0
Antares 26 października 2017 20:51
Któregoś pięknego dnia wpadłam na pomysł, żeby odwiedzić nowych znajomych w Mainz. Sprawdziłam bilety z Wrocławia do Frankfurtu – Lufthansa życzyła sobie ok. 100 EUR. No nie, nie ma opcji! Następnego dnia rano przypomniało mi się, że przecież jakoś ostatnio Ryanair uruchomił połączenie z Krakowa na główne lotnisko we Frankfurcie. Mogłam wykorzystać tylko jakiś weekend we wrześniu – i tu Azair przyszedł z pomocą. Bilety kupiłam za 110, ale PLN. :) Polski Bus też się znalazł od ręki.
A później wybuchła afera z anulowaniem lotów przez Ryanaira. Przez 3 dni czekałam jak na wyrok, ale udało się, polecę!

W piątek z samego rana spakowałam się na dworzec i pojechałam do Krakowa. Ponieważ wszystko poszło zgodnie z planem, miałam jeszcze ok. 3,5h na spacer po Krakowie, ale niestety pogoda nie sprzyjała zdjęciom – paskudnie mżyło i trochę wiało. Przyjemniej siedziało się na kawie w Glonojadzie, czy na pierogach w TUbarze (dawno nie jadłam takich dobrych pierogów ze szpinakiem!). Miałam cały czas nadzieję, że Moguncja przywita mnie zgoła innym klimatem. Samolot nie miał opóźnień, mój gospodarz odebrał mnie z lotniska, a w drodze do mieszkania dowiedziałam się o planach na czas mojej wizyty – pierwszy wyjazd od niepamiętamkiedy, do którego nie przyłożyłam ręki! :D

Pobudka w sobotę była dość wcześnie jak na urlop, ale o 8:30 musieliśmy wychodzić. Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do Rüdesheim am Rhein. O poranku miasteczko było jeszcze senne, kawiarnie się dopiero otwierały, a nad Renem rozpościerała się jeszcze senna mgiełka.


Dolina Renu 001.jpg



Dolina Renu 003.jpg



Dolina Renu 004.jpg



Dolina Renu 005.jpg



Poszliśmy od razu po bilety i wskoczyliśmy w kolejkę linową na wzgórza. Kilka minut jazdy pozwoliło złapać nastrój na cały czas trwania naszej wycieczki - jest uroczo.


Dolina Renu 006.jpg



Dolina Renu 007.jpg



Dolina Renu 009.jpg



Dolina Renu 010.jpg



Dolina Renu 011.jpg



Wprawdzie jest już po zbiorach, ale winne krzewy i tak prezentują się jak mała armia, stojąc w rządkach.


Dolina Renu 013.jpg



Dolina Renu 015.jpg



Dolina Renu 014.jpg



Dolina Renu 018.jpg



Z kolejki przeszliśmy pod monument, który jest upamiętnieniem zjednoczenia Niemiec. Usłyszałam przy okazji ciekawą historię tego miejsca – w dużym skrócie brzmiała ona mniej więcej tak: otóż niejaki Otto von Bismarck tak długo prowokował Francuzów, że ci w końcu zdecydowali się na atak. Biedni Niemcy musieli się więc bronić – i tak doszło do wojny, którą wygrali i która doprowadziła do zjednoczenia landów. Monument powstał dla upamiętnienia tych wydarzeń, a statua wolności (Germania) ustawiona jest tak, aby patrzeć w stronę Francji i przypominać im o tym zwycięstwie, jednocześnie zniechęcając do kolejnych ataków, gdyby kiedyś znowu im się zachciało. ;)


Dolina Renu 022.jpg



Dolina Renu 026.jpg



Skierowaliśmy się dalej na trasę zwiedzania. Na końcu ścieżki, po lewej stronie od Germanii, tuż przy lasku jest kolisty wyasfaltowany placyk – w tym miejscu dawniej zawracały powozy z arystokracją, która przyjeżdżała na wzgórze. My poszliśmy dalej w ten las, dokładnie tu jest nasza trasa. :)


Dolina Renu 020.jpg



Po drodze minęliśmy jakieś ruiny, następnie dziwną budowlę z przyjemnością w nazwie i kilka punktów widokowych na Dolinę Renu.


Dolina Renu 031.jpg



Dolina Renu 032.jpg



Dolina Renu 033.jpg



Dolina Renu 033a.jpg



Dolina Renu 035.jpg



Z drugiej strony lasku czekał na nas wyciąg krzesełkowy, który zabrał nas na dół, na nabrzeże.


Dolina Renu 036.jpg



Dolina Renu 038.jpg



Dolina Renu 041.jpg



Dolina Renu 042.jpg



Dolina Renu 044.jpg



Dolina Renu 045.jpg



Dolina Renu 052.jpg



Dolina Renu 048.jpg



Dolina Renu 049.jpg



Stamtąd, w samo południe, odpłynęliśmy jakąś łajbą, która w 10 minut przeprawiła nas na drugi brzeg i wysadziła pod zamkiem Rheinstein. W międzyczasie zaczęło się wypogadzać, a słońce zaczynało nawet przygrzewać.


Dolina Renu 053.jpg



Dolina Renu 054.jpg



Jeden z tarasów był zamknięty dla zwiedzających, bo właśnie odbywał się ślub jakiejś włoskiej pary. Ale można było się wdrapać na wyższe tarasy i wieżyczkę zamku, skąd rozpościerały się równie piękne widoki. Przy zamku działa również restauracja, a sam zamek dysponuje swoją malutką winnicą, z której można zakupić butelkę wina (19 EUR).


Dolina Renu 055.jpg



Dolina Renu 056.jpg



Dolina Renu 058.jpg



Dolina Renu 057.jpg



Dolina Renu 059.jpg



Kiedy opuściliśmy stare mury i wróciliśmy na nabrzeże, żeby wrócić tą samą łajbą do Rüdesheim am Rhein, stałam już tylko w krótkim rękawku, ciesząc się ciepłymi promieniami słońca. Powrót stateczkiem trwał ok. 50 minut.


Dolina Renu 061.jpg



Dolina Renu 062.jpg



Dolina Renu 063.jpg



Dolina Renu 065.jpg



Dolina Renu 066.jpg



Dolina Renu 067.jpg



W połowie drogi minął nas 100-letni Goethe. Po Renie wiosłowali też kajakarze i miłośnicy górskich pontonów. Przy okazji dowiedziałam się, że Ren jest głównym kanałem dostaw paliwa lotniczego do Frankfurtu – kiedy kilka lat temu region nawiedziła susza, mieli ogromny problem i podobno rozważano nawet anulowanie części lotów.


Dolina Renu 064.jpg



W drodze powrotnej zwiedziliśmy też rodzinną wioskę mojego gospodarza, Hallgarten. Przede wszystkim jednak pojechaliśmy tam, żeby sprawdzić, jak się miewa Oskar i jego rodzina. :)


Dolina Renu 068.jpg



Pod wieczór wróciliśmy do Moguncji i pojechaliśmy do centrum. Tam czekała na nas druga grupa znajomych, razem z którymi poszliśmy na kolację.


Dolina Renu 075.jpg



Dolina Renu 076.jpg



Dolina Renu 077.jpg



Dolina Renu 080.jpg




Dodaj Komentarz

Komentarze (10)

krystoferson112 26 października 2017 21:07 Odpowiedz
O jej jak tam pięknie....super wyprawa.
metia 26 października 2017 21:27 Odpowiedz
Nad Renem to wiedzą, jak oszczędzać wodę ;)
antares 26 października 2017 21:53 Odpowiedz
Informacje praktyczne: do Rüdesheim am Rhein można dojechać pociągiem, ale wg miejscowych jednak lepiej mieć samochód; parkingi są płatne, ale można znaleźć inne miejsca - my parkowaliśmy gdzieś na uboczu w jakiejś ślepej alejce za free, tuż obok płatnego parkingu :) Noclegi i transport akurat miałam za free, więc nie pomogę w kwestii tych kosztów. Loty - 110zł, Polski Bus - 40zł, bilet Romantik Tour - 18 eur (w cenie: kolejka linowa na wzgórze, wyciąg krzesełkowy na dół, przeprawa przez rzekę, wejście na zamek, na koniec powrót statkiem do punktu startu), więcej szczegółów tu: http://www.seilbahn-ruedesheim.de/en/se ... antiktour/ Kolację jedliśmy w tym browarze http://www.eisgrub.de/#Meals - nie jestem fanem piwa, ale to naprawdę było świetne! Jedzenie też.
firley7 26 października 2017 22:32 Odpowiedz
Fajny, weekendowy trip do "sąsiadów za miedzą".Podoba mi się przystępna cena Romantic Tour i...sielskie krajobrazy :)
antares 26 października 2017 22:48 Odpowiedz
A jak winnice nabierają jesiennych barw, jest wręcz baśniowo! I mam ochotę tam wrócić właśnie w takiej późniejszej porze. :)
pbak 27 października 2017 01:46 Odpowiedz
Swojskie klimaty :-)Podrzucę trochę z moich doświadczeń:Ta rada miejscowych odnośnie samochodu to chyba jakaś dziwna jest. Parkingi w dolinie Renu są raczej średnio dostępne i często płatne. No i wina nie za dużo można wypić a październik to czas na federweiser - smakuje to cudo jak sok z winogron ale ma pod 10% i nieźle trzepie. Dojazd pociągiem z lotniska, Mainz czy Frankfurtu jest banalnie prosty i w miarę szybki, na więcej osób bilet dzielony będzie kosztował porównywalnie do parkingu. A najlepiej to zwiedzać te okolice na rowerze. Tak pustego Rudesheimu jak na zdjęciach to dawno nie widziałem. Trzeba pamiętać, że w ciągu dnia a szczególnie w weekendy turystów jest tam niestety sporo, włączając w to Azjatów (mają to chyba w swoim Top 10 rzeczy do zobaczenia w Niemczech).
julk1 27 października 2017 02:16 Odpowiedz
Podobała mi się relacja, a jeszcze bardziej zdjęcia.Szczególnie warte pamięci jest zdjęcie z butelkami wina i nalepka na nich z napisem "Oszczędzaj wodę, pij Rieslinga". :lol: Reklama dźwignią handlu...
antares 27 października 2017 07:52 Odpowiedz
@pbak Popraw mnie Ty lub ktoś inny, jeśli jestem w błędzie - pomiędzy wioskami nie jeżdżą autobusy, jest tylko pociąg. Jego częstotliwości nie znam, ale mieszkańcy się skarżą, że za bardzo hałasuje i regularnie protestują przeciwko tej trasie (albo są za ograniczeniem połączeń, albo za likwidacją). No i np. do takiego Hallgarten pociąg już nie dojeżdża, jak i do paru innych. Być może stąd rada, żeby jednak przemieszczać się samochodem. Rowerem też jak najbardziej - wzdłuż rzeki ciągną się kilometrowe ścieżki rowerowe. @firley7 Są też tańsze bilety, ten nasz był akurat full wersją, ale naprawdę było warto.
pbak 27 października 2017 10:44 Odpowiedz
Pociagi jezdza po obu stronach Renu, z tego co widze na stronie DB to co pol godziny, wiec nie jest tak zle. Raczej nie sadze, zeby ta trase zamkneli, Niemcom wszystko halasuje ale z postepem walczyc ciezko. Autobusami w okolicy nie jezdzilem ale ich siec wydaje sie byc raczej spora, choc niektore moga jezdzic tylko w dni robocze / szkolne. http://www.r-t-v.de/data/Fahrplaene_201 ... n-2017.pdf
jolkah 1 lutego 2018 09:14 Odpowiedz
O Matko, @Antares - bardzo mój klimat, co za WIDOKI!!! zgłoszę się po informacje, jak tylko znajdę jakiś termin :D