Następnie odrabiam zaległości dnia pierwszego i zaglądam do domu autorstwa Friedensreicha Hundertwassera. Po trasie zaglądam na pyszne śniadanie do Trześniowskiego, który udowadnia mi, że nie potrafię robić kanapek. Te są tak pyszne, że dwa razy domawiam kolejne kawałki. To już nie kwestia ceny, obecnie 1,30 E za kawałek, ale kwestia istotniejsza, kwestia smaku. I to takiego. Polecam.
Następnie zgodnie z planem odwiedzam okolice Kościół Św. Karola, Opery i Albertiny.
Następnym kulinarnym punktem wycieczki był słynny tort Sachera, który podawany jest w Hotelu Sachera w niezmiennej recepturze od XIX wieku. Do kawiarni hotelowej wpuszczani jesteśmy przez kelnerkę, która od razu wskazuje Nam nasza stolik. Dzięki takiemu rozwiązaniu w kawiarni nie ma zgiełku, przepychu. Podoba mi się to rozwiązanie. Tort pyszny, słodkawy, ale nie przesłodzony. Kakowo-czekoladowy biszkopt z konfiturą morelową i polany czekoladą.
Po deserze u Sachera obieram azymut Kościół Św. Augustyna. Tam też znajduje się tablica upamiętniająca odsiecz Wiedeńską Jana III Sobieskiego.
Dalej Hofburg, kolumna morowa i Katedra Św. Szczepana. W Katedrzę decyduję się na wjazd na wieżę.
Po zwiedzaniu po raz kolejny zaglądam na Hochen Markt. Tym razem na hot doga z Kaserkrainerem. Po zaspokojeniu głodu wybieram się, by zwiedzić Kościów Wotywny. Oglądam go zarówno z zewnątrz jak i od środka bardzo dokładnie. Punkt obowiązkowy.
Po Kościele Wotywnym spaceruję do Ratusza przed którym to napotykam na festyn i uczestniczę przez chwilę w wydarzeniu.
Bardzo fajne zdjęcia i to w podwójnej ilości
:) . Przyjemnie zobaczyć moje ulubione europejskie miasto we wrześniowym słońcu. Życzę kolejnych takich przyjemnych wypraw
Następnie odrabiam zaległości dnia pierwszego i zaglądam do domu autorstwa Friedensreicha Hundertwassera. Po trasie zaglądam na pyszne śniadanie do Trześniowskiego, który udowadnia mi, że nie potrafię robić kanapek. Te są tak pyszne, że dwa razy domawiam kolejne kawałki. To już nie kwestia ceny, obecnie 1,30 E za kawałek, ale kwestia istotniejsza, kwestia smaku. I to takiego. Polecam.
Następnie zgodnie z planem odwiedzam okolice Kościół Św. Karola, Opery i Albertiny.
Następnym kulinarnym punktem wycieczki był słynny tort Sachera, który podawany jest w Hotelu Sachera w niezmiennej recepturze od XIX wieku. Do kawiarni hotelowej wpuszczani jesteśmy przez kelnerkę, która od razu wskazuje Nam nasza stolik. Dzięki takiemu rozwiązaniu w kawiarni nie ma zgiełku, przepychu. Podoba mi się to rozwiązanie. Tort pyszny, słodkawy, ale nie przesłodzony. Kakowo-czekoladowy biszkopt z konfiturą morelową i polany czekoladą.
Po deserze u Sachera obieram azymut Kościół Św. Augustyna. Tam też znajduje się tablica upamiętniająca odsiecz Wiedeńską Jana III Sobieskiego.
Dalej Hofburg, kolumna morowa i Katedra Św. Szczepana. W Katedrzę decyduję się na wjazd na wieżę.
Po zwiedzaniu po raz kolejny zaglądam na Hochen Markt. Tym razem na hot doga z Kaserkrainerem. Po zaspokojeniu głodu wybieram się, by zwiedzić Kościów Wotywny. Oglądam go zarówno z zewnątrz jak i od środka bardzo dokładnie. Punkt obowiązkowy.
Po Kościele Wotywnym spaceruję do Ratusza przed którym to napotykam na festyn i uczestniczę przez chwilę w wydarzeniu.