0
zakrzemarski 4 lutego 2018 17:03
Cześć! :) Jestem nowym użytkownikiem i na przywitanie chciałbym się z Wami podzielić moją relacją z wyjazdu z bratem do Chin ;)
Relacja jest prowadzona na innym forum (SCC). Żeby nie było żadnych nieporozumień, to prowadzę ją z konta o tej samej nazwie.

Był to wyjazd czysto turystyczny, nastawiony na szybkie zwiedzanie, może trochę chaotyczne, ale postanowiłem iść na żywioł. Wyjazd był bardzo krótki, więc nie mogłem sobie pozwolić na zbyt szczegółowe zwiedzanie, ale w tym krótkim czasie udało mi się zobaczyć trzy miasta - Szanghaj, Kanton i Hong Kong.
Nie ukrywam, że głównym bodźcem, który mnie pchnął do decyzji o wyjeździe była bardzo atrakcyjna promocja na bilety lotnicze :D Bilety kupiłem w styczniu ubiegłego roku, a za podróż w obie strony Qatar Airlines zapłaciłem tylko 1200zł, oczywiście w klasie ekonomicznej :P Niemniej już od jakiegoś czasu trochę interesuję się tym krajem, bo chcemy czy nie chcemy, będziemy mieć z nim coraz więcej do czynienia, przynajmniej takie są póki co na to perspektywy, dlatego też od prawie dwóch lat uczę się mandaryńskiego ;)
Aby się dostać do Chin w celach czysto turystycznych nie ma zbyt wielu procedur do przejścia. Z formalności to jedyne co trzeba zrobić, to wyrobienie wizy turystycznej. Można z niej skorzystać w ciągu pół roku od wyrobienia i od momentu wjazdu jest ważna przez miesiąc. Jeżeli jednak zamierzamy wcześniej podróżować trochę po kraju, to należy mieć rezerwacje na wszystkie noclegi i bilety kolejowe i lotnicze, ponieważ we wniosku o wizę należy przedstawić i udokumentować plan podróży. Samo wypełnienie wniosku o wizę zajmuje ok. pół godziny, ale w Internecie są dostępne wzory do wypełnienia wiz, więc nie jest to takie trudne. Jeżeli podczas naszego wyjazdu do Chin planujemy wyskoczyć do Makau lub Hong Kongu, to musimy pamiętać o tym, żeby wziąć wizę dwuwjazdową, ponieważ na granicy między Chinami właściwymi a tymi regionami autonomicznymi jest normalna odprawa paszportowa. W ambasadzie nie powinni z tym robić większych problemów, wystarczy potwierdzenie rezerwacji noclegu w Hong Kongu lub Makau, nawet jeżeli nie zamierzamy tam nocować, bo sama rezerwacja noclegu jest zwykle darmowa, a zawsze ją można odwołać ;). Zresztą więcej informacji na temat Hong Kongu wrzucę jak dojdę do niego w swojej relacji ;)
Wniosek o wizę składa się w ambasadzie, ale można tez korespondencyjnie, zaś decyzja o przyznaniu wizy jest podejmowana w przeciągu tygodnia.

Dobra, nie ma co więcej gadać, zaczynamy!

1. Za brudną szybą samolotu majaczy się zachód słońca nad Warszawą
Image

2. kolacja na pokładzie (całkiem smaczna)
Image

Ponieważ leciałem katarskimi liniami lotniczymi, to miałem przesiadkę w Doha. Przesiadka była jednak na tyle krótka, że nie było sensu wychodzić do miasta (chociaż z tego co wiem, to nie trzeba żadnej wizy, wystarczy paszport). Samo lotnisko jest dosyć duże, widać, że chcą być dużym hubem przesiadkowym, jednak Dubajowi nawet do pięt nie dorasta. W jednej części znajduje się tylko coś w rodzaju people movera:
Image
(zdjęcie z Google)

który jest moim zdaniem trochę przerostem formy nad treścią, bo terminal nie jest aż tak długi, żeby taka kolejka była niezbędna. Ma tylko stacje początkową i końcową, nie jest też specjalnie obłożony ludźmi, ale na pewno wygląda na folderach reklamowych ;)

3. Na środku terminalu jest taki oto misiek
Image

4. people mover, o którym wcześniej pisałem
Image

5. W Dosze(?) przesiadłem się do samolotu lecącego do Szanghaju i jeszcze jedną kolację :D
Image

6. w samolocie dostałem taki oto zestaw nocno-poranny
Image

7. i śniadanko :D
Image

8. oczywiście w samolocie jest informacja w którym kierunku trzeba się modlić ;)
Image

Niestety przez zmiany czasu straciłem właściwie jeden dzień, bo na szanghajskim lotnisku wylądowałem o 16, a mój zegar biologiczny wskazywał 10 rano ;)

9. przedmieścia Szanghaju
Image

10. i jeszcze raz
Image

Niestety po wylądowaniu samolot czekał chyba z pół godziny na wolny rękach, więc nim się odprawiliśmy, wypełniliśmy karteczki migracyjne na terminalu (trzeba w nich podać miejsce i czas zameldowania), to minęło z półtorej godziny, więc jak wyszedłem na zewnątrz było już ciemno.

11. szaman powitalny na terminalu zaraz po odprawie ;)
Image

Skoro jednak byłem już na szanghajskim lotnisku, to nie mogłem sobie odmówić przyjemności jazdy Maglevem :D Co prawda jest on nieporównywalnie droższy od metra (chyba ponad dwukrotnie) i nie dojeżdża do samego centrum, tylko do jakiejś stacji przesiadkowej z metrem, no to jest jednak Maglev :D

12. jak widać Maglev nie zachwyca wyglądem
Image

13. stacja przesiadkowa do metra
Image

Sama przesiadka mogłaby być lepiej oznakowana, chwilę mi zajęło nim znalazłem wejście do linii metra, którą chciałem jechać, ale samo metro jest całkiem czytelnie oznakowane. Z tego co wiem, to w całych Chinach oznaczenia w metrze wyglądają mniej więcej tak samo, ale to jest dosyć prosty i czytelny system, a co najważniejsze, do ich rozczytania wystarczy podstawowa znajomość angielskiego ;)

14.
Image

Mój hotel znajdował się w bezpośrednim sąsiedztwie dworca kolejowego. Mimo, że na miejscu ok. 18-19, to rzuciło mi się w oczy, że nie było zbyt dużych tłumów, a powiedziałbym nawet, że pustki. Byłem tym nieco zdziwiony, w końcu to główny dworzec kolejowy w jednym z największych miastach Chin. Co prawda sam dworzec jest dosyć mocno oddalony od ścisłego centrum (kilka stacji metra), jednak mimo wszystko byłem trochę zaskoczony małą ilością ludzi.

Po krótkim odpoczynku w hotelu przyszedł na mały rekonesans okolic hotelu.

15. KFC przy dworcu, a obok jego chińska podróbka :P
Image

16. Szybki posiłek w pobliskiej ramenowni - trzeba było sobie samemu skomponować zupę, a że większość składników niczego mi nie przypominała, to wrzucałem do miski co mi wpadło w ręce :D Musze przyznać, że wyszło mi całkiem dobre danie ;) Było tez dosyć tanio, bo tylko 2,98 yuanów, czyli ok 1,50zł za 100g
Image

17. talerz wyczyszczony, można wracać do hotelu :D
Image

18. rzut okiem na widok z okna pokoju - całkiem sporo wieżowców, a trzeba pamiętać, że centrum jest kilka kilometrów stąd ;)
Image

19. szybki prysznic z widokiem na miasto ;)
Image

20. i hop do wyrka :D
Image

Nie narzekajcie tylko zbyt mocno na jakość zdjęć, bo wszystkie które do tej pory wrzuciłem są robione telefonem. Wrzuciłem je jednak bardziej ze względów dokumentacyjnych i jako ilustrację do opisów. Mistrzem fotografii nie jestem, ale większość późniejszych zdjęć będzie już robiona aparatem, więc powinny być nieco lepszej jakości ;)Jedziemy dalej z tematem ;)

21. Nowy dzień nam nastał!
Image

22. Widok po wyjściu z metra kilka stacji bliżej centrum w rejonie głównej ulicy handlowej Szanghaju, czyli Nankijskiej
Image

23. Mają tutaj swoją odmianę Redbulli, z tego co się zorientowałem to nie jest chińska podróbka, tylko wersja na ich rynek, niemniej dostępne są również takie jak u nas, tylko są sporo droższe, bo są sprowadzane z Austrii. Redbull na zdjęciu poniżej ma inny smak niż ten nam znany, nieco łagodniejszy, a puszki do których jest rozlewany są bardzo sztywne i praktycznie nie da się ich zgnieść w ręku, szczerze mówiąc nie wiem jaki jest tego cel.
Image

24. bardzo estetyczny przystanek autobusowy ;)
Image

25. zarówno Szanghaj jak i Kanton są bardzo zielone w centrum i ta zieleń jest naprawdę bardzo zadbana, szczególnie w Kantonie, co zobaczycie w dalszym toku relacji
Image

26. Bardzo mi przypadł do gustu sposób oznakowania ulic - jest bardzo czytelny, a żeby ułatwić orientację w przestrzeni pokazane są kierunki świata - bardzo fajny pomysł, szczególnie dla turystów. Mnie to rozwiązanie bardzo się zresztą przydało, ponieważ początkowo szedłem ta ulicą w kierunku przeciwnym niż planowałem, a dzięki temu znakowi szybko zawróciłem :D
Image

27. Bardzo mi się spodobały te budynki, ale to jest styl bardziej europejski niż chiński ;)
Image

28. deptakowa część ulicy Nankijskiej, czyli, jak już pisałem powyżej, głównej ulicy handlowej miasta. Pełna jest też obnośnych sprzedawców podrabianych zegarków, przy czym na ulicy pokazują jedynie zdjęcia oferowanych produktów, a jeżeli potencjalny klient wyrazi zainteresowanie ofertą, to sprzedawca zaprasza go na bok, gdzie mu pokazuje swój asortyment :D Z tego co słyszałem wśród Chińczyków zegarki są bardzo popularną pamiątką z Szanghaju, jednak ja nie byłem nimi zainteresowany, zwłaszcza, że nie były wcale bardzo tanie ;) Sprzedawcy są jednak bardzo namolni i trochę uprzykrzają chodzenie po deptaku, nie reagują też jak im się odmawia, trzeba im kilkakrotnie powtórzyć, żeby nam dali spokój. Sprawdzałem w którym języku najlepiej do nich mowić, żeby szybko się odczepili, próbowałem mandaryńskiego, angielskiego, nawet polskiego, ale okazało się, że najbardziej skuteczny jest niemiecki, nie mam pojęcia dlaczego :D Gdy się im odpowiada "Nein, ich brauche nicht", to od razu odchodzą :P
Image

29. W Chinach widziałem bardzo dużo flag, jednak trudno mi powiedzieć, czy to jest u nich normalna praktyka, czy to było związane z faktem, że w czasie którym byłem w Chinach miał miejsce zjazd partii, który się odbywa raz na pięć lat.
Image

30. Niestety przez cały mój pobyt w Szanghaju padało. Początkowo nie było to dużym problemem, bo mimo iż było mokro, to było dosyć ciepło, jednak pod wieczór pierwszego dnia i cały następny powietrze mocno się ochłodziło i zaczął wiać bardzo silny wiatr. Warunki były na tyle nieznośne, że drugiego dnia skróciłem planowane zwiedzanie o jakieś dwie godziny, bo musiałem wysuszyć rzeczy w hotelu przed dalszą drogą.
ImageTak wiec wracamy na ulicę Nankijską i jej najbliższe okolice ;) Teraz będzie mniej opisów, tylko trochę więcej zdjęć, po prostu idziemy i obserwujemy bardzo ciekawy mariaż architektury europejskiej i azjatyckiej ;)

31.
Image

32. Jak w Madrycie!
Image

33. a tu już bardziej jak w Chinach ;)
Image

34. jeszcze bardziej jak w Chinach ;)
Image

35. i jeszcze bardziej...
Image

Dodaj Komentarz

Komentarze (4)

tropikey 3 marca 2018 18:06 Odpowiedz
Czekam na Kanton, bo na forum niewiele informacji o tym mieście, a będę tam w październiku/listopadzie i zastanawiam się, ile czasu nań przeznaczyć: od planu minimum, czyli rezygnacja z opuszczania lotniska i od razu dalszy lot do Japonii (i tak samo w drodze powrotnej) do planu maksimum, czyli 4 dni.Co do Szanghaju, trochę szkoda, że nie poszczęściło się Wam z pogodą, bo jednak Bund i jego wieżowce prezentują się znacznie bardziej majestatycznie przy bezchmurnej pogodzie. Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
zakrzemarski 3 marca 2018 20:24 Odpowiedz
O Kantonie wkrótce napiszę trochę więcej, ale skoro ten temat został już wywołany, to powiem tak - byłem tam ok. dwóch dni i miałem wrażenie, że tak żeby z grubsza zobaczyć miasto, to wystarczy, ale ja dosyć szybko zwiedzam. Z tego co wiem, to Kanton jest wyjątkową gratką dla smakoszy kuchni azjatyckiej, więc jeżeli chcesz pozwiedzać miasto pod tym kątem, to pewnie trzeba na to poświęcić dodatkowo jeden lub dwa dni. Jest tam również przepiękna zieleń, jest jej więcej i jest bardziej zadbana niż w Szanghaju. Niemniej na tyle co widziałem, to Szanghaj wydawał mi się bardziej interesujący, czułem że mogłem tam jeszcze kilka dni posiedzieć, a w Kantonie miałem poczucie, że po tych dwóch dniach już mi wystarczyło.Inna sprawa, że podczas całej podróży największe wrażenie zrobiło dla mnie miasto, w którym spędziłem najmniej czasu, czyli Hong-Kong ;)P.S. Strasznie Ci zazdroszczę tej pogody z Szanghaju! Szkoda, że na taką nie trafiłem ;)
tropikey 3 marca 2018 20:37 Odpowiedz
Oj tak, Hongkong to prawdziwa perełka. Dzięki temu niedosytowi będziesz miał powód do powrotu. Byłem tam dwa razy po kilka dni i chętnie pojadę ponownie :)Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
tropikey 5 kwietnia 2018 22:32 Odpowiedz
zakrzemarski napisał:O Kantonie wkrótce napiszę trochę więcej...I jak tam prace nad Kantonem? Czyżby entuzjazm i zapał do pracy aż tak bardzo opadły?