+2
Pietrucha 26 stycznia 2018 13:51
„- … ok, podsumowując: zarówno ja i Ty zdecydowanie chcemy się przejechać kolejką. Zawrzyjmy umowę, że zrobimy to razem, ale różnie to w życiu bywa i żeby się wiecznie nie blokować to powiedzmy, że...
- Do 35 roku życia ja nie mogę bez Ciebie, a Ty beze mnie przejechać się kolejką w celach turystycznych. Stoi?
- Stoi!”

Późnym wieczorem, zimnego, grudniowego dnia dwóch studentów postanowiło wspólnie zrealizować swój cel, o którym myśleli od gimnazjum. Tylko, że w gimnazjum przeczytali, że taka atrakcja kosztuje
12 tysięcy złotych i to utkwiło im w głowach. Jednak po uświadomieniu sobie, że obecne, rzeczywiste koszty diametralnie się różnią, nastąpiło pytanie: dlaczego nie teraz? :) Ale jak już tak zajechać na koniec Rosji to co wtedy? Wracać z powrotem pociągiem? Przylecieć samolotem? Dobraliśmy trzeciego kolegę i w ten sposób powstał plan podróży na dni 24.08-13.09.


0.jpg



Jako, że nadeszła sesja i szukam alternatywnych zajęć od nauki, postanowiłem przestać żerować na relacjach innych i ze względu na część przydatnych informacji zamieścić tutaj własną :) Patrząc na jakość zdjęć użytkowników w innych relacjach, trochę mi wstyd wstawiać swoje, ale jakoś przeboleję.

Dzień 1: Warszawa – Petersburg
Dzień 2: Petersburg



Screenshot_2.jpg



Założyliśmy plecaki przewyższające nas samych i w drogę! 15000 km drogą lądową przed nami! Naszym głównym celem było sprawdzenie na własną rękę jak to jest w tej całej sławetnej kolei transsyberyjskiej. Żaden z nas nie jest miłośnikiem sztuki ani znawcą historii, więc muzea i zabytki nie były najważniejszymi punktami naszej podróży. Całość wyjazdu zaplanowaliśmy tak, aby w miarę możliwości w nocy
się przemieszczać, a w dzień zwiedzać. Wizy załatwialiśmy za pośrednictwem wizaszybko.pl i byliśmy pozytywnie zaskoczeni jakością obsługi. Przyjęliśmy przelicznik 160 rub=10 zł.

Za przebycie trasy z Warszawy do Petersburga zapłaciliśmy 215 zł (niestety późno kupiliśmy bilety). Mieliśmy dwie, krótkie przesiadki w Wilnie i w Rydze. Wbudowany wyświetlacz z ciekawą bazą filmów, automat z ciepłymi napojami i Łotyszka Marta umilały nam dwudziestopięciogodzinną podróż. Kontrolę graniczną w Rosji przeszliśmy dość szybko i bezproblemowo. Wraz z porankiem przywitaliśmy Wenecję Północy. Zaczęliśmy od szybkiej przechadzki po Newskim Prospekcie, aby zobaczyć wnętrze Soboru Kazańskiej Ikony Matki Bożej.


12.jpg



Zmierzając w kierunku Twierdzy Pietropawłowskiej usłyszeliśmy nieśmiałe: „cześć, czy mi się zdaje czy rozmawiacie po polsku?”. W ten sposób wygrany bilet na loterii sam trafił nam w ręce i resztę dnia spędziliśmy razem z Olą (pozdrawiamy!). W naszym odczuciu Petersburg to miasto bardzo czyste i zadbane. Przepych i mnogość zabytków można było dostrzec na każdym kroku. Jednak to po wejściu do Soboru na Krwi (250 rub) człowiek wybałusza gałki oczne. Piękno wszechobecnej mozaiki jest piorunujące.


34.jpg



35.jpg



37.jpg



38.jpg



Umiejętności negocjatorskie Oli zaowocowały tym, że we czwórkę do ermitażu weszliśmy za 0 rubli zamiast za 2800 :) Mówi się, że „cudze chwalicie, swojego nie znacie”, ale nie, nie spotkaliśmy nigdy takiego ogromu bogactwa w żadnym miejscu w Polsce.


32.jpg



91.jpg


90.jpg



104.jpg



110.jpg



108.jpg



Pod koniec dnia zdecydowaliśmy się na symboliczny, pierwszy łyk dobrze zmrożonej substancji, no bo przecież to nasz pierwszy dzień w Rosji. Rozmiar nas zaskoczył, tym samym umacniając w stereotypowym poglądzie o pijackiej Rosji (jak sami później zweryfikowaliśmy – błędnym poglądzie).
Czego się dowiedzieliśmy po podróży to, to, że jeden dzień na Petersburg to za mało. W samym ermitażu można spędzić cały dzień, a i dla niektórych to będzie za mało. Teraz żałujemy, że nie zobaczyliśmy Pałacu Peterhof. Do transportu używaliśmy głównie naszych stóp, a poza tym Ubera i metra 45 - rub za przejazd. Po 15 godzinach musieliśmy pożegnać się z Piotrogrodem. Wsiadając do pociągu doświadczyliśmy pierwszej styczności z wagonem kolei transsyberyjskiej, którym zmierzaliśmy już w kierunku serca Rosji…


Screenshot_3.jpg

Dzięki za odzew! W takim razie jedziemy dalej ;)

Dzień 3: Moskwa
Dzień 4-7: Moskwa – Irkuck Kolej Transsyberyjska


„Tu jest tak bardziej rosyjsko” i „Patrzcie, prawie jak w Warszawie” – to słowa, które jako pierwsze wypłynęły z naszych ust po tym, jak po siódmej rano wysiedliśmy na dworcu w Moskwie. Naszym oczom ukazały się, a jakże, dwa Pałace Kultury.


119.jpg



Nie popełniliśmy błędu z dnia poprzedniego i nasze bagaże zostawiliśmy na dworcu (230 rub). Naszą wędrówkę zaczęliśmy od przechadzki na Placu Czerwonym. W ten dzień niestety Kreml był zamknięty, ale w zamian tego na placu odbywały się pokazy z udziałem koni i występy zespołów rosyjskich. Następnym celem było Museum of Space (250 rub). Za możliwość robienia zdjęć należało dopłacić. Muzeum naprawdę interesujące dla fanów kosmonautyki, lecz ogromną wadą jest to, że informacje występują tam w większości w języku rosyjskim. Mimo tego dowiedzieliśmy się, że Rosjanie mieli w planach zmienić pole ziemi. Jakie? Tego nie doprecyzowali :D


IMG_20170826_110506.jpg


IMG_20170826_112646.jpg



176.jpg



Dla humanistów również znajdzie się ciekawe miejsce jakim są Patriarsze Prudy. Mimo swojej prostoty i niewielkich rozmiarów było to dla nas urocze miejsce, idealne na przerwę na posiłek. Bardzo ciekawą alternatywą jest sklep Yeliseevskiy Gastronom, gdzie w otoczeniu pięknych zdobień można kupić zwyczajne produkty w zwyczajnych cenach.


IMG_20170826_133538.jpg



166.jpg



Z drugiej strony jeśli chcecie zobaczyć przykład nowoczesnego bogactwa to wybierzcie się do galerii GUM koło Placu Czerwonego – naszego ostatniego punktu w Moskwie. Tak samo jak dzień wcześniej w Petersburgu jako miejsce ciepłego posiłku wybraliśmy Stołowaja (w GUM Stołowaja 57 na najwyższym piętrze), odpowiednik baru mlecznego.


188.jpg


178.jpg


179.jpg


196.jpg



Przykładowe ceny:
pączki z kawą 70 rub
bliny 360 rub
pierogi 200 rub
Lipton 1,5l 100 rub
chleb 70 rub
metro w Moskwie 55 rub


172.jpg



Co zaobserwowaliśmy podczas krótkiego pobytu w dwóch największych miastach w Rosji? Na pewno to, że są to miasta drogie w codziennym życiu. Ceny było lekko wyższe niż w Polsce, a płace niższe niż u nas. Przy każdym wejściu do metra czy dworca, należało przejść przez barierki wykrywające metal. Za pierwszym razem nie wiedzieliśmy co robić, gdy barierki wydały dźwięk, a stojący przed nami ochroniarz po prostu się patrzył i nie zrobił ani kroku w naszą stronę. Później się okazało, że to norma, a barierki stoją tylko dla pozoru. W takich właśnie publicznych miejscach widzieliśmy mnóstwo, często zbędnych pracowników starszej daty. Z późniejszych rozmów wywnioskowaliśmy, że po przejściu na emeryturę w wieku 55 lat, starsze osoby dorabiają sobie w taki sposób, inaczej brakłoby im środków do utrzymania. Moskwa jest o wiele mniej urokliwym miastem niż Petersburg. W stolicy zauważaliśmy już śmieci na chodnikach i pijaczków - w Petersburgu nie. Jednakże w obydwu miastach funkcjonuje bardzo dobrze rozbudowana linia metra. My korzystaliśmy z „żetonów”, które uprawniają jednorazowego przejazdu niezależnie od jego czasu, włączając w to przesiadki do różnych linii. Dobrze, że jeden z nas znał język rosyjski, bo nasza znajomość angielskiego na niewiele się przydała. Co ciekawe, na okienkach niektórych kas widniała naklejka „We speak English”, co świadczy o tym, że jest to rzadkość :) Jeśli ktoś ma parcie na matrioszkę, to w najniższych cenach widzieliśmy je w Moskwie.


Screenshot_4.jpg



Jak się żyje w kolei transsyberyjskiej?

Co ważne kolej transsyberyjska, to nie jest tylko jeden pociąg, który jedzie z Moskwy do Władywostoku. To wiele połączeń codziennie odbywających się na tej samej trasie. Co więcej, jadąc w głąb Rosji trasy się rozgałęziają i dzielą się na bajkalsko-amurską, transsyberyjską, transsmongolską i transmandżurską. To co dla nas było atrakcją turystyczną, dla miejscowych jest zwyczajnym środkiem transportu. Dla nas 4-godzinna podróż pociągiem brzmiała ekscytująco, dla nich katorżniczo. Zaskoczyło nas to, że byliśmy jedynymi turystami w wagonie, że nie usłyszeliśmy nigdzie innego języka niż rosyjski, że trzydziestoletnia Katya powiedziała, że jesteśmy jedynymi przyjezdnymi jakich spotkała, a jeździ koleją od małego. Mimo tego w wagonie napotkaliśmy dziesiątki uśmiechów, a bardziej odważni próbowali zagadywać po rosyjsku (po dwudniowej rozgrzewce polsko-rosyjski miałem na wystarczająco dobrym poziomie, aby się dogadać nawet na temat posagu :D). W pociągu panowała miła, rodzinna atmosfera. Co jakiś czas po wagonach przechadzali się policjanci (najbezpieczniejsza kolej na świecie), ludzie często wychodzili z wagonu, zostawiali swoje rzeczy, nie obawiając się kradzieży. Wagony były bardzo stare, choć czyste i zadbane. Dostaliśmy wypraną, zapakowaną, pachnącą pościel.
Wagon i toalety kilka razy dziennie były sprzątane przez prowadnice. Bez względu na to czy jechaliśmy wagonem z chemiczną toaletą, bez chemicznej toalety (różnica polega na tym, że nie pompuje się wody pompką i do muszli wylewa się płyn dezynfekujący) czy jechaliśmy drugą klasą (coupe), w wagonach nie ma prysznica. Są za to dwie toalety, gdzie w podłodze jest kratka odpływowa. Kolega zabrał ze sobą rozłożystą gąbkę (taka siateczkowata w kształcie kwiatka) i to był strzał w dziesiątkę. Jeśli macie za dużo miejsca w plecaku możecie wziąć przedłużacz-złodziejkę. Rosyjska inżynieria przewidziała 4 gniazdka na cały wagon, z czego jedno znajdowało się na wysokości 1,9 m, gdzie ludzie wieszali swoje telefony na kablu i niejednokrotnie im spadały, ale na to polska inżynieria znalazła swój sposób :) Dobrą robotę robił bojler z wrzątkiem i dlatego polecamy zabrać herbatę, która wyśmienicie smakuje w kubkach wydanych przez prowadnice. Przyda się również wiedza na temat tego, że gdy toaleta jest zamknięta to na tablicy świeci się czerwona kropka :D Chcieliśmy mieć pewność, że będziemy spali obok siebie i wcześniej zakupiliśmy bilety na stronie tutu.ru. Później od czwórki Polaków (pozdrawiamy!) usłyszeliśmy, że gdy kupowali bilety w kasach na rosyjskich dworcach to nie mieli problemu z rozmieszczeniem w kupie. Jeśli macie wpływ na wybór miejsca to polecamy zająć łóżka w poprzek wagonu, najlepiej na środku. Pod dolnym łóżkiem znajduje się spory schowek, nad górnym jest luka na bagaże. W wariancie dwuosobowym sugerujemy zajęcie obydwu łóżek po jednej stronie. W przypadku trzech osób dobrze mieć dwa dolne łóżka, gdyż wtedy siedzi się „u siebie” po obydwu stronach stolika. Trafiliśmy na przemiłych towarzyszy podróży, więc w praktyce nie było u nas podziału na moje/Twoje łóżko. Pociąg miał bardzo częste, lecz krótkie postoje. Kilka razy dziennie miał miejsce postój, który umożliwiał wyjście i zrobienie zakupów. Rzadko korzystaliśmy z wagonu restauracyjnego, gdyż dania są drogie (zupa 250 rub) i bez szału. Na każdy wagon przypadają dwie prowadnice, które są bardzo otwarte na rozmowy – u nich również można kupić podstawowe artykuły spożywcze. W sierpniu, większość prowadnic było młodymi studentkami. Pokazały nam przeróżne guziki i pokrętła i ich kantorku, a przed startem pozwoliły nam nawet trzymać na zewnątrz pociągu kijki w żółtych i czerwonych kolorach pokazujące maszyniście czy wszyscy pasażerowie wrócili do pociągu i czy można ruszać (normalnie wyzwanie życia :D). Za dwie trasy Moskwa-Chabarowsk tam i z powrotem, czyli za miesiąc ciągłej pracy mają płacone około 3000 PLN. Jak myślicie jak długo trwa szkolenie z pracy, która głównie opiera się na sprzątaniu, sprawdzaniu biletów i sprzedawaniu zupek chińskich? Jesteście w tak samo dużym błędzie, jak my byliśmy. Odpowiedź to dwa. Nie dni, nie tygodnie. Dwa miesiące.


IMG_20170827_182304.jpg


IMG_20170827_182300.jpg


182.jpg


183a.jpg


184.jpg


185.jpg


186.jpg


187.jpg


188.jpg


233.jpg


233a.jpg


233b.jpg


233c.jpg


234.jpg



Dni mijały beztrosko, a my powoli czuliśmy jet laga (jeśli można tak to nazwać). Za oknem widoki, ani trochę nie przypominały nam o bogactwie Petersburga. Drewniane wsie z piaszczystymi drogami było normą.
Co smutne, widzieliśmy wiele opuszczonych fabryk, bloków, pustostanów. Pomimo tego, że picie alkoholu w wagonach jest zabronione to ludzie… zaraz, zaraz. No właśnie, nie. Prawie nikt nie walił chamsko wódy tak jak nam się wydawało, że tak będzie. Co ciekawe, gdy wysiedliśmy na stacji w Nowosybirsku to okazało się, jest tam prohibicja. W nocnych godzinach nie można kupić wódki. W Rosji. Kto by się spodziewał? Pośpiesznie jednak ruszyliśmy do drugiego sklepu, gdzie zaklęcie „flaszka z pod lady” neutralizowało skutki klątwy. Udało nam się zintegrować z najbliższymi towarzyszami. Nikt nie robił nam problemów, gdy byliśmy cicho, a fajnie tak sobie na Syberii pograć w karty z Miszą przy kieliszku 8-)
Z rozmów wywnioskowaliśmy, że Rosjanie wybrali mniejsze zło, czyli Putina, bo kradnie mniej niż inni i trzyma złodziei twardą ręką, że jak ktoś mieszka na wsi, to oznacza to, że jest ubogi oraz, że prawdą jest, że niedźwiedzie zeżerają ludzi. Podróż koleją to idealny czas na odpoczynek. Jest to czas kiedy melancholijnie możesz spoglądać na zmieniający się krajobraz za oknem, kiedy po prostu bycie tam daje Ci poczucie spokoju i przyjemności. Dojeżdżaliśmy już do Irkucka, gdzie po godzinie 21 mieliśmy ruszyć do Listwianki. No bo wiecie, myśleliśmy, że Bajkał to unikat na skalę światową, Listwianka to miejscowość turystyczna najbliżej Irkucka, więc nie będzie problemu z dojazdem wieczorową porą.
I wtedy Misza nam oznajmił, że jesteśmy idiotami skoro myślimy, że o tej porze cokolwiek będzie jechało do Listwianki…
Martinuss napisał:
Fajna relacje :)

Mam dodatkowe pytania;
1. W pociągu można za produkty płacić kartą? (Wagon restauracyjny i obsługa ''pokładowa'')
2. Jest zasięg GSM podczas całej podróży pociągiem?
3. Ile płaciliście za osobę na pociąg? :)
4. Bilety przesyłają do domu na polski adres czy trzeba jakoś odebrać na dworcu?


Uprzedzasz moje podsumowanie :D

1. Tylko gotówka.
2. Korzystaliśmy z karty Megafon, która ponoć sprawdza się najlepiej. Nie zawsze jednak był internet, powiedziałbym, że połączenie mieliśmy przez około 70% trasy. Jednak w dużych miastach net działał bardzo sprawnie. Co ciekawe karta ta, nie działała w naszym modemie, musieliśmy robić hotspot z telefonu.
3. Aktualne ceny sobie bez problemu możesz sprawdzić. W sumie wszystkie rosyjskie pociągi wyniosły nas 978 zł/os.
4. Po prostu drukujesz ze sobą potwierdzenie i idziesz z nim do prowadnicy wraz z paszportem.

Dzień 8: Listwianka nad Bajkałem
Dzień 9: Irkuck – Czyta
Dzień 10: Czyta – Zabajkalsk
Dzień 11: Przejście przez granicę



Screenshot_2.jpg



„-hahah, nic tam o tej porze nie jeździ. Możecie pochodzić sobie nocą po irkuckich barach, ale jest duża szansa, że dostaniecie wpie**ol. Mam inny pomysł. Zostanę dzisiaj Waszym prywatnym taksówkarzem, jeśli zwrócicie mi za paliwo.” Jak się okazało flaszka z pod lady była rentowną inwestycją i nim się obejrzeliśmy Misza prowadził nas przez brzydki, brudny, ciemny Irkuck. Misza szedł bardzo szybko, ciągle rozmawiał przez telefon. Żartowaliśmy sobie w stylu „Misza teraz dzwoni do kolegów i mówi: rybka połknęła haczyk”.


254.jpg



Zaszliśmy między dwupiętrowe szeregi garaży, gdzie nie było żywego ducha i gdzie panowała ciemność i zaraz po tym jak nasz przyjaciel otworzył drzwi do swojego garażu i ujrzeliśmy portret Lenina, sznureczkiem nadjechały 4 czarne auta z przyciemnianymi szybami. Zaczęliśmy nerwowo zerkać po sobie, Misza dalej jak gdyby nigdy nic coś przenosił w garażu, a auta się zbliżały w naszą stronę… po czym pojechały dalej. Uśmiechy pojawiły się na naszych twarzach, zajechaliśmy na chwilę do mieszkania Miszy, po czym ruszyliśmy nad Bajkał. 70 km minęło szybko i gdzieś na końcu małej rosyjskiej miejscowości, w okolicach północy żegnaliśmy się inżynierem budownictwa wręczając mu załącznik o wdzięcznej nazwie Bajkał. Natomiast po poranku uświadomiliśmy sobie, że tam miejscowość turystyczna wygląda inaczej niż u nas.


259.jpg


299.jpg


388.jpg



Jednak miało to swój, siłą rzeczy, rosyjski klimat. Pierwsze wrażenie po ujrzeniu Bajkału to było coś w rodzaju: „no fajnie, dużo wody”. Jezioro bardzo przejrzyste i w oddali było białe, a gdy zlewało się z niebem miało się wrażenie, że statki pływają. Przeszliśmy się na kamień Cherskogo (45 min podejścia) skąd rozpościerał się zacny widok i to była najciekawsza rzecz jaką zrobiliśmy w Listwiance. Pozostała nam kąpiel w jeziorze, ale woda była tak zimna, że trwała ona bardzo krótko. Zrezygnowaliśmy z nurkowania, gdyż było za drogie (300 pln) rejsy statkami również nas nie kręcą. W tym miejscu jest kilka sklepów spożywczych, muzeum, kilka restauracji targ i port. Przechodząc wszerz całą miejscowość nie mogliśmy znaleźć przystanku, z którego mamy wieczorem odjechać. Później się okazało, że jak na placu ludzie zaczynają ustawiać się w kolejkę do niczego, to oczekują na busa (odjeżdżają co ok. 30 min). Dobrym miejscem do posilenia się jest targ, gdzie zakupiona ryba z ichniejszym plackowatym chlebem smakowała naprawdę przyzwoicie. Jednakże gdy jedliśmy ją na stoliku przy plaży to okazało się, że za stolik trzeba zapłacić. Za toi toi na plaży również trzeba zapłacić. Całość złożyła się na to, że Listwianka nie jest zachęcającym miejscem dla turystów. Dzień ten był chyba najsłabszym i najnudniejszym podczas całej podróży. Jeśli drugi raz chcielibyśmy „odhaczyć” Bajkał to zrobilibyśmy to w Bajkalsku.


301.jpg


303.jpg


IMG_20170831_124640.jpg


402.jpg



Dodaj Komentarz

Komentarze (26)

marcino123 26 stycznia 2018 13:56 Odpowiedz
no, to jadę z Wami :)pisz dalej.
brzemia 26 stycznia 2018 14:08 Odpowiedz
Zapowiada sie ciekawie!Wysłane z taptaka.
pabloo 26 stycznia 2018 14:22 Odpowiedz
Z chęcią przeczytam resztę. ;) Sam mam pomysł na podobną wycieczkę.
makdeb 26 stycznia 2018 14:40 Odpowiedz
Ja również będę czytał, w końcu kiedyś chciałbym pokonać taką trasę!
gecko 26 stycznia 2018 14:56 Odpowiedz
moje wciąż niespełnione marzenie! :D czekam na dalszy ciąg :)
cccc 27 stycznia 2018 08:19 Odpowiedz
Ciekawa relacja i fajnie sie czyta. :) Ja przejechalem odwrotna trase, a zaczalem w Szanghaju, aby bylo ciekawiej. Powracaja wspomnienia, czekam na CD i pozdrawiam.
martinuss 27 stycznia 2018 15:15 Odpowiedz
Fajna relacje :) Mam dodatkowe pytania; 1. W pociągu można za produkty płacić kartą? (Wagon restauracyjny i obsługa ''pokładowa'') 2. Jest zasięg GSM podczas całej podróży pociągiem? 3. Ile płaciliście za osobę na pociąg? :) 4. Bilety przesyłają do domu na polski adres czy trzeba jakoś odebrać na dworcu?
martinuss 27 stycznia 2018 15:15 Odpowiedz
Fajna relacje :) Mam dodatkowe pytania; 1. W pociągu można za produkty płacić kartą? (Wagon restauracyjny i obsługa ''pokładowa'') 2. Jest zasięg GSM podczas całej podróży pociągiem? 3. Ile płaciliście za osobę na pociąg? :) 4. Bilety przesyłają do domu na polski adres czy trzeba jakoś odebrać na dworcu?
radzio666 28 stycznia 2018 02:22 Odpowiedz
Martinuss napisał:2. Jest zasięg GSM podczas całej podróży pociągiem?a jak nie ma podczas calej podrozy to sie nie wybierzesz ?? :?
nenyan 3 lutego 2018 17:09 Odpowiedz
@Pietrucha fantastyczna podróż, jedna z "top" na mojej podróżniczej "bucket list". Z niecierpliwością czekam na Chiny! :)
nenyan 4 lutego 2018 12:14 Odpowiedz
Fantastyczne te Chiny w Twoim opisie :D Cały czas się śmiałam czytając! Sama się tam wybieram jesienią i mam nadzieję, że właśnie takich Chin uda nam się doświadczyć. Trochę mnie tylko zaskoczyłeś tym smogiem... Myślałam, że we wrześniu można jeszcze liczyć na czyste powietrze, a armagedon zaczyna się dopiero z końcem listopada... Buu :(
szymek36 5 lutego 2018 11:31 Odpowiedz
Relacja bardzo mi bliska, ze wzgledu na czesc Chinska. Smialem sie widzac zdjecie hotelu z odwrocona nazwa, sam obok niego przechodzilem i rowniez zwrocil moja uwage :) dobra relacja i dobrej jakosci zdjecia. Pozdrawiam!
szymek36 5 lutego 2018 11:31 Odpowiedz
Relacja bardzo mi bliska, ze wzgledu na czesc Chinska. Smialem sie widzac zdjecie hotelu z odwrocona nazwa, sam obok niego przechodzilem i rowniez zwrocil moja uwage :) dobra relacja i dobrej jakosci zdjecia. Pozdrawiam!
nenyan 5 lutego 2018 16:37 Odpowiedz
@Pietrucha co do Huashan, to jak znam życie - karma do mnie wróci i będę mieć podobne warunki pogodowe :D ale przynajmniej na górze Tianmen miałeś wprost idealną pogodę! a gdzie fotki z konsumpcji pająka, ja się pytam? photo or didn't happen! :P
kardasz 6 lutego 2018 00:51 Odpowiedz
Zdecydowanie jedna z najlepszych relacji, które czytałem - i to nie tylko ze względu na ciekawość trasy, ale dzięki lekkiemu pióru. "Wszędzie ludzie siedzą i stoją. Są mali, więc czasem stoją na tym na czym się siedzi" - złoto!
kornel 6 lutego 2018 15:32 Odpowiedz
Transsibem jechałem trzykrotnie. Cytat z moich zapisków nt. podróżowania trannsibem: "Nasz sąsiad mówi, że pierwszy dzień to rozrywka, drugi - nuda, trzeci - męczarnia, a w czwarty można zwariować... " Relacje tu: http://kornel.travel.pl/mongolia.htm http://kornel.travel.pl/chiny.htm
kornel 6 lutego 2018 15:32 Odpowiedz
Transsibem jechałem trzykrotnie.Cytat z moich zapisków nt. podróżowania trannsibem:"Nasz sąsiad mówi, że pierwszy dzień to rozrywka, drugi - nuda, trzeci - męczarnia, a w czwarty można zwariować... "
nenyan 8 lutego 2018 14:08 Odpowiedz
@Pietrucha dzięki za świetną relację! Bardzo mi przypadł do gustu Twój sposób narracji i - z racji zbliżającego się wyjazdu - szczególnie część o Chinach czytałam chłonąc każdy detal (i śmiejąc się do ekranu ;)) Pewnie się jeszcze do Ciebie odezwę z technicznymi pytaniami dot. przetrwania w Państwie Środka, jak już będę wiedziała... o co dokładnie pytać ;)
macio106 24 lutego 2018 10:42 Odpowiedz
Świetna relacja chłopaki! Gratuluje wyprawy życia! ;)
grimek91 19 lutego 2019 17:11 Odpowiedz
Świetna wyprawa i świetna relacja! No i chyba najlepsza z tych co do tej pory czytałem ;)Zainspirowałem się całym pomysłem do tego stopnia, że zaczynam dziewczynę namawiać na taką wyprawę :)Niestety jestem osobą która woli wszystko mieć dokładnie zaplanowane, więc spontan może się nie udać ;/
pietrucha 26 lutego 2019 22:29 Odpowiedz
Dzięki :) wiem jak to jest, że ze strachem nieco spogląda się na te kraje na drugim końcu świata, ale jak będę tam drugi raz to nie będę nic tak dokładnie planował :)
benjamin 27 lutego 2019 09:22 Odpowiedz
Swietna relacja! Zdjęcie z paprykarzem- the best :)Lekkie piuro, poczucie humoru które mi odpowiada.Co studiujesz??
miriam 27 lutego 2019 09:22 Odpowiedz
benjamin napisał:Lekkie piuro, poczucie humoru które mi odpowiada.Co studiujesz??Obstawiam piórologię ;)
benjamin 27 lutego 2019 09:29 Odpowiedz
poprawione :)
pietrucha 27 lutego 2019 19:27 Odpowiedz
A co, chcesz się umówić? Nie, dzięki, mam już dziewczynę :D Inżynierię bezpieczeństwa.
ciachu25 27 lutego 2019 19:33 Odpowiedz
PAPRYKARZ RULES!!!Pzdr, Art.