+5
annestravels 4 czerwca 2017 22:27
Jeśli ktoś uwielbia jeździć na rowerze po górach to polecam Austrię – zwłaszcza okolice Salzburga. Kilka godzin od naszej granicy, więc można bez problemu wybrać się samochodem. Co prawda cenowo jest dość drogo ale jeśli ktoś lubi życie biwakowe to bez problemu znajdzie pole namiotowe z pełnym wyposażeniem w naprawdę dobrej cenie.

Nasza trasa wyglądała następująco: Kraków – Zell am See – Bruck – Fusch – Kaprun – Hallstatt – Wiedeń – Kraków.



CO WARTO ZOBACZYĆ:

1) Okolice Salzburga

Zatrzymaliśmy się w miejscowości Fusch - położonej na wys. 811m n.p.m, w rejonie Parku Narodowego Wysokie Taury. Obszar ten zalicza się do europejskich rejonów sportowych ze względu na dogodne trasy narciarskie, rowerowe jak i piesze. Dodatkowo lodowiec Kitzsteinhorn, jezioro Zeller See i wysokogórska trasa Großglockner Hochalpenstraße ( bardzo popularna wśród motocyklistów !) sprawiają, że jest to teren bardzo atrakcyjny zarówno w sezonie letnim jak i zimowym.

Pomimo tego że byliśmy w wysokim sezonie w lipcu udało się nam znaleźć miejsce bez wcześniejszej rezerwacji w Camping Lampenhäusl – bardzo fajny camping z restauracją, hotelem i polem namiotowym w bardzo dobrym standardzie.

Dzień 1

Pogoda zapowiada się idealnie, więc pierwszy dzień spędzamy na zapoznaniu się z okolicą, trasami rowerowymi i pieszymi.

Do centrum Zell am See prowadzi ścieżka rowerowa ( około 30 min ), zatrzymujemy się na chwilę ( szybkie zwiedzanie), a następnie jedziemy dalej ścieżką krajobrazową wzdłuż jeziora Zeller See. Jest to jedno z najczystszych jezior w Europie. Część przy jeziorze, gdzie ciągnie się promenada jest bardzo zatłoczona ale nic dziwnego bo to również główny punkt spotkań mieszkańców. Jedziemy do Zamku Rosenberg, który obecnie jest ratuszem a następnie powoli wracamy w kierunku Bruck.





Pełne słońce a my na rowerach. Może Was zaskoczę ale w tamtych rejonach w ogóle nie czuć upału a to wszystko dzięki dużej wysokości terenu. Jest bardzo rześko nawet przy 30 stopniach Celsjusza :)

Dodatkowo Austria jest chyba jednym z najczystszych i najładniejszych państw ( góry, jeziora, lodowce i urokliwe miasta a do tego wszystkie trawniki perfekcyjnie wykoszone, ani jednego śmiecia na ulicach i dodatkowo każdy dom w kwiatach. No może jedyne co trochę mi przeszkadzało to ilość krów na szlakach albo raczej pozostałości po nich :) )

Dzień 2

Tym razem zostawiamy rowery i idziemy pieszo pozwiedzać Park Narodowy Wysokie Taury – w jego granicach wznosi się około 300 trzytysięczników i wiele lodowców, w tym najdłuższy lodowiec Pasterze.

Wybraliśmy 8 godz. szlak na Imbachhorn ( 2470 m.n.p.m.) przez Gleiwitzer Huette. Szlak rozpoczyna się bardzo łagodnie, dość długi czas idziemy doliną, jednak później można powiedzieć że trasa do schroniska jest już dużo trudniejsza. Po kilku godz. docieramy do schroniska, siadamy na leżakach i czekamy aż upiecze się dla nas najlepsze ciasto – Apfelstrudel :) ( smak ciasta z jabłkami na wysokości około 2000 m n.p.m jest niezapomniany ). Po tej słodkiej przerwie ruszamy dalej, widoki coraz ładniejsze, z każdej strony otaczają nas 3-tysięczniki, a na samej górze czeka na nas panorama Zell am See.

Poniżej odnośnik do przewodnika po tamtejszych szlakach dla zainteresowanych:


https://www.zellamsee-kaprun.com/en/activities/summer/hiking

Zaskakujące jest to że idąc szlakami w Alpach nie spotyka się innych turystów. Przez cala naszą 8 godz. wędrówkę, na trasie spotkaliśmy może 4 osoby. Powrót był bardzo ciężki, pod sam koniec nie miałam siły żeby dojść do namiotu, ale dzięki mojemu dość sporemu opóźnieniu przyszłam na gotowego grilla :)







2) Krimml Wasserfälle – to kolejna atrakcja, którą trzeba zobaczyć będąc w tamtych okolicach. Wodospad na rzece Krimll ma 380 m wysokości i składa się z 3 progów wodnych. Na samą górę idziemy około 2 godz. ale warto bo widoki są nieziemskie (dodatkowo widzieliśmy podwójna tęcze :) ). W upalny dzień wędrówka koło wodospadu ma same zalety zwłaszcza, że co chwile odczuwasz przyjemne orzeźwienie.



3) Hallstatt – to obowiązkowy punkt na trasie, jedna z najładniejszych miejscowości w Austrii, dlatego też nazywana jest często perłą Alp.

Miasteczko to jest idealnie położone tuż nad jeziorem Hallstattersee, które otaczają góry z każdej strony, dodatkowo urokliwe domki i uliczki sprawiają że czujesz się jak w bajce. Nic więc dziwnego że zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Jednak dla mieszkańców wcale tam nie jest tak bajecznie, nie mogą nic zmieniać ani unowocześnić, dodatkowo niektórzy w ogóle nie mogą podjechać samochodem pod swój dom a w sezonie wszędzie tłumy ludzi. My również dość szybko przekonaliśmy się jak w takim tłumie ciężko przejechać na rowerze, więc zostawiliśmy je już na samym początku miasteczka i dalej poszliśmy pieszo.







Jak na tak małe miasteczko atrakcji jest i tak dość sporo. Oprócz zwiedzania starego miasta, można również wybrać się do kopalni soli położonej na złożach ciągnących się wzdłuż północnej części Alp, bądź na przepiękny punkt widokowy Skywalk – można tam dostać się kolejką lub pieszo ( ok 1 godz. ). Ilość restauracji również kusi nie tylko smakowitą kuchnią ale też super położeniem tuż nad jeziorem.

Od razu co się nam rzuciło w oczy to ilość chińskich turystów, którzy są tak zakochani w Hallstatt, że zrobili sobie swoją kopię miasteczka w miejscowości Huizhou w Chinach.

Po kilku godzinach zwiedzania pojechaliśmy odpocząć i popływać w jeziorze ( bardzo fajny park, około 10 min od miasteczka ) gdzie można zrobić grilla i poleżeć w spokoju na trawie :)

4) Wiedeń – stolica i największe miasto w Austrii, położone nad Dunajem to kolejny już ostatni punkt na naszej trasie. Ostatnio preferuje zwiedzanie dużych miast na rowerze i tak też było w tym przypadku. Zatrzymujemy się na polu namiotowym Camping Neue Donau w bardzo dobrej lokalizacji ( około 4 km do centrum, niedaleko Prateru ). Dysponują też doskonałym zapleczem. Postawienie namiotu kosztuje 4 – 5 EUR, dodatkowo trzeba zapłacić 5,50 – 6,50/os. a dzieci i młodzież do 15. roku – 3,50 – 4 EUR.

Wiedeń to miasto, które tętni życiem i ma bardzo dużo do zaoferowania: cesarskie rezydencje, cenne kolekcje sztuki znanych artystów np. Gustava Klimta, muzea oraz liczne kawiarnie i restauracje.

TOP 5 ATRAKCJI WIEDNIA:

1) pałac Schönbrunn – letnia, cesarska rezydencja dynastii Habsburgów to najpopularniejsza atrakcja miasta, nazywana również „wiedeńskim Wersalem”.

2) Belweder – barokowy pałac księcia Eugeniusza Sabaudzkiego – składa się z dwóch budynków rozdzielonych zachwycającym ogrodem w stylu francuskim. Wstęp do pałacu, w którym znajdują się obecnie muzea, jest płatny, jednak ogrody są dostępne za darmo.

3) Stare Miasto – zwiedzając najstarszą część miasta możemy znaleźć obiekty takie jak: Hoher Markt, Katedra Świętego Szczepana Męczennika, ratusz, parlament.

4) Prater - największy park w środkowej Europie i jeden z największych na świecie, zajmuje on około 1700 ha. Park rozrywki jest czynny w godzinach 10-24, od 15 marca do 31 października. Musicie się tam wybrać i zobaczyć go ale nie tylko od tej rozrywkowej strony ale również od kuchni ( postawiono około 60 punktów gastronomicznych, gdzie można zjeść kiełbasę, langosza albo wybić piwo).





5) Restauracje i kawiarnie - Wiedeń kojarzy się z zapachem kawy, słodkimi deserami, wurstami i sznyclami. Jeśli chodzi o restauracje to wybór jest naprawdę duży. Dodatkowo bardzo popularne ostatnio street foody również na dobre zagościły do Wiednia.

Będąc tam musicie spróbować Apfelstrudel ( ciasto jabłkowe ) i czekoladowy tort Sachera. A jeśli chodzi o dania główne to oczywiście nie obejdzie się bez tradycyjnego wiedeńskiego sznycla z sałaką ziemniaczaną.



Zapraszam na mojego bloga po więcej wpisów: annestravels.blog.pl

Dodaj Komentarz

Komentarze (2)

vanja 17 czerwca 2017 23:07 Odpowiedz
Przepiękne zdjęcia! A na samą myśl o tych pysznościach aż ślinka pociekła :)
annestravels 18 czerwca 2017 19:47 Odpowiedz
vanjaPrzepiękne zdjęcia! A na samą myśl o tych pysznościach aż ślinka pociekła :)
@vanja dziękuję :)