+3
LaVarsovienne 7 marca 2017 14:32
Upalny sierpień. Nagrzane słońcem miasto wzywa do ucieczki. Nasze myśli gdzieś pomiędzy remontem mieszkania, a wrześniowym chilloutem na greckiej wyspie.
W chwili przerwy fly4free, wzrok przykuwa wrzutka na głównej o lotach na Zanzibar w świetnej cenie. Próbuję znaleźć same minusy tego dealu, a na koniec rzucam: "Szkoda, że nie Karaiby". Mówisz i masz :twisted: 2 godziny później pojawia się to: http://www.fly4free.pl/karaiby-tanio-ja ... ominikana/
fly4free.JPG

Jamajka i Dominikana - obie w kręgu naszych podróżniczych zainteresowań, obie z dużą dostępnością terminów. Nie da się ukryć, że zdjęcia rajskich plaż Dominikany zawsze przykuwały naszą uwagę, więc ją wybralibyśmy w pierwszej kolejności. Do tego jest większa, więc być może ma więcej do zaoferowania. I jeszcze 2 dominikańskie lotniska do wyboru, co sprzyja zaplanowaniu objazdu.
Zaglądam wieczorem, artykuł nadal wisi jako aktualny, pod nim pierwsze komentarze "Dzięki! Kupione". Pod wpływem wina takie wpisy działają jak magnes. :D Moje myśli krążą już tylko wokół tych biletów.
W końcu decyzja...kupujemy! Pozostaje kwestia wyboru terminu. Luty wydaje się być idealny - ucieczka od zimy i na tyle odległy termin, by się przygotować finansowo.
Kolejne komentarze pod artykułem dotyczą problemów z płatnością. Nam wszystko przechodzi idealnie. Przeznaczenie :D Także lecimy na Dominikanę! 8-) A właściwie do Dominikany ;-) Warto w tym miejscu przypomnieć, że Dominikana nie jest autonomiczną wyspą, leży na wyspie Haiti i dzieli ją z państwem o tej samej nazwie, dlatego też ta druga, mniej popularna forma jest poprawna.
domrep-ele.jpg

Ekscytacja związana z kupnem biletów trwa może ze 2 dni, później wracamy do spraw przyziemnych, w końcu to jeszcze pół roku. Taaaaaaa :lol:
Wrzesień - wylot do Grecji i leczenie depresji poprzyjazdowej, gdzieś w spamie mail od Jetairfly o zmianie godzin wylotu, udaję, że nie widzę.
Październik - depresja pośródziemnomorska nadal trwa, z przerwą na słoneczny Paryż, w skrzynce mailowej jakieś TUIfly.be, czyli już nie ma Jetairfly,
Listopad - czarna dziura.
Grudzień - Hmmm, a wiesz, że za 2 miesiące lecimy na Karaiby?
-A można zwrócić te bilety?
-Nie :D
Odgrzebuję relacje i nieliczne posty na forum. Chociaż mało tego, powoli układa mi się plan naszego wyjazdu. Zaczynamy przeglądać hotele. Ponieważ od momentu zakupu biletów nie zostaliśmy milionerami, nie będziemy rozbijać się po słynnych dominikańskich resortach. Do tego niekorzystny kurs dolara, równy prawie kursowi euro. :shock: Interesują nas nieduże, niedrogie hoteliki, ale dobrze położone i z przyzwoitymi opiniami. Udaje nam się zarezerwować 3 obiekty, wszystkie z możliwością anulacji (na wszelki wypadek, gdybyśmy jednak tymi milionerami zostali :lol:).
Styczeń - pierwsza w nowym roku "Szalona Środa LOTu" ofiarowuje nam doloty do i z BRU w dobrej cenie 289zł/RT/os., chwilę później rezerwujemy ostatnie brakujące miejsce noclegowe i właściwie nie pozostaje nam nic innego, jak odliczać czas do wylotu! A że zima w tym roku dosyć długo raczyła mrozem, satysfakcja z nadchodzącego karaibskiego słońca ogromna. 8-)

Dzień 1 - 8.02. - WAW-BRU-PUJ

Ten dzień zaczyna się, gdy na zewnątrz jeszcze ciemno, a na ulicach jeszcze pusto - uroki wstawania na poranny lot. ;) Jest zimowo, my w cienkich puchowych kurtkach, by później w trakcie objazdu Dominikany móc je bez problemu upchać w podręcznych. Na Lotnisko Chopina docieramy w kilkanaście minut taxi. Nadajemy bagaż, bo w naszej taryfie LOTu mamy rejestrowane w cenie, a wagowo jesteśmy przygotowani pod podręczne TUIfly (10kg). Po przejściu security już cieszę się na spotkanie z embraerem, bo zawsze mi się dobrze w nim śpi.
Jeszcze tylko odśnieżanie samolotu i żegnamy zimę i minusową temperaturę.
Screenshot_2017-02-08-07-19-53.jpg


Dominikana (11).jpg

Tak jak przypuszczałam nie mam problemu z zaśnięciem, żałuję tylko, że ten lot trwał tak krótko;-)

W Brukseli lądujemy o czasie, jest 9.30, mamy zatem 3 i pół godziny do odlotu. Po odebraniu naszych bagaży, udajemy się do stanowiska TUIfly. Tu po okazaniu wydrukowanych voucherów zgłaszamy się po niezbędne do wjazdu na terytorium Dominikany dokumenty do wypełnienia oraz karty turystyczne, za które nie musimy ponosić opłaty, gdyż są wliczone w cenę naszych biletów lotniczych. Normalnie koszt takiej karty to 10$/os. Można ją kupić online https://www.dgii.gov.do/Tturistaweb/ lub po przylocie na dominikańskim lotnisku.
Następnie idziemy do check-in po karty pokładowe, bo niestety kart TUIfly nie można wydrukować w maszynie. Kolejka spora, więc żałuję, że nie zrobiłam odprawy online, zważywszy, że lecimy tylko z podręcznymi. Na szczęście obsługa idzie w miarę sprawnie.
Przy gate czeka już nasz Boeing 787 Dreamliner o imieniu "Diamond". Oprócz lotów do Punta Cany można go spotkać na trasach do Cancun i Varadero.
Dominikana (13).jpg


Dominikana (14).jpg

Ponieważ jedno z nas znowu stało się palaczem, info, gdzie można zajarać na wagę złota. ;) Z pomocą przychodzi wujek Google - w części B smoking area znajduje się w okolicach gate B17.
Oczekiwanie do odlotu umila serfowanie w necie, a także rozmowa z właśnie poznaną Ukrainką, mówiącą po polsku. Na pytanie ile czasu spędzimy w Dominikanie, z dumą odpowiadam 11 dni, na co dostaję odpowiedź zwrotną "My lecimy na miesiąc" :D Gdy rozmowa zaczyna przechodzić na początek lat 90., Berlin i picie wódki z Polakami (generalnie równa babka :D) przy gate zaczyna się zamieszanie. Za późno zaczęli boarding i teraz zrobił się młyn. Panowie mundurowi niektórym sprawdzają szczegółowo zawartość walizek podręcznych, ktoś inny zostaje zabrany na "osobistą". Nasze walizki nie wzbudzają zainteresowania, zaglądają tylko kątem oka do naszych toreb. Pan pyta ile mamy dolarów, wywiązuje się nieporozumienie, bo myśli, że 10 000 :lol: Na szczęście wszyscy obracamy to w żart.

Nasz dreamliner "Diamond" ma układ siedzeń 2-4-2. Nam się trafia "dwójka" przy oknie w 37. rzędzie. Ludzie za nami mieli trochę mniej szczęścia, bo 38. rząd po obu stronach pozbawiony jest okien.
Dominikana (15).jpg

Ok. 1,5 godz. po starcie dostajemy obiad. Jest smacznie, nie narzekamy. Na lotnisku w BRU zakupiliśmy 2 małe winka po 2,8e każde, otwieramy merlota, chardonnay zostawiamy na później.
Jeśli chodzi o rozrywkę pokładową - kilka filmowych nowości, niestety żaden z polską wersja językową, o dziwo w pierwszej kolejności zawsze języki skandynawskie. Kwestia filmów nie była jednak dla nas ważna, bo znaczną część lotu udało nam się przespać. Wolne od spania umilaliśmy sobie grami lub słuchaniem muzyki. Mąż ograł wszystkich w Texas Holdem Poker, żałuję tylko, że po zakończeniu partyjki nie pojawiła się stewardessa z wygraną. :D W porze polskiej kolacji dostajemy posiłek, który był raczej ubogim śniadaniem - bułeczka, jogurt, dżem.
Dominikana (23).jpg


Dominikana (36).jpg

Po 10 godzinach wylądowaliśmy na dominikańskiej ziemi. W prezencie dostajemy dodatkowe 5 godzin życia i 50°C więcej temperatury odczuwalnej.
Jest 18., słońce pomału zachodzi, upał sprawia, że buzia się sama uśmiecha.
Dominikana (37).jpg

Przy samolocie czeka na nas autobus, który okrąża samolot i wysadza nas przy drzwiach lotniska pokrytego strzechą. Jazda autobusem trwała minutę :D
Oddajemy karty turystyczne, wypełnione papiery, pieczątka, prześwietlenie bagażu i BIENVENIDOS A LA REPUBLICA DOMINICANA 8-)
Dominikana (40).jpg

Na lotnisku czeka na nas człowiek z hotelu z kartką z odręcznie napisanym moim imieniem i nazwiskiem, jest Ł i Ó, no cudo:) Wsiadamy do jeepa hyundaia, przed nami niecałe 20 km do celu. A nasz cel to Bavaro i Hotel Art Villa Dominicana, tu zostajemy na 4 nocki. W planach relaks pod palmą, plaża i morze :D
W hotelu płacimy z góry za pobyt (198$) i transfer (30$) czyli jesteśmy lżejsi o 228$.
Nasz pokój typu budget prezentuje się całkiem nieźle. Jedynym jego minusem jest położenie na parterze z widokiem na parking. Kontakty ichniejsze, potrzebna przejściówka.
Dominikana (43).jpg


art villa.jpg

Szybkie rozpakowanie, chłodzimy winko i idziemy przywitać się z Morzem Karaibskim. Na tę okazję zabieramy mini chardonnay. Od plaży dzieli nas 5 minutowy spacerek.
Po drodze głośne, karaibskie rytmy jednej z knajp zachęcają do odwiedzin.
Jest ciemno, piasek pod stopami i leżące na nim łódki oznaczają, że jesteśmy na miejscu. :)
To był długi dzień, jeszcze rano byliśmy w domku w Warszawie, a teraz jesteśmy tu na plaży w Bavaro, jest ciepły przyjemny wieczór, a w tle szum morza.
Dominikana (50).jpg


Dominikana (55).jpg

Na kolację idziemy do mijanej wcześniej knajpy Fast Chef. Muzyka dalej gra na całego. To merengue, narodowe rytmy Dominikany. Grill rozpalony, wszystkie miejsca przy ławach zajęte, udaje nam się dosiąść przy jednej. Okazuje się, że jeśli chcesz tu spędzić czas, nie musisz być klientem knajpy, wystarczy kupić piwo w sklepiku obok. Takie miejsce spotkań, większość to lokalsi, ale biali też podłapali klimat, więc tu przychodzą. My jednak głodni, więc z chęcią zamawiamy jedzonko - mąż burgera, ja kanapki z kurczakiem, do tego duże schłodzone piwo z Dominikany - Presidente w wersji light. Gdy kucharz rzuca burgera na grilla, czujesz ten zapach i już wiesz, że to jest to. Nie mamy jeszcze pesosów, więc płacimy dolarami, za wszystko wyszło 13$.
Dominikana (57).jpg


Dominikana (58).jpg

Jeszcze chwilę siedzimy na naszym balkonie z widokiem na porsche, a potem zasypiamy w 5 sekund.Dzień 2 – 9.02. - Bavaro

Pierwszy dominikański poranek, słońce pomału zagląda do pokoju, a nam zimno. :?
Okazuje się, że przed snem nie do końca wyłączyliśmy klimę, przez całą noc pracował nawiew. :roll:
W hotelowej knajpce wszystkie stoliki zajęte. Śniadanie mamy wliczone w cenę noclegu. Pieczywo, dżem, owoce, kawa, sok i tak będzie już do końca naszego pobytu tu.
Art Villa (2).jpg


Dominikana (68).jpg

Po śniadaniu idziemy rozejrzeć się po okolicy – w odległości kilkuminutowego spaceru mamy wszystko, co potrzebne – 2 markety, apteka, knajpki, kantor Caribe Express (kurs 46,6 DOP za dolara). Trzeba przyznać, że położenie hotelu jest bardzo dobre. Wymieniamy trochę kasy, kupujemy przejściówkę, robimy male zakupy w markecie i zmykamy pakować się na plażę. 8-)
Jestem podekscytowana na spotkanie z karaibską plażą. Ten moment, gdy już jesteś blisko i na horyzoncie majaczy turkus morza. Jest pierwszy zachwyt kolorem!
Dominikana (79).jpg


Dominikana (81).jpg

Intuicja podpowiada nam, żeby iść w prawo, krótki spacer i znajdujemy idealne miejsce, aby rozłożyć się z ręcznikami. Plaża jest szeroka i plus również taki, że nie ma na niej zbyt wielu ludzi.
Dominikana (94).jpg

Już po 2 godzinach bycia tu (i nie zmieni się to po 2 dniach), wiem, że opinie o Bavaro, że jest zbyt turystyczne są nieco krzywdzące. Gdy leżysz nikt nie próbuje Ci nic wcisnąć do kupienia, nikt nie atakuje Cię co chwilę „massage”. Jest spokój i totalny relaks. Jedynie podczas plażowych spacerów ktoś nas zaprasza do swojego sklepiku, ale to jest nienachalne, dziękujesz, żegnacie się kulturalnie i idziesz sobie dalej. Gorzej, że nikt nam nie próbuje wcisnąć wycieczki :lol: Bo my akurat jesteśmy zainteresowani kupnem rejsu na wyspę Saonę.
Bavaro to taki trochę raj utracony – jest tu biały piasek, wysokie palmy, lazur wody, miejsce spełnia wyobrażenie o rajskiej, karaibskiej plaży. Ale jest też ta świadomość, że to właśnie tutaj znajdują się słynne, duże hotele, będące celem biur podróży i masowego turysty. Świadomość staje się rzeczywistością, gdy idziesz na spacer i mijasz hotelowe leżaki, gdzieś widzisz grupki udające się na rejsik, tu inny statek "wypluwa" kolejnych, do tego atrakcje typu parasailing (swoją drogą muszę kiedyś spróbować :D). Na szczęście plaża ciągnie się kilometrami, więc póki co miejsca jest dla wszystkich.
Dominikana (100).jpg


Dominikana (210).jpg

Zażyczyłam sobie drinka w kokosie, więc mąż udał się na poszukiwanie baru, serwującego takie cuda. Niestety w najbliższej okolicy nigdzie nie znalazł, ale poznał „frienda”, który nam wszystko zorganizuje. :D "Friend" przyniósł nam kokosa i drinka oddzielnie, dzięki czemu możemy skosztować najpierw wodę kokosową. Mówi, że ponoć dobra na kaca. Okazuje się, że zawiera ona dużo potasu, witamin i składników mineralnych.
Dominikana (114).jpg


Dominikana (133).jpg


Dominikana (163).jpg


Dominikana (165).jpg


Dominikana (166).jpg


Dominikana (168).jpg

Gdy wracamy do hotelu miastem, pojawia się u mnie myśl „za gorąco” :lol: Hmm, a jeszcze niedawno śnieg, mróz i takie tam :D
Za to na plaży jest bardzo przyjemnie za sprawą lekkiego wiaterku:-)
Na lunch przegryzamy tosty z szynką, pomidorami i rukolą kupione na mieście za 200 DOP.
Łączę się z netem, wszyscy trąbią o Międzynarodowym Dniu Pizzy, więc i my ulegamy i będziemy wieczorem świętować. Teoretycznie nasz hotel reklamuje się, że robi pizzę "italian style". Teoretycznie, bo zapachu żadnego nie czuję, pieca nie widzę. Nie będziemy ryzykować. Google maps pokazuje, że najbliższa pizzeria niecały kilometr, na lewo od głównej ulicy. Idealnie, poznamy nowe rewiry, bo cała nasza infrastruktura jest na prawo.
Wymyśliliśmy sobie, że weźmiemy pizzę na wynos, wino, które chłodzimy od rana w lodówce i skosztujemy wszystko na plaży.
Dominikana (176).jpg

Wieczorem docieramy do Bella Napoli – widzimy duży piec i właśnie o to chodziło. Manewr z pizzą na wynos (400 DOP) okazał się bardzo dobry, bo tym samym po raz kolejny omija nas słynny dominikański „haracz”. Polega to na doliczaniu do rachunku 18% podatku i 10% za serwis. Sami przyznajcie, że prawie 30% więcej od tego, co wydawało Wam się, że zapłacicie to jest lekkie przegięcie. Jednak jeśli dany lokal praktykuje takie naliczanie cen, zawsze jest taka informacja w karcie. Wczoraj w Fast Chef nie było dodatkowych opłat, a dzisiaj w Bella Napoli była wzmianka o tym, więc miłym zaskoczeniem było dla nas, że nasze zamówienie na wynos zostało inaczej potraktowane.

Idziemy do najbliższego wyjścia na plażę. Zapomnieliśmy, że nie mamy otwieracza do wina. Załatwiamy ten temat w restauracji Captain Cook (nota bene specjalizującej się w rybach i owocach morza). Przechodzimy tarasem restauracji i schodkami na plażę. 50 metrów od Cooka znajdujemy sobie idealną zatoczkę na naszą kolację. Pizza jest w porządku, minusem jest to, że została polana dużą ilością oliwy. Ale cała atmosfera kolacji na plaży pozwala szybko zapomnieć o tej małej niedogodności;-)

Wracamy do nas plażą. Mijamy duże hotele, w jednym cisza, w innym DJ próbuje rozkręcić imprezkę.
W pokoju odkrywamy, że na wyposażeniu był otwieracz do wina, rychło w czas;-) Ale to kolejny plus dla hotelu.

Co z tego, że mamy balkon z widokiem na parking (na szczęście przy nas cały czas stoi porsche) - wieczorny balkoning musi być;-) Gadamy, przegryzając już naszymi ulubionymi specjałami z dominikańskiego marketu - chipsy serowe i dla mnie oczywiście czekoladka costamilk.

Dzień 3 – 10.02. – Bavaro

Budzimy się po 8.00, nie chce mi się walczyć o stolik, mówię do męża, że mogliby przynieść śniadanie do pokoju. Po czym puka pani ze śniadaniem. :D
Dominikana (181).jpg


Dominikana (187).jpg


Dominikana (183).jpg

Idziemy na naszą plażę, ale decydujemy, że kładziemy się na leżaczkach w knajpie obok - Huracán Cafe. Wystarczy, że zamówisz coś do picia i masz już leżaczki i parasol za free. My jednak bawimy tu długo. Po raz pierwszy próbuję miejscowy drink – coco loco – na bazie rumu i kokosa i od razu staje się moim ulubionym drinkiem wyjazdu. Później zamawiamy sałatki na obiad. Na talerzach kolorowo. Obie przepyszne, jedna z krewetkami, druga z kurczakiem, jest guacamole i jeszcze inne ciekawe sosy.
W knajpie jest kamerka, więc można podejrzeć, jak tu jest, sprawdzić jaka jest obecnie pogoda w rejonie Punta Cana, a będąc tam, można np. pomachać swoim bliskim, co uczyniliśmy. :D http://www.skylinewebcams.com/webcam/do ... -cana.html
Dominikana (199).jpg


Dominikana (190).jpg


Dominikana (197).jpg


Dominikana (203).jpg

Awansowaliśmy na turystów leżakowych, więc i wycieczkę od razu udaje nam się załatwić. :D Podszedł do nas murzynek Leonidas – i bez owijania w bawełnę zaproponował Saonę za 50$/os. Idealnie, płacimy 10$ zaliczki i wycieczka na jutro zaklepana. 8-)
A poza tym to leżing, smażing, plażing, z przerwami na kąpiele w turkusowym morzu.
Dominikana (215).jpg


Dominikana (136).jpg


Dominikana (264).jpg


Dominikana (266).jpg

Na kolację idziemy do dobrze ocenionej w necie knajpki Wacamole. Tu panują klimaty meksykańskie. Próbujemy tacosy z krewetkami, empanadas z krabami i buritto mięsne. Do tego różnego rodzaju sosy. Fajny klimat, a ja delektuję się margaritą o smaku mango. 8-) 1889 pesos widniało na rachunku. Jak dobrze, że jutro mamy jedzonko w cenie wycieczki :lol:
Wacamole.jpg

Dzień 4 – 11.02. – Saona

W nocy padało, ulice mokre od tropikalnego deszczu. Jest przed 7. i jest jeszcze ciemno.
Ominął nas dziś poranny przydział chleba tostowego, ale po wczorajszej meksykańskiej uczcie czujemy się nadal syci.
Idziemy plażą na miejsce zbiórki, skąd wyruszymy na dzisiejszą wycieczkę.
Dominikana (282).jpg


Dominikana (283).jpg

Czekamy na pozostałych ludków i w drogę! Lecz jazda nie trwa długo. Zatrzymujemy się na stacji benzynowej, gdzie oprócz nas inne wycieczkowe busy. Ponieważ u nas są jeszcze wolne miejsca, więc zaczyna się kombinowanie kogo, by tu do nas upchnąć. Później zgarniamy jeszcze kogoś po drodze i w końcu zapakowani jedziemy do celu. Przed nami ok. 90 km jazdy. Trochę się martwimy o pogodę, bo w trasie chmury nam towarzyszą.

Gdy jesteśmy już bliżej, niż dalej czas na przystaneczek...przy hangarze-sklepie. W trakcie wysiadania zostajemy oznaczeni naklejkami, co by później paniom ekspedientkom się nie pomyliło, któremu kierowcy trzeba odpalić dolę za nasze ewentualne zakupy. Ceny z kosmosu, np. 35$ za słomkowy kapelusz. W środku wszystko – od biżuterii po obrazy. Chyba największą popularnością cieszy się darmowa kawa. :lol:
Dominikana (289).jpg

Gdy dojeżdżamy do Bayahibe, od razu można zauważyć, że Saona to niezły biznes. Parking zawalony autokarami, na drodze tworzy się mały korek. Nasz autobusik wysadza nas bezpośrednio przy plaży, z której odpływa się w kierunku wyspy. Dostajemy bransoletki na rękę, które oznaczają, że nasz pobyt w Parque Nacional Del Este został opłacony, a w skład parku wchodzi właśnie nasz cel - Isla Saona.
Dominikana (290).jpg


Dominikana (291).jpg

Standardowa wycieczka na Saonę to rejs w jedną stronę katamaranem, a w drugą speed boat lub odwrotnie. W cenie wliczone są napoje, także alkoholowe serwowane na łodzi i wyspie oraz lunch. Nam w pierwszej kolejności przypada podróż szybką łodzią.
Dominikana (301).jpg



Dodaj Komentarz

Komentarze (17)

spty13 15 marca 2017 06:12 Odpowiedz
@‌LaVarsovienne‌ z prawdziwa przyjemnoscia i sentymentem czytam Twoja relacje i ogladam zdjecia z miejsc w ktorych bylam jeszcze dwa tygodnie temu.Czekam na ciag dalszy Waszych przygod,sama relacji raczej nie wysmaze ,choc Dominikana to tak piekny roznorodny kraj ze byloby co opisywac ,oj byloby... -- 15 Mar 2017 06:12 -- @‌LaVarsovienne‌ z prawdziwa przyjemnoscia i sentymentem czytam Twoja relacje i ogladam zdjecia z miejsc w ktorych bylam jeszcze dwa tygodnie temu.Czekam na ciag dalszy Waszych przygod,sama relacji raczej nie wysmaze ,choc Dominikana to tak piekny roznorodny kraj ze byloby co opisywac ,oj byloby...
lavarsovienne 15 marca 2017 14:21 Odpowiedz
@‌spty13‌ czyli się minęłyśmy:) Cieszę się, że Twoje odczucia związane z Dominikaną są równie pozytywne, co nasze. PS. Widzę, że Lanzarote Ci się na majówkę szykuje;-) :arrow: iexcl-hola-islas-canarias,1506,97027
spty13 16 marca 2017 09:01 Odpowiedz
minęłyśmy się o 10 dnipoznaję miejsca z Waszych zdjęć :)np. zdjęcia plaży na wysokości hotelu Sunscape .chyba tylko na tym odcinku leża takie worki w wodzie.Dzięki za link do Kanarów ,bardzo mi się przyda, no w tym roku to się trochę nawyleguję po różnych rajskich plażach:)P
don-bartoss 16 marca 2017 09:22 Odpowiedz
Fajna, ciekawa relacja. Z tym kierunkiem mi trochę nie po drodze ale na zdjęcia palm zawsze jestem chętny w dowolnych ilościach :)
bozenak 20 marca 2017 16:17 Odpowiedz
Jak zwykle super relacja :D :D Pozdrawiam i czekam na więcej :D :D
jekyll 20 marca 2017 20:09 Odpowiedz
@‌LaVarsovienne‌ czytam z zaciekawieniem i dziękuję za pokazanie mi innej Dominikany, niż ta resortowa :)
bozenak 1 kwietnia 2017 20:50 Odpowiedz
Jak zwykle super - w czerwcu ruszamy waszymi śladami ;) ;) ;) na Lanzarote, może potem czas na Dominikanę :?: :?: :?: 8-)
lavarsovienne 2 kwietnia 2017 00:48 Odpowiedz
Miłych kanaryjskich wrażeń zatem życzę:-) A Dominikanę polecam bardzo!!!
jekyll 3 kwietnia 2017 16:59 Odpowiedz
Na pewno jeszcze wrócę z Wami, na Dominikanę :) dzięki za szczegółową relację :D
margita 4 kwietnia 2017 11:19 Odpowiedz
Świetna relacja! Byłam na Jamajce, wyjazd i zwiedzanie w podobnej konwencji i bardzo się rozczarowałam. Po Twojej relacji chyba się skuszę na Dominikanę, może odczaruję Karaiby :) tym bardziej, że jest tam maraton a ja łącze wyjazdy z bieganiem.
djadkjgu 18 kwietnia 2017 15:44 Odpowiedz
bardzo fajna relacja, świetnie się czyta, od razu zaznaczałam miejsca na mojej mapie.. planowałam Dominikanę jakiś czas temu już, później stwierdziłam, że może jednak tam nie jest tak fajnie, ale widzę, że się myliłam więc plan wraca! :D jedno pytanie - czy tam są wypożyczalnie motorów/skuterów dla turystów? bo wiele razy pojawiły się wzmianki o moto taxi, a my lubimy sami jeździć jednak ;)
djadkjgu 18 kwietnia 2017 15:44 Odpowiedz
bardzo fajna relacja, świetnie się czyta, od razu zaznaczałam miejsca na mojej mapie.. planowałam Dominikanę jakiś czas temu już, później stwierdziłam, że może jednak tam nie jest tak fajnie, ale widzę, że się myliłam więc plan wraca! :D jedno pytanie - czy tam są wypożyczalnie motorów/skuterów dla turystów? bo wiele razy pojawiły się wzmianki o moto taxi, a my lubimy sami jeździć jednak ;)
lavarsovienne 19 kwietnia 2017 17:37 Odpowiedz
Są wypożyczalnie, konkretów Ci nie podam, ale na pewno widziałam w Las Terrenas - skutery, quady - idealne do zwiedzania Półwyspu Samana. W rejonie Punta Cana też na pewno coś się znajdzie:-)
jane 4 maja 2017 22:36 Odpowiedz
Witam, przecudowny opis wakacji :)interesuje mnie kwestia finansowa te 2500 zł/os. Czy jest to całkowita kwota wyjazdu łącznie z jedzeniem, atrakcjami, transportem, transferami czy tylko, tak jak Pani napisała, loty + hotel?Pozdrawiam
lavarsovienne 5 maja 2017 00:44 Odpowiedz
Przy ilości atrakcji, z których skorzystaliśmy i cenie biletów lotniczych ok. 1550 zł ciężko byłoby się zmieścić w 2500zł;-)Tak jak napisałam w relacji - 2500 zł to kwota za osobę za loty i hotele na 11 dni. Również pozdrawiam;-)
jane 5 maja 2017 09:09 Odpowiedz
Dziękuję :) a ma Pani mniej więcej podliczone ile całkowicie wyniósł Was ten wyjazd? My wyjeżdżamy w listopadzie na 10 dni, z początku miał to być wyjazd typowo wypoczynkowy z allem, ale że uwielbiamy zwiedzać i prawdopodobnie już tam nie wrócimy grzechem byłoby znać Dominikane tylko od strony Punta Cana :) Dodatkowo Pani opis tak mnie zachęcił, że planuję zorganizować coś bardzo, bardzo podobnego :)
lavarsovienne 7 maja 2017 16:54 Odpowiedz
Podliczyłam właśnie i wszystkich wydatków wyszło ok. 4700 zł/os. + 90 euro łącznie wydaliśmy w Brukseli.Nie będę wyszczególniać na co ile, większość cen można znaleźć w relacji. Życzę niezapomnianych dominikańskich wakacji:-)