Po roku bardziej monotonnych podróży po świecie, w końcu złożyłem ciekawą trasę, którą możecie zobaczyć na obrazku poniżej. Zapowiadają się 24 loty w 19 dni, czyli będziemy tutaj poruszali głównie tematy, które interesują nas najbardziej. Na końcu obiecuję przedstawić Wam zestawienie kosztów, czyli wydatki w gotówce i milach, które poczyniłem.
Moja podróż rozpoczęła się godzinę temu, jestem już w pociągu do Krakowa, gdzie spędzę jeden dzień przed lotem Dubaju. O dalszym przebiegu będę Was informował w relacji live, którą tym postem zaczynam.
Zostańcie ze mną! Będzie dużo lotnisk, samolotów, biznes klasy (Etihad (A380), Singapore Airlines (A380, B777), Thai (A350)), saloników, sieciowych hoteli itd. Jak zawsze proszę o jak najwięcej komentarzy, porad, rekomendacji i wskazówek, które pozwolą odbyć mi tę wycieczkę najlepiej jak to możliwe.
PS. Miała być także First Class, ale zrobili downgrade kilka dni temu z uwagi na zmianę samolotu
:(
Do usłyszenia!Dziękuję za bardzo pozytywny odzew. Fajnie, że tyle osób jest ciekawych przebiegiem tego szalonego tripu.
Do Krakowa dotarłem z niespełna godzinnym opóźnieniem, co nie miało jednak żadnego wpływu na moje plany. Przed godziną 14 udałem się do hotelu DoubleTree by Hilton Krakow Hotel & Convention Center. Nie do końca zdawałem sobie sprawę, że jest on jednak dosyć daleko od centrum, chociaż rozważany także Holiday Inn i Indigio były zdecydowanie droższe. Spacer z dworca Kraków Główny zajęła mi dokładnie 35 minut z plecakiem.
Na miejscu byłem znacząco zdziwiony, kiedy recepcjonistka przywitała mnie, od razu dała kartę do pokoju i stwierdziła, że jako stały bywalec zapewne wszystko wiem. Hmm, w zasadzie to nie miałem żadnych pytań, ale był to zdecydowanie mój pierwszy pobyt w tym hotelu. Mimo wszystko obsługa przesympatyczna i pomocna. Dostałem upgrade do pokoju typu Executive z dostępem do saloniku. Na stoliku czekała na mnie wstawka w postaci pralin i buteleczki białego wina.
Zostawiłem swoje rzeczy w pokoju i udałem się zobaczyć, jak prezentuje się salonik, wypiłem szybką kawę, żeby zabić lekkie zmęczenie i zjechałem na poziom -1 na basen. Strefa rekreacyjna prezentuje się świetnie. W poniedziałkowe popołudnie nie było tutaj zupełnie ludzi, dlatego tylko dla siebie miałem m.in. jacuzzi i sauny. Świetny sposób na relaks, więc spędziłem tutaj trochę czasu.
Oczywiście nie mogłem odpuścić sobie spaceru po Krakowie. Wraz z koleżanką zrobiliśmy długi spacer po Kazimierzu (z zakupem francuskich ciastek w cukierni francuskiej Nad&Greg oraz butelki Nalewki Wawelskiej różano-miodowej), a następnie po Starym Mieście, zatrzymując się w kilku bardziej klimatycznych pubach i restauracji. Pogoda tego dnia była doskonała do spacerów, więc wystarczyła rozpięta kurtka, żeby nie zmarznąć. Wieczorem jednak temperatura spadła do 6 stopni i zaczęło się robić chłodno. Zastanawialiśmy się czy do hotelu wrócić na nogach (ok. 4 km) czy skorzystać z Ubera. Pierwsza opcja wygrała wraz z dwuprzystankową podwózką tramwajem. W hotelu byliśmy zdecydowanie po północy.
Wtorkowy poranek zdecydowanie nie należał do łatwych. Po mocno przegadanej nocy trzeba było się zebrać i udać na śniadanie, a następnie na dworzec autobusowy, żeby zdążyć na minibusa do Pyrzowic na lotnisko. Szybkie pakowanie, prysznic i omlet na dzień dobry. Poza tym w głównej restauracji hotelu DT bardzo dobry wybór jedzenia. Każdy tutaj znajdzie coś dla siebie. Nie mam porównania z przeszłością, ale na pewno nie odstaje ono od tego serwowanego w Warszawie i na początku działalności DT we Wrocławiu (tutaj podobno jest teraz gorzej?).
Nie mamy zbyt dużo czasu, więc tym razem zamawiamy Ubera do hotelu, zaznaczając w aplikacji z której strony budynku ma podjechać. Oczywiście sympatyczna blondynka parkuje z drugiej strony. Co zrobić, znajdujemy się po chwili i w przeciągu 15 minut docieramy na dworzec. Trzeba przyznać, że kierowca z niej niezły – prowadzi dynamicznie, ale bezpiecznie. Do tego wie, gdzie są które platformy odjazdów autobusów, dzięki czemu nie musimy kluczyć i od razu docieramy w dobre miejsce.
Przejazd zarezerwowałem w firmie Matuszek, która kursuje bezpośrednio na lotnisko w Pyrzowicach. Transfer trwał dokładnie 1:25 godziny, a kierowca ani razu nie przekroczył prędkości 100 km/h. Fotele wygodne i prawie wszystkie zajęte. Na lotnisku jakieś 15 min po moim przyjeździe otwierana jest kontrola bezpieczeństwa w terminalu non-schengen. Tym razem także od razu udaje mi się w czasie odprawy dostać boarding pass, bez dodatkowej kontroli dokumentów. To wszystko sprawia, że dosłownie 10 minut później jest już jedynym gościem katowickiego saloniku. Mimo wszelkich smakowitości, które tutaj są zawsze podawane, trudno mi coś zjeść po jakże obfitym śniadaniu w DT.
Swoją drogą lounge ten nadal trzyma bardzo wysoki poziom i pozostanie moim ulubionym salonikiem na polskim lotnisku. Wypijam sobie butelkę małego, czerwonego wina i zjadał dwa kawałki tortilli. Resztę czasu załatwiam sprawy związane z pracą, a na boarding idę tuż po jego ogłoszeniu, żeby bez stresu zdążyć na samolot. Rejs jest o czasie i trwa około 5,5 godziny. Niestety moje miejsce 19E to bardzo średnie losowanie, tym bardziej, że mam dwóch sąsiadów. Z drugiej strony jestem tak ekstremalnie zmęczony, że zasypiam 10 minut po starcie, później tylko budzę się na spacer do toalety i śpię dalej. Kiedy pozostaje 50 minut do lądowania zauważam, ze mojego sąsiada nie ma (poszedł usiąść z kolegą), więc korzystając z większej przestrzeni zaczynam pisane tego wpisu.
W Dubaju lądujemy planowo, długie kołowanie i autobusami do terminala. Kontrola paszportowa przebiegła sprawnie, a stojąc w kolejce do niej zgadałem się z parą (także użytkownikami forum f4f – pozdrawiam Was serdecznie) na przejazd taksówką do stacji metra (żeby zdążyć przed 23:00). Akcja zakończyła się powodzeniem, ostatecznie podróżując w czwórkę zapłaciliśmy za taryfę po 21 AED do stacji Jumeirah Lake Towers.
Ja podróżowałem dalej metrem do stacji Business Bay (5 AED ze srebrną kartą), bowiem tutaj właśnie znajduje się mój pierwszy hotel podczas pobytu w Dubaju, a dokładniej Holiday Inn Express Dubai - Safa Park. Check in przebiega sprawnie, na recepcji słyszę dużo polskich głosów, proszę o pokój z widokiem na Burj Kalifa i takowy dostaję. Rozpakowuję się i zabieram za skończenie tego odcinka relacji dla Was. Teraz jest 03:08, idę spać
:)Jedziemy dalej z relacją. Dzisiaj cały dzień spędziłem w Dubaju, a zdecydowaną większość w hotelu. Głównie dlatego, że jestem tutaj już może szósty czy któryś tam raz, więc miasto, a w zasadzie atrakcje turystyczne znam dosyć dobrze. A z drugiej strony dzisiaj miałem zarezerwowany świetny hotel, więc chciałem to wykorzystać. Ale nie wyprzedzajmy faktów.
Obudziłem się z budzikiem o 8:30. Bez niego zapewne spałbym dłużej, bo 5h snu to trochę za mało, po nieprzespanej poprzedniej nocy (a w samolocie trudno odespać, bo jednak ja się często przebudzam). Mimo wszystko ekscytacja jest na tyle duża, że szybko wstaję i idę na śniadanie, które serwowane jest w restauracji na parterze. Windy w hotelu są zdecydowanie jednymi z wolniejszych jakie widziałem. Śniadanie jak na hotel Holiday Inn Express bardzo dobre, spory wybór potraw na ciepło, owoców, warzyw, a także różnych dodatków. Ja niestety nie byłem za bardzo głodny, więc nie posmakowałem wszystkiego, co wyglądało smacznie.
Sam hotel Holiday Inn Express Dubai - Safa Park oceniam dosyć nisko, ponieważ jest on po prostu stary i widać już mocno ślady zużycia. Porządek też nie jest na wymaganym poziomie, więc zdecydowanie polecam inne hotele w tej cenie, a takich znajdziemy wiele. Jego największą zaletą jest bliskość stacji metra i szybkie WiFi.
W hotelu zostałem do godziny prawie 12, mając jeszcze kilka rzeczy do zrobienia w pracy. Spakowałem się wraz ze swoją zimową kurtką (trzymam ją na spacer po Nowym Jorku) i pojechałem metrem prawie na sam koniec czerwonej linii, na stację Emirates. Właśnie stąd są dokładnie 3 km do hotelu Intercontinental Dubai Festival City, gdzie zarezerwowałem kolejną noc za 50k punktów IHG. Trasę tę pokonałem spacerem, chociaż nie warto, bo po drodze nie ma nic specjalnego do oglądania, a idzie się przy głównej drodze. Niespodzianka jednak czekała na mnie w hotelu, gdzie dostałem niespodziewany (nawet nie proszony) upgrade z pokoju standardowego do Royal Two Bedrooms Suite with Burj Kalifa View. Dlaczego? Hotel akurat tego dnia jest pełen, a jest mało osób ze statusem (mam tylko Platynę, bez Amabasadora), a do tego zatrzymuję się tutaj na jedną noc.
Jak prezentował się otrzymany pokój tzn. mieszkanie? Super! Ale najlepszy był widok z niego, dzięki panoramicznemu oknu. W sumie mam tutaj 3 łazienki, dwie sypialnie, małą kuchnię, wielki salon podzielony na dwie części itd. Po prostu olbrzymie miejsce, gdzie mogą mieszkać minimum cztery osoby.
Nie czekam zbyt długo i idę na basen trochę się pokąpać i złapać promieni słonecznych. Pogoda oczywiście genialna, cały dzień bez chmury na niebie. Korzystam z basenu, z czego jeden jest ze szklanym dnem, a największe wrażenie robi, kiedy pstrykniemy mu fotkę od spodu, gdy ktoś pływa. Może uda mi się taką zrobić. W hotelu obsługa bardzo pomocna, cały czas ze serdecznym uśmiechem na ustach. Nie muszę czekać na basenie na ręcznik czy wodę, ponieważ natychmiast ją dostaję. Również pomoc przy leżaku itd. to tutaj norma. Fantastyczną sprawą są podgrzewane jacuzzi, w których spędzam dużo czasu. Można także korzystać z udogodnień hotelu Crowne Plaza, który jest obok i wraz z Intercontinentalem tworzą jeden kompleks. Nawet WiFi z CP działało mi bez ponownego logowania.
Fantastyczne widoki można oczywiście obserwować podczas zachodzącego słońca, które chowa się za wieżowcami w centrum Dubaju. Kiedy już robi się ciemno idę na spacer promenadą oraz do centrum handlowego Festival Mall, które jest obok hotelu. Akurat mam szczęście, że odbywa się tutaj pokaz tańczących fontann i laserów. Jest świetny! Fontanny nie są tak efektowne, jak te przy Burj Khalifa, ale za to wyświetlana animacja na ścianie hotelu jest genialna.
Ja pierdziu! Przepraszam, ale nic bardziej elokwentnego mi do głowy nie przychodzi
:DPlanowałem coś w tym duchu na lato b.r., ale sprawa musi poczekać do następnego roku. Wygląda na to, że znowu się będę na Tobie wzorować, tak jak to już raz miało miejsce
;) Różnice w trasie na pewno będą (ot, choćby brak Hawajów), ale widzę też dużo podobieństw. W każdym razie, szykuje się lektura obowiązkowa
:DPowodzenia!Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
"...24 loty w 19 dni"."Moja podróż rozpoczęła się godzinę temu, jestem już w pociągu do Krakowa, gdzie spędzę jeden dzień przed lotem Dubaju. O dalszym przebiegu będę Was informował w relacji live, którą tym postem zaczynam"Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
A ja wrzucając jakieś składaki RTW gdzie było po 10-12 lotów w 3 tygodnie, zmiana miejsca co 2-3 dni myślałem po co ja to wrzucam? Przecież i tak nikt tak nie lata. O jak bardzo się myliłem. Ale to dobrze, będę pamiętał, że są ludzi, którzy mają dwa dni na miejscu i jazda dalej
:lol:
Mój hopper zostal anulowany. Takiego maila dostalem przed 1h
:( jestem w NY i musze szybko cos wymyslic, nie wiem co ugram z United. Lot mial byc pojutrze. Wysłane z mojego SM-J730F przy użyciu Tapatalka
hejJa to blondynka jestem i nie znam sie na kierunkach, poleciales do Dubaju a jestes w NYC?
:)Pytam, bo za kilka dni bede w NYC i moze popoludniowa kawa?
:)
Blondynka?! To autor relacji blondynem jest zapewne, bo taki niekonsekwentny... Najpierw leci na wschód, a potem na zachód. Chyba że to celowe zagranie, by trzymać czytelników w napięciu. W sumie, to mu się udało. Ja śledzę relację z zapartym tchem;-)
Ja z mapki to rozumiem tak: KTW AUH (DXB) NYC ORD ... Czyli poleciał do Dubaju, a stamtąd bezpośrednio do Stanów. Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
@Yossarian niestety nie, ja w HNL moge być maksymalnie 1 dzień
;) inaczej posypie się reszta lotów.@radwar dla czytelności nie zaznaczyłem DWC, do którego leciałem z KTW
;)@elwirka ciemny blondyn
;) napięcie rośnie (czytaj poniżej)@Antia tak, akurat tyle miałem mil, że idealnie starczyło mi na biznes Etihadu do NYC, a lot do Dubaju to taki jakby pozycjonujący
;) PS. Właśnie zepsuł się mój samolot (zasilanie) i zostałem przebukowany na bezpośredni rejs do Honolulu z Nowego Jorku. Jaka jest obecnie najdłuższa krajówka na świecie, wie ktoś?
przemos74 napisał:-- 17 Mar 2018 12:39 -- PS. Właśnie zepsuł się mój samolot (zasilanie) i zostałem przebukowany na bezpośredni rejs do Honolulu z Nowego Jorku. Jaka jest obecnie najdłuższa krajówka na świecie, wie ktoś? Jeśli wierzyć linkowi, to Francja wygrywa dzięki terytoriom zamorskim:http://weekendblitz.com/top-10-longest- ... the-world/
oj tak, C w A380 EY jest rewelacyjne, choć to, że w toalecie brakuje kubeczków do płukania paszczy (a jednocześnie lokalizacja kranu wymaga ekwilibrystyki, by nabrać wody na dłonie, czy wprost do owej paszczy) nieco psuje wrażenie... Ale co tam, i tak przeleciałbym się jeszcze raz
:)Pytanie tylko, czy da się to teraz rezerwować za mile inne, niż z ich własnego programu? Ja załapałem się jeszcze w ramach TopBonusa.
Ze środkowego miejsca w Wizzie do biznesu Etihadu. Z 5 gwiazdkowego InterContinentala w Dubaju do 6-osobowych dormów w Honolulu. Czyli mówiąc krótko klasyczna podróż @przemos74
:lol:
ostatnie czego tutaj potrzeba to kolejne wpisy extra wow super itdja jednak nie moglem sie powstrzymac, imponuje mi w Twojej relacjito czego nie mozna kupic za pieniadze, a wiec niesamowita swobodaz jaka rozwiazujesz pojawiajace sie problemuy, przemieszczasz na lotniskach, miedzy lotniskiem a miastem, badz po samych metropoliachObywatel Świata
:)P.S. relacja absolutnie zajeb!@#$%^
Podróż mega zajebi***, tylko pozazdrościć bo niestety dla mnie taka wyprawa może pozostać w sferze marzeń.Czekam na kolejne wpisy, kolejne dni podróży.
@peta dziękuję, kiedyś też tak myślałem, a dzisiaj spokojnie ją realizuję, więc wszystkie marzenia można spełnić:)@correos dziękuję, bardzo miłe to co piszesz.@Legion1 dzięki!
:)@madziaro obecnie mam ze sobą: Galaxy J5 2017, Canona 700D z obiektywem EF 24-105 f/4.0L IS USM i kamerkę Xiaomi Yi 4K@SJK komentarz miazga!
:D a będzie jeszcze gorzej niż w tym hostelu
:D i ale nie wiem czy lepiej niż w tym IC
;)
Na Oahu taksówkarze są wyjątkowo wyluzowani - kilka lat temu jak jechałem na lotnisko też przyjechał prawie z godzinnym opóźnieniem i był zdziwiony że się niepokoiliśmy ;-p
Takie relacje sprawiają, że głupio mi patrzeć na moje podróże na pokładach FR czy tam innym W6! Świetna sprawa, kolejna piękna wyprawa. Piękne zdjęcia.
Podziękowałem, bo sporo informacji o Seulu przyda mi się w czasie layoveru w październiku. Teraz widzę, że zamiast niecałych 9 h mogłem może jednak wziąć ok. 14 h. Trzeba się będzie mocniej sprężyć i pewnie z tego i owego zrezygnować... Gdybyś miał coś sobie odpuścić z tego, co widziałeś w Seulu, co by to było?Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
kolejna super relacja, pozazdrościć. W zbieraniu mil i punktów jestem jednak przeciętniakiem. Wiem jedynie, że można sobie kupić status Hhonors na ebay
:D
Podziwiam, połowę nie rozumiem o co chodzi w tej relacji
8-)
;)
;)
;)
;)
:lol:
:lol:
:lol: te saloniki, szybkie odprawy, zmiany biletów, ubery, taksówki, mile, upgreaty......
:oops:
:oops: Podziwiam, ogląda się zdjęcia i czyta
;)
;) fantasycznie!!!
@tropikey , zatrzymaj sie kiedys w Seulu na pare dni, tak na pare godzin to mozna liznac jakis palac, niewiele wiecej. Conrad w Seulu jest bardzo dobry
:-) Bede w Korei za tydzien i musialam cwiczyc silna wole, zeby go nie zarezerwowac, tylko jechac w teren zwiedzac. @przemos74 a juz sie zastanawialam gdzie Cie wcielo, bo dawno nie bylo relacji. Spodobal mi sie pomysl z Island Hopper, bede miala na oku promocje na tej trasie, chociaz ja bym chciala zatrzymac sie gdzies po drodze.
@tropikey pewnie odpuściłbym muzeum, bo reszta naprawdę ciekawa i warta odwiedzenia. @adamgrzyb, @bozenak dzięki
:)@Aga_podrozniczka nic się nie zmieniło, tylko trudno się zmobilizować do relacji live;) W Seulu kolejka na jakieś 5 minut, ale przylot był ok. 6 rano.
Nurtuje mnie pytanie @przemos74 czy po takich kilku RTW będziesz umiał/chciał tak na tydzień wczasów do Bułgarii/Chorwacji pojechać, czy też już nie ma odwrotu i człowiek pragnie tylko takich wyjazdów i nie wyobraża sobie innych
:-).
@greg1291 hehe, wczasy w Bułgarii czy Chorwacji są także fajną opcją, chociaż mi trudno wysiedzieć na tyłu czy poleżeć dłużej niż godzinę na plaży
;) w tym wypadku to już wszystko zależy od towarzystwa, sam bym nie leciał.
Stary, inspirujesz ogromnie !Kolejna wyprawa i kolejna lepa na karczycho
:lol: Tak patrze sobie na Twój "przebieg" i zastanawiam się, co nam zaserwujesz zdobywając pierwszy milion
:D
@przemos74 mój komentarz nie będzie oryginalny, ale jednak nie da się przejść obok kolejnej Twojej relacji obojętnie
:) Tyle marzeń i świetnych pomysłów na jednej trasie - to chyba będzie moje ulubione 'Twoje RTW'
:D
Mi od zawsze budynek opery kojarzy się z hełmami hiszpańskich konkwistadorów (patrząc od strony ogrodów). A z boku, faktycznie - nic innego jak żaglowiec
:)Ten Intercontinental zaiste świetnie położony. Nie to, co mój 57 Hotel z ostatniego pobytu
:D Czy dobrze rozumiem, że te 60 tys. punktów IHG to stawka za podstawowy pokój, a Ty dostałeś upgrade i dostęp do saloniku na podstawie statusu w IHG?
@tropikey dokładnie tak, ale zgłosiłem taką prośbę już sporo wcześniej. Mają w historii już moje pobyty w tym obiekcie i zawsze zostawiłem rzetelną opinię o moich doświadczeniach. Czy to był upgrade to nie wiem, bo pokój praktycznie taki sam jak podstawowy (to, że narożnikowy to nie robi praktycznie żadnej różnicy w tym przypadku). Dostęp do saloniku obecnie nie jest osiągalny nawet za gotówkę - nie ma po prostu wolnych miejsc, więc jeżeli ktoś chciałbym ta spędzić czas to jedyną drogą jest zarezerwować od razu odpowiednią kategorię pokoju.
Ciekawe, czy to kwestia tego, że się spieszyłeś przy robieniu zdjęć nowej 1. klasy w SQ, czy też z nią faktycznie jest coś nie tak, ale w mojej ocenie wygląda jak fragment gabinetu I sekretarza jakiegoś komitetu wojewódzkiego PZPR
:D C prezentuje się 100 razy lepiej. Będę na to polował przy "najbliższej" podróży za mile (czyli dopiero w 2019
:( ).
Przypomniałem sobie jeszcze, że miałem delikatnie zwrócić uwagę, że przy kosztach budowy MBS chyba Ci się przecinek omsknął: "56, miliarda dolarów" (kurczę, ale się dziś czepiam
:D ).
@Don_Bartoss tylko robiąc relacje live z Somalii masz szansę startować w konkursie na relacje roku
:P Szkoda,ze to juz koniec. Nastepny, razem poczekam jak na netflixie na cały sezon ^^
oskiboski napisał:@Don_Bartoss tylko robiąc relacje live z Somalii masz szansę startować w konkursie na relacje roku
:PMasz niewątpliwie rację i tę zasadę zdaje się zauważać tworzący się zespół naszych forumowych śmiałków tutaj:somalia-tanio-1340-pln-z-kijowa,232,117925
:)
Hmmm, szalona podróż i organizacja doprawdy godna podziwu, mógłbyś prowadzić wykłady w temacie jak dotrzeć na lotnisko i nie spóźnić się na kilkadziesiąt kolejnych lotów
;)Co do samego pomysłu podróży to mam trochę mieszane uczucia. Ta trasa i tempo kojarzy mi się tak: Mam pudełko pralinek, podobno pysznych, mogę polizać każdą ale zjeść żadnej. I nawet jeśli wcześniej niektóre już jadłam to pytanie gdzie jest mój orzeszek nie dawałoby mi spokoju
;)Ale zakładam że tak właśnie lubisz. Gratulacje bo na pewno jesteś jednym z niewielu i to na pewno fajne uczucie.
Rewelacja, to jest dopiero przygoda! Podziwiam Cię za zdolność operowania tymi wszystkimi programami lojalnościowym, bo ich ilość jest naprawdę duża. Też uważam, że powinieneś robić z tego szkolenia
:lol:
Moja podróż rozpoczęła się godzinę temu, jestem już w pociągu do Krakowa, gdzie spędzę jeden dzień przed lotem Dubaju. O dalszym przebiegu będę Was informował w relacji live, którą tym postem zaczynam.
Zostańcie ze mną! Będzie dużo lotnisk, samolotów, biznes klasy (Etihad (A380), Singapore Airlines (A380, B777), Thai (A350)), saloników, sieciowych hoteli itd. Jak zawsze proszę o jak najwięcej komentarzy, porad, rekomendacji i wskazówek, które pozwolą odbyć mi tę wycieczkę najlepiej jak to możliwe.
PS. Miała być także First Class, ale zrobili downgrade kilka dni temu z uwagi na zmianę samolotu :(
Do usłyszenia!Dziękuję za bardzo pozytywny odzew. Fajnie, że tyle osób jest ciekawych przebiegiem tego szalonego tripu.
Do Krakowa dotarłem z niespełna godzinnym opóźnieniem, co nie miało jednak żadnego wpływu na moje plany. Przed godziną 14 udałem się do hotelu DoubleTree by Hilton Krakow Hotel & Convention Center. Nie do końca zdawałem sobie sprawę, że jest on jednak dosyć daleko od centrum, chociaż rozważany także Holiday Inn i Indigio były zdecydowanie droższe. Spacer z dworca Kraków Główny zajęła mi dokładnie 35 minut z plecakiem.
Na miejscu byłem znacząco zdziwiony, kiedy recepcjonistka przywitała mnie, od razu dała kartę do pokoju i stwierdziła, że jako stały bywalec zapewne wszystko wiem. Hmm, w zasadzie to nie miałem żadnych pytań, ale był to zdecydowanie mój pierwszy pobyt w tym hotelu. Mimo wszystko obsługa przesympatyczna i pomocna. Dostałem upgrade do pokoju typu Executive z dostępem do saloniku. Na stoliku czekała na mnie wstawka w postaci pralin i buteleczki białego wina.
Zostawiłem swoje rzeczy w pokoju i udałem się zobaczyć, jak prezentuje się salonik, wypiłem szybką kawę, żeby zabić lekkie zmęczenie i zjechałem na poziom -1 na basen. Strefa rekreacyjna prezentuje się świetnie. W poniedziałkowe popołudnie nie było tutaj zupełnie ludzi, dlatego tylko dla siebie miałem m.in. jacuzzi i sauny. Świetny sposób na relaks, więc spędziłem tutaj trochę czasu.
Oczywiście nie mogłem odpuścić sobie spaceru po Krakowie. Wraz z koleżanką zrobiliśmy długi spacer po Kazimierzu (z zakupem francuskich ciastek w cukierni francuskiej Nad&Greg oraz butelki Nalewki Wawelskiej różano-miodowej), a następnie po Starym Mieście, zatrzymując się w kilku bardziej klimatycznych pubach i restauracji. Pogoda tego dnia była doskonała do spacerów, więc wystarczyła rozpięta kurtka, żeby nie zmarznąć. Wieczorem jednak temperatura spadła do 6 stopni i zaczęło się robić chłodno. Zastanawialiśmy się czy do hotelu wrócić na nogach (ok. 4 km) czy skorzystać z Ubera. Pierwsza opcja wygrała wraz z dwuprzystankową podwózką tramwajem. W hotelu byliśmy zdecydowanie po północy.
Wtorkowy poranek zdecydowanie nie należał do łatwych. Po mocno przegadanej nocy trzeba było się zebrać i udać na śniadanie, a następnie na dworzec autobusowy, żeby zdążyć na minibusa do Pyrzowic na lotnisko. Szybkie pakowanie, prysznic i omlet na dzień dobry. Poza tym w głównej restauracji hotelu DT bardzo dobry wybór jedzenia. Każdy tutaj znajdzie coś dla siebie. Nie mam porównania z przeszłością, ale na pewno nie odstaje ono od tego serwowanego w Warszawie i na początku działalności DT we Wrocławiu (tutaj podobno jest teraz gorzej?).
Nie mamy zbyt dużo czasu, więc tym razem zamawiamy Ubera do hotelu, zaznaczając w aplikacji z której strony budynku ma podjechać. Oczywiście sympatyczna blondynka parkuje z drugiej strony. Co zrobić, znajdujemy się po chwili i w przeciągu 15 minut docieramy na dworzec. Trzeba przyznać, że kierowca z niej niezły – prowadzi dynamicznie, ale bezpiecznie. Do tego wie, gdzie są które platformy odjazdów autobusów, dzięki czemu nie musimy kluczyć i od razu docieramy w dobre miejsce.
Przejazd zarezerwowałem w firmie Matuszek, która kursuje bezpośrednio na lotnisko w Pyrzowicach. Transfer trwał dokładnie 1:25 godziny, a kierowca ani razu nie przekroczył prędkości 100 km/h. Fotele wygodne i prawie wszystkie zajęte. Na lotnisku jakieś 15 min po moim przyjeździe otwierana jest kontrola bezpieczeństwa w terminalu non-schengen. Tym razem także od razu udaje mi się w czasie odprawy dostać boarding pass, bez dodatkowej kontroli dokumentów. To wszystko sprawia, że dosłownie 10 minut później jest już jedynym gościem katowickiego saloniku. Mimo wszelkich smakowitości, które tutaj są zawsze podawane, trudno mi coś zjeść po jakże obfitym śniadaniu w DT.
Swoją drogą lounge ten nadal trzyma bardzo wysoki poziom i pozostanie moim ulubionym salonikiem na polskim lotnisku. Wypijam sobie butelkę małego, czerwonego wina i zjadał dwa kawałki tortilli. Resztę czasu załatwiam sprawy związane z pracą, a na boarding idę tuż po jego ogłoszeniu, żeby bez stresu zdążyć na samolot. Rejs jest o czasie i trwa około 5,5 godziny. Niestety moje miejsce 19E to bardzo średnie losowanie, tym bardziej, że mam dwóch sąsiadów. Z drugiej strony jestem tak ekstremalnie zmęczony, że zasypiam 10 minut po starcie, później tylko budzę się na spacer do toalety i śpię dalej. Kiedy pozostaje 50 minut do lądowania zauważam, ze mojego sąsiada nie ma (poszedł usiąść z kolegą), więc korzystając z większej przestrzeni zaczynam pisane tego wpisu.
W Dubaju lądujemy planowo, długie kołowanie i autobusami do terminala. Kontrola paszportowa przebiegła sprawnie, a stojąc w kolejce do niej zgadałem się z parą (także użytkownikami forum f4f – pozdrawiam Was serdecznie) na przejazd taksówką do stacji metra (żeby zdążyć przed 23:00). Akcja zakończyła się powodzeniem, ostatecznie podróżując w czwórkę zapłaciliśmy za taryfę po 21 AED do stacji Jumeirah Lake Towers.
Ja podróżowałem dalej metrem do stacji Business Bay (5 AED ze srebrną kartą), bowiem tutaj właśnie znajduje się mój pierwszy hotel podczas pobytu w Dubaju, a dokładniej Holiday Inn Express Dubai - Safa Park. Check in przebiega sprawnie, na recepcji słyszę dużo polskich głosów, proszę o pokój z widokiem na Burj Kalifa i takowy dostaję. Rozpakowuję się i zabieram za skończenie tego odcinka relacji dla Was. Teraz jest 03:08, idę spać :)Jedziemy dalej z relacją. Dzisiaj cały dzień spędziłem w Dubaju, a zdecydowaną większość w hotelu. Głównie dlatego, że jestem tutaj już może szósty czy któryś tam raz, więc miasto, a w zasadzie atrakcje turystyczne znam dosyć dobrze. A z drugiej strony dzisiaj miałem zarezerwowany świetny hotel, więc chciałem to wykorzystać. Ale nie wyprzedzajmy faktów.
Obudziłem się z budzikiem o 8:30. Bez niego zapewne spałbym dłużej, bo 5h snu to trochę za mało, po nieprzespanej poprzedniej nocy (a w samolocie trudno odespać, bo jednak ja się często przebudzam). Mimo wszystko ekscytacja jest na tyle duża, że szybko wstaję i idę na śniadanie, które serwowane jest w restauracji na parterze. Windy w hotelu są zdecydowanie jednymi z wolniejszych jakie widziałem.
Śniadanie jak na hotel Holiday Inn Express bardzo dobre, spory wybór potraw na ciepło, owoców, warzyw, a także różnych dodatków. Ja niestety nie byłem za bardzo głodny, więc nie posmakowałem wszystkiego, co wyglądało smacznie.
Sam hotel Holiday Inn Express Dubai - Safa Park oceniam dosyć nisko, ponieważ jest on po prostu stary i widać już mocno ślady zużycia. Porządek też nie jest na wymaganym poziomie, więc zdecydowanie polecam inne hotele w tej cenie, a takich znajdziemy wiele. Jego największą zaletą jest bliskość stacji metra i szybkie WiFi.
W hotelu zostałem do godziny prawie 12, mając jeszcze kilka rzeczy do zrobienia w pracy. Spakowałem się wraz ze swoją zimową kurtką (trzymam ją na spacer po Nowym Jorku) i pojechałem metrem prawie na sam koniec czerwonej linii, na stację Emirates. Właśnie stąd są dokładnie 3 km do hotelu Intercontinental Dubai Festival City, gdzie zarezerwowałem kolejną noc za 50k punktów IHG. Trasę tę pokonałem spacerem, chociaż nie warto, bo po drodze nie ma nic specjalnego do oglądania, a idzie się przy głównej drodze. Niespodzianka jednak czekała na mnie w hotelu, gdzie dostałem niespodziewany (nawet nie proszony) upgrade z pokoju standardowego do Royal Two Bedrooms Suite with Burj Kalifa View. Dlaczego? Hotel akurat tego dnia jest pełen, a jest mało osób ze statusem (mam tylko Platynę, bez Amabasadora), a do tego zatrzymuję się tutaj na jedną noc.
Jak prezentował się otrzymany pokój tzn. mieszkanie? Super! Ale najlepszy był widok z niego, dzięki panoramicznemu oknu. W sumie mam tutaj 3 łazienki, dwie sypialnie, małą kuchnię, wielki salon podzielony na dwie części itd. Po prostu olbrzymie miejsce, gdzie mogą mieszkać minimum cztery osoby.
Nie czekam zbyt długo i idę na basen trochę się pokąpać i złapać promieni słonecznych. Pogoda oczywiście genialna, cały dzień bez chmury na niebie. Korzystam z basenu, z czego jeden jest ze szklanym dnem, a największe wrażenie robi, kiedy pstrykniemy mu fotkę od spodu, gdy ktoś pływa. Może uda mi się taką zrobić. W hotelu obsługa bardzo pomocna, cały czas ze serdecznym uśmiechem na ustach. Nie muszę czekać na basenie na ręcznik czy wodę, ponieważ natychmiast ją dostaję. Również pomoc przy leżaku itd. to tutaj norma. Fantastyczną sprawą są podgrzewane jacuzzi, w których spędzam dużo czasu. Można także korzystać z udogodnień hotelu Crowne Plaza, który jest obok i wraz z Intercontinentalem tworzą jeden kompleks. Nawet WiFi z CP działało mi bez ponownego logowania.
Fantastyczne widoki można oczywiście obserwować podczas zachodzącego słońca, które chowa się za wieżowcami w centrum Dubaju. Kiedy już robi się ciemno idę na spacer promenadą oraz do centrum handlowego Festival Mall, które jest obok hotelu. Akurat mam szczęście, że odbywa się tutaj pokaz tańczących fontann i laserów. Jest świetny! Fontanny nie są tak efektowne, jak te przy Burj Khalifa, ale za to wyświetlana animacja na ścianie hotelu jest genialna.