0
metia 1 lutego 2018 22:19
Znacie kogoś, kto nie był na greckich wyspach? Dobra, pewnie znacie. Ale czy jest ktoś taki na forum? Kreta, Santorini, Zakyntos, Kos, Korfu, Mykonos, Itaka, Rodos, Skiatos i dziesiątki innych - do wyboru, do koloru. A czy o Lefkadzie ktoś z drogich forumowiczów słyszał? Forumowa wyszukiwarka wypluwa całe 18 wyników, będących w większości dramatycznym poszukiwaniem jakichś informacji o tej wyspie. Relacji okrągłe zero. Zatem tak, poniższa relacja* zabierze Was na jedną z mniej znanych greckich wysp ;)

Wszystko, co zostanie w tym wątku napisane, będzie następstwem wakacji, których w zasadzie miało nie być. Tzn. mieliśmy z mężem nie mieć w te wakacje urlopu z powodów zawodowych, kiedy to na horyzoncie nagle pojawił się tydzień wolnego w drugiej połowie września. I mieliśmy właśnie zacząć poszukiwania jakiegoś lasta, kiedy na fejsbuku pojawił się post znajomych, którzy na tydzień przed wylotem z przyczyn losowych musieli zrezygnować z wykupionych w biurze podróży wakacji. Po chwili negocjacji dobiliśmy targu co do ceny i staliśmy się właścicielami tygodniowego pobytu w położonej na południu wyspy miejscowości Vasiliki. Wakacje z biura podróży! Po raz pierwszy od prawie dekady.

Jako że do wylotu nie pozostało zbyt wiele czasu, od razu zabrałam się za poszukiwanie informacji o tym, co na miejscu można robić i zobaczyć. Wynik poszukiwań pozostawiał wiele do życzenia, co powinno nam dać do myślenia. Ale nie dało… Przyznam, że ale nie przejęliśmy się tym zbytnio – w końcu to Grecja. W Grecji zawsze jest dobrze. Zawsze znajdzie się też jakaś resztka świątyni do zobaczenia. Taaaaa, no więc nie zawsze ;)

Ale nie wyprzedzajmy faktów, zacznijmy przyjemnym widoczkiem ;)
CDN.


na początek.jpg



*Nie wiem jeszcze, czy faktycznie wyjdzie z tego relacja. Może bardziej opis paru miejsc na wyspie ze zdjęciami. Zobaczymy.Dzień pierwszy cz. 1, czyli jak tam dotrzeć (i przy okazji również wrócić)?
Przecież, że nie samochodem, haha! A jednak – można i samochodem, bo Lefkada ma mostowe połączenie z lądem (ale o tym za chwilę). Ponieważ jednak nie mieliśmy wolnych dwóch dni na podróż, to nie wybraliśmy opcji samochodowej. Ale Grecy i Bułgarzy jeżdżą na Lefkadę jak najbardziej. Podobnie jak kilka innych nacji, ale już w mniejszym zakresie.

Nasza podróż natomiast rozpoczęła się od pokonania standardowej drogi Wrocław-Katowice Pyrzowice samochodem. Może nie będę się nad tym zbytnio rozwodzić, autostradę A4 chyba każdy widział, a parkingi przy lotnisku i samo lotnisko mają na forum swoje wątki ;) Z Pyrzowic do Grecji zabrał nas sezonowy czarter Small Planet. Nasz „turnus” był przy okazji ostatnim, co miało niestety negatywny wpływ na skrócenie ostatniego dnia pobytu. Za to obydwa loty odbyły się o czasie, co bardzo się Small Planet chwali, bo wiadomo, że nie zawsze idzie im tak dobrze ;) Sam lot jak lot. Janusze za nami polewali wódę do plastikowych kubeczków, jak pani stewardessa nie patrzyła. Pół samolotu spacerowało no bo jak tu wytrzymać 2 godziny siedzenia. Dzieci krzyczały. Nic szokującego ;)

Lotnisko, na którym wylądowaliśmy – Aktion Airport – nie znajduje się na samej Lefkadzie, ale na kontynencie. Obsługuje ono Lefkadę oraz położoną na stałym lądzie miejscowość Perveza, co też częściowo widać w jego międzynarodowym kodzie PVK. Samo lotnisko jest typowym greckim portem regionalnym – jest małe, stare i generalnie nic tam nie ma poza kawą za 4 euro. (No dobra, jest tam darmowy internet, ale jak łączą się z nim pasażerowie dwóch czy trzech samolotów, to wiecie, co można sobie z tym internetem zrobić.) Poza sezonem służy głównie celom wojskowym, ponieważ regularnie lata stąd tylko SkyExpress (m.in. na pobliskie Kefalonię i Korfu). W sezonie lotnisko obsługuje głównie czartery dla biur podróży z Anglii, Niemiec, Polski i Skandynawii. Sezonowe połączenie na Lefkadę oferują również EasyJet, Eurowings, Volotea i Vueling.

Komunikację z najbliższymi miastami – czyli Pervezą oraz Lefkadą – obsługują autobusy, których rozkłady można znaleźć na stronie KTEL. Bilet do Lefkady kosztuje zawrotnie 2 euro.
http://www.ktelprevezas.gr/?module=defa ... =1&lang=en
http://www.ktel-lefkadas.gr/?module=def ... =1&lang=en

Oczywiście na lotnisku można też wypożyczyć auto. My natomiast tym razem nie musieliśmy się o nic martwić, zostaliśmy sprawnie przydzieleni do autokarów, które rozwiozły nas po wyspie. W sumie podróż z lotniska na południowy koniec wyspy trwała ok. godziny: pół godziny drogi na samą wyspę i pół godziny już po niej.

Dzień pierwszy cz.2 czyli pierwsze spotkanie z nieznaną nikomu wyspą
No cóż, nie powiem, żeby było jakieś specjalnie udane, bo było już ciemno ;) Dlatego może na początek garść informacji o samej wyspie, jeszcze bez widoków.

Lefkada przynależy do Wysp Jońskich i jest tu czwartą co do wielkości wyspą (ok. 300 km² sama wyspa plus ok. 50 km² przynależące do niej administracyjnie mniejsze wysepki takie jak Meganisi czy Kalamos). Jej większe sąsiadki, czyli Kefalonia, Korfu i Zakyntos są zdecydowanie lepiej znane turystom. Natomiast ze szkoły każdy z nas kojarzy kolejną wyspę tego samego archipelagu, czyli Itakę, której królem był usiłujący latami powrócić do domu Odyseusz ;) Co ciekawe istnieje pewna historyczno-literaturoznawcza teoria mówiąca, że Itaka z Odysei to w rzeczywistości właśnie Lefkada, a pałac Odyseusza stał w miejscowości Nydri, o której będzie jeszcze później. Teoria teorią – Lefkada raczej nie była w centrum starożytnego świata. Opisano zaledwie jedną większą świątynię – świątynię Apollona, która wg. zapisów miała znajdować się na przylądku Dukato w południowo-zachodniej części wyspy. Świątynia była znana głównie z tego, że z klifów nieopodal zrzucano ludzi w ramach ofiary, głównie różnego rodzaju przestępców, ale nie zawsze. Byli też tacy, co skoczyli z własnej woli, w tym podobno wielka poetka czasów starożytnych, Safona.

W czasach bardziej współczesnych Lefkadą zarządzali kolejno Koryntianie, Epirejczycy, Wenecjanie, Francuzi i Brytyjczycy. Do Grecji wyspa przynależy dopiero od 1864 roku. Przez dłuższy czas Lefkada pozostawała w cieniu większych sąsiadek i była znana głównie z odbywającego się w stolicy cyklicznie festiwalu folklorystycznego oraz z należącej do Arystotelesa Onassisa pobliskiej wysepki Skorpios (tam potentat wziął ślub z Jackie Kennedy). Jednak w przeciągu ostatnich pięciu lat ruch turystyczny systematycznie wzrasta, m.in. dzięki pięknym plażom. Widać to m.in. w wynikach lotniska Aktion, z które już drugi rok z rzędu obsługuje o tysiąc lotów (+/- 100.000 pasażerów) więcej.

Stolicą wyspy Lefkada jest – tadam tadam, wielkie zaskoczenie – miejscowość Lefkada, którą odwiedzimy w jednym z kolejnych odcinków relacji. Lefkadę z większymi miejscowościami łączy sieć lokalnych dróg, po której – rzadko bo rzadko, ale jednak – jeżdżą lokalne autobusy KTEL. Rozkład dostępny poniżej (jest na bieżąco aktualizowany). Ceny biletów znośne, zależne od odległości.
http://www.ktel-lefkadas.gr/?module=def ... 27&lang=en

A inne większe miejscowości na wyspie to m.in. Nydri (poświęcimy mu nieco miejsca później) oraz Vasiliki-Ponti (które pojawi się w kolejnym odcinku). A całość wyspy „kształci się” następująco (wybaczcie, nie mogłam sobie odmówić skorzystania z tej pięknej mapko-grafiki, którą specjalnie dla Was wzbogaciłam dodatkowymi elementami ;))

lefkada_map.jpg



CDN.Dzięki @le_szek, podpowiedzi w edytorze tekstu zawsze wiedzą najlepiej ;)@greg1291
Nie napisałam nieznana, tylko jakby nieznana, a to różnica. A poza tym - czy to, ze biura organizują dokądś wycieczki od razu decyduje o tym, że coś robi się dobrze znane? W przypadku Lefkady tak nie jest, ilość informacji o wyspie jest dość ograniczona, również na naszym forum.
Ale zmienię nieco tytuł, może będzie mniej kontrowersyjny ;)@kama
Relacja póki co stoi, bo szlag trafił mi zdjęcia :/ Jestem w trakcie ich odzyskiwania, ale jeszcze trochę to potrwa, bo część odzyskała się w zupełnie przypadkowej kolejności i mozolnie dopasowuję je do poszczególnych dni pobytu/atrakcji. Może w weekend majowy ruszę dalej. Póki co jeżeli masz pytania, pisz śmiało na priv, spróbuję napisać, ile będę mogła.@Antares
Jeżeli przyjdzie Ci kiedyś do głowy pojechać na wyspy, nie zaczynaj od Lefkady ;)

Udało mi się przejrzeć większość odzyskanych zdjęć, powracam do relacji. Zaczynamy tam, gdzie skończyliśmy, czyli w autokarze zmierzającym z lotniska do miejscowości, gdzie mieliśmy rezydować – Vasiliki

Dzień pierwszy (wieczór) - Vasiliki
Kierowca wysadził część pasażerów (w tym nas) przy głównym skrzyżowaniu w Vasiliki. Szybkie spojrzenie na googlemaps i już możemy udać się w stronę hotelu. W tej części miasteczka więcej jest kwater prywatnych, większe hotele są trzy: Vasiliki Bay, Vasiliki Blue oraz Grand TheoNi. W tym ostatnim mieliśmy okazję zamieszkać.

Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że jak na hotel, którego sami nie wybieraliśmy (przypominam, że wycieczka była odkupiona od znajomych), to trafiliśmy zaskakująco dobrze. Hotel okazał się być po gruntownym remoncie, niezbyt duży, ale bardzo czysty. Przydzielony nam pokój dwuosobowy był przestronny, ze sporą łazienką, klimatyzacją w cenie i szybkim wifi. Czego chcieć więcej?

Oczywiście nie zabawiliśmy w hotelu zbyt długo, jako że żołądki wzywały nas na szybkie spotkanie z grecką kuchnią. Ruszyliśmy więc małą uliczką w stronę portu, gdzie mimo późnej pory było otwartych kilka przyjemnie wyglądających restauracji. Pierwszego wieczora nasz wybór padł na znajdującą się w końcowej części portu restaurację Miramare. Oczywiście zaraz na wejściu spotkaliśmy rodaków, a konkretnie rodaczkę – pani kelnerka okazała się być Polką :) Pozwoliło nam to skutecznie dowiedzieć się, co z karty aktualnie najlepiej zjeść i czym to zapić. Po chwili na stół wjechały klasyki greckiej kuchni i już mogliśmy zaczynać wakacje…

pierwszy wieczór.jpg



Dzień drugi (oraz przedostatni) – Vasiliki
Kiedy rano otwieramy oczy, wita nas taki widok. Zapowiada się nieźle ;)

zokna.jpg



Ponieważ pierwszy wieczór skończył się bardzo późno, po długich Polaków rozmowach przy winie i ouzo, to prawie spóźniliśmy się na śniadanie. Na szczęście obsługa donosiła co trzeba do ostatnich minut. W tym miejscu mogę powiedzieć, że również pod tym względem hotel wypadł bardzo dobrze – poza tradycyjnym wyborem rzeczy na słodko na stołach nie brakowało fety, pysznych pomidorów, papryki, nadziewanego różnymi składnikami ciasta filo czy świeżych owoców. Tradycyjnie stołów pilnowało kilka lokalnych kotów ;)

Na pierwszy dzień nie mieliśmy żadnych konkretnych planów – ot, mały rekonesans po najbliższej okolicy, chwila na plaży, a potem chillout przy basenie. No właśnie – przy basenie… Niestety, okazało się, że basen to największa wada hotelu. Był mały i właściwie położony w części śniadaniowej ;) Zapakowaliśmy się zatem na dłuższą wycieczkę i ruszyliśmy na spacer po okolicy.
Szybko okazało się, że Vasiliki to w gruncie rzeczy spora miejscowość (a właściwie dwie połączone miejscowości – Vasiliki i Ponti), a część w okolicy hotelu to zaledwie mały jej kawałek. Wrzucam mapkę poglądową:

plan miejscowości.JPG



I tak – poza główną uliczką ze sklepikami, którą szliśmy wczoraj do portu i restauracji, mamy jeszcze kolejny port (skąd odpływają promy na Kefalonię, Itakę oraz plażę Agiofili), część mniej turystyczną przy głównej ulicy (ze stacją benzynową, supermarketem, wypożyczalnią samochodów itp.), dalej strefę apartamentowo-campingową (przy głównej drodze) oraz bardzo dużą strefę hotelowo-sportowo-barową przy plaży. Tam też skierowaliśmy nasze pierwsze kroki.
Na plażę prowadził z „naszej” części deptak, niestety w sporej części niedokończony na środkowym odcinku. Natomiast widać, że mocno nad nim pracują, więc w kolejnych latach przemieszczanie się powinno już być łatwiejsze.

deptak1.jpg



deptak2.jpg



deptak3.jpg



deptak4.jpg



Po ok. 10 minutach spaceru docieramy do początku plaży i trafiamy do raju dla fanów sportów wodnych :) Czego tu nie ma: windsurfing, żagle, kite’y, paddelbordy, skutery wodne… Do tego luźna, surferska atmosfera, bo praktycznie przy każdej wypożyczalni sprzętu funkcjonuje bar z leżakami, parasolami, basenem, stolikami - wszystko do wykorzystania w cenie zakupu dowolnego produktu z baru. Ponieważ jednak jest jeszcze przed 12, powstrzymujemy się od rozpoczęcia konsumpcji ;)

sporty1.jpg



sporty2.jpg



sporty3.jpg



plaża.jpg



plażakoniec.jpg



Dochodzimy zatem do końca plaży (w okolicach hotelu Grand Nefeli) i dopiero w drodze powrotnej wybieramy jeden z sympatycznych bar.ów Z leżaków, z zimnym napojem w dłoni, obserwujemy szalejących na wodzie sportowców. Wiatr jest ich sprzymierzeńcem – naszym niestety nie. Po kilku godzinach robi się po prostu zimno, a o kąpieli w morzu nie ma mowy. Trochę rozczarowuje nas ta grecka pogoda. 20 stopni we wrześniu to jednak trochę mało. Przenosimy się zatem do wnętrza baru, gdzie udaje się nam zjeść całkiem smaczny i niedrogi obiad.

Późniejszym popołudniem, w drodze powrotnej zahaczamy jeszcze o nasze okolice, żeby zrobić kilka zdjęć za dnia.

port1.jpg



port2.jpg



Wieczorem kolacja (również w porcie) i tak drugi dzień urlopu skończył się, zanim na dobre się zaczął ;)

Podsumowując ogólnie czas spędzony w Vasiliki mogę powiedzieć, że jest to całkiem przyjemna miejscowość. W sumie najlepsza ze wszystkich, w których rezydowaliśmy na greckich wyspach do tej pory (porównujemy z Sidari na Korfu i Tigaki na Kos). Jest dość uporządkowana, co sprawia, że każdym może znaleźć kawałek odpowiedni do aktualnego nastroju. Jesteś młody i chcesz imprezy, idziesz na imprezę na plażę. Chcesz kupić pamiątki? Proszę bardzo, jest cała ulica sklepików (i nawet nie sprzedają aż tak szajsowatego szajsu)., Chcesz restauracji z ładnym widokiem – masz ich kilkanaście do wyboru (poza Marimare polecamy jeszcze Alexander Sea Food oraz Starfish dla fanów owoców morza; nie polecamy natomiast Taverny Dolphin). Gorsza pogoda? Proszę bardzo, przy plaży możesz usiąść także we wnętrzu (co zdarzyło się nam w ostatni dzień, kiedy padało prawie od samego rana). Oczywiście szczególnym zainteresowaniem Vasiliki cieszy się wśród fanów sportów wodnych. Z rozmów z kilkoma osobami, które poznaliśmy, wynikało, że niektórzy przyjeżdżają tu co roku od lat, bo zatoka oferuje stabilne warunki wiatrowe. I to widać po ilości infrastruktury.

Z kolei wadą Vasiliki jest oddalenie od lotniska, stolicy i bardziej znanych plaż po zachodniej stronie wyspy. Komunikacja autobusowa jest dość ograniczona, do Nidri czy stolicy można się dostać kilka razy dziennie, żeby sensownie zorganizować sobie wycieczkę w inne miejsca, trzeba już wynająć auto. Dojazd na lotnisko poza sezonem autobusem już wymaga kombinowania, konieczna jest przesiadka w stolicy i w sumie traci się na to cały dzień. Poza jest jeszcze jeden poważny problem – braki w dostawie prądu. Nie wiem, czy to problem całej wyspy, czy tej konkretnie miejscowości, ale w ciągu tygodniowego pobytu prądu nie było 3 razy, w tym wieczorem (więc nic nie działało), a raz przez prawie cały dzień i obsługa musiała nam w końcu wymienić karty do pokoi na zwykłe klucze. Także dobrze tu mieć pod ręką naładowany powerbank ;)

CDN.@andrzejdz
Na Nydri ponarzekam w kolejnym odcinku ;) Dla mnie to było takie Mielno do kwadratu. Dobrze, że nie mieszkaliśmy tam, bo bym chyba uciekła. W Sidari na Korfu też było imprezowo, ale główna ulica Nydri to po prostu turystyczna maskara.

Co do transportu z Vasiliki do Fiscardo, to nie wiem dokładnie. Duży port był częściowo w remoncie, niedostępny dla większych jednostek, więc założyłam, że brak rejsów stamtąd jest chwilowy. Ale na pewno do Fiskardo pływają z mniejszego portu stateczki wycieczkowe (jest to drugi przystanek z dłuższej wycieczki, na której byliśmy), więc pewnie da się dogadać i wysiąść tam.Wracam do relacji - zanim zapomnę, że w ogóle na Lefkadzie byłam. Dzisiejszy odcinek poświęcony będzie Nydri.

Dzień trzeci – Nydri (Nidri, Nidrio)

Dzień trzeci rozpoczął się od awarii prądu. Po śniadaniu poszliśmy na chwilę na plażę, ale ponieważ w Vassiliki nic za bardzo nie działało i nie było wiadomo, kiedy prąd wróci (a nam doskwierał brak kawy), zapakowaliśmy się do autobusu i podjechaliśmy do położonej w odległości ok. 30 minut jazdy miejscowości Nydri.

Nydri jest współcześnie typową nadmorską grecką miejscowością turystyczną. W starożytności podobno było inaczej – wg. jednego z najznamienitszych archeologów przełomu XIX i XX wieku, Wilhelma Dörpfelda, to właśnie Lefkada jest Itaką ze sławnej epopei Homera, a w Nydri stał pałac Odyseusza. Analizę tekstu Odysei Dörpfeld poparł wykopaliskami, które wykazały istnienie pozostałości zabudowań i grobów z właściwego okresu. Dörpfeld spędził na badaniach na Lefkadzie ostatnie dwa dziesięciolecia swojego życia i tu zmarł w 1940 roku. Pochowano go na końcu cypla, który wyznacza wejście do zatoki Nydri, z widokiem na miasto, któremu poświęcił jedno ze swoich najpoczytniejszych dzieł - Alt-Ithaka: Ein Beitrag zur Homer-Frage, Studien und Ausgrabungen aus der insel Leukas-Ithaka. Niestety, współcześnie ten temat w ogóle nie jest eksplorowany przez włodarzy wyspy – nie ma przygotowanych stanowisk archeologicznych do zwiedzania czy nawet tablic informacyjnych. Dörpfelda całkowicie przyćmił Onasis – osobiście uważam, że to duża strata, ale turyści najwyraźniej pragną czego innego.

Kurs z Vassiliki do Nydri docelowo jedzie do stolicy, jednak odcinek Vassilik-Nydri łapie się na przejazd na krótszym dystansie i kosztuje 2 euro z kawałkiem. Autobus KTEL to – jak to w Grecji – bardziej autokar. Obsługa dwuosobowa – poza panem kierowcą jest jeszcze pan biletowy, więc możliwości jazdy na gapę za bardzo nie ma. Skład pasażerski był na początku bardzo turystyczny (najwyraźniej nie tylko nam doskwierał brak prądu), ale pod drodze dosiadało się i wysiadało też sporo lokalesów. My natomiast skupialiśmy się na obserwowaniu drogi – mieliśmy nadzieję, że zapiszemy sobie kilka punktów do odwiedzenia autem w trakcie wycieczki objazdowej dookoła wyspy. I tak wypatrzyliśmy m.in. zjazd do Sivoty oraz położoną kawałek przed Nydri miejscowość Vlicho.

Przy okazji - do Nydri wcale nie jest tak łatwo wjechać. Auta omijają centrum mini-obwodnicą, a spory kawałek drogi przez centrum jest zamknięty dla aut. Natomiast autobus jedzie przez sam środek miejscowości, co zwłaszcza wieczorami nie jest łatwe – ulicę szczelnie wypełniają ludzie i skutery. Ale o tym później ;)

W samym Nydri jest kilka przystanków autobusowych – my wybraliśmy ten koło portu. Sam port częściowo służy jachtom jako marina, a w wydzielonej części również promom. Dopłyniemy stąd m.in. na Meganisi, Itakę i na Kefalonię. Do tego pełen wybór rejsów wycieczkowych, wypraw na ryby czy nurkowanie. Teren portu jest częściowo całkiem ładnie zagospodarowany – są ławeczki, klomby, pomnik Onasisa… Muszę przyznać, że to Nydri zrobiło na nas na początek całkiem sympatyczne wrażenie.

marina Nydri1.jpg



marina Nydri2.jpg



port Nydri1.jpg



port Nydri2.jpg



port Nydri3.jpg



port Nydri4.jpg



Zaraz za portem betonowe nabrzeże płynnie przechodzi w kamienistą, wąską plażę, obok której nie brakuje małych knajpek i barów. Możliwość konsumpcji od razu przykuła naszą uwagę, tym bardziej że zbliżała się pora obiadowa :) Spacerem udaliśmy się w poszukiwaniu przybytku, który oprócz jedzenia i napojów oferowałby również leżaki i przebieralnię.

plaża1.jpg



Po niedługiej chwili znaleźliśmy odpowiadający nam przybytek w postaci posiadającej całkiem niezłe recenzje Tom's Sea Side Restaurant. Tam też spędziliśmy kolejne 3 godziny konsumując i zażywając kąpieli słonecznych oraz wodnych. Woda jest tu czysta, dość płytka i przyjemnie ciepła. W komplecie widoki na pobliskie wyspy: Madouri, Sparti i kilka pomniejszych skał. Jeżeli ktoś pragnąłby wypoczynku bardziej aktywnego, to tuż obok znajduje się centrum sportów wodnych, gdzie można wypożyczyć skuter wodny, kajak, rower, paddelbord, sprzęt do windsurfingu oraz pewnie wiele innych.

plaża2.jpg



Około 17 słońce powoli zaczęło chować się za górami, więc zapakowaliśmy się i kontynuowaliśmy spacer. Okazało się, że podobna, kamienista plaża ciągnie się dalej na dłuższym odcinku. W pewnym miejscu do morza wpada mała rzeczka, ale można ją ominąć mostkiem. I tak spacer zaprowadził nas na drugi koniec miejscowości, gdzie znajduje się kolejna zatoczka i kolejne centrum sportów wodnych.

plaża3.jpg



Kawałek dalej zainstalowaliśmy się na kolejną konsumpcję ;) Ta część Nydri wydaje dużo spokojniejsza, bardziej zielona. Widzieliśmy m.in. kilka urokliwych knajpek pod drzewami, z pięknym widokiem na morze.

plaża4.jpg



plaża5.jpg



plaża6.jpg



Ponieważ powoli zapadał zmrok, zdecydowaliśmy się udać się z powrotem w stronę centrum. W tym celu przeszliśmy na główną ulicę i tu nastąpiło bolesne zderzenie z turystyczną rzeczywistością. Nydri pokazało swoją drugą, brzydszą twarz. Masy ludzi, knajpy, naganiacze wszelkiej maści, stragany pełne wakacyjnego szajsu, ulotki, migające reklamy, wyjąca muzyka, trąbiące skutery, ryczące quady… Normalnie Mielno do kwadratu. Ciężko było uwierzyć, że parę minut wcześniej siedzieliśmy w ciszy i spokoju na niemal pustej plaży. Zrobiłam tu aż jedno zdjęcie, potem walczyliśmy o życie ;) Z ulgą też przyjęliśmy przyjazd autobusu, który zabrał nas z powrotem do Vassiliki.

centrum Nydri.jpg



Podsumowując – wizytę w Nydri wspominam z perspektywy czasu całkiem dobrze. Od strony morza można przyjemnie spędzić czas na opalaniu się i kąpielach, a wybór knajp , barów i restauracji jest chyba największy na całej wyspie. Wrażenie psuje to, co dzieje się w przy głównej ulicy w godzinach wieczornych – nie bardzo wyobrażam sobie przez to urlop z Nydri jako bazą noclegową. Chyba że ktoś w trakcie wakacji pragnie co wieczór ostrej głośniej imprezy.

Tak dobiegł końca dzień trzeci. Kiedy wróciliśmy do hotelu, okazało się, że problem z prądem został rozwiązany. Nie mieliśmy pojęcia, że tylko chwilowo ;)Dzień czwarty – nieplanowana wycieczka do stolicy

Po przebudzeniu zdziwiła mnie podejrzana cisza. W hotelu rzadko jest zupełnie cicho – jeździ winda, sprzątaczki odkurzają, pracuje pompa od basenu. A tu nic, jak makiem zasiał. Wizyta w łazience potwierdziła moje obawy – znowu nie ma prądu.

Po zejściu na dół do recepcji okazało się, że awaria jest poważna. W nocy nad środkową częścią wyspy przeszła burza, coś zalało, coś zerwało… W efekcie całe południe nie ma prądu. Nie wiadomo, kiedy naprawią, bo niedziela. A ponieważ, prądu nie było już wczoraj, to hotelowe generatory są wyczerpane i nie działa system otwierania pokoi. Zostały nam wobec tego wręczone tradycyjne klucze. Potem okazało się, że w zasadzie nie ma też śniadania ;) I – co najgorsze – nie ma kawy. Dodatkowo zbierało się na deszcz, a po całym hotelu szwendali się niezadowoleni turyści, którym rano odwołano rejs – morze po nocnej burzy było zbyt wzburzone na wypłynięcie. Także atmosfera była po prostu przednia ;)

Wobec powyższych okoliczności podjęliśmy próbę alternatywnego zagospodarowania czasu. Na początku próbowaliśmy pożyczyć auto, ale okazało się, że w obliczu braku prądu pan z wypożyczalni po prostu poszedł do domu… Rejsy były odwołane, więc została nam jedna opcja – nieplanowana wycieczka do stolicy (nieplanowana, bo pierwotnie chcieliśmy zahaczyć o stolicę przy okazji objazdówki po wyspie). Szczęście w nieszczęściu niedziela to jedyny dzień, w którym możliwe było zrobienie „półdniówki” w stolicy – wyjazd po 13, powrót wieczorem, po 20. Zanuciliśmy zatem „Always look on the bright side of life”, wzięliśmy mapkę z recepcji i pojechaliśmy…

Przejazd na odcinku Vassilik-Nydri wymaga zapłacenia za podróż długodystansową (ok. 5 euro) i trwa około godziny. Poza tym jest podobnie: autokar, dwuosobowa obsługa, ruszamy. Początkowy odcinek – do Nydri – już znamy, więc nie koncentrujemy się na nim za bardzo. Dopiero za Nydri wypatrujemy na wybrzeżu kolejnych miejscówek do odwiedzenia w trakcie objazdówki. Niestety, żadne z większych miasteczek po drodze (Nikiana, Ligia, Kariotes) nie przykuwa naszej uwagi. Stopniowo natomiast poprawia się pogoda.

Nie wiemy natomiast do końca, gdzie uda nam się w Lefkadzie wysiąść. Według mapki, którą otrzymaliśmy, dworzec autobusowy jest spory kawałek drogi od centrum, poniżej mariny. Na szczęście na miejscu okazało się, że przez zjazdem na dworzec autobus robi przystanek przy jednym z dwóch rond przy centrum. Tam też wsiada się w drodze powrotnej (przystanek powrotny jest rzecz jasna po drugiej stronie ulicy). Z tego, co widzieliśmy, jest to przystanek zbiorowy – odjeżdżają z niego wszystkie autobusy z Lefkady w różnych kierunkach (w tym na lotnisko). Całkiem praktyczne rozwiązanie (np. w porównaniu do Korfu, gdzie dworzec autobusów lokalnych, jest w innym miejscu, niż dworzec autobusów długodystansowych).
Zanim przejdziemy dalej, poglądowa mapka:

przystanki Lefkada.JPG



Sama Lefkada (nazywana również również Lefkas lub Leukada) jest największym miastem na wyspie, ale w kategoria wielkości jest to raczej małe miasteczko – ok. 9.000 mieszkańców (mniej więcej połowa mieszkańców całej wysypy). Historia stolicy sięga średniowiecza, kiedy to zbudowano tu pierwsze miasto na prawie weneckim – co ciekawe, dzisiejszy układ ulic w dużej mierze odzwierciedla układ średniowieczny. Niestety, poza fortecą obronną Aghia Mavra i kilkoma kościołami nie znajdziemy tu praktycznie żadnych historycznych budowli. Wynika to ze zniszczeń, jakie na przestrzeni wieków poczyniły liczne trzęsienia ziemi – tylko w XX wieku było ich trzy. Lokalna architektura musiała się więc dostosować do panujących warunków – domy mieszkalne są maksymalnie dwupiętrowe, o lekkiej konstrukcji (kamienny parter i drewniane wyższe piętra). Wysokością w mieście wyróżniają się w zasadzie tylko trzy budynki: Muzeum Archeologiczne, szpital i hotel Lefkas (na zdjęciu poniżej).

hotel Lefkas.jpg



Na początku XXI wieku rozpoczęto na szeroką skalę prace konstrukcyjne, które umożliwiły połączenie stolicy (a przez to i całej wyspy) ze stałym lądem. Od strony lądu wybudowano tunel, kilka grobli (w tym jedną zabezpieczającą miasto od północy), drogi i most zwodzony, a w samej Lefkadzie zagospodarowano trzy spore mariny, mogące pomieścić w sumie kilka tysięcy jachtów. Dzięki temu stolica stała się ważnym punktem na drodze jachtów pływających po Morzu Jońskim i może żyć z turystyki mimo braku historycznych zabytków. Zakres prac widać najlepiej z góry (zdjęcie pożyczone):

Lefkada z góry.jpg



Nasze pierwsze kroki w stolicy zaprowadziły nas do pobliskiej kafejki (pierwsza kawa o 15, toż to zbrodnia!), a potem wzdłuż mariny właśnie na północ. Trzeba przyznać, że obłożenie nawet poza sezonem mają spore.

marina1.jpg



marina2.jpg



marina3.jpg



Pierwotny plan zakładał, że przejdziemy się groblą w kierunku fortecy, ale akurat trafiliśmy na otwarcie mostu. Pogapiliśmy się więc na przepływające jachty, a potem skręciliśmy z powrotem stronę centrum.

grobla1.jpg



grobla1a.jpg



grobla1b.jpg



grobla2.jpg



grobla3.jpg



grobla4.jpg



W tej części miasta groble pozwoliły od zewnątrz stworzyć wewnętrzne jezioro, a od strony centrum – mały kanał i nabrzeże z dużą ilością knajp. Dużą atrakcją jest drewniany most, łączący nabrzeże z groblą. Kanał ma kilkaset metrów długości – zamyka go budynek Muzeum Archeologicznego. Niestety, było widać, że jesteśmy już poza sezonem – część restauracji była całkowicie zamknięta, a część otwierała się dopiero w godzinach wieczornych.

kanał1.jpg



kanał2.jpg



kanał3.jpg



Od kanału odbiliśmy kilkukrotnie w mniejsze uliczki, żeby zobaczyć lokalną zabudowę. Nie jest ona może imponująca (powiedzmy szczerze - jest raczej skromna), niemniej jednak warto się tu pokręcić i poczuć lokalny klimat.

uliczka1.jpg



uliczka2.jpg



uliczka3.jpg



uliczka4.jpg



uliczka5.jpg




Dodaj Komentarz

Komentarze (16)

85172 4 lutego 2018 11:46 Odpowiedz
metia napisał:Katowice PyrzyceMetropolia co prawda spora, ale pod Szczecin nie sięga :mrgreen:Pyrzowice.
metia 4 lutego 2018 11:53 Odpowiedz
Dzięki @le_szek, podpowiedzi w edytorze tekstu zawsze wiedzą najlepiej ;)
greg1291 4 lutego 2018 11:57 Odpowiedz
Trudno Lefkadę uznać za kierunek nieznany. Wszak od kilku sezonów biura podróży tam oferują wycieczki. :?
metia 4 lutego 2018 12:27 Odpowiedz
@greg1291Nie napisałam nieznana, tylko jakby nieznana, a to różnica. A poza tym - czy to, ze biura organizują dokądś wycieczki od razu decyduje o tym, że coś robi się dobrze znane? W przypadku Lefkady tak nie jest, ilość informacji o wyspie jest dość ograniczona, również na naszym forum. Ale zmienię nieco tytuł, może będzie mniej kontrowersyjny ;)
lavarsovienne 4 lutego 2018 12:35 Odpowiedz
metia napisał:Zatem tak, poniższa relacja* zabierze Was na jedną z mniej znanych greckich wysp ;) Przy moim Skyrosie, Lefkada brzmi wręcz jak wielka metropolia, wszystkim znana, chociażby ze słyszenia.Nie zmienia to faktu, że mam ochotę poczuć grecki klimat, więc z przyjemnością czekam na kontynuację:-)
kama 23 kwietnia 2018 23:33 Odpowiedz
I co dalej z relacją? Zastanawiam się nad tym kierunkiem i chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej, bo rzeczywiście konkretnych informacji ze świecą szukać.. ;-)
metia 24 kwietnia 2018 00:16 Odpowiedz
@kamaRelacja póki co stoi, bo szlag trafił mi zdjęcia :/ Jestem w trakcie ich odzyskiwania, ale jeszcze trochę to potrwa, bo część odzyskała się w zupełnie przypadkowej kolejności i mozolnie dopasowuję je do poszczególnych dni pobytu/atrakcji. Może w weekend majowy ruszę dalej. Póki co jeżeli masz pytania, pisz śmiało na priv, spróbuję napisać, ile będę mogła.
antares 27 kwietnia 2018 22:49 Odpowiedz
metia napisał:Znacie kogoś, kto nie był na greckich wyspach? Dobra, pewnie znacie. Ale czy jest ktoś taki na forum? Kreta, Santorini, Zakyntos, Kos, Korfu, Mykonos, Itaka, Rodos, Skiatos i dziesiątki innych - do wyboru, do koloru. A czy o Lefkadzie ktoś z drogich forumowiczów słyszał?Ja nie byłam na żadnej wyspie (zwiedzałam tylko kontynentalną Grecję), bo mnie tam zwyczajnie nie ciągnie. :lol: Ale o Lefkadzie słyszałam. 8-)
andrzejdz 29 kwietnia 2018 23:10 Odpowiedz
Tak jakoś do Vasiliki nie dotarłem ,jednak moja ubiegłoroczna wrześniowa wyprawa na wyspy greckie miała początek na Zante a koniec na Korfu. Tym razem odwiedziłem 5 wysp pokonując po kolei promem między nimi. Na Lefkadę dotarłem już po pobycie na Kefalonii i wylądowałem w samym centrum Nydri. Przeraził mnie cały tłum turystów rodem z byłej Jugosławii ,Rumunii,Macedonii, Bułgarii itp Całkiem inny klimat niż na pięknej Kefalonii. Dosłownie miasteczko przypomniało mi gwarną Malię czy Hersonissos na Krecie. Jednak złego słowa nie powiem o innych częściach wyspy.Chcąc sobie zrobić taki trip po Wyspach Jońskich to z Zakynthos promy na Kefalonię kursują z Agios Nikolaos na pólnocy wyspy do Pesady za 9 e natomiast do portu w Skala trzeba najpierw płynąć do Kyllini na Peloponezie i dopiero z tamtąd na Kefalonię. Z Kefalonii na Lefkadę prom pływa z Fiskardo do Nidri a z Sami do Vasiliki już nic nie ma / polikwidowali/Z Lefkady na Korfu już trzeba przez ląd jechać autobusem do Igoumenitsy i promem np. do Lefkimmi lub Kerkiry, można też z Parga popłynąć na Paxi a z niej też do Lefkimmi na Korfu.
metia 29 kwietnia 2018 23:33 Odpowiedz
@andrzejdzNa Nydri ponarzekam w kolejnym odcinku ;) Dla mnie to było takie Mielno do kwadratu. Dobrze, że nie mieszkaliśmy tam, bo bym chyba uciekła. W Sidari na Korfu też było imprezowo, ale główna ulica Nydri to po prostu turystyczna maskara.Co do transportu z Vasiliki do Fiscardo, to nie wiem dokładnie. Duży port był częściowo w remoncie, niedostępny dla większych jednostek, więc założyłam, że brak rejsów stamtąd jest chwilowy.
noyle 29 kwietnia 2018 23:46 Odpowiedz
Vasiliki to jedno s bardziej znanych windsurfigowych spotów. I znam sporo ludzi którzy jeżdżą do Grecji od 15 lat i nie bardzo coś więcej widzieli niż Levkadę
piekara114 6 czerwca 2018 08:17 Odpowiedz
Na wyspie nie byłam, ale sporo się o niej na innych forach i blogach naczytałam. Ale nie ma się czemu dziwić skoro jest tu skupisko pięknych plaż (znany, co wiąże się z tłumem oczywiście w sezonie). Z przyjemnością poczytam i poglądach, w tym roku początkwo był nawet plan, że na Lefce spędzimy urlop wakacyjny - jak to my dojazd samochodem :mrgreen:
cerro 11 sierpnia 2018 17:51 Odpowiedz
Osobiście przekonuje mnie możliwość dojechania na Lefkadię samochodem. :PChwilowo road tripy mam zawieszone na rzecz poruszania się na własnych kończynach, ale może jeszcze dożyję dnia, kiedy mi się zechce pojeździć po Europie... i będę w posiadaniu samochodu, po którym będę się spodziewała czegoś więcej niż stanięcia na środku drogi bez ostrzeżenia.
greg2014 25 września 2018 20:04 Odpowiedz
Fajnie się czytało - jakby nie było jakieś jak dla mnie nowe i jeszcze nieoklepane miejsce w Grecji .Wielkie dzięki :-)
metia 25 września 2018 21:37 Odpowiedz
@greg2014Dzięki, że byłeś wiernym czytelnikiem :)
skier43 12 września 2019 11:11 Odpowiedz
Dziekuje za super relację, za wiele konkretnych spostrzeżen którymi chciałas sie podzielic poswięcając swój czas. Przy tym świetny język , kilka razy sie uśmiałem ( np. historie z tym prądem i finał z prądem w hotelu Katowicach ale za to bez wody :))Jade w tym roku do Nidri na tydzien i właśnie zastanawiałem sie co warto a co nie (folderowe info z biur podroży malo konkretne). Chcę objechać Lefkadę skuterem i na szczęscie od Ciebie sie dowiedziałem że do Egremni nie ma dojazdu i że raczej szkoda czasu na droge lądową do Porto Katsiki. Także rozwiałaś mój miraż na temat Ionian Islands cruise (durnopływanie :) więc wezmę cos krótszego a bardziej treściwego.Wielkie dzękiiiiiiiskier43