+1
palomino 22 maja 2018 19:48
14saf.jpg



Ostatecznie, mimo nerwowych sytuacji nie musimy czekac na ponowne zamarznięcie drogi i szczęsliwie wyjeżdzamy na asfalt. I tu okazuje się, jakiego naprawdę mielismy farta. Dojeżdzając do Kanab wjeżdzamy w sam środek nastepnej burzy śnieżnej. A przecież przez caly czas jak szlismy na szlaku to bylo piekne slonce i zero chmur. Pogoda tutaj niestety jest nieprzewidywalna, nie sprawdza się z prognozami (nam prognozowali ze snieg bedzie padal caly dzien i zachmurzenie 80%) i zupełnie zmienna, także trzeba byc przygotowanym naprawdę na wszystko.


14sal.jpg



14sam.jpg



DZIEŃ 15 (24.02.2018) kiedy stwierdzamy, że nie wszystko jest warte swojej ceny
(Upper Antelope Canyon, przejazd do Salt Lake City)
Poranek wita nas słońcem i mrozem. Wspolczując tym co dostali permit na the Wave na dziś (śnieg częściowo stopniał i zamarzl, obladzajac skały) wstajemy i zbieramy się do drogi.
Na ten dzień mamy zaplanowany drugi Kanion Antylopy (upper), którego nie widzieliśmy poprzednim razem , oraz już, wreszcie, przejazd w stronę Yellowstone.
Lower Antelope Canyon zwiedzaliśmy poprzednim razem sami - przechodząc przez kanion bez wycieczki. Jak się ma statyw i aparat nawet jeden na dwie osoby to jest opcja w Lower Antelope wykupienia takiego wejścia. Byliśmy mega zadowoleni, gdyż można było kontemplować chwile “sam na sam” w kanionie.
Obiecalismy sobie ze “następnym razem” zrobimy Upper, ktory jest bardziej znany, niemniej jednak także bardziej oblegany. Wydawało nam się, że low season (środek lutego) spowoduje że jesli ktoś tam oprócz nas będzie to na pewno jakies niedobitki. Ale że nie za bardzo lubimy zwiedzać w dużych grupach więc poprzedniego dnia zarezerwowalismy Photo Tour w Upper Antelope. Drogo jak …(tu brak mi cenzuralnego określenia na ocenę złodziejskiej ceny za taką wycieczkę)... ale raz się żyje.
Z uwagi na rodzaj wycieczki musimy byc wczesniej, aby obejrzeli nasze aparaty, statywy. Zgodnie z wymogiem, żeby w ogole iść na photo tour w Upper Antelope każda osoba uczestnicząca w tej wycieczce musi miec pełnowymiarowy aparat i statyw.
Do Upper Antelope dojezdzamy więc 40 min przed rozpoczęciem naszej wycieczki. Wypakowujemy aparaty (w tym jeden pożyczony specjalnie na tę okazję i targany z PL razem ze statywem, zwykle normalnie wystarcza nam, zwykłym szarakom jeden aparat na dwie osoby).
I pierwszy znak. Pożyczony aparat zdechł. Martwy. Trup. nie reaguje na nic. A do tej pory działał jak marzenie, poprzedniego dnia miał naładowane baterie, wcześniej robiliśmy nim fotki itp. Później okazało się że nie działał nam tylko ten jeden dzień - wlasnie dokladnie ten, w którym powinien był działać. Przypadek?
Trzeba bylo znaki odczytać prawidłowo, ale jak już się zafixuję na wykonaniu planu to żadne przeciwności losu nie są w stanie mnie powstrzymać. Tak więc mój M. poszedł pokazać dobry i “martwy” aparat i - jak zwykle w czepk urodzony - “przeszedł” sprawdzenie pomyślnie.
A przecież jak już dojedziemy do kanionu to nas nie wyrzucą, nie? ;)
tu dojeżdzamy do kanionu

15a.jpg


Później rozgrywa się już tylko nasz dramat za całe 130USd… od osoby.
W ogóle ten kanion to taka porażka ze w ogóle nie chcialo mi się aż o tym pisać, ale zmuszam się ku przestrodze:
Po pierwsze: jeśli ktoś miałby np. takie przekonanie, że wycieczka photo tour jest dlatego rano o stałej godzinie, i dlatego jest tak droga, ze np fotografowie mają kanion tylko dla siebie.
Po drugie: jeśli komuś się wydaje że przy słonecznym dniu jest gwarancja zobaczenia “słupa świetlnego”
Po trzecie: jeśli komuś się wydaje że przynajmniej będzie miał komfort porobienia fajnych fotek bez presji czasu.
Po czwarte: jeśli komuś się wydaje że przynajmniej będzie mógł wybrać samodzielnie kadr i miejscie z ktorego robi zdjęcie.0
Odpowiadam ku przestrodze: płonne nadzieje :)
Otóż wycieczki “photo” wchodza z całym miliardem turystów do kanionu, ktory byłby moze i piękny, ale przy tej ilości ludzi budzi tylko irytację przypominającą sytuację kiedy w korku stoisz w napchanym po brzegi autobusie. Chociaż nie - dużo większą, bo za przejazd autobusem nie płacisz ponad 100 zielonych ;)
Poza tym upychają “photografów” pod ścianami, ludzie ruszają swoje statywy, zdjęcia trzeba robic “na odliczanie” bo w tym czasie “trzymają” inne wycieczki zeby nie wchodziły w kadr. Generanie masakra. Po powrocie jak obejrzałam zdjęcia to wywaliłam prawie wszystkie.
tu kilka takich ktore zachowałam ku przestrodze.

15da.jpg



15dd.jpg



15df.jpg



15di.jpg


Indianie mają manię doszukiwania się w skałach kształtów im znanych, tutaj wiec "serce by Navajo". Przewrócone co prawda ;

15dj.jpg





15dzd.jpg


Nie chciałabym pojechać jakimiś stereotypami, ale schemat aż się ciśnie: tam gdzie Indianie dostali dostep do jakiejś atrakcji turystycznej i mogą na niej zarobić pieniądze to robią to bez umiaru niszcząc absolutnie możliwość zachwytu tejże atrakcji w szczególności pobierając złodziejskie kwoty za wstęp i nie oferując wiele w zamian. Niestety, trochę staram się ich zrozumieć, bo jako rdzenni mieszkańcy zostali wyrugowani z wielu miejsc uznanych za atrakcyjne gospodarczo itp. Ale co za dużo to niezdrowo. W USA jest naprawdę tyle pięknych miejsc, gdzie wstęp jest albo darmowy albo płatny symboliczne kwoty.
Jedynym jeszcze wyjatkiem jest Lower Antelope gdzie ciągle jeszcze (oczywiscie za dodatkowa, choć nie już tak złodziejską, opłata) mozna wejśc samemu bez wycieczki, ale jak długo? Absolutnie nie polecam więc Upper Antelope. Brr. Rzadko to robie ale ostentacyjnie nie dałam napiwku. Z reszta po mojej minie bylo chyba widac jak wysokiego zenitu sięga moje zdegustowanie bo nawet nie zapytali się jak mi się podobało.
Szczęśliwi, że możemy już próbować zapomnieć o tym “incydencie” załadowaliśmy się do auta i przygotowaliśmy się psychicznie na długą podróż. Następnym celem bowiem był West Yellowstone, ale że samej jazdy wychodzi ok 11 godzin (Yellowstone to następne miejsce w naszym planie, ktore raczej leży poza głównym szlakiem), a juz mielismy południe to wcześniej, juz na etapie planowania, zdecydowalismy ze przenocujemy w SLC, zrobimy zakupy, przespimy sie i ruszymy dalej.

15sc.jpg



15se.jpg



Także - zgodnie z planem lądujemy w SLC wieczorem, idziemy na zakupy i spać.

Tu fotka obrazująca podstawową zasade w USA: niezależnie jak masz duzy samochod zawsze ktos bedzie mial wiekszy ;)

15t.jpg


a tutaj - dramat kupującego - jak kupować skoro nawet okulary szkodzą? ;)

15u.jpg

DZIEŃ 16 (25.02.2018) kiedy Yellowstone zaciekle się broni
Tutaj powinien być opis, że przejechaliśmy ostatni odcinek do Yellowstone, zadekowalismy się w hotelu i poszliśmy zabookowac wycieczki żeby wejść do Parku następnego dnia. Low season w Yellowstone jest paradoksalnie droższy niż normalny inny czas, bo do Parku można wejść tylko z przewodnikiem (indywidualnie - ceny jednak miażdżą, lub z grupą - tutaj juz wyglada to względnie lepiej). O tym jednak później.

Bo przyszła ZIMA. Tzn na początku jak wyjeżdżaliśmy z SLC (a wyjechalismy kolo 11 bo jeszcze zakupy robiliśmy) prószyło tylko trochę. Później już było tylko gorzej. Interstate 15 (dwupasmowa autostrada) zaśnieżony, zawiany, nie jak u nas gdzie miejscowości są co chwila i odśnieża się z wielu punktów. Jedziemy coraz wolniej.

16b.jpg



16c.jpg


Za Idaho Falls wjeżdzamy już na mniej uczęszczaną, ale ciągle głowną drogę stanową nr 20. Jedziemy mimo ze snieg pada tak ze ledwo cos widac. Coraz blizej juz do Yellowstone. Dojezdzajac do Ashton mysle sobie - to już tylko 55 mil, bez szaleństw, ale przejedziemy.
I teraz właściwe byłoby przysłowie “Jeśli chcesz rozśmie­szyć Bo­ga, opo­wiedz mu o twoich pla­nach na przyszłość”.
Trzy mile za Ashton stoi bowiem w poprzek drogi ogromny wóz. Myślę sobie - wpadł w poślizg. Podjeżdżamy i okazuje się że to najgorszy sen na jawie.
Zamknęli nam drogę! 50 mil od celu!! Pytamy czy mozna objechac drogę inną drogą - niby można trzeba nawracac i nadkladac drogi po złych drogach bo stanowa nr 20 jest najlepsza i dodatkowy dzien jechac! A kiedy otworzą dwudziestkę? Odpowiada że za 2 dni!!!!
Myślę sobie - niemożliwe, nie po to pojechaliśmy do USA SPECJALNIE zeby dotrzeć do Yellowstone - zeby teraz go nie zobaczyć. Zaczynam rozważać objechanie tego pługu co blokuje drogę i próbę przejechania tych 50 mil co celu, ale “góra” chyba czuwa nad nami żebyśmy nie wdrażali żadnych głupich pomysłów. Jak na filmach familijnych surrealistyczna sytuacja - z przeciwka nadjeżdża Truck, chyba z tych ostatnich co jeszcze przepuścili. I kierowca - zamiast przejechać - jak to Truck, bo kierowcy zawodowi raczej maja swoj własny swiat - otwiera okno w tej całej zamieci i macha do nas. Wiec tez otwieram okno po stronie kierowcy bo akurat ja kierowałam, a facet krzyczy do nas “very bad road - do not go there”. Co byście zrobili? Nam, a w zasadzie mi, bo to ja byłam na maxa zdeterminowana, wrócił rozsądek. Może dlatego, że w kwestiach informacji dzielę ludzi na takich ktorzy maja jakis interes w tym zebym cos zrobila, albo takich ktorzy żadnego interesu w tym nie maja. Facet z Trucka należał zdecydowanie do tej drugiej kategorii, i chyba czytał w moich myślach ;)
Tak więc wróciliśmy do Idaho Falls, bo
Nikt nie umial powiedziec kiedy droge otworza
W wielkim miescie mozna przynajmniej isc na zakupy,
Co gorsza musimy dodatkowo zaplacic za hotel w Idaho falls bo przeciez nocleg w West Yellowstone mamy opłacony na airbnb od dzis.
DZIEŃ 17 (26.02.2018) kiedy Yellowstone nie odpuszcza, a my (na chwilę) się poddajemy
(This is The Place - Salt Lake City)
Rano wszelka nadzieja gaśnie. Nie, nie tylko drogi stanowej nr 20 nie otworzyli. Zamknęli do tego Interstate 15 na północ od Idaho Falls i 20stke też od samego Idaho falls na północ. Na stronie informacji drogowej stanu Idaho aż roi się od znaków zamknięcia dróg. Wszystko jest zamknięte, czyli na czerwono, albo w roznych odcieniach granatu - oznacza to stopniowanie warunków jazdy od złych po bardzo złe. Patrzymy na kamery drogowe. Drogi stanowej nr 20, ani nawet mostu nie widac na kamerach. Tylko śnieg.
tu jak drogi były pozamykane:

2018-05-31 21_06_03-Salt Lake City, Utah, Stany Zjednoczone do West Yellowstone – Mapy Google.png


Podobno każda decyzja nawet zła jest lepsza niż jej brak. Jest coraz gorzej jeśli chodzi o warunki wiec decydujemy sie pojechac do SLC, żeby w ogóle wylecieć z powrotem. Trudno - próbuję się przekonywać - przyjedziemy do USA jeszcze raz i wtedy zwiedzimy Yellowstone, a przynajmniej nie utkniemy tutaj.
I jedziemy. Droga jest fatalna, ale dojezdzamy koło 1300 do SLC.
Kierujemy się od razu do This Is The Place Heritage Park, gdzie chcialam zebyśmy zobaczyli (w wolnej chwili) skansen domków tutejszych pionierów. Skansen jest otwarty 365 dni w roku. W lutym bardzo wiele z punktów jest zamkniętych z uwagi na brak sezonu, a bilet tanszy tylko o 1 usd ;). Nie jest to deal życia, ale spędzamy miłe trzy godzinki spacerując i oglądając jak kiedys mieszkali pierwsi osadnicy.

17a.jpg



17b.jpg



17d.jpg


Po zwiedzaniu wypadałoby znaleźć jakiś hotel, wiec podjechalismy pod MC Donalda (free wifi; nie kupowalismy karty bo na lotnisku nie mielismy siły szukac, pozniej nie bylo za bardzo gdzie, a potem jak juz znaleźlismy to zgodnie stwierdzilismy ze ten internet w hotelach i punktach gdzie jest free wifi to w zupełnosci wystarczy).
I tu szok. Hotel poszedł w zapomnienie bo otworzyli Interstate 15!!! Przejazd alternatywny do West Yellowstone przez Kilgore tez oznaczony byl jako otwarty (nie tak dobra droga jak stanowa 20stka, ale przynajmniej otwarta, po czasie jak zobaczyłam jak wyglada wyjazd drogi przez Kilgore na stanowa 20stke to jednak dobrze ze tamtedy nie musielismy jechac ;) ).
Jest 16.00 za dwie godziny bedzie ciemno. Patrzymy po sobie i decyzja jest jednogłośna i bez zawahania - atakujemy!!
Znow przebijamy się do Idaho Falls przez odcinek gdzie na przełęczy cały czas mocno pada. Juz po ciemku dojeżdzamy do Idaho falls. Zjeżdzamy na stację i szok!! Otworzyli stanową dwudziestkę!!! Pełnia szczęscia. Do czasu aż wjeżdzamy na dwudziestkę. Otwarta oznaczało w tym przypadku, że ichniejsze pługi przypominające bardziej wycinarkę korytarzy w sniegu wycieły przejazd ( w tę jedna noc spadł ponad metr sniegu), ale droga nadal jest zasnieżona, ma koleiny ze sniegu i - co gorsza - ciągle pada śnieg.

17f.jpg


Jedziemy mega wolno, jadą tylko trucki, pick upy i SUvy AWD. Wolno, nikt nie wyprzedza, ale i tak pilnujemy zeby nie zblizac sie do hałd śniegu na poboczu - nie wykopalibysmy sie. Ten przejazd oceniam jako najbardziej stresujący z całego wyjazdu, ale determinacja była przeogromna :D
Przetoczywszy a nie przejechwaszy te 50 mil od Asthton grubo po 22 dojezdzamy do West Yellowstone.
tu nasz "hotel"


17j.jpg


Miejscówka wynajęta przez AIrbnb jest apartamentem/mieszkaniem z kuchnią (taki chcialam zeby cos cieplego moc ugotowac i zjeść) z time-sharingu.
Obiekt ma nawet recepcję. Całe szczeście bo dość późno jestesmy. Odbierając klucze jednak dopytuję czy uda nam się załatwic wjazd do Parku (bo w planie mielismy to zrobic popołudniu w niedziele) jutro rano, zeby tego samego dnia wjechac. I następna zła informacja, coś ten dzień nie służy. Pani informuje nas ze jest duzo ludzi w West Yellowstone i większość rezerwuje aktywności w ogole jak zamawia hotel. I wg niej w ogole nie kupimy ani na jutro ani prawdopodobnie na pojutrze. A zostały nam sie tylko dwa pełne dni z uwagi na perypetie pogodowe.
To dopiero byłby chichot losu gdyby to czarnowidztwo sie sprawdziło!!! Utknąć przed samym wejściem do parku z uwagi na brak miejsc. Wczesniej sprawdzałam w necie jak wczesnie to trzeba rezerwowac, ale z tych szczatkowych relacji ludzi ktorzy byli w zimie raczej nie bylo problemu z znalezieniem miejsca.
Ale znów, pobieramy mapki, zestawienie firm certyfikowanych które mają wstęp do parku w zimie obczajamy jak są daleko (wszystko blisko, to małe miasto). Decyzja jest że - ponieważ pierwsza z firm otwiera swoje podwoje o 7.30 - o tej wlasnie godzinie tam się zjawimy. A nuż będą mieli jeszcze miejsca?
Z tą myslą padamy jak pies Pluto.

DZIEŃ 18 (27.02.2018) kiedy w Yellowstone nareszcie wychodzi słońce
(Yellowstone!!!)

Rano o 7.30 jestesmy przed wejściem do Agencji. Tu jedziemy przez miasto już nie w egipskich ciemnościach.



18bb.jpg



chociaz nawet dzień niekoniecznie pozwala zwiedzać okolicę

18bc.jpg



Wysyłam męża, żeby raz jeszcze wykorzystał swoje szczęście w słusznej sprawie.
Wcześniej kilka słow o możliwościach:
Yellowstone - co do zasady drogi w zimie są zamknięte dla ruchu samochodowego. Za wyjątkiem północnego wjazdu (od Gardiner) i drogi do Cooke City.
Od zachodu i południa mozna wjechać w zasadzie na kilka sposobów:
Z wycieczką tzw snowcouchem - jest to ogrzewany duzy pojazd na dużych oponach, płozach i gąsiennicach lub samych gąiennicach. Jest to najtańszy sposób na wjazd. Ograniczeniem jest to ze są tylko dwie dostępne trasy - do Kanionu Yellowstone i do Old Faithful. Stawki są od 120-150USD za dzien.
Z wycieczką tzw snowmobilami, czyli po prostu skuterami snieznymi. Też mają wyznaczone trasy, jest trochę zimniej, ale też wjeżdzają w miejsca, gdzie snowcouche nie wjadą. Minusem jest (oprocz tego że jest zimniej niz w swnowcouchach) to, że skutery mimo ze niby bardziej mobilne to jednak częsciej się zatrzymują bo - ponieważ przewodnicy sie na to nie zgadzaja - nie mają zdalnej kominukacji w hełmach, tylko muszą się zatrzymywac. Stawki zaczynają się od 250 USD za dzien. Wliczone w to jest ochronne ubranie zwykle.
Prywatnie - z przewodnikiem, kosztuje fortunę bo trzeba oplacic dniówkę przewodnika oraz skutery snieżne. Koszt od 700USD wzwyż.
Można wykupić pobyt np w Snowlodge przy Old Faithful i dostac sie tam desygnowanym transportem, ktory chyba liczy 100USD w jedna strone z tego co pamietam.
Mozna wreszcie wylosować “self-guided permit” czyli wjazd samemu do Parku. Oczywiscie skuterem ktory spełnia wymogi Parku. https://www.nps.gov/yell/planyourvisit/ncgsap.htm

My - ponieważ mamy już tylko dwa dni, bo dwa stracilismy już, a ostatni przy tych warunkach trzeba będzie przeznaczyc na powrót - celowaliśmy w dwie wycieczki snowcouchem. Głownie dlatego że nie bylismy w ogole w Yellowstone wiec nie wiedzielismy czy warto aż tyle przepłacać za inne opcje (o opcji nr 5 dowiedziałam się na miejscu wiec trochę za późno).
I tutaj szczęście mojego M. znow dopisuje. Wprawdzie wszedł do zupełnie innej agencji niż mu mowilam (co i tak jak sie pozniej okazuje nie ma zadnego znaczenia bo to wszystko praktycznie jedna firma) ale zebrał ostatnie dwa miejsca na dzisiejszą wycieczkę i kupuje też na jutro! Dwóm osobom za nim odmawiają już sprzedaży wjazdu do Parku w dniu dzisiejszym.

Czyli dzis kanion jutro Old Faithful. Super.
Zabieramy wiec nasze plecaki z samochodu i czekamy w salce na wyjazd. Oprócz nas sami Amerykanie. Wszyscy zywo zainteresowani “egzotyczną” parą jaką dla nich jestesmy. Wypytują wiec kim jestesmy, gdzie bylismy itp.
Czas upływa bardzo szybko, wkrótce przychodzi nasz przewodnik i sprawdza bilety do PArku. Bo - to dodatkowa informacja - ceny w opcji 1 i 2. nie obejmują samego wstępu do Parku. Natomiast nasz Annual Pass “załatwia sprawę”. Okazuje się ze jest ważny na jeden “household” czyli obowiązuje nas oboje. To dobrze bo oszczedza nam 30USD (15 USD za osobe bilet wazny 3 dni) kosztu wstępu do parku.
No i jedziemy.

18c.jpg


Samochodziki są duże.

18d.jpg


a tu już wjazd do Parku i obostrzenia zimowe

18e.jpg



18g.jpg



18ga.jpg



Po wjeździe do Parku podziwiamy przyrodę. Zatrzymujemy się często bo tez zwierzyny, w szczegolnosci bizonow jest naprawde duzo. Widzimy też orły, lisy, kojoty, jelenie.
kojot w akcji

18i.jpg


i lis - w porze lunchu

18ib.jpg


Co ciekawe, chociaz termometry, szczegolnie z rana wskazują naprawdę ujemna temperaturę, w przeliczeniu na Celsjusza, to nam jest względnie ciepło. Okazuje się że przy minus 10 stopniach nawet nie potrzebuję zapinac kurtki, podczas gdy w PL przy minus 6 wymarzam. To suche powietrze, taka jest nasza wspolna teoria, powoduje ze tak dobrze znosimy temperatury. Amerykanie natomiast znoszą je mniej dobrze, glownie dlatego ze wiekszosc jest ubrana jak na spacer po parku.
Dzinsy, normalne buty. To wszystko powoduje ze snieg sie przylepia, topi przemacza a więc i wychładza.
My mamy ciepłe termoaktywne wełniane rzeczy pod spod puchowe kamizelki i puchowe kurtki (które zakładamy w zależności czy wieje czy nie). Plus narciarskie spodnie i sniegowce. Tak jak przed wyjazdem zastanawialam sie czy wytrzymalibyśmy caly dzien na skuterach patrząc na temperatury to teraz juz wiem że ze spokojem - tak.
tutaj snowmobile w pełnej krasie

18h.jpg



18hc.jpg


Dojeżdzamy do miejsca lunchowo - postojowego, otwartego mimo zimy

18ja.jpg


w środku są zaprezentowane skóry niektorych zwierząt w zimowym wydaniu, żeby mozna bylo je rozpoznawać oraz odciski śladow

18jd.jpg


oprócz nas dojezdzaja tez inni na lunch

18jb.jpg


a na jednym z budynków trwają już prace nad odśnieżaniem dachu

18jc.jpg


Jedziemy przez surowy klimat do kanionu Yellowstone. Po horyzont nikogo. Zatrzymujemy sie w róznych miejscach zeby kontemplowac i podziwiac. trzeba tylko pamietac zeby nie wchodzic w droge prawowitym mieszkancom, ani co gorsza nie dociac im drogi

18ne.jpg



18ka.jpg



18kb.jpg


tu juz niżej - Bizony w korycie jednej z niezamarzających rzek


18la.jpg



18lb.jpg



18lc.jpg



Pojazd bardzo ładnie sunie przez osnieżone drogi, ale jak dojezdziamy do przesmyku do kanionu mam złe przeczucia. Po jednej stronie jest praktycznie przepaść w dół. Na szczescie przejezdzamy bezpiecznie, chociaż widac ze przewodnik jest mega skupiony.
dojeżdzamy do parkingu przy kanionie

18maa.jpg


jakby ktoś szukał miejsca...

18mab.jpg


i idziemy na punkt widokowy

18maba.jpg



18mb.jpg


takie widoki (w tle szum wodospadu bo - może sie kamufluje na zdjęciu ale w kanionie jest regularny wodospad

18mc.jpg



Wjezdzamy na trasę widokową stąd zwiedzamy inne punkty widokowe kanionu i nagle … 20 cm nie w tę stronę - jestesmy UZIEMIENI.



18mg.jpg



Okazuje się ze moje obawy nie byly płonne, taki samochod tez moze się zakopać (wteyd jeszcze nie wiemy że to standard). Jeden z Amerykanow chwyta za łopatę, zaczyna kopac, przerzucać, ubijać, ale - gabaryty i wysokość pojazdu ciagle kłada go na bok. Zakopujemy się coraz głebiej.
Widze ze przewodnik nie jest szczesliwy ale dzwoni po innych i przyjezdza słodziak gąsiennicówka. Zajmuje to naprawdę chwilę i znow jestesmy “na chodzie”.
tu nasz ratownik w akcji

18mh.jpg


a tu słodziak en face


Dodaj Komentarz

Komentarze (20)

sko1czek 22 maja 2018 20:49 Odpowiedz
Śliczne zdjęcia, dawaj dalej z relacją, bo czekam na Yellowstone. Byłem w maju i leżało jeszcze sporo śniegu no to sobie trochę wyobrażam, co się działo w lutym...
jerry90 25 maja 2018 12:35 Odpowiedz
Fajna relacja i zdjęcia, czekam na więcej:)Co do samochodów z filmu Cars to nie do końca tylko fantazja. Cały film - szczególnie pierwsza część - jest mocno inspirowany mitem drogi 66. Nawet wiele postaci (aut) jest wzorowanych na autentycznych osobach związanych z Route 66, prowadzących wzdłuż drogi lokalne biznesy, muzea itp.
palomino 25 maja 2018 22:40 Odpowiedz
Jerry90 napisał:Fajna relacja i zdjęcia, czekam na więcej:)Co do samochodów z filmu Cars to nie do końca tylko fantazja. Cały film - szczególnie pierwsza część - jest mocno inspirowany mitem drogi 66. Nawet wiele postaci (aut) jest wzorowanych na autentycznych osobach związanych z Route 66, prowadzących wzdłuż drogi lokalne biznesy, muzea itp.Dziękuję :)Za ułańską fantazję uznaję to, ze zamiast dać ludziom mozliwosc aby mogli doszukiwac się w pierwowzorach kreskówkowych postaci to te postacie miałam przed sobą bo przerobiono pierwowzory zeby przypominały postacie z kreskówki. Obłęd :)A to, że Route 66 byla faktycznie inspiracją to wiem, przygotowałam się w koncu do wyjazdu :D@sko1czek dzięki :) staram się dobrnąć do konca ale niestey wolno to idzie przez względy techniczne. ale staram sie to dopiąć jak najszybciej
bonifacy 1 czerwca 2018 07:46 Odpowiedz
Fantastyczna relacja, gratuluje. Tylko żal, że chyba przechodzi trochę bez echa, ale to chyba dlatego, że odwaliłaś naprawdę kawał dobrej roboty i się ludzie ogromu tekstu do przeczytanie boją :)
sranda 1 czerwca 2018 09:06 Odpowiedz
Tekstu wcale nie ma tak dużo (osobiście żałuję), a zbyt dużo zdjęć, niestety. ;)Ja osobiście wolę inne proporcje tekstu do zdjęć i więcej informacji praktycznych, ciekawostek, przygód itp. ;) Same zdjęcia to można zobaczyć w wielu miejscach w sieci i większość jest podobnych.
palomino 1 czerwca 2018 22:44 Odpowiedz
@bonifacy dziękuję bardzo. Faktycznie żeby to wszystko do kupy pozbierać to trochę się schodzi. :) Ale i tak jestem podbudowana, że jednak ktoś dotrwał do końca :D @sranda również dziekuje, to że chcialabyś wiecej tekstu to oznacza że nie przynudzałam zbytnio co zawsze jest moja obawa ;) bo niestety prawda jest taka jak pisze Bonifacy, tzn w dzisiejszych czasach raczej przerzucamy się na pismo obrazkowe ;) A co do zdjęc że sa takie same wszedzie to wele razy się na to "nadziałam", ze napaliłam się na zrobienie jakiejś konkretnej fotki i okazywało sie to mało wykonalne. Z tego tytulu zdjecia z google traktuje z duza rezerwa. Ale jak pewnie wiesz - nie dogodzis wszystkim :D
zuzanna-89 4 czerwca 2018 21:46 Odpowiedz
Mi też się podobało - i relacja i zdjęcia :) Super, że jednak udało wam się dotrzeć do Yellowstone. Ja jeszcze w tej części USA nie byłam i teraz to już w ogóle bardzo chcę się tam wybrać, może jednak nie w lutym (aczkolwiek wasza wyprawa też miała swój urok :).
palomino 5 czerwca 2018 07:28 Odpowiedz
@zuzanna_89 ja też się bardzo cieszę :) tylko my wiemy jakiej naprawde determinacji wymagal dojazd tam w tych warunkach. Ale było warto :D Szczerze mowiąc mimo ze nie przepadam za tzw sportami zimowymi to Yellowstone urzeka w tym czasie ciszą i spokojem. Tak więc chcialabym tam wrócić, pomieszkać w parku i pojezdzic na biegowkach "offroad" :)Jest pewnie wiele okresów kiedy warto jechac i zobaczyć Park, jednakże wszyscy "tubylcy' przestrzegają przed okresem letnim charakteryzującym sie najazdem turystów - "summer's hell" to jedne z łagodniejszych określeń :)
eskie 5 czerwca 2018 08:37 Odpowiedz
Świetna relacja, dziękuję.Chciałem jechać do USA tylko z dwóch powodów, zobaczyć Yellowstone i Nowy York. Dzięki Waszej relacji Yellowstone zjechał sporo w dół na mojej liście "do zobaczenia". Jeszcze raz podkreślam, że Twoja relacja była świetna, obiektywna, rzeczowa i okraszona ciekawymi zdjęciami. Dzięki niej wiem, że są fajniejsze miejsca do odwiedzenia niż Yellowstone :)
sko1czek 5 czerwca 2018 09:08 Odpowiedz
Doskonała relacja: fantastyczne zdjęcia, wartki, ciekawy i nieprzegadany tekst. Zaimponowała mi wasza determinacja. Super!@eskietutaj masz opis Yellowstone zimowego, niech Cię nie zniechęca. Wjeżdżałem do Yellowstone w maju, tuż po otwarciu sezonu - było przepięknie i jeszcze niezbyt tłoczno. Po zwiedzeniu kilku miejsc w Stanach moje 2 ulubione, najciekawsze to właśnie NYC i Yellowstone. No może bym jeszcze dodał SF, na 3-cim.
palomino 6 czerwca 2018 01:36 Odpowiedz
@eskie - to ciekawe co piszesz bo ja po obejrzeniu zdjęc przed wyjazdem (z tzw google) też miałam ogromne obawy ze Yellowstone nie "dorośnie" do moich oczekiwan. A oczekiwania nie byly małe :) Nie jest to park wielkiego WOW i zupełnej odmiany od tego co widziales (typu np kaniony szczelinowe, czy tez rejony typu dead horse point). Nie jest spektakularny, Takie krajobrazy i roslinnosc jak w Yellowstone potencjalnie zobaczysz w mniejszej skali i u nas. Denerwujace sa tez czasami ograniczenia bezpieczenstwa odnośnie goracych zrodel, niedzwiedzi i czego tam jeszcze. ALE park wciąga. I ja wrociłabym tam szczegolnie zimą, wjechalabym od połnocy, zdobylabym ten upragniony self guided permit, pojezdzilabym na nartach biegowych, wybrałabym się zobaczyć wreszcie wilki. A zimy delikatnie mowiac nie lubie ;)Co do NYC to dla mnie jest ciekawa metropolia ale jak to powiedzial jeden z Amerykanów na jakims zadupiu - "nowy york to nie Ameryka" i ja sie z nim zgadzam :) Za to w SF bylam 2x i wrocilabym nastepne 2 i wiecej :DTak czy inaczej jeśli sie zdecydujesz na wyjazd do US to zanim skonczysz jeden wyjazd to bedziesz planowal nastepny. To praktycznie pewne ;)I dziękuję Tobie i @sko1czek za miłe słowa odnośnie relacji :)
jerzy5 14 czerwca 2018 02:14 Odpowiedz
Fascynująca podróż i relacja, mega zdjęcia, dziękuję, ciekawe czy ja zdołam tam dotrzeć kiedyś, potwornie zazdroszczę pozytywnie
mikus 19 czerwca 2018 10:19 Odpowiedz
@palomino pamiętam jak pytałaś o Yellowstone zimą. Zastanawiałem się wtedy : "Po co tam jechać zimą, skoro jest drogo i ciężko się dostać". Nie, to nie może się udać". Tymczasem swoją relacją otworzyliście oczy niedowiarkom takim ja jak ! :D Świetna relacja, niesamowite zdjęcia, podziwiam Wasz upór i determinacje. Widząc te same miejsca wiosną stwierdzam, że to dwa różne parki. Obie pory roku mają swój niepowtarzalny urok. Bardzo podobała mi się ta relacja, zasłużone zwycięstwo w konkursie na najlepszą relacje miesiąca !
channel 15 sierpnia 2018 21:52 Odpowiedz
Super relacja! Przeczytałam jednym tchem. Gratuluję determinacji. Osobiście boję się jeździć po śniegu, więc tym bardziej podziwiam. Świetne fotki :)
padma 6 grudnia 2018 22:35 Odpowiedz
Przeczytałam z opóźnieniem i jestem pod wrażeniem! Świetne zdjęcia, relacja ciekawa, i dla odmiany nabrałam ochoty na Yellowstone właśnie w zimie :D
marcinsss 15 lutego 2019 22:54 Odpowiedz
Jednym tchem!Świetnie napisane, sama podróż też super. Zaczynam się mocno zastanawiać nad zimowym wyjazdem do USA... :)
szajbek 3 marca 2019 20:37 Odpowiedz
Kurcze, wspaniała sprawa wyjechać zimą, sam się nad tym zastanawiam, ale temperatury rzędu -20 czy -30 (odczuwalna na teraz, 12:35 czasu lokalnego -40) to wymagałoby ode mnie ogromnego poświęcenia...
palomino 5 marca 2019 10:21 Odpowiedz
@szajbek też myslalam na początku że ten wyjazd to szaleństwo :D i też (na starość ;) ) coraz bardziej nie lubię zimy.Ale wbrew pozorom zyskalismy przestrzeń, brak ludzi i (z wyjątkiem gwałtownych załamań pogody ale to juz na północy) relaksik :)
pietrucha 19 marca 2019 18:49 Odpowiedz
Gratuluję szczęścia z tym permitem do The Wave! :) Czy losowanie odbywa się o godzinie 9:00? Jeżeli się dostanie permit to czy są jakieś widełki czasowe, w których można zobaczyć The Wave?
palomino 20 marca 2019 17:40 Odpowiedz
@Pietrucha - losowanie jest o 9.00 ale trzeba być chwilę przed żeby uzupełnić aplikację.W zimie losowanie jest tylko w Kanab, w lecie też w drugim miejscu, bliżej Page.Jeśli dostaniesz permit to masz możliwość wstepu w dniu następnym, godziny nie są oznaczone, mozesz zaczac nawet o świcie. My jak już praktycznie doszlismy z powrotem do parkingu to spotkalismy parę, ktora własnie ruszała na Wave, czyli totalnie w drugiej częsci dnia. Z tego co jednak wiekszosc wziela pod uwagę to raczej ludzie idą z rana żeby trafic na moment kiedy słonce stoi maksymalnie pionowo, gdyż wtedy skały nie "cieniują" (wiadomo - zdjęcia ;) ). No i przy zimie to bylo o tyle wskazane ze świezy snieg topnial czesciowo w ciagu dnia, ale po zachodzie slonca dość szybko wszystko zamarza. a z uwagi na nierowny teren może się wtedy zrobić naprawdę niefajnie. dość powiedzieć, że tę parę, ktorą spotkalismy jak szli po południu "nasz" wolontariusz wprost ostrzegł "nie chcecie tam zostać jak woda zamarznie" ;)To, co się musi zgadzać to data - częsc kartki zostawiasz na parkingu a częsc bierzesz ze sobą, przypinając w widocznym miejscu. Jak nie wrocisz i zostanie samochod na nastepny dzien to w zalozeniu powinni zaczac poszukiwania ;)