0
pabien 25 marca 2018 15:08
-- 25 Mar 2018 15:08 --

Mogę ze spokojnym napisać „weekend w Rumunii” nie „weekend w Bukareszcie” ponieważ w czasie wyjazdu oprócz stolicy na chwilę odwiedziłem Buzau i oglądałem widoczki po drodze. Poza tym z częścią niebukaresztańską wiąże się historia dotycząca pierwszego stereotypu: „samochód wypożyczają z pełnym bakiem.”
To wypożyczenie samochodu od początku stanowiło dla mnie pewien problem. Celem wycieczki było obejrzenie dobrej rumuńskiej architektury lat 1960 – 1990. Tak zdefiniowany cel został zrealizowany tylko częściowo i może się okazać, że większy sukces odniosę w trakcie pobytu Lager boys w Cluju w czerwcu. Jestem jednak bardzo zadowolony z wycieczki, bowiem zobaczyłem co innego i dowiedziałem się czegoś nowego.
Oprócz obejrzenia celem było również fotografowanie, trochę było z tym ciężko ponieważ już po wylądowaniu zauważyłem, że zapomniałem wziąć aparatu, zatem po raz kolejny byłem zdany na mój telefon, któremu czasem udaje się zrobić zdjęcie (powinienem oczywiście napisać „którym czasami udaje mi się zrobić znośne zdjęcie”)
Wstępnie przygotowany spis miejsc do odwiedzenia wymagałby przejechania 1500 km, a tego mi się nie chciało robić. Wariant minimum oznaczał rezygnację z samochodu i skoncentrowanie się na Bukareszcie. Wybrałem wariant minimum + (ten plus stał się jakiś popularny od czasów „dobrej zmiany) czyli pojechanie w jedno miejsce. Ze względu na odległość i spodziewane walory estetyczne wybrałem Buzau.
Samochód wypożyczyłem w znanej mi z poprzedniego wyjazdu i przetestowanej wypożyczalni Klass Wagen (tak mi się to klass wagen spodobało, że później kupiłem sobie kojarzące mi się z tą nazwą słuchawki Superlux). Proces wynajmu nie zmienił się – najpierw odhaczenie nazwiska u osoby z logo firmy po wyjściu ze strefy airside, potem skierowanie do busika, 3 minuty jazdy i jesteśmy w Klass Wagen. Tam podobnie jak poprzednio konsultant próbował mi sprzedać ubezpieczenie (bo bez tego samochód kosztował niecałe 3 EUR za dobę już z ekstrasami). Potem dowiedziałem się, że dostałem niechciany upgrade od Polo do S-Maxa z automatyczną skrzynią biegów. Przy wydawaniu samochodu konsultant mocno rekomendował dokumentację wszystkich zadrapań, wgnieceń zniszczeń i odprysków. Poinformował, że zbiornik paliwa jest niepełny – co ja przyjąłem że brakuje jednej kreski. Tak miałem też poprzednio.
S-Max podobnie jak poprzednio wynajęta Skoda Rapid miał bardzo podstawowe wyposażenie – żadnych asystentów parkowania czy tempomatów. Co gorsza nie miał też możliwości podłączenia telefonu przez bluetooth lub przynajmniej wejścia aux, więc zamiast sluchania starannie przygotowanej muzyki zdany byłem na rumuńskie radio oferujące różne wersje popu, których wspólną cechą była niesłuchalność.
Czas (na chwilę) skończyć rozważania muzyczno-wypożyczalniano-samochodowe i wybrać się w podróż. Droga do Buzau była w większej części wąska i prowadziła przez wioski i wśród mocno mokrych w wyniku niedawnych roztopów pól. Wioski nie były specjalnie malownicze i nie takie jakie znałem z transylwańskich i około transylwańskich podróży. Ale udało się znaleźć wdzięczny obiekt do fotografii.

dom interior.jpg


Wcześniej jednak wydarzyło się coś co najpierw postanowiło mi wątpić w uczciwość wypożyczalni – co nie było specjalnie trudne zważywszy na jej cennik i fakt, że przecież na czymś musi zarabiać, potem spowodowało uznanie, że to jednak będzie droga wycieczka, a na końcu … o tym później.
Po przejechaniu 30 km, na jedynym po drodze kawałku autostrady przy wskazaniu prawie pełnego zbiornika włączyła się lampka informująca o niskim poziomie paliwa i informacja, że benzyny jest na 77 km. Słabo. Gorzej zrobiło się po zatankowaniu – po dolaniu 25 l poziom benzyny spadł do ¼ zbiornika. Już zastanawiałem się co powiem w wypożyczalni, ale na razie postanowiłem skoncentrować się na celu podróży, którym był biurowiec cukrowni. Wrażenie niesamowite. Jadę przez jakiś obszar przemysłowy – tu jedna fabryka, tam druga, wszędzie stoją ciężarówki i naglę widzę to. Rewelacja. Jakim sposobem w 1965r ktoś zlecił zbudowanie tego w tym miejscu – nie mam pojecia, ale chwała mu za to.

sugar factory.jpg



sugar factory 2.jpg


Zaparkowałem samochód, wyszedłem i zabrałem się do fotografowania, a tu wychodzi ochroniarz i mówi coś po rumuńsku z czego zrozumiałem, że fotografować nie wolno i potrzebna jest jakaś zgoda. Nie wiem czy to była jego inicjatywa, czy rzeczywiście tak jest. W każdym razie fotografii udało mi się zrobić dwie przy czym żadnej przyzwoicie nie skadrowałem.
Jeszcze trochę sobie pooglądałem ten niezwykły budynek i ruszyłem w drogę powrotną. Uznałem, że wypożyczenie samochodu było mocno niefartowne stąd oddam go od razu, żeby nie wydarzyły się kolejne złe przygody. Robiłem to bez wielkiego bólu zważywszy na zapłaconą cenę oraz fakt, iż w Bukareszcie samochód wydawał się mało potrzebny.
Wracając zauważyłem coś co zweryfikowało moje pretensje do wypożyczalni. Okazało się, że wraz z pokonaną odległością wskaźnik paliwa pokazuje, że zbiornik jest coraz bardziej pełny – magia jakaś, czy co? Jednak kiedy dojechałem do wypożyczalni nadal pokazywał on poziom o prawie kreskę niższy niż pierwotny. Wytłumaczyłem wszystko odbierającemu samochód, pokazałem zdjęcia, rekomendowałem oddanie do naprawy. On ze zrozumieniem kiwał głową, potem zdjął blokadę kaucji z karty (oni to robią bezpośrednio po rozliczeniu najmu z efektem natychmiastowym) i zapewnił, że nie zostanie mi do rachunku doliczone paliwo, którego w praktyce jest więcej, ale nie ma to potwierdzenia we wskaźniku paliwa. Zaskakująco łatwo poszło. Ja wziąłem plecak i udałem się w kierunku Bukaresztu.

-- 25 Mar 2018 15:40 --

Ze względu na moje zobowiązania wobec statusu w Hiltonie, a także z powodu poprzedzającej mój pobyt wyprzedaży noclegi w Bukareszcie zaplanowałem w hotelach tej marki. Ze względów oszczędnościowych dwa noclegi w Doubletree i jeden w Hiltonie. Doubletree Uniri Square nie polecam, jest mocno średni, poziom sufitów jest w nim dramatycznie niski w efekcie czego nie mogłem wyprostować się pod prysznicem, a nazwa myląca, bo do niemającego w sobie nic atrakcyjnego Piaza Uniri są 2 przystanki autobusem.
A widok z okna jest taki:

uniri okno.jpg


W hotelu postanowiłem jeszcze raz przyjrzeć się zdjęciom wskaźnika paliwa:
Po odebraniu samochodu

1.jpg


Po tankowaniu

2.jpg


i zauważyłem to czego nie udało mi się dostrzec przez cały czas siedzenia za kierownicą. Wszystko było w jak największym porządku. Jak mogłem tego nie dostrzec tłumaczę sobie na dwa sposoby - po pierwsze nie mogłem zaakceptować faktu, że można dostać samochód z pustym bakiem, po drugie w mojej Skodzie wskaźnik jest w drugą stronę.
Natychmiast zrozumiałem dlaczego pracownik wypożyczalni nie zgłaszał żadnch pretensji do poziomu paliwa, ale też zastanawiałem się co on musiał sobie o mnie pomyśleć.
Ale na koniec wycieczki wcześniejsze oddanie samochodu okazało się świetnym pomysłem ponieważ przez ostatnie 2 dni mojego pobytu w Bukareszcie padał marznący deszcz/rozpuszczający się śnieg, wycieraczki w samochodach nie działały a ulice były ledwo przejezdne. Nie mając samochodu nie musiałem się tym martwić.Drugi stereotyp został tu przytoczony tylko po to, aby w tym tekście było ich więcej niż 2 i brzmi „tak daleko na południe w ostatnie dni zimy pogoda powinna być co najmniej przyzwoita”. Tak zresztą było przez pierwsze 2 dni, potem miałem chyba najgorszą pogodę w trakcie moich wyjazdów. Tak złą, że większość niedzieli spędziłem w hotelach. Zimno, silny wiatr i lepiący się deszczo-śniego-grad. O ile w Warszawie taka pogoda trwała przez kilka godzin to tam przez 2 dni i chyba jeszcze kolejny po moim wyjeździe. Aż dziwne, że nikt nie zauważył, iż ta sytuacja miała miejsce w związku z wyborami prezydenckimi w Rosji. Przecież w tej sytuacji to oczywiste, że Putin postanowił powiać chłodem i zaatakować opadami atmosferycznymi Europę. Toć do arsenału wojny hybrydowej Putin dodał pogodę – według pewnej podkomisji już jakiś czas temu, teraz stało się to na większą skalę. Stąd można uznać, że gdyby nie wydarzenia nadzwyczajne z pogodą wszystko byłoby wedle oczekiwań.
A trzeci stereotyp – również pojawiający się na tym forum brzmi: Bukareszt jest nieciekawy, czy inaczej Czauszesku zdołał zrównać z ziemią całe miasto i wybudował po swojemu klasycyzująco, socrealistycznego potworka.
Nic bardziej mylnego. Stoję na stanowisku, iż pod względem architektury to jedno z najciekawszych znanych mi miast. Zwłaszcza dotyczy to architektury początków XX wieku, szczególnie okresu międzywojennego. Co najmniej ciekawych budynków są tam setki jeśli nie tysiące. Moja dokumentacja fotograficzna jest pod tym względem więcej niż skromna – po pierwsze czasami miałem taki wybór, że nie wiedziałem już co fotografować, po wtóre pogoda nie pozwoliła mi wrócić do części budynków, które widziałem po zmroku i chciałem do nich powrócić przy lepszym oświetleniu. Mogę śmiało powiedzieć, że z alternatywy Bukaresz, Budapeszt bez wahania wybrałbym ten pierwszy.
W akapicie powyżej odpowiedziałem dlaczego pierwotny plan zrealizowałem tylko częściowo i dlaczego mimo to jestem zadowolony. Późniejsza ciekawa architektura też by się znalazła w zadawalającej ilości, ale jest ona bardziej poukrywana i wymaga kolejnej wizyty.

W dalszej części rozpoczną będą luźne, nie poparte porządnymi badaniami impresje niepraktykującego historyka sztuki – zatem może to być materiał dość ciężkostrawny.
Dla większości wyobrażenie o tym jak może wyglądać Bukareszt oddaje zamieszczone powyżej zdjęcie z pokoju hotelowego lub takie obrazki (musiałem wstawić pałac kultury, oczywiście):

uniri.jpg



pałac.jpg


Tymczasem z czasów powojennych można tam znaleźć też takie budowle – dwie pierwsze lepsze, kolejne gorsze, ale przyzwoite. Są to odpowiednio Uniwersytet Architektury i Planowania Przestrzenego, mała architektura targów bukaresztańskich, główna hala targowa i sala koncertowa.

uniw.jpg



derka.jpg



targi.jpg



koncert.jpg


Ale moim faworytem pozostaje ten niewielki blok mieszkalny - niestety trochę zepsuty poprzez odpowiednik naszej termomodernizacji.

blok.jpg



blok2.jpg


To tyle z nowszej architektury. Ze współczesnej może być to - rzuciło mi się w oko kilka innych ciekawszych budynków, ale tylko tym zrobiłem fotki - pierwszy zresztą nie podoba mi się szczególnie, ale pod nim odbywa się jakaś scenka rodzajowa. Drugi jest podwójny, ale zdjęcie z obydwoma budynkami skadrowałem tak, że to załączone jest przy nim ideałem.

telekom.jpg



ychy.jpg


W dalszej części będzie o moim odkryciu czyli architekturze międzywojennej. Tutaj potrzebny jest pewien wstęp. Bukareszt jest miastem stosunkowo młodym - istotną rolę zaczął odgrywać w II poł XIXw a rozkwit przeżył właśnie w dwudziestoleciu. Ponieważ był to równiez czas, kiedy utalentowani i bardzo utalentowani Rumunii dojrzewali pęczkami - postanowili oni stworzyć nowy Paryż, taki bardziej nowoczesny i troszkę awangardowy. Układ ulic jest paryski, ale za to budynki to pomieszanie budowli tradycyjnych odwołujących się do lokalnej czy miedzynarodowej tradycji z eksperymentami. Dojrzenie tego wymaga czasem uwagi ponieważ część budynków jest w kiepskim stanie, część pozasłaniania szmatami czy bilbordami, ale są ich setki. Najtrudniej je znaleźć tam gdzie jest najwiecej turystów czyli na "starym mieście" oraz tam gdzie Czauszesku urzadził swoje porządki. Ale tuż obok są wszędzie. Duże kamienice i kameralne wille. Przy głównych ulicach i pochowane. Po prostu raj dla takiego miłośnika spacerów jak jaJak wspomniałem jestem niepraktykującym historykiem sztuki, na dodatek nie przygotowałem się do zwiedzania (jak zawsze, bo tak jest ciekawiej), mam więc pewne problemy z kategoryzacją stylu. Tak jeśli wrzucać to co na fotografiach do jednego worka to pewnie jest art deco. Przy tym w różnych odmianach od dekoracyjnej po popadającej w brutalizm - to chyba najlepiej widać na przykładzie zdjęć bram poniżej:
brama w ramie z rury gazowej (skąd my to znamy?)

brama2.jpg


tej nie doozdobili - budynek znajduje się w najbardziej reprezentacyjnej okolicy.

deco.jpg


ta jest moją faworytką

brama.jpg


Podobnie wygląda sytuacja z budynkami. Część jest mocno dekoracyjna i z jakiegoś nie do końca zrozumiałego dla mnie powodu te zazwyczaj są w najlepszym stanie - zadbane i wyremontowane.

deco2.jpg



wąski.jpg


Inne operują przede wszystkim rytmami poszczególnych elemetów

przenikanie.jpg



mały.jpg



połwalec.jpg


Jeszcze inne swoją prostotą zbliżają się do konstruktywizmu

zegar.jpg



marcel.jpg


Powyżej przedstawiłem nieuporządkowane, przypadkowo dobrane przykłady. Podobnych budynków są setki umieszczone w gęstej siatce miejskich ulic poprzecinanych szerokimi arteriami zbiegającymi się na olbrzymich rondach. Zabudowa ma charakter zdecydowanie wielkomiejski, metropolitarny, przy czym zdecydowanie nie jest jednorodna stylistycznie. Budynki na fotografiach powyżej sąsiadują z zabudową zaprojektowaną zdecydowanie tradycyjnie:

taki.jpg



jaki.jpg


Przykłady powyżej są jeszcze bardziej przypadkowe i mniej reprezentatywne - masa tego typu pbudynków jest, powiedzmy, bardziej malownicza.
Po tej wycieczce po raz pierwszy od dawna zachciało mi się lepiej przygotować przed powrotem i kontynuacją zwiedzania brutalnie przerwanego przez wzpomniane powyżej putinowskie gry okołowyborcze.
Na koniec relacji, żeby nie kończyć zsjęciami marnej, wstecznej architektury, bukiet hydrantów dostrzeżony po drodze do budynków targów przy pokazanym w tej relacji biurowcu telekomu.

bukiet.jpg

Dodaj Komentarz

Komentarze (6)

kostek966 26 marca 2018 01:08 Odpowiedz
Ponieważ wybieram się do Rumunii latem na objazdówkę jestem na etapie szukania auta i chętnie dowiedziłbym się gdzie można znaleźć tak tanie auto , w normalnych wyszukiwarkach są po 200euro z ubezpieczeniem na 9 dni
grubyking 26 marca 2018 09:49 Odpowiedz
@pabienJak płaciłeś na miejscu? Brałeś złotówki/euro/dolary na miejsce i wymieniałeś na leje czy płaciłeś kartą?
pabien 26 marca 2018 10:02 Odpowiedz
Ja wynajmowałem z wkładem własnym ok 1100 EUR bo mam zewnętrzne ubezpieczenie. W Klasswagen ubezpieczenie jest bardzo drogie. Znacznie tańsze jest w autoboca.ro - 9EUR/dzień niezależnie czy wynajmujesz bezpośrednio czy przez pośrednika. Tylko autoboca ma wyższe ceny najmu.A jeśli chodzi o pieniądze to Rumunia jest pod tym względem normalnym krajem - od Ciebie zależy co weźmiesz i czym będziesz płacił. Bankomaty są, karty są powszechnie akceptowane. Kantorów nie szukałem, ale na pewno są.
krystoferson112 29 marca 2018 12:21 Odpowiedz
Relacja architektoniczna super, fajnie się czyta...na temat niektórych budynków, aż chce się powiedzieć O k.wa!
oratosia 6 kwietnia 2018 09:31 Odpowiedz
pabien napisał:Ja wynajmowałem z wkładem własnym ok 1100 EUR bo mam zewnętrzne ubezpieczenie. W Klasswagen ubezpieczenie jest bardzo drogie. Znacznie tańsze jest w autoboca.ro - 9EUR/dzień niezależnie czy wynajmujesz bezpośrednio czy przez pośrednika. Tylko autoboca ma wyższe ceny najmu.A jeśli chodzi o pieniądze to Rumunia jest pod tym względem normalnym krajem - od Ciebie zależy co weźmiesz i czym będziesz płacił. Bankomaty są, karty są powszechnie akceptowane. Kantorów nie szukałem, ale na pewno są.Witam. Jaki ubezpieczenie polecasz Wysłane z mojego SM-A510F przy użyciu Tapatalka
pabien 6 kwietnia 2018 09:33 Odpowiedz
W zasadzie to wielkiego wyboru nie ma: icarhireinsurance