+1
Podróże z Jackami 5 marca 2018 18:41
Marina Bay ze swoimi drapaczami chmur, centrum handlowym, dziwacznym Merlionem, ciekawym mostem -Helix Bridge, wielkim kołem- Singapore Flyer, ArtScience Museum, hotelem Marina Bay Sands oraz z przylegającymi do niej Gardens by the Bay to bez wątpienia bijące serce Singapuru. To właśnie te budowle są najczęściej odwiedzane i fotografowane. Nie sposób być w Singapurze i ominąć Marina Bay. To tak jakby być w Warszawie i nie widzieć Pałacu Kultury i Nauki, odwiedzić ciotkę w Krakowie i wypić herbatkę w Nowej Hucie zamiast piwko w rynku lub pierwszy raz wpaść do kumpla we Wrocławiu i cały wieczór spędzić przed telewizorem w mieszkaniu na Nowym Dworze.

Zarówno opisane wcześniej Gardens by the Bay, tak i pozostałe atrakcje Mariny Bay najlepiej jest odwiedzić dwukrotnie – w dzień i po zmroku. Mamy wówczas okazję dokładniej poznać centrum Singapuru, bo w obydwu odsłonach miasto wygląda atrakcyjnie. Choć nie będzie zaskoczeniem stwierdzenie, że w dzień jest fajnie, ale w nocy BOSKO!!!

Dzień

Zwiedzanie proponuję rozpocząć od pomnika Merliona, który jest symbolem miasta. Warszawa ma Syrenkę, Kraków Smoka, Poznań Koziołki a Singapur Merliona. Jest to pół lew, pół ryba, taki dziwny z niego stwór. Ani to ładne, ani brzydkie, ale trzeba tu być. Szybkie pstryk i możemy iść dalej.


Merlion – pół lew, pół ….. coś tam

Teraz proponuję przejść się wzdłuż szklanych drapaczy chmur. Z tej strony możemy podziwiać przeciwległy brzeg z górującym na zatoką Marina Bay Sands. Po przejściu na drugą stronę docieramy do centrum handlowego. Wzdłuż wybrzeża ciągną się drewniane pomosty, z których rozciąga się przyjemny widok na całą zatokę. Z tego miejsca odpływają też turystyczne stateczki opływające okoliczne atrakcje.


TroJacki

Pamiętając, że Singapur leży w strefie tropikalnej, gdzie poza wysokimi temperaturami najbardziej doskwiera wysoka wilgotność, która nie rzadko osiąga poziom 100%, możemy poczuć się już trochę zmęczeni a na pewno przepoceni. Dlatego przyjemną ucieczką od upału będzie wskoczenie do centrum handlowego. Sporych rozmiarów „świątynia handlu” oferuje cały kalejdoskop firmowych sklepów. Są tu sklepy Prady, Bossa, Armaniego a nawet osobny budynek z produktami Louis Vuitton. Wybór jest naprawdę ogromny, więc możemy swobodnie …………. popatrzeć! Tak jak 99% innych „klientów” tego centrum, którzy tylko oglądają. Zresztą nie ma się co dziwić, bo ceny powalają. Nie wiem jak Wy, ale kupienie butów w cenie małego samochodu jakoś mnie nie rajcuje. Zauważyliśmy, że rozłożenie sklepów jest dobrze przemyślane. Całość ma trzy poziomy, od zera do dwóch, gdzie zero to poziom gruntu a 1 i 2 są pod ziemią. Na górnych piętrach (0 i 1) mamy sklepy światowych marek w których z powodu cen nie widać kupujących. Za to obsługa cały czas coś czyści i poleruje (pewnie z nudów). Natomiast na najniższym, drugim poziomie są już sklepy osiągalne dla śmiertelników, takie jak Zara w których klientela fruwa między wieszakami jak pszczoły w ulu. Na tym samym poziomie jest też sporo miejsc z bardzo dobrym korytkiem w przyzwoitych cenach.


Ciekawe podświetlenia są atrakcją nie tylko dla dzieci


Taka mała Wenecja. Jak rozbolą Cię nogi to możesz sobie podpłynąć

Po schłodzeniu się i najedzeniu nadszedł najwyższy czas, aby wrócić do zwiedzania kolejnych punktów Marina Bay. Możemy wejść do ArtScience Museum lub podziwiać budynek z zewnątrz.


Przed ArtScience Museum jest urocza sadzawka


Lilie w środku miasta

Następnie ciekawie zaprojektowanym Helix Bridge możemy przejść na drugą stronę, gdzie przez Youth Olympic Park dotrzemy do Singapore Flyer, skąd możemy podziwiać panoramę miasta.


Finezyjne kształty Helix Bridge


Młyńskie koło Singapore Flyer

Ostatnim punktem naszego spaceru był hotel Marina Bay Sands. (Można później a nawet należy przejść do Gardens by the Bay, ale my podzieliśmy zwiedzanie na dwa dni). Ta budząca podziw, wielka konstrukcja z ogromnym basenem i restauracją na 57 piętrze, podparta na trzech wieżach od dawna rozbudzała moją wyobraźnię, więc zostawiliśmy ją sobie na deser.

W środku, na poziomie recepcji panuje taki ruch jak na dworcu kolejowym w godzinach szczytu. W sumie nie ma się co dziwić, skoro jest tu ponad dwa i pół tysiąca pokoi!!! Co przyciąga tu takie tłumy? Odpowiedź wydaje się oczywista – basen na dachu i niezapomniane widoki na całą Marinę.


Basen na 57 piętrze wcale nie jest zatłoczony, ponieważ woda jest naprawdę rześka co z pewnością jest przemyślaną strategią.


TroJacki moczą dup…. w basenie na dachu hotelu Marina Bay Sands


Gardens by the Bay oraz szklarnie Cloud Forest i Flower Dome widziane z perspektywy jacuzzi na 57 piętrze

Wjazd na 57 piętro możliwy jest też dla osób nie będących gośćmi hotelowymi. W wierzy numer 3 należy kupić bilet za 23 SGD na Sands SkyPark Observation Deck. Czy warto? Absolutnie TAK!!!

Noc

Jak pisałem wcześniej, warto pokusić się o odwiedzenie tych samych miejsc nocą. Gdy rozbłysną światła Marina Bay zmienia swoje oblicze. Tysiące różnokolorowych lamp i halogenów sprawiają, że popadamy w nieustanny zachwyt. Jest trochę chłodniej, więc można swobodniej pospacerować a knajpy pod chmurką zapełniają się gośćmi. Pokazy w Gardens by the Bay oraz fontann przed centrum handlowym gromadzą tłumy.


Marina Bay Sands i ArtScience Museum nocą


Powoli tłum gęstnieje przez pokazem fontann


Pokaz łączący muzykę, światło i wodę może …. wzruszyć

Jeśli z poziomu ulicy nocą Singapur wygląda bajecznie to jak może wyglądać z ostatniego piętra Marina Bay Sands? Zamiast opisywać, lepiej pooglądać.


Gardens by the Bay nocą, z góry


Popijając drinka w SKYBAR można się delektować takimi widokami


Spoglądasz w prawo i widzisz drugą część Mariny

Dlatego jeśli nie możecie poświęcić zbyt dużo czasu na zwiedzanie Singapuru, bo na przykład lecicie gdzieś dalej to tę część miasta zostawcie sobie na wieczór.

Więcej relacji z naszej wizyty w Singapurze znajdziecie na : http://podrozezjackami.pl/

Pokaz fontann;

&t=6s


Dodaj Komentarz