Islandia wyspa jak wulkan … no jak wulkan ale gorąca tylko miejscami
;) Czyli „specyfika Reykjavik’a” na weekend
Jest to nasza pierwsza relacja tutaj więc wybaczcie wszelkie niedociągnięcia błędy itd.
Jako rodzina w całości ale także jako jednostki kochamy ciepło … dużo ciepła … doczytaliśmy więc slogan reklamowy tylko do słowa wulkan
;)
Islandia to jedno z miejsc na mapie każdego podróżnika z kategorii must see.
Nie inaczej jest z nami a właściwie z męską częścią rodziny ( w konfiguracji 2+1 ja jako brzydsza płeć jestem w mniejszości
:( )
Odkąd rozpoczęliśmy nasze wyprawy małe i duże Islandia była wysoko na liście najbardziej porządnych ale także kolejnej tej trudnej do zrealizowania zwg na koszty i pogodę .
Mamy zasadę że jako rodzina latamy razem z córką albo wcale ( póki chce i się nas nie wstydzi to zabieramy ją gdzie się tylko da ) wiadomo że w dwójkę było by łatwiej i dużo taniej zwg na przelot i łatwość oraz rodzaj znalezienia taniego noclegu.
Mieszkamy na śląsku więc kiedy tylko Wizz ogłosił na początku Września 2016 roku że otwiera trasę do Reykjaviku tego samego dnia bilety zostały zakupione jak tylko pojawiły się w systemie Wizza
Termin 31.03.-03.04.2017
Koszt lotu nie jest tajemnicą 1079.60 zł trzy bagaże podręczne plus duży 32 kilogramowy rejestrowany.
I wtedy tak naprawdę rozpoczeły się schody ….
Koszty koszty koszty. Zrozumiałem specyfikę stopniowania kosztów wyjazdu do Islandii na : drogie droższe Islandia ( o wszelkich kosztach napiszemy co do zł )
Ale wiadomo że jak się chce to się da i z Tą świadomością, że jakoś to będzie rozpoczęte zostało planowanie : trasy, noclegu, transportu, wyżywienia itd itp
Mając tak dużo czasu łatwiej jest ograniczyć koszta. Najpierw lot potem nocleg następnie transport a z wyżywieniem jakoś będzie.
Plan wyjazdu na 4 dni a właściwie to 3 i wieczór po przylocie to wybór pomiędzy trasą na północ 1N lub Południe 1S .
Jako że był to nasz pierwszy pobyt na tej pięknej wyspie tradycyjnie wybraliśmy południe zwg na ilość atrakcji na km2
;)
Plan na 4 dni :
Intensywne zwiedzanie plus niedzielna regeneracja w Blue Lagoon Spa.
Piątek
1. Przylot około 20 odebranie auta i wieczorny spacer po stolicy.
Sobota
1. przejechanie 400 km trasą nr 1S na lodowiec a po drodze zobaczenie - 2. wodospadu Seljalandsfoss, 3. widoku na słynny wulkan Eyjafjallajökull , 4. czarnej plaży w Vik, 5. wodospadu Svaritfoss i 6. dotarcia do miejsca gdzie można zobaczyć lodowiec w naszym przypadku było to Svínafellsjökull Glacier.
Niedziela ( Golden Cirkle i Blue Lagoon)
1. Geysir 2. Strokkur Geysir 3. Gullfoss 4. Blue Lagoon
Poniedziałek
1.Miasto Reykjavik 2.Most łączący płyty tektoniczne Europy i Ameryki Północnej 3.Lotnisko 4.Dom
Całość chleliśmy zamknąć w dobrych nastrojach oraz niskich kosztach
:)
Zrobiliśmy miliony zdjęć więc teraz krok po kroku opiszemy naszą subiektywną relację …..
chcecie ??? ……
Specjalne podziękowania i pozdrowienia dla @correos bo dzięki niemu tu jesteśmy ale o tym w relacji …sneak peek zdjęciowy
;)Dzień 1 Piątek:
Lot odbył się bez większych problemów. Wylądowaliśmy 30 min przed czasem.
Mamy 19:30 czasu miejscowego. Pogoda ku naszemu zaskoczeniu dobra. Słoneczko około 7-8C Samo lotnisko bardzo ładne, czyste i co zrozumiałe pełne skandynawskich designerskich rozwiązań. Nastał czas na wynajem samochodu. Rezerwacja na tydzień przed przylotem. Wybraliśmy Hertza. Ich punkt jest zaraz za bramkami przylotów więc jego znalezienie nie przyprawiło żadnych problemów. 10 min formalności i dostajemy kluczyki. Nasza Toyota Corolla czeka na nas na parkingu. Pan który nas obsługiwał o azjatyckich rysach twarzy był tak spokojny i miły że udzielało się nam wszystkim. Na przywitanie dostaliśmy butelki Islandzkiej wody i w drogę. Dwie minuty sprawdzania auta kila zdjęć miejsc newralgicznych ( polecam każdemu. To zawsze jakiś dowód w razie czego ) i powrót do przemiłego pana z informacją że samochód co prawda nówka bo 4 tyś przebiegu ale na tylnym zderzaku spora rysa przez pół szerokości. Grzecznie zaznaczone na papierach z odbioru. Cena wynajmu na te 4 dni wyniosła nas dokładnie 713 zł plus oczywiście paliwko ( na nie wydaliśmy jakieś 400 zł a zrobiliśmy przez cały wyjazd 1300 km !! Więc wynik piękny )
zakwaterowanie przebiegło bez problemu mimo iż obsługiwał nas.. uwaga …..kucharz
:D:D w zastępstwie pani z recepcji
:) I tu pierwszy raz spotkaliśmy @correos
:) kilka żartów. Hihi hahy i każdy do swojego pokoju.
Pokój z łazienką i prysznicem duże łóżko dla naszej trójki. Nic szczególnego, standardowy niskokosztowy pokój hotelowy. Tv do którego nawet nie szukaliśmy pilota
:) Wifi Czysto, sprzątane codziennie bardzo skrupulatnie. Na kuchni i pracują polki, naliczyliśmy trzy
:)
Śniadania w formie szwedzkiego stołu z dużym wyborem.
Pierwsze co rzuca się w oczy to owoce . Jakieś pokrojone mango, papaja. Druga rzecz to ryba w zalewie, wyglądająca na naszego śledzia a po spróbowaniu słodka
:) niczym taki śledź w miodzie . Zimne mleko do płatków ( tu poprosiliśmy nasze rodaczki z kuchni o podgrzanie ) Dziwne ciekawe doświadczenie.
Cena za 3 noclegi ze śniadaniami 1209 zł rezerwacja w Październiku/Listopadzie przez Booking z płatnością na miejscu. Co do samych Islandczyków bo poźniej pewnie zapomnę ( tych którzy jadali z nami śniadania) i ich zwyczajów żywieniowych trzeba nadmienić że mają swoje smaki
;) Miksują słodkie, słone , kwaśne w każdej możliwej kombinacji. My mieliśmy okazję jeść śniadania z rodowitymi Islandczykami a dokładniej dwoma drużynami piłki ręcznej osób niepełnosprawnych i ich opiekunami. Nie zdziwił nas fakt że byliśmy wśród nich atrakcją i co chwilkę ktoś nas zaczepiał podczas jedzenia i pytał się skąd jesteśmy i co tu robimy ( poźniej codziennie przybijali nam piątki śmiali się, żartowali ) Opowiedzieliśmy że jesteśmy z południowej polski z okolic Katowic ( bo jak wytłumaczyć gdzie leży nasze małe 80 tyś miasto Jastrzębie-Zdrój ) Na ich twarzach zobaczyliśmy uśmiechy a poźniej dowiedzieliśmy się że w zeszłym roku byli na Mistrzostwach Europy w piłce ręcznej właśnie w Katowicach
:) Nie wiem czy akurat my tak trafiliśmy czy u nich to standard ale w hotelach na śniadaniach nikt po sobie nie sprzątał i nie odnosił naczyń mimo że było do tego przeznaczone miejsce . Dla nas to nie do zrozumienia ale może oni tak mają albo my jesteśmy skrzywieni
:)
Piątkowy wieczór postanowiliśmy spędzić na krótkim spacerze po mieście oraz próbie zobaczenia zorzy co niestety się nie udało ( chodź była tego dnia w Keflaviku o czym dowiedzieliśmy się ostatniego dnia pobytu)
Wracając zahaczyliśmy o jeden z symboli Reykjaviku czyli kościół Hallgrimskirkja oraz dobiegającej do niej ulicy Skólavörðustígur
Postanowiliśmy jechać do hotelu i naładować akumulatory na sobotę która miała być najbardziej wymagającym kondycyjnie dniem wyprawy …Dzień 2
Plan na ten dzień jest posty. Przejechać drogą nr 1 wzdłuż południowego wybrzeża gdzieś w okolice Hof, dotrzeć w okolice lodowca a wracając zobaczyć ile się da
:)
Od tego wpisu będzie więcej wpisów z mniejsza ilością treści za to z dużą ilością zdjęć.
Kończymy śniadanie w hotelu i o 8:00 wyjeżdżamy w stronę Hof. Wyjeżdżając z Reykjaviku pogoda średnia. Lekka mżawka zachmurzone niebo. Postanawiamy że jedziemy do końca trasy na lodowiec bez przystanków a stajemy w drodze powrotnej. Przejeżdżamy niecałe 30 km i ... stajemy. No nie da się przejechać tak od sobie tak widokowej trasy. Parking widokowy położony na wzgórzu z widokiem na miejscowość Hveragerði
Nasza kochana córka jest straszną koniarą, jeździ konno od 5 roku życia i kocha wszytko co związane z końmi. Co 5 km pyta czy staniemy pogłaskać konie albo zajedziemy do którejś z licznych stadnin przy trasie. Stajemy na chwilkę w pierwszym możliwym miejscu gdzie konie są blisko ogrodzenia aby mogła choć poczuć ich obecność. Niestety w pierwszym z takich miejsc koni nie da się pogłaskać
:( Robimy kilka zdjęć i w drogę.
Z każdym kilometrem pogoda stawała się coraz lepsza. Wyszło słoneczko temperatura podskoczyła.
Zdecydowaliśmy się zatem zmienić ciut plan i stajemy przy Seljalandsfoss z myślą że w drodze powrotnej pogoda może się zepsuć i oglądanie tego pięknego wodospadu podczas deszczu może nie być już tak atrakcyjne.
To był strzał w dziesiątkę. Niezwykle okazały 60 metrowy wodospad który niegdyś był osadzony na lini brzegowej. Dziś oddalony od niej kilka, kilkanaście kilometrów wylewa hektolitry wody które zamieniają się w wartką rzeczkę, poźniej większą rzeczkę aby na końcu wpaść do laguny łączącej się z morzem. Dlaczego jest tak atrakcyjny dla turystów ?? Ano dlatego że można odbyć spacer za jego „lustrem „ czyli zajrzeć na niego od środka
:) Taka przyjemność to nie lada wyzwanie w tym miejscu. Wychodzimy z niego przemoknięci od czubka głowy do małego palca u nogi. Na całe szczęście słoneczko plus lekki wiaterek rozprawiają się naszymi przemoczonym ciuchami i juz po 10 minutach jesteśmy zupełnie wyschnięci.
Kierujemy się dalej w stronę lodowca.
Kolejny króciutki dosłownie 10 minutowy przystanek to malutki parking z równie małym muzeum poświeconym wybuchowi wulkanu o nazwie której nikt nigdy nie pamięta czyli Eyjafjallajökull. Wulkan którego dziesięć lat temu znienawidziła cała lotniczo podróżnicza Europa. Zablokować ruch lotniczy nad całym kontynentem na tak długi okres ... szacun
;) Z owego parkingu rozpościera się widok na masyw na którym znajduje się wulkan.
kolejny przystanek czarna plaża w VIK...nie ukrywam że kolejny przystanek był jednym z powodów Islandzkiej wyprawy. Kiedy wpisujesz w wujka googla Islandia niemal na sto procent ukaże ci się grafika i zdjęcia z tego miejsca. Plaża w Vik. Trzystu mieszkańców miasteczka ma "za płotem" jedną z najbardziej niesamowitych plaż na świecie. Czarna Plaża. Zobaczenie jej to marzenie wielu globtroterów. My tzn ja, czyli jedyny pan w rodzinie, bardzo obawiałem się efektu rozczarowania. Bałem się że wejdę na plaże z myślą ... i to już tylko tyle, to ma być jedna z najbardziej niesamowitych plaż na świecie ??
Na całe szczęście już pierwszy krok zejścia i położenia stopy na czarnym piasko-pyle rozwiał moje wątpliwości. Widok jaki się tu rozpościera trudno opisać. Jest troszkę mroczno. Taka dobra plaża desantu dla serialowych Wikingów. A z drugiej strony ogrania cię wszechogarniający spokój i świadomość natury która jeszcze nie zdołała być zakłócona działaniem ludzkiej ręki. Tu spędziliśmy troszkę więcej czasu. Naładowaliśmy akumulatory. Uwolniliśmy mózgi od tego co zostawiliśmy w domu. Pracy, szkoły, codziennych stresów. Zastanawiałem się jakimi szczęściarzami musi być tych"trzystu z Vik".
( pierwsze dziesięć zdjęć z VIK)
Zginąć ? Wrr... w jakim sensie ?? Dobrze że czytam to teraz hahaha Rozwiniesz myśl
:) ?
Co do zdjęć .. obrabiane są w Lightroomie każde indywidualnie wywyłowane z Rawa. Nie używam gotowych filtrów czy presetów
jaz99 napisał:
Przychodzi nagle duża fala i zmywa do oceanu. Taki człowiek zwykle jest bez szans:
Co do zdjęć , taka praca
:)W tych czasach, chodź jestem fotografem z negatywami pracuję rzadko, tylko prywatnie.-- 21 Kwi 2017 11:58 --
Zazdraszczam
:)
-- 21 Kwi 2017 11:59 --
cypel napisał:
Co do zdjęć, jeśli mam być szczery to efekt pseudo analoga i ziarna jest ok, ale te zafarby magentowe w chmurach i prześwietlenia są nie do zniesienia jak dla mnie. Ta pojawiająca się tu i ówdzie winieta to efekt obróbki czy za gruby polar?
Zdjęcie 105 kozak.
Każdy obrabia zdjęcia pod siebie. Nigdy nie zrobisz aby każdemu dogodzić
;) To zdjęcia wakacyjne, nie zabierałem ze sobą statywu filtrów połówkowych i gratów z pracy bo po co?? Nie leciałem tym razem na zdjęcia a na urlop. Mnie nie przeszkadza taki przepał.dziś kolejne zdjęcia z plaży w Vik ....
@Artycjusz serdecznie dziękuję za te niezwykle miłe słowa. Jest coś w tym o czym piszesz. Można na jedno miejsce patrzeć na milion różnych sposobów. Ja patrze i przekazuje to na swój sposób . Piękne jest to że ktoś czasem, uzna to za coś więcej niż zwykłe zdjęcie z wakacji . A jeszcze jak napisze o nich tak ciepło jak ty to zrobiłeś to aż serce rośnie. To tak niezwykłe dziś że człowiek poświęca kilka kilkanaście minut na napisanie czegoś miłego. To bardzo motywujące.
Dziękuje.
.... Faktycznie sobotnia pogoda to dar niebios. Cały dzień zastanawialiśmy się co takiego zrobiliśmy aby na to zasłużyć. Dzięki tej pogodzie wiem na 200 % że prędzej czy poźniej wrócimy na Islandię. Raczej wcześniej
;) Z Vik udaliśmy się w dalszą drogę w stronę Hof. Plany i krajobrazy zmieniają się na tej wyspie w tempie reklam w tv, co 2-3 minuty zupełnie odmienny krajobraz. Zupełna równina zmienia się w teren górzysty. Ziemia wokoło z czarnej zmienia się w pomarańczową aby za 5 km stać się polem zielonego mchu. To tak niezwykłe przeżycie dla wzroku że ciężko to opisać.
kilka zdjęć z drogi oraz przystanku na "polach mchu"
Przepraszam za urwanie relacji w połowie ale dużo pracy ostatnio
:( Relację skończę niebawem tutaj ale jak by ktoś miał ochotę to żona na naszej stronie była szybsza i post z relacją już jest
^ A niech mnie
;) 4 lata od rejestracji pierwszy post @kucykponny, akurat pod zdjęciem islandzkiego kuca
;) To musiała być odpowiednia chwila.No cóż, to czekamy na ciąg dalszy. Duuużo Islandii ostatnimi czasy
:P
Zazdroszczę pogody. Dla porządku uzupełnię tylko, że to jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc na Islandii, gdzie można zginąć w kilka minut.Co to za filtr na tych zdjęciach?
Zginąć ? Wrr... w jakim sensie ?? Dobrze że czytam to teraz hahaha Rozwiniesz myśl
:) ? Co do zdjęć .. obrabiane są w Lightroomie każde indywidualnie wywyłowane z Rawa.Nie używam gotowych filtrów czy presetów
Co do zdjęć, jeśli mam być szczery to efekt pseudo analoga i ziarna jest ok, ale te zafarby magentowe w chmurach i prześwietlenia są nie do zniesienia jak dla mnie.Ta pojawiająca się tu i ówdzie winieta to efekt obróbki czy za gruby polar?Zdjęcie 105 kozak.
@wolworld - piekne zdjecia i jeszcze piękniejsza pogoda. Farciarz z Ciebie, czlowiek ktoremu los wyraznie chce sprzyjac
:) O tej porze roku takie niebo, no,no,no
;)I ta elastycznosc - by zwolnic, zmieniac plany, aby pokorzystac z tego co pogoda dała. Uznanie!Osobiscie bardzo podoba mi się, ze patrzysz na te widoki inaczej niz wszyscy, ze Twoje zdjecia są inne, nie szukają (pozornych przeciez!) standardów lecz osobistej satysfakcji. Piszę o tym, bo z ogromną przyjemnoscią czytam, a w zasadzie chyba nawet oglądam, Twoją relację. Oglądałem te wszystkie miejsca oraz ludzi ",uwieczniających sie z nimi" po kilka/kilkanaście razy na własne oczy a widzę tu- jak rzadko- fotografie, ktore opowiadają scenę, dają mi frajdę zobaczenia miejsc inaczej. I nie chodzi tylko o to czy technika uwypuklila w nich charakter fotografii jakie pamietam z dzieciństwa;) Przeciez techniki i urzadzenia to tylko narzedzia. W uspołecznionej gonitwie za atrakcyjnym "produktem", pokazaniem się, zaliczeniem widokowki - wiele isladzkich ujec popada w masową papkę... Sam, patrząc na kilkanaście tysięcy własnych fotek z Wyspy, jedynie przy kilkudziesieciu odczuwam ten dreszczyk zaciekawienia "jak bylo,, , nie tylko "ze bylo/gdzie bylo". A wiekszosc Twoich ujec wlasnie pozytywnie mnie zaciekawia, zacheca by się po nich rozgladac, mimo ze wydają się proste to jednak wkrecają mnie w stylu Bildbeschreibung Mullera. Bowiem w odroznieniu od innych krajow nie daję rady obserwowac Islandii w kontekscie parametrow, technik, pracy (mimo ze w moim zawodzie też mam tam raj), muszę chłonąć ją spontanicznie, intuicyjnie, emocjami. Za takie wspomnienia - pobudzone Twoimi fotografiami - wielkie dzięki!
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Przeczytałem tą niezwykłą relację inie mogę się już doczekać bo my też wybieramy się w trójkę (2 dorosłych +9 latka) na Islandię na początku sierpnia.Korzystając z forum i bardzo fajnego wątku, chciałbym podpytać bywalców zarówno forum jak i Islandii o kilka szczegółów.wybieramy się na 3,5 dnia z Wizzem. Przylot koło 18,30, wylot 18,50posiedziałem poczytałem relacje odróżników i powstała marszruta- na razie na mapach googla. Chciałbym - korzystając z Waszej wiedzy - zweryfikować swoje pomysły.Po doleceniu na KEF, pożyczeniu samochodu i przenocowaniu chyba w Reykiawiku,planujemy rano wyruszyć na Złoty Krąg - Pingvallavatn Lake, Geysir, Gullfoss, Kerid, Hveragerði, Selfoss i Eyrarbakki (gdzieś w okolicy poszukamy noclegu)2. dzień: Eyrarbakki, Pjorsardalur, Haifoss, Landvegur, Seljalandsfoss, Seljavallalaug, Skógafoss, Vik plaża, Reynisfjara (szukamy gdzieś w okolicy noclegu albo kima w aucie)3. dzień: Vik, Fjaðrárgljúfur, Svartifoss, Jokulsarlon i potem w zależności od sił i chęci albo szukamy spania albo jedziemy do upadłego do ReykiawikuPrzed wylotem: jeśli spaliśmy koło Jokulsarlon to wracamy do Reykiawiku a jak wróciliśmy w nocy, to szwędamy się po mieście i koło 16 na KEF oddać auto i do domuMyślicie że plan zbyt ambitny czy da się zrobić... oczywiście wiem, że przeładowany, ale... nie mam pojęcia kiedy tu wrócimy, a chciałoby się jak najwięcej zobaczyć. Nasza trójka (2 dorosłych i 9 latka, ale zaprawiona w bojach) Jeśli chodzi o technikalia, skłaniam się - w efekcie lektury forum - ku wypożyczalni Blue car rental. Jakaś lepsza alternatywa? Ale chciałbym mieć przede wszystkim święty spokój i nie czytać/słuchać potem o uszkodzeniach, które niektóre wypożyczalnie znajdują kilka dni po oddaniu auta. Wolę już te kilka pln więcej zapłacić.Przeglądamy noclegi na airbnb, booking, ale zabierzemy chyba śpiwory i będziemy szukać "po taniości". Może macie jakieś sprawdzone kontakty, podpowiedzi?Czy lepiej szukać noclegu gdzieś po drodze jak planujemy, czy lepiej wracać do Reykiawiku (ale wtedy kilometry i czas). No i szukać koniecznie i rezerwować na siłę, czy jechać na żywioł i na rasie szukać na bieżąco (bo w najgorszym razie auto, a poz tym 2 noce to chyba można przemęczyć....)Będę bardzo wdzięczny za podpowiedzi, pomysły, a nawet krytykę jeśli coś wymyśliłem zbyt ambitnie albo głupio
;)A jeśli jest coś co po drodze warto jeszcze dołączyć do marszruty to chętnie osłucha.PozdrawiamTomek
Jest to nasza pierwsza relacja tutaj więc wybaczcie wszelkie niedociągnięcia błędy itd.
Jako rodzina w całości ale także jako jednostki kochamy ciepło … dużo ciepła … doczytaliśmy więc slogan reklamowy tylko do słowa wulkan ;)
Islandia to jedno z miejsc na mapie każdego podróżnika z kategorii must see.
Nie inaczej jest z nami a właściwie z męską częścią rodziny ( w konfiguracji 2+1 ja jako brzydsza płeć jestem w mniejszości :( )
Odkąd rozpoczęliśmy nasze wyprawy małe i duże Islandia była wysoko na liście najbardziej porządnych ale także kolejnej tej trudnej do zrealizowania zwg na koszty i pogodę .
Mamy zasadę że jako rodzina latamy razem z córką albo wcale ( póki chce i się nas nie wstydzi to zabieramy ją gdzie się tylko da ) wiadomo że w dwójkę było by łatwiej i dużo taniej zwg na przelot i łatwość oraz rodzaj znalezienia taniego noclegu.
Mieszkamy na śląsku więc kiedy tylko Wizz ogłosił na początku Września 2016 roku że otwiera trasę do Reykjaviku tego samego dnia bilety zostały zakupione jak tylko pojawiły się w systemie Wizza
Termin 31.03.-03.04.2017
Koszt lotu nie jest tajemnicą 1079.60 zł trzy bagaże podręczne plus duży 32 kilogramowy rejestrowany.
I wtedy tak naprawdę rozpoczeły się schody ….
Koszty koszty koszty. Zrozumiałem specyfikę stopniowania kosztów wyjazdu do Islandii na : drogie droższe Islandia ( o wszelkich kosztach napiszemy co do zł )
Ale wiadomo że jak się chce to się da i z Tą świadomością, że jakoś to będzie rozpoczęte zostało planowanie : trasy, noclegu, transportu, wyżywienia itd itp
Mając tak dużo czasu łatwiej jest ograniczyć koszta. Najpierw lot potem nocleg następnie transport a z wyżywieniem jakoś będzie.
Plan wyjazdu na 4 dni a właściwie to 3 i wieczór po przylocie to wybór pomiędzy trasą na północ 1N lub Południe 1S .
Jako że był to nasz pierwszy pobyt na tej pięknej wyspie tradycyjnie wybraliśmy południe zwg na ilość atrakcji na km2 ;)
Plan na 4 dni :
Intensywne zwiedzanie plus niedzielna regeneracja w Blue Lagoon Spa.
Piątek
1. Przylot około 20 odebranie auta i wieczorny spacer po stolicy.
Sobota
1. przejechanie 400 km trasą nr 1S na lodowiec a po drodze zobaczenie -
2. wodospadu Seljalandsfoss,
3. widoku na słynny wulkan Eyjafjallajökull ,
4. czarnej plaży w Vik,
5. wodospadu Svaritfoss i
6. dotarcia do miejsca gdzie można zobaczyć lodowiec w naszym przypadku było to Svínafellsjökull Glacier.
Niedziela ( Golden Cirkle i Blue Lagoon)
1. Geysir
2. Strokkur Geysir
3. Gullfoss
4. Blue Lagoon
Poniedziałek
1.Miasto Reykjavik
2.Most łączący płyty tektoniczne Europy i Ameryki Północnej
3.Lotnisko
4.Dom
Całość chleliśmy zamknąć w dobrych nastrojach oraz niskich kosztach :)
Zrobiliśmy miliony zdjęć więc teraz krok po kroku opiszemy naszą subiektywną relację …..
chcecie ??? ……
Specjalne podziękowania i pozdrowienia dla @correos bo dzięki niemu tu jesteśmy ale o tym w relacji …sneak peek zdjęciowy ;)Dzień 1 Piątek:
Lot odbył się bez większych problemów.
Wylądowaliśmy 30 min przed czasem.
Mamy 19:30 czasu miejscowego. Pogoda ku naszemu zaskoczeniu dobra. Słoneczko około 7-8C
Samo lotnisko bardzo ładne, czyste i co zrozumiałe pełne skandynawskich designerskich rozwiązań.
Nastał czas na wynajem samochodu.
Rezerwacja na tydzień przed przylotem.
Wybraliśmy Hertza.
Ich punkt jest zaraz za bramkami przylotów więc jego znalezienie nie przyprawiło żadnych problemów.
10 min formalności i dostajemy kluczyki.
Nasza Toyota Corolla czeka na nas na parkingu.
Pan który nas obsługiwał o azjatyckich rysach twarzy był tak spokojny i miły że udzielało się nam wszystkim.
Na przywitanie dostaliśmy butelki Islandzkiej wody i w drogę.
Dwie minuty sprawdzania auta kila zdjęć miejsc newralgicznych ( polecam każdemu. To zawsze jakiś dowód w razie czego ) i powrót do przemiłego pana z informacją że samochód co prawda nówka bo 4 tyś przebiegu
ale na tylnym zderzaku spora rysa przez pół szerokości.
Grzecznie zaznaczone na papierach z odbioru.
Cena wynajmu na te 4 dni wyniosła nas dokładnie 713 zł plus oczywiście paliwko ( na nie wydaliśmy jakieś 400 zł a zrobiliśmy przez cały wyjazd 1300 km !! Więc wynik piękny )
Tak wyglądało nasze auto na 4 dniowy weekend ;)
Zostało nam dotarcie do hotelu Capital-Inn https://www.booking.com/hotel/is/the-ca ... #hotelTmpl
zakwaterowanie przebiegło bez problemu mimo iż obsługiwał nas.. uwaga …..kucharz :D:D w zastępstwie pani z recepcji :)
I tu pierwszy raz spotkaliśmy @correos :) kilka żartów. Hihi hahy i każdy do swojego pokoju.
Pokój z łazienką i prysznicem duże łóżko dla naszej trójki. Nic szczególnego, standardowy niskokosztowy pokój hotelowy.
Tv do którego nawet nie szukaliśmy pilota :) Wifi
Czysto, sprzątane codziennie bardzo skrupulatnie.
Na kuchni i pracują polki, naliczyliśmy trzy :)
Śniadania w formie szwedzkiego stołu z dużym wyborem.
Pierwsze co rzuca się w oczy to owoce .
Jakieś pokrojone mango, papaja.
Druga rzecz to ryba w zalewie, wyglądająca na naszego śledzia a po spróbowaniu słodka :) niczym taki śledź w miodzie .
Zimne mleko do płatków ( tu poprosiliśmy nasze rodaczki z kuchni o podgrzanie )
Dziwne ciekawe doświadczenie.
Cena za 3 noclegi ze śniadaniami 1209 zł rezerwacja w Październiku/Listopadzie przez Booking z płatnością na miejscu.
Co do samych Islandczyków bo poźniej pewnie zapomnę ( tych którzy jadali z nami śniadania) i ich zwyczajów żywieniowych trzeba nadmienić że mają swoje smaki ;)
Miksują słodkie, słone , kwaśne w każdej możliwej kombinacji.
My mieliśmy okazję jeść śniadania z rodowitymi Islandczykami a dokładniej dwoma drużynami piłki ręcznej osób niepełnosprawnych i ich opiekunami.
Nie zdziwił nas fakt że byliśmy wśród nich atrakcją i co chwilkę ktoś nas zaczepiał podczas jedzenia i pytał się skąd jesteśmy i co tu robimy ( poźniej codziennie przybijali nam piątki śmiali się, żartowali )
Opowiedzieliśmy że jesteśmy z południowej polski z okolic Katowic ( bo jak wytłumaczyć gdzie leży nasze małe 80 tyś miasto Jastrzębie-Zdrój )
Na ich twarzach zobaczyliśmy uśmiechy a poźniej dowiedzieliśmy się że w zeszłym roku byli na Mistrzostwach Europy w piłce ręcznej właśnie w Katowicach :)
Nie wiem czy akurat my tak trafiliśmy czy u nich to standard ale w hotelach na śniadaniach nikt po sobie nie sprzątał i nie odnosił naczyń mimo że było do tego przeznaczone miejsce . Dla nas to nie do zrozumienia ale może oni tak mają albo my jesteśmy skrzywieni :)
Piątkowy wieczór postanowiliśmy spędzić na krótkim spacerze po mieście oraz próbie zobaczenia zorzy co niestety się nie udało ( chodź była tego dnia w Keflaviku o czym dowiedzieliśmy się ostatniego dnia pobytu)
Pojechaliśmy na popularnego w stolicy Islandii miejsca polowania na zorzę czyli okolic latarnii i wyspy Gorotta https://www.google.pl/maps/place/Grótt ... 22.0217219
Wracając zahaczyliśmy o jeden z symboli Reykjaviku czyli kościół Hallgrimskirkja oraz dobiegającej do niej ulicy Skólavörðustígur
Postanowiliśmy jechać do hotelu i naładować akumulatory na sobotę która miała być najbardziej wymagającym kondycyjnie dniem wyprawy …Dzień 2
Plan na ten dzień jest posty. Przejechać drogą nr 1 wzdłuż południowego wybrzeża gdzieś w okolice Hof, dotrzeć w okolice lodowca a wracając zobaczyć ile się da :)
Od tego wpisu będzie więcej wpisów z mniejsza ilością treści za to z dużą ilością zdjęć.
Kończymy śniadanie w hotelu i o 8:00 wyjeżdżamy w stronę Hof.
Wyjeżdżając z Reykjaviku pogoda średnia. Lekka mżawka zachmurzone niebo.
Postanawiamy że jedziemy do końca trasy na lodowiec bez przystanków a stajemy w drodze powrotnej.
Przejeżdżamy niecałe 30 km i ... stajemy. No nie da się przejechać tak od sobie tak widokowej trasy.
Parking widokowy położony na wzgórzu z widokiem na miejscowość Hveragerði
Nasza kochana córka jest straszną koniarą, jeździ konno od 5 roku życia i kocha wszytko co związane z końmi.
Co 5 km pyta czy staniemy pogłaskać konie albo zajedziemy do którejś z licznych stadnin przy trasie.
Stajemy na chwilkę w pierwszym możliwym miejscu gdzie konie są blisko ogrodzenia aby mogła choć poczuć ich obecność.
Niestety w pierwszym z takich miejsc koni nie da się pogłaskać :(
Robimy kilka zdjęć i w drogę.
Z każdym kilometrem pogoda stawała się coraz lepsza. Wyszło słoneczko temperatura podskoczyła.
Zdecydowaliśmy się zatem zmienić ciut plan i stajemy przy Seljalandsfoss z myślą że w drodze powrotnej pogoda może się
zepsuć i oglądanie tego pięknego wodospadu podczas deszczu może nie być już tak atrakcyjne.
To był strzał w dziesiątkę.
Niezwykle okazały 60 metrowy wodospad który niegdyś był osadzony na lini brzegowej.
Dziś oddalony od niej kilka, kilkanaście kilometrów wylewa hektolitry wody które zamieniają się w wartką rzeczkę, poźniej większą rzeczkę aby na końcu wpaść do laguny łączącej się z morzem.
Dlaczego jest tak atrakcyjny dla turystów ?? Ano dlatego że można odbyć spacer za jego „lustrem „ czyli zajrzeć na niego od środka :)
Taka przyjemność to nie lada wyzwanie w tym miejscu. Wychodzimy z niego przemoknięci od czubka głowy do małego palca u nogi.
Na całe szczęście słoneczko plus lekki wiaterek rozprawiają się naszymi przemoczonym ciuchami i juz po 10 minutach jesteśmy zupełnie wyschnięci.
Kierujemy się dalej w stronę lodowca.
Kolejny króciutki dosłownie 10 minutowy przystanek to malutki parking z równie małym muzeum poświeconym wybuchowi
wulkanu o nazwie której nikt nigdy nie pamięta czyli Eyjafjallajökull.
Wulkan którego dziesięć lat temu znienawidziła cała lotniczo podróżnicza Europa.
Zablokować ruch lotniczy nad całym kontynentem na tak długi okres ... szacun ;)
Z owego parkingu rozpościera się widok na masyw na którym znajduje się wulkan.
kolejny przystanek czarna plaża w VIK...nie ukrywam że kolejny przystanek był jednym z powodów Islandzkiej wyprawy.
Kiedy wpisujesz w wujka googla Islandia niemal na sto procent ukaże ci się grafika i zdjęcia z tego miejsca.
Plaża w Vik.
Trzystu mieszkańców miasteczka ma "za płotem" jedną z najbardziej niesamowitych plaż na świecie.
Czarna Plaża. Zobaczenie jej to marzenie wielu globtroterów.
My tzn ja, czyli jedyny pan w rodzinie, bardzo obawiałem się efektu rozczarowania.
Bałem się że wejdę na plaże z myślą ... i to już tylko tyle, to ma być jedna z najbardziej niesamowitych plaż na świecie ??
Na całe szczęście już pierwszy krok zejścia i położenia stopy na czarnym piasko-pyle rozwiał moje wątpliwości.
Widok jaki się tu rozpościera trudno opisać.
Jest troszkę mroczno. Taka dobra plaża desantu dla serialowych Wikingów.
A z drugiej strony ogrania cię wszechogarniający spokój i świadomość natury która jeszcze nie zdołała być zakłócona działaniem ludzkiej ręki.
Tu spędziliśmy troszkę więcej czasu. Naładowaliśmy akumulatory. Uwolniliśmy mózgi od tego co zostawiliśmy w domu. Pracy, szkoły, codziennych stresów.
Zastanawiałem się jakimi szczęściarzami musi być tych"trzystu z Vik".
( pierwsze dziesięć zdjęć z VIK)
Zginąć ? Wrr... w jakim sensie ?? Dobrze że czytam to teraz hahaha Rozwiniesz myśl :) ?
Co do zdjęć .. obrabiane są w Lightroomie każde indywidualnie wywyłowane z Rawa.
Nie używam gotowych filtrów czy presetów
http://icelandmonitor.mbl.is/news/news/ ... _children/
Uuuu nie ciekawie :(
Co do zdjęć , taka praca :)W tych czasach, chodź jestem fotografem z negatywami pracuję rzadko, tylko prywatnie.-- 21 Kwi 2017 11:58 --
Zazdraszczam :)
-- 21 Kwi 2017 11:59 --
Ta pojawiająca się tu i ówdzie winieta to efekt obróbki czy za gruby polar?
Zdjęcie 105 kozak.
Każdy obrabia zdjęcia pod siebie. Nigdy nie zrobisz aby każdemu dogodzić ;)
To zdjęcia wakacyjne, nie zabierałem ze sobą statywu filtrów połówkowych i gratów z pracy bo po co?? Nie leciałem tym razem na zdjęcia a na urlop.
Mnie nie przeszkadza taki przepał.dziś kolejne zdjęcia z plaży w Vik ....
@Artycjusz serdecznie dziękuję za te niezwykle miłe słowa. Jest coś w tym o czym piszesz. Można na jedno miejsce patrzeć na milion różnych sposobów. Ja patrze i przekazuje to na swój sposób .
Piękne jest to że ktoś czasem, uzna to za coś więcej niż zwykłe zdjęcie z wakacji . A jeszcze jak napisze o nich tak ciepło jak ty to zrobiłeś to aż serce rośnie.
To tak niezwykłe dziś że człowiek poświęca kilka kilkanaście minut na napisanie czegoś miłego. To bardzo motywujące.
Dziękuje.
....
Faktycznie sobotnia pogoda to dar niebios. Cały dzień zastanawialiśmy się co takiego zrobiliśmy aby na to zasłużyć.
Dzięki tej pogodzie wiem na 200 % że prędzej czy poźniej wrócimy na Islandię. Raczej wcześniej ;)
Z Vik udaliśmy się w dalszą drogę w stronę Hof.
Plany i krajobrazy zmieniają się na tej wyspie w tempie reklam w tv, co 2-3 minuty zupełnie odmienny krajobraz.
Zupełna równina zmienia się w teren górzysty. Ziemia wokoło z czarnej zmienia się w pomarańczową aby za 5 km stać się polem zielonego mchu.
To tak niezwykłe przeżycie dla wzroku że ciężko to opisać.
kilka zdjęć z drogi oraz przystanku na "polach mchu"
Przepraszam za urwanie relacji w połowie ale dużo pracy ostatnio :(
Relację skończę niebawem tutaj ale jak by ktoś miał ochotę to żona na naszej stronie była szybsza i post z relacją już jest
link : http://www.wolworld.pl/logika-reykiawik ... den-dzien/
moją wersję skończę tu najszybciej ;)