Święta na emigracji to zawsze trudny okres, kiedy najbardziej daje się we znaki rozłąka z rodziną. Zrobiliśmy wszystko, żeby spędzić święta w dobrych nastrojach.
Mieszkając w Australii, ma się wrażenie, że każdy weekend to są wakacje. Często wypożyczamy auto i bierzemy znajomych i kiedy ostatniego dnia przed weekendem światła w wieżowcach sydnejskiego city lekko przygasają a wszyscy udają się do barów, my pakujemy namioty i ruszamy w australijski bezkres pokonując setki kilometrów tak jak w Europie pokonuje się dziesiątki.
Najczęściej jedziemy do Jervis Bay (300km), ale tym razem pojechalismy na północ do Byron Bay(900km) żeby przenieść się z sydnejskiej jesiennej pogody (25 stopni C) do letniej pogody (+30 stopni C)
W Polsce jak kierujemy się na północ robi się coraz zimniej, W Australii coraz cieplej, Na każde 100-200km +1 stopien
Pierwszą noc spędzilismy w okolicach Port Mcquarie, gdzie odwiedziliśmy szpital dla koali.
Następnie ruszyliśmy do Byron Bay czyli Australijskiego Dziwnówka:
Święta na emigracji to zawsze trudny okres, kiedy najbardziej daje się we znaki rozłąka z rodziną.
Zrobiliśmy wszystko, żeby spędzić święta w dobrych nastrojach.
Mieszkając w Australii, ma się wrażenie, że każdy weekend to są wakacje.
Często wypożyczamy auto i bierzemy znajomych i kiedy ostatniego dnia przed weekendem światła w wieżowcach sydnejskiego city lekko przygasają a wszyscy udają się do barów, my pakujemy namioty i ruszamy w australijski bezkres pokonując setki kilometrów tak jak w Europie pokonuje się dziesiątki.
Najczęściej jedziemy do Jervis Bay (300km), ale tym razem pojechalismy na
północ do Byron Bay(900km) żeby przenieść się z sydnejskiej jesiennej pogody (25 stopni C) do letniej pogody (+30 stopni C)
W Polsce jak kierujemy się na północ robi się coraz zimniej, W Australii coraz cieplej, Na każde 100-200km +1 stopien
Pierwszą noc spędzilismy w okolicach Port Mcquarie, gdzie odwiedziliśmy szpital dla koali.
Następnie ruszyliśmy do Byron Bay czyli Australijskiego Dziwnówka:
Zobaczcie sami: