Moja rodzina (2+1) i przyjaciele (2+1) zwarci i gotowi wyruszyliśmy 7 lipca wieczorem do Słowenii. Droga przebiegała sprawnie i bez problemów, dlatego już o godz. 13:30 byliśmy na miejscu. Umówiliśmy się z właścicielką, że będziemy o godz. 15 więc pojechaliśmy na obiad na bogracza (najlepszy jaki jedliśmy przez cały pobyt).
Podkoren k/Kranjskiej Gory to znany kompleks narciarski, który latem zmienia się w raj dla lubiących aktywnie spędzać urlop. Ścieżki rowerowe asfaltowe i szerokie na 4 m ciągną się kilometrami więc jeżeli chodzisz, jeździsz czy biegasz to jest idealne miejsce dla Ciebie.
Wieczór upłynął na rozpakowaniu się i relaksie po długiej trasie.
9.07.2017
Po śniadaniu zaczynamy aktywną niedzielę - będziemy zdobywać Ciprnik 1745 m n.p.m. Żeby nie było falstartu
:D pierwszą część pokonujemy wyciągiem (7 E dorośli i 5 E dziecko) i wjeżdżamy na wysokość ok. 1100 m n.p.n. Następnie powoli wspinamy się do góry. Trasa początkowo biegnie nartostradą, a potem wchodzi do lasu i kluczy między drzewami. W schronisku na wysokości 1555 m n.p.m. robimy sobie przystanek.
Dalsza droga biegnie lasem i w połowie można podziwiać takie widoki.
Jest pięknie, ale trzeba iść dalej. Końcówka to wspinaczka po skałkach z linami. Jesteśmy zmęczeni, ale szczęśliwi. Widoki wspaniałe.
Droga w dół była bardzo męcząca. Nachylenie trasy tak duże, że nogi odmawiały mi hamowania
:D . Ostatni odcinek schodziłam bokiem bo uda mnie paliły. Na szczęście szlak kończył się przy naszym domu, więc szybko można było rzucić się na łóżko i zregenerować. Wszyscy mieli tylko nadzieję, że nie będziemy mieli zakwasów.
10.07.2017
Na dzisiejszy dzień zaplanowaliśmy wycieczkę do Bled. Zaczynamy od Zamku Bledzkiego (wstęp 10 E dorośli, 5 E dziecko; przy zakupie dwóch biletów dla dorosłych dziecko do 14 l. gratis; parking przed zamkiem jak dobrze pamiętam 3 E). Z zamku jest świetny widok na całe jezioro wraz z wyspą z kilku tarasów. W zamku natomiast można obejrzeć winiarnię, kuźnię, muzeum czy drukarnię.
Zjeżdżamy bliżej wody na parking (1 h - 2 E) i udajemy się na spacer. Miał być dookoła jeziora, ale upał jest straszny więc wsiadamy do gondoli i udajemy się na wycieczkę na Blejski Otok (14 E dorośli, 7 E dziecko).
Spacerujemy dookoła, podziwiamy rybki, ale nie decydujemy się wejść do Kościoła i na Wieżę - zakwasy jednak dokuczają.
Do domu wracamy malowniczą boczną drogą, gdzie zatrzymujemy się na obiad w Gostilna Psnak, gdzie podają takie pyszności.
11.07.2017
Dziś dzień zakrętów, serpentyn, agrafek i pięknych widoków. Po śniadaniu ruszamy drogą nr 206 na przełęcz Vrsic, która znajduje się na wysokości 1611 m n.p.m. Jedziemy bardzo wolno, bo przy tej ilości zakrętów po prostu inaczej się nie da. Mimo, że cały czas jest pod górę po drodze mijamy dzielnych rowerzystów. Widoki wspaniałe zarówno po lewej jak i po prawej stronie. Na przełęczy przywitanie przez owce.
Jazda w dół również dostarcza wielu pięknych widoków. W połowie drogi skręcamy zobaczyć źródło rzeki Soczy. Auto zostawiamy na parkingu (darmowy) i krótkim, ale intensywnym szlakiem podążamy do źródełka.
Dzisiaj obiad i sprzęt do podgrzania mamy na aucie więc zatrzymujemy się nad rzeką na posiłek. Ktoś gotuje ryż, inny podgrzewa kotlety,dzieci rozkładają talerze i wtedy słyszymy pomruki burzy. Obiad jemy w przyspieszonym tempie i gdy ostatnie graty pakujemy do auta zaczyna padać. Panowie są jednak pewni, że to przejściowe więc nie rezygnujemy z planów i jedziemy w kierunku góry Mangart. Raz mocniej, raz słabiej ale cały czas pada, a właściwie leje. Gdy dojeżdżamy do budki gdzie trzeba uiścić opłatę za wjazd na drogę (5 E) pod Mangart kasują od nas tylko za jedno auto. Grzmi i leje, ale nasze męskie pogodynki wiedzą lepiej
:lol:. Zatrzymujemy się w tunelu przeczekać najgorsze. Musimy jednak dojechać do pierwszego parkingu bo nie ma gdzie zawrócić. Widoczność prawie żadna - a miało być tak pięknie. Powoli i ostrożnie zjeżdżamy w dół i przez Włochy wracamy do domu. Po drugiej stronie gór pogoda trochę lepsza więc zajeżdżamy zobaczyć Kompleks Sportowy w Planicy.
12.07.2017
Dziś wycieczka na Bohinjskie Jezioro. W punkcie informacyjnym kupujemy pakiet TOP 5 za 29 E dorosły i 21 E dziecko. Cena obejmuje: - Gondolska Zicnica Vogel z lunchem - wodospad Savica - turystyczny rejs po jeziorze (2 strony) - Korita Mostnice - Cerkiew Sw. Janeza Krstnika
Będzie intensywny dzień.
GONDOLSKA ZICNICA VOGEL
Parking przed kolejką linową jest bezpłatny. Mając ww pakiet i tak trzeba stanąć do kasy wymienić bilet papierowy na taki z kodem i odebrać talon na lunch. Do kasy praktycznie nie ma kolejki, za to do wagonika dosyć sporo, ale to mały problem bo mieści on kilkadziesiąt osób i w 4 minuty zawozi na wysokość 1535 m n.p.m. Z góry absolutnie fantastyczne widoki.
Chcemy zobaczyć więcej więc korzystamy z wyciągu krzesełkowego (2 E dorośli, 1 E dziecko - w jedną stronę) i wjeżdżamy wyżej.
Wracając jemy byle jaki lunch i pędzimy do wodospadu.
WODOSPAD SAVICA
Zostawiamy auto na parkingu (3 E) i ruszamy łatwą drogą po blisko pięciuset schodach do wodospadu.
Do rejsu mamy trochę czasu więc korzystamy z szybkiej kąpieli.
TURYSTYCZNY REJS PO JEZIORZE
Łódka odpływa zgodnie z planem od małej przystani przy moście na Camping i z powrotem. W trakcie młody chłopak opowiada o jeziorze i okolicy.
CERKEV SV. JANEZA KRYSTNIKA
Oglądamy z zewnątrz bo jest już zamknięta.
KORITA MOSTNICE
Nie zdążyliśmy. Pakiety są ważne przez 7 dni, ale nie damy rady już tu wrócić.
13.07.2017
Od rana świeci słońce więc zbieramy się szybko i ponownie jedziemy pod Mangart. Trasa tak jak opisują przewodniki kręta, stroma ale też niepowtarzalna i spektakularna. Widoki naprawdę cudowne. Przy pierwszym parkingu stoją znaki zakaz wjazdu i zakaz ruchu pieszych ze względu na spadające kamienie. Grzecznie parkujemy. Widzimy jednak jak auta za nami jadą w górę na parking na wysokości 2050 m n.p.n. Ryzykujemy i jedziemy za nimi, a na górze mnóstwo samochodów.
Droga w dół przynajmniej dla mnie bardziej stresująca niż do góry. Wracając do domu zobaczyliśmy jeszcze Fort Predil - tuż przed włoską granicą.
Po wczesnym obiedzie stwierdziliśmy, że trzeba jeszcze coś zobaczyć i wykorzystać te ostatnie dni. Daniel, Tomek i ja pojechaliśmy na szlak do Wodospadów Martuljek. Najpierw płasko do kaskady.
Potem trochę w górę i podziwianie otoczenia.
Potem już w górę i doszliśmy do wodospadu. Uwielbiam taki mój efekt "łał". Wyszłam z za zakrętu i ... kilka niecenzuralnych słów z zachwytu. To lubię najbardziej i na to czekam.
Zgodnie stwierdziliśmy, że skoro pierwszy był taki piękny to drugi nie może być gorszy. Droga szła coraz wyżej i była coraz bardziej stroma, by na końcu kazać nam się wspinać po skałach i asekurować przy linie. Jeszcze mostek i ... nic. Nie ma wodospadu. I nagle małżonek wychyla się z góry i krzyczy aby po stopniach jeszcze podejść do góry. I znowu cudowny widok. Wielki i piękny wodospad. Panowie dojrzeli linę i postanowili wspiąć się do podnóża wodospadu. Huk wody i wiatr od spadającej wody podobno jest niesamowity.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do schroniska na piwo, a potem idąc w dół dyskutowaliśmy o wodospadach - naprawdę warto je zobaczyć.
14.07.2017
Dzisiaj jedziemy zobaczyć Vintgar (wstęp 5 E dorośli i 2,5 E dzieci, górny parking bezpłatny). Wąwóz ładny i ciekawy, ale na mnie większego wrażenia nie zrobił.
Aby nie przebijać się z powrotem do wyjścia między turystami idziemy okrężną, bardzo widokową drogą przy Cerkwi Św. Katarzyny.
Pod wieczór dzieci i tatusie próbują jazdy na letnich sankach w Kranjskiej Gorze (10 E dorosły i 7 E dziecko). Bilety dosyć drogie, ale w cenę wchodzi wjazd wyciągiem na ok. 1100 m n.p.m. i zjazd na saneczkach ok. 5 min. jazdy.
15.07.2017
Do nowego lokum jedziemy okrężną drogą przez miejscowość Skofja Loka. Parkujemy w pobliżu dworca autobusowego - w sobotę parking od godz. 13 bezpłatny i idziemy na spacer. Zaraz za mostkiem zaczyna się alejka z wielkim potencjałem. Widać, że zaczęli odnawiać kamienice bo są naprawdę piękne.
Zaraz za mostkiem po prawej stronie jest wyśmienita pizzeria - pizza najlepsza jaką jadłam w życiu (ceny od 8-12 E za średnicę ok. 35 cm.).
Po drodze zajeżdżamy kupić na poniedziałek bilety do Jaskini Postojna i okazuje się, że to perfekcyjnie działające przedsiębiorstwo. Parking do 1 h bezpłatny, potem 5 E (parkingi bardzo duże po prawej i lewej stronie drogi). Zanim doszliśmy do kas zatrzymujemy się przy tablicach informacyjnych i pracownik na ulotce zaznacza po rozmowie z nami jakie i na co bilety chcemy kupić. Potem dopiero trzeba się udać do prawie pustych kas zapłacić. Za namową dzieci kupujemy dodatkowo bilety do Vivarium pooglądać "robale" - całość 31,80 E dorosły i 19,10 E dziecko. Teraz to już tylko nowe lokum na następne 7 dni. https://www.booking.com/hotel/si/prenoc ... ih.pl.html
16.07.2017
Po pysznym śniadaniu postanawiamy zwiedzić Jaskinie Szkocjańskie - będą bilety to idziemy, nie będą to trudno. Na miejscu okazuje się, że bilety są (kupujemy dodatkowo trasę nr 2 na ulotkach kolor pomarańczowy - wstęp na dwie trasy 21 E dorośli i 11 E dziecko) więc szybko się przebieramy w długie spodnie i bluzy i idziemy na miejsce zbiórki. Cała bardzo duża grupa turystów udaje się kilkaset metrów przed wejście do jaskini, a tam wszyscy są podzieleni na mniejsze grupki. Każda z przodu ma pilnująco-mówiącą Panią przewodnik, a na końcu Panią pilnującą - i to nie są żarty. Na trasie nr 1 obowiązuje całkowity zakaz robienia zdjęć i kręcenia filmów. Jak tylko Panie kogoś zauważą to najpierw jest "upomnienie wzrokowe", a jak to nie skutkuje to podchodzą i zwracają uwagę. Może to i dobrze, bo można się skupić na całym pięknie dookoła. Początkowo idzie się betonową ścieżką podziwiając na lewo i prawo stalaktyty (te od góry), stalagmity (te od dołu) czy stalagnaty (te połączone) i nieco później mostek zawieszony między skałami, który zdobi bilety i ulotki o jaskini. Jest naprawdę pięknie i majestatycznie. W lipcu spokojnie można było ubrać się w spodenki do kolan i t-shirt (nam było za gorąco w długich spodniach i bluzach). Druga część trasy do wąwóz, który zwiedza się spacerując w niektórych miejscach po zawieszonych ścieżkach.
Dzień kończymy spacerem po miejscowości Sezana i relaksem przy basenie naszego pensjonatu.
17.07.2017
Dziś znowu pyszne śniadanie - włoskie przysmaki i ciepły sernik z sera ricotta. I jak tu zmusić się do aktywności przez cały dzień
:D. Niestety trzeba bo Postojna czeka. O doskonałej organizacji już trochę było, więc ciąg dalszy. Przed wejściem do jaskini zadaszenia dla turystów, aby się zbyt nie nagrzać przed wejściem do środka. Pod namiotami wiszą tabliczki z nazwą języka w jakim będzie oprowadzał przewodnik. Jako, że przy angielskim było bardzo dużo ludzi - poszliśmy do słoweńskiego
:D i mieliśmy zaledwie 20 osobową grupę. Najpierw wszystkie grupy razem wsiadają do wagoników i jadą kilkanaście minut do miejsca docelowego. Pociąg jedzie dosyć szybko wąskim tunelem i trzeba uważać na głowę (nie wychylać się zbyt mocno) i sprzęt fotograficzny (nie wystawiać do góry).
W Jaskini Postojna można robić zdjęcia i nagrywać filmy (bez lampy błsykowej).
Niektóre nacieki są specjalnie nazwane ze względu na swój wygląd, np. boczek, spaghetti czy kura. Powrót odbywa się również pociągiem. Mimo naprawdę bardzo dużej liczby turystów wszystko jest perfekcyjnie zorganizowane. Nie widziałam przepychanek czy kolejek. Jak wcześniej pisałam wykupiliśmy dodatkowe bilety do Vivarium pooglądać robale. Nie warto. Odmieńca jaskiniowego - czyli płaza bez oczu i skóry można zobaczyć w dużym akwarium w jaskini. Dodatkowo jest tylko odmieniec w różnych fazach życia (od małego do dużego), pająki itp.
Do Postojnej warto ubrać się cieplej. Biletów na Predjamski Grad nie kupiliśmy, ale pojechaliśmy go chociaż zobaczyć.
Po intensywnym zwiedzaniu czas na relaks. Mieszkamy w regionie winnym Kras i tam jedziemy na degustację. Mamy mapkę rejonu z nazwą i adresem winnic, które w danym dniu oferują degustację. Zgodnie z nią degustacja jest od godz. 14-20 - cena 5 E za degustację 2 win i 10 E za 5 win. Pierwsza z brzegu jest nieczynna. W drugiej nie widać żywego ducha. Trzecia jak wymarła. Dalej postanawiamy nie próbować z listy tylko wjeżdżamy do pierwszej z brzegu i ... bingo. Sympatyczna Pani woła męża "bo to on się tym zajmuje". Pan wita nas serdecznie i zaprasza do środka. W pierwszym korytarzyku kilka rzędów dyplomów, w następnym drugie tyle za wina championy i pierwsze miejsca - chyba jakiś master nam się trafił? Potem dowiedzieliśmy się, że Pan Boris jest również sommelierem. Pan Boris Lisjak oprowadził nas potem po piwnicy gdzie leżakują beczki i zaprosił na próbowanie. Degustację wina białego, czerwonego czy winiaku przeplatał opowieściami jak powstały i jakie nagrody zdobyły. Bardzo sympatyczny i szczery człowiek. Pobyt w winnicy zakończyliśmy zakupami. Za degustację Pan Boris nie chciał od nas pieniędzy.
Po powrocie do domu od właścicielki dowiedzieliśmy się, że wizyta w tej właśnie winiarni trafiła się nam jak ślepej kurze ziarno. Wina Pana Borisa są jednymi z najlepszych w Słowenii, a on sam jest uznawany i ceniony również we Francji i Włoszech.
18.07.2017
Wtorek rozpoczynamy wycieczką do wodospadów Mały i Duży Kozjak. Przed końcem drogi przejeżdżamy przez Napoleon's Bridge i kierujemy się na parking (płatny), na którym niestety nie ma miejsc. Wystarczyło jednak przejechać kilkadziesiąt metrów dalej i skręcić w lewo pod zakaz wjazdu i zaparkować za darmo zaraz za znakiem (stało tam już kilka samochodów). Szlak jest krótki i łatwy, ale bardzo malowniczy.
Super wycieczka. My też widzieliśmy większość tego co Wy
:) Jeśli chcecie zobaczyć KORITA MOSTNICE i Dolinę Voje to zapraszam do nas na bloga - http://www.places2visit.pl/ bo tam zaczęłam opisywać naszą tegoroczną wyprawę do Słowenii (nie wiem czy tu mogę podać link?). Ale poza tym polecam Wam jeszcze następnym razem zobaczyć wodospad Pericnik, który można obejść dookoła ;P i Tolmińska Korita też jest całkiem fajna.
Pomocna relacja z dużą ilością praktycznych wskazówek i inspiracji.Od siebie z ciekawych miejsc dodałbym jeszcze kościół Trójcy Świętej w Hrastovlje:https://en.wikipedia.org/wiki/Holy_Trinity_Church_(Hrastovlje)Betlin napisał:Wracając dostrzegliśmy na szczycie wzgórza cerkiew. Postanawiamy, że tam dotrzemy. Trochę asfaltem, a trochę szuterkiem docieramy do końca drogi - pozostałą trasę trzeba przejść pieszo. Gdy wchodzimy na szlak okazuje się, że wzdłuż niego idzie droga krzyżowa z kapliczkami, która jest stroma, kamienista i wyczerpująca. Taka kara za jeden kawałek ciasta do śniadania
:lol:. Na szczycie jest Cerkiew Św. Kriż (zamknięta) i widok na całą okolicę.Ten szuter na drodze jest z gatunku "ugładzonych" czy raczej "wyboistych/sfalowanych/dziurawych". 12 cm prześwitu wystarczy ??? A gdy się już skończy, to ile zajmuje przejście ciągu dalszego pieszo ?Tak dopytuję, bo zastanawiam się nad potraktowaniem tego miejsca jako krótkiego przerywnika po drodze na Istrię.
Raphael napisał:Pomocna relacja z dużą ilością praktycznych wskazówek i inspiracji.Od siebie z ciekawych miejsc dodałbym jeszcze kościół Trójcy Świętej w Hrastovlje:https://en.wikipedia.org/wiki/Holy_Trinity_Church_(Hrastovlje)Betlin napisał:Wracając dostrzegliśmy na szczycie wzgórza cerkiew. Postanawiamy, że tam dotrzemy. Trochę asfaltem, a trochę szuterkiem docieramy do końca drogi - pozostałą trasę trzeba przejść pieszo. Gdy wchodzimy na szlak okazuje się, że wzdłuż niego idzie droga krzyżowa z kapliczkami, która jest stroma, kamienista i wyczerpująca. Taka kara za jeden kawałek ciasta do śniadania
:lol:. Na szczycie jest Cerkiew Św. Kriż (zamknięta) i widok na całą okolicę.Ten szuter na drodze jest z gatunku "ugładzonych" czy raczej "wyboistych/sfalowanych/dziurawych". 12 cm prześwitu wystarczy ??? A gdy się już skończy, to ile zajmuje przejście ciągu dalszego pieszo ?Tak dopytuję, bo zastanawiam się nad potraktowaniem tego miejsca jako krótkiego przerywnika po drodze na Istrię.Szuter jest płaski i utwardzony, spokojnie przejedziesz osobówką. My jechaliśmy od Jaskini Krizna i tam jest szuter. Od drugiej strony (miasta) dojedziesz asfaltem. Droga Krzyżowa zajmuje max. ok. 1h tempem spacerowym.
Moja rodzina (2+1) i przyjaciele (2+1) zwarci i gotowi wyruszyliśmy 7 lipca wieczorem do Słowenii. Droga przebiegała sprawnie i bez problemów, dlatego już o godz. 13:30 byliśmy na miejscu. Umówiliśmy się z właścicielką, że będziemy o godz. 15 więc pojechaliśmy na obiad na bogracza (najlepszy jaki jedliśmy przez cały pobyt).
Na pierwszy tydzień wynajęliśmy dom w Podkoren koło Kranjskiej Gory
https://www.booking.com/hotel/si/koca-vitranc.pl.html
Podkoren k/Kranjskiej Gory to znany kompleks narciarski, który latem zmienia się w raj dla lubiących aktywnie spędzać urlop. Ścieżki rowerowe asfaltowe i szerokie na 4 m ciągną się kilometrami więc jeżeli chodzisz, jeździsz czy biegasz to jest idealne miejsce dla Ciebie.
Wieczór upłynął na rozpakowaniu się i relaksie po długiej trasie.
9.07.2017
Po śniadaniu zaczynamy aktywną niedzielę - będziemy zdobywać Ciprnik 1745 m n.p.m. Żeby nie było falstartu :D pierwszą część pokonujemy wyciągiem (7 E dorośli i 5 E dziecko) i wjeżdżamy na wysokość ok. 1100 m n.p.n. Następnie powoli wspinamy się do góry. Trasa początkowo biegnie nartostradą, a potem wchodzi do lasu i kluczy między drzewami. W schronisku na wysokości 1555 m n.p.m. robimy sobie przystanek.
Dalsza droga biegnie lasem i w połowie można podziwiać takie widoki.
Jest pięknie, ale trzeba iść dalej. Końcówka to wspinaczka po skałkach z linami. Jesteśmy zmęczeni, ale szczęśliwi. Widoki wspaniałe.
Droga w dół była bardzo męcząca. Nachylenie trasy tak duże, że nogi odmawiały mi hamowania :D . Ostatni odcinek schodziłam bokiem bo uda mnie paliły. Na szczęście szlak kończył się przy naszym domu, więc szybko można było rzucić się na łóżko i zregenerować. Wszyscy mieli tylko nadzieję, że nie będziemy mieli zakwasów.
10.07.2017
Na dzisiejszy dzień zaplanowaliśmy wycieczkę do Bled. Zaczynamy od Zamku Bledzkiego (wstęp 10 E dorośli, 5 E dziecko; przy zakupie dwóch biletów dla dorosłych dziecko do 14 l. gratis; parking przed zamkiem jak dobrze pamiętam 3 E). Z zamku jest świetny widok na całe jezioro wraz z wyspą z kilku tarasów. W zamku natomiast można obejrzeć winiarnię, kuźnię, muzeum czy drukarnię.
Zjeżdżamy bliżej wody na parking (1 h - 2 E) i udajemy się na spacer. Miał być dookoła jeziora, ale upał jest straszny więc wsiadamy do gondoli i udajemy się na wycieczkę na Blejski Otok (14 E dorośli, 7 E dziecko).
Spacerujemy dookoła, podziwiamy rybki, ale nie decydujemy się wejść do Kościoła i na Wieżę - zakwasy jednak dokuczają.
Do domu wracamy malowniczą boczną drogą, gdzie zatrzymujemy się na obiad w Gostilna Psnak, gdzie podają takie pyszności.
11.07.2017
Dziś dzień zakrętów, serpentyn, agrafek i pięknych widoków.
Po śniadaniu ruszamy drogą nr 206 na przełęcz Vrsic, która znajduje się na wysokości 1611 m n.p.m. Jedziemy bardzo wolno, bo przy tej ilości zakrętów po prostu inaczej się nie da. Mimo, że cały czas jest pod górę po drodze mijamy dzielnych rowerzystów. Widoki wspaniałe zarówno po lewej jak i po prawej stronie. Na przełęczy przywitanie przez owce.
Jazda w dół również dostarcza wielu pięknych widoków. W połowie drogi skręcamy zobaczyć źródło rzeki Soczy. Auto zostawiamy na parkingu (darmowy) i krótkim, ale intensywnym szlakiem podążamy do źródełka.
Dzisiaj obiad i sprzęt do podgrzania mamy na aucie więc zatrzymujemy się nad rzeką na posiłek. Ktoś gotuje ryż, inny podgrzewa kotlety,dzieci rozkładają talerze i wtedy słyszymy pomruki burzy. Obiad jemy w przyspieszonym tempie i gdy ostatnie graty pakujemy do auta zaczyna padać. Panowie są jednak pewni, że to przejściowe więc nie rezygnujemy z planów i jedziemy w kierunku góry Mangart. Raz mocniej, raz słabiej ale cały czas pada, a właściwie leje. Gdy dojeżdżamy do budki gdzie trzeba uiścić opłatę za wjazd na drogę (5 E) pod Mangart kasują od nas tylko za jedno auto. Grzmi i leje, ale nasze męskie pogodynki wiedzą lepiej :lol:. Zatrzymujemy się w tunelu przeczekać najgorsze. Musimy jednak dojechać do pierwszego parkingu bo nie ma gdzie zawrócić. Widoczność prawie żadna - a miało być tak pięknie. Powoli i ostrożnie zjeżdżamy w dół i przez Włochy wracamy do domu. Po drugiej stronie gór pogoda trochę lepsza więc zajeżdżamy zobaczyć Kompleks Sportowy w Planicy.
12.07.2017
Dziś wycieczka na Bohinjskie Jezioro. W punkcie informacyjnym kupujemy pakiet TOP 5 za 29 E dorosły i 21 E dziecko. Cena obejmuje:
- Gondolska Zicnica Vogel z lunchem
- wodospad Savica
- turystyczny rejs po jeziorze (2 strony)
- Korita Mostnice
- Cerkiew Sw. Janeza Krstnika
Będzie intensywny dzień.
GONDOLSKA ZICNICA VOGEL
Parking przed kolejką linową jest bezpłatny. Mając ww pakiet i tak trzeba stanąć do kasy wymienić bilet papierowy na taki z kodem i odebrać talon na lunch. Do kasy praktycznie nie ma kolejki, za to do wagonika dosyć sporo, ale to mały problem bo mieści on kilkadziesiąt osób i w 4 minuty zawozi na wysokość 1535 m n.p.m. Z góry absolutnie fantastyczne widoki.
Chcemy zobaczyć więcej więc korzystamy z wyciągu krzesełkowego (2 E dorośli, 1 E dziecko - w jedną stronę) i wjeżdżamy wyżej.
Wracając jemy byle jaki lunch i pędzimy do wodospadu.
WODOSPAD SAVICA
Zostawiamy auto na parkingu (3 E) i ruszamy łatwą drogą po blisko pięciuset schodach do wodospadu.
Do rejsu mamy trochę czasu więc korzystamy z szybkiej kąpieli.
TURYSTYCZNY REJS PO JEZIORZE
Łódka odpływa zgodnie z planem od małej przystani przy moście na Camping i z powrotem. W trakcie młody chłopak opowiada o jeziorze i okolicy.
CERKEV SV. JANEZA KRYSTNIKA
Oglądamy z zewnątrz bo jest już zamknięta.
KORITA MOSTNICE
Nie zdążyliśmy. Pakiety są ważne przez 7 dni, ale nie damy rady już tu wrócić.
13.07.2017
Od rana świeci słońce więc zbieramy się szybko i ponownie jedziemy pod Mangart. Trasa tak jak opisują przewodniki kręta, stroma ale też niepowtarzalna i spektakularna. Widoki naprawdę cudowne. Przy pierwszym parkingu stoją znaki zakaz wjazdu i zakaz ruchu pieszych ze względu na spadające kamienie. Grzecznie parkujemy. Widzimy jednak jak auta za nami jadą w górę na parking na wysokości 2050 m n.p.n. Ryzykujemy i jedziemy za nimi, a na górze mnóstwo samochodów.
Droga w dół przynajmniej dla mnie bardziej stresująca niż do góry.
Wracając do domu zobaczyliśmy jeszcze Fort Predil - tuż przed włoską granicą.
Po wczesnym obiedzie stwierdziliśmy, że trzeba jeszcze coś zobaczyć i wykorzystać te ostatnie dni. Daniel, Tomek i ja pojechaliśmy na szlak do Wodospadów Martuljek. Najpierw płasko do kaskady.
Potem trochę w górę i podziwianie otoczenia.
Potem już w górę i doszliśmy do wodospadu. Uwielbiam taki mój efekt "łał". Wyszłam z za zakrętu i ... kilka niecenzuralnych słów z zachwytu. To lubię najbardziej i na to czekam.
Zgodnie stwierdziliśmy, że skoro pierwszy był taki piękny to drugi nie może być gorszy. Droga szła coraz wyżej i była coraz bardziej stroma, by na końcu kazać nam się wspinać po skałach i asekurować przy linie. Jeszcze mostek i ... nic. Nie ma wodospadu. I nagle małżonek wychyla się z góry i krzyczy aby po stopniach jeszcze podejść do góry. I znowu cudowny widok. Wielki i piękny wodospad. Panowie dojrzeli linę i postanowili wspiąć się do podnóża wodospadu. Huk wody i wiatr od spadającej wody podobno jest niesamowity.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do schroniska na piwo, a potem idąc w dół dyskutowaliśmy o wodospadach - naprawdę warto je zobaczyć.
14.07.2017
Dzisiaj jedziemy zobaczyć Vintgar (wstęp 5 E dorośli i 2,5 E dzieci, górny parking bezpłatny). Wąwóz ładny i ciekawy, ale na mnie większego wrażenia nie zrobił.
Aby nie przebijać się z powrotem do wyjścia między turystami idziemy okrężną, bardzo widokową drogą przy Cerkwi Św. Katarzyny.
Pod wieczór dzieci i tatusie próbują jazdy na letnich sankach w Kranjskiej Gorze (10 E dorosły i 7 E dziecko). Bilety dosyć drogie, ale w cenę wchodzi wjazd wyciągiem na ok. 1100 m n.p.m. i zjazd na saneczkach ok. 5 min. jazdy.
15.07.2017
Do nowego lokum jedziemy okrężną drogą przez miejscowość Skofja Loka. Parkujemy w pobliżu dworca autobusowego - w sobotę parking od godz. 13 bezpłatny i idziemy na spacer. Zaraz za mostkiem zaczyna się alejka z wielkim potencjałem. Widać, że zaczęli odnawiać kamienice bo są naprawdę piękne.
Zaraz za mostkiem po prawej stronie jest wyśmienita pizzeria - pizza najlepsza jaką jadłam w życiu (ceny od 8-12 E za średnicę ok. 35 cm.).
Po drodze zajeżdżamy kupić na poniedziałek bilety do Jaskini Postojna i okazuje się, że to perfekcyjnie działające przedsiębiorstwo. Parking do 1 h bezpłatny, potem 5 E (parkingi bardzo duże po prawej i lewej stronie drogi). Zanim doszliśmy do kas zatrzymujemy się przy tablicach informacyjnych i pracownik na ulotce zaznacza po rozmowie z nami jakie i na co bilety chcemy kupić. Potem dopiero trzeba się udać do prawie pustych kas zapłacić. Za namową dzieci kupujemy dodatkowo bilety do Vivarium pooglądać "robale" - całość 31,80 E dorosły i 19,10 E dziecko.
Teraz to już tylko nowe lokum na następne 7 dni.
https://www.booking.com/hotel/si/prenoc ... ih.pl.html
16.07.2017
Po pysznym śniadaniu postanawiamy zwiedzić Jaskinie Szkocjańskie - będą bilety to idziemy, nie będą to trudno. Na miejscu okazuje się, że bilety są (kupujemy dodatkowo trasę nr 2 na ulotkach kolor pomarańczowy - wstęp na dwie trasy 21 E dorośli i 11 E dziecko) więc szybko się przebieramy w długie spodnie i bluzy i idziemy na miejsce zbiórki. Cała bardzo duża grupa turystów udaje się kilkaset metrów przed wejście do jaskini, a tam wszyscy są podzieleni na mniejsze grupki. Każda z przodu ma pilnująco-mówiącą Panią przewodnik, a na końcu Panią pilnującą - i to nie są żarty. Na trasie nr 1 obowiązuje całkowity zakaz robienia zdjęć i kręcenia filmów. Jak tylko Panie kogoś zauważą to najpierw jest "upomnienie wzrokowe", a jak to nie skutkuje to podchodzą i zwracają uwagę. Może to i dobrze, bo można się skupić na całym pięknie dookoła.
Początkowo idzie się betonową ścieżką podziwiając na lewo i prawo stalaktyty (te od góry), stalagmity (te od dołu) czy stalagnaty (te połączone) i nieco później mostek zawieszony między skałami, który zdobi bilety i ulotki o jaskini. Jest naprawdę pięknie i majestatycznie.
W lipcu spokojnie można było ubrać się w spodenki do kolan i t-shirt (nam było za gorąco w długich spodniach i bluzach).
Druga część trasy do wąwóz, który zwiedza się spacerując w niektórych miejscach po zawieszonych ścieżkach.
Dzień kończymy spacerem po miejscowości Sezana i relaksem przy basenie naszego pensjonatu.
17.07.2017
Dziś znowu pyszne śniadanie - włoskie przysmaki i ciepły sernik z sera ricotta. I jak tu zmusić się do aktywności przez cały dzień :D. Niestety trzeba bo Postojna czeka.
O doskonałej organizacji już trochę było, więc ciąg dalszy. Przed wejściem do jaskini zadaszenia dla turystów, aby się zbyt nie nagrzać przed wejściem do środka. Pod namiotami wiszą tabliczki z nazwą języka w jakim będzie oprowadzał przewodnik. Jako, że przy angielskim było bardzo dużo ludzi - poszliśmy do słoweńskiego :D i mieliśmy zaledwie 20 osobową grupę. Najpierw wszystkie grupy razem wsiadają do wagoników i jadą kilkanaście minut do miejsca docelowego. Pociąg jedzie dosyć szybko wąskim tunelem i trzeba uważać na głowę (nie wychylać się zbyt mocno) i sprzęt fotograficzny (nie wystawiać do góry).
W Jaskini Postojna można robić zdjęcia i nagrywać filmy (bez lampy błsykowej).
Niektóre nacieki są specjalnie nazwane ze względu na swój wygląd, np. boczek, spaghetti czy kura. Powrót odbywa się również pociągiem. Mimo naprawdę bardzo dużej liczby turystów wszystko jest perfekcyjnie zorganizowane. Nie widziałam przepychanek czy kolejek. Jak wcześniej pisałam wykupiliśmy dodatkowe bilety do Vivarium pooglądać robale. Nie warto. Odmieńca jaskiniowego - czyli płaza bez oczu i skóry można zobaczyć w dużym akwarium w jaskini. Dodatkowo jest tylko odmieniec w różnych fazach życia (od małego do dużego), pająki itp.
Do Postojnej warto ubrać się cieplej.
Biletów na Predjamski Grad nie kupiliśmy, ale pojechaliśmy go chociaż zobaczyć.
Po intensywnym zwiedzaniu czas na relaks. Mieszkamy w regionie winnym Kras i tam jedziemy na degustację. Mamy mapkę rejonu z nazwą i adresem winnic, które w danym dniu oferują degustację. Zgodnie z nią degustacja jest od godz. 14-20 - cena 5 E za degustację 2 win i 10 E za 5 win. Pierwsza z brzegu jest nieczynna. W drugiej nie widać żywego ducha. Trzecia jak wymarła. Dalej postanawiamy nie próbować z listy tylko wjeżdżamy do pierwszej z brzegu i ... bingo. Sympatyczna Pani woła męża "bo to on się tym zajmuje". Pan wita nas serdecznie i zaprasza do środka. W pierwszym korytarzyku kilka rzędów dyplomów, w następnym drugie tyle za wina championy i pierwsze miejsca - chyba jakiś master nam się trafił? Potem dowiedzieliśmy się, że Pan Boris jest również sommelierem. Pan Boris Lisjak oprowadził nas potem po piwnicy gdzie leżakują beczki i zaprosił na próbowanie. Degustację wina białego, czerwonego czy winiaku przeplatał opowieściami jak powstały i jakie nagrody zdobyły. Bardzo sympatyczny i szczery człowiek. Pobyt w winnicy zakończyliśmy zakupami. Za degustację Pan Boris nie chciał od nas pieniędzy.
http://www.lisjak.si
Po powrocie do domu od właścicielki dowiedzieliśmy się, że wizyta w tej właśnie winiarni trafiła się nam jak ślepej kurze ziarno. Wina Pana Borisa są jednymi z najlepszych w Słowenii, a on sam jest uznawany i ceniony również we Francji i Włoszech.
18.07.2017
Wtorek rozpoczynamy wycieczką do wodospadów Mały i Duży Kozjak. Przed końcem drogi przejeżdżamy przez Napoleon's Bridge i kierujemy się na parking (płatny), na którym niestety nie ma miejsc. Wystarczyło jednak przejechać kilkadziesiąt metrów dalej i skręcić w lewo pod zakaz wjazdu i zaparkować za darmo zaraz za znakiem (stało tam już kilka samochodów). Szlak jest krótki i łatwy, ale bardzo malowniczy.