+1
jolkah 29 października 2017 15:06
Ateny 2016

Nie wiem czy za ten tekst o Atenach i Grecji @Zeus nie ukaże mnie jakąś surową karą, ale jeśli będzie ona polegać np. na wypiciu butelki wina to znaczy, że było warto :)

Nie wiem też szczerze mówiąc czy jest sens pisać o podróży, która wzbudziła na początku tyle złych emocji. O równie złych emocjach pisałam już przy okazji pobytu w Budapeszcie, ale wtedy chyba zapomniałam o zeszłorocznych Atenach. To, w jaki sposób przywitała mnie Grecja w pewien chłodny styczniowy wieczór było równie tragiczne, jak równie chłodny i wietrzny kwietniowy wieczór na Malcie.

Po trzecie, nie wiem co z tego będzie zaczynając relację od złych aspektów podróży do stolicy Grecji, ale uważam, że warto dać temu szansę - tak jak i Atenom, bo okazały się bardzo łaskawe :) Mam nadzieję, że moje przeżycia pozwolą komuś innemu nie popełnić tych samych błędów i nie zepsuć sobie ogólnego wrażenia, które moim zdaniem, ostatecznie, było bardzo pozytywne!

DZIEŃ I

Jest takie powiedzenie, że nie ocenia się książki po okładce, a pierwsze wrażenie może być mylne, ale Grecy przeszli sami siebie. Obraz nędzy i rozpaczy. Pamiętam do teraz wiadomości, które pisałam na facebooku do Zeusa, wściekła, że ściągnął mnie w takie miejsce. O ile autobus z lotniska dojeżdża na plac Syntagma Square, który w nocy robi jeszcze względnie dobre wrażenie, to wszystko, co wydarzyło się potem, wołało o pomstę do nieba. Pierwsze, co zauważyłam to wszechobecnych bezdomnych - pod każdym drzewem, poszarpanych, zabrudzonych, rozwalonych na trawie. Zapomniałam dodać, że chodzi o psy? Bezdomne psy - dla mnie to był szok kulturowy, ale o tym później. Jestem ogromną miłośniczką zwierząt i amatorem wszystkich rodzajów psów. Tego wieczoru poryczałam się po raz pierwszy. Nie miałam czym je nakarmić, jak zabrać ze sobą. Psy wylatywały na główną ulicę przed Parlamentem, auta trąbiły, ogólny gwar i hałas, a ja modliłam się przez łzy, żeby nic im się nie stało. Bartek, widząc co się dzieje, zareagował bardzo szybko i po prostu, brzydko mówiąc, zaciągnął mnie do metra. Trzeba było dostać się do hotelu, a było już trochę późno. Metro dowiozło nas na przystanek Omonia i wtedy zaczęło się najgorsze. Ta nazwa zapisze się w historii i w naszej pamięci. Ten zapach, a raczej smród, ten syf na ulicy, papierki na papierkach, zgniłe warzywa, śmieci na śmieciach. Co jedna ulica to coraz ciemniej, coraz mniej bezpiecznie. Nikt nie pisał na bookingu, że żeby dotrzeć do tego hotelu trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu, czy choćby jego resztek. Szale przeważyły opuszczone budynki, graffiti na każdym kroku i pełno pijanych osobników bliżej nieokreślonej narodowości.

Hotel chyba wiedział co robi, jak umieszczał zdjęcia na stronie booking.com - specjalnie wykadrowane, widać tylko samą fasadę, względnie urządzone pokoje, ewidentnie same dobre strony. To, co było dookoła hotelu też przeszło moje najśmielsze oczekiwania o tym, jak może być źle. Sam pokój to kolejny akt w tym dramacie. Klima, która nie działa, okno którego nie da się otworzyć i łóżko z niezbyt czystą pościelą, ale trzeba było sobie radzić. Po wejściu do pokoju opadły wszelkie resztki hamulców i poryczałam się tego dnia kolejny raz. Obiecałam sobie, że się nie ruszę z pokoju dla własnego bezpieczeństwa przez cały pobyt, miałam nawet myśli żeby zorganizować szybszy powrót do domu. Nie zrozumcie mnie źle, nie oczekiwałam luksusów rezerwując jeden z tańszych hoteli, ale okolica, w połączeniu z tym co zostałam w kwaterze, zrobiło swoje.

Ale była nadzieja - Bartek postanowił poprawić mi humor winem, więc po 22:00 zapuścił się w czeluść dzielnicy w poszukiwaniu czynnego sklepiku, ale czego się nie robi dla miłości. Udało się. Wino wlało trochę ciepła do mojego serca i optymizmu na następny dzień. Jak wiadomo - po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój. W ten sposób, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, strach zniknął i postanowiłam nawet wyjść na zewnątrz. Wystarczyło trochę słońca, tudzież wina! Niestety, rano okazało się, że problem dalej jest widoczny i po prostu leży [dosłownie...] na ulicy [mam na myśli m.in. rozjechane główki kapusty i resztki po innych warzywach :)]. Dlatego gorąco nie polecam nocowania w okolicach Omonii, a jeśli już, wychodźcie i wracajcie jak jest jeszcze jasno. Unikniecie niepotrzebnych nerwów :)


12631246_10206814530774975_1656034626_o.jpg


12620846_10206814532935029_879001317_o.jpg



12620733_10206814532575020_600322718_o.jpg



12620603_10206814532295013_430200140_o.jpg



12591840_10206814529574945_1632605278_o.jpg



DZIEŃ II


Żeby nie było, że tylko narzekam, teraz opowiem o przyjemniejszych rzeczach. Mimo, że Ateny dały mi popalić pierwszego dnia, to po względnie przespanej nocy postanowiłam zaryzykować wyjście na zewnątrz. Gdy myślicie o Atenach, przede wszystkim kojarzą się one z Akropolem, Świątynią Zeusa czy honorową zmianą warty pod Parlamentem i żołnierzami w dziwnych strojach. Już drugiego dnia okazało się, że Ateny to o wiele więcej. Zabytkowe budowle i antyki, starożytne miejsca można znaleźć na każdym kroku. Tego dnia ukochałam sobie dzielnicę w pobliżu stacji metra Monastiraki i do końca pobytu spędzałam tam każdą wolną chwilę. Zwiedzanie rozpoczęliśmy jednak od uroczystej zmiany warty, a dopiero później od Biblioteki Hadriana, a raczej jej szczątków. Z tamtej perspektywy pierwszy raz mogłam zobaczyć na własne oczy fragment Akropolu. Pamiętam do dziś ile kosztowało mnie to emocji, to było trochę jak spełnienie marzeń. Podobnie czułam się pod Koloseum w Rzymie. Człowiek tyle lat uczy się o czymś w szkole, najbardziej lubując się w starożytności, a potem może to obejrzeć na własne oczy! To jest to, co cenię w podróżach, ale nie o tym chciałam pisać. Okazuje się, że obywatele Unii Europejskiej mają darmowy wstęp do tegoż zabytku, więc skorzystaliśmy. Co prawda Bartek powiedział, że „Jesteśmy z Polski” i przez chwilę myśleliśmy, że Polacy mają w Atenach „za darmo”, ale szybko okazało się, że chodzi właśnie o Państwa członkowskie. Ale uwaga, nie wszędzie ten argument zadziała :)


1.jpg



YDXJ0497.jpg



2.jpg



3.jpg



4.jpg



6.jpg



7.jpg


Kolejną atrakcją była Agora Ateńska oraz Hefajstejon. Potężna przestrzeń, a pośrodku kolumny, kolumienki i ich fragmenty. Pachniało prawdziwą starożytną Grecją. Tylko te graffiti. Dosłownie na każdym kroku i na każdym zabytku. I te psy! W tym miejscu postaram się wytłumaczyć fenomen ateńskich, bezdomnych psów. Wchodząc do Agory Ateńskiej [bilet 4 euro] dostrzegliśmy psa wylegującego się w styczniowym słońcu. Na razie jednego. Pokonując kolejne metry tego terenu znalazłam tych psów jeszcze kilkanaście. Okazuje się bowiem, że te psy tak naprawdę nie są bezpańskie. Są "wszechpańskie”, należą do miasta, do zabytków, do kultury. Żyją sobie tam spokojnie, jak pełnoprawni obywatele, nocując w miejscach, o których nam się nie śniło. Mają swoje miski z wodą poustawiane pod drzewami i ludzi, którzy systematycznie je dokarmiają. Mają nawet swoje obroże, czasami więcej niż jedną. Wpisały się na stałe w portret miasta. Są szczęśliwe i to właśnie uszczęśliwiło i uspokoiło też mnie.

Ale wracając do naszej wycieczki. W Agorze Ateńskiej już całkiem konkretnie przyjrzałam się Partenonowi, który wyrastał nad miastem, ale zwiedzanie Akropolu było zaplanowane na jutro. Ciekawość wzięła górę, idziemy więc wyżej. Spacerując wąską uliczką dookoła Agory dostaliśmy się na mój pierwszy ateński Punkt Widokowy – Wzgórze Aeropagus. Przyjemna, ale niedługa wspinaczka i jesteśmy na szycie. A tam raj dla moich oczu, przepiękne widoki i sporo miejsca na popołudniowy odpoczynek. Z winem. Zachód słońca, coś do przegryzienia, a obok ukochana osoba. Szkoda tylko, że ciągle było względnie chłodno, mimo zapewnień Zeusa, że będzie 20 stopni J


8.jpg



9.jpg



10.jpg



11.jpg



12.jpg



13.jpg



14.jpg



15.jpg



16.jpg



17.jpg



18.jpg



19.jpg



20.jpg



21.jpg



22.jpg



23.jpg



24.jpg


Dzień II zakończyliśmy kolacją w greckiej restauracji, popijając jedzenie jakimiś specyfikami, które podarował nam kelner, gdy dowiedział się, że jesteśmy z Polski. Zostało trochę sił na zaliczenie kolejnego punktu widokowego, który dojrzeliśmy tego dnia ze wzgórza Aeropagus, czyli Wzgórza Likavitos. Niestety spacer na samą górę nie wchodził w grę, bo było już fest ciemno, wybraliśmy więc szybką przejażdżkę kolejką [koszt 7 euro]. Na szycie wiało jak w Kieleckiem, ręce trzęsły się niemiłosiernie, a statyw latał na wszystkie strony, ale udało się. Ze względu na temperaturę i te warunki, piwo, które zakupiliśmy z nadzieją wypicia na wzgórzu i cieszenia się widokiem, musieliśmy skonsumować czekając na przyjazd w górnej stacji kolejki. Ale zdjęcia nocne zrobione. Można wracać spać.


nocne.jpg



nocne2.jpg



nocne3.jpg


CDN.

Dodaj Komentarz

Komentarze (28)

dyzio1 29 października 2017 15:29 Odpowiedz
Pierwszy raz w Grecji?
greg1291 29 października 2017 15:51 Odpowiedz
Najpierw kupuję hotel w syfiastej okolicy, a potem się dziwię że na ulicach syf. Jeżeli się jest tak wrażliwym trzeba lepiej dobierać kraje i hotele na wyjazdy. :roll:
don-bartoss 29 października 2017 16:05 Odpowiedz
Relacje bez sztucznych "ochów i achów", podobnie jak negatywne opinie na Allegro, są najbardziej wartościowe.
jolkah 29 października 2017 16:13 Odpowiedz
greg1291 napisał:Najpierw kupuję hotel w syfiastej okolicy, a potem się dziwię że na ulicach syf. Jeżeli się jest tak wrażliwym trzeba lepiej dobierać kraje i hotele na wyjazdy. :roll:Wbrew pozorom nie cała Grecja i nie całe Ateny tak wyglądają.Spokojnie, doceniam każde doświadczenia i przynajmniej się na tym uczę :) to relacja z wyjazdu prawie sprzed dwóch lat, daj jej szansę ;)
rockriderr 29 października 2017 18:23 Odpowiedz
Droga autorko - ciesz się, że nie byłaś w Salonikach :D
firley7 29 października 2017 18:32 Odpowiedz
Podobają mi się Ateny w styczniu :) Czekam na dalszą część relacji.
stasiek-t 29 października 2017 18:35 Odpowiedz
Chętnie bym zobaczył jakiegoś opisywanego psa na tych zdjęciach :)
flove 29 października 2017 18:39 Odpowiedz
Eee ... to nie jest kwestia okolicy hotelu ... Zrobiłem trochę kilometrów po Grecji i jej (nawet najbardziej zadupiastych) wyspach i niestety 90% Aten to taki stary, warszawski Żerań. Jedynie bliskie okolice Monastiraki (i to nie w każdą stronę) są do przyjęcia a reszta to chaos, brud i tłok ... Ostatnim razem gdy tam byłem (rok temu) spotkałem nawet kilka świerzo spalonych aut ;) ale to zdaje się było zaraz po jakiś demonstracjach.
antares 4 listopada 2017 15:38 Odpowiedz
Niestety na mnie również Ateny zrobiły słabe wrażenie (byłam tam w 2009), jedynie Akropol mnie nie zawiódł.
pawel-t 4 listopada 2017 18:35 Odpowiedz
jolkah napisał:Okazuje się, że obywatele Unii Europejskiej mają darmowy wstęp do tegoż zabytku, więc skorzystaliśmy. Pod warunkiem, ze ten obywatel jest studentem z wazna legitka. Btw, bardzo sie Ateny zmienily przez niespelna 2 lata od Twojego pobytu. Dzis wrocilem i bezdomnych psow nie dostrzeglem, ta mega niebezpieczna Omonia hmmm w dzien, wieczor czy tez w srodku nocy wygladala tak samo spokojnie, smieci ? owszem, skladane w kartonach i workach pod drzewami i oczekujace na wywiezienie, czyli norma w poludniowych krajach. Dobrze, ze nie przejalem sie tym co napisalas o Atenach, bo nieslusznie zrezygnowalbym z wyjazdu :)
potek7 4 listopada 2017 19:54 Odpowiedz
To kwestia gustu. W Atenach byłem 4 razy. Faktem jest, że spotyka się pełne kosze, obskurne budynki, pomalowane witryny, śpiących na ulicy, ale mnie to nie przeszkadza i bardzo lubię tam spędzać czas i chodzić, spacerować, zwiedzać, jeść greckie przysmaki. Bywałem tam też w lutym, maju, wrześniu i zawsze dla nas było pięknie. Pomimo tego, że ostatnio mieszkałem w hotelu na Omonii i spacerowałem obok hindusów i innych nacji. Myślę, że w przyszłym roku też odwiedzę Ateny i wejdę na górę, porobię zdjęcia, zjem pyszne owoce, warzywa, sery, kebab i souflaki, wypiję frappę. Nie każdemu tam się będzie podobać i to jest ta różnica, ale bezdomnych psów nie widziałem. Koty owszem, nawet żółw spacerujący po ulicy obok parku, ale psy? Jak będę kolejny raz to zwrócę na nie uwagę.
qba85 4 listopada 2017 20:37 Odpowiedz
Ciekawe, mam takie same doświadczenia jak kolega wyżej - nie zauważyłem bezpańskich psów, pewnie pojedyncze sztuki mógłbym przegapić, ale na pewno nie duże liczby, bo po kilku niemiłych przygodach jestem na psy bez opieki wyczulony... ;) W zasadzie po tej opowieści przemyślałbym wizytę w Atenach kilka razy więcej hehe
rysiek 4 listopada 2017 21:51 Odpowiedz
Byłem w Atenach kilkanaście,może już kilkadziesiąt razy.Specjalnie dla Aten i tylko przejazdem, w "przelocie".Ostatnio w lipcu tego roku gdy przez kilka godzin ,między lotem z Naxos a Berlinem,przy 36C, pokazywałem to miasto znajomym,którzy widzieli je pierwszy raz.Teraz wciąż szukam ,bo niestety spóźniłem się ze swoimi planami na Sylwestra, jakiejś taniej okazji na lot z okolic Wrocławia.Kocham Ateny!Uwielbiam je mimo tego ,że wciąż widzę wałęsające się psy (szczególnie między Monastiraki a Thissio),że pełno tu odrapanych budynków ze śladami grafitti,których nienawidzę.Ale wystarczy ,że podniosę głowę i zobaczę Akropol,że popatrzę na Ateny z góry- z Likawitos,że kolejny już raz zjem kebaba w restauracji "O Thanasis" na ulicy Mitropoleos ,że wieczorem przejdę się na Psiri gdzie można posłuchać muzyki na żywo.Nie,nie chciałbym tu zamieszkać na stałe ale "zdobywanie" Aten za każdym razem budzi mój zachwyt i szacunek połączony z podziwem!
andrzejdz 4 listopada 2017 22:28 Odpowiedz
W Atenach zawsze był smog,ale to kupę lat do tyłu. Po niedzielnej wyprawie do stolicy każdego póżniej bolała głowa. Mieszkałem na peryferich i jednoznacznie odpowiadam,że Ateny nienawidzę ,choć od 20 lat byłem w nich kilkakrotnie, a do Grecji wracam co najmniej 2 razy w roku,to przyznaję sie bez bicia ,że i tak Ateny są kochane ,jak cała Grecja.
65437 5 listopada 2017 01:06 Odpowiedz
Lubię relację, lubię.Szczera przynajmniej. Nie wiem na ile politycznej niepoprawności można sobie tu pozwolić, ale że skomentuję krótko: "typowo kobieca" ;)Chcąc zatem lekko uderzyć w otrzeźwiające tony, chociaż tylko troszkę: jeśli Omonia i wieczorno/nocne Ateny wywołują płacz, to albo podnieś progi tolerancji znacznie, albo porzuć marzenia o podróżowaniu... Chcesz bodźców do uzasadnionego płaczu? Zapraszam do Indii :> Są naprawdę gorsze miejsca na tym łez padole niż Grecja :)A prawda prozaiczna- Bartek zniknął w czeluściach, ale jednak wrócił cały i zdrowy z winem. Później było bardzo fajnie. Definicja czystej pościeli w hotelach bywa bardzo bardzo szeroka, nie tylko w Grecji. Wreszcie każda "południowoeuropejska" stolica czasem zgrzeszy lekkim brudem i zaniedbaniem i to nie Grecja jest bardzo brudna, ale to Polska jest stosunkowo bardzo czystym krajem.
jolkah 5 listopada 2017 21:00 Odpowiedz
Kochani.Dziękuje Wam za te komentarze :)Miałam świadomość, że zaczynając w ten sposób mogę wywołać burzę, podobnie jak Ateny zrobiły spustoszenie pierwszego dnia w mojej głowie :)Ale zwróćcie uwagę prosze na to, że wracam wspomnieniami do podróży sprzed 2 lat i mam wrażenie jakby była ciągle we mnie żywa!! Pamiętam każdą chwilę w tym miejscu i wbrew temu, co Wam się może wydawać również pokochałam to miejsce.Zanim dokończę swoją relację chciałabym tylko dodać, że to byłą najważniejsza podróż w moim życiu i to w dodatku w ważnym dla mnie terminie :) Żadna inna wyprawa do tej pory [a latam często ale blisko - boję się latać, ale to długa historia] nie dała mi tyle ile ty styczniowe Ateny. Z żadnej innej podróży nie wyciągnęłam tyle, nie nauczyłam się tyle - pokory, cierpliwości, drugiej szansy.Tylko czekam aż tam wrócę! Jak zaczęłam, taki efekt chciałam uzyskać. Nie oceniajcie książki po okładce, to będzie naprawdę pochlebna relacja :)ps1. z tą legitymacją i darmowymi wejściami to niestety nie prawda. Legitymacji już nie miałam :)ps2. ktoś prosił o te psy.. o te "biedne" ateńskie psy.. muszę przejrzeć moje 1500 zdjęć, ale na razie zaproszę Was po prostu do googla. Najwyraźniej nawet jest coś takiego jak "ateńskie psy" :) https://www.google.pl/search?q=dogs+of+ ... 66&bih=637
pawel-t 5 listopada 2017 21:18 Odpowiedz
@Zeus jesli sie orientujesz to wrzuc info od kiedy darmowe wejscie m.in. na Akropol i Agore jest dla studentow z UE a nie dla kazdego obywatela UE
jolkah 5 listopada 2017 21:25 Odpowiedz
@Pawel_T z góry przepraszam, nie chodziło mi o to, że nie masz racji. Po prostu w Bibliotece Hadriana wpuścili mnie za darmo bez legitki, a do Agory Ateńskiej nikogo z nas bez opłaty [B. miał legitymacje]. Może przypadek :)
pawel-t 5 listopada 2017 21:40 Odpowiedz
Dlatego wywolalem Zeusa, bo ciezko znalezc takie informacje :) na pewno jest oficjalnie w cenniku podane, ze studenci UE wchodza za darmo na Akropol i Agore, na stadion panathinaiko dla studentow sa bilety ulgowe (2,5EUR), co do reszty atrakcji to nie orientuje sie
misiatek 5 listopada 2017 21:45 Odpowiedz
Bardzo mi się podoba Twoje ówczesne podejście do problemów (bo relacja sprzed dwóch lat, więc dużo pewnie się zmieniło) - w okolicy dzikiej i strasznej wysłać faceta po nocy po wino, coby się pocieszyć po traumie śmieci na ulicach i niezbyt czystej pościeli. :D
potek7 3 marca 2018 18:54 Odpowiedz
Każde miasto, każdy kraj ma swoje wady i zalety. Ateny są fajne i będę tam wracał, ale nie twierdzę, że są naj....W lutym byłem w Rzymie i twierdzę, że zabytki są tam bardziej interesujące i jest ich znacznie więcej. Od tej pory oba miasta będą jako stałe punkty w moim terminarzu.
oszukani 3 marca 2018 20:14 Odpowiedz
@potek7 też uważam, że Rzym ma ciekawsze zabytki i w moim odczuciu są lepiej uporządkowane.W Atenach wygląda to tak, że jak jakiś kamień kiedyś spadł na ziemię to tak leży do dzisiaj. Nikt nie postarał się aby jakoś to ogarnąć
potek7 3 marca 2018 23:03 Odpowiedz
Zabytki to nie wszystko. Jedzonko w Atenach jest pyszne, w Rzymie też, ale inne. To właśnie każdy z nas musi samemu doświadczyć i wybrać. Moim zdaniem w pierwszej kolejności powinno się zobaczyć Ateny, a dopiero w drugiej Rzym. Odwrotna kolejność może zaburzyć wartości i być niesprawiedliwym dla Aten, a te też są piękne i warte zobaczenia i to nie raz.
andrzejdz 3 marca 2018 23:24 Odpowiedz
W Atenach wygląda to tak, że jak jakiś kamień kiedyś spadł na ziemię to tak leży do dzisiaj. A niech leży tam gdzie spadł. Ma to jakąś wartość historyczną.Ateny i cała Grecja to kolebka ludzkiej cywilizacji. Kilkanaście lat spędziłem tam ,jeżdzę 2-3 razy w roku i oficjalnie odpowiem ,że nienawidzę tego miasta, choć chadzam tymi ulicami i siedzę w kanajpkach zapychając się pittą z gyrosem ,popijając retsiną, amstelem czy mythosem. To miasto zasługuje aby je kochać jak ktoś je znienawidził
cichyy 8 marca 2018 14:56 Odpowiedz
Cześć.Lecę w sobotę do Aten na 4 dni.Chciałbym prosić o garść szybki porad co zobaczyć?Będę z żoną i małym dzieckiem, które jednak nie stanowi przeszkody w całodziennym zwiedzaniu miasta bo jest jeszcze noszone w nosidełku :-)Z grubsza wiemy już gdzie warto się stołować, w ciągu podróży w ostatnich 6 latach nauczyłem się w pierwszej kolejności kierować sprawdzonymi wyborami forumowiczów f4f a w drugiej kolejności czasem szukać czegoś na własną rękę. Do tej pory się sprawdzało idealnie.Jeden dzień lub chociaż pół chcielibyśmy poświęcić na relaks nad morzem. Co polecacie? Plaża w Pireusie, która?Czy lepiej jechać do Gylfady/Vari lub Varkizy. ktos pisał, ze mozna tam dotrzeć "Metro linia czerwona dojeżdża już do stacji Eliniko ,to 4 stacje dalej od starej końcowej Agios Dimitros i potem 25 min autobusem 171 i jesteśmy na plaży w Varkizie. Obok w Voulagmeni można wykąpać się w jeziorku w którym jest stała temp wody ok 28 st,pojechać dalej do Sunio malowniczą drogą brzegiem morza." - czy ten autobus nadal kursuje?A może lepiej popłynąć na jakąś pobliską wysepkę?W samym mieście mam w planie Akropol, Muzeum Akropolu (tutaj pytanie czy 2h wystarczą na taką skróconą rundę po muzeum?), zmianę warty przy parlamencie, wzgórze Likavitou.Co jeszcze polecacie i czy jeszcze jest jakiś ciekawy punkt widokowy?
arcco 8 marca 2018 19:24 Odpowiedz
Są bitety 5-dniowe za 9 euro. Kupujesz, pierwszy raz "odbijasz" i później już jeździsz bez ograniczeń. tylko transfer na i z lotniska jest dodatkowo płatny.Wszystko masz opisane w wiki :https://www.fly4free.pl/forum/transport,forum,1436
shagrat 8 marca 2018 22:08 Odpowiedz
cichyy napisał:Co jeszcze polecacie i czy jeszcze jest jakiś ciekawy punkt widokowy?Są dwa wzgórza, Filopappou ze świetnym widokiem na Akropol i Lycabettus, też z fajnym widokiem, ale już na całe miasto.Możesz rzucić okiem na moją mapkę z atrakcjami w Atenach: https://drive.google.com/open?id=1lP0dk ... sp=sharingDo jedzenia zwłaszcza Atlantikos na tani i pyszny seafood. Kawiarnia Little Kook jest 2x droższa niż inne, ale ma cudowny, bajkowy wystrój - są sale z bohaterami np. Alicji z Krainy Czarów itp. Na greckie wino warto do Cinque Wine & Deli Bar - mają zestawy degustacyjne i pyszne przekąski. Osobiście z dzielnic najbardziej podobało mi się Monastiraki i Gazi (tam nocowaliśmy).Prawdę mówiąc z metra skorzystałem może raz poza linią z lotniska. Na snucie się po mieście to chyba nie ma sensu, jeśli nocleg masz w centrum. Nie jestem też pewny, czy wizyta nad morzem w marcu na pewno będzie relaksem ;)
cichyy 9 marca 2018 12:49 Odpowiedz
Bardzo Wam dziękuję za szczyptę uwag.Resztę z grubsza ogarnąłem.