0
palomino 27 stycznia 2018 21:41
...czyli romantyczny ślub zaraz za miedzą.

Wielokrotnie na moje propozycje żeby pojechać turystycznie do Niemiec słyszę: ale gdzie? Do Niemiec? Przecież tam nic nie ma

Chciałabym odczarować trochę to przekonanie, szczególnie błędne w stosunku do Bawarii, najpiękniejszego regionu Niemiec, dostępnego zarówno tanimi lotami (Memmingem, koło Monachium) ale też na dłużej własnym samochodem z Polski.

Pomysł:
powstał już jakiś czas temu, głównie z powodu Landshuter Hochzeit, wydarzenia organizowanego raz na 4 lata przez niemiecką fundację die Förderer.
Dla poszukujących polskich śladów - jedną z głównych bohaterek wydarzenia Landshuter Hochzeit jest – uwaga - polska (krakowska) księżniczka.
Nie mogliśmy wcześniej się zebrać (tym bardziej że okazja jest tylko raz na 4 lata), ale na 2017 rok udało się z urlopem w tym terminie, wcześniej się jakoś nie schodziło, żeby tak wcześnie się zadeklarować. A bilety na event trzeba zakupić w zasadzie już w listopadzie poprzedzającego wydarzenie roku. Najszybciej (w ciągu tygodnia od uruchomienia sprzedaży) schodzą bilety na Ritterspiele (walki rycerskie), w ciągu m-ca na pochód (w dobrym miejscu) oraz dla tych co nie mówią po niemiecku dobre są też Tanzspiele (pokaz tańców dawnych).

Przytaczam całkiem zgrabny polski artykuł (mam nadzieję ze to nie jest wbrew regulaminowi), który bardziej literacko opisuje tę historię:
http://poloniaviva.eu/index.php/pl/4-hi ... ero-wesele
Niemiecka stronka (fundacja i bileciki) poniżej:
https://www.landshuter-hochzeit.de/

Następne wydarzenie dopiero 2021! Jest więc trochę czasu na planowanie

Od razu dodam, że pojedyńcze bilety można kupić na miejscu. Wiadomo, przy tak długim terminie nie zawsze udaje się ostatecznie pojechać. Koło Ratusza i Centrum informacji znajduje się swoista "giełda" biletami. Na różne eventy, na te najbardziej chodliwe (Ritterspiele) raczej nie, ale na pochód (aby nie musieć zajmować miejsca kilka godzin przed) i na kilka wydarzeń widziałam że ludzie sprzedawali (w tym celu wypełniało się specjalną kartkę z detalami i zostawiało nr telefonu, odkup jest nie w informacji tylko od poszczegolnych osób). Niestety wtedy nie ma się wpływu nie tylko na ile biletów na interesujące wydarzenie będzie dostępnych ale także na termin (bilety mogą być na np za tydzien, na co pozwolić sobie moga tylko miejscowi, albo mieszkajacy w okolicy). Co więcej, aż boję się o tym pisać, ale bylismy świadkiem takiej sytuacji, należy dokladnie sprawdzac daty na ktore się kupuje bilety bo sami widzielismy 4 osobową rodzinę ktora przed nami umościła się na ławkach, żeby byc za chwilę wyproszonymi z miejsc, ktore oczywiscie kupili, ale bilety były na ... za tydzień ;)

ALE: między eventem a eventem w Bawarii także jest co robić (i to nawet poza Oktoberfest ;)) wiec plan z 4 dni które planowałam pierwotnie na Landshut (z dojazdem i powrotem) rozrastał się stopniowo i koniec końców okazało się, że .. wyjeżdżamy na dwa tygodnie.

Do niemiec na 2 tyg? Wariaci, i w ogóle zanudzić się można na smierć!

No to ruszamy z samego rana w poniedziałek (zahaczyliśmy jeszcze na weekend o polskie góry ;)):
Pierwotnie jako przystanek nr jeden planowałam BAYERUTH – niestety tylko przejechaliśmy mimo, a to ponieważ punkt który mnie szczególnie interesował czyli Opera Margrabiów zamknęli całkowicie dla zwiedzających od 9 stycznia 2017 roku az do otwarcia w 2018 roku. Jak już odremontują to naprawdę będzie warto tam się wybrać.
https://www.bayreuth.de/tourismus-kultu ... opernhaus/
Za to wcześniej, w związku z pominięciem zwiedzania opery dojechaliśmy do BAMBERG – każdy kto tam był wie, ze nie żałowaliśmy. Miasto browarów (chyba z 7 naliczyłam?) z najsłynniejszym Schlenker, upał, i dobry nocleg niedaleko rynku :D. Piwo tanie i pyszne (tylko w bawarii mi wchodzi, poza tym praktycznie nie pijam), jedzenie też tanie i dobre.
Poza tym ;) całkiem przyjemne stare miasto (1993 roku wpisano miasto na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO), całkiem już nie pamiętające swojej krwawej i mrocznej średniowiecznej historii.
Bamberg "słynął" bowiem z pogromów czarownic. Skazanych na śmierć w wyniku oskarżeń i polowania było około 600 osób.
Zbudowano nawet tutaj więzienie, a zarazem dom tortur, dla czarownic i czarowników: Drudenhaus, znane z tego powodu w Europie tamtego czasu. Nie przez przypadek akcja powieści "Diable eliksiry" niemieckiego pisarza dzieje się własnie w Bamberg.
Polowania na czarownice nie omijały w Bamberg nikogo, nawet księży i wysokich urzędników.
Stety lub nie Drudenhaus już nie istnieje. Został rozebrany, a materiał posłużył do budowy klasztoru w Bamberg.

Obecnie można chłonąć atmosferę spokoju małego miasta: przejść się wzdłuż rzeki Regnitz po mostach do Małej Wenecji oraz udać się na zwiedzanie Neue Residenz - pałacu barokowego zbudowanego pod koniec XVII wieku, ale po kolei.

Ogromne wrażenie robi katedra pw. św. Piotra i św. Jerzego, zbudowana na początku XIII wieku.
W tle jej budowy też jest kilka morderstw, a w samej katedrze znajduje się grób Papieża Klemensa II, którego także z resztą otruto, gdyż wykazywał się zbytnim duchem reformacji.

Na zjęciu - to również Katedra -Jeździec Bamberski - pierwsza po antyku statua konia i następna tajemnica małego miasta. Do tej pory nie udało się ustalić, kim jest jeździec i istnieje na ten temat wiele domysłów (niepotwierdzonych)


1.jpg



Dalej w Katedrze grobowiec fundatorów Katedry.

2.jpg



A to już ogrody różane zaraz obok kościoła (wszystko blisko, całe szczęscie bo upał był niewąski)

3.jpg



oraz widok na miasto z tychże ogrodów.

4.jpg


tutaj zaś mieściła się placówka dla trudnej młodzieży, ale budynek piękny :)


6.jpg


No i dochodzimy do samego Ratusza w Bamberg.
Ratusz znajduje się, co widać na zdjęciach, na rzece, a to dlatego że (co za zaskoczenie po poprzednich historiach związanych z miastem) Kościół i mieszkańcy nie mogli się dogadać w jego sprawie (Kościół uważał ze Ratusz będzie zagrażał jego interesom).
W związku z powyższym wysiłkiem mieszkańców została usypana sztuczna wyspa i na niej wybudowany Ratusz, który dzięki temu osiągnał dodatkowy efekt - wygląda malowniczo.

7.jpg


Przy okazji oglądamy zawody wioslarskie, albo ćwiczenia, ktore tutaj uskuteczniają starsi i młodsi na spiętrzonej przewężeniami Ratusza wodzie.

8.jpg


sam widok na Ratusz

10.jpg


i na znanego wszystkim Swiętego na moście :)

12.jpg



A to juz dalsza częśc naszej wycieczki, bardziej "konsumpcyjna", czyli zwiedzanie browarów. Tutaj najsłynniejszy, Schenkler.

13.jpg



14.jpg


A tutaj już zatrzymujemy się w jednym z Biergarten na jedzonko i piwko.
Mimo głodu ledwo daliśmy radę tym porcjom :)

15.jpg



16.jpg





Dzień 2, Wtorek, Wurzburg.
Rano wyruszamy, jedziemy autostradą. Niby godzina drogi, ale trafiamy na korek "ghost", ktory nie wiadomo po co był na środku autostrady bo nagle z niczego po prostu się kończy. To plaga na bawarskich drogach. Nasi późniejsi hosci z AIRBNB potwierdzili problem, okazuje się ze korki moga powstać nawet z powodu wypadku po drugiej stronie bo jadący autostradą .. polują na fotki :o
W końcu docieramy do miasta, ktore jest otoczone winnicami. W weekendy, albo w zależności od informacji na ulotkach lub eventów można je zwiedzać i degustować. My byliśmy za krótko i tylko przejazdem żeby się załapać, więc zwiedzamy tylko turystyczny standard.
Jednym z zabytków Wurzburga (pomijam umlauty bo nie mam klawiatury) jest twierdza Marienberg. Służyła ona do 1720 roku jako siedziba książąt-biskupów.
W 1720 r. książęta-biskupi przenieśli się do nowej rezydencji Fürstbischöfliche Residenz. Ten pałac jest z kolei na liście UNESCO. Poniewczasie dowiedziałam się, ze tak jak warszawska starówka był odbudowany z gruzów po bombardowaniach - może dlatego pałac nie zrobił na mnie wrażenia - jest to jedyny punkt wycieczki który powtórnie bym pominęła
Praktycznie:
rezydencja arcybiskupa - wstęp kosztuje 7,50 EUR
Marienberg - park prowadzący do twierdzy bezpłatnie a sama twierdza dostępna jest w ofercie oprowadzek – trzeba rezerwować za całe 3,5 EUR
Na spokojnym zwiedzaniu minął nam prawie cały dzień.


wurzburg 1.jpg



wurzburg 2.jpg



wurzbrug 3.jpg



Pod wieczór zjechaliśmy na nasz nocleg do Rothenburg an ob der Tauber. To małe, bajkowe miasteczko, wiec zaplanowałam trzy noce tutaj. Głownie dlatego, że miasto jest turystyczne, więc chcieliśmy mieć więcej okazji (wieczorami) poczucia klimatu średniowiecznego przy okazji unikając zadeptania przez jednodniowe wycieczki. Nocleg na samej starówce (AIRBNB) przy darmowym (!) to ważne w tym jakby nie było turystycznym mieście – parkingu (zdjęcia z Rothenburga wrzucę w jednym poście zeby nie zamieszać :)).

Dzień 3 Sroda, Chill out bez przesady :)
Następnego dnia w zasadzie cały dzień mielismy robić nic, ale w naszym przypadku to się nigdy nie udaje więc jak tylko zobaczylismy najazd pierwszych jednodniowych wycieczek, zgodnie stwierdzilismy że uciekamy. Pojechaliśmy zwiedzić okolice Bad Mergentheim (z zamkiem Niemieckiego Zakonu Rycerskiego (Deutschordensritter). W latach 1525-1809 Bad Mergentheim było siedzibą władz zakonu krzyżackiego. Przy okazji w okolicy jest taki jakby Polanczyk dla seniorów niemieckich. Bardzo pięknie utrzymany.

Bad Mergentheim wita

bad0.jpg


wejście do zamku krzyżackiego (zaparkować można przy murach bez problemu)

bad1.jpg


zabudowania w realu

bad2.jpg


i poglądowa makieta

bad3.jpg


a tu już widok z okna

bad4.jpg



bad6.jpg


i z góry na kaplicę

bad5.jpg


i klatka schodowa w zakonie, pieknie ozdabiane na całym skręcie :)

bad7.jpg



a po wyjściu można się zrelaksować w Kurhaus (czyli domu zdrojowym) otoczonym przez okoliczności przyrody:

bad8.jpg



bad9.jpg



bad11.jpg




Po powrocie kontynuowaliśmy zwiedzanie Rothenburga. Dla mnie to jedno z piękniejszych miasteczek w Niemczech.

Z miastem w ogóle związana jest legenda z czasów wojny 30-letniej. Podczas oblężenia Rothenburga generał Tilly przyrzekł, że jeśli ktokolwiek wypije na raz trzylitrowy dzban wina, odstąpi wraz z wojskiem od jego bram. Sztuka udała się burmistrzowi. Od tej pory mieszkańcy w czasie Zielonych Swiątek – świętują to wydarzenie

Oprócz zwiedzania np gotyckiego kościoła Świętego Jakuba, przejścia się zachowanymi w 100% murami można też wybrać się na zakupy. W mieście znajduje się największy jaki widziałam sklep z …. artykułami świątecznymi (czynny cały rok). Ja dostałam oczopląsu :D kupiłam też niemało, chociaż do zakupów Japończyków nie mam się nawet co równać :D

Wieczorami na rynku pojawia się Strażnik, który oprowadza ludzi (po angielsku) po miasteczku, a także wychodzi za mury tak jak kiedyś Strażnik obchodził miasto :) za symboliczną kwotę kilku EUR.

Na początek najsłynniejszy temat Rothenburga :)

roth2.jpg



roth3.jpg



roth4.jpg


A tutaj Schneeballen, czyli śnieżne kule, drogie jak diabli i, jak nas ostrzegła (w pięciominutowej tyradzie ;) ) jedna z miejscowych, jak debatowalismy czy może do Polski na gifty nie kupic, okropnie niesmaczne :D. Faktycznie, ostrzeżeni kupilismy jedną małą kulkę (trzeba jednak przekonać się na własnej skórze), i faktycznie była mało jadalna, więc odpuścilismy. Ale wygląda malowniczo. :)

roth5.jpg


A tu już świat mięsnych fanów.

roth6.jpg


Wieczorem warto zebrać się na rynku. Jak zegar wybije godzinę pojawia się, jak na załączonym obrazku Straznik ktory całkiem komicznie prezentuje najciekawsze fakty z historii tegoż miasta. Sugerował chyba 5 albo 7 eur za tę wycieczkę. Uważam że warto :)

roth7a.jpg



roth7.jpg



roth8.jpg


Ze strażnikiem wyszliśmy za mury, jak zawsze robiono obchód zanim zamknięto bramy aby chronić się przed niebezpieczeństwem.

roth10.jpg



roth11.jpg


a tutaj herb Rothenburga.

roth12.jpg


i mapka w trójwymiarze :)

roth14.jpg


no i kilka fotek obrazujący klimat tego miasteczka.

roth15.jpg



roth16.jpg



roth18.jpg



roth19.jpg


Polecam szczerze wycieczkę murami, można obejść miasto dookoła, ale komfortowo tylko dla tych, którzy nie przekraczają norm wzrostu tamych czasów

roth29.jpg


a na upalny wieczór polecam przepysznego cytrynowego Spritza :)

roth31.jpg



W wolnej chwili dla tych, dla których Gwiazdka jest za rzadko - oczopląs sklepu Christmas All year round ;)

roth24.jpg



roth26.jpg



roth27.jpg



roth28.jpg

-- 28 Sty 2018 10:00 --
Dzień 4
Jako że mój mąż nie był nigdy w Norymberdze – pojechaliśmy zwiedzać właśnie to miasto (godzina drogi z Rothenburga). Ja już byłam kiedyś tu dłużej na wymianie, ale wiadomo, kilka punktów must see trzeba tam zrobić. Zwiedzamy więc plac, i inne zabytki w centrum miasta (stajemy na płatnym parkingu podziemnym). Upał jest 35 stopni więc wszystko w zwolnionym tempie. Po drodze kupujemy Lebkuchen jako gifty (w zastępstwie niejadalnych Schneeballen )
Na noc wracamy do "naszego" małego Rothenburga. :)

głowny plac


Dodaj Komentarz

Komentarze (13)

aga-podrozniczka 28 stycznia 2018 12:08 Odpowiedz
Zawsze zachecam do wycieczek samochodowych po Europie. W Niemczech jest mnostwo uroczych miasteczek, zamkow i punktow widokowych. Zycia nie starczy, zeby to wszystko zobaczyc. Wspomniane miasta odwiedzilam, niektore kilkukrotnie o roznych porach roku. Opisywalam ostatnio jarmarki swiateczne w kilku z nich. W Rothenburgu polecam wejscie na ratusz, ladne widoki i ciekawe przezycie. Co do BMW Welt, to ja rezerwowalam przez email, nie pamietam jak wczesnie, ale chyba nie wiecej niz miesiac i bylo to na koniec sierpnia wtedy. Znajomi natomiast poszli z marszu i poczekali do rozpoczecia wycieczki, na wypadek gdyby ktos nie przyszedl. Na to zwiedzenia fabryki wpisuja ludzi, ktorzy odbieraja nowe samochody, a oni czasami nie pojawiaja sie.
pawelos 28 stycznia 2018 13:12 Odpowiedz
Czy w fabryce BMW, przy jej historii chwalili się również takimi osiągnięciami jak korzystanie z pracy niewolników polskich i żydowskich w czasie tworzenia potęgi swojego koncernu ?! Czy zapomnieli może wspomnieć o tych faktach ?! Pytam poważnie, bo nie byłem nigdy w tej fabryce.https://www.jewishvirtuallibrary.org/bmw-and-the-holocausthttp://www.thetruthaboutcars.com/2011/09/bmw-owners-finally-admit-nazi-past/http://www.telegraph.co.uk/history/world-war-two/8796157/BMW-dynasty-breaks-silence-over-Nazi-past.html
palomino 28 stycznia 2018 13:57 Odpowiedz
pawelos napisał:Czy w fabryce BMW, przy jej historii chwalili się również takimi osiągnięciami jak korzystanie z pracy niewolników polskich i żydowskich w czasie tworzenia potęgi swojego koncernu ?! Czy zapomnieli może wspomnieć o tych faktach ?! Pytam poważnie, bo nie byłem nigdy w tej fabryce.https://www.jewishvirtuallibrary.org/bmw-and-the-holocausthttp://www.thetruthaboutcars.com/2011/09/bmw-owners-finally-admit-nazi-past/http://www.telegraph.co.uk/history/world-war-two/8796157/BMW-dynasty-breaks-silence-over-Nazi-past.htmlNie, odpowiadam poważnie, to nie jest wycieczka historyczna, tylko poglądowo pokazująca produkcję samochodu :) więc takich informacji nie było. :) Podobnie jak księża na mszach nie opowiadają o aferach pedofilskich i inkwizycji :D
stasiek-t 28 stycznia 2018 22:26 Odpowiedz
Bardzo przyjemnie się czyta i ogląda, niestety z tamtych okolic byłem tylko w Monachium :( . Teraz łyżka dziegciu ;) . To może tylko moje wrażenie, ale wolałbym, żeby komentarze i opisy do zdjęć były "gęściej". Wiem, że to dużo roboty, zwłaszcza gdyby chcieć umieścić podpis pod każdym zdjęciem, ale chwilami traciłem synchronizację i po przewinięciu serii kolejnych fotografii musiałem cofać, żeby zobaczyć co to było. Jako czytelnik wybaczyłbym nawet rezygnację z niektórych udanych ujęć (wiem, że boli :) ) ale za to skomentowanie pozostałych.
palomino 28 stycznia 2018 23:00 Odpowiedz
Stasiek_T napisał: Teraz łyżka dziegciu ;) . To może tylko moje wrażenie, ale wolałbym, żeby komentarze i opisy do zdjęć były "gęściej". Wiem, że to dużo roboty, zwłaszcza gdyby chcieć umieścić podpis pod każdym zdjęciem, ale chwilami traciłem synchronizację i po przewinięciu serii kolejnych fotografii musiałem cofać, żeby zobaczyć co to było. Jako czytelnik wybaczyłbym nawet rezygnację z niektórych udanych ujęć (wiem, że boli :) ) ale za to skomentowanie pozostałych.No własnie :D ciężej się wycina własne nić cudze :), ale masz rację, trochę wytnę, i więcej opiszę, zanim wrzuce Landshut.To moja pierwsza wrzuta na forum i troche walczyłam technicznie zeby mi zdjęcia nie ginely albo nie wywalały się opisy :)
aga-podrozniczka 28 stycznia 2018 23:11 Odpowiedz
Wszystkie te miejsca sa warte spedzenia po kilka dni co najmniej, wizyty o roznych porach roku i w rozna pogode. Nowa kolejka na Zugsptize powinna byc juz otwarta, teraz w jeszcze straszniejszej wersji niz poprzednia, bo jest tylko jeden pylon zamiast dwoch ;-) http://zugspitze.de/en/summer/news/news ... ent_n20677Nie zgodze sie co do jednego, ze Linderhof to "must see". Ja bym powiedziala, ze mozna zwiedzic jak sie przejezdza, ale nie zbaczalabym specjalnie z drogi, gdybym nie miala czasu. Za to droga miedzy Oberau (jadac z Garmisch), a Ettal jest fajna dla sportowych samochodow, zakrety, gorki i sciana z boku, ktora odbija dzwiek silnika/wydechu.
palomino 29 stycznia 2018 22:41 Odpowiedz
Aga_podrozniczka napisał:Nie zgodze sie co do jednego, ze Linderhof to "must see". A ja uważam inaczej, co więcej, uważam, ze te trzy zamki Księcia Ludwika powinny być zwiedzane w komplecie :)Kazdy z nich pokazuje inną częśc historii i zainteresowań (żeby nie nazwać szaleństwa) Ludwika Bawarskiego.
aga-podrozniczka 29 stycznia 2018 23:32 Odpowiedz
Mozna i tak, jesli jest to jeden z waznych celow wycieczki, ale mi ten Linderhof nie byl po drodze przez pare lat, zwiedzilam go dopiero przy okazji jakiegos weekendu i jakos nie ujal mnie szczegolnie. Ladny palacyk i tyle.
pbak 30 stycznia 2018 00:48 Odpowiedz
Mnie bardziej dziwi to, że byliście w Berchtesgaden i nie szkoczyliście do Obersalzbergu i Kehlstein? Toć to kawał historii niemieckiej, nie mniej ważny niż zamki Ludwika.
palomino 30 stycznia 2018 19:03 Odpowiedz
pbak napisał:Mnie bardziej dziwi to, że byliście w Berchtesgaden i nie szkoczyliście do Obersalzbergu i Kehlstein? Toć to kawał historii niemieckiej, nie mniej ważny niż zamki Ludwika.nie pominelam powyzszych miejsc dlatego ze uwazam je za nieistotne historycznie :) pominelam dlatego ze historia IIWS jest dla mnie pisana przezyciami czlonkow mojej rodziny i to w relacjach z pierwszej reki z jednej strony od ucieczki przed pogromem banderowcow po oboz koncentracyjny, roboty przymusowe itd z drugiej. Po prostu nie mam potrzeby odwiedzania miejsc zwiazanych stricte z historia wojenna. chyba ze nie da sie tego uniknac bo np ktos z towqrzyszy koniecznie chce ktores zwiedzic ;) Natomiast spiesze uspokoic ze kazdy, nawet jesli wczesniej nie zrobi rozeznania na pewno dostrzeze znaki na Kehlstein w Berchtesgaden :)
miriam 31 stycznia 2018 22:11 Odpowiedz
@palomino Skoro udało ci się zakończyć, to mam nadzieję,że będę mogła zagłosować na twoją relację jako zasłużenie nominowaną do styczniowego konkursu :P Chyba skutecznie udało ci się zachęcić wielu z nas, do podróży za miedzę ;)
palomino 31 stycznia 2018 23:16 Odpowiedz
miriam napisał:@palomino Skoro udało ci się zakończyć, to mam nadzieję,że będę mogła zagłosować na twoją relację jako zasłużenie nominowaną do styczniowego konkursu :P Chyba skutecznie udało ci się zachęcić wielu z nas, do podróży za miedzę ;)Dzięki za miłe słowa :D , uważam wprawdzie że Bawaria broni się sama, ale to moja pierwsza w ogole więc trochę wysiłku było :DNiektóre miejscówki są do doczytania, typu parki wodne jak ktoś jedzie z np dzieckiem http://www.therme-erding.de/urlaubspara ... xy-erding/ bo wiadomo że wszędzie być nie sposób :)
antares 1 lutego 2018 18:32 Odpowiedz
Ciekawa relacja i fajne zdjęcia. Zazdroszczę, bo od 3 lat próbuję się tam wybrać na podobny objazd i ciągle coś. Więc pewnie tu jeszcze wrócę. :)