakietów 'all inclusive' to dla kogoś kto lubi się napić na pewno się one opłacają w porównaniu gdyby miał płacić osobno za każde zamówienie (wnosić alkoholu na pokład nie wolno-trafia do depozytu wydawanego w ostatnim dniu rejsu). Aktualnie kosztują ok. 25-28 eur/dobę co w porównaniu np. z liniami na rynku amerykańskim jest stosunkowo niską ceną. Na niektórych rejsach z nich korzystałem, tym razem nie. Aktualnie staram się uzyskać przed rejsem maksymalny kredyt od armatora, który muszę i tak wydać na statku (nie da się go wypłacić ani zapłacić z niego napiwków/przegrać w kasynie) i z reguły wydaję na wycieczki albo napoje. Metod jest kilka - najprostsze to OBC (on board credit) za status w Costa Club, tzw. shareholders benefit albo OBC uzyskiwany od biura podróży jako bonus.

Jeśli chodzi o dzisiejsze wydarzenia na lotnisku w Fort Lauderdale to faktycznie dzięki lądowaniu w Miami mnie to ominęło. Jechałem jednak koło zamkniętego i obstawionego policją lotniska UBER-em i miałem okazję porozmawiać z kierowcą co się stało. Historia którą opowiadał (w skrócie: sprawcą strzelaniny był Amerykanin z Alaski, który przywiózł broń w bagażu rejestrowanym i który rozpoczął strzelać do innych pasażerów zaraz po odbiorze tego bagażu w hali z taśmami bagażowymi lotniska FLL - nie chce mi się w to wierzyć ale słyszę, że niektóre stacje powtarzają tutaj mniej lub bardziej zbliżoną wersję więc może jest coś na rzeczy...). Lotnisko FLL w każdym razie jest zamknięte (jestem w hotelu ok. 1 km od lotniska), w powietrzu cały czas wiszą helikoptery a na każdym kroku jest pełno policji.

A wracając do relacji:

Loty przebiegły w miarę spokojnie nie licząc godzinnego opóźnienia lotu z Warszawy. Kiedy wydawało się, że we Frankfurcie przesiadka odbędzie się "na styk" albo (nie wiadomo co gorsze), że nie zdążą przeładować bagażu i polecę sam, okazało się, że drugi lot do Miami będzie również opóźniony o około godzinę.

Samolot z Warszawy we Frankfurcie nie został zaparkowany bezpośrednio przy rękawie w związku z czym miałem okazję zobaczyć flotę A380 Lufthansy w gotowości do akcji:


20170106_093851.jpg



Do Miami leciała jednostka o nazwie "Hamburg":


20170106_103039.jpg



Lot przebiegł bardzo spokojnie. Sam samolot oceniam dobrze, ilość miejsca na nogi jest podobna do A380 w BA, z którego korzystałem wcześniej ale w Lufie było wyraźnie ciszej. A wybór dania owocowego, o którym pisałem wcześniej był strzałem w dziesiątkę: każdy z posiłków składał się z porcjowanych świeżych, bardzo smacznych owoców (była nawet papaja). Z powrotem będę zamawiam to samo menu:-)

Po przylocie czekało mnie jedno z najdłuższych w moim dotychczasowym doświadczeniu oczekiwań na odprawę imigracyjną w Stanach. Na pierwszy rzut oka kolejka była krótka (max. 10 osób przede mną) ale na swoją kolej czekałem prawie 1,5 godziny. Osobom przede mną sprawdzali rezerwacje hotelowe oraz plany podróży co zajęło bardzo dużo czasu; mnie szczęśliwie to ominęło. Prawdopodobnie miało to związek z tym co się stało na nieodległym lotnisku w Fort Lauderdale.

Po odprawie przejechałem się kolejką lotniskową (takie bezobsługowane wagoniki poruszające się po estakadzie) do węzła komunikacyjnego, gdzie kupiłem kartę EasyCard (plastikowa karta ważna w środkach komunikacji publicznej na większej części Florydy-koszt 2 USD) wraz biletem kolejowym do stacji "Fort Lauderdale-Airport" (3,75 USD). Kolorowy pociąg bardzo sprawnie (w ok. 30 min) dojechał na miejsce.


20170106_171105.jpg



Tak w ogóle to niezła metoda na szybkie przemieszczanie się po wschodnim wybrzeżu Florydy - pociąg jedzie z Miami do Palm Beach i jak na generalnie kiepsko rozwiniętą komunikację publiczną w Stanach zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie.

Jeszcze z pociągu zamówiłem UBER-a na stację przy lotnisku w FL. Skorzystałem przy okazji z jakiegoś kuponu promocyjnego, który pobrałem ze strony UBER-a przed wyjazdem - dawał darmowy przejazd do 22 USD na Florydzie. Ponieważ przejazd do hotelu kosztował nieco ponad 7 USD, dostałem go za darmo w prezencie od UBER-a:-)

Podróż do hotelu zajęła jakieś 15 minut, stąd od Portu Everglades skąd jutro wypływam jest max. 5 km. Tymczasem udało mi się w całkiem dobrej formie dotrwać tutaj do wieczora co daje szansę na szybkie pokonanie jet laga i na to, że jutro niezależnie od różnicy czasu będę funkcjonował już "po tutejszemu".

Dziękuję za wszystkie uwagi i do jutra:-)Dziękuję za wszystkie pozdrowienia i miłe słowa. Postaram się Was nie zanudzić:-)

@podroznik125 - polecam lekturę przewodników portowych na trasie rejsu; linki do najciekawszych wysłałem Ci na PW

----------------------

Powoli zaczynam nowy dzień. Pogoda w sam raz - na razie ok. 20 stopni (wieczorem było znacznie cieplej) - ale na plusie w odróżnieniu od mrozów, które skuły Polskę.

Aby Fort Lauderdale nie kojarzył się wszystkim tylko przez pryzmat tego co się wczoraj tutaj stało (na marginesie: potwierdza się informacja, o której mówił mi wczoraj taksówkarz nt. sprawcy strzelaniny - pisałem o tym wcześniej), warto wiedzieć, że jak na warunki amerykańskie to całkiem spore miasto (ponad 150 tys. mieszkańców) a tutejsze lotnisko jest jednym z najszybciej rosnących lotnisk w USA (w 2016 roku obsłużyło 29 mln pasażerów czyli chyba więcej lub w przybliżeniu tyle ile wszystkie lotniska w Polsce razem wzięte). Wynika to częściowo z tego, że odciąża położone nieopodal duże lotnisko w Miami (ponad 52 mln pasażerów/rok).

Przyrodniczo FL słynie z Bagien Everglades, na terenie których znajduje się jeden z parków narodowych. Odważni mogą tam spotkać m.in. krokodyle amerykańskie:-)

FL jest też drugim po Miami portem obsługującym statki wycieczkowe na Florydzie - odpowiada za to Port Everglades znajdujący się w granicach FL. To całkiem spory obszar, na terenie którego znajduje się 10 terminali mogących jednocześnie obsługiwać przybliżoną liczbę statków wycieczkowych.
Ze względu na jego wielkość i odległości pomiędzy terminalami warto przed wybraniem się do portu sprawdzić w którym terminalu będzie obsługiwany nasz statek. Informacji tej nie otrzymałem na bilecie z Costy ponieważ terminal jest przydzielany zwykle na kilka dni przed wpłynięciem statku a bilety są rozsyłane do pasażerów wcześniej. Oczywiście bez tego też można jechać do portu - kierując się tablicami świetlnymi oraz wskazówkami pracowników portowych nikt na pewno nie zginie.

Fragment oficjalnej mapki portowej:


pe1.jpg



Aby sprawdzić "mój" terminal zainstalowałem sobie na tablecie oficjalną aplikację Port Everglades, gdzie umieszczane są informacje o przypisanych do poszczególnych statków terminalach.
Przypisany na dziś dla Costa Deliziosy terminal ma numer 21. Ogólna sytuacja w porcie w dniu dzisiejszym jeśli chodzi o wycieczkowce wygląda następująco:


pe2.jpg



Wśród 7-u statków obsługiwanych w porcie znajduje się jeden z 3-ech największych obecnie (bliźniaczych) wycieczkowców: Harmony of the Seas oraz niewiele mniejszy tonażowo Freedom of the Seas. Pierwszy mieści ponad 6500 pasażerów, drugi ok. 4400 - przy nich moja Costa Deliziosa to maleństwo:-)
Harmony of the Seas wg rozpiski terminali będzie zadokowany naprzeciw Costa Deliziosy więc będzie można się mu przyjrzeć zanim wyruszymy w trasę.

Swoją drogą warto zobaczyć jaką ilość pasażerów codziennie obsługuje Port Everglades. W tym przypadku (przy założeniu maksymalnego obłożenia, ale myślę że można je przyjąć ponieważ linie tak sprzedają rejsy, żeby statki nie pływały puste) można szacować, że dzisiaj w Port Everglades kończy rejs nawet około 20 tys. pasażerów i tyle samo go zaczyna. Znając życie w Miami oraz Port Canaveral (trzeci duży port wycieczkowy po wschodniej stronie Florydy) jest podobnie - to pokazuje skalę tego biznesu na Karaibach.

Zanim wybiorę się do portu zrobię krótki spacerek po okolicy. Mam trochę czasu - wejście na statek zaczyna się oficjalnie o 13. Trzymajcie się:-)No i jestem na łajbie:-)

Do portu dotarłem bez większych problemów. Tym razem skorzystałem z konkurenta Uber-a: Lyfta, który w Europie nie jest tak znany jak Uber (o ile w ogóle działa w Europie-tego nie wiem).
Jako nowy klient Lyfta pobrałem z ich strony kod, który przez 2 tygodnie na każdym z 10-u kolejnych kursów nalicza 5 USD upustu. Póki co skorzystałem z pierwszego upustu, po zakończeniu rejsu coś pewnie jeszcze wykorzystam. Dzięki temu transfer do portu kosztował mnie tylko nieco ponad 4 USD.

Pisałem, że Port Everglades jest rozległy - żeby oddać sprawiedliwość trzeba dodać, że jest gigantyczny. Z rozmowy z Lyft-owcem, który mnie wiózł do portu dowiedziałem się, że to przede wszystkim port przemysłowy i terminal naftowy. Statki wycieczkowe zajmują jego niewielką część.
Przy wjeździe do portu szczegółowa kontrola dokumentów oraz zawartości bagażnika - to prawdopodobnie pokłosie po wczorajszych wydarzeniach.

Po dotarciu do terminala oddałem bagaż pracownikom, którzy zajmują się jego dostarczeniem do kabiny i poszedłem zaliczyć check-in. Najpierw trzeba wypełnić ankietę sanitarną, potem odstać swoje w gigantycznej ale sprawnie przesuwającej się kolejce (na szczęście korzystając ze statusu w Costa Clubie udało mi się ją ominąć i skorzystać z przejścia priorytetowego) a potem w końcu można wejść na statek. Po drodze trzeba zaliczyć obowiązkową kontrolę bagażu przy czym mam wrażenie, że jest nakierowana głównie na szukanie alkoholu :-) Jeśli takowy zostanie znaleziony (w bagażu podręcznym albo tym, który oddaje się przed terminalem i który jest dostarczany bezpośrednio do kabiny) trafia do depozytu, który jest zwracany pod koniec ostatniego dnia rejsu. Tam również trafia alkohol zakupiony w sklepach na statku (pełne butelki). Biznes is biznes:-)

Pierwsze wrażenie statek zrobił całkiem niezłe - faktycznie jest to klon Costa Luminosy z drobnymi różnicami oraz innym designem.
Zaskoczyła mnie (pozytywnie) kabina. Wiedziałem, że będę miał kabinę dla niepełnosprawnych (normalnie jest zarezerowana faktycznie dla niepełnosprawnych i pełnosprawne osoby nie mogą jej wybrać ale ponieważ w momencie kiedy rezerwowałem rejs wybór był minimalny, dlatego było to już możliwe). Jest to kabina wewnętrzna o kształcie litery "L" większa o ok. 50% od normalnej kabiny wewnętrznej na statkach Costy. Miła niespodzianka:-)


kabina.jpg



Ponieważ na statek wszedłem wcześnie (tuż po 13), kabina była w trakcie porządkowania po poprzednim rejsie. Porozmawiałem chwilę ze stewardem z Filipin, który odpowiada za "moją" część korytarza i poszedłem na obchód statku. Przy okazji dowiedziałem się, że prawdopodobnie na statku oprócz mnie nie będzie nikogo z Polski (ale to mało prawdopodobne-prawie zawsze są Polacy chociaż czasem posługują się innymi paszportami). Z niemiłych niespodzianek okazało się, że przypisano mnie do drugiej tury kolacji, która jest o 21:30. Po rozmowie z menadżerem restauracji głównej zbawiennym okazał się mój status w Costa Clubie - okazało się, że mogę bezpłatnie korzystać z restauracji Club Deliziosa, która normalnie jest płatna i mogę do niej przychodzić kiedy chcę nie patrząc na podział na tury. Zobaczę dziś wieczorem co tam serwują.

Przy okazji zwiedzania statku zaliczyłem szybki lunch w bufecie.
Poniżej na gorąco zrobione pierwsze zdjęcia:


atrium1.jpg



teatr.jpg



sport.jpg



restauracja_samsara.jpg



restauracja.jpg



plac_dla_dzieci.jpg



kasyno.jpg



galeria.jpg



fitnes2.jpg



fitnes1.jpg



dyskoteka.jpg



bufet1.jpg



bufet2.jpg



basen1.jpg



basen2.jpg



basen3.jpg



grand_bar.jpg



No i Harmony:


harmony.jpg



Tymczasem pogoda się trochę popsuła i zaczęło kropić. Dzisiaj jeszcze czeka nas szkolenie na wypadek alarmu szalupowego (od czasu katastrofy Costa Concordii armator traktuje je bardzo poważnie - wygląda zupełnie inaczej niż na innych liniach).

A jutro...Bahamy:-)

PS. Trochę poprzestawiała się kolejność zdjęć ale musi tak zostać - korzystam z kiepskiego internetu z terminala portowego i cieżko coś większego wysłać. Jutro ogarnę kwestię internetu na statku.

-- 07 Sty 2017 23:54 --

PS2. Niestety zdjęcia Costy Deliziosy na razie nie mam jak zamieścić - w porcie była zasłonięta przez terminal. Nadrobię w Nassau:-)@samaki9: tak, plyne sam (nie liczac paru tysiecy ludzi na pokladzie :-))
Za jedynke zwykle jest doplata; Costa pod tym wzgledem jest rozsadna, doplata wynosi zazwyczaj dodatkowe okolo 20-30%, na niektorych rejsach nie ma jej w ogole. Inne linie sa bardziej radykalne-np MSC liczy sobie zazwyczaj 80-100% ekstra i dlatego nimi nie plywam:-) Zwykle sa tez wyjatki, promocje itp wiec czesto mozna znalezc cos ciekawego w pojedynke-ale czasem trzeba sie naszukac.

Pozdrowienia z Nassau:-) wlasnie dotarlismy. Jest ok. 25st ale dosc mocno wieje.
Wieksza relacje przesle za kilka godzin, na razie rozejrze sie co to sa te Bahamy.@podroznik125 - wracając do gigantów Royal Caribbean - Harmony of the Seas oraz Freedom of the Seas to przyjrzeć można się było tylko pierwszemu. Drugi był zacumowany w sporej odległości i zasłonięty częściowo piętrowym parkingiem. Na zdjęcia porównawcze nie było szans - statki musiałyby stać obok siebie. Na pierwszy rzut oka jednak widać, że różnica w wielkości jest duża - samych pokładów jest 5 więcej. Wrażenie dopiero jest jednak wtedy jak się statek zobaczy z tyłu (takiego zdjęcia nie mam) - jest około 2x szerszy niż np. Costa Deliziosa. Z tego co rozmawiałem z amerykańskimi turystami, którzy bardzo dużo pływają na rejsach wynika to z prostego ograniczenia: długość jest dużo trudniej zwiększać bo coraz mniej portów ma tak długie nabrzeża dla wycieczkowców i będzie w stanie przyjąć takiego giganta; z wysokością jest podobnie ale z innych względów (stateczność). Pozostaje majstrowanie przy szerokości i jak widać Royal poszedł tą drogą. Tak na marginesie Costa ma również zamówione dwa statki o podobnych rozmiarach (chyba nieco mniejsze ale skala ogólnie zbliżona) - mają trafić do floty w 2018 i 2019 roku ale w Europie ich raczej nie obejrzymy - mają obsługiwać rynek chiński.

@mashacra - można powiedzieć, że status w Costa Club "wypływałem". Niestety nic mi nie wiadomo, aby możliwy był transfer statusu z innej linii/sieci hotelowej do Costy. Od 2017 roku zasady programu Costa Club zresztą się zmieniły - aktualnie do statusu liczone są rejsy tylko z 3-ech ostatnich lat (do końca 2016 - od zawsze; zresztą podobnie jest w innych liniach wycieczkowych, gdzie wypracowany status zwykle nie wygasa). W zamian od 2017 roku dodano nowe, całkiem fajne przywileje oraz wprowadzono jeden status więcej. Niestety aby utrzymać status trzeba pływać - punkty zdobywa się za ilość nocy spędzonych na statku pomnożonych przez wskaźnik dla danego rodzaju kabiny (tu bez żadnych udziwnień - wyższa klasa kabiny = wyższy wskaźnik). Do tego jeśli wydajemy pieniądze na statku na wycieczki, napoje, spa, zakupy itp. lub kupujemy razem z rejsem przelot czy transfery to one również przeliczają się na punkty. Co do szczegółowych zasad polecam stronę Costy - ale nie międzynarodową, którą domyślnie znajdzie wyszukiwarka (jest nawigacyjnie archaiczna i uboga w treść) - polecam zajrzeć do strony Costa UK lub Costa Deutschland. Jeśli chodzi o możliwość przeniesienia statusu to jedynym znanym (co nie znaczy, że nie ma ich więcej) przypadkiem jest popularna w Polsce linia MSC. Można do niej przenieść status z innych linii wycieczkowych a także z programów lojalnościowych sieci hotelowych (np. Accor, Hilton itp.). Transfer statusu możliwy jest tylko jeden raz i otrzymuje ważność na jakiś czas - potem, aby go utrzymać trzeba pływać. Niestety z tego co wiem ta możliwość jest dostępna tylko dla podróżnych z niektórych krajów - jakiś czas temu gdy czytałem zasady to na liście nie było Polski ale być może coś się zmieniło.

@Japonka76 - niestety statusu się nie kupuje za akcje:-) Ale jak kupisz akcje to możesz dostać kredyt do wykorzystania na statku (tzw. shareholders benefit) i wykorzystać np. na zakup pakietu internetowego :-)

----
A teraz relacji cd. :-)

Udało mi się uruchomić pakiet internetowy zakupiony na statku i w ten sposób wysyłam tego posta.

Do Nassau dotarliśmy około 10 rano (miała miejsce korekta pierwotnego programu, mieliśmy być o 12) ale pojawił się problem z zacumowaniem statku. Wiał bardzo silny wiatr dokładnie z kierunku prostopadłego do nabrzeża, przy którym cumował statek odpychając go od niego (statek stał się dużym żaglem). Wsparcie przyszło ze strony trzech małych jednostek o potężnych silnikach, które "dopchały" statek do nabrzeża, po czym już bez problemu udało się go zacumować. Jedną z takich jednostek była "Lady Holly" - niespecjalnie piękna i powabna ale skuteczna:-)


lady_holly.jpg



Statek zacumował praktycznie w centrum Nassau. Zaraz za pirsem i budynkiem portowym praktycznie znajduje się centrum miasta.


nassau.jpg



nassau2.jpg



Pojawiła się też w końcu pierwsza okazja, aby zrobić zdjęcie statku:


deliziosa.jpg



Niestety ze względu na wiatr zmieniłem plany. Planowałem wybrać się na Paradise Island - położoną w bardzo niewielkiej odległości od Nassau i połączoną mostem (a dodatkowo kursującymi co 30min. promami, których przystanek znajduje się niedaleko od terminala portowego). Znajdują się tam (ponoć) piękne plaże, liczne hotele - w tym gigantyczny hotel Atlantis oraz szereg atrakcji - głównie wodnych i przyrodniczych (delfiny, żółwie, rafa koralowa itp.). Jeśli chodzi o hotel Atlantis to zapewne tym, którzy byli w Dubaju przypomina on hotel o tej samej nazwie na końcu sztucznej "palmy" Jumeirah. W Dubaju powstał właśnie klon hotelu z Bahamów ale ten w Nassau jest oryginałem - o ile można używać takiej kategorii:-)


atlantis.jpg



Swoją drogą dobrze wiedzieć, że Nassau i Bahamy to miejsce, gdzie zlokalizowane jest największe kasyno na Karaibach oraz największa liczba banków w tym regionie (co ciekawe - nie rzucają się aż tak bardzo w oczy). W przeszłości (a być może i teraz) to również miejsce różnych szemranych interesów wynikających z przyjętych tu rozwiązań podatkowych oraz przepisów dot. tajemnicy bankowej.

Powszechne jest używanie dolara amerykańskiego chociaż mają swoją walutę. Z kolei samochody jeżdżą odwrotnie niż u nas - po lewej stronie. Powszechnie używanym językiem jest angielski, słychać też hiszpański ale zdecydowanie mniej.
Trudno się zresztą dziwić, Brytyjczycy odcisnęli na tej byłej kolonii największe piętno a na głównym placu miasta do dziś stoi pomnik królowej Wiktorii:


krolowa_wiktoria.jpg



Centrum miasta jak dla mnie wygląda trochę westernowo i jest bardzo zadbane. Niestety jeśli wypuścimy się dalej czar częściowo pryska - nie jest już ani tak pięknie ani czysto.


nassau_centrum.jpg



Zdecydowanie największym budynkiem w Nassau (poza Paradise Island) jest majestatyczny hotel Hilton:


hilton_nassau.jpg



Ze względu na zmianę planów postanowiłem obejrzeć centrum oraz dwa z kilku fortów obronnych, których kiedyś było tutaj sporo. Sama zresztą historia Bahamów jest pokręcona i począwszy od Kolumba były one ciągle przez kogoś odbijane, przejściowo panowali tu piraci a tutejsze garnizony raczej się nie nudziły.
Pozostałość po tych czasach można zobaczyć zwiedzając Fort Charlotte. Drugi z fortów położonych kilka km od centrum - Fort Montagu jest niedostępny dla zwiedzających, można go tylko obejrzeć z zewnątrz.


fort_charlotte1.jpg



fort_charlotte2.jpg



fort_montagu.jpg



W ramach ciekawostek: w Nassau odbędą się w bieżącym roku mistrzostwa świata w piłce plażowej. Odpowiednia infrastruktura właśnie powstaje chociaż mówiąc szczerze stan zaawansowania tej inwestycji jest kiepski biorąc pod uwagę, że już mamy 2017 rok.


nassau_fifa.jpg



Innym ciekawym (jak na to miejsce na mapie) zjawiskiem była procesja zorganizowana przez cerkwię prawosławną - uczestniczyło w niej przynajmniej z 200 osób co mimo wszystko mnie zdziwiło bo nie sądziłem, że tutaj może być ona aż tak popularna. Widać któryś z kolonizatorów lub licznych "panów" z przeszłości musiał tutaj przywieźć i ortodoksyjnych mnichów greckich, którzy pozostali na Bahamach do dziś.


procesja.jpg



Podsumowując wizytę: Nassau mi się podobało ale Paradise Island musi poczekać na następny raz. Z drugiej strony prawdopodobnie zwiedzenie zarówno wyspy jak również obejście centrum Nassau byłoby trudne w ciągu jednego dnia. Na rejsie tak już jest: nie da się zobaczyć wszystkiego lub prawie wszystkiego jak przy pobycie stacjonarnym i trzeba wybierać. Z tego też powodu warto wcześniej zaplanować pobyt, chyba że lubimy sponan:-)

Jako ciekawostkę dołączam zdjęcia planu z dzisiejszego dnia. Jest to gazetka, która jest dostarczana codziennie do kabiny (razem z różnymi ulotkami propagandowymi i reklamowymi) i która stanowi najlepsze źródło informacji co gdzie i o której się dzieje na statku.


program_1.jpg



program_2.jpg



program_3.jpg



program_4.jpg



Jutro jesteśmy cały dzień na morzu - płyniemy na Dominikanę.
Do następnej razy:-)@podroznik125 - Internet na statku śmiga różnie - w zależności od pory dnia i obciążenia. Jest on realizowany przez łącze satelitarne w związku z tym nie ma się co spodziewać cudów-serwisy streamingowe jak youtube raczej nie pociągną. Do prostego odbierania maili, przeglądania stron internetowych (nie przeładowanych multimediami) jest OK.
Co do ceny to Costa zmieniła model i aktualnie poza jednym planem kasuje za wolumen danych a nie za czas. Ceny niestety nie są niskie:



Dodaj Komentarz

Komentarze (35)

miriam 5 stycznia 2017 20:34 Odpowiedz
To dobranoc i czekam na c.d. Powodzenia :P
samaki9 5 stycznia 2017 21:06 Odpowiedz
@‌greg2014‌ , życzę udanej zabawy ! Pracowałem na takim statku pływając po Karaibach przez trzy lata , także "mocno" czekam na Twoja relację!
brzemia 6 stycznia 2017 10:29 Odpowiedz
Ja wykupilem rejs dokladnie tym statkiem na morzu srodziemnym na maj. Takze spodziewaj sie wiele pytan z mojej strony. Na stronie seascanner.com mozna zobaczyc gdzie w danej chwili jest statek i webcamera z przodu i rufy. Napisz jaki masz numer kabiny i w jakiej klasie bo ja mialem z tym najwiekszy problem. Wykupiles all lub jakis pakiet win? Czekamy na zdjecia i nie wstawiaj ich do gory nogami ;)Stopy wody pod kilem.Wyslane z telefonu.
brunoj 6 stycznia 2017 22:00 Odpowiedz
Mam nadzieje ze nie będziesz miał problemów na lotnisku, bo właśnie podają ze w Ft. Lauderdale ktoś strzelał na lotnisku. Co za czasy...
greg2014 6 stycznia 2017 22:01 Odpowiedz
:-)No wlasnie widze ze zdjecia na ipadzie mam odwrocone a na kompie sa prawidlowo...czary czy co:-)W kolejnych postach bede uwazal:-)Jestem juz w miami i czekam na odprawe imigracyjna na lotnisku. Potem jade do Fort Lauderdale ale nie wiem jak to wyjdzie bo z tego co tu mowia tam byla strzelanina na lotnisku; mam nadzieje ze juz jest bezpiecznie.
ciachu25 6 stycznia 2017 23:34 Odpowiedz
Żyjesz Chłopie, bo słabo to wyglądało w necie? Dostałeś się z lotniska do Fort na łajbę;)?Pozdro, Art.
brunoj 6 stycznia 2017 23:50 Odpowiedz
Ale kolega lądował w Miami wiec poza zamieszaniem i może jakimiś dodatkowymi kontrolami nic nie powinno się dziać.
brzemia 7 stycznia 2017 09:30 Odpowiedz
Na razie jeszcze w trasie powrotnej z poprzedniego rejsu ;)
podroznik125 7 stycznia 2017 11:46 Odpowiedz
Cześć, niezły przypadek bo ruszam na ten sam rejs zaraz po Tobie 17 stycznia. :) Więc ta relacja bardzo się przyda! Proszę o dużo porad praktycznych( typu co robić przez te kilka godzin na każdej z wysp) oczywiście w miarę możliwości :)Pozdrowienia!
brzemia 7 stycznia 2017 11:47 Odpowiedz
Moze jakas skrytke wymyslimy ze znaczkiem fly4free.Wyslane z telefonu.
brzemia 7 stycznia 2017 15:11 Odpowiedz
Prosze o zdjecia Freedom i Harmony. Jak sie da w porownaniu z Costa to bedzie super !!!Wyslane z telefonu.
podroznik125 7 stycznia 2017 16:31 Odpowiedz
@‌greg2014‌ dzięki, niestety nie mogę wysłać pw. Przeczytam sobie jasna sprawa, ale wiesz chodzi mi o takie praktyczne spojrzenie Twoim okiem ;) Będę śledził na bieżąco!
samaki9 8 stycznia 2017 00:16 Odpowiedz
@‌greg2014‌ , płyniesz sam? Jesli tak to jak policzono Tobie kabinę , bo cena z reguły jest za 2 osoby dorosłe?
greg2014 8 stycznia 2017 17:36 Odpowiedz
@samaki9: tak, plyne sam (nie liczac paru tysiecy ludzi na pokladzie :-))Za jedynke zwykle jest doplata; Costa pod tym wzgledem jest rozsadna, doplata wynosi zazwyczaj dodatkowe okolo 20-30%, na niektorych rejsach nie ma jej w ogole. Inne linie sa bardziej radykalne-np MSC liczy sobie zazwyczaj 80-100% ekstra i dlatego nimi nie plywam:-) Zwykle sa tez wyjatki, promocje itp wiec czesto mozna znalezc cos ciekawego w pojedynke-ale czasem trzeba sie naszukac.Pozdrowienia z Nassau:-) wlasnie dotarlismy. Jest ok. 25st ale dosc mocno wieje.Wieksza relacje przesle za kilka godzin, na razie rozejrze sie co to sa te Bahamy.
mashacra 8 stycznia 2017 18:30 Odpowiedz
@‌greg2014‌ pisałeś już kilka razy o statusie, wyrobiłeś go na piechotę, czy może jakiś SM z programu milowego lub hotelowego da się zrobić?
japonka76 8 stycznia 2017 22:56 Odpowiedz
Fajna masz zajawke na te r
japonka76 8 stycznia 2017 22:59 Odpowiedz
Fajna masz zajawke na te rejsy po morzach i oceanach. Ja kiedyś też tak poplyne. I bardzo miło się czyta Twoja relacje.I odpowiem @mashscra - ma status bo dostał po wykupieniu akcji. ;)
podroznik125 9 stycznia 2017 10:26 Odpowiedz
Proszę Cię o informacje dt internetu na statku,jakie są dokładnie koszty i jak śmiga. :)
brzemia 9 stycznia 2017 10:44 Odpowiedz
Te menu jest raz po angielsku raz po wlosku?Wyslane z telefonu.
brzemia 9 stycznia 2017 20:05 Odpowiedz
Czekajac na kolejna relacje warto zobaczyc jak te statki sa ogromne. Fajny filmik z dronahttps://youtu.be/Yy_7OkaVPowWyslane z telefonu.
japonka76 10 stycznia 2017 16:29 Odpowiedz
Wow, przystojny ten kapitan :oops: Czy ceny w sklepach na statku są jakoś wygórowane, czy takie same jak na lądzie, a może jest dużo taniej? Bo szczerze mówiąc, to nie wiem, czy jest naprawdę dużo amatorów zakupów luksusowych zegarków na statku? I czy to prawda, że na wieczorkach tanecznych obowiązkowe są długie suknie wieczorowe?
greg2014 10 stycznia 2017 18:31 Odpowiedz
@japonka76: szczerze mówiąc to też kilka razy się zastanawiałem nad tymi cenami ale nie mam porównania (pytanie z jakim krajem porównywać, tutaj chyba z USA bo stamtąd wypływał statek) więc trudno mi odpowiedzieć; faktem jest, że cieszą się sporą popularnością. Z tego co do tej pory zauważyłem na rejsach, największym hitem jeśli tak można powiedzieć są papierosy (sprzedaż wolnocłowa). Ale to też jest zróżnicowane regionalnie.Co do wieczorów i strojów to przynajmniej tutaj nie jest to prawda. Generalnie na każdy dzień określony jest jakiś dress code (zwykle "informal") ale z jego przestrzeganiem jest bardzo różnie. Wczoraj akurat było spotkanie z kapitanem, na którym teoretycznie obowiązywał dress code "formal" ale nawet po zdjęciach było widać, że różnie można go rozumieć. Grupa obok mnie była na nim w koszulkach polo i było ok. Zdjęcia z barów, które wczoraj umieściłem pstrykałem niedługo po tym spotkaniu więc widać na nim niektóre osoby w eleganckich strojach ale to raczej ma związek z tym, że tak się ubrali na spotkanie z kapitanem. Dziś pewnie będzie zupełnie inaczej. Z kolei na imprezie w Atrium krawatów i długim sukni nie było widać:-) Są też tzw. wieczory galowe, kiedy (znowu teoretycznie) np. panów obowiązuje marynarka ale zdarzało mi się widzieć w restauracji na wieczorze galowym osoby w t-shirtach. Generalnie Costa jest bardzo wyrozumiała jeśli chodzi o dress code - wiadomo że ludzie są na wakacjach na dodatek w dość ciepłym klimacie i zabieranie ze sobą do walizki stroju wieczorowego czy garnituru trąci (jak dla mnie) absurdem - ale oczywiście jak ktoś chce to jest zawsze mile widziany:-) Na innych liniach może być inaczej: mi się na przykład zdarzyło, że na wieczór galowy na statku linii Holland America nie zostałem kiedyś wpuszczony do restauracji na kolację ponieważ nie miałem koszuli z długim rękawem:-) Z drugiej strony na statkach linii NCL nie ma w ogóle dress code innego niż "informal"; proszą jedynie, aby wieczorem do restauracji nie chodzić w krótkich spodenkach :-)Ale z drugiej strony obawiam się, że na statkach Cunarda (np.Queen Mary II) dress code jest bardzo ściśle przestrzegany. Z rozmów z innymi podróżującymi wiem, że niektórzy m.in. z tego powodu wybierają te linie. Podsumowując: co linia to obyczaj w zakresie garderoby :-)
bozenak 11 stycznia 2017 20:27 Odpowiedz
Toś wiele w tej Dominikanie to nie zobaczył ;) ;) ;) ;)
greg2014 12 stycznia 2017 19:57 Odpowiedz
Pozdrowienia ze slonecznej Jamajki? Tutaj dotarlismy juz bez zadnych atrakcji.@‌bozenak‌ - bardzo delikatnie to ujelas ale czasem tak bywa. Na rejsie nigdy nie mozesz byc na 100% pewna czy trasa, ktora zrealizujesz bedzie taka jak zaplanowana. Mi podobna przygoda ze skasowanym portem zdarzyla sie juz kilka razy wiec mam dystans i z gory sie na nic nie nastawiam na szczescie. Z drugiej strony dzieki takim "przygodom" udalo mi sie odwiedzic kilka nieplanowanych miejsc, ktore okazaly sie bardzo interesujace i warte zobaczenia a do ktorych pewnie nawet bym sie nie wybral. La Romana moze do takich miesc nie nalezala ale nie zawsze jest niedziela?Obszerniejsza relacje nt Ocho rios na Jamajce skrobne wieczorkiem jak juz wroce na statek.
jarekgdynia 14 stycznia 2017 12:42 Odpowiedz
Świetna relacja. Zawsze mnie fascynowały takie wielkie pływające miasteczka. Widzę, że Włosi też uwielbiają bingo. Podczas mojego pobytu (2 sezony) na Cyprze pamiętam jak Anglicy się mocno eskcytowali tą grą.Dla mnie to była wielka zagadka co ich tak fascynuje. No ale o gustach się nie dyskutuje ;)
japonka76 14 stycznia 2017 23:02 Odpowiedz
Wiesz, byłam w zeszłym roku na Jamajce i tak sobie myślę, że takie zejście na wyspe na parę godzin to takie kosztowanie jednej kulki lodow w łodziarni pełnej różnych smakow. Chyba taki rejs to raczej glownie rozrywka na pokładzie i luźniecie zwiedzanych miejsc.
greg2014 15 stycznia 2017 02:17 Odpowiedz
Masz rację co do jednego i drugiego:-)Ja mając na względzie ograniczenia czasowe staram się przed wizytą w każdym porcie zaplanować co chciałbym tam zobaczyć - chyba, że korzystam z wycieczki ze statku, która z reguły zajmuje cały dzień. Ale mało które miejsce da się zobaczyć kompleksowo w jeden dzień. Z mojego punktu widzenia cały urok w tej zabawie polega na tym, że masz połączenie wycieczki objazdowej, która z natury nie jest kompleksowa z pobytem stacjonarnym (nie trzeba się przeprowadzać, śpisz w jednym łóżku, nie martwisz się o jedzenie itp. itd.). A do miejsc, które na rejsie mi się najbardziej spodobały zawsze można wrócić ponownie - już w formie dedykowanego wyjazdu (co zresztą już mi się zdarzyło).Imprezy i generalnie życie na statku jest ekstra bonusem:) Aczkolwiek bardzo istotnym z punktu widzenia całości.
samaki9 17 stycznia 2017 09:02 Odpowiedz
@‌greg2014‌ -super relacja! Dawno , dawno temu , jak jeszcze nie wpuszczano na gala dinner bez eleganckiego stroju :) pracowałem na takim statku , który pływał po Karaibach przez 3 lata. Czasami luz , jednak przeważnie mega cięzka , codzienna praca po 12-15 godzin , tylko za napiwki. Ale warto było. Szkoda , że odpuściłeś "Atlantis Resort " w Nassau ( jako załoga mieliśmy tam wstęp wolny + voucher na 25 usd do kasyna) Naprawdę super miejsce na relaks.
brzemia 17 stycznia 2017 12:18 Odpowiedz
Wielkie dzięki za relacje on-line przez łacza satelitarne!Jak dla mnie trochę za mało o samym statku ;)pytanie odnośnie końca rejsu i bagażu, rozumiem ze piżamę i szczoteczke do zębów masz w "podręcznym"śniadanie pozwolą zjeść normalnie czy jakieś specjalne szybkie ?
greg2014 17 stycznia 2017 19:00 Odpowiedz
@samaki9: Mam przynajmniej powód, żeby odwiedzić Bahamy kiedyś jeszcze:-) Wtedy zaliczę "Atlantis Resort". A osoby pracujące na statku faktycznie mają harówkę - to jest poza dyskusją. Mój steward z Filipin mówił mi, że pracuje po 11 godzin dziennie (ciągle go widziałem więc raczej to jest prawda) na 8-o miesięcznym kontrakcie - bez wakacji, wizyty w domu itd. Osoby, które pracują na dole (np. w pralni) potrafią przez tydzień nie zobaczyć słońca. Kabiny załogi (miałem okazję taką widzieć podczas jednej z wycieczek po zapleczu statku - oprowadzający nas pokazał nam swoją kabinę) też są klaustrofobiczne i znacznie mniejsze od kabin pasażerskich. @brzemia: Starałem się nie przesadzać z opisami tego co się dzieje na statku i bardziej skupiłem się na trasie. Jeśli masz jakieś pytania pisz śmiało - postaram się odpowiedzieć. Mogę też przesłać codzienne programy w PDF to da Ci obraz tego co działo się w poszczególne dni (w takim przypadku proszę o adres e-mail na PW). Jeśli chodzi o końcówkę rejsu to bagaż zdaje się do północy poprzedniego dnia, na następny dzień zostaje się z podręcznym więc jakieś rzeczy na zmianę, kosmetyki, piżama itp. zabiera się już w nim. Można też w ogóle nie zdawać bagażu ale na tym akurat rejsie (ze względu na to, że przypływaliśmy do USA) w takim przypadku trzeba było to zgłosić wcześniej do recepcji i opuścić statek (samemu zabierając bagaż-nie był wtedy zapewniany serwis bagażowy) do godziny 7:30 rano. W ostatnim dniu kolejne grupy schodziły ze statku wg kolorów swoich zawieszek (ja np. o 9:15) ale teoretycznie można zejść wcześniej (jest wtedy ryzyko, że w terminalu nie będzie jeszcze twojego bagażu i trzeba na niego czekać) albo później (ale nie później niż o 11). Jeśli chodzi o restaurację, bufet i bary to funkcjonują one normalnie - śniadanie było serwowane w bufecie w normalnym rozmiarze do 9:30 a w restauracjach do 8:30 więc nikt głodny ze statku nie musiał schodzić. Jedynym komplikatorem mogło być zamawianie napoi w barach. Jeśli ktoś przy wejściu na statek wskazał, że będzie rozliczał swoje konto kartą kredytową i podał tę kartę to nie ma problemu - automatycznie zakupy w barze w ostatnim dniu obciążą podaną kartę. Jeśli jednak wybrał rozliczenie gotówkowe i wpłacił depozyt, wówczas rano w ostatnim dniu (chyba do 7:30) musiał ten depozyt rozliczyć (odebrać nadpłatę lub dopłacić brakującą kwotę) a w barach płacił już gotówką. To jedyny przypadek kiedy w ogóle na statku używa się gotówki w barze. Generalna zasada jest taka, że kartą płatniczą na statku jest karta do pokoju, która zalicza wszystkie zakupy na nasze konto. Ta sama karta pełni również funkcję dowodu tożsamości przy schodzeniu na ląd oraz w portach.Ja już jestem w Miami, jak dotrę do hotelu to wieczorem prześlę ostatnie fotki i "milowe" podsumowanie trasy, które dostaliśmy do kabin w ostatniej gazetce.
krasnal 18 stycznia 2017 09:31 Odpowiedz
Fajnie się czytało jakąś odmianę po samolotach. Jedna mała uwaga - to chyba nie był skunks tylko ostronos.
greg2014 18 stycznia 2017 14:52 Odpowiedz
Nie jestem przyrodnikiem więc nie będę się kłócił. Swoją drogą chwilę zajęło nam zidentyfikowanie tego zwierzątka ale jak widać i tak się nie udało zrobić tego poprawnie:-)
mikus 19 stycznia 2017 10:28 Odpowiedz
Nie trzeba żadnej wyrozumiałości, bo na pewno nie przynudzałeś ! Fajna, niecodzienna relacja, oby więcej takich :)
maxima0909 7 marca 2017 14:39 Odpowiedz
Kiedys wybiorę się na taki rejs! dziękuję za relację :)(Zdjęcie z plażą i statkiem w tle jest mega!)
greg2014 30 sierpnia 2017 13:46 Odpowiedz
Witam ponownie:-) Zachęcony przez kilka osób w końcu się zebrałem, aby dopisać ciąg dalszy. Stanowi go osobna relacja z drugiego rejsu - tym razem z Miami przez Kanał Panamski. Miał on miejsce kilka dni po zakończeniu opisanego powyżej rejsu na statku Costa Deliziosa.Aby zachować porządek na forum, nową relację umieściłem w nowym wątku.Jest on dostępny tutaj: rejs-wycieczkowy-przez-kanal-panamski,210,116609Zainteresowanych zapraszam:-)