Reszte dnia spedzilismy spacerujac w samym centrum Queenstown, pozniej wybierajac jedna z wielu restauracji i degustujac lokalne przysmaki i wina. Ceny powalaja, ale naprawde warto.
Dzien 8
I znow w drodze... Kolejna niesamowita trasa wzdluz jeziora Wakatipu prowadzaca do Glenorchy, malowniczo polozonej wioski "u bram raju" (Paradise czyli raj nie odnosi sie tutaj do scenerii, jak mysli wiekszosc turystow, tylko do pewnego gatunku kaczki zamieszkujacego NZ). Bardzo duzo krajobrazow z tego regionu mozemy rowniez zobaczyc w LOTRze.
Takie rzeczy to tylko w Glenorchy!
Wracamy do Queenstown gdzie kupujemy troche "suwenirow", a nastepnie ruszamy do Wanaki przez Arthur's Point i Crown Range Road, czyli najwyzej polozona droge w calej Nowej Zelandii.
W Wanace trafilismy chyba na najwspanialszy zachod slonca z calych naszych podrozy...
... i jeszcze slynne "That Wanka Tree" w barwach nocy.
Dzien 9
Chyba jeden z najbardziej oczekiwanych dni calej podrozy. Wspinaczka na Mt Roy! Pogoda piekna, wiec z usmiechami na twarzy dojezdzamy na malutki parking u stop gory, jakies 15 minut od Wanaki. Zeby uswiadomic sobie z czym mamy do czynienia napisze tylko ze wspinamy sie okolo 7km, pokonujac w tym czasie wzniesienie powyzej 1000m! Nie ma lekko, a plecaki sporo wazyly. Na ratunek przyszly "male chmurki", ktore pokryly cieniem prawie caly szlak, co bardzo pomoglo dotrzec na szczyt. Widoki z gory - nie do opisania!
Wieczorem szybkie zakupy w miejscowym New Worldzie (chyba nasz ulubiony market w NZ) i zasluzony odpoczynek przed kolejnym dlugim dniem.
Dzien 10
Jezeli mialbym spedzic w Nowej Zelandii tylko jeden dzien, to wlasnie pokonujac odcinek z Wanaki do Hokitiki. Praktycznie caly dzien spedzamy w trasie, zatrzymujac sie tylko przy wybranych atrakcjach (a jest z czego wybierac!). Przejezdzamy tez przez tzw. Glacier Country, czyli "kraine lodowcow". My przerabialismy ten temat juz w 2015 wiec tym razem mielismy sporo wiecej czasu na inne rzeczy. Tu tez nie jest latwo o dobra pogode, ale dziwnym trafem nawet chmurki na niebie nie bylo!?
Blue pools - ach ten kolor!
Thunder Creek Falls
Jeden z wielu "przypadkowych" przystankow na drodze
Okolice Haast
Ship Creek
Mt. Tasman widziany od strony jeziora Matheson
Na koniec dnia, zachod slonca na czarnej plazy w Hokitice
Dzien 11
Trzy punkty dnia czyli Hokitika Gorge, Punakaiki oraz Nelson Lakes. Wspomniany jako pierwszy wawoz znajduje sie okolo 25km od Hokitiki. Trasa dobrze oznakowana konczonca sie droga szutrowa. Tutaj wspomne o zmorze Nowozelandczykow zamieszkujacych Fiordland i West Coast. Sandfly! Jezeli myslicie z komary to problem wakacji to zapraszam serdecznie do NZ. Te malutkie muszki potrafia czlowieka pozadnie wkur***, a sa prawie wszedzie! Na szczescie mamy DEET, i dobrze radze miec duzo ze soba, zeby te male gnojki nie uprzykrzaly nam zycia.
Hokitika Gorge
Bardzo trudny do sfotografowania, ulubiony ptak mojej corki - Pukeko
Mt Tasman i Mt Cook widziane z Hokitiki (odlegle o prawie 200km!!)
Okolice miasta rowniez obfituja w czarne labedzie.
Wspaniale widoki na zachodnim wybrzezu NZ
Punakaiki - czyli skaly nalesnikowe. Nastepny niesamowity twor Nowej Zelandii
Panorama kanionu rzeki Buller
Jezioro Rotoiti - fotka z 2015 (w tym roku jakies dziady w motorowkach mi kadry psuly)
Dzien konczymy w Blenheim, w regionie Marlborough, skad "prawdopodobnie" pochodzi najlepsze Sauvignon Blanc na swiecie. Polecam! Dzien 12
Przedostatni dzien mial byc spokojny, bez forsowania tempa i tylko niecale 200km trasy na podziwianie wspanialego wschodniego wybrzeza. Niestety na skutek trzesienia ziemi, tego z 2016 roku, droga krajowa nr 1 z Blenheim do Kaikury (gdzie czekal nasz nocleg) byla nieprzejezdna. Malo tego, kolejny odcinek "jedynki" z Kaikury do Christchurch rowniez nieprzejezdny. Na szczescie z pomoca przyszedl google maps i udalo nam sie dotrzec do miejsca docelowego.
Nie zostalo juz nam duzo z dnia, ale spacer wzdluz polwyspu w Kaikurze to punkt obowiazkowy dla kazdego odwiedzajacego to miasto. Jezeli chodzi o zakup pamiatek to tutaj ceny wydaly sie nam najnizsze, wiec postanowilismy to troche wykorzystac.
Niby sie ludzmi nie przejmuja, ale podchodzic nie warto
W barwach zachodu slonca na plazy w Kaikourze
Dzien 13
"Christchurch i powrot do domu" Ostatniego dnia juz nic ciekawego sie nie wydarzylo. Znowu jakies objazdy w drodze na lotnisko i towarzyszaca nam mroczna aura zniszczonego krajobrazu (oprocz trzesienia ziemi w 2016, styczen i luty 2017 to miesiace ogromnych pozarow w hrabstwie Canterbury).
Tak wlasnie pozegnalismy ten magicznie piekny kraj z nadzieja ze jeszcze kiedys tam wrocimy. Zakochalismy sie juz w 2015, ale dopiero ta wycieczka uswiadomila nas dlaczego.
Zdjęcia nocne są rewelacyjne! Biorąc pod uwagę, że za kilka dni ma być promocja CA również na loty do NZ, może dadzą mi dodatkowego kopa w tamtym kierunku
:DWysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
Powtórzę za poprzednimi komentującymi - zachwycające zdjęcia. W NZ byłam tylko na Wyspie Północnej, więc tym bardziej zaostrzyłam sobie apetyt na Wyspę Południową. Piękna podróż. Gratuluję
:)Zastanawia mnie tylko jedno. Dlaczego we wstępie prosisz o wyrozumiałość? Poczułam się jakbym czytała Piekielnych
;)
link do strony z relacją dodany do ulubionych w przeglądarce - fiu fiu, mężczyźni podobno nie mają marzeń tylko cele do zrealizowania. Moja ich lista urosła o kolejną pozycję
:-)
Niestety nie wiedziec dlaczego moj interfejs nie pozwala mi na edycje posta, wiec nie moge zakonczyc relacji.@calcium300 Jezeli pokusze sie o napisanie relacji z 2015 (obie wyspy w 2 tyg) to obiecuje wiecej zdjec.@travelerka Jestem "straszna kaleka" jezeli chodzi o jezyk polski, wiec wole dmuchac na zimne
;)Co do wyspy poludniowej to jest ona jak zupelnie inny kraj vs polnoc.
Brrrrrrrawa i wielkie dzieki!Przy twoich zdjeciach i zręcznych komentarzach ożywają najlepsze wspomnienia, a palce same ukladaja sie na klawiaturze w 'NZ wyspa poludniowa' - by wyszukiwac bilety. Gratulacje za relację! Skromność zbyteczna, nie dziwię się, ze trafiłeś do nominacji na relację miesiąca - przeoczyć taki wątek byłoby szkoda! aż się chce głosowac, a potem przeczytać (obejrzeć!) jeszcze raz. Nowa Zelandia obok Islandii to moj TOP2 na swiecie:) Osobiscie zawsze postrzegałem Islandię piękniej (szczególnie na odludziu) ale oglądając Wasze zdjęcia nabieram bardzo poważnej ochoty by sprawdzić NZ jeszcze raz;) co za oko! Uznanie!
No to chyba się zakocham ! Wprawdzie będę w tydzień musiała wyciąć i ogarnąć to co zobaczyliście, ale już się jaram
:DA relację z północnej też chętnie obejrzę
Reszte dnia spedzilismy spacerujac w samym centrum Queenstown, pozniej wybierajac jedna z wielu
restauracji i degustujac lokalne przysmaki i wina. Ceny powalaja, ale naprawde warto.
Dzien 8
I znow w drodze... Kolejna niesamowita trasa wzdluz jeziora Wakatipu prowadzaca do Glenorchy,
malowniczo polozonej wioski "u bram raju" (Paradise czyli raj nie odnosi sie tutaj do scenerii, jak
mysli wiekszosc turystow, tylko do pewnego gatunku kaczki zamieszkujacego NZ). Bardzo duzo
krajobrazow z tego regionu mozemy rowniez zobaczyc w LOTRze.
Takie rzeczy to tylko w Glenorchy!
Wracamy do Queenstown gdzie kupujemy troche "suwenirow", a nastepnie ruszamy do Wanaki przez Arthur's Point
i Crown Range Road, czyli najwyzej polozona droge w calej Nowej Zelandii.
W Wanace trafilismy chyba na najwspanialszy zachod slonca z calych naszych podrozy...
... i jeszcze slynne "That Wanka Tree" w barwach nocy.
Dzien 9
Chyba jeden z najbardziej oczekiwanych dni calej podrozy. Wspinaczka na Mt Roy! Pogoda piekna, wiec z usmiechami na twarzy
dojezdzamy na malutki parking u stop gory, jakies 15 minut od Wanaki. Zeby uswiadomic sobie z czym mamy do czynienia napisze
tylko ze wspinamy sie okolo 7km, pokonujac w tym czasie wzniesienie powyzej 1000m! Nie ma lekko, a plecaki sporo wazyly.
Na ratunek przyszly "male chmurki", ktore pokryly cieniem prawie caly szlak, co bardzo pomoglo dotrzec na szczyt. Widoki z
gory - nie do opisania!
Wieczorem szybkie zakupy w miejscowym New Worldzie (chyba nasz ulubiony market w NZ) i zasluzony odpoczynek przed
kolejnym dlugim dniem.
Dzien 10
Jezeli mialbym spedzic w Nowej Zelandii tylko jeden dzien, to wlasnie pokonujac odcinek z Wanaki do Hokitiki. Praktycznie caly
dzien spedzamy w trasie, zatrzymujac sie tylko przy wybranych atrakcjach (a jest z czego wybierac!). Przejezdzamy tez przez tzw.
Glacier Country, czyli "kraine lodowcow". My przerabialismy ten temat juz w 2015 wiec tym razem mielismy sporo wiecej czasu na
inne rzeczy. Tu tez nie jest latwo o dobra pogode, ale dziwnym trafem nawet chmurki na niebie nie bylo!?
Blue pools - ach ten kolor!
Thunder Creek Falls
Jeden z wielu "przypadkowych" przystankow na drodze
Okolice Haast
Ship Creek
Mt. Tasman widziany od strony jeziora Matheson
Na koniec dnia, zachod slonca na czarnej plazy w Hokitice
Dzien 11
Trzy punkty dnia czyli Hokitika Gorge, Punakaiki oraz Nelson Lakes.
Wspomniany jako pierwszy wawoz znajduje sie okolo 25km od Hokitiki. Trasa dobrze
oznakowana konczonca sie droga szutrowa. Tutaj wspomne o zmorze Nowozelandczykow
zamieszkujacych Fiordland i West Coast. Sandfly! Jezeli myslicie z komary to problem
wakacji to zapraszam serdecznie do NZ. Te malutkie muszki potrafia czlowieka pozadnie wkur***,
a sa prawie wszedzie! Na szczescie mamy DEET, i dobrze radze miec duzo ze soba, zeby te male
gnojki nie uprzykrzaly nam zycia.
Hokitika Gorge
Bardzo trudny do sfotografowania, ulubiony ptak mojej corki - Pukeko
Mt Tasman i Mt Cook widziane z Hokitiki (odlegle o prawie 200km!!)
Okolice miasta rowniez obfituja w czarne labedzie.
Wspaniale widoki na zachodnim wybrzezu NZ
Punakaiki - czyli skaly nalesnikowe. Nastepny niesamowity twor Nowej Zelandii
Panorama kanionu rzeki Buller
Jezioro Rotoiti - fotka z 2015 (w tym roku jakies dziady w motorowkach mi kadry psuly)
Dzien konczymy w Blenheim, w regionie Marlborough, skad "prawdopodobnie" pochodzi
najlepsze Sauvignon Blanc na swiecie. Polecam!
Dzien 12
Przedostatni dzien mial byc spokojny, bez forsowania tempa i tylko niecale 200km trasy
na podziwianie wspanialego wschodniego wybrzeza. Niestety na skutek trzesienia ziemi,
tego z 2016 roku, droga krajowa nr 1 z Blenheim do Kaikury (gdzie czekal nasz nocleg)
byla nieprzejezdna. Malo tego, kolejny odcinek "jedynki" z Kaikury do Christchurch rowniez
nieprzejezdny. Na szczescie z pomoca przyszedl google maps i udalo nam sie dotrzec do
miejsca docelowego.
Nie zostalo juz nam duzo z dnia, ale spacer wzdluz polwyspu w Kaikurze to punkt obowiazkowy
dla kazdego odwiedzajacego to miasto. Jezeli chodzi o zakup pamiatek to tutaj ceny wydaly sie
nam najnizsze, wiec postanowilismy to troche wykorzystac.
Niby sie ludzmi nie przejmuja, ale podchodzic nie warto
W barwach zachodu slonca na plazy w Kaikourze
Dzien 13
"Christchurch i powrot do domu"
Ostatniego dnia juz nic ciekawego sie nie wydarzylo. Znowu jakies objazdy w drodze na lotnisko
i towarzyszaca nam mroczna aura zniszczonego krajobrazu (oprocz trzesienia ziemi w 2016,
styczen i luty 2017 to miesiace ogromnych pozarow w hrabstwie Canterbury).
Tak wlasnie pozegnalismy ten magicznie piekny kraj z nadzieja ze jeszcze kiedys tam wrocimy.
Zakochalismy sie juz w 2015, ale dopiero ta wycieczka uswiadomila nas dlaczego.