+1
igore 9 listopada 2017 22:46
Po dwóch dniach w Panama City miałem ochotę odpocząć od zgiełku miasta. Tym bardziej, że widziałem przygotowania do świętowania kolejnej rocznicy odzyskania niepodległości i domyślałem się co się święci. Za organizację wyjazdu na San Blas zabrałem się dość późno. W recepcji hotelu poprosiłem, by zadzwonili do biura San Blas Experience z pytaniem, czy można się z nimi wybrać następnego dnia. Odpowiedzieli, że najbliższy możliwy termin jest za 4 dni. Ehh – pomyślałem – trzeba było zająć się tym wcześniej. W recepcji zauważyłem ulotki firmy San Blas Trip i poprosiłem, by zadzwonili tam. Porozmawiałem z jednym z organizatorów ale nie udzielił mi zbyt wielu informacji. Powiedział, że zostawi mi wiadomość. Zrezygnowany poszedłem zwiedzać zakamarki stolicy. Po powrocie recepcjonistka przekazała mi, że mam być gotowy o 5.30 rano. Ok, to już za 6 godzin. Rada na przyszłość, tego typu wycieczki lepiej rezerwować wcześniej.
Przyjechali punktualnie. Standardowo, jeździliśmy po mieście zbierając kolejnych uczestników. Zakupy w supermarkecie, kilka przetasowań w samochodach i jedziemy. Droga na początku nie wygląda malowniczo, po pewnym czasie robi się bardzo ciekawa. Jedziemy przez dżunglę. Nie jest to żaden off road – droga jest asfaltowa, pełna zakrętów i stromych podjazdów. W samochodzie rozmowy:

- A Ty właściwie na jaką wyspę jedziesz?

Uświadomiłem sobie, że nie mam pojęcia. Kierowca rozwiał moje wątpliwości wypowiadając słowo Senidup.
Po drodze mijamy posterunek graniczny, płacimy 20 USD opłaty, sprawdzają nasze paszporty.


1.jpg



2.jpg



3,1.jpg



Przyjeżdżamy do portu. Wywołują wszystkich z wyjątkiem mnie. Okazuję się, ze moja łódka wypływa z innego miejsca. Płyniemy. Fale są wysokie, Kuna nie przejmują się, że o mało nie wypadamy za burtę. Jesteśmy cali mokrzy. W pewnym momencie zatrzymujemy się. Problemy z silnikiem. Na łodce jest ze mną tylko para Niemców i dwaj indianie Kuna Yala. Jestem największy i w mniejszości, to pewnie mnie zjedzą pierwszego. Na szczęście po kilkunastu minutach udaje się uruchomić silnik. Przybijamy jeszcze do brzegu, by uzupełnić zapasy. Dookoła dziesiątki maleńkich wysepek porośniętych palmami.
Przybijamy do jednej z nich. Senidup znajduje się w sporej odległości od stałego lądu. Zarezerwowałem najtańszą opcję – dorm – ale i tak będę spał sam. Rozglądam się po wyspie. Można ją obejść w 5 minut, jeśli idzie się wystarczająco wolno... Gdzieś dosłyszałem, że obiad jest o 12-ej. Widzę ludzi siedzących przy stole, więc i ja siadam. Od razu rzuciło mi się w oczy, że tylko ja nie mam fioletowej opaski na ręce. Cóż, może dostanę później.
Zjadłem rybę, arbuza gdy podchodzi do mnie jeden z właścicieli i pyta:

- Senor, w ktorym mieszkasz domku?
- Numer 8.
- Po tej czy po drugiej stronie wyspy?
- Po drugiej.
- Zjadłeś obiad po złej stronie.....


W tym momencie poczułem na sobie wrogie spojrzenie współbiesiadników. Czułem się jak w jednym
z tych programów telewizyjnych, w ktorych dwie drużyny walczą między sobą na bezludnej wyspie.
- Czy myślicie, że mogę jeszcze zamówić kawę – spytałem chcąc trochę rozluźnić atmosferę. Nie udało
mi się i czmychnąłem na swoją stronę czym prędzej.

Po drugiej stronie wyspy też dostałem reprymendę i propozycję zjedzenia drugiego obiadu. Grzecznie odmówiłem. Dostałem też zieloną opaskę. ;) Okazało się, że wszyscy wyjeżdząją o 15 i w obozie zostanę sam. Wykorzystałem więc czas na rozmowy z dwoma małżeństwami. Gadatliwa Włoszka przez 2 godziny opowiadała o swoich podróżach i życiu w USA. Jej mąż powiedział do mnie wyłącznie kilka zdań:

- Pamiętaj, że śniadanie jest o 7, obiad o 12 a kolacja o 18. I nie chodź już jeść na drugą stronę wyspy.

Miło było, ze tak się mna opiekowali. Zostawili mi sporo prowiantu, pożegnaliśmy się i zostałem sam.


3,2.jpg



3.jpg



4.jpg



5.jpg



6.jpg



7.jpg



8.jpg



9.jpg



Popływałem, słońce spaliło mi nogi a bohater książki, którą czytałem domyślał się już kto jest mordercą.
Wieczorem usiadłem na plaży. Kolejne piwa znikały szybko. Czułem się jak Robinson Cruzoe. Wiatr, pełnia księzyca, spadające gwiazdy, ja i mój towarzysz – pelikan, którego roboczo nazwałem Edward.
Po godzinie Edward też się gdzieś ulotnił... Po kilku godzinach poszedłem spać. Szum morza i wiatr bez problemu pokonujący ściany prowizorycznej chatki ukoiły mnie do snu.



10.jpg



11.jpg



12.jpg



13.jpg



14.jpg



15.jpg



16.jpg



17.jpg



18.jpg



19.jpg

- orientujesz się czy jest możliwość pozostawienia niepotrzebnego bagażu w biurze, które organizuję wycieczkę ?

Nie sądzę. Ludzie z którymi jechałem zostawiali bagaże w hotelach.

- piszesz o wizycie w markecie już pod odebraniu przez biuro ? Czy tak jest w standardzie ?
Rozumiem, że mogę mieć już w plecaku pełen zapas :)

Wydaje mi się, że to standard. Możesz mieć ze sobą co chcesz.

- co najlepiej ze sobą zabrać, jeżeli chodzi o jedzenie ? Alkohol ?
Czytalem, że porcje, które oferują na poszczególnych wyspach są ok jednak niedosyt pozostaje...

Porcje są spore. Najlepiej wziąć ze soba coś do picia i jakieś przekąski. Butelka wody kosztuje bodajże 3 USD a piwo 2 USD.

- Jak wygląda to łącznie jeżeli chodzi o koszty ?

Ja za całość zapłaciłem 154 USD. Opcji jest jednak wiele i są dostosowane do zasobności portfela.

- Istnieje możliwość upolowania czegoś na obiad ?

Nie wiem, nie próbowałem. Jestem zbyt leniwy. ;)San Blas to ok. 370 wysp, z czego tylko ok. 50 jest zamieszkałych. Jak łatwo policzyć, każdy dzień w roku możemy spędzić na innej wyspie. Są większe, mniejsze, z drzewami i bez, widziałem wyspę tylko z jedną chatką. Życie na wyspie nie wydaje się być skomplikowane. Kobiety zajmują się przygotowaniem jedzenia i rękodziełem, mężczyźni wykonują drobne naprawy. Wszyscy w wolnej chwili wylegują się w hamakach i czekają na przyjazd kolejnych turystów.


DSC08847.jpg



DSC08849.jpg



IMG_20171102_071555.jpg



IMG_20171102_071819.jpg



Zjadłem śniadanie, popływałem trochę i również czekałem na przyjezdnych. Około godz. 10-ej łodką przypłynęła żydowska para i Niemiec ze swoją panamską dziewczyną.Godzinę później na wyspę przybyło sporo Kuna i skończyła się sielanka. Zaczęło być głośno a na piasku lądowały kolejne puszki piwa. Trochę z nimi popiłem, porozmawiałem a gdy odpłynęli wróciłem do swoich obowiązków: pływania, picia piwa, czytania i czekania na kolejny posiłek. Uważam też na kokosy, poprzedniego dnia jeden spadł metr ode mnie i od tego czasu postanowiłem trochę bardziej się im przyglądać. W międzyczasie rozmawiam oczywiście z resztą turystów.
Panamka, która wcześniej odwiedziła już 3 inne wyspy archipelagu, narzekała na jedzenie.

- Tutaj dają tylko ryby a na innych podawali nam homara.

Trzeba powiedzieć, że techinki PR-u są Kuna obce. Potrafią zabrać ludzi na snorkeling i nie zaoferować masek do pływania (na wypożyczaniu mogliby nieźle zarobić). Generalnie nie interesują się zbytnio przybyszami, robią swoje i nie dązą do interakcji.

Drugi dzień na Senidup trochę mi się dłużył. Generalnie nie lubię plażowania i nie wyobrażam sobie dłuższego pobytu na wyspie. Pewnie odszedłbym od zmysłow. Dwa dni były dla mnie w sam raz.
Kolejnego dnia wypływamy przed 8-mą. Tym razem nie zmokłem, obyło się też bez problemów z silnikiem. Na przystani mnóstwo ludzi, w Panamie zaczyna się długi weekend. Zastanawiam się w jaki sposób znajdę samochód, który ma mnie odebrać . Udaje się. Kierowca zawozi wszystkich do miejsc, z których odbierał ich wcześniej. Z ciszy i spokoju Senidup, trafiam w sam środek świetowania.


DSC08883.jpg



IMG_20171101_105718.jpg



IMG_20171101_162349.jpg



IMG_20171103_075438.jpg



IMG_20171103_082910.jpg

Dodaj Komentarz

Komentarze (4)

miotaczkiszonki 10 listopada 2017 09:03 Odpowiedz
Igore,Wybieram się na San Blas pod koniec listopada, więc mam kilka praktycznych pytań :- orientujesz się czy jest możliwość pozostawienia niepotrzebnego bagażu w biurze, które organizuję wycieczkę ?- piszesz o wizycie w markecie już pod odebraniu przez biuro ? Czy tak jest w standardzie ?Rozumiem, że mogę mieć już w plecaku pełen zapas :) - co najlepiej ze sobą zabrać, jeżeli chodzi o jedzenie ? Alkohol ?Czytalem, że porcje, które oferują na poszczególnych wyspach są ok jednak niedosyt pozostaje...- Jak wygląda to łącznie jeżeli chodzi o koszty ? - Istnieje możliwość upolowania czegoś na obiad ?Z góry dzięki za odpowiedź ! "Jestem największy i w mniejszości, to pewnie mnie zjedzą pierwszego." :D
igore 10 listopada 2017 09:53 Odpowiedz
miotaczkiszonki napisał:- orientujesz się czy jest możliwość pozostawienia niepotrzebnego bagażu w biurze, które organizuję wycieczkę ?Nie sądzę. Ludzie z którymi jechałem zostawiali bagaże w hotelach.- piszesz o wizycie w markecie już pod odebraniu przez biuro ? Czy tak jest w standardzie ?Rozumiem, że mogę mieć już w plecaku pełen zapas :) Wydaje mi się, że to standard. Możesz mieć ze sobą co chcesz.- co najlepiej ze sobą zabrać, jeżeli chodzi o jedzenie ? Alkohol ?Czytalem, że porcje, które oferują na poszczególnych wyspach są ok jednak niedosyt pozostaje...Porcje są spore. Najlepiej wziąć ze soba coś do picia i jakieś przekąski. Butelka wody kosztuje bodajże 3 USD a piwo 2 USD.- Jak wygląda to łącznie jeżeli chodzi o koszty ? Ja za całość zapłaciłem 154 USD. Opcji jest jednak wiele i są dostosowane do zasobności portfela.- Istnieje możliwość upolowania czegoś na obiad ?Nie wiem, nie próbowałem. Jestem zbyt leniwy. ;)
pawel-wawrzyniec 11 grudnia 2017 16:28 Odpowiedz
witam, a czy bagaż można po prostu zabrać ze sobą na wyspę?
pawel-wawrzyniec 11 grudnia 2017 16:28 Odpowiedz
witam, a czy bagaż można po prostu zabrać ze sobą na wyspę?