0
Tom Stedd 17 kwietnia 2017 07:25
Lourdes łączy w sobie elementy sacrum i profanum. Dla wierzącego i praktykującego katolika wizyta w sanktuarium może łączyć się z dużym dyskomfortem psychicznym, jeśli nie przymknie oczu na szereg – według mnie – dziwnych zdarzeń i okoliczności. Nie jestem praktykującym katolikiem, ale nie jestem również ateistą, dlatego moja relacja będzie miała charakter obserwacji przeciętnego Polaka. W rozmowach z niektórymi innymi gośćmi w Lourdes pojawiały się podobne do moich zastrzeżenia.

Nasz pobyt w tym mieście rozpoczął się w Wielki Czwartek wieczorem i potrwał do Niedzieli Wielkanocnej do rana, stąd pierwszy „kontakt” z sanktuarium mieliśmy dopiero podczas piątkowej drogi krzyżowej. Została ona odprawiona na powietrzu wewnątrz terenu sanktuarium i wzięło w niej udział na oko 2 tysiące osób z całego świata. Lektorzy czytali poszczególne stacje i rozważania w różnych językach, ale widać było, że duża część ludzi przyszła chyba dla rozrywki. Widziałem, jak ktoś palił sobie papierosa elektronicznego, ktoś inny siedział non stop w komórce, inni wesoło rozmawiali itp. Standardy w Polsce mamy zupełnie inne.























Duże wrażenie na osobach wierzących wywrze na pewno droga krzyżowa zlokalizowana tuż obok sanktuarium. Jest bardzo realistyczna, prowadzi dość ostrym szlakiem na górę, jednak warto ją pokonać, by zobaczyć naturalnej wielkości figury na poszczególnych stacjach. Wiele osób samotnie lub w małych grupach pokonywało właśnie tą drogę krzyżową, nie wstydząc się modlić głośno, czy śpiewać.































Przy schodzeniu z góry warto zobaczyć jeszcze miejsce kultu w jaskiniach – naprawdę robi duże wrażenie. Przed jaskiniami usytuowano krzyż upamiętniający pielgrzymkę narodową.









W Lourdes jest kilkadziesiąt sklepów w stylu polskich sklepów z dewocjonaliami i wybór przedmiotów związanych z kultem jest bardzo duży. Część ma klasę, część to bezguście z Chin jedynie z napisem „Lourdes”, nie kojarzące się w ogóle z wiarą. Można nabyć mini różańce za pół euro, albo wielkie statuy za kilkaset euro. Przedmiotów jest mnóstwo do wyboru i do koloru (dosłownie). Widać, że to tylko biznes, nie mający za wiele wspólnego z wiarą. Sklepy chcąc się wyróżnić, coraz bardziej blokują chodniki, mają kolorowe neony i jasne oświetlenie. Przypominają bardziej supermarkety, niż sklepy z dewocjonaliami. Obok nich oczywiście restauracje, bary, inne sklepiki.

















Nazwy niektórych sklepów są co najmniej kontrowersyjne. W Polsce nie spotka się zapewne sklepu „Jan Paweł II”, czy „Alleluja”, w którym można nabyć słodycze, wina i sery.





Na zdjęciach z drogi krzyżowej można zobaczyć zapalone świece w rękach wiernych. Są one do nabycia w różnych miejscach: oficjalnie na terenie sanktuarium (droższe) lub poza jego terenem w sklepach z dewocjonaliami (tańsze). Świece służą jednak głównie do pozostawienia ich w określonych miejscach. Jak zapewniają napisy w różnych językach:



Część odwiedzających traktuje zapalenie świeczki jako sporą atrakcję i chęć wyróżnienia się. Standardowe świece (za 2,5 euro) są odpowiedniej wielkości, jednak dla części osób ten „rozmiar” jest za mały i przynoszą ogromne świece prawie równe wysokości człowieka. Ustawiane są one w – nazwałem te miejsca dosyć specyficznie – wędzarniach, gdzie palą się przez krótszy lub dłuższy czas. Po wszystkim wosk jest sprzątany przez służby porządkowe i prawdopodobnie wyrzucany. Całkiem sprawny mechanizm.











Objawienia z Lourdes związane są po części z wodą i źródełkiem. Według słów św. Bernadetty sama woda nie ma żadnej mocy, jeśli nie idzie za tym wiara i modlitwa. Spora część osób zabiera ze sobą wodę, jednak nie wiem, czy każdy wie, do czego służy i jaki jest jej cel. W sklepach można nabyć przeróżne pojemniki na wodę – od miniaturowych do kilkulitrowych baniek. Widziałem, jak osoby napełniały i po kilka baniek, niosąc je potem ze sobą. Pytanie – po co? Do samolotu nie wezmą, więc będzie im chyba służyła jedynie do celów kulinarnych. Nie jest to tak głupie stwierdzenie, choć na takie wygląda, bo w jednym z barów widziałem, jak dziecko (za akceptacją rodziców) odkręciło korek z pojemnika w kształcie Matki Bożej i przelało sobie zawartość do szklanki, by po chwili przepijać tą wodą obiad.



Wokół sanktuarium i w mieście Lourdes można znaleźć setki hoteli różnej klasy. Przy niektórych stoją autokary, drogie samochody, ale w mojej opinii wiele miejsc było pustych, o czym świadczyły napisy o dostępności pokojów. Pielgrzym, czy turysta na pewno znajdzie odpowiedni dla niego standard cenowy i jakościowy.







Inne rażące mnie przypadki to nagminne robienie sobie selfie pojedynczego lub grupowego z kościołem, grotą lub figurami w tle. Oczywiście nie może zabraknąć uśmiechów, dziwnych min, póz i żartów. Może takie zachowania są gdzieś indziej normą, ale w Polsce jeszcze rażą. Lourdes odwiedziło podobno już ponad 200 milionów ludzi, a obecnie najwięcej grup przyjeżdża z Francji, Włoch, Hiszpanii, Ameryki Południowej, Azji, Filipin. Przekrój kolorów skóry jest szeroki. Na pewno część traktuje Lourdes jako atrakcję turystyczną (muzułmanie) i nie można wymagać od nich pewnych zachowań odpowiednich dla katolików, jednak duża część odwiedzających tak naprawdę nie ma za wiele wspólnego z wiarą i również dla tych osób to kolejne miejsce typu „must see” na mapie podróżniczej. Modlący się stanowią w Lourdes promil.



Jeśli jesteś wierzącą osobą, to doświadczając tego, co wyżej napisałem, możesz poczuć się głęboko urażony. Jeśli jesteś taki jak ja, to poczujesz się dosyć dziwnie. Jeśli jesteś zwykłym turystą, to będzie dla ciebie normalnie. Jedno jest pewne – warto odwiedzić Lourdes i samemu przekonać się, jak na żywo wygląda sanktuarium i cały związany z nim „przemysł”. Bilety z Polski można trafić okazyjnie już za kilkadziesiąt złotych, do tego dołożyć na hotel i już się będzie w Lourdes. Polaków w tym mieście jest jeszcze mało, brakuje przewodników, ulotek, folderów w naszym języku, ale zapewne ta sytuacja zostanie wkrótce zmieniona.



Polecam zajrzeć na blog http://radosc-zycia-plus.pl. Spojrzenie na świat i podróże kobiecym okiem.

Dodaj Komentarz