+2
jetpilot1 19 września 2017 14:02
Witam serdecznie. Opiszę swoją podróż, która odbyła się w dniach 21 - 25 maja 2017 r. Niektórym pewnie przyda się garść informacji dość praktycznych aby je wykorzystać w swoich podróżach po południowo - zachodniej Francji i kawałku kraju Basków. Pewnie część z Was zapyta czemu opisuję majowy trip we wrześniu ;) otóż pracuję jako kucharz we włoskiej restauracji a czas wakacji jest dość intensywny w gastronomii, poza tym sam byłem jeszcze na urlopie na Sardynii i w Rzymie co postaram się opisać w innej relacji. Ale do rzeczy :D
Bilety na Ryanaira z Krakowa do Lourdes i z powrotem wyszukałem jakieś 3 tygodnie przed podróżą w zasadzie przez przypadek. Miałem najpierw lecieć do żony, która była w delegacji w Szkocji, ale ceny z Rzeszowa (gdzie mieszkam) mnie nieco poraziły, więc przez wyszukiwarkę azair.cz zaznaczyłem opcję "gdziekolwiek" i tak oto mi się wyświetliły 2 bilety po 32 zł. Długo się nie musiałem zastanawiać :P Tak oto zaraz po pracy 20 maja o 22 szybki prysznic i jazda do Krakowa polskim busem. Na lotnisko dotarłem koło 4. Po dwóch dniach pracy trochę byłem zmęczony ale do wylotu o 7 postanowiłem nie zasypiać żeby czasem nie przespać ;)

Wylot zgodnie z planem i jesteśmy o 10 w Lourdes. Aura pod koniec maja w tamtej części Europy jest bardzo przyjemna, widok pirenejskich ośnieżonych szczytów również. Jeszcze w samolocie sporo osób zastanawiało się jak dotrzeć w niedziele do Lourdes gdzie większość osób miała zakwaterowanie, jednak przed terminalem stoi czerwony autobus, który zabiera wysiadających z samolotu do Lourdes za darmo. Przypomnę, że w niedziele i święta te ich MPK nie kursują a na nogach po drodze szybkiego ruchu nie polecam iść. W Lourdes mogę polecić najtańszy na bookingu Hotel Viscos. Zaraz obok stacji kolejowej i

autobusowej. Do bazyliki spokojnym krokiem idzie się ok 15 min.
https://www.booking.com/hotel/fr/du-viscos.pl.html
po ogarnięciu się wyruszyłem na poszukiwanie sklepu spożywczego coby z pragnienia nie umrzeć. Wielkiego wyboru w Lourdes niestety nie ma, bowiem w samym miasteczku jest tylko 1 (słownie jeden) carrefour.

carrefour lourdes.JPG


za to jest w nim wszystko co do szczęścia potrzebne :lol: :lol:
Po małym obiedzie - bagietka z serkiem + jakieś wino poszedłem w kierunku bazyliki. Polecam bardzo zapoznać się w historią budowy tej świątyni (a właściwie to są 3 kościoły nałożone na siebie) wraz z historią kultu maryjnego w Lourdes. Wydawać by się mogło że to było wieki temu a to miejsce właściwie nadal się tworzy na naszych oczach. Abstrahując od tego co kto myśli o religii bo to jego sprawa uważam, że wielbiciele stylu neogotyckiego będą bardzo uszczęśliwieni przebywając w tamtym miejscu.

lourdes bazylika.JPG


Czysto obiektywnie tam jest po prostu ładnie. Poniżej bazyliki znajduje się grota Matki Boskiej ogólnie dostępna

lourdes bazylika 2.JPG


obok kraniki z których leci woda, można pić bez ryzyka jakiegoś zatrucia. Obok jest również rzeczka, przy brzegu, której można w miły
sposób odpocząć. Ale nie pojechałem tam odpoczywać więc szybki obiad (pizza, którą sobie zrobiłem dzień wcześniej w pracy :lol: ) i idziemy dalej.

lourdes bazylika 3.JPG


W oddali za esplanadą po prawej widać zamek, obok niego są w zasadzie prawie wszystkie miejsca w których mieszkała św. Bernadetta wraz z rodziną. Także i tam jest ścisłe centrum, gdzie obok wszędobylskich sklepów z pamiątkami są również restauracje i pizzerie. Niestety do żadnej nie poszedłem bo dopiero co zjadłem swoją. Ceny za jakiś lichy obiad od 10euro choć jak ktoś lubi kebaby to i za 6 euro się naje ale raczej nie do syta. Jako, że lubię łazić postanowiłem iść przed siebie.

lourdes map.JPG



lourdes map 2.JPG


Po drodze napotkałem na cmentarz, ładny widok na pireneje, stary pałacyk jakiegoś bogatego człowieka, stary ratusz, dworek zbudowany jako hotel, aktualnie popadający w ruinę, romański kościółek i w miejscu gdzie kiedyś był stary kościół a obecnie w zasadzie nic nie ma prócz placu z biurem turystycznym - pomnik ofiar obu wojen światowych i
wojen toczonych przez Francję od 1945. Oczywiście tych z 1 WŚ jest kilka razy więcej niż z 2WŚ. Po spacerze wieczorem wróciłem do hotelu i poszedłem spać.

II Dzień

Autostopem pojechałem do miejscowości Pau gdzieś między Lourdes a oceanem. To był czas wyborów prezydenckich we Francji więc tematem numer 1 w przygodnych rozmowach były zawiłości francuskiej polityki. Francuzi wbrew pozorom są bardzo mili w stosunku do podróżnych i starają się im pomóc. Na swój sposób im się czasami to nawet udaje. Stereotypowy apodyktyczny i niemiły francuz wg mnie istnieje tylko ciągle powtarzanych opiniach głoszonych głownie przez podobnych ludzi. Ja w każdym bądź razie nigdy takiego nie spotkałem a to była moja chyba 6 wizyta turystyczna we Francji.
W Pau za 10 euro kupiłem bilet na pociąg do Biarritz. Przybyłem ok 15. Zakwaterowanie miałem w schronisku młodzieżowym nieopodal stacji kolejowej:
http://www.hifrance.org/auberge-de-jeun ... rritz.html
Co prawda to jest najtańszy nocleg w Biarritz, na stronie piszą że 20 euro. Ale w rzeczywistości musisz dopłacić jeszcze 10 za jakąś kartę hostelową, Trochę lipa no ale frycowe w końcu trzeba było zapłacić. Na szczęście było to jedyne :P Atmosfera w schronisku w miare ok, mójpokój był 4 osobowy, raczej młodsi ode mnie ludzie (mam 32 lata), śniadanie porażkowe chyba, że ktoś jest wielbicielem chemicznych płatków kukurydzianych i kawy z żołędzi nazbieranych z parku obok. Zostawiłem swoje ciężkie rzeczy i wyruszyłem na przechadzkę.

biarritz map.JPG




Samo miasto Biarritz, niegdyś sławny kurort czasy świetności ma już chyba za sobą. W porównaniu z miejscowościami na Lazurowym Wybrzeży wypada nieco biednie aczkolwiek nadal jest to bardzo ładne, zadbane i estetyczne miasto.
Tu widok od południa:

biarritz 0.JPG


Biarritz podobno znane jest obecnie z najazdu surferów z uwagi na bardzo dogodne warunki do uprawiania tego sportu. Owszem widziałem paru takich gości rodem z hollywodzkich filmów popijających piwo w nadmorskim barze lecz żaden niestety nie chciał pokazać jak pływa na desce. W Biarritz warto zobaczyć wzgórze gdzie jest akwarium, kościół nad morzem, mały port gdzie można zjeść posiłek zakupiony w Carrefourze na ulicy 2 Rue du Ctre. Tam też można kupić Sangrię 1,5 l za 2 euro :lol: .

biarritz 1.JPG


Później warto przejść się plażą w kierunku latarni na północy. Niestety na kąpanie się w oceanie było nieco za zimno, poza tym nie wziąłem kąpielówek :P Po dotarciu do latarni pokręciłem się nieco po okolicy oraz centrum miasta i skierowałem się w stronę schroniska gdzie dotarłem już po ciemku.

Dzień III
Pociągiem za 7 euro pojechałem do Hendaye, jest to ostatnia miejscowość we Francji granicząca z Hiszpanią. Znana z tego, że w Hendaye Adolf Hitler spotkał się w swoim wagonie z Francisco Franco. O tym wydarzeniu możecie poczytać tu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Spotkanie_w_Hendaye
Do Hendaye kursują również pociągi z Kraju Basków, peron jest ok 100 m od dworca głównego.

hendaye map.JPG


Pociąg do San Sebastian (po hiszpańsku) Donostia (po baskijsku) kursuje co pół godziny i kosztuje ok 1,50 euro. Tanio jak za godzinną podróż. Wysiada się na ślepym torze na którym pisze Donostia. Pierwsze kroki skierowałem ku pierwszej lepszej knajpie, żeby złapać darmowe wifi ponieważ nie miałem tu nic zarezerwowanego. Znalazłem jakiś hostel za 11 euro na bookingu w samym centrum przy ulicy Legazpi Kalea, poszedłem tam i faktycznie Pan, który mówił w jakimś dziwnym języku miał jedno łóżko w takiej cenie w wieloosobowym pokoju. To był czas chyba jeszcze przed sezonem bo ostatecznie nikogo nie było prócz mnie w tym pokoju.

Miasto San Sebastian w zasadzie mogę o nim powiedzieć, że wyróżnia się umieszczeniem na wzgórzu górującym nad nim twierdzy, której pozostałości można oglądać bez żadnych przeszkód i za darmo. Mi jako wielbiciela historii taka opcja jak najbardziej się podobała i spędziłem na tym wzgórzu chyba kilka godzin :)
Tu pozostałości cmentarza żołnierzy angielskich

ss1.JPG


Miłą atrakcją jest umieszczanie obok tych wszystkich stanowisk starych zdjęć i rekonstrukcji jak to wyglądało kiedyś. Kiedyś to znaczy ok 200lat temu

ss2.JPG



Tutaj pozostałości po stanowiskach ogniowych skierowanych w kierunku oceanu by odpierać atak wroga

ss3.JPG





Widok ze wzgorza na miasto, widać katedrę podobną do tej w Kolonii, podobno była na niej wzorowana

ss4.JPG



Po zejściu z twierdzy postanowiłem zjeść jakiś posiłek...

ss6.JPG



I udałem się na dalsze zwiedzanie. Padający deszcz nieco ostudził moja chęć łażenia no i w zasadzie do godziny 21 udało mi się obejść całe miasto wszerz i wzdłuż więc wróciłem do hostelu.

Dzień IV
Powrót do Lourdes. Rano udałem się na stację kolejową, gdzie odjechałem do Hendaye we Francji. Tam w punkcie kupna biletów Pan wyszzukał dla mnie połączenie autokarem via Biarritz, Bayonne, Dax i stamtąd TGV do Lourdes. Łącznie za 30 euro

ss7.JPG


Ostatecznie po prawie całym dniu podróży ok 17 dotarłem do Lourdes. Zakwaterowałem się znów w hotelu Du Viscos, który zarezerwowały mi bardzo miłe panie z Katowic bo ich o to poprosiłem smsem. Oczywiście pierwsze swe kroki skierowałem do mojego ulubionego sklepiku :lol: :lol: :lol:
Warto wybrać się wieczorem gdy już jest ciemno, wtedy odbywa się różaniec i dużo osób przychodzi z palącymi się świecami.

Dzień V
Do czasu odlotu o 20 wyruszyłem znów na obejście miejsc, których w Lourdes do tej pory nie zobaczyłem. Autobus na lotnisko odjeżdża co godzinę spod dworca kolejowego z ja do godziny 16 praktycznie non stop chodziłem po miejscowości. Ostatnia wizyta w bazylice i w mojej ulubionej miejscówce na błoniach i skierowałem się w strona dworca...żegnaj Lourdes...na pewno tu kiedyś wrócę, urzekła mnie ta miejscowość ;)

Koło godziny 4 nad ranem byłem już z powrotem w Rzeszowie, pierwsze me kroki skierowałem na kebaba bo od 5 dni nie zjadłem żadnego ciepłego posiłku :D

Dodaj Komentarz

Komentarze (2)

tom-stedd 19 września 2017 14:31 Odpowiedz
Miło obejrzeć ponownie Lourdes. Miasteczko spodoba się każdemu, też na pewno wrócę do niego. Dodam jeszcze, że przy wyjeździe z Lourdes jest centrum handlowe i Lidl, gdzie można kupić tańsze jedzenie, niż w Carrefourze. Mój pobyt również był w wersji ekonomicznej, ale spałem w hotelu. Jeśli nie byłeś pod zamkiem lub na zamku, to żałuj. Gdyby ktoś chciał poczytać bloga z mojego pobytu, to niech poszuka tutaj, a na pewno znajdzie :)
tom-stedd 19 września 2017 14:31 Odpowiedz
Miło obejrzeć ponownie Lourdes. Miasteczko spodoba się każdemu, też na pewno wrócę do niego. Dodam jeszcze, że przy wyjeździe z Lourdes jest centrum handlowe i Lidl, gdzie można kupić tańsze jedzenie, niż w Carrefourze. Mój pobyt również był w wersji ekonomicznej, ale spałem w hotelu. Jeśli nie byłeś pod zamkiem lub na zamku, to żałuj. Gdyby ktoś chciał poczytać bloga z mojego pobytu, to niech poszuka tutaj, a na pewno znajdzie :)